rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , , ,

Choć Aciman zachwycił mnie swoją powieścią 'Tamte Dni, Tamte Noce', to wieść o drugim tomie nie ucieszyła mnie zbytnio. Uważam, że już wszystko co miało być pomiędzy Elio i Oliwierem zostało napisane. Czy i tym razem autor nas zaskoczy? Czy wysoko postawiona poprzeczka po pierwszym tomie będzie w zasięgu dla kolejnej części? Jaki świat proponuje nam autor w lekturze Znajdź Mnie?

Przyznam się szczerze, że wciąż dość sceptycznie podchodzę do tego dzieła. Czuję dość duży niesmak, chyba głównie ze względu, że pierwszy tom według mnie dostarcza nam cały komplet uczuć i nic więcej dodawać nie trzeba. Niewątpliwe Aciman jest mistrzem intymności i cudownego serwowania emocji czy pożądania, ale tutaj zdecydowanie poszło coś nie tak.
Pamiętając wydarzenia z tomu poprzedniego zostajemy wrzuceni trochę w nową rzeczywistość i początkowo nie mogłem się odnaleźć w świecie przedstawionym. Powieść składa się z czterech części, pierwsze trzy przedstawiają losy dobrze nam znanych bohaterów, a ostatnia zamyka powieść. Na początku autor serwuje nam losy Samuela, ojca Elia, który można powiedzieć, że przeżywa drugą młodość. I ta opowieść chyba najbardziej mi się podoba z całej książki, jest lekka i przyjemna. Intymność i emocje podane w dobrej formie, niekiedy czytelnik jest w stanie się rozmarzyć by przeżyć choć część przygód profesora. Potem dostajemy naszego ulubionego Elio i o ile w poprzedniej części uwielbiałem chłopaka, tak teraz mam dość mieszane uczucia. Chyba wszystko dzieje się za szybko w jego życiu, wolałem powolne rozwijanie uczuć znane z Tamtych Dni Tamtych Nocy. Rozumiem, że chłopak dorósł, ale moja miłość do niego przerodziła się w lekką obojętność na jego losy. Oliwier ma również swoje pięć minut w tej lekturze i on wciąż jest dla mnie taki sam, zabawny, inteligenty, pociągający i zmysłowy choćby nie robił zupełnie nic. W poprzedniej części bardzo chciałem by nastał happy end, a teraz, kiedy go otrzymałem mam mieszane uczucia.
Jeśli traktować Znajdź Mnie jako oddzielną powieść to jest to dobra lektura, Aciman wciąż nas zachwyca i sprytnie wprowadza w stworzony świat. Pisze bardzo zgrabnie, wszystko jest podane w dobrym guście i czytelnik ma przyjemność z czytania, niestety dla mnie jako fana serii jest to dość wymuszona powieść, niczym rzut na kasę i zyskanie zysku z sławy poprzedniej powieści.

Z wielkim bólem serca, ale odetchnąłem wraz z końcówką powieści. Zbyt mocno pokochałem Elio i Oliwiera w pierwszej części, a teraz stali się trochę dla mnie obojętni. Ich szczęście nie było moim szczęściem. Niemniej jednak wciąż czerpałem radość z pióra autora i choć na moment przeniosłem się do słonecznej Italii by na nowo się w niej zakochać. Znajdź Mnie to idealny przykład, że czasami nie warto dodawać czegoś na siłę, zwłaszcza gdy opowiedzieliśmy wszystko w poprzednim tomie. Czytało mi się przyjemnie, ale niesmak pozostanie na jakiś czas. Dla fanów przygód Elio i Oliwiera to może być cios w serce, więc oby Aciman nie tworzył już nic z tego świata.

Choć Aciman zachwycił mnie swoją powieścią 'Tamte Dni, Tamte Noce', to wieść o drugim tomie nie ucieszyła mnie zbytnio. Uważam, że już wszystko co miało być pomiędzy Elio i Oliwierem zostało napisane. Czy i tym razem autor nas zaskoczy? Czy wysoko postawiona poprzeczka po pierwszym tomie będzie w zasięgu dla kolejnej części? Jaki świat proponuje nam autor w lekturze Znajdź...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Łowcy Dusz kiedy zaczynałem swoją przygodę z Cyklem Inkwizytorskim były przedostatnim tomem, a obecnie w wyniku zamieszań autora czy wydawcy książka ta zajmuje czwarte miejsce w serii. Przyznam się, że jest to bardzo mylące, a jednocześnie irytujące gdyż Piekara od lat zapowiada wydanie finałowego tomu sagi pod tytułem "Czarna Śmierć", ale wciąż dostajemy nowe tomy, ale nie ostatni.
Piekara po raz kolejny funduje nam ciekawą podróż po dobrze znanemu czytelnikowi świecie z ulubionymi bohaterami. Modrimer można powiedzieć, że się nie starzeje, a wręcz jak wino. Im starszy tym lepszy. Wciąż ma ten sam cięty język i dziwną przypadłość pakowania się w przeróżne sytuacje i problemy.
Powieść podobnie jak poprzednie zawiera parę luźno powiązanych ze sobą opowiadań, choć ostatnie tutaj gra główne skrzypce i niejako otwiera wreszcie główny zamysł serii i zaprasza czytelnika na tom finałowy - którego nie ma i chyba nie prędko będzie. Jednak wciąż mamy tego samego Mordiego, naszego uniżonego sługę, który zamierza walczyć z herezją i czarną magią, choć czasami na myśli przychodzą bardziej zagadki kryminalne niż czary. Nasza ekipa z inkwizytorem na czele znów przebija się przez świat by głosić chwałę pana, mordować czy chędożyć co chętne dziewki. Niestety czasami odbiera się wrażenie, że znamy już schemat danego opowiadania z poprzednich części, więc Piekara nie zawsze zaskakuje, a czasami wręcz przynudza i mamy ochotę już odłożyć książkę i przejść do czegoś innego. Niemniej jednak dla mnie jako fana serii Łowcy Dusz to wciąż świetna gratka, choć przy tym tomie już zaczynałem odczuwać zmęczenie materiałem i coraz częściej zerkałem kiedy będzie koniec
Niestety nie sięgnę po kolejne prequele tej serii, poczekam cierpliwie na finałowy tom - o ile się go kiedyś doczekam. Mimo iż uwielbiam Cykl Inkwizytorski i alternatywną wizję świata w nim przedstawioną, to zdecydowanie czuję już zmęczenie materiałem i momentami miałem już dość Madderdina, jego znajomych i przygód. Wciąż jednak zachwycam się okładkami do serii i muszę przyznać, że za każdym razem robią one na mnie mega wrażenie, a jeszcze lepiej prezentują się na półce. Niestety wygląd to nie wszystko, za dużo znanych schematów, wydaje się jakby autor zboczył z kursu całego cyklu i za bardzo pozamieniał wszystko.
Miło było znów wraz z uniżonym sługą szerzyć chrześcijańską wiarę wśród heteryków, ale kompletnie nie rozumiem zmiany kolejności tomów i wiecznego zapowiadania 'Czarnej Śmierci', o której ani widu ani słychu. Z przywiązania sięgnąłem po ten tom, ale narazie moja przygoda z serią o inkwizytorze Mordimerze się zakończy.

RECENZJA NA MOIM BLOGU - https://mlwdragon.blogspot.com/2020/06/3-books-ja-inkwizytor-owcy-dusz-jacek.html

Łowcy Dusz kiedy zaczynałem swoją przygodę z Cyklem Inkwizytorskim były przedostatnim tomem, a obecnie w wyniku zamieszań autora czy wydawcy książka ta zajmuje czwarte miejsce w serii. Przyznam się, że jest to bardzo mylące, a jednocześnie irytujące gdyż Piekara od lat zapowiada wydanie finałowego tomu sagi pod tytułem "Czarna Śmierć", ale wciąż dostajemy nowe tomy, ale nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Młot Na Czarownice to już ósmy tom przygód inkwizytora Mordimera Madderdina inkwizytora jego ekscelencji Biskupa Hez-hezronu. Powieść zawiera pięć bardzo luźno powiązanych ze sobą opowiadań, choć raczej odpowiednim będzie, że historie są dość ogólnikowo związane ze sobą. Już na wstępie muszę przyznać, że styl pana Piekary w Cyklu Inkwizytorskim spodobał się na maxa dopiero w paru poprzednich tomach tej serii. Wcześniej byłem specyficznie nastawiony wobec jego twórczości, ale dopiero w Kościanym Galeonie zdałem sobie sprawię, że jednak lubię tego naszego Mordimera oraz jego szalone przygody.
Piekara funduje nam podróż poprzez różne części stworzonego przez siebie świata, stylizowanego na średniowieczną Europę. Nasz ukochany inkwizytor wraz z swoimi sługami przeżywa ciekawe przygody, jednocześnie będąc wplątanym w wielką intrygę. Oczywiście udaje mu się ujść z życiem, gdyż nikt o zdrowych zmysłach nie zabija głównego bohatera w środku tomu czy większej sagi. Młot Na Czarownice pokazuje nam jak niebezpieczny, ale jednocześnie wciąż dowcipny i ciekawski jest Madderdin. Kiedy większość osób jego pokroju pewnie by dała sobie spokój z pewnymi zadaniami, on pieczołowicie je wykonuje nie bacząc na konsekwencje. Ma zresztą przy sobie cudowną obstawę - Kostucha oraz Bliźniaków, którzy choć przerażają to jednocześnie śmieszą zachowaniem czytelnika. Tematyka wciąż pozostaje ta sama dla całego cyklu - na świecie szerzy się herezja i czarnoksięstwo, a nasz uniżony sługa (jak zwykł się nazywać bohater) pędzi by rozpalić gorliwą chrześcijańską wiarę w serach niewiężących. Przyznam się, że wciąż ujmuje mnie pomysł stworzenia świata jakoby Jezus zszedł z krzyża, zabił swych oprawców i utopił we krwi Jerozolimę. Lubuje się w alternatywnych wizjach świata, więc bardzo duży plus dla pana Jacka za ten pomysł.
To co najbardziej ujęło mnie w tym tomie to fakt, że w pewnym momencie mamy wrażenie, że stoimy obok bohaterów i wraz z nimi przeżywamy te przygody. Opisy są bardzo dokładne, czasami aż zanadto, choć ja osobiście bardzo uwielbiam gdy świat jest przedstawiony bardzo dokładnie. Autor nie szczędzi nam opisów miast, wizerunku bohaterów czy przesłuchań bądź tortur. Prawdą jest również, że Piekara pisze dość specyficznym językiem, który nie każdemu przypadnie do gustu, stąd być może jest aż tyle zróżnicowanych opinii o twórczości tego autora. Dużym plusem jest dla mnie również okładka, przyznam, że nowe wydania Cyklu Inkwizytorskiego to istny majstersztyk, co sprawia, że z pełną gracją prezentuje się na półce.
Młot Na Czarownice to już ósma część sagi o Mordimerze Madderdinie. W pewnym momencie historia może nam się trochę dłużyć i czytelnik chce już to skończyć. Jednak byłem dość zdziwiony jak dowiedziałem się, że Piekara pracuje nad kolejnym tomem tejże serii. Mam wrażenie, że trochę robi się z tego tasiemiec, ale z szacunku dla kochanego Mordimera jestem w stanie znieść go jeszcze trochę, oby nie za długo.
Słowem podsumowania to kolejna świetna powieść, która mi się wreszcie spodobała. Choć niewątpliwie uniwersum inkwizytorów może się toczyć trochę za długo, a jak dobrze wiemy co za dużo to nie zdrowo. Jednak postać głównego bohatera, ciekawa wizja alternatywnej rzeczywistości sprawia, że można przymknąć oko za ilość tomów. Jedyne czego tutaj mi brakuje przy tak dużej sadze to brak konkretnego połączenia z poprzednimi częściami, bo te ogólnikowe niezbyt mnie zadowala. Mimo wszystko cieszę się, że Mordimer dał mi się znowu polubić i mam nadzieję, że kolejne kolejne przygody będą równie ciekawe i śmieszne.

