-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik1
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać4
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant1
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2020-08-27
2020-10-07
Naprawdę podobała mi się ta książka. Myślę, że czytałabym ją z większym zaciekawieniem, gdybym nie obejrzała wcześniej serialu, czego teraz żałuję. Mimo to czytałam ją ciągiem przez kilka dni. Chociaż muszę przyznać, że zdziwiło mnie, jak niektóre rzeczy pozmieniali w serialu, np. wątek syna Andersona, końcówka serialu itp.
Myślę jednak, że nie ma sensu wracać do tej książki. Ot kryminał, dobry, oryginalny, ale raz poznana historia nie będzie już potem tak cieszyć. Mogłabym jedynie wrócić dla Holly. Bardzo lubię tę postać i cieszę się, że wspominała o Jeromie, Billu czy nawet Bradym.
Naprawdę podobała mi się ta książka. Myślę, że czytałabym ją z większym zaciekawieniem, gdybym nie obejrzała wcześniej serialu, czego teraz żałuję. Mimo to czytałam ją ciągiem przez kilka dni. Chociaż muszę przyznać, że zdziwiło mnie, jak niektóre rzeczy pozmieniali w serialu, np. wątek syna Andersona, końcówka serialu itp.
Myślę jednak, że nie ma sensu wracać do tej...
2020-09-25
Jeżeli kogoś interesują przemyślenia Gonciarza, przede wszystkim o sobie, to będzie to strzał w dziesiątkę. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że Krzysztof przeżywa ciągły dualizm związany z tym, jak zachowuje się w Internecie, a jaki jest w rzeczywistości. To na pewno musi być męczące. Dzięki temu mogłam zrozumieć bardziej, dlaczego Gonciarz mniej angażuje się w spotkania czy nawet imprezy. Znajdziemy w tej książce trochę informacji o jego pracy (co mnie na przykład nużyło), o ludziach go otaczających, o jego różnych przemyśleniach dotyczących życia, pracy, świata. Polecam. Pozostawiła we mnie nutę nostalgii, szczególnie po tym, gdy pożegnaliśmy jego daily vlogi.
Na koniec dodam, że fajnie została stworzona energia pomiędzy nim a Bartkiem.
Jeżeli kogoś interesują przemyślenia Gonciarza, przede wszystkim o sobie, to będzie to strzał w dziesiątkę. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że Krzysztof przeżywa ciągły dualizm związany z tym, jak zachowuje się w Internecie, a jaki jest w rzeczywistości. To na pewno musi być męczące. Dzięki temu mogłam zrozumieć bardziej, dlaczego Gonciarz mniej angażuje się w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-03-28
6,5 Bardzo dobra to za dużo powiedziane, ale lepsza od poprzednich. W końcu Jacob pokazał, na co go stać. Bardzo przyjemnie się czytało opisy związane z jego zdolnościami nad głucholcami, a pod koniec, kiedy mógł panować nad kilkoma na raz to już w ogóle, ale jednak w dużej mierze książka była nudna. Moim zdaniem za mało wykazał się Jacob. Cieszę się, że nie podróżowało z Emmą i Jacobem więcej dzieci, wolę ich duet. Końcówka była dla mnie trochę przesłodzona, zbyt idealna. Wszystko się dobrze skończyło, dzieciaki się nie starzeją, pani Peregrine zajmie się jego rodzicami, a Jacob może żyć z rodziną i swoimi przyjaciółmi, a do tego całe zło zostało pokonane. Widać, że ta książka jest napisana pod dzieci. Koniec historii wskazuje, jakby teraz wszyscy mieli prowadzić spokojne życie we współczesności. Nuda. Miłość i dobro zwyciężyły jak zwykle, ludu, dajcie trochę więcej inwencji! Mimo że Upiory i głucholce robiły okrutne rzeczy, to dzieci, które miały po kilkadziesiąt/kilkaset lat nie potrafiły wykazać się czasami stanowczością. Czytałam ją w szkole na okienkach, bo w domu nie miałam ochoty się za nią zabierać i tak naprawdę te 3 tomy przeczytałam w szkole, a mogłabym w tym czasie uczyć się do matury, bo to już za miesiąc. Nie jestem fanką tego gatunku, dlatego też może ta książka nie do końca mi podeszła. Jestem przyzwyczajona do horrorów, sensacji i thrillerów psychologicznych, a to jest zupełnie inna bajka. Zachęciła mnie oprawa graficzna tej serii i sam film, który najpierw obejrzałam. Wydaje mi się, że do niej nie wrócę, bo nie ma do czego, niczego mi nie pokazała, niczego nie nauczyła, nie dała do myślenia. Taka o luźna historia. Nawet młodszemu bratu nie będę mogła jej pokazać, bo już na wzmiankę o wątku miłosnym go skręca. Też za nim nie przepadam.
