Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Czytając książkę Roberta Sochy „Nie chodziło o okup” z każdą przewracaną stroną miałam coraz bardziej nieodparte wrażenie, że zagłębiam się w opis jednego z amerykańskich filmów akcji. Gdyby nie fakt, że ta sprawa była tak głośna i powszechnie znana naprawdę nigdy nie uwierzyłabym w to, że jest to historia prawdziwa, wyjęta z realiów polskiego światka, przykryta wielką dymną zasłoną wysoko postawionych osób z naszego kraju.

Nie znając wcześniej zbyt wielu szczegółów historii porwania Krzysztofa Olewnika, nie zdawałam sobie sprawy z absurdalności polskiej rzeczywistości. Ta absurdalność natomiast wzburzyła mnie do tego stopnia, że książkę Roberta Sochy przeczytałam w ciągu kilu godzin. Nastała noc a ja zostałam pozbawiona resztek wiary w prawo, w ludzi w Polskę… zostały jedynie pytania, wiele pytań

Opisując sprawę porwania, Socha stawia bardzo wiele pytań, na które uzyskuje tylko jedną odpowiedź — niewiadomą. Wydaje się, że pewna w tej historii jest tylko śmierć Olewnika, a i tu też nie obyło się bez nieudolności przedstawicieli polskiego prawa. Gdy sprawa trafiła na biurko kolejnej już z rzędu prokuratury wątpliwym okazała prawdziwość zwłok. Udręczona wieloletnimi poszukiwaniami rodzina Olewników na krótką chwilę odzyskała nadzieję, by przeprowadzona ekshumacja i wynik badań Dna po raz kolejny kazały im przeżywać śmierć syna.

Prokuratura pozostawiła nas z wiedzą, że Krzysztofa porwała banda podrzędnych rzezimieszków kierowana przez Wojciecha Franiewskiego. I to ta banda miałaby odpowiadać za szereg zadziwiających zbiegów okoliczności, za wyjątkową niemoc policji i prokuratury? I co ze słowami jednego z zabójców Roberta Pazika, który milczał podczas całego procesu odezwał się tylko raz już po ogłoszeniu wyroku..” To wszystko nieprawda, to wszystko wyglądało zupełnie inaczej”..

Jeśli chcesz spojrzeć na tą sprawę w szerszej perspektywie poznać wiele zatajanych wątków nie wahaj się sięgnij po lekturę książki R. Sochy. To książka, o której się myśli jeszcze długo po przeczytaniu, która skłania do refleksji.

Czytając książkę Roberta Sochy „Nie chodziło o okup” z każdą przewracaną stroną miałam coraz bardziej nieodparte wrażenie, że zagłębiam się w opis jednego z amerykańskich filmów akcji. Gdyby nie fakt, że ta sprawa była tak głośna i powszechnie znana naprawdę nigdy nie uwierzyłabym w to, że jest to historia prawdziwa, wyjęta z realiów polskiego światka, przykryta wielką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Love Rosie ach tak..Ależ mnie ta książka wciągnęła.

Jak zaczęłam czytać historię Rosie i Alexa nie miałam pojęcia, że aż tak może mną zawładnąć. Mimo iż rozum podpowiadał masę ważniejszych spraw ja nie potrafiłam się od niej oderwać. Byłam wściekła i poirytowana na każdego, kto choć na chwilę próbował odciągnąć mnie od lektury.

Historia znajomości tych dwojga to prawdziwy kalejdoskop uczuć. Kochają się, marzą o byciu ze sobą, ale jak to w życiu nie zawsze jest prosto. Prawdziwa przyjaźń i kiełkujące dyskretnie pomiędzy nimi uczucie zostaje poddana próbie, gdy Alex wraz z rodzicami przeprowadza się do Ameryki a Rosie zostaje w Irlandii. Dotąd zawsze razem, teraz oddzieleni tysiącami kilometrów muszą stawiać czoła przeróżnym sytuacjom, dokonywać wielu trudnych wyborów, których skutki nie zawsze są takie jak oczekiwali.

Czytając nie raz zastanawiałam się czy gdyby podejmowali inne decyzje, bardziej odważne, nie zmarnowali aż tylu szans ich losy potoczyłyby się inaczej? Czy naprawdę potrzeba było aż tylu lat?