RECENZJA NA MOIM BLOGU: https://mlwdragon.blogspot.com/2018/02/1-books-ja-inkwizytor-mot-na-czarownice.html

Młot Na Czarownice to już ósmy tom przygód inkwizytora Mordimera Madderdina inkwizytora jego ekscelencji Biskupa Hez-hezronu. Powieść zawiera pięć bardzo luźno powiązanych ze sobą opowiadań, choć raczej odpowiednim będzie, że historie są dość ogólnikowo związane ze sobą. Już na wstępie muszę przyznać, że styl pana Piekary w Cyklu Inkwizytorskim spodobał się na maxa dopiero...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Rzadko zdarza mi się przerwanie jakieś powieści w jej trakcie. Zawsze staram się czytać do końca, nawet jeśli nie sprawia mi to radości, a lektura nie przypada mi do gustu. Z Falą Terroru trochę się bujałem, ale ostatecznie udało mi się zakończyć drugi tom serii Wampiraci. Jak więc ta powieść wypada w moich oczach? Czy Wampiraci zyskali moją aprobatę? Czy rozstanę się z nimi po tym tomie?

" Twoim przeznaczeniem nie jest podążać za kimś, ale przewodzić. "

Akcja Fali Terroru dzieje się parę miesięcy po wydarzeniach z pierwszej części. Przyznam się szczerze, że Demony Oceanu wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie, a pomysł by połączyć piratów i wampirów w jedno był strzałem w dziesiątkę. Autor funduje nam ciężkie przeżycia już na samym początku lektury, a kolejne zdarzenia popychają fabułę do przodu. Wszystko zlewa się w wyjątkowo ciekawą całość, ale muszę przyznać iż niezmiernie ciężko czytało mi się ten tom. Wszak moje serce od samego początku skradł statek Wampiratów oraz jego załoga, to czekałem tylko na moment aż Grace znów na niego zawita. Bo wróci, prawda?
Nigdy nie rozumiałem faktu, że ludzie nie rozumieją fenomenu bliźniaków, to logiczne, że takie dzieci się troszczą o siebie nawzajem. Tempest'owie są tego świetnym przykładem. Connor za Grace, Grace za Connor'a. Oboje się wspierają i choć czasami nie rozumieją działań tej drugiej osoby, to zawsze sobie pomagają i trwają przy sobie. To coś wspaniałego.
Choć życie na pirackim statku przypada do gustu dla Connora, to za namową siostry postanawia spróbować czegoś nowego. Okropnie śmieszył mnie fakt istnienia Akademii Piractwa. Bo jak szkoła ma nauczyć kogoś bycia piratem? Było to dla mnie zaskoczenie, ale przyznam się, że autor miał na to pomysł i dosyć dobrze go zrealizował. Mimo wszystko czekałem na powrót Grace do Lorcana, a spotkania z częścią załogi tylko podsycały mój apetyt. Intryga Cheng Li od początku była skazana na porażkę, więc nie było dla mnie zaskoczeniem gdy prawda wyszła na jaw. Ogromnie ucieszył mnie fakt, że Tempest udało się powrócić na Nokturn i przygoda z wampiratami zaczęła się na nowo. Czekałem na to całą książkę, ale gdy to się już stało to skończyła się powieść, a ja z wielką chęcią sięgnąłem po kolejną część.

" - Miałaś rację - powiedział do niej. - Każde z nas musi podążać własną drogą. Przykro mi, że wcześniej tego nie rozumiałem. Przepraszam, że usiłowałem cię powstrzymać. Więcej tego nie zrobię. "

Fala Terroru to druga część z cyklu Wampiraci i choć pierwszy tom całkowicie skradł moje serce tak przy tej powieści nudziłem się cholernie. Oczekiwałem aż Grace znów odnajdzie wampiratów i dołączy do załogi. Niemniej jednak pozostałe wątki są prowadzone dosyć ciekawie. Fabuła toczy się do przodu, gdzieniegdzie można się znudzić, ale ostatecznie da się przejść przez tą książkę. Oprócz kilku zastrzeżeń ta powieść wypada dosyć dobrze i choć jest kierowana docelowo do dzieci i młodzieży to polecam ją każdemu kto lubi wampiry, piratów oraz morskie życie!
Jest to ciekawa lektura, ale okropnie mi się dłużyła i wiele razy chciałem przerwać jej czytanie, ale gdy obecnie czytam trzeci tom tej sagi to uważam, że warto było się przemęczyć gdyż potem jest już tylko lepiej.

RECENZJA NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2017/02/49-books-fala-terroru-justin-somper.html

Rzadko zdarza mi się przerwanie jakieś powieści w jej trakcie. Zawsze staram się czytać do końca, nawet jeśli nie sprawia mi to radości, a lektura nie przypada mi do gustu. Z Falą Terroru trochę się bujałem, ale ostatecznie udało mi się zakończyć drugi tom serii Wampiraci. Jak więc ta powieść wypada w moich oczach? Czy Wampiraci zyskali moją aprobatę? Czy rozstanę się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Ponad Wszystko to literacki debiut Nicoli Yoon. Książka trafiła w moje ręce zupełnie przypadkiem, buszowałem po szkolnej bibliotece i znalazłem to cudo. Początkowo podszedłem bardzo sceptycznie do lektury gdyż z opisu zawiało mi romansem, co niekoniecznie podoba mi się w książkach dla młodzieży. Rozumiem trendy, ale tego typu książek powstaje zdecydowanie za dużo. Aczkolwiek powieść sama w sobie bardzo mnie zachwyciła, nie pamiętam bym kiedykolwiek uśmiechał się tyle razy podczas czytania jednej książki. Ilustracje męża Yoon dodają swoistego uroku, a młody czytelnik wie, że ta lektura jest wprost przeznaczona dla niego.
Początkowo powieść trochę mi się dłużyła, ale niebanalny styl pisarki Yoon sprawia, że nie jesteśmy w stanie oderwać się od lektury. Pochłonąłem ją w niecałe trzy dni, a uśmiech nie schodził mi z twarzy podczas lektury. Bohaterowie są stworzeni z krwi i kości, każdy z nich ma swoje problemy oraz pasje. Madeline uwięziona przez chorobą w swoim pokoju próbuje żyć normalnie. Ma lekcje przez internet, odrabia prace domowe czy czyta książki w zaciszu swojego pokoju. Chce być jak inne dziewczyny w jej wieku, chce wychodzić na podwórko. Gdy poznaje Olly'ego wszystko zaczyna się zmieniać. Od stopniowego poznawania się na komunikatorze do sekretnych spotkań. Rodzi się uczucie. Tych oboje świetnie do siebie pasuje, jedno chce pomóc drugiemu.
Sama fabuła ciągle idzie do przodu, ale bez pośpiechu czy zbędnych przedłużeń.Wszystko jest idealnie dopracowane. Autorka serwuje nam ciekawy pomysł na książkę oraz bardzo dobrze go realizuje. Ciekawe dialogi oraz historia wciągają. Gdy zaczniesz czytać to nie będziesz mógł przestać. Będziesz chciał wiedzieć co będzie dalej i dalej, gdyż Yoon tak ciekawie pisze, że po prostu nie da się odłożyć książki i przerwać czytanie. Czytelnik chce więcej, a autorka mu to daje.
Niespodziewane zakończenia są różnie odbieranie przeze mnie. Część mi się podoba, a inne pozostawię bez komentarza. Musze jednak przyznać, że zakończenie Ponad Wszytsko bardzo mnie urzekło. Po przeczytaniu pierwszej strony nawet bym na to nie wpadł. Yoon zaskoczyła mnie tutaj i to jest dla niej na wielki plus. Jej debiut jest klasą samą w sobie, przyjemna historia, lekkie dialogi oraz styl pisania bardzo wpływają. Czytelnik nie czuje zmęczenia, tylko czuje się jakby płynął przez tą powieść.
Nicola Yoon zaskakuje nas w swoim debiucie, wszystko jest zgrane i dopasowane. Historię czyta się lekko i przyjemnie. Ilustracje dodają uroku, a bohaterem powieści tak naprawdę może być każdy z nas. Nigdy dotychczas nie czytałem tak świetnej książki dla młodzieży. Wedle informacji, które udało mi się wyłuskać w sieci ma powstać adaptacja filmowa tejże lektury. Przyznam się, że chętnie się na nią wybiorę - o ile produkcja dojdzie do skutku bo jak to często bywa, niby coś ma być, a ostatecznie nie ma. Yoon zarobiła u mnie wielkiego plusa i niecierpliwe będę czekał na jej kolejną powieść.

RECENZJA NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2017/01/48-books-ponad-wszystko-nicola-yoon.html

Ponad Wszystko to literacki debiut Nicoli Yoon. Książka trafiła w moje ręce zupełnie przypadkiem, buszowałem po szkolnej bibliotece i znalazłem to cudo. Początkowo podszedłem bardzo sceptycznie do lektury gdyż z opisu zawiało mi romansem, co niekoniecznie podoba mi się w książkach dla młodzieży. Rozumiem trendy, ale tego typu książek powstaje zdecydowanie za dużo....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Przyznam się szczerze, że rzadko zdarza mi się przeczytać książkę bez wcześniejszego wyszukania informacji o niej. Jestem taki typem człowieka, że zawsze lubię wiedzieć co w trawie piszczy. Dlatego każdą pozycję sprawdzam w internecie nim ją przeczytam. Ogólnie jestem również zdania, że warto wspierać to co polskie. Bo nawet jeśli coś nam się nie spodoba, to mamy możliwość przekazania swojej opinii. Wierzę, że autorzy czasami korzystają z sugestii pozostawionych przez czytelników. Nowa powieść Igi Wiśniewskiej dostała się w moje ręce całkiem przypadkiem. Ot, zobaczyłem ciekawą okładkę i bum. Znalazła się w mojej biblioteczce. Było to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki oraz pierwsze z polskim New Adult. Jakie wrażenia? Urodziłem się by przegrać?
Długo zastanawiałem się co mogę napisać o tej książce. Bardzo mi się podobała, ale zawsze jest jakieś ALE. Bohaterów da się polubić już od pierwszej strony. Ich historia nas wciąga, chcemy więcej i więcej. Wiśniewska kreuje ciekawy świat, którego akcja toczy się głównie w Warszawie. Przyznam, że trochę brakowało mi takiego opisu miasta, które nie ukrywajmy, zawsze tworzy tło wydarzeń. Pojawiało się dużo miejsc, ale nie były one do końca nam przedstawione. Czasami miałem wrażenie, że bohaterowie gdzieś są, ale my nie wiemy dokładnie gdzie.

