rozwińzwiń

Dziedziczka lipowej alei

Okładka książki Dziedziczka lipowej alei Celina Mioduszewska
Okładka książki Dziedziczka lipowej alei
Celina Mioduszewska Wydawnictwo: Novae Res literatura obyczajowa, romans
222 str. 3 godz. 42 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2024-01-26
Data 1. wyd. pol.:
2024-01-26
Liczba stron:
222
Czas czytania
3 godz. 42 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383139005
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2322
2306

Na półkach:

Fascynująca opowieść o życiu Podlaskiej siłaczki

Stefania to założycielka szkoły rolniczej, ucząca ogrodnictwa w małej wsi na Podlasiu. Było to jej marznie. Urodzona jeszcze w pozytywizmie bardzo ceniona sobie pracę i poznała wielki wybitnych Polaków. Przetrwała historycznie trudne czasu i niosła pomóc

To kobieta zdeterminowana, silna, waleczna, mająca swoją cel i idącą do przodu, godna podziwu. A jej historia jest ciekawa i urzekająca.

Fascynująca opowieść o życiu Podlaskiej siłaczki

Stefania to założycielka szkoły rolniczej, ucząca ogrodnictwa w małej wsi na Podlasiu. Było to jej marznie. Urodzona jeszcze w pozytywizmie bardzo ceniona sobie pracę i poznała wielki wybitnych Polaków. Przetrwała historycznie trudne czasu i niosła pomóc

To kobieta zdeterminowana, silna, waleczna, mająca swoją cel i idącą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
145
145

Na półkach:

Kolejne, tym razem moje debiutanckie spotkanie z prozą pani Celiny Mioduszewskiej. Pierwsze i zapewne nie ostatnie, bo Dziedziczka lipowej alei, była dla mnie wspaniałą powieścią pod każdym względem. Za nim o powieści, kilka słów o autorce. Celina Mioduszewska jest absolwentką polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Dodatkowo ukończyła studia podyplomowe w Instytucie Badań Literackim PAN, co widać właśnie podczas delektowania się powyższą lekturą. Uwielbia podróże nie tylko te literackie. Jest autorką pięciu powieści obyczajowych, które cieszą się wysokimi ocenami.

Tak właściwie jedynym minusem dla mnie w tej powieści jest... okładka, która odzwierciedlałaby sam tytuł. Oczywiście jest tutaj kobieta, a właściwie dwie, ale brak mi tutaj czynnika w postaci tytułowej alei. Za kobietą w białej sukience widać jakieś drzewko, ale niestety nie widać tytułowej alejki, a ta przydałaby się, by od razu poczuć klimat powieści. Książek nie ocenia się jednak po okładce. To, co najważniejsze jest zadrukowane na białych kartkach papieru w środku, więc zajmijmy się fabułą, bohaterami powieści i analizą.

Na początkowych kartkach lektury znajdziemy takie oto słowa:

Fikcyjna opowieść o Stefanii Karpowicz.

Wspomniana powyżej kobieta to postać jak najbardziej autentyczna. Autorka pozwoliła sobie w dość ciekawy sposób odtworzyć jej życie na kartach powieści. Kim była Stefania Karpowicz w rzeczywistości? Pochodziła z północno-wschodniej Polski, z Podlasia. Poznajemy jej losy od dzieciństwa, poprzez dorastanie aż do czasów, gdy wkroczyła w dorosłe życie. Podróżowała po Polsce i Europie, w czasach bardzo trudnych, bo w latach zaborów i dwóch okrutnych dla cywilizacji, wojen. Poznawała ludzi, takich jak: Maria Curie-Skłodowska, Stefan Żeromski i wielu, wielu innych, o których się uczymy, bądź korzystamy z ich dorobków życiowych. Jednak najważniejszym w powieści jest fakt, że młoda kobieta pragnie poświęcić się ludziom. Wraz z matką Bronisławą postanawiają wybudować szkołę w Krzyżewie, niewielkiej podlaskiej wiosce. Ich starania nie są tylko mrzonką, pragnieniem, ba! kaprysem, ale poświęceniem i oddaniem dla ludzi z niższych warstw społecznych. Ich, starania, wyznaczone cele realizują się w 1913 roku. Jest już to po śmieci Bronisławy, gdy córka całkowicie zdana jest już tylko na siebie.

Najważniejsze, to pracować dla tych, którzy nas potrzebują.

W myśl tych słów obie panie podchodziły do dzieła swojego życia. A że czasy były, jakie były, to nie zawsze było spokojnie i różowo. Na kartach powieści poznacie historię tej części kraju na tle historii. Zobaczycie, jak wyglądało życie na wsiach i jakie relacje były między ludźmi. Pani Celina starała się wiernie odtworzyć tamte czasy. Powieść napisana jest ciekawym stylem, a dodatkowo niedługie opisy przyrody przeniosą czytelnika na przepiękne Podlasie. A gdy poczujecie potrzebę doczytania informacji o samej bohaterce, o Stefanii, to poszperajcie w Internecie. Wiele ciekawych rzeczy znajdziecie i tym dopełnicie jej losy z kart powieści. Warto!

