-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
Ania pomimo swojego wieku ma już plany na przyszłość. Jej wysokie wymagania mogłyby wpędzić do grobu niejednego. Nie widzi dalszego życia na wsi, ale od czego są studia z dala od domu? Marzy jej się wygodne i samodzielne życie, a ona już tam dobrze wie, jak ma dopiąć swego. Z całą pewnością pomaga jej doskonała sylwetka i piękna uroda. Tylko czy aby jej doskonały plan na pewno wypali?
Już dawno nie czytałam powieści w której główna bohaterka od początku do samego końca mocno mnie irytowała. Wierzcie mi, że gdybym tylko miała taką osobę obok siebie, najprawdopodobniej mogłabym zrobić jej krzywdę. Ania bowiem to bohaterka uparta, zadziorna i niezwykle cwana, która dąży do celu nawet po trupach. Wydaje się, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych i że nikt nie jest w stanie jej zaskoczyć. Ale czy aby na pewno? Ta dziewczyna nie grzeszy urodą, którą bez problemu wykorzystuje, aby zyskać dla siebie wiele dogodności. Skrupulatnie w swojej głowie układa plan doskonały, aby w końcu zamieszkać z kuzynką w jej apartamencie.
„Ona była ponad to. Zawsze na wszystko miała gotową odpowiedź i posiadała rzadko spotykaną umiejętność szczerego patrzenia w oczy rozmówcy. Nawet kiedy mijała się z prawdą. Poza niezwykle głęboko skrywanymi kompleksami na próżno szukać w niej cech prowincjonalnej gąski.”
Irma, jej kuzynka to całkowite przeciwieństwo Ani. Jest przysadzista, grubej kości, miła, wrażliwa, a do tego niezwykle uzdolniona. Taka cicha myszka, która zawsze liczy na swoją szaloną, odważną kuzynkę.
Czy zatem obie zdołają zamieszkać razem pod jednym dachem nie zabijając się przy tym wzajemnie?
Muszę przyznać, że pomimo niezwykle irytującej bohaterce od tej powieści nie sposób się oderwać. Bowiem ciągłe podchody, intrygi i jej knucia, tylko podsycają ciekawość czytelnika jak potoczą się jej dalsze losy. Czytelnik zatem czyta, czyta i czyta, aby w końcu dowiedzieć się jak będzie. Emocji, głównie tych drażniących tutaj nie zabraknie. Myślę, że Izabella Frączyk właśnie taki miała cel tworząc tę postać i udało jej się to w stu procentach. Bo jeśli ktokolwiek polubi Anię to będę mocno zdziwiona.
Bohaterowie przedstawieni w tej powieści zostali dobrze nakreśleni. Są niezwykle realni, w pełni oddają swoje emocje, które my odczuwamy na własnej skórze. Całość napisana jest prostym językiem, więc książkę pochłania się błyskawicznie. Stwierdzam również, że chyba pierwszy raz nie znalazłam w powieści postaci, którą bym w pełni polubiła. Nie oznacza to oczywiście, że przez to powieść traci na wartości, bo wcale tak nie jest.
„Gdyby pół roku wcześniej ktoś powiedział jej, w jakim punkcie życia znajdzie się teraz i ile rzeczy się zmieni, nie uwierzyłaby. Choć chciała, nie potrafiła sprecyzować uczucia, jakie ją przepełniało: coś dziwnego, jakby na pograniczu lęku przed nieznanym i ekscytacji. Jakby nie było, właśnie bezpowrotnie paliła za sobą pierwszy w swoim młodym życiu most.”
Autorka stworzyła powieść, która dobitnie pokazuje nam, że nie ma szansy stworzyć planu doskonałego, gdyż zawsze coś się może zrujnować. Życie jest nieprzewidywalne, tak samo jak osoby, które mogą stanąć na naszej drodze. Pamiętajmy również, że nie warto grać na dwa fronty, gdyż prawda wcześniej lub później wyjdzie na jaw. Lepiej żyć w zgodzie z samym sobą, aby później nie żałować pewnych spraw.
Nikt nie jest ani tak doskonały, ani tak cwany, żeby cwańszy nie mógł być ktoś.
„Plan doskonały” to wciągająca, pełna zaskakujących momentów powieść pokazująca, że nawet najlepiej ułożony plan, może runąć niczym domek z kart. To również powieść pokazująca, że nie warto bawić się uczuciami innych osób. Gorąco polecam.
Ania pomimo swojego wieku ma już plany na przyszłość. Jej wysokie wymagania mogłyby wpędzić do grobu niejednego. Nie widzi dalszego życia na wsi, ale od czego są studia z dala od domu? Marzy jej się wygodne i samodzielne życie, a ona już tam dobrze wie, jak ma dopiąć swego. Z całą pewnością pomaga jej doskonała sylwetka i piękna uroda. Tylko czy aby jej doskonały plan na...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-28
Książki Anny Kasiuk miałam już okazję czytać wiele razy, a niejednokrotnie również im patronować. Uwielbiam jej twórczość, gdyż w jej książkach zawsze znajduję ciekawe tematy i niezwykłych bohaterów.
„Bez względu na to, kim jesteśmy, zawsze zabieramy głos w sprawach, które nas nie dotyczą, nie myśląc nawet o tym, jak wielką krzywdę wyrządzamy komuś naszym zachowaniem.”
Tym razem poznajemy Mariusza, który po śmierci swojej żony przechodzi na emeryturę w policji, ale zatrudnia się jako taksówkarz. Codziennie na swojej drodze poznaje wiele interesujących klientów i ich historie. Niektórzy z nich zagoszczą w jego życiu na dłużej. Czy nasz bohater żyjący w ciągłym poczuciu winy, w końcu odnajdzie drogę do własnego szczęścia?
Mariusz nie ma za sobą samych pięknych wspomnień. Tak naprawdę czuję się przytłoczony zdarzeniami, które go spotkały i zarazem wpędziły w poczucie winy. Czuje, że zawiódł nie tylko swoją żonę, córki, ale także siostrę i siostrzeńca. Praca taksówkarza pozwala mu codziennie poznawać nowych ludzi, a także ich niecodzienne czasem smutne, a czasem wesołe historie. Jako, że jest dobrym słuchaczem nie może przechodzić koło nich obojętnie. Tak właśnie poznaje Malwinę, Ninę z Antosiem oraz Katarzynę. Każda z tych osób stanie mu się w pewnym sensie bliska. Każda z nich ma też jakąś swoją historię. Mariusz nie przeraża się nimi, wręcz przeciwnie, nie może przejść obok obojętnie.
Myślę, że każda z nas chciałaby poznać w swoim życiu takiego Mariusza. Niezwykły mężczyzna, który nie tylko wysłucha, ale czasem coś doradzi albo wyciągnie pomocną dłoń. To właśnie jego postać pokazuje nam, że w życiu może być różnie i czasem to całkiem obce nam osoby mogą wnieść coś pozytywnego do naszego życia. Życie jest zbyt kruche, aby stać w miejscu. Trzeba czerpać z niego nawet te najdrobniejsze chwile, bo nigdy nie wiadomo co może nas spotkać następnego dnia.
„- Czasami odnoszę wrażenie, że wartościowych ludzi poznajemy w zupełnie zaskakujących sytuacjach i od razu wiemy, że warto zatrzymać ich przy sobie na dłużej - powiedziała Nina, kiedy wszedłem z kawą do salonu.”
W książce tej mamy opisane zwykłe życie z którym zmaga się nasz taksówkarz, problemy dnia codziennego, niezwykłą emaptię względem innych ludzi oraz odnajdywanie własnego szczęścia. W życiu każdego z nas może wydarzyć się jakieś nieszczęście, choroba czy też inne problemy. Czasem zostajemy z nimi całkowicie sami, bo wielość bliskich nam osób się od nas odwraca. Bywa, że na naszej drodze stają całkiem obcy ludzie, którzy wnoszą coś nowego do naszego życia, sprawiają, że inaczej postrzegamy pewne sprawy. Każdy z nas zasługuje na szczęście. Łatwo jest oceniać kogoś wcale go nie znając. Łatwo jest skreślić kogoś z rodziny, zrzucić na niego winę za dramat z którym przyszło się zmagać nie tylko jemu, ale i wszystkim wokół. A gdyby tak na chwilę się zatrzymać i spojrzeć jego oczami na to co się wydarzyło? Czy wtedy tak samo byśmy zaczęli go obwiniać? A może wtedy udałoby właśnie nam spojrzeć na to wszystko z tej drugiej strony?
Uważam, że Anna Kasiuk doskonale wykreowała swoich bohaterów. Mariusz to tak naprawdę taki sam człowiek jak my wszyscy, widzimy tutaj jego wzloty i upadki, rozpacz, ale także skrawek nadziei. Pomysł na fabułę jak najbardziej realny i na czasie. Na świecie jest całe mnóstwo osób podobnych do naszego bohatera, którzy też próbują jakoś brnąć do przodu w swoim codziennym życiu. Całość napisana prostym językiem, przyjemnym w odbiorze.
„Taksówkarz” to opowieść o mężczyźnie i jego codziennym życiu. O zmaganiu się z przeszłością i patrzeniu z nadzieją w przyszłość. To historia od której nie sposób się oderwać. Zachęcam do przeczytania.
Książki Anny Kasiuk miałam już okazję czytać wiele razy, a niejednokrotnie również im patronować. Uwielbiam jej twórczość, gdyż w jej książkach zawsze znajduję ciekawe tematy i niezwykłych bohaterów.
„Bez względu na to, kim jesteśmy, zawsze zabieramy głos w sprawach, które nas nie dotyczą, nie myśląc nawet o tym, jak wielką krzywdę wyrządzamy komuś naszym...
2024-04-21
Vincent oraz Elżbieta pomimo ogromnej różnicy wieku zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Ludzie ich krytykują, a zwłaszcza matka Eli, która jest całkowicie przeciwna temu związkowi. Ela staje przed wyborem - matka czy ukochany. Wybiera ukochanego. Żyje się im razem dobrze, ale pewnego dnia Ela znika. Vincent robi wszystko, aby odzyskać żonę porwaną dla okupu. Czy wspólnie z policją uda im się ją odbić?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Matusiak, ale jakże przyjemne. Już od samego początku wpadłam w wir historii, która nie pozwoliła mi zmrużyć oka nawet na chwilę. Wspólnie z Vincentem pragnęłam odzyskać Elżbietę. Jednak droga do tego była długa i wyboista.
