rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Całkiem krótka i zgrabnie napisana antyutopia osadzona w świecie sci-fi. Początkowo zastanawiałem się na ile wpadniemy w znane i oklepany motywy z tego gatunku - koncepcja Paradyzji nie wyglądała na bardzo unikalną pod względem polityczno-społecznym. Niemniej zaskoczony byłem, jak subtelnie Zajdel przekonywał głosem przewodnika po tym świecie o słuszności stworzonego systemu. W końcu inwigilacja, oddanie społeczeństwu oraz ograniczone wygody życia są konieczne aby stworzyć świat w tak skrajnie nieprzyjaznych warunkach. Wchodząc coraz głębiej w konstrukcję tej pozaziemskiej kolonii można zarówno zgłębić jej podstawy filozoficzne, jak również techniczne. Niektóre z nich bardzo dobrze się zestarzały, chociażby system oceny obywateli lub centralny komputer analizujący wszystkie konwersacje. Mimo wszystko fabuła dość szybko się rozwija, a kolejne tajemnice odkrywane są raczej pośpiesznie, bez zbędnego patosu. Rozczarowuje nieco jedynie końcówka, która nie dość, że jest bardzo zwyczajna, to na dodatek zmywa cały tajemniczy paradyzyjski makijaż pozostawiając wrażenie smętnego, zapętlonego we własnych regułach świata, który już nie budzi strachu, a jedynie politowanie lub znużenie. Za odkrycie tajemnicy dla głównego bohatera nie czeka żadna kara, a na dodatek pozostawieni jesteśmy z poczuciem, że w zasadzie szwindel prędzej czy później updanie pod własną masą. Autor jednak skutecznie zasiewa w nas myśl, że bardzo wiele można zarcjonalizować w imię dobra społeczeństwa, w imię potencjalnych zagrożeń lub w imię wyższych celów.

Całkiem krótka i zgrabnie napisana antyutopia osadzona w świecie sci-fi. Początkowo zastanawiałem się na ile wpadniemy w znane i oklepany motywy z tego gatunku - koncepcja Paradyzji nie wyglądała na bardzo unikalną pod względem polityczno-społecznym. Niemniej zaskoczony byłem, jak subtelnie Zajdel przekonywał głosem przewodnika po tym świecie o słuszności stworzonego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Niektóre rozdziały lepsze, niektóre pisane trochę na siłę. Na pewno na uwagę zasługują praktyczne przykłady oraz ćwiczenia oraz co bardziej życiowe sekcje. Ogólnie czytało się raczej ciężko, dużo terminologii specyficznej dla NLP, mimo wyjaśnienia jej na początku trzeba było utrzymać większe skupienie. Poza tym brakowało momentami syntezy wiadomości - omawiane były przeróżne modele, czy to komunikacji, czy relacji, ale miałem wrażenie, że są one niejako niezależnymi bytami, które łączą się w całość dopiero na wysokim poziomie abstrkacji.

Niektóre rozdziały lepsze, niektóre pisane trochę na siłę. Na pewno na uwagę zasługują praktyczne przykłady oraz ćwiczenia oraz co bardziej życiowe sekcje. Ogólnie czytało się raczej ciężko, dużo terminologii specyficznej dla NLP, mimo wyjaśnienia jej na początku trzeba było utrzymać większe skupienie. Poza tym brakowało momentami syntezy wiadomości - omawiane były...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to mój pierwszy kontakt z uniwersum Fundacji, więc zacząłem nieco od środka - niemniej nie przeszkodziło to w odbiorze powieści. Składa się ona z dwóch opowiadań, które są luźno ze sobą powiązane, a jednocześnie dość do siebie podobne. Na uwagę zasługuje przede wszystkim ciekawy koncept Drugiej Fundacji, jako organizacji mającej z cienia kontrolować społeczeństwo poprzez naukę będącą połączeniem psychologii, socjologii i matematyki. Niemniej większość fabuły dość leniwie ciągnie się przez kosmiczny świat imperiów, które mimo że odległe od nas o wieki, nadal przypominają nasze dzisiejsze społeczeństwa. Jest intryga, jest trochę filozofii, ale w zasadzie nic co by mocniej wciągnęło ani zachęciło do ponownego otworzenia tej pozycji lub innych z cyklu.