Historia Diany i Karola trafia do nas. Jesteśmy świadkami jak karty przeszłości odkrywają się przed nami, poznajemy ich tragiczną przeszłość i mamy nadzieję na lepszą przyszłość. Autorka bawi się naszymi uczuciami, raz się cieszymy by za chwilę usiąść i płakać. Powieść momentami chwyta za serce, a ja bardzo lubię nuty dramatyzmu w książkach. Bez przesadyzmu oczywiście, nie jestem żadnym sadystą. Obie postacie są bardzo realne i każdy z nas na pewno znajdzie swoje cechy w nich. Lubię utożsamiać się z bohaterami, więc ten element powieści bardzo przypadł mi do gustu. Same tempo akcji jest prowadzone dość dobrze, choć nie ukrywam, czasami lektura mi się dłużyła i musiałem ją odłożyć na bok by za jakiś czas znów wrócić do świata wykreowanego przez polską autorkę. Męczyło mnie odkładanie przez Wiśniewską tego co się miało zdarzyć. Sam czytelnik mógł się domyślić co się za chwile stanie, a takie czekanie niezbyt pozytywnie wpływa na odbiór lektury.
Długo zastanawiałem się jak ocenić realizację pomysłu. Powieść jako całość wypada dobrze, ale zakończenie kompletnie mi nie pasuje. Wręcz miałem ochotę rzucić książką, choć może to był celowy zamysł pisarki - jestem zły na autorkę za to, co zrobiła. Urodzeni By Przegrać złamało moje serce, ale emocje opadły dosyć szybko po zakończeniu czytania. Pamiętamy bohaterów i historie, ale bez specjalnego wzruszenia gdy wspominamy powieść.
Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z polskim New Adult, także nie oczekiwałem zbyt dużo przed lekturą. Nie ocenia się książki po okładce, ale ta ma zjawiskowe opakowanie. Bardzo mi się podoba, przykuwa uwagę. Jednak sama zawartość pozostawia trochę do życzenia. Dostajemy ciekawy świat, oryginalnych bohaterów z osobnymi historiami, ale to wszystko. Czytamy powieść, irytujemy się trochę na postacie, a po ostatniej stronie mamy pustkę w sercu. Jednak szybko ona znika. Iga Wiśniewska zaskoczyła mnie, owszem, jej powieść spodobała mi się, ale nie wiem czy sięgnę po kolejne lektury jej pióra. Z czystym sercem mogę powiedzieć, że polecam 'Urodzeni By Przegrać', ale bardziej jako coś do zabicia czasu. Na pewno znajdą się osoby, którym się powieść spodobała, ale mnie nie zaintrygowała jakoś szczególnie. Wielki plus za okładkę, ale środek powinien być bardziej dopracowany...

Przyznam się szczerze, że rzadko zdarza mi się przeczytać książkę bez wcześniejszego wyszukania informacji o niej. Jestem taki typem człowieka, że zawsze lubię wiedzieć co w trawie piszczy. Dlatego każdą pozycję sprawdzam w internecie nim ją przeczytam. Ogólnie jestem również zdania, że warto wspierać to co polskie. Bo nawet jeśli coś nam się nie spodoba, to mamy możliwość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Z chęcią przeczytania jakiegokolwiek tomu Cyklu Inkwizytorskiego zbieram się chyba od dobrych trzech lat, ale gdy byłem w księgarni to zawsze coś innego przyciągało moją uwagę. Ostatecznie kilkanaście dni temu wyszedłem z księgarni bogatszy o nowe tomy, w tym powieść Płomień i Krzyż. Saga Jacka Piekary jest odbierana na różne sposoby, część osób chwali, inni mówią, że jest bardzo dobre jak na polaka, ktoś twierdzi, że dobry pomysł, ale wykonanie marne, a niektórzy uważają, że to odgrzewanie kotleta po raz enty itp. Kiedy zasiadałem do czytania tej powieści nie liczyłem na zbyt dużo, choć okładka robi na mnie wrażenie, bo jest cudnie wykonana. W skład tomu wchodzą cztery opowiadania, dzięki którym poznajemy głównego bohatera cyklu jako młodzieńca. Jak więc wypada pierwsze spotkanie z Mordimerem Madderdinem?

'' Pamiętaj chłopcze, że człowiek rozumny zawsze woli stać na uboczu, gdyż świat znacznie lepiej widać, kiedy samemu jest się skrytym w mroku. ''

Piekara tworzy świat tak interesujący, że kiedy zaczyna się czytać to odbieramy wrażenie, że oglądamy to co się dzieje na danych stronach książki. Wszelkie opisy są dokładne, dialogi zabawne, nie brakuje przekleństw, scen erotycznych czy brutalności wśród ludzi. Uniwersum stworzone przez autora porywa nas, a tajemnice i magia dodają mu swoistego uroku. Ilustracje zawarte w powieści pomagają nam wyobrazić sobie pewne momenty, choć autor z łatwością wszystko opisuje. Wrzucenie historii w czasy przypominające mi średniowieczne i renesanu jest jak najbardziej na tak. Świetnie wykreowani bohaterowie, których opisy są bardzo dobre i łatwo jest nam sobie ich wyobrazić. Wszystko to sprawia, że lekturę czyta się bardzo szybko i przyjemnie.

'' W głosie wiedźmy nie było magii, Katarzyna mogłaby przysiąc. Ale syn, jakby pchany przemożną siłą, uwolnił dłoń z jej dłoni i postąpił dwa kroki w stronę paleniska. ''

Na początku poznajemy Katarzynę, która wiedzie bardzo rozrzutne życie, a na swoje zachcianki zarabia jako kurtyzana. Tutaj po raz pierwszy spotykamy Mordimera. Bawi się również czarną magią, która jest jej gwoździem do trumny. Kolejne opowiadania skupiają się na postaci Arnolda Löwefella, który jest członkiem Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium. To on znajduje młodego chłopaka i postanawia oddać go na nauki do Akademii Inkwizytorium.
Domyślam się iż powieść miała być prequelem, gdyż naszego głównego bohatera cyklu jest tu niezwykle mało. Ciężko jest nam się do niego przekonać, ale mam nadzieję, że kolejne części cyklu pozwolą nam na to. Oryginalny pomysł jest jak narazie dobrze prowadzony, poznajemy, że idealny system religii katolickiej nie jest jednak taki święty. Uważam, że jest to szybka lektura na wstęp do świata wykreowanego przez Piekarę.

'' Ostrze tak samo lekko wchodzi w chamskie, jak i w pańskie gardło... ''

Słowem podsumowania, Płomień i Krzyż to dobry wstęp do większego i mam nadzieję, bardzo dobrego Cyklu Inkwizytorskiego. Dostajemy dobrą lekturę z świetnie stworzonym światem i bohaterami. Jest masa tajemnic, magia, brutalność, sceny erotyczne, ale to właśnie te elementy dodają uroku książce. Chcę w kolejnych częściach poznać od kuchni Mordimera Madderdina, i móc się do niego przekonać. Powieść rozpoczyna chronologicznie sagę Piekary, na którą obecnie składa się jedenaście tomów. Chciałbym je wszystkie przeczytać i z czystym sercem powiedzieć, że Polacy też umieją pisać dobre książki.
Jestem bardzo zadowolony z przeczytania jak i kupna tej książki. Mam nadzieję, że przy późniejszych tomach się nie zawiodę. Wprawdzie co człowiek to inna opinia, ale polecam wszystkim miłośnikom gatunku, wielbicielom polskiego pióra, wiernym fanom Mordimera, jak i dla osób, które być może słyszą o tej powieści pierwszy raz. Dobra lektura z niebanalnym pomysłem i całkiem ciekawą realizacją.

RECENZJA NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2016/02/46-books-pomien-i-krzyz-tom-1-jacek.html

Z chęcią przeczytania jakiegokolwiek tomu Cyklu Inkwizytorskiego zbieram się chyba od dobrych trzech lat, ale gdy byłem w księgarni to zawsze coś innego przyciągało moją uwagę. Ostatecznie kilkanaście dni temu wyszedłem z księgarni bogatszy o nowe tomy, w tym powieść Płomień i Krzyż. Saga Jacka Piekary jest odbierana na różne sposoby, część osób chwali, inni mówią, że jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Mówi się, że każda książka powinna nas uczyć i bawić, a w przypadku Wszystkich Jasnych Miejsc te podpunkty są spełnione bardzo dobrze. Powieści o nastolatkach, którzy borykają się z swoimi problemami jest aż zanadto, dlaczego się warto zwrócić uwagę na powieść Jennifer Niven?

'' Bo kiedy jest się obudzonym, wszystko w tobie jest pełne życia, wszystko rwie się z bólu, by nadrobić stracony czas. ''

Kiedy poznajemy głównych bohaterów nie znamy ich powodów, dla których znaleźli się na szczycie wieży, może się nam wydawać, że to dwójka pokręconych nastolatków, którzy poprzez próbę samobójczą chcą zwrócić na siebie uwagę. Z każdą stroną dowiadujemy się o nich więcej, możemy ich zrozumieć, i utożsamić się z nimi, bo na pewno każdy ma wśród swoich znajomych takiego Fincha czy Violet. Bardzo podobało mi się prowadzenie narracji wydarzeń z perspektywy dwójki bohaterów. To nam doskonale pozwoli zrozumieć ich działania, i motywy, którymi się kierują. Niven skutecznie bawi się naszymi uczuciami, bo w pewnym momencie wszystko idzie po naszej myśli, i mamy ochotę krzyknąć 'pocałujcie się', ale już za chwilę wprowadza jakiś nowy element i znowu coś się sypie. Choć czyta się ją bardzo szybko i dobrze, to czuć w niej realność i odbiera się wrażenie, że czasami stoimy obok naszych bohaterów i oglądamy ich życie.

'' Jesteś wszystkim kolorami jednocześnie. W największej ich jaskrawości. ''

Początkowo przyjaźń dwójki bohaterów przebiega sielankowo, obdarowują się rzeczami, gestami, jest cudnie. Powiedziałbym nawet, że gdy czytałem to chyba zaczynałem wierzyć w miłość, ale następne wydarzenia jednak zmieniają moje myśli. Miał to być tylko projekt na geografię, z którego wyrosło uczucie. Mamy możliwość poznania nastolatków od nich prawdziwych stron. Ich problemy, i wrażenie, że nikt/nic nie jest w stanie im pomóc. Dla mnie, dla osoby mające te osiemnaście lat była to świetna lekcja życia. Finch uznawany na wariata, który z wielką chęcią podsycał plotki o samym sobie jest świetnym przykładem zagubionej osoby, a strata ojca poprzez rozwód odciska na nim swoiste piętno. Violet nie potrafi poradzić sobie po śmierci siostry, ale dzięki Finchowi zaczyna znów żyć. Czujemy wielką radość czytając ich wspólne momenty, ale zakończenie pokazuje prawdą. Nastolatkowie z problemami sobie nie radzą i szukają wyjścia z owej sytuacji...
Gdy zakończyłem czytać Wszystkie Jasne Miejsca byłem totalnie rozbity emocjonalnie, rzadko zdarza mi się uronić łzy, ale wręcz musiałem. Ta historia dwójki młodych ludzi jest tak realna, że aż to boli...