Vincent Chybicki ma 50 lat i jest szanowanym człowiekiem. Już raz w życiu przeżył tragedię, kiedy jego żona zmarła na raka. Nigdy nie pomyślałby, że może zakochać się w młodszej o 25 lat od niego kobiecie. Ale to była miłość od pierwszego wejrzenia.
Elżbieta Balicka ma 25 lat i jest dobrą kobietą. Vincenta poznaje u niego w gabinecie i tak właśnie zaczęła się ich miłosna przygoda. Nie przeszkadza jej duża różnica wieku, bo jej serce po prostu kocha.
Czy miłość z tak dużą różnicą lat ma szansę przetrwać długie lata? Czy dużo młodsza kobieta w pewnym etapie swoje życia nie pomyśli, że czegoś jej w tym związku brakuje?
Kiedy zostaje porwana bliska nam osoba jesteśmy w stanie zrobić dosłownie wszystko, aby tylko ją odzyskać. Vincent nie waha się ani minuty i postanawia działać. W śledztwie pomaga mu dawny kolega, komisarz Dariusz, znany z dość dużej skuteczności. Jednak porywacze ciągle są o krok przed nimi, a losy Elżbiety się wahają. Czy Vincent odzyska swoją żonę?
„Pozazdrościłem mu tej cudownej beztroski. Poczucia, że życie płynie bez większych zmian, podczas gdy mój świat się skończył i miałem wrażenie, że od jego końca minęło już wiele miesięcy, a rzeczywistość, w której funkcjonuję, nie ma nic wspólnego z przeszłością, w której byłem szczęśliwy, uśmiechnięty i spełniony.”
Życie naprawdę potrafi nas zaskakiwać. Nigdy nie wiemy czym i kiedy. A co zrobić kiedy zaczynają pojawiać się jakieś wątpliwości? Co zrobić jeśli każdy ma inną teorię na temat porwania? Która z nich jest tą prawdziwą? Anna Matusiak umiejętnie namiesza nam w głowie, abyśmy sami mieli te wątpliwości. Czy aby na pewno było to porwanie? A może ktoś to wszystko zaplanował? Dodatkowo dwa zakończenia (sami możemy wybrać, które nam bardziej odpowiada) dają mocno do myślenia. Ja jednak zostaję przy tym pierwszym, bo jakoś wydaje mi się bardziej wiarygodne.
Całość napisana jest prostym językiem, świetnie wykreowani bohaterowie i możliwość poznania wszystkiego z punktu widzenia zarówno Vincentego, Elżbiety jak i Dariusza jest wielkim plusem. Możemy bowiem zagłębić się w psychikę, każdego z nich. Emocji tutaj nie brakuje. Najbardziej ujęła mnie postać Vincentego, który zaparcie walczył o odzyskanie swojej żony, sam przechodząc załamanie.
„Gdzie jest moja żona?” to niezwykle wciągająca historia pokazująca jak bardzo kruche może być życie i że może ono nas zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. Historia obok której nie można przejść obojętnie. Polecam.
Vincent oraz Elżbieta pomimo ogromnej różnicy wieku zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Ludzie ich krytykują, a zwłaszcza matka Eli, która jest całkowicie przeciwna temu związkowi. Ela staje przed wyborem - matka czy ukochany. Wybiera ukochanego. Żyje się im razem dobrze, ale pewnego dnia Ela znika. Vincent robi wszystko, aby odzyskać żonę porwaną dla okupu. Czy...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-14
Marek Marcinowski ponownie zabiera nas do bezwzględnego świata w którym to rządzi pieniądz. Andrew Freshet, znany nam już jest z pierwszej części Wiele do stracenia, obecnie zmaga się ze swoją przeszłością i znów próbuje powrócić do miejsca, które dawało mu wiele satysfakcji. Marzy by znów znaleźć się na szczycie, dlatego popada w wir pracy. Ale czy jego rządza czasem nie doprowadzi go do zguby? Czy Freshet w pogoni za pieniądzem nie straci tego co w życiu najważniejsze?
„- W naszym fachu najważniejszy jest wypoczęty umysł. Gdy pozostaje zatroskany piętrzącym się nawałem spraw, nie będziemy mieli z niego wielkiego pożytku. Im większe pieniądze wchodzą w grę, tym chętniej ludzie wiodący pustą egzystencję opartą na kulcie mamony zakładają maski, uprawiając grę pozorów. Ich prawdziwe intencje pozostają głęboko ukryte, a dla zdobycia większej władzy i pieniędzy nie cofną się przed niczym.”
Ludzie często uczestniczą w wyścigu szczurów tak naprawdę zapominając, że to nie pieniądze są w życiu najważniejsze, ale nasze relacje z bliskimi nam osobami. Oddawanie się w 100% jedynie pracy i pięciu się po kolejnych szczeblach kariery, tak naprawdę może okazać się dla nas zgubne. Bo czy warto każdą chwilę naszego życia poświęcać tylko temu, aby móc się wzbogacić. Co z tego, że będziemy mieli ogrom pieniędzy na koncie, jeśli pozostaniemy samotnikami w tym swoim pędzie. W życiu nie można kupić wszystkiego, a z całą pewnością nie szczęścia. Pamiętajmy, że pieniądze szczęścia nie dają, one pozwalają tylko lepiej żyć. Czasem lepiej pozostać biedniejszym, ale z bliskimi u swego boku.
Nasz bohater próbuje się odnaleźć w chaosie własnego życia, czasem z lepszym, a czasem gorszym skutkiem. Poczucie winy i zawodu mobilizują go do tego, aby znów być jednym z najlepszych. Ale czy można być na szczycie, a jednocześnie być szczęśliwym i kochanym? Czy jedno z drugim idzie w parze?
Świat pieniądza od zawsze był brudny i rządził się swoimi prawami. Ludzie by piąć się po szczeblach kariery, byli zdolni posunąć się do wszystkiego. Autor ukazuje nam taki świat, w którym to grube ryby albo osiągają sukcesy albo doświadczają porażek. Ale przede wszystkim próbuje nas skłonić do tego, abyśmy się choć na moment zastanowili czy ta gra jest warta świeczki. Wkraczając w bezwzględny świat biznesu musimy być niezwykle czujni i umieć wytyczać sobie własne cele. Jeśli się zatracimy w tym co robimy, możemy stracić nie tylko zera na koncie, ale jeszcze i siebie samych.
„- Też bym chciał zarabiać dużo i szybko, ale to naprawdę tak nie działa. Giełda jest jak rolnictwo… Jest czas siania i jest czas zbiorów. Po zasianiu trzeba cierpliwie czekać na wzrost roślin, zanim plony dojrzeją. Czasem dosyć długo. Zrozumienie istoty cierpliwości to domena najbardziej doświadczonych, skutecznych graczy.”
Marek Marcinowski stara się nam uświadomić, że to nie praca i zarobki powinny być priorytetem w naszym życiu, bo jeśli faktycznie skupimy się tylko na tym, to nasze życie może nam przecieknąć przez palce, czego my sami nie zauważymy w odpowiednim momencie. Owszem, możemy stawiać sobie cele i dążyć do ich realizacji, ale nie po trupach i nie za wszelką cenę. Skupmy się na nas samych, na otaczającym nas świecie, a nie jedynie na chęci przygarnięcia jak największej fortuny. Życie ucieka zbyt szybko, abyśmy mogli pozwolić sobie na całkowite zatracenie się w tym wyścigu. Zwolnijmy, przystańmy i przeanalizujmy naszą przyszłość, ale nie zapominajmy przy tym o otaczającej nas teraźniejszości.
„Wiele do stracenia. Cienie przeszłości” to kolejna wciągająca, pełna intryg i zaskoczeń historia o świecie wielkich pieniędzy. Ale to także historia, która po raz kolejny skłania nas do refleksji na temat własnego postępowania i własnych priorytetów wyznaczonych w naszym życiu. Koniecznie przeczytajcie.
Marek Marcinowski ponownie zabiera nas do bezwzględnego świata w którym to rządzi pieniądz. Andrew Freshet, znany nam już jest z pierwszej części Wiele do stracenia, obecnie zmaga się ze swoją przeszłością i znów próbuje powrócić do miejsca, które dawało mu wiele satysfakcji. Marzy by znów znaleźć się na szczycie, dlatego popada w wir pracy. Ale czy jego rządza czasem nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-02
Marek Marcinowski powinien być już wam znany z tego, że w swoich bajkach zawsze ukazuje nam jakiś ważny morał i przekaz. Tym razem nie jest inaczej, gdyż w swojej rymowance stara się uświadomić malcom jak ważne jest dbanie o higienę jamy ustnej.
Dzieci od małego są ciekawe świata i wszelkich otaczających ich rzeczy. Rodząc się nie mają jeszcze pojęcia, że przyjdzie im dbać o ząbki, że najpierw pojawią się mleczaki, które i tak wypadną, ale później pojawią się już stałe, które pozostaną z nimi już na zawsze. Jeśli nie będą ich myli i prawidłowo o nie dbali mogą ich nawiedzić „próchniaki”, które do przyjemniaczków nie należą.
Autor w formie wierszowanej bajki stara się przekazać dzieciom najistotniejszą wiedzę na temat mycia zębów. W zabawny sposób pokazuje im również, co się stanie, kiedy tego nie będą robili.
Jedząc ciągle same słodycze nasi malce stają się jeszcze bardziej narażeni na psucie się zębów, a co się z tym wiąże na okropny ból. Bo nie ma chyba gorszego bólu, aniżeli ból zęba.
Ważne również jest, aby dzieci od małego pojawiali się regularnie na wizycie u dentysty. Dentysta nie jest złym człowiekiem, chociaż często tak właśnie może kojarzyć się maluchom ze względu na ból, który może im towarzyszyć. Ale im szybciej zaczniemy ich przyzwyczajać do wizyt u stomatologa, tym szybciej się do nich przyzwyczają i nie będą ich kojarzyć z czymś złym.
„Zęby źle wyszczotkowane?
Próchniaki są uradowane!
Wiercą dziury, niszczą szkliwo
I pracują bardzo żywo.”
Od małego wpajajmy dzieciom jak ważne jest regularne czyszczenie i mycie zębów w celu uniknięcia próchnicy. Namawiajmy ich do częstego szczotkowania zębów.
Nasza bajeczka nie dość, że w zabawny sposób ukazuje skutki walki z próchnicą, to zawiera kolorowe ilustracje wykonane przez Lidię Rózio, które z całą pewnością przyciągną wzrok dzieci i zachęcą do dbania o jamę ustną. Na końcu powieści znajdziemy również pomysły na wspólny czas.