Jest to mój pierwszy kontakt z uniwersum Fundacji, więc zacząłem nieco od środka - niemniej nie przeszkodziło to w odbiorze powieści. Składa się ona z dwóch opowiadań, które są luźno ze sobą powiązane, a jednocześnie dość do siebie podobne. Na uwagę zasługuje przede wszystkim ciekawy koncept Drugiej Fundacji, jako organizacji mającej z cienia kontrolować społeczeństwo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor jakby stracił nieco kontrolę nad fabułą. Mamy do dyspozycji wiele pobocznych przygód i wydarzeń, które koniec końców nie przesuwają dalej historii. "Koniec świata" niezbyt końcowy, w sumie to żyje się tak samo jak wcześniej, a bohaterowie snują się wykonując konkretne (ale przyziemne) rzeczy. Dużo starych postaci zyskało swoją perspektywę co mocno spowolniło akcję, a niewiele wniosło do świata. Mam wrażenie, że czas na to był w poprzedniej części. Liczę, że końcówka będzie lepsza.

Autor jakby stracił nieco kontrolę nad fabułą. Mamy do dyspozycji wiele pobocznych przygód i wydarzeń, które koniec końców nie przesuwają dalej historii. "Koniec świata" niezbyt końcowy, w sumie to żyje się tak samo jak wcześniej, a bohaterowie snują się wykonując konkretne (ale przyziemne) rzeczy. Dużo starych postaci zyskało swoją perspektywę co mocno spowolniło akcję, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Brandon Sandres ma swoją markę w świecie fantastyki oraz wyrobiony styl budowania uniwersów. Nigdy jednak nie uważałem jego powieści za wybitne klasyki, byłby to raczej sprawdzone propozycje na wakacje. Tak też podszedłem do "Drogi Królów".

Ogólnie jestem zaskoczony. Oczywiście dostaliśmy gorącą historię, magiczny, ale logiczny świat, ciekawych bohaterów, jednym słowem, klasyka fantasy. Jednak ja odnalazłem również piękny i bardzo przemawiający przykład wzorców zachowań ludzi, którzy mają wartości i chcą o nie walczyć. Postacie Kaladina i Dalinara wspaniale reprezentują coś, co chciałbym aby było aż tak obecne w moim życiu, czyli odpowiedzialność. Za swoje życie, ale również za ludzi dookoła nich, często tych, którzy ich ranią. Podejmują oni beznadziejną walkę o ideały, które cenią. Obserwując ich zmagania, pomimo że była to tylko fikcja literacka, sam poczułem się wezwany, aby być wierny temu co cenię.

W powieści wakacyjnej znalazłem dużo mądrości i dlatego polecam sięgnąć po nią tym, których interesuje fantastyka z głębszym przesłaniem.

Brandon Sandres ma swoją markę w świecie fantastyki oraz wyrobiony styl budowania uniwersów. Nigdy jednak nie uważałem jego powieści za wybitne klasyki, byłby to raczej sprawdzone propozycje na wakacje. Tak też podszedłem do "Drogi Królów".

Ogólnie jestem zaskoczony. Oczywiście dostaliśmy gorącą historię, magiczny, ale logiczny świat, ciekawych bohaterów, jednym słowem,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Łowcy z kotłowni" sygnuje się jako reportaż o złodziejskich firmach, metodach oszukiwania i manipulacji. Autor zagłębia się w środowisko podejmując pracę w jednej z warszawskich kotłowni, czyli firmie call center naciągającej ludzi na obarczone wysokim ryzykiem inwestycje, zazwyczaj na rynku forex. To był główny motyw, dla którego kupiłem tę książkę.

Najbardziej przejmujące było podejście autora do pracy w kotłowni. Pomimo, że reportaż nie miał skupiać się na tym, opisy jego przeżyć i doświadczeń mocno działały na wyobraźnie i pokazywały inną stronę oszustw. Podrzędnych pracowników z telefonami, którzy uciekają przed świadomością, często zagubionych i skuszonych obietnicą dużych pieniędzy w zamian za utraconą godność. Pomimo, że byli oszustami, odniosłem wrażenie, że sami byli ofiarami w pewnym sensie. Praca w takich miejscach wiąże się często z upokorzeniem, i choć ciężko jest współczuć tym ludziom, maluje się bardzo przykry obraz po obu stronach słuchawki. Ponadto wejście w środowisko dało niesamowity materiał i spojrzenie od środka na działanie organizacji. Obserwowanie całości z innej perspektywy nadaje głębi, nie daje się spłaszczyć do policyjnych raportów i długich śledztw. Zdecydowanie najmocniejszy punkt reportażu.