'' A gdyby życie też mogłoby być takie? Same szczęśliwe elementy,nic strasznego, nic nawet odrobinę nieprzyjemnego. Może moglibyśmy wyciąć to, co złe i zostawić tylko dobro? ''

Wielki plus dla pani Niven za nawiązywanie w powieści do twórczości innych autorów, mnie najbardziej urzekło cytowanie Virginii Woolf. Kolejna rzecz na tak to spis oraz numery instytucji, które zajmują się pomocą dla osób, m.in. z depresją czy myślącymi o samobójstwie.
Ta powieść zmieni Wasze myślenie, i zostawi głęboką ranę w sercu gdyż czekanie na idealny dzień przynosi nam smutek i rozpacz. Jednak z perspektywy czasu nie wyobrażam sobie innego zakończenia tej historii. Polecam Wszystkim, i młodym i starszym, i nawet tym, których nie interesują powieść Young Adult, bo warto się z nią zapoznać. Niektórych odstrasza okładka, a ja uważam, że jest idealna, bo przywodzi na myśl zagubionych nastolatków. Jeśli macie wolny wieczór to serdecznie polecam przeczytanie powieści Niven, bo może dzięki niej zaczniecie inaczej patrzeć na swoje życie. Nie jako przekleństwo, ale również jako dar.

RECENZJA NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2016/01/45-books-wszystkie-jasne-miejsca.html

Mówi się, że każda książka powinna nas uczyć i bawić, a w przypadku Wszystkich Jasnych Miejsc te podpunkty są spełnione bardzo dobrze. Powieści o nastolatkach, którzy borykają się z swoimi problemami jest aż zanadto, dlaczego się warto zwrócić uwagę na powieść Jennifer Niven?

'' Bo kiedy jest się obudzonym, wszystko w tobie jest pełne życia, wszystko rwie się z bólu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Korona w Mroku - Saraj J. Maas

Bardzo się ucieszyłem na powrót do świata Celaeny, a przede wszystkim do magicznej Erilei, nad którą wisi groźba zagłady. Maas porywa nas od samego początku, rzuca wyzwanie naszej bohaterce, która musi wykonać kolejne morderstwo. Czy stanie na wysokości swojego zadania? Czy odda królowi, to co należne?

'' Na tym etapie naszego planu trzymasz buzie na kłódkę i udajesz ciężko kapujący element dekoracji. Nie powinno ci to sprawić szczególnych trudności. ''

W drugim tomie serii Szklany Tron otrzymujemy nie tylko walki, rozwikłanie kolejnych tajemnic, ale pojawia nam się romans. Niestety Celaena i Westfall nie przekonują mnie zbyt do siebie, a książę, który patrzy z zazdrością na zakochaną dwójkę niszczy wszystko. Niestety trójkąty miłosne strasznie mnie irytują, a ten szczególnie. Jednak nie zamierzam się skupiać zbytnio na to kto, kiedy i z kim. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Maas zaskakuje nas wielowątkowością swojej powieści, nigdy nie jesteśmy do końca pewni co może się wydarzyć potem. Zło zdaje się czekać na rogiem, i szuka odpowiedniego momentu by zaatakować. Porządek świata powoli się sypie, ale tylko główna bohaterka zdaje się mieć tego świadomość. Bardzo podobał mi się opis historii świata, która jest ubarwiania zarówno ludźmi jak i magicznymi stworzeniami. Nowe tajemnice, nowe wskazówki pojawiają się znikąd, że nawet Celaena w pewnym momencie tego nie ogarnia. Zegar zdaje się tykać coraz szybciej, by wybuchnąć w najmniej odpowiednim momencie.
Zabójczynię polubiłem już od pierwszych stron nowelek, a pierwsze tomy serii coraz bardziej mnie utwierdzają, że podjąłem dobrą decyzję. Sardothien nie jest idealna, a przede wszystkim nie próbuje taka być. Popełnia błędy, ale wyciąga z nich wnioski. Jest odważna, waleczna, na swój sposób bardzo urocza, ale jest również tylko człowiekiem, a to oznacza, że jest krucha i uczuciowa. Ma swoje słabostki, ale któż nie lubi słodkości czy czytania książek. Jest bardzo wiarygodną postacią, potrafi nas rozśmieszyć, przestraszyć czy sprawić, że w pewnym momencie po policzku spłynie samotna łza. Takich bohaterów sobie cenię, i wielbię panią Maas, że dała nam kogoś takiego jak Celaena Sardothien.

'' Nic na tym świecie nie jest skomplikowane. Istnieje jedynie podział na rzeczy dobre i złe. Niewolnicy w tych obozach mają bliskich. Są kochani tak, jak ty kochałeś moją przyjaciółkę. ''

Kiedyś wydawało mi się, że na da się stworzyć nic nowego, że każdy nowy świat w książkach jest wzorowany na poprzednich. Jednak myliłem się, bo Korona w Mroku, czy też seria Szklany Tron jest czymś zupełnie innym. Nie do opisania, a do przeżycia. Każda strona, każde słowo sprawia, że zatracamy się w tym świecie. Wyśmienicie prowadzona akcja, niebanalni i realni bohaterowie, oraz mnóstwo zagadek i zwrotów akcji sprawiają, że powieść jest bardzo dynamiczna. Lektura bardzo mi się podobała i chętnie przeczytam kolejne tomy tej serii, choć mam nadzieję, że Maas nie będzie przeciągać tej historii w nieskończoność i nie zniszczy tak cudownego dzieła. Maas pokazuje, że potrafi świetnie pisać, i uważam, że te powieści to zaledwie zalążek tego na co stać autorkę.
Bardzo podoba mi się też polskie wydanie tej książki, dobrze, że wydawnictwo nie zmieniło oryginalnej koncepcji okładki, a jedynie dodało polskie napisy. Jestem zachwycony, i pod wielkim wielkim uznaniem, bo dawno nie czytałem czegoś, co będzie targało moimi emocjami, a chęć przeczytania jeszcze jednego rozdziału zabijało mój czas, ale nie żałuję.

'' I proszę cie, nie mów ani słowa. Rozmowę i czarowanie zostaw mnie.
Kapitan uniósł brwi.
-A więc jestem tu tylko dekoracją?
-Ciesz się, że uznałam cie za dodatek godny siebie. ''

Korona w Mroku to obowiązkowa pozycja dla fanów twórczości autorki, czy też dla wielbicieli gatunku. Powieść wielowątkowa, która śmieszy, ale również potrafi złamać nasze serce. Szok przeżyłem po zakończeniu pierwszego tomu, ale końcówka drugiego przebija wszystko. Jak najszybciej chcę dostać trzeci tom, bo za dużo pytań siedzi w mojej głowie. Cieszy mnie fakt jakoby miał powstać serial na podstawie książek pani Maas, i mam szczerą nadzieję, że projekt zostanie doprowadzony do końca i niedługo zobaczymy Celaenę na wielkim ekranie. Lektura wciaga tak bardzo, że nie chciałem rozstawać się z nią, chciałbym móc się zatopić w świecie Maas i poznać bohaterów twarzą w twarz.

RECEZNAJ NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2016/01/44-books-korona-w-mroku-sarah-j-maas_22.html

Korona w Mroku - Saraj J. Maas

Bardzo się ucieszyłem na powrót do świata Celaeny, a przede wszystkim do magicznej Erilei, nad którą wisi groźba zagłady. Maas porywa nas od samego początku, rzuca wyzwanie naszej bohaterce, która musi wykonać kolejne morderstwo. Czy stanie na wysokości swojego zadania? Czy odda królowi, to co należne?

'' Na tym etapie naszego planu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Achaja żyje na dworze, ma wpływowego ojca Księcia Archentara, i... macochę, która jest o rok młodsza od niej. Wydawać by się mogło, że mogą żyć jakoś tam razem, ale przybrana matka spodziewa się dziecka, dla którego główna bohaterka jest przeszkodą w drodze do tronu. Co trzeba zrobić? Wysłać córkę do wojska... Mimo iż mam całą trylogię Achai za sobą, wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego nie lepiej zaufać własnej córce, tylko czternastoletniej dziewczynce i swoje dziecko wysłać na służbę do armii. Wraz z historią księżniczki opisywane są losy skryby Zaana i jego towarzysza Syriusa, oraz wątek czarodzieja Mereditha.
Dzieło Ziemiańskiego nie należy raczej do lekkich lektur, ale uważam, że ostatecznie trzeba się wczytać, poczuć to co czują bohaterowie, ruszyć wyobraźnie i namalować sobie ten wykreowany przez autora świat. Jest fajny, poznajemy bardziej historię i kulturę ludzi, poznajemy nowych bohaterów, a tacy jak Hekke i Krótki zapadają w pamięć poprzez swój styl bycia. Sam wątek główny zaczyna się coraz bardziej rozpędzać i można powiedzieć, że akcja rusza z kopyta. Achaja nie ma łatwo, wojsko to nie miejsce dla dziewczyn, a zwłaszcza dla księżniczki. Bohaterka zmaga się z wieloma problemami, jednak ostatecznie udaje się jej pokonać trudy wojska i wyjść na prostą drogę.
Powieść nie jest łatwa, nie ma wiecznego happy endu, jest specyficzny język autora, do którego trzeba się przyzwyczaić, z początku było ciężko, ale ostatecznie polubiłem to. Achaja to książka pełna intryg, bitew, napisana z lekkim humorem, i dają rozrywkę dla ludzi tego oczekujących. Jest też wiele mądrych i prawdziwych cytatów, krotochwile jak mówią bohaterowie. Pełno tutaj wiedzy Ziemiańskiego na temat wojen, taktyk czy ekonomii, śmiem twierdzić, że autor wie, na czym rzecz polega lub tylko udaje, ale robi to bardzo dobrze.
Słowem podsumowania, uważam, że nie możemy tracić wiary w polskie fantasy, które często spychane na margines przez zagranicznych autorów. Powieść dowodzi, że i polak potrafi napisać dobrą książkę, która złapie nas i nie będziemy mogli się od niej oderwać. Warto zapoznać się z lekturą, a ja jako, że posiadam swój egzemplarz powiem tyle - warto było wydać pieniążki, bo świetna lektura, dobrze wykonana i ten język Andrzeja Ziemiańskiego, od skończenia tomu pierwszego czekałem aż dostanę w ręce tom drugi.
POLECAM WSZYSTKIM! :)

Achaja żyje na dworze, ma wpływowego ojca Księcia Archentara, i... macochę, która jest o rok młodsza od niej. Wydawać by się mogło, że mogą żyć jakoś tam razem, ale przybrana matka spodziewa się dziecka, dla którego główna bohaterka jest przeszkodą w drodze do tronu. Co trzeba zrobić? Wysłać córkę do wojska... Mimo iż mam całą trylogię Achai za sobą, wciąż nie mogę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Sarah J. Maas wykreowała poprzez nowelki wspaniały świat, bohaterów oraz fabułę. Powieści zostały napisane bardzo dobrym stylem, czy pierwszy tom z serii Szklany Tron jest dobrze napisany? To istna petarda pełna królewskich intryg oraz miłości, która z czasem może zepsuć bardzo wiele. Witajcie z Erilei, tutaj nie wszystko wydaje się być jasne...