"Dbam o ząbki" to bardzo ważna pozycja wśród małych dzieci, która pozwoli im zadbać o prawidłową higienę jamy ustnej.
Marek Marcinowski powinien być już wam znany z tego, że w swoich bajkach zawsze ukazuje nam jakiś ważny morał i przekaz. Tym razem nie jest inaczej, gdyż w swojej rymowance stara się uświadomić malcom jak ważne jest dbanie o higienę jamy ustnej.
Dzieci od małego są ciekawe świata i wszelkich otaczających ich rzeczy. Rodząc się nie mają jeszcze pojęcia, że przyjdzie im dbać...
2024-03-17
Izabella Frączyk z całą pewnością jest mistrzynią powieści, w których to naszych bohaterów chwytają się pomyłki czy też dziwne wypadki. Uwielbiam zagłębiać się właśnie w te sytuacje, które zazwyczaj potrafią nieźle bawić.
Ewa, nasza główna bohaterka to zdolna architekt, która wiedzie spokojne życie. Pragnie prawdziwej miłości i stabilizacji, ale jak dotąd w życiu jej to niezbyt wychodziło. Pewnego dnia pada ofiarą przestępstwa, a to wydarzenie wywróci jej życie do góry nogami. Z czym przyjdzie się zmierzyć Ewie i jak sobie z tym poradzi?
„Teraz dotarła do niej prosta prawda, że im człowiek ma mniej, tym mniej mu potrzeba do szczęścia i tym bardziej cieszy go każdy drobiazg.”
Zdecydowanie tytuł tej powieści Wszystko nie tak jest adekwatny do treści tej powieści. Ale czasem w życiu tak to bywa, że nic nie układa się po naszej myśli. Żyjemy spokojnie, nikomu nie zawadzając, a wystarczy jeden moment, by to wszystko obróciło się o 180 stopni i zawirowało naszym życiem. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, co może się wydarzyć w naszym życiu za moment, cóż takiego może czaić się za rogiem. Na wiele spraw nie mamy też najzwyczajniej w świecie wpływu. Niecodzienne sploty zdarzeń mogą nas mocno zaskoczyć, ale jak się okazuje, mogą też na nas pozytywnie wpłynąć.
Jeśli chodzi o kreację bohaterów, to myślę, że autorce wyszło to dobrze. Ewa to bohaterka z którą sama mogłabym pójść na kawę. Jest ciepła, otwarta na otaczający ją świat, pełna empatii ale także odważna. Kiedy spotyka ją niecodzienna sytuacja, ta nie panikuje i nie dramatyzuje, jest opanowana. W złych momentach potrafi też dostrzec jakieś pozytywy. Czuję, że ta bohaterka mogłaby zostać moją przyjaciółką.
Monika, przyjaciółka Ewy, to kolejna pozytywna postać tej powieści. Kiedy dzieje się coś złego bliskim jej osobom jest w stanie poruszyć niebo i ziemię. Ma za sobą miłosne perypetie z lepszymi i gorszymi skutkami. Jednak tak samo jak Ewa pragnie prawdziwej miłości.
Tomasz, chociaż poznajemy go w niezbyt ciekawych okolicznościach, to pomimo swojego czynu, zyskał moją sympatię. Od razu czuć było, że jest dobrym człowiekiem. To osoba, której trudno ukryć swoje uczucia. Jest troskliwy i sympatyczny, chociaż ma małego bzika na punkcie czystości.
Maciek, bezpośredni w rozmowach, dobry kompan i świetny przyjaciel. Praca zmusza go do częstych podróży. Na pozór wydaje się fajnym mężczyzną, aczkolwiek wprowadzi nasze bohaterki w szok i niedowierzanie.
„Uderzyła ją przewrotność losu – im bardziej szukała miłości, im bardziej łapczywie rzucała się na każdą szansę na szczęście, tym bardziej cierpiała. Im bardziej pragnęła, tym gorszych dokonywała wyborów.”
Fabuła powieści jak najbardziej przypadła mi do gustu. Tak naprawdę świetnie się bawiłam czytając tę powieść, którą pochłonęłam w szybkim tempie. Dziwne wypadki, seria pomyłek, a do tego niezwykle ciekawi bohaterowie sprawią, że miło spędzicie czas, czytając książkę.
"Wszystko nie tak!" to zabawna historia Ewy, którą czeka nie lada przygoda, która niejedną osobę mogłaby przyprawić niemalże o zawał serca. Usiądźcie spokojnie, weźcie tę powieść w rękę i dajcie się jej porwać, a na pewno nie będziecie tego żałować. Polecam.
Izabella Frączyk z całą pewnością jest mistrzynią powieści, w których to naszych bohaterów chwytają się pomyłki czy też dziwne wypadki. Uwielbiam zagłębiać się właśnie w te sytuacje, które zazwyczaj potrafią nieźle bawić.
Ewa, nasza główna bohaterka to zdolna architekt, która wiedzie spokojne życie. Pragnie prawdziwej miłości i stabilizacji, ale jak dotąd w życiu jej to...
2024-03-06
Róża w wieku prawie sześćdziesięciu lat dowiaduje się o testamencie jej ciotki, która przepisała jej dom. Na próbę zamieszkuje wspólnie z ciotką. Z początku niezbyt przekonana do tego pomysłu, z każdym kolejnym dniem przekonuje się do życia na prowincji. Jej życie nabiera jeszcze większego smaku, kiedy spotyka Jędrka – swoją wakacyjną miłość z odległych lat. Czy ponownie zapłonie w nich ogień pożądania?
„Dziś jestem szczęśliwa, dziewczyno. Nie noszę w sobie nienawiści. Kto ma w sobie nienawiść, jest chorym człowiekiem, bo nienawiść nie krzywdzi sprawców tylko nas samych, dlatego tak ważne jest, aby jej nie trzymać w sobie. Ludzie żyjący z nią są zdolni do wszystkiego, często myślą o zemście. Nienawiść mają wypisaną na twarzy. W oczach i na ustach. To można dostrzec. To są chorzy psychicznie ludzie.”
Mogłoby się wydawać, że powieść w której bohaterowie mają już ponad sześćdziesiąt lat może być nudna, ale nic bardziej mylnego. Autorka pokazuje nam bowiem, że życie może być kolorowe nawet w pełni wieku. Ze nigdy nie jest za późno na zmiany, a przede wszystkim na miłość.
Polubiłam zarówno Różę jak i Zytę. Obie kobiety doświadczone przez życie, ale jakże sobie bliskie. Jedna za drugą mogłaby wskoczyć w ogień. Róża przyzwyczajona do miastowego życia, nagle przeprowadza się na prowincję, aby spełnić wolę swojej ciotki. Staje się tam dla wszystkich niezwykle ważną osobą, wnoszącą wiele radości wśród koleżanek Zyty. Wszyscy ją uwielbiają, gdyż jest duszą towarzystwa.
Zyta choć ma blisko swoich krewnych, to jednak właśnie jej siostrzenica Róża jest jej najbliższa. Wie, że ich więź jest niezwykła i nierozerwalna.
Grażyna Mączkowska powoli wprowadza nas w życie Róży, pozwalając nam poznać początki jej miłości do Jędrzeja. Poznajemy również to wszystko z jego perspektywy, gdy był młody. Szczęście im wtedy nie sprzyjało, zabrakło szczerej rozmowy, a inaczej mogłoby potoczyć się ich życie. Teraz po wielu latach mają okazję na nowo odbudować swoje relacje i wszystko wskazuje że są na dobrej drodze ku temu. I właśnie wtedy na Różę spada prawdziwa bomba. Czy nie dane im będzie w końcu cieszyć się wspólnym szczęściem?
„Jej imię zabrzmiało niezwykle. W wyjątkowy sposób! Jasne, że jest zakochana! Poczuła lekką słabość kolan, przyjemną, i mrowienie w dole brzucha. Motyle? To musi być miłość – szepnęło jej wnętrze. Nie od pierwszego wejrzenia. Miłość zaniechana, bezmyślnie porzucona, dojrzała i spóźniona… ale miłość! Miłość, o którą żadne z nich nie zadbało. Każdy przecież wie, jak różne ma oblicza!”
Autorka w swojej powieści urzeka pięknymi relacjami międzyludzkimi. Pokazuje, że nawet będąc w podeszłym wieku wciąż można w pełni korzystać z życia i czerpać z niego pełnymi garściami. Mamy tutaj również obraz pięknej przyjaźni pomiędzy dorosłymi osobami. Przyjaźni na którą zawsze można liczyć. Nie obędzie się również bez smutnych wspomnień z II wojny światowej poruszających do łez. I o niezwykłej mocy krzemienia pasiastego.
Świetna kreacja bohaterów, których nie sposób nie polubić. Są to realne, wręcz namacalne postacie, które możemy spotkać w realnym życiu. Ciekawy pomysł na fabułę, bo teraz przecież najczęściej w powieściach występują młodzi bohaterowie, a Ci starsi również mogą być niezwykle intrygującymi postaciami. Całość czyta się niezwykle przyjemnie, a sama powieść napawa jakimś takim ciepłem, które trudno wyjaśnić.
"Tajemnice różanego ogrodu" to piękna, poruszająca historia o ludzkich losach, przyjaźni, ale także o tym, że stara miłość nie rdzewieje. Gorąco polecam.
Róża w wieku prawie sześćdziesięciu lat dowiaduje się o testamencie jej ciotki, która przepisała jej dom. Na próbę zamieszkuje wspólnie z ciotką. Z początku niezbyt przekonana do tego pomysłu, z każdym kolejnym dniem przekonuje się do życia na prowincji. Jej życie nabiera jeszcze większego smaku, kiedy spotyka Jędrka – swoją wakacyjną miłość z odległych lat. Czy ponownie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-11
Celina Mioduszewska napisała powieść o fascynującej kobiecie Stefani Karpowiczównie. Kobiecie, która od początku dążyła do obranego sobie celu i nie spoczywała na laurach nawet w chwilach trudnych. Kobiecie, która nie wahała się nieść pomocy potrzebującym, a wszelkim przeciwnościom losu próbowała jakoś zaradzić.
„Aleja lipowa dzieliła krzyżewski świat wakacyjnych miesięcy na dwa bieguny kulturowe schyłku międzywojennej epoki. Był to świat chłopski oparty na prostym i niewymagającym bytowaniu i ziemiańską inteligencję stawiającą przed sobą morze wyzwań.”
