-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać423
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać5
Biblioteczka
2016-11-13
2016-07-21
2016-06-05
2016-07-10
2016-07-16
2016-07-07
2016-06
2016-03-25
2016-06-08
2016-05-07
Trochę mi zeszło nad tą książką. Czytałam, nie czytałam, czytałam, nie czytałam... Wszystko po to żeby zostać z nią jak najdłużej.
Muszę przyznać, że świat wykreowany przez Marina jest wręcz powalający! Jak myślę o tych wszystkich postaciach, wydarzeniach, powiązaniach to wyobrażam sobie wielką, białą ścianę wypełnioną zdjęciami i kartkami z informacjami, które są połączone ze sobą kolorowymi sznurkami i JEGO stojącego i dumającego nad korelacją tego wszystkiego - 'A kogo by tu niespodziewanie wsadzić w sam środek historii, ale tak żeby miało to sen?! Wiem - fioletowookiego młodzieńca! Nada się idealnie!'
A potem natrafiam w Internetach na gif z nagim Martinem skaczącym na trampolinie...
Czy ten człowiek nie rozumie, że powinien pisać 'The Winds of Winter'?! Nawet nie dla czytelników, ale dla własnego dobra. Na serio! Ja bym się bała gniewu fanów gdybym była tym, który nie daje im poznać dalszych losów ulubionych i znienawidzonych bohaterów!
No bo w końcu - all men must die.
Trochę mi zeszło nad tą książką. Czytałam, nie czytałam, czytałam, nie czytałam... Wszystko po to żeby zostać z nią jak najdłużej.
Muszę przyznać, że świat wykreowany przez Marina jest wręcz powalający! Jak myślę o tych wszystkich postaciach, wydarzeniach, powiązaniach to wyobrażam sobie wielką, białą ścianę wypełnioną zdjęciami i kartkami z informacjami, które są...
2016-04-27
2016-02-05
2016-02-02
Niby wszystko pięknie-ładnie, czyta się szybko i jest ciekawie, ale jedna rzecz mi nie pasuje - Amerykanie jeżdżący autami z manualną skrzynią biegów?! No chyba nie.
Albo ja się nie znam, albo ten Francuzik. Dla własnego dobra stawiam na Francuzika ;-)
Niby wszystko pięknie-ładnie, czyta się szybko i jest ciekawie, ale jedna rzecz mi nie pasuje - Amerykanie jeżdżący autami z manualną skrzynią biegów?! No chyba nie.
Albo ja się nie znam, albo ten Francuzik. Dla własnego dobra stawiam na Francuzika ;-)
2016-02-01
'Witajcie w Rosji' to moje pierwsze spotkanie z pracami Dmitrija Głuchowskiego, więc właściwie nie wiedziałam czego się mogę spodziewać po autorze i książce. Moją jedyną jaką-taką poszlaką co do odbioru obojga była pochlebna opinia mojego brata o ‘Metro’. Trochę się nosiłam z zamiarem kupna tej pozycji, ale doszłam do wniosku, że jako przyszły rusycysta powinnam zaznajomić się z twórczością jednego z popularniejszych współczesnych autorów rosyjskich i stało się – kupiłam, przeczytałam, nie żałuję.
Opowiadania są (moim zdaniem) na bardzo dobrym poziomie, ciekawie napisane i mniej lub bardziej zmuszają czytelnika do pewnych domysłów. Trochę tak jakby na artystę w Rosji nałożona była cenzura. Przednie zagranie.
Najbardziej zapadła mi w pamięć historia dziennikarza, który na środku moskiewskiej obwodnicy spotkał UFO i dzielnie nawiązał kontakt z wysłannikiem obcej rasy, ale to możliwość nakręcenia materiału z Premierem w fabryce łożysk tocznych określił mianem science fiction.
Bardzo podoba mi się projekt okładki oraz rysunki towarzyszące tekstowi, w ogóle jest to bardzo ładne wydanie. Chodź osobiście spierałabym się z poprawnością pisowni imienia i nazwiska autora oraz z tłumaczeniem tytułu… W oryginale ‘Рассказы о Родине’ czyli po prostu opowiadania o Ojczyźnie. Myślałam, że może tłumacz sugerował się angielskim tytułem [skoro przekleił inszy zapis danych twórcy], ale nie - ‘Tales about the Motherland’ również nijak nie idzie przetłumaczyć na ‘witajcie w Rosji’. Ktoś może dojść do wniosku, że ‘nasz’ tytuł jest bardziej chwytliwy, ale osobiście uważam, że pasuje do treści mniej niż oryginał i dosłowne jego tłumaczenia.
Tak czy owak pióro Głuchowskiego do mnie przemawia, nie dziwi mnie jego popularność, a po takim wprowadzeniu w jego prace na pewno przeczytam ‘Metro’ - zwłaszcza, że mam ku temu wspaniałe możliwości. Aż żal byłoby nie sięgnąć na półkę.
'Witajcie w Rosji' to moje pierwsze spotkanie z pracami Dmitrija Głuchowskiego, więc właściwie nie wiedziałam czego się mogę spodziewać po autorze i książce. Moją jedyną jaką-taką poszlaką co do odbioru obojga była pochlebna opinia mojego brata o ‘Metro’. Trochę się nosiłam z zamiarem kupna tej pozycji, ale doszłam do wniosku, że jako przyszły rusycysta powinnam zaznajomić...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to