Druga część książki skupiała się na psychologicznych aspektach oszustw oraz działaniu policji. Mniej szokujące niż pierwsza część, ale bardziej ukazywało stronę poszkodowanych, powody, dla których dali się skusić na dosyć oczywiste kłamstwa. Doceniam próbę autora do przybliżenia i demaskowania metod manipulacji. Jak sam podkreśla, każdy da się oszukać, to tylko kwestia okoliczności.

Reportaż nie zawiódł moich oczekiwań. Spodziewałem się jedynie większej sensacji, lecz w zamian otrzymałem bardziej psychologiczny portret świata, gdzie każdy może paść ofiarą - nie tylko przekrętów finansowych, ale chciwości i pogoni za pieniędzmi. Bo sam autor pisze: "Po drugiej stronie lustra chciwości zawsze zobaczymy siebie. Klient zobaczy klienta. Sprzedawca zobaczy sprzedawcę."

"Łowcy z kotłowni" sygnuje się jako reportaż o złodziejskich firmach, metodach oszukiwania i manipulacji. Autor zagłębia się w środowisko podejmując pracę w jednej z warszawskich kotłowni, czyli firmie call center naciągającej ludzi na obarczone wysokim ryzykiem inwestycje, zazwyczaj na rynku forex. To był główny motyw, dla którego kupiłem tę książkę.

Najbardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trudno jest napisać coś więcej niż zostało już napisane i omówić coś, co jeszcze nie zostało omówione o tej książce. Moim zdaniem najlepsza antyutopia, perła gatunku. Warto znać z pewnością.

Trudno jest napisać coś więcej niż zostało już napisane i omówić coś, co jeszcze nie zostało omówione o tej książce. Moim zdaniem najlepsza antyutopia, perła gatunku. Warto znać z pewnością.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejny Paulo Coelho na mojej liście i... w sumie bez zaskoczenia. Książka utrzymana w jego stylu: krótka, filozoficzna, jednowątkowa. Przede wszystkim ujmująca, choć nie szokuje nowym przesłaniem. W tym jednak wypadku trafi do zdecydowanie mniejszej publiki, gdyż autor nie ukrywa w niej swojej wiary w Boga, co więcej, czyni z niej główny temat.

Powieść opowiada historię biblijnego proroka Eliasza. Paulo Coelho zdesakralizował go ukazując rozterki, wahania i wątpliwości, jakie towarzyszą powołanym. Wydaje się, że przesłanie jest dosyć podobne do "Alchemika", czyli podążaj za swoją ścieżką, za tym, do czego jesteś powołany, nie zapominaj o tym i walcz o to co jest dla Ciebie ważne. Dodatkowo dostajemy również warstwę teologiczną, która stanowi dla mnie główny smaczek książki. Eliasz okazuje się być bardzo bliski każdemu człowiekowi, który przeżywa trudności w życiu z Bogiem. Piękne jest to, że nie jest on w swojej wierze bierny, ale walczy o każdą pięść ziemi w tej relacji i nie boi się na dramatyczne ruchy. W końcu jest człowiekiem, więc ma wolną wolę. Kto powiedział, że zawsze na wolę Boga trzeba się godzić i przechodzić z tym do porządku dziennego, najlepiej jeszcze bez jakichkolwiek emocji?

Jednym z bardziej poruszających dla mnie momentów jest przebaczenie Bogu. Motyw ten pojawił się już w "Demon i panna Prym", ale tutaj wybrzmiał szczególnie wyraźnie i osobiście. Przebaczenie komuś, kto jest wszechmocny jest bardzo uderzające, ale stanowi również najwyższy wymiar wolności człowieka (a może i pychy?). To, oraz stawianie Bogu oporu i działanie wbrew Jego woli, pozwoliło Eliaszowi na przypomnienie sobie jakie jest jego prawdziwe powołanie. Nie jest on marionetką Bożej woli, ale on sam ma decydować i podążać swoim powołaniem, być prawdziwie świadomym.