Stefanię poznajemy krok po kroku, śledząc jej poczynania. To kobieta, która nigdy nie związała się z żadnym mężczyzną, a całe swoje życie poświęciła, by móc realizować swoje marzenie z młodych lat, czyli założenie własnej szkoły. Podróżowała, podglądała innych, by móc czerpać później z tego doświadczenia w swoim Krzyżewie. Poznała w swoim życiu wielu znanych i uczonych.
Ludzie ją kochali za jej dobroć, dobre słowo, a przede wszystkim bezinteresowną pomoc. Ciężko dzisiaj szukać ludzi podobnych do naszej bohaterki, którym dobro innych nie jest obojętne. Polubiłam Stefanię za jej niezwykłą wolę realizacji marzenia, za jej ogrom poświęcenia, a przede wszystkim za odwagę. Nie dziwię się, że ludzie ją podziwiali. Nie obyło się również bez takich, którym nie było na rękę to co robiła nasza bohatera.
Dzięki autorce przechodzimy razem z bohaterką kolejne epoki: pozytywizm, Młodą Polskę, dwudziestolecie międzywojenne, a także dwie wojny. Jesteśmy naocznymi świadkami zmian jakie w tym czasie zachodzą, nie tylko w ludziach, ale i w samym systemie. Stefania pomimo tych wszystkich zmian, nigdy tak naprawdę nie zwątpiła w drugiego człowieka i to jest właśnie niesamowite. Przydałaby się nam taka kobieta i w dzisiejszych czasach.
„- Tytan pracy. Wartościowy człowiek. Ale tak już jest w życiu. Jeden człowiek nie wie, co z czasem zrobić i dłuży się on mu w nieskończoność, narzeka na nudę, a drugiemu zaangażowanie w różnorodność spraw skraca dobę i ten, chcąc się w niej zmieścić, funkcjonuje w ciągłym pośpiechu.”
Celina Mioduszewska musiała poświęcić wiele czasu, aby doszukać się informacji, które pomogły napisać tą niezwykłą powieść. Odkrywanie życia kogoś, kogo tak naprawdę się nie znało musi być interesujące. Z drugiej strony na pewno nie jest łatwo uzyskać jakiekolwiek informacje. Nasza pisarka bardzo chciała, aby o tej kobiecie dowiedziała się cała Polska, bo póki co najbardziej znana jest lokalnej ludności Krzyżewa, któremu się niezwykle przysłużyła.
Zaczynając czytać tę historię na początku trochę się zmartwiłam, że to może być nudna lektura, jednak z każdą kolejną stroną byłam coraz bardziej zaintrygowana tym co czytam. Odkrywanie losów ludzkich zawsze mnie fascynowało, może dlatego, że moja Śp. Babcia również miała życiorys bogaty w wiele dramatów o których nigdy nie zapomniała. Mam nadzieję, że dzięki tej pozycji ludzie dowiedzą się o tej niezwykłej kobiecie, która w pełni zasługuje na to, aby pamięć o niej nigdy się nie zatarła.
"Dziedziczka lipowej alei" to historia o poznawaniu Stefani Karpowiczównie od jej narodzin, aż po śmierć. Historia o kobiecie, która nigdy w życiu nie zawahała się i nie zwątpiła w to, że to co robi ma sens. Ale to przede wszystkim historia o odważnej, pewnej siebie i wierzącej w drugiego człowieka kobiecie. Polecam.
Celina Mioduszewska napisała powieść o fascynującej kobiecie Stefani Karpowiczównie. Kobiecie, która od początku dążyła do obranego sobie celu i nie spoczywała na laurach nawet w chwilach trudnych. Kobiecie, która nie wahała się nieść pomocy potrzebującym, a wszelkim przeciwnościom losu próbowała jakoś zaradzić.
„Aleja lipowa dzieliła krzyżewski świat wakacyjnych miesięcy...
2024-02-05
Alba to kobieta o wielkim a zarazem niezwykle miękkim sercu, która zazwyczaj wszystkim współczuje. Ma za sobą nieudany związek i ciężko jej ponownie zaufać facetowi. Dodatkowo rezygnuje ze świetnie płatnej pracy i podejmuje pracę gdzie indziej za o wiele niższą pensję. Przeszłość nie była dla niej najmilszym wspomnieniem, a ona cały czas była rządna, aby ci którzy wyrządzili jej i jej rodzinie krzywdę ponieśli tego konsekwencje. Czy jednak czasem nie jest lepiej wybaczyć?
„Może to przekleństwo mojego pokolenia? – pomyślałam. Ciągle za czymś gonimy, chcemy coś osiągnąć i być kimś. Pokazać sobie i światu, że mamy coś, na co zasłużyliśmy dzięki ciężkiej pracy. Patrzyłam na nią i widziałam siebie. „
Zapewne zastanawiacie się co może zawierać w sobie książka o tak tajemniczej okładce, prawda? Pamiętajcie jednak, że książki nie wolno oceniać po jej okładce, bo to jej zawartość jest najbardziej istotnym elementem. A Magdalena Wiciak w pełni zadbała o to, aby treść tej powieści wciągnęła nas bez reszty. W moim przypadku właśnie tak było. Alba i jej perypetie sprawiły, że na ładnych kilka godzin po prostu weszłam do jej świata.
Nie będę wam za wiele zdradzała z fabuły tej powieści, ponieważ uważam, że powinniście ją poznać od początku do końca sami. Powiem wam za to, że autorka posługuje się przyjemnym w odbiorze językiem, dzięki czemu całość czyta się dobrze. Znajdziemy tutaj wiele ciekawych, stworzonych z krwi i kości bohaterów, przy czym jednych polubimy bardziej drugich mniej. Moje serce skradł Tymoteusz. Kim jest i jaką odegra rolę w książce nie zdradzę. Najmniej do gustu z męskich bohaterów przypadł mi Józef. Jeśli chodzi o Albę, to polubiłam ją, choć czasami odnosiłam wrażenie, że była zbyt naiwna i pozwalała sobą manipulować.
„Ludzka natura ma wiele słabości. Jedną z nich jest powszechny brak umiejętności doceniania tego, co się ma – pomyślałam. To cholerny paradoks, który sprawia, że tracimy czas.”
Autorka w swojej książce pokazuje nam jak bardzo ważna powinna być dla nas rodzina i wzajemne relacje. Ale przede wszystkim kładzie nacisk na przebaczenie. Jeśli ktoś kiedyś nas skrzywdził, my często pragniemy, aby ta osoba poniosła za to karę. Napędzamy się złością i goryczą, łudząc się że właśnie tym zachowaniem zadajemy ból krzywdzicielowi. Ale czy faktycznie tak jest? A może takim zachowaniem tak naprawdę krzywdzimy samych siebie?
Każdy z nas popełnia błędy, których na początku nie dostrzega. Żyjemy w przeświadczeniu, że jeśli jest wina to i musi być kara. Ale czy kiedykolwiek daliśmy się tej drugiej stronie wytłumaczyć? Czy pozwoliliśmy jej na to, abyśmy choć trochę mogli ją zrozumieć? Czasem to nie nienawiść, lecz właśnie przebaczenie jest lekiem na całe zło. Bo sztuką jest wybaczyć i pozbyć się złych emocji, oczyścić własną duszę. Wiem, że przebaczenie jest trudne, ale czasem to jedyna słuszna droga, aby zszedł z nas nadmiar złych emocji.
„Jak często widzimy tylko twarze ludzi, z którymi rozmawiamy, nie dostrzegając ich potrzeb. Patrzymy na nich w wąskim i w bardzo ulotnym ujęciu tu i teraz, a nie jako osoby otoczone przez tysiące zdarzeń, które mogą być znacznie ważniejszą częścią ich życia niż obecna chwila. Przecież bardzo trudno jest zrozumieć rzeczywistość, jaka panuje w drugim człowieku, jeśli jedynie się mu przyglądamy.”
"Przebaczenie" to niezwykła historia pokazująca nam, że żyjąc w złości i nienawiści czasem tak naprawdę najbardziej krzywdzimy samych siebie. Jeśli jesteście ciekawi czy Alba zdoła przebaczyć, koniecznie przeczytajcie. Polecam.
Alba to kobieta o wielkim a zarazem niezwykle miękkim sercu, która zazwyczaj wszystkim współczuje. Ma za sobą nieudany związek i ciężko jej ponownie zaufać facetowi. Dodatkowo rezygnuje ze świetnie płatnej pracy i podejmuje pracę gdzie indziej za o wiele niższą pensję. Przeszłość nie była dla niej najmilszym wspomnieniem, a ona cały czas była rządna, aby ci którzy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Każdy z nas ma marzenia, które pragnie zrealizować. Tak samo jest z naszym tytułowym Dzikiem, który przede wszystkim pragnie schudnąć, aby inni się z niego nie wyśmiewali i nie oceniali przez pryzmat wyglądu, ale także dlatego, aby mógł założyć piękny niebieski sweter. Wyrusza w tym celu w podróż przez Lipiany, podczas której doświadcza wielu przygód.
Anna Rumocka w swojej bajce przedstawia nam świat Dzika Zdzisia, który już od dawna zmaga się z nadprogramowymi kilogramami, które zaczynają mu przeszkadzać i które bardzo chciałby już zgubić. W tym celu wybiera się w podróż, a podczas niej poznaje wiele leśnych zwierząt, które dają mu dobre rady i uczą jak dbać o dobre odżywianie i utrzymanie dobrej formy. Po drodze rodzi się wiele pięknych przyjaźni. Autorka bowiem w swojej bajce uczy również tego, że trzeba mieć szacunek dla innych i jak ważna jest akceptacja siebie samego. Absolutnie nie wolno wyśmiewać kogoś z tego powodu, że wygląda inaczej. Tolerancja to coś, co każdy z nas powinien mieć wpojone od najmłodszych lat. Ludzie czy też zwierzęta zawsze będą się od siebie różnić pod wieloma względami, to jest nieuniknione. My jednak możemy już od najmłodszych lat nauczyć nasze pociechy, że szacunek tak naprawdę należy się każdemu bez względu na wszystko.
„Bo sztuką jest w życiu, drogie dziecię, cieszyć się z drobnych rzeczy. Wzajemna akceptacja i szacunek do drugiego człowieka to też podstawa. Fakt, że ktoś jest GRUBY czy chudy, niski czy wysoki, to żaden powód do wyśmiewania.”