'' Nazywam się Celaena Sardothien – szepnęła. – Choć moje imię nie ma znaczenia. Możesz mnie nazywać Celaeną, Lillian albo suką, a ja i tak cię pokonam. ''

Szklany Tron buduje wspaniałą podstawę pod wielotomową serię książek, więc miłego czytania. Celaena zostaje tutaj o wiele lepiej wykreowana. Jest pyskata, wredna, ale nie da się jej nie lubić. Wie kim jest i choć musi ukrywać swoją tożsamość to pokazuje, że stać ją na wiele, na bardzo wiele. Pozostali bohaterowie też są stworzeni na realnych ludzi. Wszyscy grają idealnie z fabułą i swoimi intrygami w książce. Sama fabułą choć nakreślona jasno rozwija swoje wątki na różne strony, każdy bohater ma swój cel w owym turnieju. Każdy czegoś chce, i w większości to nasz bohaterka stoi na przeszkodzie, czy wyjdzie zatem cało z tych intryg? Pani Maas wspaniale pisze, jej styl jest lekki, przyjemny i przede wszystkim uzależnia. Gdy zacząłem czytać nie mogłem się oderwać i choć mówiłem obie - jeszcze jeden rozdział :D to wychodził środek nocy jak odkładałem powieść. Było jednak warto przebrnąć przez ponad te pięćset stron by nasza reakcja była - co do groma!? Czekam z niecierpliwością na drugi tom, bo będzie się działo.

'' Bariery topiły się z każdym dniem. To on na to pozwalał. Znikały, gdy słyszał autentyczny, szczery śmiech dziewczyny. Kurczyły się, gdy widział ją śpiącą z twarzą na otwartej książce. Malały, bo wiedział, że zwycięży w turnieju. ''

Pierwsza powieść z serii książek pani Maas to istny bestseller w swojej kategorii, wciąga, bawi, uczy i momentami chwyta za serce. Posiada wszystko to co dobra lektura powinna mieć - dobrze zbudowani bohaterowie, oryginalna, wielowątkowa fabuła oraz cudny styl autorki. Mało kto pisze tak by zaciekawić już pierwszym słowem. Szklany Tron wbija się w naszą pamięć i zostaje tam na długo. Nie wiem czy potrafię podać jakiekolwiek wady tej książki? Wszystko zostało zaplanowane, przemyślane i stworzone w bardzo ciekawy sposób. Cieszmy się książką bo jest tego warta, przyjemnie się czyta i z każdą strona chcemy więcej bo autorka czasem daje nam możliwość dopowiedzenia pewnych wątków.

'' Przecież biblioteki kryły mnóstwo pomysłów, a nowe pomysły stanowiły najgroźniejszą, najbardziej niebezpieczną broń świata! ''

Słowem posumowania Szklany Tron to wspaniały wstęp do serii książek, jest dobrze zbudowana, i nie widać nigdzie upadku stylu autorki. Jeśli już kochasz to wredne, siedemnastoletnie dziecko to wiesz co robić, ale jeśli pierwszy raz słyszycie o Celaenie to bardzo, bardzo mocno zapraszam Was do zapoznania się z jej historią bo jest tego warta! :)

RECENZJA NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2015/07/43-books-szklany-tron-sarah-j-maas.html

Sarah J. Maas wykreowała poprzez nowelki wspaniały świat, bohaterów oraz fabułę. Powieści zostały napisane bardzo dobrym stylem, czy pierwszy tom z serii Szklany Tron jest dobrze napisany? To istna petarda pełna królewskich intryg oraz miłości, która z czasem może zepsuć bardzo wiele. Witajcie z Erilei, tutaj nie wszystko wydaje się być jasne...

'' Nazywam się Celaena...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

To czysty grzech nie pokochać serii Nocna Szkoła autorstwa pani Daugherty. Kolejne części cyklu utwierdzają czytelnika, że dokonał dobrego wyboru gdy zechciał to przeczytać. Chyba jeszcze żadna powieść nie wciągnęła mnie tak bym w przeciągu paru dni przeczytał następny tom, zazwyczaj robię sobie parę dni przerwy by cieszyć się tą możliwością, i w dzisiejszych czasach umiejętnością czytania.

'' Czasami nawet drzazga wystarczy, by powstrzymać tryby wielkiego zegara. Drobina kurzu może wyrządzić mnóstwo szkód w delikatnej maszynie. ''

Zbuntowani to już czwarty tom o losach Aliie Sheridan w ekskluzywnej szkole Cimmerii. Przed nią nowe zadania, nowe zagadki,nowe wybory. Jak w pozostałych tomach pojawia się trójkąt miłosny Allie-Carter-Sylvain, normalnie rzygam tęczą. To było wiadome od pierwszej strony pierwszego tomu, że ona wybierze Carter'a, po co to przedłużać!? Cóż, niemniej jednak udało się zirytować fanów, ale chyba nie o to autorce chodziło. Miłość, cóż ona robi z człowiekiem. Były momenty, że serio zaczynałem się martwić co z jej wywodami miłosnymi, ale doskonale wiedziałem co i tak sie stanie. Dziewczyna staje przed trudnym wyborem, decyzje podejmuje bez jakiejkolwiek porady u przyjaciół co wywołuje burzę. Czy uda się przechytrzyć Nathaniela nim ten zdobędzie dziewczynę? Ostatnie strony powieści utrzymane w świetnej formie, jest akcja, dynamiczne krążymy wokół bohaterów i oczywiście wielki znak zapytania, czyli zapraszamy na kolejny tom.
Jak i w poprzednich częściach akcja kulminacyjna to rzecz jasna końcówka tomu, było do przewidzenia, że ktoś umrze, tomy zrobiły się trochę takie statyczne. Wiemy czego się spodziewać! Na plus zasługuje jedynie fakt, że nareszcie dowiadujemy się kim jest szpieg w szkole, lecz nie był dla mnie zaskoczeniem. Zazwyczaj tym zły jest ten, po kim tego się najmniej spodziewamy. Znamy szpiega, czas na negocjacje. Czy Allie rzeczywiście powinna jechać? Co zrobi Nathaniel? Kto zginie? Na te pytania musicie sobie odpowiedzieć sami, nie chcę Wam psuć dobrej zabawy jaką funduje książka.

'' Nikt nigdy nie jest do końca bezpieczny, bezpieczeństwo to iluzja, kłamstwo, które powtarzamy, żeby łatwiej nam się było pogodzić naszym niebezpiecznym życiem. ''

Przyznam się szczerze, że trochę bawiła mnie ta powieść. Na początku jak Allie z Rachel zmieniały non stop miejsca pobytu, lecz nigdzie nie było bezpiecznie. Daugherty potrafi podnieść ciśnienie, i już mamy wrażenie, że kolejne słowo nasyci nas informacji to ono tym bardziej pobudza nasz apetyt i chcemy więcej i więcej. Chwilami niestety brakuje dynamizmu w książce, a bohaterowie tracą swój blask. Upadek stylu? Pomimo świetnego zakończenia mam nadzieję, że ostatni tom serii na serio rozwali system.

'' W zasadzie, jakby się nad tym zastanowić, życie jest pułapką. Nikomu jeszcze nie udało się go przechytrzyć i nie umrzeć. ''

Co mogę powiedzieć na podsumowanie? Świetna książka, dobrze wykreowane postacie, które kochamy bądź nienawidzimy. Cudowny świat i dobrze współgrająca z nim fabuła. Coś wspaniałego dla fanów tejże serii, a dla nowych czytelników!? Czytajcie bo uważam, że warto. Dobra seria jak na gatunek młodzieżowy - enjoy it! :)

RECENZJA NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2015/07/42-books-zbuntowani-cj-daugherty.html

To czysty grzech nie pokochać serii Nocna Szkoła autorstwa pani Daugherty. Kolejne części cyklu utwierdzają czytelnika, że dokonał dobrego wyboru gdy zechciał to przeczytać. Chyba jeszcze żadna powieść nie wciągnęła mnie tak bym w przeciągu paru dni przeczytał następny tom, zazwyczaj robię sobie parę dni przerwy by cieszyć się tą możliwością, i w dzisiejszych czasach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Gdy tylko przeczytałem drugi tom serii Nocna Szkoła marzyłem by już zacząć czytać kolejny. Wciągnąłem się tak bardzo, że już po pary dniach znowu musiałem opuścić Cimmerię, ale zachwyciłem się książką Zagrożeni. To powieść, obok której nie da się przejść obojętnie...

'' Powinnaś zrozumieć, że przyjaźniąc się z facetem, możesz pomylić to z zakochaniem. ''

Zagrożeni to cudna powieść, o wiele lepsza niż druga część. Allie stwierdza, że nie jest bezpieczna w szkole, postanawia uciec. Jednak nim zrozumie co dla niej jest dobre minie trochę czasu. Nadal jest wiele tajemnic, uczniowie i nauczyciele nadal szukają szpiega Nathaniela, którego niestety nie poznajemy w tym tomie. Dowiadujemy się natomiast wiele o Nocnej Szkole, jak działa, dlaczego działa. Nadal czuć cudowny styl pani Daugherty, i cieszę się, że mimo czasu autorka nie straciła umiejętności kreowania bohaterów czy świata. Ja tam nie narzekam na ten tom, choć miałem nadzieję, że dowiemy się kim jest szpieg.
Najbardziej wkurzyło mnie tylko nasz kochany trójkącik znany wszystkim czytelnikom z pozostałych części, a więc przedstawiam Wam Sylvain-Allie-Carter. Dziewczyna nie wie kogo wybrać każdemu daje złudne nadzieje, jest pogrążona w żałobie po śmierci przyjaciółki, chce zemsty na Nathanielu. Miałem ochotę zabić któregoś z nich by ułatwić jej wybór, bo sama chyba sobie nie poradzi z podjęciem decyzji kogo kocha. Przez moment zastanawiałem się jakim cudem człowiek jest w stanie pomieścić w sobie tyle skrajnych emocji, ale bardzo podoba mi się to w głównej bohaterce, że choć ma chwile słabości to wcale się nie poddaje i nadal pragnie walczyć. Dziewczyna nie chciała wracać do Nocnej Szkoły, ale nie miała wyboru jeśli chciała zostać w Cimmierii. Nie ufa instruktorom organizacji, nadal nie wiemy kim jest szpieg, który ciągle działa dla Nathaniela.