Powtórzę się to naprawdę piękna, PIĘKNA, PIĘKNA i jeszcze raz się powtórzę PIĘKNA książka, jednocześnie też nie jest cukierkowa i oderwana od rzeczywistości, co sprawia, że z czystym sercem mogę polecić ją również mężczyznom. Panowie nie bójcie się sięgnąć po” Love Rosie”, to opowieść o prawdziwym życiu – pogmatwanym, trudnym i rzucającym pod nogi kłody.

Powieść Cecylii Ahern przewróciła na łopatki i nieźle skopała tyłek mojemu sceptyzmowi i niewierze w prawdziwą miłość i przeznaczenie.

„Nikt nie ma idealnego życia. Nie wyobrażaj sobie, że tylko nad Twoją głową wiszą czarne chmury, inni zaś widzą słońce. Wielu ludzi czuje się podobnie. Po prostu musimy się nauczyć korzystać z tego, co przynosi życie.”

Love Rosie ach tak..Ależ mnie ta książka wciągnęła.

Jak zaczęłam czytać historię Rosie i Alexa nie miałam pojęcia, że aż tak może mną zawładnąć. Mimo iż rozum podpowiadał masę ważniejszych spraw ja nie potrafiłam się od niej oderwać. Byłam wściekła i poirytowana na każdego, kto choć na chwilę próbował odciągnąć mnie od lektury.

Historia znajomości tych dwojga to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sprzedana” to wstrząsające do granic możliwości wspomnienia dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazła się młoda Brytyjka. Sophia przez sześć miesięcy pracowała na ulicy jako prostytutka, bo jej przyjaciel Kas ( od samego początku nie przypadł mi do gustu) stał się jej oprawcą. Przez cztery lata chował się za maską przyjaciela pałającego do niej prawdziwym uczuciem, a gdy zdjął już maskę i pokazał prawdziwą twarz, ponoć tak wielką do niej miłość, okazywał poprzez przemoc. Bił Sophie, poniżał i zmuszał każdej nocy do pracy na ulicy. A ja z każdą stroną coraz bardziej chciałam skopać mu tyłek….

W tej powieści bardzo dokładnie widzimy obraz kobiety pozbawionej wiary w siebie o dramatycznie obniżonym poczuciu własnej wartości, a wszystko to przez wiecznie krytykującego i niezadowolonego z niej i jej rodzeństwa ojca. Krzywdy, które wyrządził jej ojciec paradoksalnie okazały się dla niej ratunkiem, bo tylko dzięki pokornemu spełnianiu wymogów niezrównoważonego psychicznie Kasa przeżyła.

Możemy spekulować i zastanawiać się, czemu tak długo bohaterka nie szukała pomocy. Bała się o rodzeństwo, z którym niewątpliwie była, blisko ale myślę, że nie tylko, dlatego, być może też chciała zadowolić Kasa i odnaleźć w nim akceptację i miłość, której nigdy nie zaznała od własnego ojca pomimo jej wielu usilnych starań.

Widzimy tu nie tylko kobietę zalęknioną i pozbawioną poczucia własnej wartości i godności. To, co złamałoby tak wiele osób, sprawiło, że Sophia stała się silniejsza i mimo problemów z uporaniem się z demonami przeszłości chce i pomaga, pracuje w fundacji i uświadamia młode osoby, jaka duże może czekać na nie niebezpieczeństwo, dzieli się swoją bolesną historią.

Polecam tę książkę nie tylko kobietom, z pewnością przypadnie do gustu każdemu, kto lubi prawdziwe historie. Naprawdę warto zapoznać się z tą książką i następnym razem zanim osądzimy kogoś trudniącego się niemoralnym zajęciem, zastanówmy czy robi to z własnej woli i czy nie potrzebuje pomocy.

Sprzedana” to wstrząsające do granic możliwości wspomnienia dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazła się młoda Brytyjka. Sophia przez sześć miesięcy pracowała na ulicy jako prostytutka, bo jej przyjaciel Kas ( od samego początku nie przypadł mi do gustu) stał się jej oprawcą. Przez cztery lata chował się za maską przyjaciela pałającego do niej prawdziwym uczuciem, a gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Morze Spokoju.. Mam nieco mieszane odczucia wobec tej książki. Ciężko było mi przebrnąć przez pierwsze rozdziały, które były plątaniną niezrozumiałych uczuć, emocji i skrawków niejasnych sytuacji z przeszłości. Nie zaniechałam dalszej lektury, bo pomimo braku wartkiej akcji niezmiernie intrygowała mnie ta mieszanka niedomówień i milczenia.