Nasza bajka posiada piękne ilustracje, które tylko zachęcą dzieci, aby lepiej przyjrzeć się tej pozycji i poświęcić jej uwagę. Historia ta pokazuje również, że jeśli się czegoś bardzo chce, wszystko można osiągnąć. Nie sposób nie wspomnieć, że pięknie zostały tutaj również przedstawione same Lipiany, które człowiek chętnie sam by odwiedził.
Autorka pragnie zwrócić uwagę na to, aby prawidłowo odżywiać nasze dzieci i zaoszczędzić im w przyszłości niepotrzebnego braku taktu innych osób, zwłaszcza tych, które za grosz nie mają taktu i lubią wyśmiewać inne osoby. Pamiętajmy również o tym, że nasze pociechy powinny być w ciągłym ruchu, bo ruch to zdrowie.
"O Dziku, który miał marzenie" to kolejna świetna bajka, która nie tylko umila czas, ale uczy ważnych rzeczy. Prosty język i kolorowe rysunki tylko zachęcają do zapoznania tej pozycji. Polecam.
Każdy z nas ma marzenia, które pragnie zrealizować. Tak samo jest z naszym tytułowym Dzikiem, który przede wszystkim pragnie schudnąć, aby inni się z niego nie wyśmiewali i nie oceniali przez pryzmat wyglądu, ale także dlatego, aby mógł założyć piękny niebieski sweter. Wyrusza w tym celu w podróż przez Lipiany, podczas której doświadcza wielu przygód.
Anna Rumocka w...
Powracamy do losów naszego idola Lim Joona oraz do losów Shin Minseo. Ta dwójka pomimo sprzeciwów innych osób wciąż kontynuuje znajomość, która z każdym dniem przeradza się w coraz silniejsze uczucie. Nie wszystkim ze strony Joona się to podoba, oni jednak nie zważają na to uwagi. Ich uczucie staje się tak silne, że zdawać by się mogło, że jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody. Czy jednak tak właśnie będzie?
Nasz bohater wciąż otrzymuje wiadomości z pogróżkami, jednak nadal nie wie od kogo. Tymczasem wszelkie ułożony plany tej osoby okazują się fiaskiem, gdyż nie osiąga zamierzonego celu. Dlatego w ostateczności wplątuje w to również Minseo. Kto taki i dlaczego próbuje zaszkodzić naszemu idolowi?
Monika Serafin świetnie poprowadziła kontynuację naszych bohaterów. Nie zabraknie tutaj dramy, która dosięgnie kilka postaci z powieści. Lim Joon pomimo swojej karier, wciąż ma na uwadze dobro innych osób. Nie wyobraża sobie, że miałby zakończyć znajomość z Minseo.
Minseo również wykazuje się niezwykłą odwagą pokazując swojemu chłopakowi, że nic nie jest ją w stanie zniszczyć, nawet rozwrzeszczane grono jego fanów, którzy są w stanie wydrapać jej oczy. Pomimo swojej niezwykłej odwagi, czasem wydaje się być zbyt naiwna, o czym przekona się na własnej skórze. Co takiego ją spotka i co będzie miał z tym wspólnego Joon?
Podobnie jak pierwszą cześć, tak i tą czytałam bez wytchnienia. Ogromnie byłam ciekawa jak zakończą się losy naszych bohaterów, bo nie ukrywam, że mocno im kibicowałam. Gdy wydawało się, że wszystko jest na jak najlepszej drodze, Monika Serafin spuściła niemałą bombę, która tylko czekała, aż mogłaby wybuchnąć. Sekrety, które ujrzą światło dzienne i towarzyszące temu wydarzenia już na zawsze pozostaną w pamięci naszych bohaterów. Nie zabraknie tutaj zatem emocji, dramatów, tajemnic czy też intryg. Na nudę nie ma co liczyć.
Dobrze wykreowane postacie po raz kolejny dostarczą nam niemałej rozrywki. Minji podobnie jak w pierwszym tomie i tutaj momentami mnie irytowała. Również Minjun zaskoczy swoim zachowaniem nie tylko nas, ale i samą Minseo.
„Rodzice powinni dbać o dzieci. Powinni być dla nich bohaterami, bronić przez złem tego świata, stać się wzorem do naśladowania. A jej matka poległa na tym zadaniu.”
Mamy tutaj doskonale wykreowany obraz rozwijającej się miłości, która nawet pomimo przeciwności udowadnia wszystkim, że zawsze warto walczyć o uczucia. Bo prawdziwa miłość jest w stanie „góry przenosić”.
"Złoty bilet. Sezon 2" to kolejna dawka z życia wielkiego idola i bliskich mu osób. Od tej książki nie można się oderwać nawet na moment. Gorąco polecam.
Powracamy do losów naszego idola Lim Joona oraz do losów Shin Minseo. Ta dwójka pomimo sprzeciwów innych osób wciąż kontynuuje znajomość, która z każdym dniem przeradza się w coraz silniejsze uczucie. Nie wszystkim ze strony Joona się to podoba, oni jednak nie zważają na to uwagi. Ich uczucie staje się tak silne, że zdawać by się mogło, że jest w stanie pokonać wszelkie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kuba i Ola w nocy przed wigilią budzą się i zauważają na dworze krasnoludka. Ich ciekawość jest tak ogromna, że postanawiają wyjść z domu i poznać go bliżej. Wspólnie odnajdują drogę do krainy Skrzatów, w której panuje świąteczna magia. Zwiedzają tę wioskę, przekonując się czym jest prawdziwa magia Świąt o której opowiadała im wcześniej babcia.
„Kolejny domek nie wyglądał na fabrykę, był taki mały, okrągły, biały z czerwonymi okiennicami w kształcie serduszek, dach wyłożony zielonymi dachówkami w kształcie liści przyprószonych śniegiem. Wszystko to sprawiało, że czuli się jak w magicznej bajce.”
Jolanta Bartoś stworzyła magiczną powieść dla najmłodszych (ale nie tylko dla nich), dzięki której odkryją z czym wiążą się Święta Bożego Narodzenia i panująca w tym czasie niezwykła magia. Wspólnie z Kubą, Olą i Skrzatem odbędziemy podróż w niesamowite miejsce, w którym pracuje całe mnóstwo Skrzatów, aby zapewnić wszystkim dzieciom radość w świąteczny czas.
Autorka w prostym i jasnym przekazie zachęca dzieci, aby odkryły zauroczenie, które wiąże się z oczekiwaniem nadejścia Świąt. By tak naprawdę zrozumiały, że w tym niezwykłym czasie najważniejsze jest to, aby spędzać je ze swoimi bliskimi.
To również powieść, która uczy empatii do zwierząt m.in. takich jak ptaki, które w zimie potrzebują naszego wsparcia, aby mogły przetrwać gorszy dla nich czas. Nie zabraknie tutaj również szacunku do rodzeństwa i wzajemnej opieki. Dzieci tą bajką będą z całą pewnością zachwycone. Nie dość że napisana większą czcionką, to jeszcze zawiera w sobie obrazki, które dzieci sami mogą pokolorować.
"Wioska Skrzatów" to cudowna, magiczna bajka, dzięki której nie tylko dzieci, ale i my sami otoczymy się magią Świąt. Gorąco polecam.
Kuba i Ola w nocy przed wigilią budzą się i zauważają na dworze krasnoludka. Ich ciekawość jest tak ogromna, że postanawiają wyjść z domu i poznać go bliżej. Wspólnie odnajdują drogę do krainy Skrzatów, w której panuje świąteczna magia. Zwiedzają tę wioskę, przekonując się czym jest prawdziwa magia Świąt o której opowiadała im wcześniej babcia.
„Kolejny domek nie wyglądał...
Życie Mai wywraca się do góry nogami, kiedy okazuje się, że jej mąż ją zdradził i żąda rozwodu. Maja musi wynieść się z domu, chociaż nie bardzo wie dokąd. Jakby tego było mało jej córka postanawia odejść razem z nią. Początki ich nowego życia z całą pewnością będą trudne, ale od czego ma się dwie zdrowe ręce, głowę na karku oraz przychylną byłą teściową?
„To jednak prawda, że jak los zrzuca nam na barki kłopoty, to jednocześnie gdzieś w zasięgu ręki podsuwa sposób na ich rozwiązanie. Trzeba tylko uważnie się rozejrzeć i go poszukać, pomyślała Maja.”
Nigdy tak naprawdę nie wiemy, co może nas spotkać kolejnego dnia. Dzisiaj jesteśmy szczęśliwymi mężatkami, a jutro nagle możemy zostać same i do tego bez dachu nad głową. Życie pisze dla nas różne scenariusze. Bywa, że jest ciężko, że mamy chwilę załamania, a czasem atakuje nas zastrzyk energii i czujemy, że wszystko jest możliwe. Tak właśnie było w przypadku naszej bohaterki. Bądź co bądź, ale to bardzo zaradna kobieta, która nie boi się żadnej pracy. I choć życie kładzie jej kłody pod nogi, ona za każdym razem je pokonuje stając się jeszcze bardziej silną.
Byłam pełna podziwu dla Mai, gdyż podjęła się remontu starej stodoły chcąc ją przekształcić w dom mieszkalny. Ale ja na jej miejscu postąpiłabym tak samo. Szkoda byłoby burzyć coś co ma swoją duszę i historię. Poniekąd czytając jej historię, czułam się jakbym czytała o sobie. Pod wieloma względami nasza bohaterka jest podoba do mnie. Ja również własnymi rękami stawiałam swój dom. Uczyłam się wielu rzeczy, czasem mi coś nie wychodziło. Więc doskonale rozumiem Maję. Zaimponowała mi jej determinacja i wytrwałość w dążeniu do celu. Czasem miałam jedynie wrażenie, że zbyt wiele bierze na własne barki.
Oprócz Mai poznajemy tutaj również jej córkę Lili, która tak jak matka ma niezwykły talent do tworzenia pięknych rzeczy. No i jest jeszcze Bibi, była teściowa, a ta to dopiero przebojowa babcia. We tróję tworzą całkiem zgrane trio i bywa, że strach się ich bać. Te trzy kobiety zagwarantowały mi czasem też chwile pełne ubawu.