Śmiało mogę powiedzieć, że pani Celina całkowicie zainteresowała mnie postacią głównej bohaterki. Te wspomniane szperanie w sieci przyniosło dla mnie wiele interesujących informacji o tej niezwykłej kobiecie. Cieszę się bardzo, że mogłem poznać jej losy. Gdyby nie Cecylia Mioduszewska, nie miałbym zielonego pojęcia, że pewna kobieta, na nieodległym dla mnie Podlasiu, dokonywała wielkich rzeczy. Polecam wszystkim fanom powieści obyczajowej i tych, którzy chcą poznać losy rodziny Karpowiczów.

Kolejne, tym razem moje debiutanckie spotkanie z prozą pani Celiny Mioduszewskiej. Pierwsze i zapewne nie ostatnie, bo Dziedziczka lipowej alei, była dla mnie wspaniałą powieścią pod każdym względem. Za nim o powieści, kilka słów o autorce. Celina Mioduszewska jest absolwentką polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Dodatkowo ukończyła studia podyplomowe w Instytucie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1016
281

Na półkach:

Przy okazji święta kobiet zapragnęłam poczytać sobie książkę właśnie opowiadającą o jakiejś ciekawej kobiecej bohaterce, tak żeby uczcić to nasze święto. I tym sposobem wczorajszy wieczór spędziłam ze Stefanią Karpowiczówną, o której istnieniu nie miałam pojęcia. Na szczęście Pani Celina Mioduszewska zdecydowała się tą jakże niezwykłą kobiecą postać przybliżyć swoim czytelnikom i dzięki „Dziedziczce lipowej alei” możemy dowiedzieć się jak wyglądało życie tej malarki, ziemianki i nauczycielki z Podlasia, której celem życia stało się krzewienie idei pozytywistycznej pracy organicznej i pracy u podstaw.
Stefania Karpowiczówna przychodzi na świat w majątku swoich rodziców i jest dzieckiem kochanym i wyczekiwanym. Kiedy dorasta, zostaje wysłana do szkoły, gdzie poznaje uroki nauki i nawiązuje pierwsze przyjaźnie. Przebywa też w Krakowie i w Paryżu, spotykając się z największymi epoki pozytywizmu i Młodej Polski. Zna Żeromskiego, Skłodowską- Curie, Glogera, Reymonta, Tetmajera i jest ceniona przez ludzi. Po powrocie w rodzinne strony namawia matkę do kupienia niewielkiego majątku i to właśnie w Krzyżewie zakładają wspólnie szkołę dla okolicznego mieszczaństwa. Nie wszystkim jednak podoba się samotna kobieta, nauczająca chłopów i nosząca pomoc wszystkim, bez względu na ich status społeczny. Trudna sytuacja polityczna również nie jest sprzyjająca, czy Stefania będzie w stanie przetrwać dwie wojny i realizować swoje marzenie krzywienia nauki wśród ubogich?
„Dziedziczka lipowej alei” to opowieść o sile kobiet, którą każda z nas w sobie powinna znaleźć, by realizować swoje marzenia i plany. Stefania, określana siłaczką z Podlasia, pragnęła za wszelką cenę szerzyć oświatę wśród chłopstwa, ale musiała zmierzyć się nie tylko z trudną historią w tle, ale też z ludźmi swojej sfery, nie zawsze akceptującymi tą fascynację chłopami.
Książka nie jest długa, czyta się ją szybko, chociaż na pewno na początku trzeba się przyzwyczaić do języka zdecydowanie innego, niż używany w powieściach obyczajowych. Mam wrażenie, że autorka chciała poprzez oszczędność słowa, styl pozbawiony emocji, a naszpikowany faktami, oddać ducha epoki pozytywistycznej, którym Stefania była przesiąknięta i muszę przyznać, że rewelacyjnie jej się to udało. Ja oczywiście książkę polecam i to wcale nie tylko przy okazji święta kobiet😊

Przy okazji święta kobiet zapragnęłam poczytać sobie książkę właśnie opowiadającą o jakiejś ciekawej kobiecej bohaterce, tak żeby uczcić to nasze święto. I tym sposobem wczorajszy wieczór spędziłam ze Stefanią Karpowiczówną, o której istnieniu nie miałam pojęcia. Na szczęście Pani Celina Mioduszewska zdecydowała się tą jakże niezwykłą kobiecą postać przybliżyć swoim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
143
121