Chciałam wiedzieć, dlaczego Nastya nie mówi. Nie może? Czy tylko nie chce? O co chodzi z jej ręką? Kto jej to zrobił? Dlaczego? I z każdą przeczytaną stroną tych pytań było coraz więcej. Co prawda nie było tu tak pędzącego wątku jak w Hopeless, ale i tak w ostatecznym rozrachunku Morze Spokoju bije książkę Colleen Hoover na głowę. Przede wszystkim bardzo wnikliwym psychologicznym obrazem osoby poszkodowanej, oraz wspaniałym studium człowieka samotnego.

U Katji Millay urzekła mnie przede wszystkim budowa głównych bohaterów, mają to coś, czego zabrakło mi w Hopeless a mianowicie realizm. Można uwierzyć w każde słowo, które wymawiają. Zarówno Josh jak i Nastya są nieidealni i porysowani emocjonalnie. On stracił całą rodziną i uważa, że jest przeklęty, ona milczy, bo nie potrafi się uporać z tragicznym zdarzeniem z przeszłości, które pozbawiło ją marzeń.

Ich relacja nie jest nachalna, pikantne sceny nie wyskakują z każdej strony powieści. Znajomość tych dwojga rozwija się powoli, przechodząc z niechęci w szczerą przyjaźń, a później w miłość. Miłość skomplikowaną, pogmatwaną, niezrozumiałą dla nich. I to właśnie odczuwane przez bohaterów emocje są najmocniejszym punktem tej książki. Wielki plus też za budowanie napięcia i za zachowanie tajemnicy Nasty aż do końca ksiązki.

Reasumując jest to książka pełna różnorodnego bólu. Opowiada o cierpieniu, utracie bliskich, ale i samego siebie. Jest też o wybaczaniu, wierze, nadziei, miłości i przyjaźni. Ostatnie rozdziały może są trochę zbyt banalne i ocierają się o komedie romantyczne, ale jeśli mam być szczera z samą sobą to gdyby zabrakło w tej książce szczęśliwego zakończenia byłabym niezmiernie rozczarowana. A zakończenie, mimo, że oczywiste i banalne to jakże piękne

„Co zobaczyłaś, kiedy umarłaś? - Uśmiecha się półgębkiem, niepewnie, jakby czuł się zażenowany własnymi słowami. - Bo chyba nie Morze Spokoju?(...)
- Twój garaż.”

Morze Spokoju.. Mam nieco mieszane odczucia wobec tej książki. Ciężko było mi przebrnąć przez pierwsze rozdziały, które były plątaniną niezrozumiałych uczuć, emocji i skrawków niejasnych sytuacji z przeszłości. Nie zaniechałam dalszej lektury, bo pomimo braku wartkiej akcji niezmiernie intrygowała mnie ta mieszanka niedomówień i milczenia.

Chciałam wiedzieć, dlaczego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co ja mogę napisać?….

”Byłam schizofreniczką” to bardzo trudna książki, mimo, że cieniutka nie da się przepłynąć przez nią lekko i spokojnie. Wspomnienia zawarte w niej są wypełnione bólem. Czytając te zapiski czułam jak ból autorki wwierca mi się w umysł, rozdrapuje ciało jak by żyletką i dociera aż do kości. Chaotyczne, niespokojne pełne rezygnacji i cierpienia i z każdą stroną coraz bardziej jakby moje.

Co mogę jeszcze napisać? Chyba tylko jedno słowo dziękuję. Dziękuję Ci Basiu, że dzielisz się z nami swoimi myślami, bólem wżartym w nie i walką, nieustanną walką o lepsze jutro. Czytając Twoje historie czuję, że nie ja jedyna gram swoim życiem w ruletkę codziennie od nowa. Otworzyłam oczy widzę, że nie jestem jedynym więzieniem, który czeka na wykonanie wyroku śmierci i chciałby wznieść ostatnią apelację, choć sam nie wie czy naprawdę tego chce.