Arleta Tylewicz stworzyła powieść od której wprost nie można się oderwać. Napisana lekkim i przyjemnym językiem, sprawia, że pochłania się ją w błyskawicznym tempie. Kreacja bohaterów również zasługuje na pochwałę. Nie mamy tutaj oklepanych jednakowych bohaterów. Wręcz przeciwnie, każdy z nich cechuje się czymś innym. Najbardziej negatywną postacią dla mnie był Gustaw, człowiek którego po prostu nie dało się polubić. Za to Mieszko, to jego kompletne przeciwieństwo. Taką postać mogłabym mieć u swego boku w rzeczywistym świecie.
Autorka stworzyła powieść, która pokazuje nam, że w kobietach potrafi drzemać siła o jakie same by się nie posądzały. Że tak prawdę mówiąc, to nie ma rzeczy niemożliwych do osiągnięcia. Bo jeśli się czegoś naprawdę mocno pragnie, wszystko jest możliwe, wystarczy chcieć. Niekiedy druga osoba ma na nas mocny wpływ, sprawia, że się jej całkowicie podporządkowujemy, a my tego tak naprawdę nie zauważamy. Czasem mijają lata, a czasem uświadamia nam to ktoś inny. A w życiu nie chodzi o to, aby robić coś co chce ktoś inny, tylko to co nam samym w duszy gra.
W tej historii zobaczymy również siłę niezwykłej przyjaźni oraz powoli rodzącą się miłość.
„Maja przypomniała sobie, jak bardzo była zaślepiona miłością do męża, przez co pozwoliła mu na całkowitą dominację. Właściwie sama podporządkowała się wymaganiom i skupiła jedynie na spełnianiu jego oczekiwań. Niszczyła w ten sposób własną osobowość i gdyby nie przypadek, że Gustaw znalazł sobie kochankę, robiłaby to dalej.”
"Dom w kapeluszu" to powieść, która pokazuje nam, że dla kobiet nie ma rzeczy niemożliwych, a także, że miłość może pojawić się w najmniej spodziewanym momencie naszego życia. Gorąco polecam.
Życie Mai wywraca się do góry nogami, kiedy okazuje się, że jej mąż ją zdradził i żąda rozwodu. Maja musi wynieść się z domu, chociaż nie bardzo wie dokąd. Jakby tego było mało jej córka postanawia odejść razem z nią. Początki ich nowego życia z całą pewnością będą trudne, ale od czego ma się dwie zdrowe ręce, głowę na karku oraz przychylną byłą teściową?
„To jednak...
Kolejna pozycja Marka Marcinowskiego dla najmłodszych to książeczka Magia Świąt Bożego Narodzenia, dzięki której nasi przedszkolacy będą mogli odkryć Magię Świąt. Krótkie rymowanki pojawiające się w tej pozycji ukażą nie tylko z czym wiążą się Święta, ale także tradycje i zwyczaje im towarzyszące.
Dzieci od małego łakną informacji i zawsze są głodni wiedzy. Dzięki naszemu autorowi w formie krótkich rymowanek nasze maluchy mają okazję odkryć przygotowania do Bożego Narodzenia i zwyczaje z tym związane. Dodatkowo piękne ilustracje wykonane przez Lidię Rózio pozwolą malcom nie tylko zrozumieć przekazywany tekst, ale także go sobie zobrazować.
Kiedy nadchodzi grudzień, wszyscy wpadamy powoli w nastrój świąteczny. Zewsząd w radiu słychać kolędy, które często sami nucimy pod nosem. Świąteczne ozdoby, ubieranie choinki, pieczenie pierników oraz przygotowywanie potraw, aby znalazło się ich na stole dwanaście. Chyba każdemu z nas jest to znane.
„Gdy anielskie chóry
Koncertować będą z góry,
Pod obrus rodzic sianko włoży,
Dwanaście potraw na stole ułoży.”
Marek Marcinowski pokazuje nam jak ważne jest, aby z pokolenia na pokolenie przekazywać rodzinne tradycje i aby każdy z nas znał swoje korzenie.
"Magia Świąt Bożego Narodzenia" to piękna książka dla naszych malców pozwalająca odkryć Magię Świąt. Polecam.
Kolejna pozycja Marka Marcinowskiego dla najmłodszych to książeczka Magia Świąt Bożego Narodzenia, dzięki której nasi przedszkolacy będą mogli odkryć Magię Świąt. Krótkie rymowanki pojawiające się w tej pozycji ukażą nie tylko z czym wiążą się Święta, ale także tradycje i zwyczaje im towarzyszące.
Dzieci od małego łakną informacji i zawsze są głodni wiedzy. Dzięki naszemu...
Sagi Edyty Świętek mają to do siebie, że są napisane tak wspaniałym językiem, że nie sposób się od nich oderwać nawet na moment. To już trzecia część Sagi Krynickiej, która ponownie zabiera nas w świat bohaterów, by móc przyjrzeć się jak tym razem układają się ich losy. Tym razem trafiamy na niespokojne czasy, bo gdzieś tuż za rogiem może wybuchnąć wojna. Nasi mieszkańcy starają się jednak o tym nie myśleć. Sekret sprzed lat wyjdzie na jaw, a młode pokolenie będzie pragnęło dokonać zadośćuczynienia. Pytanie tylko, czy dzieci powinny płacić za błędy własnych rodziców?
Możliwość wybuchu wojny dopuszcza do głosu młode pokolenie. Zachodzą zmiany, panny zaczynają być bardziej dopuszczane do udziału w życiu publicznym. Pojawiają się również romanse, intrygi, a także ważne decyzje.
Autorka kolejny raz zabiera nas do Krynicy, która niewątpliwie zaczyna się coraz bardziej rozwijać. Nasi bohaterowie nie są idealni, wciąż popełniają błędy z których skutecznie próbują wyciągnąć wnioski na przyszłość. Aura tajemniczości czy też skrywanych tajemnic wciąż każe nam się zastanawiać, czy młode pokolenie mogło mieć wpływ na to, co kiedyś wyprawiało starsze i czy aby na pewno powinno brać na swoje barki zadośćuczynienie za występki dorosłych.
Teodozji przyjdzie się zmierzyć z przeszłością rodziców. Zrozpaczona dziewczyna będzie próbowała zrobić wszystko, aby móc odpokutować winy swoich przodków.
„Każdego dnia dźwigała ciężar swych win. W życiu domowym stała się jakby przezroczysta. Domownicy rozmawiali z nią niechętnie i byli bardzo oszczędni w słowach. Zresztą ona także nie łaknęła bliskości. Nie wdawała się z nikim w żadne pogawędki i jak nigdy w życiu była wyciszona. Zachowywała się nader potulnie, co spotykało się z powszechną akceptacją.”
Akcja powieści toczy się spokojnym rytmem, co wcale nie oznacza nudy, wręcz przeciwnie, emocji tutaj nie brakuje. Bohaterowie są stworzeni z krwi i kości, przeżywają lepsze i gorsze chwile, mierząc się z przeciwnościami losu. Ciekawym zabiegiem jest przeplatanie losów fikcyjnych bohaterów z tymi historycznymi żyjącymi w dawnych czasach. Czytając książkę pojawiały się oczywiście momenty, w których bohaterowie wywierali na mnie skrajne emocje, jednak pomimo tego mocno trzymałam kciuki za wszystkich, aby dosięgło ich szczęśliwe zakończenie.
Ci którzy znają twórczość Edyty Świętek z całą pewnością są zauroczeni jej sagami (i nie tylko) tak samo jak ja. Zawsze z zapartym tchem wyczekuję kolejnych części, by móc odkrywać kolejne karty ich historii. Krynica, czyli znane uzdrowisko już na zawsze zapadnie w mojej pamięci i zawsze miło będę do niego powracać. Dlatego teraz z niecierpliwością oczekuję już ostatniego finalnego tomu tejże Sagi.
"Porywy namiętnych serc" to kolejna świetna odsłona autorki i jej twórczości, którą z całą pewnością warto przeczytać. Polecam jednak najpierw zaznajomić się z poprzednimi tomami. Naprawdę warto.
Sagi Edyty Świętek mają to do siebie, że są napisane tak wspaniałym językiem, że nie sposób się od nich oderwać nawet na moment. To już trzecia część Sagi Krynickiej, która ponownie zabiera nas w świat bohaterów, by móc przyjrzeć się jak tym razem układają się ich losy. Tym razem trafiamy na niespokojne czasy, bo gdzieś tuż za rogiem może wybuchnąć wojna. Nasi mieszkańcy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wspominałam już niejednokrotnie, że Aneta Krasińska w swoich powieściach zawsze porusza jakieś trudne tematy, w których umiejętnie lokuje całą gamę emocji. I tym razem nie było inaczej, gdyż w drugiej części dylogii serii Barwy uczuć zafundowała nam wiele przeżyć, które swoje odwzorowanie mogą mieć w rzeczywistym świecie.
Luiza zaczyna nowe życie z dala od Warszawy. Sama wychowuje swojego syna i chociaż nie jest jej łatwo i na wiele rzeczy jej nie stać, jakoś sobie radzi. Zraniona przez byłego męża, nie dopuszcza do siebie żadnych uczuć względem innych mężczyzn, gdyż demony czają się na każdym kroku. Jej praca również stoi pod znakiem zapytania, gdyż chcą zamknąć szkołę. Pomimo nieszczęść otoczona jest gronem cudownych przyjaciół na których zawsze może liczyć. Czy odzyska zatem spokój i szczęście?
Luizę poznaliśmy już w pierwszej części Za głosem miłości, w której to życie podrzuciło jej kłody pod nogi, a więc musiała uciec z Warszawy. Właśnie teraz w gospodarstwie w Mielniku odnajduje swój dom. I chociaż w jej życiu pojawiają się jakieś zawirowania, to stara się jakoś iść wciąż na przód. To bohaterka, która wbrew pozorom jest niezwykle dzielna, a przede wszystkim waleczna. Dla syna jest w stanie zrobić wszystko. Oczywiście miewa też i słabsze chwile, jak każdy z nas.
Autorka w swojej powieści porusza problem uzależnień hazardowych, które potrafią doprowadzić do prawdziwej tragedii. Osoba uzależniona jest zdolna do wszystkiego, aby tylko móc wciąż grać, zwłaszcza wtedy, kiedy jej brakuje pieniędzy. Czasem zajmując się codziennym życiem, tak naprawdę nie dostrzegamy, że tuż obok nas dzieje się coś złego.
Kolejnym problemem poruszonym w powieści są kłopoty z jakimi mierzą się szkoły i ich zarząd. Cięcie kosztów, brak pieniędzy na edukację z całą pewnością jest problemem z którym nie jest się miło mierzyć.