"Każdy czas ma swoje wątpliwości."

Ta książka nie jest dla każdego. Wielu ludzi nie znajdzie w niej przesłania, które mogą odnieść do swojego życia. Jeśli jednak wierzysz w coś więcej niż tylko życie codzienne "Piąta góra" może się okazać rozwijającą i poruszającą lekturą o Bogu i sekretach Jego miłości i powołania. Miłości trudnej, naznaczonej cierpieniem. Nie do końca jasnego powołania, którego każdego dnia trzeba rozważać na nowo. Ale czy to nie jest to, co sprawia, że żyjemy trochę bardziej?

Kolejny Paulo Coelho na mojej liście i... w sumie bez zaskoczenia. Książka utrzymana w jego stylu: krótka, filozoficzna, jednowątkowa. Przede wszystkim ujmująca, choć nie szokuje nowym przesłaniem. W tym jednak wypadku trafi do zdecydowanie mniejszej publiki, gdyż autor nie ukrywa w niej swojej wiary w Boga, co więcej, czyni z niej główny temat.

Powieść opowiada historię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu "Alchemika" liczyłem na kolejną piękną opowieść wypełnioną przesłaniem i spokojem ducha płynącym z każdej strony. "Demon i Panna Prym" to niestety książka z dużo niższej półki. Opowieść ta jest opowieścią zaprzepaszczonego pomysłu, pisaną w wielkim pośpiechu i chaosie, bez wyczucia i wykończenia.

Tym pomysłem jest zakład. Do małego górskiego miasta przychodzi bogaty nieznajomy i oferuje jej mieszkańcom 10 sztabek złota, jeżeli zabiją kogoś ze swojej społeczności. Brzmi zachęcająco, nieprawdaż? Po takim wstępie oczekiwałem gęstej atmosfery, deszczu padającego przez tydzień, cichych rozmów po domach, narad, wątpliwości i dylematów filozoficznych. Oczami wyobraźni nakreśliłem świat podobny do "Sklepiku z marzeniami" Kinga, w którym kipi mroczna atmosfera. Jednak zamiast wybornej wielodaniowej uczty otrzymałem mdłą i nieco zimną kolację. Mdły to słowo klucz przy opisie tej książki.

"Demon..." ma wiele słabych stron i nie wiem od czego zacząć. Atmosfera książki jest równocześnie lekka i filozoficzna, a z drugiej strony udaje mroczną. Daje to obraz zupełnie bez wyrazu, bez atmosfery, mdły. Prowadzenie fabuły polega na zaliczaniu kolejnych punktów, bez głębszego przesłania, jakby autor jak najszybciej chciał dojść do końca i zapisać jak najmniej słów. Działania bohaterów, a szczególnie panny Prym, są pozbawione jasnego i logicznego połączenia, a ich ciągi myślowe są sztuczne. Choć autor jest bezpośredni w przekazywaniu ich przemyśleń nam, to są one chaotyczne i infantylne. Konstrukcja postaci to ich dekonstrukcja. Najciekawsi są na początku, a z każdą chwilą stają się bardziej przekazem filozoficznym i mdlą swoją typowością. Są to lalki autora wyrażające jego przemyślenia i pchające fabułę do przodu, bez jakiejkolwiek głębi czy tajemnicy. Bohater grupowy, czyli społeczność miasta została potraktowana w najhaniebniejszy sposób, a mianowicie... pominięta. Bo i po co pisać o 280 ludziach, skoro można tak:
"Choć Viscos liczyło 281 mieszkańców (...) to tak naprawdę rządziło w nim 6 osób(...)". I konsekwentnie zostali pominięci, później tylko kiwają głowami tak jak rada przykaże. A może w radzie są jakieś stronnictwa? Niestety, i tutaj wszyscy myślą to samo. Nikt przez chwilę nawet nie był przeciwko morderstwu, nikt nie protestował, nie zadziało się zupełnie nic. Jedyną lepiej opisaną postacią był ksiądz, ale i on miewał dziwne momenty. Fabularnie więc jest to stracona szansa na coś ciekawego. Wyszło mdło, nijako, przewidywalnie.

