rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Upadek Gondolinu Alan Lee, Christopher John Reuel Tolkien, J.R.R. Tolkien
Ocena 7,5
Upadek Gondolinu Alan Lee, Christoph...

Na półkach: ,

Ocena nie za pozycję samą w sobie (choć komentarze Christophera są bardzo pomocne w zrozumieniu procesu tworzenia i rozróżnieniu wersji Opowieści), ale za tytułową Opowieść o upadku Gondolinu. Po złożeniu różnych wersji i dodaniu ich do siebie powstaje niezwykle złożona, piękna historia - dla mnie jedna z najbardziej emocjonalnych historii ze Śródziemia. Nie tylko świetnie uzupełnia obraz z Silmarillionu i Władcy, ale też nadaje ludzki rys postaciom zaledwie wymienianym w kilku zdaniach w innych dziełach. Jestem szczególnie zakochana w przedstawieniu roli i postaci jednego z Valarów.

Ocena nie za pozycję samą w sobie (choć komentarze Christophera są bardzo pomocne w zrozumieniu procesu tworzenia i rozróżnieniu wersji Opowieści), ale za tytułową Opowieść o upadku Gondolinu. Po złożeniu różnych wersji i dodaniu ich do siebie powstaje niezwykle złożona, piękna historia - dla mnie jedna z najbardziej emocjonalnych historii ze Śródziemia. Nie tylko świetnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z jednej strony, podobał mi się koncept Elantris, jego ewolucja w trakcie trwania lektury, sam w sobie pomysł na sytuację społeczną, ekonomiczną i polityczną w Arelonie i państwach ościennych. Dobra baza do budowania historii. Z drugiej przeszkadzało mi parę rzeczy, od których powoli kisłam brnąc coraz dalej w lekturę. Bohaterowie, to kukły, których charakter można w niemal wszystkich przypadkach kwitować w stylu "zmartwiony ojciec", "sprytna i dobra", "szlachetny ksiażę" i ich przygody przez kilkaset stron właściwie nie wnoszą prawie nic do tych lakonicznych określeń. Najbardziej zbliżony do człowieka był gyorn, ale to i tak dosyć łaskawe porównanie. Brakowało mi też logicznych uzasadnień paru zwrotów akcji, i znacznie więcej niż paru zachowań postaci. Miewałam wrażenie, że autor szybko wprowadza do historii wydarzenie/postać zupełnie z sufitu, żeby uzasadnić jakiś swój pomysł dla którego nie miał lepszej podkładki. Podsumowując, brakło mi prawdziwych charakterów, postaci które mogą mnie obchodzić i konsekwencji.

Spoiler:
A końcówka słodka do porzygu. Zawieszenie pytania o działanie Dor jest dla mnie jedyną iskierką nadziei dla kontynuacji serii,życzę Sarene jak najrzadszych występów na kartach powieści, choć to prawdopodobnie niemożliwe. Ech.

Z jednej strony, podobał mi się koncept Elantris, jego ewolucja w trakcie trwania lektury, sam w sobie pomysł na sytuację społeczną, ekonomiczną i polityczną w Arelonie i państwach ościennych. Dobra baza do budowania historii. Z drugiej przeszkadzało mi parę rzeczy, od których powoli kisłam brnąc coraz dalej w lekturę. Bohaterowie, to kukły, których charakter można w niemal...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jestem absolutnie ekspertem od kryminałów, ale ten spełnił moje oczekiwania odnośnie takiego, który pozwala sprawić że czas staje się jeszcze bardziej relatywny. Narracja od początku wciąga w swój wir, pytania obradzają jak grzyby po deszczu. Do tego odpowiednio podsycany głód uzyskania wszystkich odpowiedzi i mamy receptę na książkę, która pozwala zupełnie oderwać się od wszystkich przeszkadzajek XXI wieku i skupić tylko na niej. w tej chwili oczekiwałam dokładnie tego i to dostałam. Polecam lubiącym zgubić się zupełnie w nie(rzeczywistości) i czytanej historii.