Na półkach: ,

Z przyjemnością i ciekawością sięgnęłam po kolejną książkę Pani Celiny.Opowiada ona o Steafanii Karpowicz - kobiecie niezwykłej,emancypantce oddanej chłopom i potrzebującym. Śledziłam jej losy od wczesnego dzieciństwa. Stefaniaurodziła sie w Wilnie, ale jej domem rodzinnym był majątek ziemski w Janowiczach Górce na Podlasiu. Już jako dziewczynka była głodna wiedzy, interesowała się wszystkim i dlatego też ojciec postanowił wysłać ją do szkół do Warszawy. Stefania uczyła się pilnie,zawarła przyjaznie ,a jedną z przyjaciółek była M. Skłodowska.Poznała wielu sławnych ludzi m.in. Żeromskiego, Reymonta, Malczewskiego, Witkiewicza czy Gersona u któego pobierała lekcja malarstwa. Zwiedziła też inne kraje w których obserwowałą sytuacje kulturowe i gospodarcze. Po powrocie na swoje ukochane Podlasie z pomocą matki ( ojciec już nie żył) kupuje posiadłośc w Krzyżewie. Obie kobiety zamieszkują razem i zakładają szkołę rolniczą dl okolicznych chłopów. Opiekują się też ich dziećmi. Szkoła to najukochańsze dziecko Stefanii. Obie są autorytetem dla miejscowych, lubiane i szanowane.
Stefania w swoim życiu przechodzi różne etapy, m wzloty i upadki. Przeżyła lata powitywizmu, dwudziestolecia międzywojennego oraz dwie wojny. Doświadczyła kryzysu w prowadzeniu szkoły podczas wojny, ale przetrwała. Czasy powojenne były dla właścicieli ziemskich cięzki i Stefania również została pozbawiona majątku i szkoły. Zamieszkała razem z siostrą w zwykłej chałupie, radzą sobie ,a ludzie pomagają. SWtefania dożyła pięknego wieku.
Losy jej poznajemy dzięki spisywaniu kroniki i szukaniu śladów jej życia przez Anę - nauczycielkę i historyczkę,którą zainteresowało życie założycielki szkoły w Krzyżewie.
Bardzo podobało mi się jak autorka pięknie i dokładnie opisuje zasady Sawoir-viwru , wykwintność oraz sposób serwowania potraw podczas uroczystych okazji. Opisuje tez różne inne zwyczajepanujące wśród ziemiaństwa m.in. wierzenie w znaki,któe daje przyroda i otaczający świat oraz przygotowania do pogrzebu i jego przebieg. Nawiązuje do Coco Chanel,która rewolucjonizuje świat mody,wprowadza nowe kosmetyki dla kobiet czy krótkie włosy ścięte na chłopczycę.
Ta książka to prawdziwie literacka uczta w której poznajemy wyjątkową i raczej nieznaną postać Stefanii Karpowicz i jej rodziny.
Polecam.

Z przyjemnością i ciekawością sięgnęłam po kolejną książkę Pani Celiny.Opowiada ona o Steafanii Karpowicz - kobiecie niezwykłej,emancypantce oddanej chłopom i potrzebującym. Śledziłam jej losy od wczesnego dzieciństwa. Stefaniaurodziła sie w Wilnie, ale jej domem rodzinnym był majątek ziemski w Janowiczach Górce na Podlasiu. Już jako dziewczynka była głodna wiedzy,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
263
61

Na półkach:

Bardzo mi się podobała ta książka. Nie wiedziałam wcześniej nic o Stefanii Karpowiczównie, dlatego czytałam opowieść o tej społeczniczce z wielką ciekawością. Ta fabularyzowana biografia poszerzyła moją wiedzę i zachęciła do sięgnięcia po książki o innych wspomnianych w książce osobach.

Bardzo mi się podobała ta książka. Nie wiedziałam wcześniej nic o Stefanii Karpowiczównie, dlatego czytałam opowieść o tej społeczniczce z wielką ciekawością. Ta fabularyzowana biografia poszerzyła moją wiedzę i zachęciła do sięgnięcia po książki o innych wspomnianych w książce osobach.

Pokaż mimo to

avatar
961
876

Na półkach: , , ,

Celina Mioduszewska napisała powieść o fascynującej kobiecie Stefani Karpowiczównie. Kobiecie, która od początku dążyła do obranego sobie celu i nie spoczywała na laurach nawet w chwilach trudnych. Kobiecie, która nie wahała się nieść pomocy potrzebującym, a wszelkim przeciwnościom losu próbowała jakoś zaradzić.

„Aleja lipowa dzieliła krzyżewski świat wakacyjnych miesięcy na dwa bieguny kulturowe schyłku międzywojennej epoki. Był to świat chłopski oparty na prostym i niewymagającym bytowaniu i ziemiańską inteligencję stawiającą przed sobą morze wyzwań.”