6,5 Bardzo dobra to za dużo powiedziane, ale lepsza od poprzednich. W końcu Jacob pokazał, na co go stać. Bardzo przyjemnie się czytało opisy związane z jego zdolnościami nad głucholcami, a pod koniec, kiedy mógł panować nad kilkoma na raz to już w ogóle, ale jednak w dużej mierze książka była nudna. Moim zdaniem za mało wykazał się Jacob. Cieszę się, że nie podróżowało z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-02
7,5 Pewnie jak większość, najpierw obejrzałam film "Wyspę tajemnic" z Leonardo DiCaprio i bardzo mi się spodobał. Po jakimś czasie postanowiłam kupić książkę i w zasadzie całość przeczytałam jeżdżąc pociągami z akademika do swojego miasta. Znając już historię z filmu myślałam, że będę w stanie ogarnąć wcześniej, że Teddy, a tak naprawdę Andrew, wszystko zmyślił, że to była projekcja chorego umysłu, który nie poradził sobie z traumą, ale tak nie było. I nie wiem w zasadzie, czy to plus czy minus. Z jednej strony historia została tak napisana, żeby czytelnik się nie domyślił, więc zaskoczenie miało być większe, ale z 2 powinny być według mnie jakieś przesłanki dotyczące jego niepoczytalności, żeby bardziej dociekliwi zrozumieli albo żeby przeczytanie tej historii drugi raz, pozwoliło odkryć coś nowego.
Książka naprawdę dobra i przyjemnie się ją czytało. Na początku poznajemy 2 szeryfów federalnych, którzy przybywają na wyspę, gdzie znajduje się szpital dla obłąkanych, podzielony na 3 sektory. Z jednego ucieka pacjentka i 2 naszych bohaterów ma za zadanie ją odnaleźć, bo w końcu to wyspa i nie mogła z niej od tak uciec.
Teddy'ego polubiłam od razu- facet z dużym doświadczeniem i bagażem, wie, czego chce, nie owija w bawełnę, sprytny, inteligenty, sprawny, z poczuciem humoru, dobry w swoim fachu, a przy nim wierny towarzysz, z jeszcze lepszym poczuciem humoru i rozbrajającym usposobieniem, Chuck. Po pewnym czasie sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli, nadciąga huragan, lekarze coś knują, Teddy zaczyna się źle czuć, wychodzi na jaw sprawa nielegalnych zabiegów i przeszłości Teddy'ego ( okazuje się, że jego żona z dziećmi zginęła w pożarze, który wywołał mężczyzna znajdujący się w tym szpitalu), po czym pacjentka się odnajduje. Nikt nie wie skąd, gdzie była, dlaczego i nagle sprawa zamknięta. W między czasie nasi detektywi latają w przebraniu przesłuchują pacjentów, łapią ich i szperają tam, gdzie nie powinni. Reszta książki to zabawa w kotka i myszkę, gdzie Teddy próbuje wydostać się z wyspy, na której uważa, że jest trzymany wbrew własnej woli, a reszta próbuje go złapać. Gdy już nadciąga punkt kulminacyjny i sądzić można, że pozbędzie się Cawley'a, zgarnie Chucka i uciekną razem, by potem zamknąć tę nielegalną działalność, historia obróciła się o 180 stopni. Okazuje się, że Teddy, a raczej Andrew, bo Teddy to nagle zmyślona postać, sam jest pacjentem tego szpitala od 2 lat. Jego żona była chora psychicznie, a on dopuścił do tego, że utopiła 3 ich dzieci, po czym ją zabił. Wspomnienia wracają do niego i mimo że wcześniej odrzucał je i zapierał się, że to nie miało miejsca, w końcu zrozumiał, że nie ma mordercy, który podpalił dom, nie ma pacjentki, która uciekła, lekarze nie knują przeciwko niemu, tylko chcą mu pomóc, nie ma wielkiej konspiracji, a on już od dawna nie jest szeryfem. Doktorzy pozwolili mu na bieganie po tym całym terenie myśląc, że pozwoli mu to pogodzić się z traumą, ale nie przewidzieli, że Andrew tak się wczuje, że będzie atakować strażników, że sytuacja wymknie się spod kontroli i zamiast leków, trzeba będzie zastosować poważniejsze środki, czyli lobotomię. I jeszcze dowiadujemy się, że Chuck to tak naprawdę dr Sheehan, który pilnował naszego bohatera, by ten nic sobie nie zrobił.