'' Ogarnęła ją rozpacz, czarna jak chmura burzowa. Była wykończona. Wszyscy się tak starali i nic. Nathaniel wciąż tam był, a oni przetrzymywali niewłaściwą osobę. Szpieg nadal działał, wciąż im zagrażał. Dalej nie wiedzieli, kim jest. Nic się nie poprawiło. Było tak samo źle jak wcześniej. Jeśli nie gorzej "

Wbrew pozorom trzeci tom daje niewiele odpowiedzi, a zostawia jeszcze więcej pytań. Bardzo podobał mi się moment gdy Allie dostaje list od Nathaniela, w którym pisze, że dziewczyna dokonała złego wyboru, ale odkupi swój błąd przyłączając się do niego tak jak zrobił to jej starszy brat Christopher. Może to by rozwiązało wszelkie problemy? Może przyjaciele dziewczyny przestali by ginąć. Co by było jako Allie dołączyła do Nathaniela?

'' Ufaj swoim instynktom, ale się im nie poddawaj - przypomniała sobie jego słowa. - Nie reaguj na strach, tylko na zagrożenie. ''

Zagrożeni to cudna powieść, obok której nie da się przejść obojętnie. Czytałem ją z zapartym tchem chcąc się dowiedzieć jak najwięcej. Chciałem poznać wszystkie tajemnice Cimmierii, ale swój apetyt muszę zostawić dla kolejnej części. Mam nadzieję, że kiedyś powstanie film na podstawie tej serii, bo będzie się w nim działo. Polecam Wszystkim fanom serii jak również tym, którzy o Nocnej Szkole słyszą po raz pierwszy. Uważajcie by się nie uzależnić...

RECENZJA NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2015/06/40-books-zagrozeni-cj-daugherty.html

Gdy tylko przeczytałem drugi tom serii Nocna Szkoła marzyłem by już zacząć czytać kolejny. Wciągnąłem się tak bardzo, że już po pary dniach znowu musiałem opuścić Cimmerię, ale zachwyciłem się książką Zagrożeni. To powieść, obok której nie da się przejść obojętnie...

'' Powinnaś zrozumieć, że przyjaźniąc się z facetem, możesz pomylić to z zakochaniem. ''

Zagrożeni to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Mój powrót do Akademii Cimmieria dłużył się, ale ostatecznie jestem już po lekturze. Tysiące emocji w mojej głowie, miliard pytań. Drugi tom serii Wybrani zostawia wielki niedosyt, ale to dobrze, bo ja lubię jak autor bawi się naszymi uczuciami, i każdą stronę czytałem by rozwiązać zagadkę kto jest szpiegiem w szkole, ale pani Daugherty nie daje nam odpowiedzi. Dawać mi tu szybko trzeci tom :D


''Życie to pasmo bólu i najlepiej by było, gdybyś się zaczęła do tego już przyzwyczajać, Allie. Ból nigdy nie znika. Gromadzi się. Jak śnieg.''

Po ostatnim ataku Nathaniela wszystko wydaje się wracać do normy, teoretycznie. Allie nadal jest w potrzasku, w szkole jest szpieg, ale nie wiadomo kim on jest. Po znakomitym pierwszym tomie zaostrzyłem sobie apetyt na drugi tom, byłem mega ciekawy czy coś się wyjaśni. I wiem jedno, autorka wiele nam zdradziła, ale kolejne tajemnice będą czekać na nas w kolejnym tomie pd. Zagrożeni. Muszę przyznać, że w stylu pisania pani Daugherty jest coś, to coś. Osobiście wciągnąłem się od pierwszej strony, i ciągle zastanawiałem się co będzie dalej, co będzie z Allie. To super, że pisarka potrafi wciągnąć nas w książkę, z której sami nie chcemy wychodzić.
Książka posiada niewątpliwie całą paletę zalet, takich jak wspaniała fabuła, dobrze prowadzona akcja, bohaterowie czy też dialogi. Wierzcie mi czasem nie dało się pozostać obojętnym na słowa bohaterów Dziedzictwa. Styl, normalnie można się zakochać od pierwszego słowa. Brawa dla autorki. Po ostatnich wydarzeniach w szkole jest remont, uczniowie przyjeżdżają wcześniej. Allie też tu jest, i pojawia się coś czego ja nie lubię. Trójkąty miłosne!? Allie-Carter-Sylvain, no niech ktoś mnie kopnie, ale dosłownie miałem dość tych ciągłych rozterek dziewczyny przy kim się lepiej czuje, a co najgorsze dziewczyna każdemu daje szansę, i każdy chłopak na coś czeka. Och Allie, Allie. Fajnie jest również to, że nikt nie wie kim jets szpieg, co dodaje smaczku książce, bo większość ma nadzieję, że na kolejnej stronicy powieści poznamy owe nazwisko, ale nic się takiego nie dzieje. Mam wiele przypuszczeń, ale nie chcę nic zdradzać. Czy coś mnie zdenerwowało w powieści? Może to dziwne, ale wkurzało mnie to gdy np Allie spotyka się z bratem i podczas drogi zostaje napadnięta, ale zostaje uratowana. Porywa ją Gabe, ale ona? Udaje się jej uciec, wprawdzie ponosi wielkie szkody, ale ratuje się. Czy nie mogłoby się czasem jej coś stać tak poważnie!? :D Nie jest przecież jakimś zamkiem ze szkła, którego można stłuc. Im bliżej końca tym lepsza powieść, normalnie kocham tą serię :)

''Nie można mówić, że coś nie istnieje tylko dlatego, że się tego nie rozumie. To arogancja. Ja na przykład nie rozumiem, na jakiej zasadzie działa telewizja, ale przyznaję, że istnieje coś takiego.''

Mówi się, że z serii książek najlepsze tomy to pierwszy i ostatni. Pierwszy by zaciekawić, ostatni by zakończyć z klasą. Jak jest z Dziedzictwem? Drugi tom według mnie jest napisany na równie dobrym poziome co pierwszy, może czasami wyczuwa się słabość w tekście, ale to są sporadyczne momenty. Dziedzictwo to wspaniała powieść, można się w niej zakochać. Dla mnie cudny pokaz gatunku gdyż zazwyczaj nie czytam lektury młodzieżowej (tak wiem, jak to brzmi, nastolatek, który nie czyta o nastolatkach :D). Utrzymuje świetny styl, i zostawia wielki niedosyt. Jeśli jesteś fanem Allie, wiesz co masz robić. Polecam każdemu! :)

RECENZJA NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2015/06/39-books-dziedzictwo-cj-daugherty.html

Mój powrót do Akademii Cimmieria dłużył się, ale ostatecznie jestem już po lekturze. Tysiące emocji w mojej głowie, miliard pytań. Drugi tom serii Wybrani zostawia wielki niedosyt, ale to dobrze, bo ja lubię jak autor bawi się naszymi uczuciami, i każdą stronę czytałem by rozwiązać zagadkę kto jest szpiegiem w szkole, ale pani Daugherty nie daje nam odpowiedzi. Dawać mi tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Przyznam się szczerze, że rzadko kiedy książka zaintryguje mnie po samym opisie. Zazwyczaj muszę zobaczyć okładkę, przeczytać opis, popatrzeć recenzje by wkońcu zdecydować czy zabiorę się za przeczytanie danej lektury. Mroczne Umysły posiadły mój umysł od samego opisu i wiedziałem już wtedy jedno, chcę mieć to na półce.

''Chciałabym wiedzieć, co zrobić, by móc przebywać z ludźmi, których kocham, nie obawiając się, że wymażę im siebie z pamięci.''

Mroczne Umysły autorstwa Alexandry Bracken to powieść pełna żywych emocji, zwykłego dziecięcego strachu jak i nauka życia bez rodziców. Początkowo nasunęło mi się porównanie do innej książki, gdzie młodzież żyje bez rodziców, ale tutaj sytuacja jest zupełnie inna. Tutaj młodzież walczy o przetrwanie, o swoją przyszłość, bo za rogiem czają się łowcy nagród, a jak się okazuje głowy 'chorych' dzieci są wyjątkowo cenne. Coraz częściej dramatyczne wizje świata pojawiają się w literaturze, czym więc wyróżnia się książka pani Bracken? Ruby, to postać, której nie da się nie lubić. Owszem czasem potrafi irytować swoich zachowaniem, ale to przecież młode dziewczynka trochę młodsza od mnie. Boi się, boi się siebie i swoich nadzwyczajnych umiejętności. Wkońcu nie każdy za pomocą dotyku potrafi wymazać siebie z mózgu drugiej osoby.

''Ogarnęło mnie przedziwne wrażenie, że straciłam coś, czego tak naprawdę nigdy nie miałam - że nie byłam tym, kim dawniej, a co więcej, nie byłam tym, kim miałam być. Poczułam dziwną pustkę.''

Ruby to wspaniała postać, martwi się o siebie jak i o innych, nie chce nikogo skrzywdzić. Liam to taki typowy chłopak startujący na przywódcę, który według mnie nie do końca zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Reszta bohaterów jest wykreowana dość wiarygodnie, mają dziwne zachowania, huśtawki humoru, ale to chyba normalne u dorastającej młodzieży? Co do fabuły to przyznam spodziewałem się czegoś innego, sam napis na okładce iż to jest najbardziej niepokojąca książka od Igrzysk Śmierci chyba do czegoś zobowiązuje? Jednakże nie jest to słaba powieść, jest cudowna. Styl autorki jest bardzo dobry, potrafimy przenieść się do Ameryki by przemierzać na wpół opustoszony kraj wraz z głównymi bohaterami. Nie ma czasu na nudę, cały czas coś się dzieje. Były momenty, które sprawiły, że uśmiechałem się do książki, ale były też momenty, które sprawiły, że moja psychika rozpadała się pomału na kawałki. Cudowna opowieść pełna emocji, które całe szczęście są tworzone realnie i potrafimy się wczuć w głównych bohaterów. Pani Bracken należą się słowa uznania, bo stworzyła wyjątkową powieść. Mam nadzieję, że kolejne tomy zachwycą mnie jeszcze bardziej i wciągną w swój świat, w świat mrocznych umysłów. Jednym słowem idealna książka do młodzieży, jak i dla starszych i młodszych.

''Nie bój się. Nie pozwól, by to zauważyli.''

Mroczne Umysły są mroczne, ale czy należy się ich bać? Ta książka pokazuje czym jest prawdziwa przyjaźń, odwaga, wzajemnie zaufanie. Nie potrafiłem się oderwać już po pierwszej stronie, choć zakończenie trochę mnie zaskoczyło/zszokowało? Każdy jednak odbiera książki inaczej, więc nie chcę Wam psuć zabawy, życzę jedynie miłego czytania :)

RECENZJA NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2015/05/38-books-mroczne-umysy-alexandra-bracken.html

Przyznam się szczerze, że rzadko kiedy książka zaintryguje mnie po samym opisie. Zazwyczaj muszę zobaczyć okładkę, przeczytać opis, popatrzeć recenzje by wkońcu zdecydować czy zabiorę się za przeczytanie danej lektury. Mroczne Umysły posiadły mój umysł od samego opisu i wiedziałem już wtedy jedno, chcę mieć to na półce.