Nieważne czy jesteś schizofreniczką, anorektyczką, bulimiczką, a może masz depresję, jeśli męczy Cię ból, nienawidzisz życia a zarazem pragniesz go to z pewnością odnajdziesz się w tej książce i może Ciebie też ona zachęci do walki o siebie.

„ To zdarzyło się naprawdę. Ból, który porusza do granic wytrzymałości, otwiera się, rozpływa, demaskuje prawdziwe oblicze”
„ Wiem, że człowiek najpierw musi siebie zaakceptować, pokochać, aby stać się osobą dla samego siebie i dla drugiego człowieka.

Co ja mogę napisać?….

”Byłam schizofreniczką” to bardzo trudna książki, mimo, że cieniutka nie da się przepłynąć przez nią lekko i spokojnie. Wspomnienia zawarte w niej są wypełnione bólem. Czytając te zapiski czułam jak ból autorki wwierca mi się w umysł, rozdrapuje ciało jak by żyletką i dociera aż do kości. Chaotyczne, niespokojne pełne rezygnacji i cierpienia i z każdą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hopelees, ahh jak cięzko ocenić mi tę książkę. Mogłabym uprościć sobie sprawę i ograniczyć się jedynie do zachwytu, na który niewątpliwie zasługuje. Opowieść na stronach tej książki czyta się jednym tchem. Budowane napięcie i bezmiar emocji sprawiają, że oderwanie się od lektury jest bardzo ciężką sprawą a zapewne u wielu osobników niemożliwą.

Hopeless.. Jest to przede wszystkim opowieść o bolesnym doświadczaniu życia, które kiedyś przyniosło wiele krzywd, a ich następstwo dotyka teraz, po latach, świadomie i naprawdę przejmująco. Tak bez wątpienia jest to książka w której zatracimy się bez reszty.

Sky pozanjemy jako dziewczynę bardzo różniącą się od rówieśników. Karen, jej matka odcięła ją od telewizji, komórek i Internetu oraz szkół publicznych - od wszystkiego co w matczynym przekonaniu jest źródłem wszelkiego zła. (ale to tylko bardzo powierzchowne pozory)

Ukratkowe oglądanie filmów u jedynej przyjaciółki Six, oraz wpuszczanie chłopaków nocami przez okno do pokoju to jedne z nielicznych rozrywek Sky. Gdy Six zatraca się w kontaktach intymnych z chłopakami i zmienia ich jak rękawiczki, Sky nic nie czuje poza odrętwieniem, cierpi na atrofię uczuć. Wszelkie zbliżenia z chłopakami są dla niej momentami, w których obojętnie oddaje swe ciało. Pozwala im się dotykać bo chce całkowicie oderwać się i liczyć gwiazdki na suficie pokoju, bo czuje że jest im coś winna. Sky nie czuje nic, żadnego porządania, emocji, uczuć jedynie jak sama określa przyjemne odrętwienie. To Six,jej przyjaciółka, czerpie pełnymi garściami z takich zbliżeń, sama Sky zamiast chłopaków woli lody, ewentualnie ukradkiem podjadane snickersy, bo matka zabrania jej słodyczy.

Gdy Sky decyduje się rozpocząć naukę w publicznej szkole i zmierzyć ze światem, który był dla niej dotychczas ograniczony, kwestią chwili, jest jak poznaje tego jedynego... Holdera. Wsystko diametralnie się zmienia. A ona nie zdaje sobie sprawy jak wiele ich już łączy. Razem wkraczają w świat skumulowanych emocji.

Wraz z poznawaniem siebie a właściewie swoich ciał odkrywają co łączyło ich w przeszłosci. Przerażające wydarzenia z jakimi muszą sobie poradzić jedynie wzmacniają ich więź a kompulsywne pieszczoty i seks pomagają zapomnieć o bolesnej rzeczywistości.

Skro już posłodziłam to czas na przysłowiową łyżkę dziegciu. Autorka zawarła w tej książce niezwykle trudne dylematy, przeżycia i emocje dając jednocześnie obraz przerażająco prostych, naprawdę zbyt prostych rozwiązań. Wszystko jest tutaj zbyt paradoksalne.