Koniec książki nie jest doprecyzowany. Niby Andrew zrozumiał, ale dowiadujemy się od lekarzy, że kilka miesięcy temu też tak było, po czym nastąpiła regresja. Ostatnia scena pokazuje Teddy'ego, który rozmawia z Chuckiem o ucieczce, w momencie, w którym uśpił czujność lekarzy. Pytanie teraz brzmi, czy rzeczywiście Andrew nadal wierzył, że jest Teddym, czy udawał właśnie dlatego, że znając prawdę nie jest w stanie z nią żyć i chce zapomnieć, a zabieg mu to umożliwi. Koniec końców jedno jest pewne, zostanie zaprowadzony do latarni i tam jego historia się zakończy.
Uważam, że jest to świetny kryminał, trzymający w napięciu. Postacie są pogłębione, bardzo kibicowałam Teddyemu, historia ma wiele znaczeń i jest nieprzewidywalna, wielowymiarowa. Tak naprawdę w tym samym momencie miały miejsce 2 historie. Jedna o Teddym, druga o Andrew i obie miały sens! Jego miłość do Rachel i tragedia, która ich spotkała, nadała tej opowieści jeszcze większego sensu. Jedyny minus tej całej historii jest taki, że poznałam ją na filmie. Oglądałam go tyle razy i zrobił na mnie tak duże wrażenie, że wiedziałam, czego się spodziewać i wiedziałam, że jej nie zapomnę. Dlatego nie byłam zaskoczona rozwojem wydarzeń, a szkoda. Przez to sądzę, że nie warto wracać do tej książki, mimo że jest świetna. Po prostu niektóre historie nie robią w połowie takiego wrażenia, gdy czytasz je jeszcze raz, znając zakończenie.
7,5 Pewnie jak większość, najpierw obejrzałam film "Wyspę tajemnic" z Leonardo DiCaprio i bardzo mi się spodobał. Po jakimś czasie postanowiłam kupić książkę i w zasadzie całość przeczytałam jeżdżąc pociągami z akademika do swojego miasta. Znając już historię z filmu myślałam, że będę w stanie ogarnąć wcześniej, że Teddy, a tak naprawdę Andrew, wszystko zmyślił, że to była...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-06-26
Nie przepadam za paranormalnymi zjawiskami w książkach. Wolę myśleć, że coś mogło się wydarzyć naprawdę. Lepiej się wtedy wczuć w historię. Mimo to ten wątek z Bradym i tymi całymi Zappitami, trzymał się kupy. Książkę się lekko czyta, momentami trochę przynudza. Cieszę się, że koniec końców Barbarze nic się nie stało, bo tego bałam się najbardziej. No i mogliśmy znowu obserwować, jak nasza trójka stawia czoło Hartsfieldowi.
Zabójstwa Bradiego opierają się na samobójstwach i podoba mi się zgłębiona ich tematyka i, że sam Stephen King na końcu podaje numer telefonu zaufania.
Ostatnie 50 stron trzyma bardzo w napięciu. Ten strach, że coś może stać się Billowi i Holly spowodował, że kartkowałam książkę w zastraszającym tempie. Na szczęście sytuację uratował Jerome. Wydaje mi się, że Brady musiał się zabić, żeby zwieńczyć swoje dzieło.
Jednakże najbardziej bolała mnie śmierć Billa na końcu. Bardzo się z nim zżyłam, więc zakończenie spowodowało, że przez kilka dni czułam ucisk w sercu. Po poznaniu diagnozy było do przewidzenia, że umrze, dlatego cieszę się, że nie musiałam tego przeżywać w połowie książki, tylko na sam koniec. Mimo to zakończenie samo w sobie jest bardzo ciepłe. Cieszę się, że przynajmniej Holly i Jeromowi nic się nie stało i ostanie słowa są zapowiedzią ich wspólnej, wiecznej przyjaźni. Jednocześnie Holly nie zostanie sama, bo do pomocy przy Uczciwych Znalazcach ma Pete'a.
Mimo wszystko nadal uważam, że pierwsza część tej trylogii była najlepsza, a jak na razie czekam na serial "Mr. Mercedes", który już w sierpniu będzie emitowany.
Nie przepadam za paranormalnymi zjawiskami w książkach. Wolę myśleć, że coś mogło się wydarzyć naprawdę. Lepiej się wtedy wczuć w historię. Mimo to ten wątek z Bradym i tymi całymi Zappitami, trzymał się kupy. Książkę się lekko czyta, momentami trochę przynudza. Cieszę się, że koniec końców Barbarze nic się nie stało, bo tego bałam się najbardziej. No i mogliśmy znowu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-04-11
2017-02-03
2017-01-18
Książkę przyjemnie się czytało, ale z lekka się ciągnęła. Widać, że to wstęp do kolejnych tomów, brak wartkiej akcji, zwrotów. Jacob poznaje prawdę o tym, co czyha w pętli pod koniec książki. Mam nadzieję, że kolejne będą ciekawsze.
Duży plus za zdjęcia, pozwalają wczuć się w klimat.