''Chciałabym wiedzieć, co zrobić, by móc przebywać z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Przyznam się szczerze, że do przeczytania tej książki zabierałem się od bardzo dawna, ale wkońcu udało się. Lekturę Wybrani mam już za sobą, i mogę powiedzieć tylko tyle - I Want More, More :D

'' Przyglądała się temu marszcząc brwi i zastanawiając się, dlaczego miłość zawsze musi być źródłem problemów. ''

Wybrani już od pierwszych stron porywa czytelnika do wspaniałego świata Nocnej Szkoły w Akademii Cimmerii. Nie wiem czy znajdzie się ktoś, kto będzie narzekał na tą pozycję. Każde słowo jest tutaj tajemnicą, którą musimy poznać. Początkowo dość sceptycznie odniosłem się do powieści, ponieważ gdy tylko pojawił się opis szkoły od razu skojarzyło mi się to z Harry'm Potter'em (którego osobiście lubię), ale stwierdziłem, że jeśli autorka spapuguje pomysł to będzie mizernie. Ależ ja się wtedy myliłem. Książka jest cudna, wciąga od pierwszego słowa.
Pani Daugherty napisała tą powieść w ramach zakładu z mężem, iż ta nie stworzy żadnej książki. Już lubię tego faceta, przecież to wspaniała lektura. Bohaterowie są przedstawieni realistycznie, budzą w nas strach lub uśmiech na twarzy gdy tylko się pojawiają. Allie całe szczęście nie jest wielką super bohater, tylko zwykłą dziewczyną w tłumu. Nie ma ochoty jechać na jakieś krótko mówiąc zadupie, a gdy zaczyna się nią interesować najprzystojniejszy chłopak w szkole nie wydaje się być wzruszona. Sylvain, bóg, jak jest nazywany w szkole. Od początku wydał mi się jakiś dziwny, i czytając kolejne strony wiedziałem, że w którymś momencie coś odwali i ostatecznie mnie zniechęci do siebie.

'' Nic nie wiesz. Naprawdę nic nie wiesz. To... głupie. Nikt ci nic nie powie. Nikt ci nic nie powie. ''

Fabuła początkowo może się wydawać denna, ale to tylko pozory. Z każdą stroną zagłębiamy się coraz bardziej i cały czas chcemy być przy Allie i jej pomagać. Takie sytuacje, gdzie dziewczyna potrzebowała pomocy zdarzały się dość często.
Tajemnice? Ależ proszę bardzo, przecież to Cimmeria. Zakochałem się, dosłownie wpadłem. Siedzę i drapię się w głowę, nie wiem co tu napisać? Nie chcę za dużo zdradzić mimo iż sam niewiele wiem bo ostatnie strony zostawiają tyle pytań, że nie patrząc iż zegarek wskazywał pierwszą w nocy ja musiałem zacząć czytać drugi tom by zaspokoić swój głód serią Wybrani.

'' Po prostu… uważaj na siebie, Allie. Tutaj nie wszystko jest takie, jak się wydaje. ''

Cóż mogę rzec na podsumowanie? Że bardzo, ale to bardzo bardzo zachęcam Was do zapoznania się z lekturą pani Daugherty. Bo kobieta odwaliła kawał dobrej roboty i można jej tylko pogratulować. Wybrani to wspaniała powieść, i fakt iż z każdym rozdziałem przybywa coraz więcej tajemnic i sekretów tylko zwiększa nasz 'apetyt'.
Nie wsiąknijcie podczas czytania!!! :P

RECENZJA NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2015/05/37-wybrani-cj-daugherty.html

Przyznam się szczerze, że do przeczytania tej książki zabierałem się od bardzo dawna, ale wkońcu udało się. Lekturę Wybrani mam już za sobą, i mogę powiedzieć tylko tyle - I Want More, More :D

'' Przyglądała się temu marszcząc brwi i zastanawiając się, dlaczego miłość zawsze musi być źródłem problemów. ''

Wybrani już od pierwszych stron porywa czytelnika do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

To już ostatnia nowelka poprzedzająca Szklany Tron, to ostatni tom uzupełniający biografię Celaeny Sardothien. Czytało się wyśmienicie, pani Maas zapewnia nam świetną lekturę. Uważam, że to najlepsza z wszystkich nowelek z uniwersum tego świata.

'' Nazywam się Celaena Sardothien - szepnęła. - I nie będę się bać.''

Zabójczyni i Imperium Adarlanu to wspaniała opowieść ukazująca prawdziwe życie zabójczyni. Główni bohaterowie muszą podjąć ostatnie zadanie, by się ostatecznie wyzwolić. Czy im się uda? Czy wykupią od dawna wymarzoną wolność?
Książka urzeka prostotą języka, niebanalną i szybko rozwijającą się fabułą. Nie da się nudzić, mimo iż lektura ma zaledwie ponad sto dwadzieścia stron to cały czas przeżywamy przygody z bohaterami. Autorka pokazuje swój świetny styl, i mam nadzieję, że pozostałe tomy będą utrzymane również na tak wysokim poziomie. Mimo iż domyślałem się, że Sam zginie w tej części to i tak złapały mnie za serce gdy Celaena ogląda jego ciało...

'' Krok po kroku zbliżała się do ciała na stole. Nie wiedziała, na co najpierw patrzeć.
Na powykręcane palce? Na poparzenia czy precyzyjne wycięte rany na ciele? Na twarz, tak dobrze sobie znaną, choć zrobiono, by nie udało się jej rozpoznać? ''

Celaena Sardothien to wspaniała powstać, jest zadziorna, wyniosła. lubi luksusy. Kochała Sama i zrobi wszystko by pomścić ukochanego. Jej świat się zawalił, ale ona nie poddaje się. Będzie walczyć. Ukazuje w sobie wiele ludzkich cech, nie jest bezduszną maszyną do zabijania. Choć wie, że kara, której jej wymierzono jest najgorsza ze wszystkich, i nikt nie wychodzi z niej żywy to ona zrobi wszystko by wrócić i zabić zdrajców.

'' Nie podda się...
A któregoś dnia... Któregoś dnia, nawet jeśli miałoby to zabrać jej całe życie, dowie się, kto ją zdradził. Dowie się, kto zdradził Sama. ''

Zabójczyni i Imperium Adarlanu to wspaniała powieść, cały czas przeżywamy przygody wraz z młodymi zabójcami. Kibicowałem im, ale niestety nie udało się im dożyć wspólnie wyczekiwanej wolności. Pani Maas prowadzi akcję na wysokim poziomie, i jestem ciekaw jak będzie mi się czytało Szklany Tron, który już czeka na półeczce. Pieniądze to nie wszystko, wiele dają, ale miłość i wzajemnie zaufania dają człowiekowi najwięcej. Trzymam kciuki za Celaenę, że wytrwa i choć straciła cały swój świat to nadal będzie sobą, nadal będzie Celaeną Sardothien.

RECENZJA NA MOIM BLOGU: http://mlwdragon.blogspot.com/2015/05/36-zabojczyni-i-imperium-adarlanu-sarah.html

To już ostatnia nowelka poprzedzająca Szklany Tron, to ostatni tom uzupełniający biografię Celaeny Sardothien. Czytało się wyśmienicie, pani Maas zapewnia nam świetną lekturę. Uważam, że to najlepsza z wszystkich nowelek z uniwersum tego świata.

'' Nazywam się Celaena Sardothien - szepnęła. - I nie będę się bać.''

Zabójczyni i Imperium Adarlanu to wspaniała opowieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wstyd się przyznać, ale Cień Anioła to moje pierwsze spotkanie z polską literaturą, nie licząc oczywiście lektur. Byłem dość ciekaw co zaproponuje nam w swoim dziele pani Czarkowska, i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo jak na polską powieść wypada bardzo dobrze. Słowa z wprowadzenia są takie prawdziwe, zakochałem się w nich :

''Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem i możemy latać, tylko obejmując drugiego człowieka"
Luciano De Crescenzo

Przechodząc do samej powieści to lekka lektura skierowana głównie do młodzieży, ale uważam, że dorośli też nie pogardzą taką pozycją. Nie jest to też lektura górnych lotów, ale jak na polską autorkę jestem pod dużym, pozytywnym wrażeniem. Książka opowiada o Karolu, chłopcu widzącym anioły. Fajnie, że autorka wplata w dialogi czy opisy młodzieżowy slang, co według mnie dodaje autentyczności całej książce i czyta się naprawdę przyjemnie. Nie jest to też typowe ukazanie aniołów, jakich każde z nas zna, nie mają cudnych, białych skrzydeł, ponieważ posiadają tylko jedne, które przybiera różne kolory. Czemu zatem nasz szesnastoletni bohater widzi owe duchy? Czy każdy anioł jest dobry i ma dobre zamiary?
Wiele osób iż książka zawiera za dużo slangu młodzieżowego, co mnie osobiście śmieszy, przecież to lektura o młodzieży dla młodzieży. Pani Czarkowska przedstawia Warszawę żyjącą swoim życiem, niezbyt nudzące opisy jak i niebanalne, choć czasami śmieszne dialogi...

''Jak to było? - usiłował sobie przypomnieć. - Przejście otwiera się wtedy, kiedy próbuje je otworzyć ktoś, kto jego otwarcia bardzo potrzebuje.''