Trzecim problemem z jakim przyszło się zmagać bohaterom jest wybuch pandemii i związanymi z nią restrykcjami, których trzeba było przestrzegać. Niemoc bliskich, gdy ich członków rodziny złapał ten wirus, którego nie zawsze dało się pokonać.
Cała powieść naszpikowana jest emocjami. Z zapartym tchem śledziłam losy Luizy oraz jej przyjaciół, wierząc, że w końcu do wszystkich uśmiechnie się dobry los. Przeszłość to coś co nas nigdy nie opuszcza i potrafi ciągnąć się za nami długimi latami, skutecznie blokując nam możliwość otwarcia się na nowe możliwości. Ciężko jest się pogodzić z czymś, w co trudno uwierzyć. Ale prawdziwych uczuć nie sposób wyprzeć i nie sposób się przed nimi ukryć. Czasem musi wydarzyć się jednak coś złego, aby sobie uświadomić, że uczucia należy lokować w odpowiedniej osobie.
"Była samotna, a osoba, którą chciała chronić, nie rozumiała tego. Mężczyzna, który, jak jej się wydawało, chciał ją wspierać, zaczął ją ograniczać. Już raz komuś całkowicie zaufała. Dzięki temu znała gorycz porażki..."
Wykreowani bohaterowie są jak najbardziej prawdziwi i można się z nimi utożsamić. W powieści pojawił się nawet moment, kiedy po prostu zalałam się łzami, nie zdradzę jednak dlaczego. Kiedy przeczytacie na pewno zrozumiecie. Zakończenie powieści natomiast w pełni mnie satysfakcjonuje.
"Za głosem nienawiści" to historia pisana życiem, pokazująca, że czasem, aby znów w pełni cieszyć się życiem, trzeba pozwolić odejść demonom przeszłości w cień. To także historia pokazująca, że nie wolno wątpić w miłość. Polecam.
Wspominałam już niejednokrotnie, że Aneta Krasińska w swoich powieściach zawsze porusza jakieś trudne tematy, w których umiejętnie lokuje całą gamę emocji. I tym razem nie było inaczej, gdyż w drugiej części dylogii serii Barwy uczuć zafundowała nam wiele przeżyć, które swoje odwzorowanie mogą mieć w rzeczywistym świecie.
Luiza zaczyna nowe życie z dala od Warszawy. Sama...
W historii napisanej przez Agatę Bizuk poznajemy dwie bohaterki, gdyż akcja powieści toczy się dwutorowo. Współcześnie poznajemy Monikę, której rozpada się świat, kiedy to mąż pewnego dnia oświadcza jej, że odchodzi do innej. Czterdziestoletnia Monika postanawia wyjechać do Irlandii do siostry, aby wszystko sobie poukładać.
Przeszłościowo poznajemy Marię O’Brien, dwudziestosześcioletnią mężatkę i matkę czwórki dzieci, która ciężko pracuje całymi dniami wraz z mężem, aby utrzymać rodzinę. Jej historia przypada na okres Wielkiego Głodu w Irlandii.
Choć te dwie historie dzieli od siebie 170 lat to mają coś wspólnego – głód. Głód życia i pragnienie normalności.
„To nie powinno się tak skończyć i nikt nie powinien zapomnieć o losie, jaki zgotowali nam inni ludzie. Świat nie powinien milczeć i być może kiedyś nie będzie, ale właśnie dlatego potrzebni są świadkowie teraźniejszych wydarzeń.”
Słyszeliście kiedykolwiek o Wielkim Głodzie w Irlandii? Bo ja prawdę powiedziawszy dowiedziałam się o nim dopiero z tej książki. Historia Agaty Bizuk mocno mną wstrząsnęła. Ciężko czytało się o losach Mari O’Brien i o ludziach, którym przyszło wtedy walczyć z głodem i o przetrwanie każdego kolejnego dnia. Dzisiaj tak naprawdę możemy sobie tylko wyobrażać przez co przechodzili tamci ludzie i jakiego doświadczali piekła. Ale autorka ma w zupełności rację, że o pewnych kwestiach nie wolno milczeć i trzeba o nich głośno mówić. Nie wolno nam zapominać o tym, że to człowiek człowiekowi zgotował taki okrutny los.
Myślę, że kiedy lepiej poznacie tę bohaterkę i jej historię wasze serca będą cierpiały razem z nią. Bo kiedy nadejdzie taki czas, w którym będziecie musieli wybierać między sobą, a bliskimi przyjaciółmi zrozumiecie w jak tragicznych czasach przyszło jej żyć. Na naszą bohaterkę spadło nie jedno, nie dwa, a kilka nieszczęść po których niejedno z nas nie byłoby w stanie się pozbierać.
Historia Moniki pokazuje nam, że czasem to, co wydaje nam się takie naturalne wcale takim nie jest. Poukładane życie może runąć jak domek z kart w jednej chwili. A to, co dotychczas wydawało nam się normalne okazuje się czystą iluzją. Monika tak naprawdę dopiero w Irlandii odnajduje siebie na nowo i zaczyna dostrzegać to, czego wcześniej nie dostrzegała – że zawsze była pod dyktando obecnie już swojego byłego męża. Krok po kroku, od nowa zaczyna cieszyć się życiem i wolnością.
Historie Mari oraz Moniki w pewnym momencie się splotą.
Agata Bizuk oddaje w nasze ręce historię przepełnioną bólem, cierpieniem i trudnymi do opisania emocjami. Przedstawia nam również głód pod różnymi postaciami. Głód jako normalny ludzki głód oraz głód życia. Wykreowani bohaterowie są realni, wręcz namacalni. Ich emocje udzielają się również i nam.
„Wszyscy pozbyliśmy się tutaj uczuć. Patrzymy na świat bez jakichkolwiek wzruszeń, skupiając wszystkie swoje siły na tym, żeby przetrwać każdy kolejny dzień.”
"Głodni" to powieść obok której nikt z nas nie będzie w stanie przejść obojętnie. A po jej przeczytaniu ciężko będzie o niej zapomnieć. Polecam z całego serca.
W historii napisanej przez Agatę Bizuk poznajemy dwie bohaterki, gdyż akcja powieści toczy się dwutorowo. Współcześnie poznajemy Monikę, której rozpada się świat, kiedy to mąż pewnego dnia oświadcza jej, że odchodzi do innej. Czterdziestoletnia Monika postanawia wyjechać do Irlandii do siostry, aby wszystko sobie poukładać.
Przeszłościowo poznajemy Marię O’Brien,...
Monika Marszał, choć rocznikowo jest ode mnie 11 lat starsza to zabrała mnie w wyjątkowo sentymentalną podróż do przeszłości. Wiele opisywanych przez nią sytuacji wcale nie jest mi obcych, a wręcz sama je praktykowałam będąc młodą dziewczynką. Muszę przyznać, że z sentymentem i leciutkim żalem patrzę na tamte lata, które jakże były inne od tych obecnych. Nie ważne, że ludzie mieli mniej, byli biedniejsi czy też ciężko było cokolwiek dostać, gdyż odnoszę wrażenie, że wtedy żyło się inaczej i ludzie byli mimo wszystko bardziej szczęśliwi. Brak telewizorów, komputerów i telefonów sprzyjał nam, gdyż mieliśmy wtedy czas na to, aby wyjść z domu i spędzić ten czas na świeżym powietrzu ze znajomymi. Dzieci były bardziej aktywne, miały chęć do życia i wszelakich zabaw. A dzisiaj? Dzisiaj dla niektórych z nich świat poza domem i komputerem mógłby nie istnieć.
„Dziś już wiem, czym jest szczęście. Szczęściem są wspomnienia.”
Czytając książkę autorki sama niejednokrotnie wracałam pamięcią do swoich lat młodości. Pamiętam, że kiedy w wakacje wychodziłam z domu po śniadaniu, często wracałam na kolację, bo nawet na obiad nie było czasu kiedy iść. Wspólne zabawy (skakanie na gumie, gra w dwa ognie, zabawa w chowanego itp.) były dużo bardziej ważne od wszystkich innych spraw. W tamtym okresie ludzie częściej też się ze sobą spotykali, a co najważniejsze, nie trzeba było się prędzej zapowiadać z wizytą, jak to bywa w obecnym czasie.
Autorce zdecydowanie nie chodzi o to, abyśmy porównywali tamte czasy do obecnych, czy były one lepsze czy gorsze. Tutaj chodzi o to, abyśmy cofnęli się pamięcią wstecz i abyśmy my sami odbyli taką sentymentalną podróż do wspomnień, których przecież nie zabierze nam nikt. Dzięki Monice Marszał ponownie wróciłam do moich lat szkolnych i przypominałam sobie szkolne dyskoteki, pierwsze miłości, wpisy do pamiętników, które zresztą zachowane mam do dnia dzisiejszego, czy też złote myśli. Wyjazdy na kolonie i to co się na nich działo. Zdjęcia robione aparatem Kodak na kliszę, które do dziś stanowią piękną pamiątkę. Bo pomimo tego, że dzisiaj zdjęcia możemy zrobić nawet telefonem komórkowym to jednak te, które były wywoływane stanowiły największą wartość, takie odnoszę wrażenie.
„Kolonie to pierwsze zauroczenia, szybsze bicie serca i pierwsze miłości. A przede wszystkim piękne przyjaźnie, pielęgnowane wiele lat i przypieczętowane stosem listów. Zdjęcie grupowe, pstryknięte na szybko aparatem kodak, było podsumowaniem fajnie spędzonego czasu.”
Doskonale pamiętam smak gumy Donald czy też Turbo po które sięgały praktycznie wszystkie dzieci. Smak oranżady, której dzisiaj nic nie jest w stanie nam zastąpić. Oglądanie dobranocek, które miały jakiś sens, bo niektóre dzisiejsze bajki to jakieś nieporozumienie. Słuchanie muzyki na walkamanie.
Monice Marszał udało się stworzyć coś, co już na zawsze zostanie w naszych sercach i naszej pamięci. I chociaż niektóre wątki zostały przedstawione pobieżnie i skrótowo to jakoś mi to nie przeszkadzało. Czytając tę pozycję uśmiech nie schodził mi z twarzy, bo wspomnienia jak się okazało są we mnie nadal żywe. To była piękna i niezapomniana podróż w przeszłość za którą serdecznie dziękuję autorce.
"Tamten smak oranżady" to książka, która jest niczym wehikuł czasu, który zabiera nas w przeszłość i pozwala na nowo przeżyć niezapomniane chwile. Serdecznie polecam.