Może więc filozoficznie dzieje się coś ciekawego? Niestety, przy takim prowadzeniu opowieści wszystkie przemyślenia wypadają sztucznie, a sprawy nie polepsza fakt, że są one ubrane w chaotyczne dialogi. Najdziwniejsza rzecz dzieje się w rozmowie panny Prym z nieznajomym bogaczem w lesie po odpędzeniu przeklętego wilka (tak, po przeczytaniu książki nadal brzmi to tak samo słabo, ten wątek to już zupełny abstrakt). Kiedy skończyli rozmawiać (a raczej wypowiadać filozoficzne myśli) to autor potrzebował rozmowy między ich demonami aby wyjaśnić czytelnikowi co się właśnie stało. Mieszanie świata demonów i ludzi też było męczącym motywem, który zupełnie nic nie wnosił do fabuły.

Koniec końców najbardziej boli stracona szansa na ciekawą powieść z dobrym motywem w tle. Może gdyby autor poświęcił więcej czasu i stron na poprowadzenie opowieści otrzymalibyśmy coś godnego "Alchemika", na razie jednak pozostaje sięgnąć do innych utworów Paula Coelho.

Po przeczytaniu "Alchemika" liczyłem na kolejną piękną opowieść wypełnioną przesłaniem i spokojem ducha płynącym z każdej strony. "Demon i Panna Prym" to niestety książka z dużo niższej półki. Opowieść ta jest opowieścią zaprzepaszczonego pomysłu, pisaną w wielkim pośpiechu i chaosie, bez wyczucia i wykończenia.

Tym pomysłem jest zakład. Do małego górskiego miasta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Alchemik" to przypowieść o działaniu. Działaniu człowieka wraz lub pomimo okoliczności. Tak naprawdę ta krótka książeczka ujmuje coś obecnego w każdej historii, coś znajdującego się w dojrzewającym człowieku, w każdej idei i marzeniu. Nietzsche pisał o wyjściu na pustynię i spotkaniu smoka, książki o samorozwoju mówią do nas o niezależności i motywacji do podejmowania trudności, a baśnie z dzieciństwa opowiadają przygody bohaterów. Wszystko to jednak sprowadza się do działania, do tej cząstki człowieczeństwa, która marzy i pragnie, aby w końcu spróbować i napisać własną historię. Aby wyrwać się ze szponów "musisz", "powinieneś", "nie dasz rady". "Alchemik" ukazuje tę część naszej duszy w sposób filozoficzny, a wręcz metafizyczny. Nadaje on tym wszystkim motywom postać młodzieńca przemierzającego pustynię, która jest alegorią dorosłości. Chłopak podjął decyzję o wyruszeniu z rodzinnej krainy do tego innego świata, ponieważ czuł, że jest coś ważniejszego niż owce i Hiszpania. Ponieważ naprawdę żył. To jest moim zdaniem najważniejsza myśl stojąca za powstaniem tej książki, a jednocześnie życzenie od autora, abyśmy i my spróbowali żyć. Choć przez chwilę. Może i nam trafi się Szczęście początkującego i dane nam będzie odkryć Własną Legendę.

"Alchemik" to przypowieść o działaniu. Działaniu człowieka wraz lub pomimo okoliczności. Tak naprawdę ta krótka książeczka ujmuje coś obecnego w każdej historii, coś znajdującego się w dojrzewającym człowieku, w każdej idei i marzeniu. Nietzsche pisał o wyjściu na pustynię i spotkaniu smoka, książki o samorozwoju mówią do nas o niezależności i motywacji do podejmowania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka polecona mi przez znajomego i... chyba będę musiał mu bardzo podziękować. Świetna pozycja traktująca o zupełnie odmiennym modelu komunikacji, ale również postrzegania siebie i ludzi dookoła nas. Jest to pozycja daleko bardziej wykraczająca poza poradnik czy zestaw sztuczek dla menedżerów i psychologów, zdecydowanie nie należy jej tak traktować.