Stefanię poznajemy krok po kroku, śledząc jej poczynania. To kobieta, która nigdy nie związała się z żadnym mężczyzną, a całe swoje życie poświęciła, by móc realizować swoje marzenie z młodych lat, czyli założenie własnej szkoły. Podróżowała, podglądała innych, by móc czerpać później z tego doświadczenia w swoim Krzyżewie. Poznała w swoim życiu wielu znanych i uczonych.
Ludzie ją kochali za jej dobroć, dobre słowo, a przede wszystkim bezinteresowną pomoc. Ciężko dzisiaj szukać ludzi podobnych do naszej bohaterki, którym dobro innych nie jest obojętne. Polubiłam Stefanię za jej niezwykłą wolę realizacji marzenia, za jej ogrom poświęcenia, a przede wszystkim za odwagę. Nie dziwię się, że ludzie ją podziwiali. Nie obyło się również bez takich, którym nie było na rękę to co robiła nasza bohatera.
Dzięki autorce przechodzimy razem z bohaterką kolejne epoki: pozytywizm, Młodą Polskę, dwudziestolecie międzywojenne, a także dwie wojny. Jesteśmy naocznymi świadkami zmian jakie w tym czasie zachodzą, nie tylko w ludziach, ale i w samym systemie. Stefania pomimo tych wszystkich zmian, nigdy tak naprawdę nie zwątpiła w drugiego człowieka i to jest właśnie niesamowite. Przydałaby się nam taka kobieta i w dzisiejszych czasach.

„- Tytan pracy. Wartościowy człowiek. Ale tak już jest w życiu. Jeden człowiek nie wie, co z czasem zrobić i dłuży się on mu w nieskończoność, narzeka na nudę, a drugiemu zaangażowanie w różnorodność spraw skraca dobę i ten, chcąc się w niej zmieścić, funkcjonuje w ciągłym pośpiechu.”


Celina Mioduszewska musiała poświęcić wiele czasu, aby doszukać się informacji, które pomogły napisać tą niezwykłą powieść. Odkrywanie życia kogoś, kogo tak naprawdę się nie znało musi być interesujące. Z drugiej strony na pewno nie jest łatwo uzyskać jakiekolwiek informacje. Nasza pisarka bardzo chciała, aby o tej kobiecie dowiedziała się cała Polska, bo póki co najbardziej znana jest lokalnej ludności Krzyżewa, któremu się niezwykle przysłużyła.

Zaczynając czytać tę historię na początku trochę się zmartwiłam, że to może być nudna lektura, jednak z każdą kolejną stroną byłam coraz bardziej zaintrygowana tym co czytam. Odkrywanie losów ludzkich zawsze mnie fascynowało, może dlatego, że moja Śp. Babcia również miała życiorys bogaty w wiele dramatów o których nigdy nie zapomniała. Mam nadzieję, że dzięki tej pozycji ludzie dowiedzą się o tej niezwykłej kobiecie, która w pełni zasługuje na to, aby pamięć o niej nigdy się nie zatarła.

"Dziedziczka lipowej alei" to historia o poznawaniu Stefani Karpowiczównie od jej narodzin, aż po śmierć. Historia o kobiecie, która nigdy w życiu nie zawahała się i nie zwątpiła w to, że to co robi ma sens. Ale to przede wszystkim historia o odważnej, pewnej siebie i wierzącej w drugiego człowieka kobiecie. Polecam.

Celina Mioduszewska napisała powieść o fascynującej kobiecie Stefani Karpowiczównie. Kobiecie, która od początku dążyła do obranego sobie celu i nie spoczywała na laurach nawet w chwilach trudnych. Kobiecie, która nie wahała się nieść pomocy potrzebującym, a wszelkim przeciwnościom losu próbowała jakoś zaradzić.

„Aleja lipowa dzieliła krzyżewski świat wakacyjnych miesięcy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1518
1121

Na półkach: , , , , ,

SIŁACZKA Z PODLASIA

"Dziedziczka lipowej alei" to już trzecia powieść Celiny Mioduszewskiej jaką miałam przyjemność przeczytać. Tym razem autorka pokusiła się o sfabularyzowaną biografię wykształconej Podlasianki - Stefanii Karoliny Karpowicz. Kobieta urodziła się w 1876 roku w ziemiańskiej rodzinie w Wilnie. Jednak całe swoje stuletnie niemal życie spędziła na Podlasiu. W młodości uczyła się i wiele podróżowała między innymi do Warszawy, Krakowa i po Europie - do Monachium i Paryża. Pragnęła rozwijać swoją pasję malarską, ale w tym przypadku przeważył rodzimy patriotyzm oraz względy społeczne. Ostatecznie Stefania zakupiła majątek ziemski w Krzyżewie i na stałe osiadła na podlaskiej wsi. Zamieszkała razem ze swoją matką Bronisławą i obie kobiety poświęciły się dla dobra społeczności miejscowych chłopów budując szkołę rolniczą na wzór Danii i Szwecji. Ta placówka była jedynym i najważniejszym dzieckiem bohaterki. I to właśnie ona - Stefania Karpowicz nosi miano polskiej siłaczki. To dla niej praca organiczna i praca od podstaw stanowiły istotę życia. Bo jak twierdziła: "Najważniejsze, to pracować dla tych, którzy nas potrzebują."