Monika Marszał, choć rocznikowo jest ode mnie 11 lat starsza to zabrała mnie w wyjątkowo sentymentalną podróż do przeszłości. Wiele opisywanych przez nią sytuacji wcale nie jest mi obcych, a wręcz sama je praktykowałam będąc młodą dziewczynką. Muszę przyznać, że z sentymentem i leciutkim żalem patrzę na tamte lata, które jakże były inne od tych obecnych. Nie ważne, że...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kalina właśnie zdała maturę i podejmuje pracę w sekretariacie szkoły. Nie chce wyjechać na studia ze względu na Marcina – jej chłopaka, a zarazem wielką miłość. Matka Kaliny – Alicja bardzo pragnie dla córki lepszego życia. Nie jest zachwycona wybrankiem córki, ani tym, że dziewczyna nie zamierza studiować. Również ich związkowi są przeciwni rodzice Marcina, twierdząc, że jest nieślubnym dzieckiem w dodatku bez należytego posagu. Czy miłość tych dwojga będzie silniejsza niż wszelkie rzucane im przeszkody?
„Jeżeli się bardzo czegoś chce i konsekwentnie do tego dąży, jest szansa, by to urzeczywistnić.”
Nasza główna bohaterka, Kalina to niezwykle rezolutna dziewczyna, która w życiu jest bardzo zaradna. Mocno kocha Marcina i nie baczy na to, że ani jej matce, ani jego się to nie podoba. Bo jak kocha to już całym sercem.
Marcin również nie widzi świata poza Kaliną. Od początku dziewczyna robi na nim ogromne wrażenie, dlatego ten raz za razem stara się o jej względy.
Niespodziewanie on musi wyjechać na dwa lata na obowiązkową służbę. Ta rozłąka im nie służy, ale żeby jakoś ją przetrwać piszą do siebie listy opisując swoją codzienność.
Pewnego dnia Kalina w domu znajduje fotografię przedstawiającą młodego żołnierza. Czuje, że za tym zdjęciem kryje się sporo tajemnic. Czy uda się jej je poznać?
Bardzo lubię powieści Celiny Mioduszewskiej, ponieważ wywołują one we mnie swego rodzaju nostalgię. Czytałam tę historię i się nią po prostu delektowałam niczym najlepszy koneser winem. Autorka opisuje nam przełom lat 80-tych na Podlasiu, zabierając nas w niejedno ciekawe miejsce, które człowiek sam
chciałby zobaczyć na własne oczy. Do tego niezwykle autentyczni bohaterowie tylko pogłębiają emocje czytelnika pozwalając przeżywać z nimi ich losy. Muszę przyznać również, że przedstawione lata w pełni oddają klimat tamtych lat. Bo choć nie są to moje czasy, to jednak z opowieści dużo o nich słyszałam. Wyjazdy w celach zarobkowych za granicę, brak towarów w sklepach, czy też zakupy opłacane dolarami w Pewexie. W swojej powieści kładzie również duży nacisk na miłość, i to nie tylko tą do partnera, ale także i rodzicielską matki do córki. Matka nie chce, aby córka powielała jej błędy młodości, pragnie, aby ta wiodła lepsze życie dlatego zataja przed nią ważną rzecz. Ale jak wiemy kłamstwo prędzej czy później zawsze ujrzy światło dzienne. Nie warto więc okłamywać nawet jeśli wydaje nam się, że robimy to w słusznej sprawie. Zawsze twierdziłam, że lepsza jest najgorsza prawda od kłamstwa.
Historię Celiny Mioduszewskiej czyta się z sentymentem do minionych lat. Na początku historia toczy się powoli, opisując tak naprawdę codzienne życie naszych bohaterów, by gdzieś w drugiej połowie przyspieszyć odrobinę na obrotach i jeszcze bardziej zaciekawić swojego czytelnika. Całość napisana pięknym, poprawnym językiem. Dodatkowo czytając tę pozycję, znalazłam w niej całkiem sporo wartych uwagi cytatów.
„I tak wyglądało spotkanie tych dwojga. Byli zbyt młodzi, żeby wiedzieć, że z miłością jest jak z dzieckiem. Wymaga pielęgnacji, ale też surowego wychowania, delikatności i czułości zarazem.”
"Złodziejki żon" to nostalgiczna powieść, w której miłość odgrywa pierwszą rolę. Miłość, której rzucano kłody pod nogi, ale która mimo wszystko wciąż trwała. Niejednokrotnie została też wystawiona na próbę, ale czy ją przetrwała musicie już przekonać się sami. Zachęcam do przeczytania.
Kalina właśnie zdała maturę i podejmuje pracę w sekretariacie szkoły. Nie chce wyjechać na studia ze względu na Marcina – jej chłopaka, a zarazem wielką miłość. Matka Kaliny – Alicja bardzo pragnie dla córki lepszego życia. Nie jest zachwycona wybrankiem córki, ani tym, że dziewczyna nie zamierza studiować. Również ich związkowi są przeciwni rodzice Marcina, twierdząc, że...
więcej mniej Pokaż mimo to
Natalia jest zakochana po uszy w Norbercie, którego kocha całym sercem. On jednak nie docenia jej, bawiąc się nie tylko jej uczuciami, ale także innymi kobietami na boku. Do tego słucha swojej despotycznej matki na każdym kroku. Kiedy dowiaduje się o ciąży Eweliny wypiera się nie tylko jej ale także i własnego dziecka. Na szczęście Ewelina ma wsparcie w rodzinie i przyjaciołach.
„– Czasami w życiu spotykasz osobę, którą natychmiast chcesz wziąć za rękę i uciec z nią gdziekolwiek. I nieważne gdzie, byle z nią. Nie ma znaczenia, że nie znacie się zbyt dobrze. Nie musisz nikogo słuchać, stać w miejscu i zastanawiać się, co z tego wyniknie. Musisz tylko wpaść w tę miłość i się zatopić bez reszty.”
Elżbieta Ceglarek kolejny raz napisała piękną bardzo życiową opowieść, w której nie brakuje problemów i emocji. Poznajemy tutaj Ewelinę, która studiuje hotelarstwo. To typ niezwykłej romantyczki, ale jest zbyt ufna i za bardzo naiwna. Ślepo zakochana w Norbercie nie zauważa, że ten przyprawia jej rogi i w ogóle jest zapatrzony w czubek własnego nosa. Kiedy przekazuje mu wiadomość o ciąży ten ją porzuca. Ewelina mimo swojej naiwności, to twarda kobieta, która z pomocą jej bliskich osób jakoś sobie radzi. Co prawda złamanego serca nie da się tak od razu poskładać.
Norbert to pragmatyk, student prawa, który uwielbia dobrze się bawić. Liczą się dla niego tylko jego przyjemności, nie zwraca uwagi na uczucia innych osób. Nie potrafi docenić Eweliny, która wskoczyłaby za nim w ogień, a kiedy ta go najbardziej potrzebuje to ją porzuca. Ma okropną matkę, której musi (a może i wcale nie musi) słuchać, inaczej ta nie daje mu żyć. Zdrada nie jest dla niego czymś okropnym pod warunkiem, że to on zdradza a nie sam jest zdradzanym.
„Patrzył na matkę i nie mógł zrozumieć, co ta kobieta z nim robiła. Był pacynką na jej dłoni, marionetką w jej rękach. I nie umiał jej niczego odmówić. Osaczała go i oplotła jak ośmiornica swymi mackami.”
Autorka przedstawia nam świat dwójki młodych ludzi, którzy w życiu mają całkowicie inne priorytety. Ona bierze wszystko na poważnie, On traktuje życie jak zabawę. Kto wyjdzie na tym lepiej? Czy można tworzyć związek, w którym tylko jedna strona tak naprawdę się stara? Czy można zmusić kogoś do miłości?
Nie warto bawić się uczuciami innych ludzi. Dotkliwie przekona się o tym nasz bohater Norbert. Każdy z nas ma przecież serce i uczucia, każdy z nas ma prawo cierpieć, kiedy jest skrzywdzony. Ale każdy z nas ma też prawo żyć po swojemu. Jest to oczywiście normalne, o ile po drodze nie rani się innych osób.
Elżbieta Ceglarek nakreśliła nam realne postacie. Nie są to osoby idealne, ale na świecie nie ma przecież ideałów, nawet jeśli czasem nam się wydaje inaczej. Każdy jest kowalem swojego losu i każdy musi brać odpowiedzialność za swoje czyny. Człowiek uczy się całe życie na własnych błędach i niewątpliwe jest to prawdą. Czasem jednak na ich naprawienie jest już za późno. Musimy pamiętać, że życie nie jest wieczną zabawą i trzeba wiedzieć, kiedy należy zwolnić tempo.
Historia naszych bohaterów pochłonęła mnie bez reszty. Autentyczne postacie, ludzkie problemy i przyjemny język autorki sprawiły, że na kilka godzin całkowicie przeniosłam się w świat Eweliny i Norberta. Norberta nie polubiłam, bo jak tu lubić takiego drania? Natomiast Ewelinę pomimo jej naiwności obdarzyłam sympatią. Zwłaszcza jej późniejsza przemiana zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Cieszyłam się, że w końcu wyzwoliła się spod skrzydeł Norberta.
„Nie ma miłości na siłę, ona nie tworzy się sama, muszą chcieć jej ludzie. Czasem, w taki sam sposób, jak przyszła, odchodzi. Trzeba potrafić ją poczuć i docenić, by zatrzymać. Jest jak ulotność ptasiego piórka, delikatnie łaskocze nasze najczulsze zmysły, a potem poprzez lekki dotyk przeradza się w spełnienie.”
„Tylko w Twoim lustrze” to niezwykle życiowa, wciągająca historia pokazująca nam, że miłość to dwoje ludzi wpatrzonych w siebie, a nie patrzących w przeciwnych kierunkach. To również historia pokazująca, że nawet jeśli ktoś nas zrani, mamy jeszcze szansę na odnalezienie własnego szczęścia gdzie indziej. Zachęcam do przeczytania.
Natalia jest zakochana po uszy w Norbercie, którego kocha całym sercem. On jednak nie docenia jej, bawiąc się nie tylko jej uczuciami, ale także innymi kobietami na boku. Do tego słucha swojej despotycznej matki na każdym kroku. Kiedy dowiaduje się o ciąży Eweliny wypiera się nie tylko jej ale także i własnego dziecka. Na szczęście Ewelina ma wsparcie w rodzinie i...
więcej Pokaż mimo to