Cień Anioła to poruszająca powieść o życiu młodego człowieka, które zmienia się diametralnie odkąd zaczyna widzieć anioły. A jeśli chodzi o końcówkę, to nadal jestem w szoku, bo zupełnie się nie spodziewałem tego co autorka nam przygotowała. Musicie to przeczytać bo chyba nikt nie domyśli o co tak naprawdę chodzi, fabuła jest bardzo tajemnicza, nie pomijając samych aniołów, o których istnieniu zdaje się wiedzieć tylko nasz młody bohater.
Fabuła początkowo wydaje się być bardzo denna, ot zwykłe życie nastolatka, który widzi istoty pozaziemskie, lecz ostatnie strony powieści odkrywają prawdę o jego życiu. Akcja rozwija się trochę powoli, ale to pozwala dobrze nam poznać świat jak i bohaterów. Nie da się nie lubić Karola, jak każdy z nas, znaczy się nastolatków jest trochę zagubiony, ale ciężko jest domyślić się komu ufać, gdy historia się zapętla i możliwe jest, że ktoś jednak żyje. Przez wszystkie strony książki byłem sercem z tym chłopakiem i kibicowałem mu, fajnie, że choć tak tragicznie to jednak odnalazł swoją przeszłość...
Słowami podsumowania Cień Anioła to bardzo fajna młodzieżowa odskocznia od codziennego życia. Czyta się niezwykle lekko jak i przyjemnie. Wielkie zaskoczenie iż polski autor potrafi napisać tak dobrze. Nie mam nic do polskiej literatury, ale niestety ciężko znaleźć jest coś wartego uwagi. Pani Czarkowska pokazuje iż jedna można przeczytać dobrą książkę. Jestem bardzo zaskoczony jak i poruszony powieścią. Nie spodziewałem się takiego rozwoju wydarzeń, a niespodzianki to coś co najbardziej kocham w książkach...

http://mlwdragon.blogspot.com/2015/04/35-cien-anioa-iwona-czarkowska.html

Wstyd się przyznać, ale Cień Anioła to moje pierwsze spotkanie z polską literaturą, nie licząc oczywiście lektur. Byłem dość ciekaw co zaproponuje nam w swoim dziele pani Czarkowska, i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo jak na polską powieść wypada bardzo dobrze. Słowa z wprowadzenia są takie prawdziwe, zakochałem się w nich :

''Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Bardzo cieszyłem się z kolejnego powrotu do Apokalipsy Z, niestety już ostatniego. Czym zaskoczył nas autor? Czy wkońcu dopadły bohaterów zombie? Jak będzie wyglądał świat po apokalipsie?
Nasi główni bohaterowie, czyli Manel, Lucia oraz Wiktor uciekają z Wysp Kanaryjskich na małej łódce, jednakże na środku oceanu dopada ich sztorm, i gdy sprawa wydaje się być przegrana to w oddali dostrzegają potężny tankowiec, wypuszczają flarę. Są pełni nadziei na ratunek, ale nagle statek znika. Po chwili pojawia się za nimi i prawdopodobnie zniszczy ich malutką łódeczkę w porównaniu z ogromnym wojskowym statkiem. Zostają jednak uratowani, po raz kolejny dopisało im szczęście. Grupka ocalałych dowiaduje się, że tankowiec płynie do wybrzeży Afryki by zatankować paliwo i wrócić do Gulfport, jedynego niezależnego miasta w ocalałym świecie. Super, po raz kolejny dopisało im szczęście? Nie byłbym tego taki pewny. Gdy dopływają do wybrzeży Ameryki, a dokładniej znajdują się na wodach Zatoki Meksykańskiej, poznają szanownego wielebnego Green'a, który jednym słowem jest psycho zbawicielem ocalałego narodu. Uważa siebie za wielkiego proroka, i jest bardzo, bardzo, bardzo religijny. Stosuje też ciekawe metody nadzorowania ludzi - getto, łapanki. Im dłużej nasi bohaterowie przebywają tam, tym bardziej są przerażeni pozycją, w jakiej się znaleźli. W międzyczasie główny bohater zostaje zaatakowany wirusem, i staje się zakażonym. Zostaje wywieziony, ale postanawia wrócić. Udaje mu się, a w Gulfport rozpętuje się prawdziwe piekło stworzone przez ludzi. Po wielkiej walce, w której ginie Wiktor nasi ulubieńcy uciekają by po sześciu latach wrócić do Pontevedry...
Autor nie oszczędza momentów walki, żywa fabuła ciągle gna do przodu, Jest t świetne zakończenie trylogii, ale czy pisarza zbyt bardzo nie poniosła wyobraźnia? O ile normalne może być iż zachował się cały kraj, który wychwytuje wiadomość z statku Itaka do Gulfport, postanawia zaatakować i przejąć ropę, to muła, który ratuje życie bohaterowi jest dość trudne do wyobrażenia. Najpierw nie ma żadnych zwierząt, a potem nagle znajduje się muł, który robi za środek transportu? Trochę dziwne. Fajnie, że pan Loureiro poświęcił trochę czasu bitwie. Jest bardzo dobrze opisana, żywa walka stworzona przez ludzi, krew, chęć zemsty. Wybuchy, tony pocisków oraz porozrzucanych broni, walka wręcz. I like it! To była jeden z najlepszych momentów z całej książki. Jednak na usta ciśnie mi się jedna rzecz, do zagłady świata nie potrzeba wirusa, wystarczą ludzie. O ile nasze kochane i pół głupiutkie zombie giną z powodu grzybu, który obrasta ich ciała, i nawet gdy zostaje wynaleziony tymczasowy lek na powstrzymanie działania wirusa, to i tak ludzie sami w sobie są największą bronią. Takiej jadki nie widział świat chyba od samej apokalipsy, o ile wirus zebrał śmiertelne żniwo na świecie tak ludzie postanowili to dokończyć...
Apokalipsa Z. Gniew Sprawiedliwych to cudowna opowieść o przyjaźni, odwadze i wzajemnym przezwyciężaniu zła. Czytało się na prawdę super, powieść wciąga, i nie da się współczuć głównemu bohaterowi gdy ten przez ostatni czas opierał się żądzy ludzkiej krwi zombie to pada ofiarą psychopatycznego władcy miasta, który również jest zarażony wirusem. Nie rozumiem nadal dlaczego autor postanowił uśmiercić Wiktora, był super gościem, a skończył w taki sposób. Książka mi się bardzo podobała, na pewno jest świetnym zwieńczeniem trylogii i najlepszą z całej serii...

http://mlwdragon.blogspot.com/2015/04/34-do-zagady-swiata-nie-potrzeba-wirusa.html

Bardzo cieszyłem się z kolejnego powrotu do Apokalipsy Z, niestety już ostatniego. Czym zaskoczył nas autor? Czy wkońcu dopadły bohaterów zombie? Jak będzie wyglądał świat po apokalipsie?
Nasi główni bohaterowie, czyli Manel, Lucia oraz Wiktor uciekają z Wysp Kanaryjskich na małej łódce, jednakże na środku oceanu dopada ich sztorm, i gdy sprawa wydaje się być przegrana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po niezbyt udanym pierwszym tomie, który bardziej mnie rozczarował niż zaskoczył, miałem nadzieję, że dobrą zabawę z zombie w roli głównej. Czy drugi tom trylogii spełnia zadanie? Przyznam, że najważniejsze jest to iż podoba mi się bardziej niż Początek Końca, bo nareszcie się coś dzieje. Mamy większą ilość bohaterów, więcej fabuły i więcej więcej zombie :D
Mroczne Dni to powieść, gdzie nasz główny bohater dociera na Wyspy Kanaryjskie, jedyne miejsce, gdzie nie dotarła epidemia, czy aby jednak na pewno? Po długiej i raczej spokojnej kwarantannie udaje się im wyjść, dostają papiery, mieszkanie i mogą zacząć nowe życie. W między czasie dowiadujemy się co się dzieje na świecie, jak wybuchła epidemia. Plus dla autora, że opisał to w całkiem przystępny sposób, a nie wielkim politycznym bla bla bla. Jednak ich radość nie trwa długo, albowiem mężczyźni otrzymują rozkaz w uczestniczeniu w wyprawie do Madrytu by zdobyć potrzebne lekarstwa. Nie ma możliwość odmowy, więc znowu lądujemy wśród przeuroczo martwych zombie. Zadanie jest proste, dojechać do magazynu z lekami, zapakować i zwiewać. Jednak już wiadomo, że proste schematy mają dużo efektów ubocznych. Nasz bohater gubi się wśród ciemnych korytarzy, gdzie odkrywa zbiorowe samobójstwo. Gdy nie ma żywności i zewsząd otaczają Cię nieumarli to chyba jedyne sensowne wyjście z sytuacji... Gdy już udaje się zabrać lekarstwa i jest środek transportu podstawiony 'przypadkowo' pod drzwiami okazuje się, że ktoś nie wróci na Kanary. Jednak nic nie zaskoczy prawnika i jego przyjaciela Ukraińca. Naprawiają samochód, szybkim ruchem wpadają na lotnisko niszcząc po drodze paręnaście zombie i odlatują z Madrytu pozostawiając swych oprawców na kontynencie. Gdy lądują okazuje się, że na wsypach panuje totalny chaos, a żona główna bohatera jest poszukiwany jako zbieg numer jeden. Znowu szybko odnajdują się i uciekają z wysp...
Drugi tom jest prowadzony z dwóch perspektyw - główny bohater opisuje wydarzenia jak i jego żona Lucia opisuje się co dzieje się na Wyspach Kanaryjskich, gdy ten przebywa w Madrycie. Mi niestety nie przypadła do gustu powieść widziana oczami nastoletniej dziewczyny, wolę prawnika. Przynajmniej coś się dzieje, są zombie, a nie nudne jak flaki z olejem życie na wyspie. Choć można pogratulować dziewczynie sprytu w wypuszczeniu zombie z laboratorium xD Mroczne Dni może i uboższe w strony, ale bardziej treściwsze. Nareszcie jest jakaś akcja, możemy bardziej poznać bohaterów. Wiktor Pritczenko to typowa złota rączka, wszystko naprawi i koleś jest serio zajebisty. Natomiast Lucia to taka nastolatka, którą zaskoczyła apokalipsa. Jakoś nigdy podczas czytania nie mogłem jej współczuć, jedynie martwię się o nią, bo jak dla mnie jest trochę głupiutka. Co do głównego bohatera mam mieszane uczucia, czasami go lubię, a czasami aż wydaje się być mega nierealny, bo ma mega absurdalne przygody. Trzeba mieć wyobraźnie, nie przeczę, ale w granicach rozsądku. Fabułą jest o wiele ciekawsza, coś się dzieje, Mamy opis uratowanej społeczności na Wyspach Kanaryjskich, jak i cudny opis cichego Madrytu, gdzie jedynym ruchem są przemieszczające się zombie. Książkę czyta się bardzo szybko, da się pochłonąć jednym tchem, ale rozłożyłem ją sobie na kilka dni by nie zepsuć magii czytania xD
Cóż można rzec na podsumowanie? Że autor tym razem wykazał się większą kreatywnością, choć czasem zbyt dużą. Drugi tom jest lepszy od poprzednika, i mam nadzieję, że ten stan utrzyma się i w finałowym tomie. Fabuła jest lepsza, lepiej poznajemy bohaterów jak i świat po apokalipsie. Można się czasem pośmiać z absurdalnych problemów bohaterów, jak i im współczuć. Jak do licha można upaść na komputer by jednocześnie wpisać kod aktywujący otwarcie drzwi sal pełnych zombie? :O Niemniej jednak autor miał fajny pomysł by zgładzić świat, ale mam nadzieję, że taki scenariusz nigdy się nie spełni. Ja osobiście bardzo dobrze się bawiłem penetrując świat apokalipsy z, i mam nadzieję, że trzeci tom mega mnie zaskoczy. Mroczne Dni da się lubić i są o wiele lepsze od nudniejszej i pozbawionej fabuły pierwszej części...

http://mlwdragon.blogspot.com/2015/04/apokalipsa-z-mroczne-dni-manel-loureiro.html

Po niezbyt udanym pierwszym tomie, który bardziej mnie rozczarował niż zaskoczył, miałem nadzieję, że dobrą zabawę z zombie w roli głównej. Czy drugi tom trylogii spełnia zadanie? Przyznam, że najważniejsze jest to iż podoba mi się bardziej niż Początek Końca, bo nareszcie się coś dzieje. Mamy większą ilość bohaterów, więcej fabuły i więcej więcej zombie :D
Mroczne Dni to...

więcej Pokaż mimo to