Celina Mioduszewska w ciekawy sposób zaplanowała swoją powieść oddając głos Anie - pisarce, którą zainteresowały losy niezwykłej kobiety, wyemancypowanej i światłej Stefanii Karoliny Karpowicz. Ana spisując swoją opowieść przytacza życiorys tej wyjątkowej kobiety począwszy od dnia jej narodzin. Wydarzenie to zostało poprzedzone swego rodzaju wprowadzeniem ukazującym stosunki rodzinne oraz więź łączącą rodziców Stefanii - Bronisławę z Jasiewiczów i Michała Karpowicza. Moim zdaniem sam pomysł na przedstawienie tej biografii jest naprawdę rewelacyjny, choć wykonanie już tak nie zachwyca.

Książkę czyta się błyskawicznie. Wydarzenia ciekawią i wzbudzają podziw wobec niesamowitej kobiety, która swoje życie, umiejętności i wiedzę poświęciła dla innych. Widać dużą pracę autorki włożoną w jak najciekawsze przedstawienie życiorysu opisywanej postaci. Doceniam też zaangażowanie i starania dotyczące fabuły. Ale niestety książka mnie nie porwała, ani nie zachwyciła. Całość jest bardzo płytka, zabrakło polotu i twórczego przemyślenia, które pozwoliłoby nieco bardziej rozbudować fabułę, a tym samym wydłużyć trochę tę ledwo dwustu stronicową opowieść. Można było poświęcić zdecydowanie więcej miejsca znajomościom i kontaktom Stefanii z takimi znanymi osobami jak Maria Skłodowska, Kazimiera Iłłakowiczówna, Jacek Malczewski, Włodzimierz Tetmajer, Stefan Żeromski, Władysław Reymont, czy Henryk Sienkiewicz. Co prawda nie otrzymujemy suchych faktów, czy czysto encyklopedycznych informacji, ale opowieści brakuje głębi. Pojawiają się też niestety błędy merytoryczne takie jak Narodowa Republika Demokratyczna zamiast Niemieckiej (s.68) i kilka innych, mniejszych drobiazgów. Takie pomyłki są dla mnie nieakceptowalne i zawsze podnoszą mi ciśnienie. I niestety nie jest to odosobniony przypadek wśród książek wydanych przez wydawnictwo Novae Res.

Lektura powieści "Dziedziczka lipowej alei" zachęca po pierwsze, do szerszego zapoznania się z biografią Stefanii Karpowicz, a po drugie - do odwiedzin w podlaskim Krzyżewie, gdzie na terenie szkoły rolniczej znajduje się szkolna Izba Pamięci poświęcona założycielce tej placówki oświatowej. Mimo licznych wizyt na Podlasiu nigdy dotąd nie zetknęłam się z osobą Stefanii Karpowicz, a okazuje się, że jest to wyjątkowa postać, której historię warto poznać bliżej. Może w tym pomóc książka Celiny Mioduszewskiej, którą wypatrzyłam w Klubie recenzenta serwisu nakanapie.pl, ale znajdziecie ją również na księgarskich półkach.

SIŁACZKA Z PODLASIA

"Dziedziczka lipowej alei" to już trzecia powieść Celiny Mioduszewskiej jaką miałam przyjemność przeczytać. Tym razem autorka pokusiła się o sfabularyzowaną biografię wykształconej Podlasianki - Stefanii Karoliny Karpowicz. Kobieta urodziła się w 1876 roku w ziemiańskiej rodzinie w Wilnie. Jednak całe swoje stuletnie niemal życie spędziła na Podlasiu....

więcej Pokaż mimo to

avatar
39
29

Na półkach:

Jak opisać historię kobiety niezwykłej? Kobiety, która powinna być znana wszystkim? Jak w kilka zdaniach zawrzeć swoje wrażenia po lekturze książki pani Celiny Mioduszewskiej „Dziedziczka lipowej alei” ? Zaiste trudne zadanie.
Okładka książki, zaczarowała mnie od pierwszego spojrzenia. Te kolory, czcionka i ta piękna, delikatna, a jednak silna i z jakąś wewnętrzną radością i wolnością, dziewczyna. I ta druga, odwrócona tyłem, spoglądająca na młodą siebie, kobieta. Dwa światy i jedna kobieta. I ten widoczny w lewym górnym rogu, niby zwisający z drzewa, kwiat lipy. Patrząc na okładkę czytelnik ma wrażenie, że gdzieś za dziewczyną między bagnami wije się niby wstęga rzeka Turośnianka, by potem zniknąć w okolicznych lasach. I to pole bogate dojrzałym zbożem, w którym stoi Stefania Karolina Karpowiczówna. Chciałoby się rzec, idealna okładka.
Kim była ta piękna i pełna pasji dziewczyna? Dlaczego pani Celina Mioduszewska postanowiła dać, a może raczej przypomnieć naszemu pokoleniu tę urodzoną w Wilnie i mieszkającą na Podlasiu, kobietę? Pytania, pytania, pytania.
Jeżeli jednak sięgniesz po książkę, dowiesz się wszystkiego. Postać Any, tak bardzo skradła me serce. Jej rozmyślania, decyzje, pisanie. Kim jest Ana? Myślę, drogi Czytelniku, iż rozpoznasz w niej kogoś ważnego. Kogoś bez kogo, nie powstałaby ta książka
Mamy to szczęście, że poznajemy ją jeszcze zanim pojawiła się na tym Bożym świecie. Poznajemy w dniu jej narodzin, które wyprzedził opis relacji łączącej jej rodziców: miłości, szacunku, bliskości, zaufania i oddania. Poznajemy jej tatę Michała Karpowicza, którego nie sposób nie polubić i nie obdarzyć szacunkiem.
Miłość łącząca małżonków emanuje na całe otoczenie i to nowonarodzone dziecko. Choćby chwila wyboru imienia… Niezwykle wzruszająca. Pokazuje nam wielki charakter i mądrość młodego ojca.
Na kartach opowieści jesteśmy świadkami dorastania Stefanii. Jej życia we dworze w Janowiczach Górce, dawnym majątku ziemskim po Radziwiłłach. Uczestniczymy we wszystkich pracach związanych z doprowadzeniem dworu do świetności.
Wróćmy jednak do naszej Stefanii, która już jako dziecko odznaczała się ciekawością świata. Razem z mamą chodziła na łąki zbierać miejscowe zioła. Uczyła się ich nazw oraz działania. To właśnie w tym rodowym gnieździe kształtowała się przyszła siłaczka. To tu podglądając dzieci włościan zdarzało jej się chodzić boso.
Wielką radością napełnił mnie moment „Kiedy rodzice zorientowali się, że ich najstarsza z córek zdradza wysoki poziom intelektu” i postanowili zatrudnić dla niej guwernantkę Francuzkę. Mała Stefcia pomimo, ze doskonale opanowała francuskie słówka i gramatykę „…nie czuła się dobrze w roli gęsi gęgającej po francusku.”
Już ta sytuacja pokazuje zdecydowany charakter Stefanii.
Nie chcąc streszczać książki nie mogę jednak nie wspomnieć tak ważnej dla edukacji Stefy warszawskiej pensji pani Jadwigi Sikorskiej. To właśnie podczas lat spędzonych na pensji poznała Manię Skłodowską, późniejszą znaną na całym świecie laureatkę Nagrody Nobla, Marię – Curie Skłodowską. To właśnie wtedy kiedy była pensjonarką, podczas jednej z wizyt w Bibliotece Ordynacji Zamojskich, poznaje młodego Stefana Żeromskiego, który będzie w jej głowie i sercu przez klika lat.
To właśnie w Warszawie, już po ukończeniu pensji uczy się malarstwa u samego mistrza Wojciecha Gersona. Jego pracownia na ulicy Miodowej stała się dla niej miejscem bliskim sercu. To w Warszawie natknęła się na Władysława Reymonta i dowiedziała, że pisze książkę pod intrygującym tytułem „Chłopi”. To był ten moment, w którym zaczęła rysować się, jeszcze mglista, przyszła droga życia.
Stefania Karpowiczówna przenosi się do Krakowa i zostaje hospitantką pierwszego roku.
To tu słyszy tak znamienne w skutkach słowa :
„My, ziemianie, niesiemy na swych barkach odpowiedzialność za Polskę i Polaków. Podkreślam, moja droga, my, ziemianie. Chłopi patrzą tylko, byleby było co do ust włożyć i żeby izbę ogrzać. Na nas spoczywa obowiązek odparcia zniewolenia.
Stefania słuchała, a każda z wypowiadanych przez profesora fraz zapadała w serce i duszę, tworząc kolejną warstwę wartościowych złogów.”
To w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych uczyła się rysunku u Jacka Malczewskiego, Włodzimierza Przerwy – Tetmajera i rzeźby u samej Teofili Certowicz. Potem było Monachium i Paryż, miasta w których dalej kształciła się w sztukach pięknych.