Książkę przyjemnie się czytało, ale z lekka się ciągnęła. Widać, że to wstęp do kolejnych tomów, brak wartkiej akcji, zwrotów. Jacob poznaje prawdę o tym, co czyha w pętli pod koniec książki. Mam nadzieję, że kolejne będą ciekawsze.
Duży plus za zdjęcia, pozwalają wczuć się w klimat.
2016-08-13
2015-04-05
2014-07
2014-07
2012
Jest to na pewno dobra książka, to trzeba jej przyznać. Jednakże ja się z nią męczyłam, odstraszył mnie trochę język, miejscami wręcz archaiczny czytałam przekład z 1905r). Przypomniało mi to czasy liceum, kiedy to ostatni raz sięgnęłam po starszą książkę. To, co mnie w niej najbardziej kuło to absurdalne monologi i teksty Harry'ego, który w zasadzie mówił nam, jak nie powinno się żyć. Dorian i jego wybory też były odstręczające. Najlepszą postacią był Bazyli, ale wiadomo, jak skończył. Zasmuciło mnie, że w zasadzie nikogo nie obeszło jego rzekome zaginięcie. Nawet jego wieloletni przyjaciel, Harry, nie przejmował się tym zbytnio, co tylko pokazuje, jakim obłudnym i niewszczeym był człowiekiem. Sam mówił "Naturalnie, że małżeństwo jest przyzwyczajeniem, złym przyzwyczajeniem. Ale żałujemy utraty choćby najgorszych przyzwyczajeń. Tych może najwięcej. Tworzą one tak nieodłączną część naszej istoty". Czy taka wieloletnia przyjaźń nie była przyzwyczajeniem? Oczywiście można to tłumaczyć na wiele sposobów, możliwe, że nawet od kilku dobrych lat nie mieli ze sobą kontaktu, w końcu dla Harry'ego Bazyli był nudnym człowiekiem, genialnym malarzem, ale ograniczoną osobą. No cóż, tak chciałam się wyżalić, że to mnie zabolało. I ostatnia rzecz, która sprawiła, że trochę długo czytałam tę książkę to niektóre rozdziały, które nic nie wnosiły, jak opis posiadanych kamieni i szat Doriana (zapewne miały podkreślić jego próżność, która nie zmieniła się wraz z upływem lat) i przydługie monologi Harry'ego. Czytanie ich nie sprawiało mi żadnej przyjemności, tylko denerwowało.
Ale jednak historia Doriana sama w sobie robi wrażenie. Pokazuje nam degenerację człowieka, który na początku przedstawiony jest jako piękny, nieskazitelny, wręcz idealny, ze swoją naiwnością, nierozumiejący jeszcze świata i jaki potrafi być okrutny. Ale pod wpływem ciągłych komplementów (szczególnie ze strony Bazylego) i manipulacji Harry'ego przekształca się w kogoś nie do poznania. Doprowadza kobietę, którą kochał do samobójstwa, zabija szczerego i lojalnego przyjaciela, grozi innemu przyjacielowi i przez niego ten też się zabija oraz skrzywdził wiele innych ludzi, rujnując im życia. A wszystkie jego brudne sekrety i szkaradne występki skrywał portret, dlatego czuł się bezkarny, bo żaden uczynek nie zostawił nawet śladu na jego nieskazitelnej twarzy. Sam fakt, że jedyny według niego dobry uczynek, jaki popełnił to rozkochanie w sobie kobiety i zostawienie jej, bo dzięki temu nie odebrał jej niewinności? Zakończenie jest najmocniejsze i daje do myślenia. Pragnienie zniszczenia obrazu poskutkowało tylko tym, że skrzywdził siebie. Nienawiść do portretu była tak naprawdę nienawiścią do samego siebie. Myślę, że musiało to się tak skończyć. Nie wyobrażam sobie, że po tym wszystkim wiedzie spokojne życia i rzeczywiście zmienia się w dobrą osobę, tak jak gorliwie przekonywał o tym Harry'ego. Czy on w ogóle jeszcze pamięta, jak to jest być dobrym człowiekiem i mieć sumienie? Trochę żałuję, że na koniec nie pojawił się Harry. Jestem ciekawa jego reakcji, szczególnie na postarzałe, brzydkie ciało Doriana, gdy kilka godzin wcześniej mówił mu, że z wielką przyjemnością zamieniłby się z nim życiem.
*Pisane nocą, z góry przepraszam za błędy.
Jest to na pewno dobra książka, to trzeba jej przyznać. Jednakże ja się z nią męczyłam, odstraszył mnie trochę język, miejscami wręcz archaiczny czytałam przekład z 1905r). Przypomniało mi to czasy liceum, kiedy to ostatni raz sięgnęłam po starszą książkę. To, co mnie w niej najbardziej kuło to absurdalne monologi i teksty Harry'ego, który w zasadzie mówił nam, jak nie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to