Nie jestem absolutnie ekspertem od kryminałów, ale ten spełnił moje oczekiwania odnośnie takiego, który pozwala sprawić że czas staje się jeszcze bardziej relatywny. Narracja od początku wciąga w swój wir, pytania obradzają jak grzyby po deszczu. Do tego odpowiednio podsycany głód uzyskania wszystkich odpowiedzi i mamy receptę na książkę, która pozwala zupełnie oderwać się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezłe, aczkolwiek męczyło mnie wielokrotne przypominanie czytelnikowi jak mało zsocjalizowany, jakże tajemniczy i jakże sprytny jest główny bohater. Same pomysły na historie były naprawdę w porządku, sposób prowadzenia akcji sprawił, że jadąc tramwajem podczas lektury nagle orientowałam się, że jestem już w zupełnie innym miejscu ;) Mimo że jego mroczność nietypowość bystrość Domenic Jordan nie wybijał się prawie z własnego schematu, to dało się go polubić. Na pewno sięgnę po coś jeszcze autorki.

Niezłe, aczkolwiek męczyło mnie wielokrotne przypominanie czytelnikowi jak mało zsocjalizowany, jakże tajemniczy i jakże sprytny jest główny bohater. Same pomysły na historie były naprawdę w porządku, sposób prowadzenia akcji sprawił, że jadąc tramwajem podczas lektury nagle orientowałam się, że jestem już w zupełnie innym miejscu ;) Mimo że jego mroczność nietypowość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo przejmujący obraz Chin XXgo wieku, pozwalający choć odrobinę zrozumieć perspektywę Chinki wychowanej w czasie przejęcia władzy przez komunistów i późniejszej Rewolucji Kulturalnej. W pełni zrozumiały przekaz dla białego człowieka :) Polecam.

Bardzo przejmujący obraz Chin XXgo wieku, pozwalający choć odrobinę zrozumieć perspektywę Chinki wychowanej w czasie przejęcia władzy przez komunistów i późniejszej Rewolucji Kulturalnej. W pełni zrozumiały przekaz dla białego człowieka :) Polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

I znowu się nie zawiodłam, a wręcz przeciwnie - potwierdza się powoli teza, że im dalej w cykl tym autorka pisze coraz lepiej. Brak tutaj co prawda dynamiki z "Planety wygnania", ale nie wydaje się też, aby miała to być opowieść z założenia szybka i emocjonująca w prosty sposób. Możemy sobie bez zbędnego pośpiechu obserwować narodzenie osobowości bohatera, konfrontację tożsamości ukształtowanej przez kulturę z głębokimi korzeniami i filarami moralnymi z dopiero kiełkującym, niemal dziecięcym naiwnym umysłem. Podane z sosem ładnie zawiązanej intrygi i ciągłego zachęcania do stawiania sobie pytań - bo jedyne istoty na planecie stroniące całkowicie od zabijania są jednocześnie najbardziej bezwzględne, bo ich polityka bardzo przypomina współczesną politykę zagraniczną, a to wszystko jest wypunktowane na tle człowieka-białej kartki. Ten i jeszcze kilka prostych, ale trafnych pomysłów nie tylko ciągnie opowieść, ale też wynosi ją ponad poziom przygodowej paplaniny. Oczywiście nie przesadzajmy, bo nie jest to powiastka filozoficzna ani głęboka analiza socjologiczna, ale nawet takie mądrzenie się na tle dobrego tekstu bywa przyjemne w odbiorze. Podoba mi się bardzo, że od początku byłam tak samo zagubiona jak główny bohater i razem z nim mogłam doznawać stopniowo oświecenia, na czym stoi świat wykreowany przez autorkę, a postawiona na końcu kropka nie podsunęła mi wcale żadnej prawdy objawionej- stanowiła właściwie znak zapytania.

I znowu się nie zawiodłam, a wręcz przeciwnie - potwierdza się powoli teza, że im dalej w cykl tym autorka pisze coraz lepiej. Brak tutaj co prawda dynamiki z "Planety wygnania", ale nie wydaje się też, aby miała to być opowieść z założenia szybka i emocjonująca w prosty sposób. Możemy sobie bez zbędnego pośpiechu obserwować narodzenie osobowości bohatera, konfrontację...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zdecydowanie lepsza równowaga w dynamice prowadzenia opowieści w porównaniu ze "Światem Rocannona". Ursula Le Guin w tym tomie przede wszystkim pokazała mi to, czego zawsze brakowało mi u rodzimego pana Wegnera - kreślenie tożsamości danej społeczności bez sztywności, nadmiernej sztuczności i żmudnego wypowiadania na głos przez postaci zasad rządzących opisywaną grupą. W "Planecie wygnania" Le Guin wystarczyło naprawdę niewiele stron by zawrzeć ten element, który stanowi przecież zaledwie bazę do opowiadania historii. W dodatku pisarka umie też budować kobiece bohaterki i samców o więcej niż jednym wymiarze. Mam tu wszystko czego mi trzeba: potrafię się przejąć losem postaci, naprawdę je polubić, mam wiarygodną tożsamość przedstawianych dwóch ludów, mam równowagę między akcją i naprawdę przyjemnym zwalnianiem tempa na malownicze opisy. I dobrą fantastykę, no. Polecam!