W Szwajcarii trafiła na Zygmunta Miłkowskiego, który „Stawał w obronie polskości przez pracę organiczną. "
Podczas kolejnego spotkania Miłkowski wypowiada znamienne i jakże ważne dla Stefanii słowa. „Stefanio, edukacja to podstawa w drodze do obrony polskości. Trzeba wziąć pod swe skrzydła biednych i maluczkich z chłopskich zagród. Dziecko, jest tyle w tym względzie do zrobienia. Tyle… Rozumiesz…”
Czyż kobieta pokroju Stefanii Karpowicz mogła pozostać obojętna na tak mocne słowa? Następnego dnia podjęła ważną w skutkach decyzję „Postanowiła stać się malarką innego rodzaju. Dość nadawania barw chabrom i bratkom na płótnie. Życie jest jedno i należy je spożytkować na szczytne cele. Będzie przemalowywać życie prostego ludu. Zawalczy z analfabetyzmem, pomoże ubogim, wiodącym znojne życie rodzinom chłopskim.
Była właścicielką ziemską. Dziedziczką. Miała miejsce na ziemi nadane jej przez ojca.”
Może Ci się wydać, Czytelniku drogi, że za dużo miejsca poświęciłam młodości i wykształceniu Stefanii. Masz takie prawo. Ja jednak zrobiłam to świadomie. Chciałam Ci pokazać świat tej młodej, inteligentnej i niezależnej dziewczyny. Chciałam pokazać jaką drogę przeszła, by usłyszeć te ważne dla niej i kolejnych pokoleń, słowa.
Słowa wypowiedziane przez Zygmunta Miłkowskiego, nie straciły na swoim znaczeniu.
W dzisiejszych czasach są równie naglące jak w jego epoce.
Myślę, że podobnie dzieje się i w naszym życiu. Czasami jedna rozmowa, jedno spotkanie wyznacza szlak naszemu życiu.
Od tej chwili zaczyna się droga naszej siłaczki. Dlaczego siłaczki? A jak nazwać kobietę, która rezygnując ze szczęścia osobistego wszystkie swe siły oddaje na służbę chłopstwu?
Po powrocie do Polski podejmuje tak ważkie dla niej i jej mamy Bronisławy, decyzje.
Obie dziedziczki rozpoczynają wspólną drogę na rzecz okolicznych chłopów. Najpierw ochronka dla dzieci, a potem szkoła.
Aby zrozumieć wysiłek poniesiony przez obie kobiety, trzeba choć trochę znać tamtejsze realia i czasy. Aby zrozumieć decyzje Stefanii trzeba sobie zadać trochę trudu i poznać jej dom rodzinny, wychowanie i wykształcenie. Jej charakter i cele.
Czytając jej, opisaną przez panią Celinę Mioduszewską, historię, zatraciłam poczucie rzeczywistości. Jechałam saniami i chodziłam w deszczu. Obserwowałam lekcje Faustyny Mokrzyckiej w Nałęczowie. Razem ze Stefanią i Bronisławą popłynęłam do „znanej z wysokiego poziomu rozwoju rolnictwa i edukacji w tym kierunku, Danii.” Czuwałam przy przemarzniętym Zygmuncie Glogerze, przyjacielu rodziny. Poznałam Kazimierę Iłłakowiczówną.
Towarzyszyłam w załatwianiu wszystkich formalności związanych z powstaniem Szkoły. Siedziałam na lekcjach i wszystko skrzętnie notowałam. Sadownictwo, warzywnictwo, uprawa ziemi, hodowla bydła, historia Polski i pacierza.
W Szkole Stefani nie opuściłam żadnych zajęć i pomimo, że nie było świadectw chciałam zasłużyć na książkową nagrodę.
Płakałam nad grobem Bronisławy. Smuciłam nad śmiercią pana Henryka Sienkiewicza. Kolejne wojny zaczęły łamać me serce, by przeszyć je włócznią opuszczenia Krzyżewa.
Los Stefanii Karpowicz, jakże podobny do losów innych dziedziczek. Jakże okrutny i niesprawiedliwy.
I czuwałam nad posuniętą już w latach dziedziczką. Pilnowałam by nie wpadła do studni lub nie zrobiła sobie innej krzywdy. Cały czas byłam przy tej siłaczce, która chłopom przyniosła nie kaganek, a lampę oświaty. Z lękiem czekałam na czarnego kota. Przyszedł… niestety, a ja zapłakałam nad moją dziedziczką, która stała się moją przyjaciółką, mecenasem i opiekunką. Nauczycielką i dobrym duchem. Polką rozumiejącą pracę organiczną. Rozumiejącą wagę pracy u podstaw.
I została tajemnica lipowej alei. Skąd się wzięła i dlaczego powstała?
Ta aleja nadal istnieje. Nadal rosną posadzone przez Stefanię drzewa. Nadal pachną lipcem i latem. Nadal wyglądają zmierzającej do SZKOŁY młodzieży. A Dziedziczka? Zapewne stoi w lipowej alei… Kiedy usłyszysz szumiące lipy wiedz, że to ona szepcze do ciebie, iż raduje się z twojej wizyty. Uśmiecha się i młoda, tak jak kiedyś tańczy między kłosami i rzeką…
Niech zaczaruje cię „Dziedziczka lipowej alei” tak jak i mnie oczarowała…