W Hopeless są rzeczywiście przedstawione dramatyczne zdarzenia ale niestety jak dla mnie w zbyt przesiąkniętej plastikiem konwencji. Tak to prawda, że dzisiaj my młodzi dorośli przeżywamy bardzo wiele w niezwykle krótkim czasie, ale ukazanie w tak uproszczony i dramtycznie krótkoterminowy sposób poradzenia sobie z takimi traumami z dzieciństwa (tak bo to czego doświadczyła Sky jest niewątpliwie tragedią z którą i osoba doświadczona życiowo nie potrafiłaby sobie od tak poradzić)przenosi nas w świat nieprawdziwy, przesiąknięty niebezpieczną iluzją obrazu życia.

I mimo mojej wielkiej sympatii dla tej książki śmiem twierdzić że książki z tego gatunku odrywają nas od realizmu. Im jest ich więcej, tym bardziej niestety odrywamy się od prawdziwego życia. Zachwycajmy się takimi powieściami, chłońmy je z wypiekami na twarzy ale może lepiej nie do końca wierzmy takim historiom jak ta.

Hopelees, ahh jak cięzko ocenić mi tę książkę. Mogłabym uprościć sobie sprawę i ograniczyć się jedynie do zachwytu, na który niewątpliwie zasługuje. Opowieść na stronach tej książki czyta się jednym tchem. Budowane napięcie i bezmiar emocji sprawiają, że oderwanie się od lektury jest bardzo ciężką sprawą a zapewne u wielu osobników niemożliwą.

Hopeless.. Jest to przede...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Odkładałam napisanie tej recenzji. Dlaczego? Nie chciałam pisać pod wpływem emocji by zaraz po przeczytaniu popaść w uwielbienie i ułatwić sobie jej ocenę skupiając się jedynie na tym, jaka to niezwykła, wzruszająca i przepełniona nadzieją powieść. Borderline… cóż coraz głośniej o tym zaburzeniu Rachel Reiland zdecydowała się opisać swoje zmagania z chorobą. Czy te zapiski mogą nieść nadzieję? O tym trochę później.

Rachel poznajemy jako 29 letnią matkę i żonę, która trafia do szpitala psychiatrycznego, spowodowane jest to przede wszystkim przez je przeróżne fragmenty osobowości, które ona sama poukładała w oddzielnych szufladach, bardzo szybko przekonujemy się, iż użycie ich jest wyłącznie kwestią przypadku, chwilowej emocji odczuwanej zbyt intensywnie. Rachel wszystko na przemian idealizuje i dewaluuje, dzieli wszystko na dwie strony dobro i zło, czerń i biel, rozpacz i euforia, pozbawiając się wszystkiego, co jest pomiędzy. Wyrzeka się prawdy emocjonalnej, nie widzi i przede wszystkim nie chce widzieć rzeczy w złożony sposób. Nie rozumie i nie trawi emocji swoich jak innych ludzi. Jedyną drogą do osiągnięcia celu jest dla niej manipulacja. Rachel nieustannie usuwa nie strawione kawałki emocji, uczuć i rzeczywistości w efekcie jeszcze bardziej pogarszając swój stan emocjonalny,

Jej życie przed podjęciem terapii to rozpaczliwa ekscytacja pozbawiona relacji z realnym światem. Kiedy razem z autorką poznajemy doktora Padgetta wraz z przekręcanymi stronami przekonujemy się, że to on staje się dla niej pomostem między jej irracjonalnością wynikającą z DPD a światem realnym. Powoli wkraczamy na trudną drogę terapii i życia koncentrującego się wyłącznie wokół niej. Co prawda nie znajdziemy tu wartkiej akcji, ale uważam, iż jej autentyzm w zupełności to rekompensuje. Powieść ta jest „prawdziwa”. Autorka niczego nie przemilcza, dzieli się z nami nawet tak wstydliwymi sprawami jak moczenie nocne, erotyczne sny o swoim terapeucie, ogromny wstyd do spraw związanych z kobiecością, poczucie winy wobec rodziców i kolejne pobyty w szpitalu psychiatrycznym.