Jak to bywa w pozycjach zahaczających o rozwój osobisty, należy do niej podejść jak do próby zmiany swojej filozofii życia. Sensem PBP jest skupienie się na potrzebach i pragnieniach drugiej osoby, która próbuje je wyrazić za pomocą komunikatów, często emocjonalnych i niejednoznacznych. Zamiast jednak wdawać się w dyskusję i przekrzykiwać swoje racje, autor proponuje wsłuchać się w emocje, a zaraz potem w potrzeby, które za nimi stoją. Buduje to zupełnie inny paradygmat porozumienia oraz stwarza nowe horyzonty dla naszych relacji, gdzie nie szukamy już "wygadania" siebie, swoich emocji i obrony przed drugim człowiekiem. Zamiast tego dostrzegamy go, jego obawy, marzenia i prośby.

Książka jest zbudowana na dwóch osiach: relacja ja ludzie i relacja ja ja. W pierwszej części dowiadujemy się o mocy pytań i umiejętności prawdziwego słuchania. Podrozdziały dobrze prowadzą przez temat, a podsumowania, złote myśli i ćwiczenia są doskonałym uzupełnieniem treści. Bardzo poruszyły mnie też przykłady odautorskie, które w praktyce pokazują stosowanie PBP oraz przygotowują do własnego zastosowania. Jednym trochę dziwnym wyborem były wiersze i piosenki, które choć ciekawie obrazowały poruszane kwestie, to były lekko infantylne jak na poruszaną tematykę. W drugiej osi pojawiły się kwestie stosowania PBP w obrębie własnego umysłu. Ten rozdział zaobfitował w wiele moich przemyśleń, choć było w nim mniej fajerwerków. Niemniej, książka pomimo niewielkiej grubości posiada ogrom treści, które mogą odmienić uważnego czytelnika.

Książka polecona mi przez znajomego i... chyba będę musiał mu bardzo podziękować. Świetna pozycja traktująca o zupełnie odmiennym modelu komunikacji, ale również postrzegania siebie i ludzi dookoła nas. Jest to pozycja daleko bardziej wykraczająca poza poradnik czy zestaw sztuczek dla menedżerów i psychologów, zdecydowanie nie należy jej tak traktować.

Jak to bywa w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna książka, którą w ostatnim czasie "odświeżyłem". Od pierwszych stron Dmitry Glukhovsky wprowadza czytelnika do niesamowitego klimatu postapokaliptycznego moskiewskiego metra. Świat przedstawiony jest zdecydowanie głównym czynnikiem, dla którego książka odniosła taki sukces. Czytając opisy podróży tunelami czuć gęstą atmosferę i dziwne kroki za plecami. Każde kolejne wyjście na stacje lub wejście do tunelu to zagadka, nigdy nie wiadomo, czego się tam spodziewać. Autor idealnie dopasował upadek cywilizacji technicznej i kulturowej z elementami magicznymi, dziwnych mutantów z jeszcze dziwniejszymi siłami działającymi w najgłębszym punkcie metra. Każda rozmowa ujawnia nam kolejne części mitologii ludzi metra, gdzie nie ma miejsca na racjonalność i spokój.

Jedyny mankament powieści leży w fabule. Odnosiłem wrażenie, że podróż głównego bohatera (oczywiście zaczęta w najbardziej klasyczny sposób dla fantasy, czyli wezwaniem i misją. Ciekawe jest, że autor połączył postapo z motywami wędrownymi z bardziej klasycznych gatunków) jest bardziej metafizyczną podróżą niż konkretnymi wydarzeniami składającymi się na fabułę. Możliwe, że ogromna ilość zbiegów okoliczności, last second saveów, i innych deus ex machin była zaplanowana i stanowiła element konstrukcji bohatera jako wybrańca. Jednak do mnie ten zabieg nie trafił. W pewnym momencie Artem uzyskał "nieśmiertelność" fabularną, a jego rola ograniczyła się do pokazywania, kto tam się w metrze urządził. To raczej zły przykład zasady pokazuj, nie mów, gdzie każde zagrożenie i każdych fanatyków trzeba pokazać oczami bohatera. Szczególnie, że wśród pewnych opisów ciężko znaleźć coś aż tak oryginalnego, aby było to warte pokazania. Przykładem niech będzie stacja faszystów, gdzie mówiąc kolokwialnie nie za wiele się działo poza nieudaną egzekucją bohatera. Lepszym byłoby zostawić pewne informacje w sferze plotek i mitów, w stylu gawędy strażników na posterunku na 300 metrze tunelu przy stacji WOGN.