Komentarze

Jak opisać historię kobiety niezwykłej? Kobiety, która powinna być znana wszystkim? Jak w kilka zdaniach zawrzeć swoje wrażenia po lekturze książki pani Celiny Mioduszewskiej „Dziedziczka lipowej alei” ? Zaiste trudne zadanie.
Okładka książki, zaczarowała mnie od pierwszego spojrzenia. Te kolory, czcionka i ta piękna, delikatna, a jednak silna i z jakąś wewnętrzną radością...

więcej Pokaż mimo to

avatar
448
447

Na półkach:

Bardzo rzadko czytam bibliografię, jednak czasem lubię po nie sięgnąć i poznać życie ludzi, którzy żyli w innych czasach, epokach.

„Dziedziczka lipowej alei” Celina Mioduszewska, wydawnictwo Novae Res.

Wraz z autorka wybrałam się w podróż do Krzyżewo do niewielkiej wsi na Podlasiu.

Stefania Karpowicz urodziła się w epoce pozytywizmu, wraz z rodzeństwem wychowuje się w rodzinie ziemiańskiej. Pobiera nauki w Krakowie, Warszawie oraz kontynuowała studia w Monachium i Paryżu. Na jej drodze stanęło wiele wybitnych postaci takich jak Sienkiewicz,  Żeromski, Reymont, Skłodowska- Curie. Matka Stefanii, Bronisława zakłada szkołę, która postanawia przepisać w testamencie właśnie Stefanii.

Los nie jest łaskawy dla Stefanii oraz jej siostry Felicji, podczas drugiej wojny światowej tracą cały majątek oraz szkołę, która zostaje zamknięta.

Po wojnie szkoła rolnicza wznawia swoją działalność, jednak Stefania musi się podporządkować nowej władzy politycznej. W wieku siedemdziesięciu pięciu lat kobieta przechodzi na emeryturę, która nie jest jej własną decyzją, a szkoła rolnicza zostaje ponownie zamknięta. Kobieta prowadzi spokojne życie.

Nigdy wcześniej nie znałam, ani nie czytałam o  Stefanii Karpowicz i bardzo się cieszę, że miałam możliwość poznać historię życia kobiety. Podziwiałam kobietę za jej upór, odwagę, siłę, że podczas trudnych czasów potrafiła nieść bezinteresownie pomoc potrzebującym. Pomimo, że życie nie jest łatwe, a los jej nie oszczędzał dzielnie walczy z przeciwnościami losu.

Autorka napisała książkę w sposób bardzo przystępny, ciekawy co powoduje, że ciężko jest ją odłożyć.

„Dziedziczka lipowej alei” to historia o niezwykłej kobiecie, którą warto poznać.

Bardzo rzadko czytam bibliografię, jednak czasem lubię po nie sięgnąć i poznać życie ludzi, którzy żyli w innych czasach, epokach.

„Dziedziczka lipowej alei” Celina Mioduszewska, wydawnictwo Novae Res.

Wraz z autorka wybrałam się w podróż do Krzyżewo do niewielkiej wsi na Podlasiu.

Stefania Karpowicz urodziła się w epoce pozytywizmu, wraz z rodzeństwem wychowuje się w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1658
720

Na półkach: , ,

Książka o bardzo ciekawej postaci przełomu XIX i XX wieku, Stefanii Karolinie Karpowiczowej, o której do tej pory nie słyszałam.
Niestety, napisana bardzo kiepsko, co odbiera jej cały urok.

Książka o bardzo ciekawej postaci przełomu XIX i XX wieku, Stefanii Karolinie Karpowiczowej, o której do tej pory nie słyszałam.
Niestety, napisana bardzo kiepsko, co odbiera jej cały urok.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    27
  • Przeczytane
    20
  • Posiadam
    5
  • Legimi
    2
  • Patronat medialny
    2
  • Współpraca recenzencka
    1
  • 2023
    1
  • Wyzwanie LC 24
    1
  • 2.obycz/rom
    1
  • Książka papierowa
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dziedziczka lipowej alei


Podobne książki

Przeczytaj także