Jej terapia jest bardzo długa i burzliwa. Przez dużą część książki można odnieść wrażenie bezsensowności wydawania tak dużej ilości pieniędzy (120$ za 50 minutowe spotkanie trzy razy w tygodniu.) na terapię gdyż poprawa stanu zdrowia Rachel jest tak minimalna aż wręcz niedostrzegalna. Po ponad dwóch latach walki następuje przełom zaczynamy dostrzegać zmiany myślenia u autorki, jednakże spotkania z doktorem Padgettem dalej trwają a sama Rachel odczuwa paniczny lęk przed ich zakończeniem. Terapia trwa kolejne lata pełne reemisji i powolnego zdrowienia.

Reasumując książka ta jest szczególnie w początkowych rozdziałach ciężka a sama bohaterka bardzo irytująca. Z postępem terapii coraz łatwiej się ją czyta i myślę, iż nie znajdzie się czytelnik, który nie zacząłby kibicować Rachel. Wracając do pytania czy niesie nadzieję? Dla mnie chyba jednak nie. (Powody zachowam dla siebie) Polecam tą książkę szczególnie osobom mającym podobne problemy jak i ich bliskim. Myślę, że te wspomnienia pozwalają zrozumieć uczucia i postępowanie osób z DPD.

Odkładałam napisanie tej recenzji. Dlaczego? Nie chciałam pisać pod wpływem emocji by zaraz po przeczytaniu popaść w uwielbienie i ułatwić sobie jej ocenę skupiając się jedynie na tym, jaka to niezwykła, wzruszająca i przepełniona nadzieją powieść. Borderline… cóż coraz głośniej o tym zaburzeniu Rachel Reiland zdecydowała się opisać swoje zmagania z chorobą. Czy te zapiski...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę wypożyczyłam pomimo jej "dość" przeciętnych opinii, a też często skłaniających się ku tym negatywnym. Faktem jest że nie należy ona do książek z gatunku " łatwa, lekka i przyjemna" Ale czy tak trudne przeżycia można przenieść na papier tworząc przyjemną lekturę? Irytują mnie opinie mówiące o nieskładności książki o lekkim traktowaniu problemu bulimii i samookaleczeń i o ZGROZO braku autentyzmu.

Dla mnie osobiście jedna z niewielu książek autentycznie przedstawiająca problemy osób z bulimią. Chaotyczna? Tak. Niespójna? Tak. Niezrozumiała? Dla jednych przeciętna, słaba dla innych wybitna. Myślę, że osoby z podobnymi problemami odnajdą w niej siebie. Dla osób zastanawiających jakiemu celowi służy napisanie tej książki odpowiadam: Osobom niepowiązanym bezpośrednio z problemami ED ciężko jest zrozumieć że pokazanie historii tak trudnej, przedstawiającej bardzo długą, bolesną i przewrotną drogę do zdrowienia może przynieść nadzieję. Samo nazwanie problemu i przyznanie się przed sobą do niego to stumilowy krok do powrotu do "normalności".

Książka mi bardzo bliska, wiele myśli dzielę z bohaterką.. .„Przecież jestem NORMALNA i NORMALNIE wyglądam, ale to nie jest moja prawdziwa tożsamość, nie w takim sensie w jakim jest nią brzydota. Normalności, zakładając że wygląda się po prostu normalnie brakuje tarczy ochronnej w postaci wstrętu do samej siebie”

Książkę wypożyczyłam pomimo jej "dość" przeciętnych opinii, a też często skłaniających się ku tym negatywnym. Faktem jest że nie należy ona do książek z gatunku " łatwa, lekka i przyjemna" Ale czy tak trudne przeżycia można przenieść na papier tworząc przyjemną lekturę? Irytują mnie opinie mówiące o nieskładności książki o lekkim traktowaniu problemu bulimii i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka z gatunku tych ciężkich i nie każdy się w niej odnajdzie. Polecam szczególnie osobom z ED pokazuje że proces zdrowienia pomimo, iż długotrwały, kosztowny i trudny jest możliwy. Jedna z ważniejszych ksiązek w moim życiu.

Książka z gatunku tych ciężkich i nie każdy się w niej odnajdzie. Polecam szczególnie osobom z ED pokazuje że proces zdrowienia pomimo, iż długotrwały, kosztowny i trudny jest możliwy. Jedna z ważniejszych ksiązek w moim życiu.

Pokaż mimo to