Dlatego traktuję Artema jako pielgrzyma ludzkości, szukającego bardziej niż spełnienia misji pytań i odpowiedzi na nie. Czy jeszcze kiedyś ziemia będzie nam podległa? Co się z nami stanie, jeżeli zabierze się nam wszystko, co mamy? Czy jest sens w coś wierzyć? Czy przetrwanie ma wartość samą w sobie? W świecie totalnej redukcji dawnych norm społecznych pytania te nabierają nowego znaczenia. Artem idąc tunelami poznaje i odkrywa, że na pytania nie da się odpowiedzieć. Każda próba jest weryfikowana negatywnie, bo rzeczywistość nie jest już dla nas, nikt już się nami nie przejmuje. Ale czy da się w nic nie wierzyć?

I to jest, wraz z pięknym i mrocznym światem, powodem dla którego powieść zajmuje szczególne miejsce w moim czytelniczym serduszku.

Kolejna książka, którą w ostatnim czasie "odświeżyłem". Od pierwszych stron Dmitry Glukhovsky wprowadza czytelnika do niesamowitego klimatu postapokaliptycznego moskiewskiego metra. Świat przedstawiony jest zdecydowanie głównym czynnikiem, dla którego książka odniosła taki sukces. Czytając opisy podróży tunelami czuć gęstą atmosferę i dziwne kroki za plecami. Każde kolejne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po kilku latach od pierwszego i dosyć długiego zetknięcia z Światem Dysku postanowiłem odświeżyć swoją pamięć. I zdecydowanie nie pożałowałem. Niestety świętej pamięci już Terry Pratchett stworzył coś, co na zawsze weszło do kanonu fantastyki. Przynajmniej mojego kanonu ;)

Na pierwszy rzut oka jest to klasyczna powieść fantasy w typie bohater, który ma miecz i przygody, niekoniecznie w tym samym momencie. Świat przedstawiony, który w fantasy ma dla mnie kluczowe znaczenie, został potraktowany przez dwa zakrzywienia. Z jednej strony jest on parodią naszej rzeczywistości, w której aparat fotograficzny to chochlik malujący obrazy, a motywacją do podróży jest depresja w korpo pracy. Z drugiej jednak wzięte do niego zostało to, co klasyczne. Są gildie, podróżnicy, potwory, magia. Jak to połączenie ma działać? Spoiwem jest gruba warstwa absurdu, pod płaszczykiem której autor przekazuje pewne ważne, metafizyczne prawdy. Dodaje to również książce niesamowitego uroku oraz humoru, co sprawia, że jest ona doskonałym wyborem na wieczór.

Po kilku latach od pierwszego i dosyć długiego zetknięcia z Światem Dysku postanowiłem odświeżyć swoją pamięć. I zdecydowanie nie pożałowałem. Niestety świętej pamięci już Terry Pratchett stworzył coś, co na zawsze weszło do kanonu fantastyki. Przynajmniej mojego kanonu ;)

Na pierwszy rzut oka jest to klasyczna powieść fantasy w typie bohater, który ma miecz i przygody,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu noty z tyłu książki zrobiłem sobie wiele nadziei. I się przeliczyłem. Książka trzyma dobry poziom przez większość czasu, ale brakuje w niej czegoś. Spodziewałem się trudnego śledztwa, skomplikowanego zabójstwa, złożonej i problematycznej społeczności, pośród której rozgrywała się akcja. Autorka nakreśliła jedynie kilku bohaterów, zabójstwo okazało się niezbyt interesujące, a mroczne sekrety społeczności (cytat z opisu) tylko jednym wątkiem. Plusem jest to, że pomimo niewielu bohaterów są oni dobrze nakreśleni.

Po przeczytaniu noty z tyłu książki zrobiłem sobie wiele nadziei. I się przeliczyłem. Książka trzyma dobry poziom przez większość czasu, ale brakuje w niej czegoś. Spodziewałem się trudnego śledztwa, skomplikowanego zabójstwa, złożonej i problematycznej społeczności, pośród której rozgrywała się akcja. Autorka nakreśliła jedynie kilku bohaterów, zabójstwo okazało się...

więcej Pokaż mimo to