Zdecydowanie lepsza równowaga w dynamice prowadzenia opowieści w porównaniu ze "Światem Rocannona". Ursula Le Guin w tym tomie przede wszystkim pokazała mi to, czego zawsze brakowało mi u rodzimego pana Wegnera - kreślenie tożsamości danej społeczności bez sztywności, nadmiernej sztuczności i żmudnego wypowiadania na głos przez postaci zasad rządzących opisywaną grupą. W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo ładna historia, bez odkrywczych przemyśleń, ale dobrze opowiedziana. I przede wszystkim napisana solidnie jak na autorkę przystało, zdecydowanie lepsza opcja w ramach rozluźniającej, przygodowej fantastyki niż np takie Ćwieki i Pilipiuki, choćby ze względu na język.

Bardzo ładna historia, bez odkrywczych przemyśleń, ale dobrze opowiedziana. I przede wszystkim napisana solidnie jak na autorkę przystało, zdecydowanie lepsza opcja w ramach rozluźniającej, przygodowej fantastyki niż np takie Ćwieki i Pilipiuki, choćby ze względu na język.

Pokaż mimo to

Okładka książki Sandman: Dom lalki Chris Bachalo, Mike Dringenberg, Neil Gaiman, Malcolm Jones III, Dave McKean, Steve Parkhouse, Michael Zulli
Ocena 8,1
Sandman: Dom l... Chris Bachalo, Mike...

Na półkach: ,

Za mało mi tu tego gościa w czarnym płaszczu z fryzurą Roberta Smitha z The Cure, ale w dalszym ciągu to dobre historie.

Za mało mi tu tego gościa w czarnym płaszczu z fryzurą Roberta Smitha z The Cure, ale w dalszym ciągu to dobre historie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z jednej strony naprawdę dobrze napisany kawałek literatury, z pomysłem i bez taryfy ulgowej dla czytelnika. Osobiście lubię kiedy najpierw wrzuca się mnie w świat, a dopiero potem z kontekstu każe odczytać, na czym on w ogóle stoi. Z drugiej strony, ostateczne wnioski, które można z tego wyłuskać nie dały mi niczego nowego w życiu. Wręcz zawiodłam się pod koniec, że z początku nieoczywiste kwestie są nam tłuczone niemal czarno na białym. Czułam się dokładnie tak, jak wtedy gdy po obejrzeniu dwóch sezonów Twin Peaks zakończonych w sposób, który dopiero skłania do przeglądania w głowie treści całego serialu by znaleźć odpowiedzi, zostałam posadzona prze Fire walk with me, by Lynch wytłumaczył mi niepotrzebne rzeczy i zabrał temu wszystkiemu aurę niedopowiedzenia, która jest przecież ważna, bo zawsze daje pole do szerszej dyskusji. Mimo to, Brunner stawia tezy, które warte są przegadania, a przynajmniej przemyślenia. Nawet jeśli ostatecznie wychodzi to na mój gust średnio zgrabnie, to jest tu trochę miejsca do zadania sobie paru pytań, zadowalania się formą, odniesieniami, samym pomysłem. Warto przeczytać, warto za jakiś czas wrócić, ale nie rozpływam się, ot.

Z jednej strony naprawdę dobrze napisany kawałek literatury, z pomysłem i bez taryfy ulgowej dla czytelnika. Osobiście lubię kiedy najpierw wrzuca się mnie w świat, a dopiero potem z kontekstu każe odczytać, na czym on w ogóle stoi. Z drugiej strony, ostateczne wnioski, które można z tego wyłuskać nie dały mi niczego nowego w życiu. Wręcz zawiodłam się pod koniec, że z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyjdzie czas kiedy napiszę coś, co będzie wyglądało jak prawdziwa recenzja dylogii o Hyperionie, możne nawet obszerny tekst. Teraz się streszczę: błyskotliwy, dotykający wielu problemów natury różnorakiej, jegnocześnie pozostający science fiction w pełnym wydaniu, łączący pięknie wiele równoległych wątków, fascynujący, pięknie napisany, potrafiący zainteresować losem swoich bohaterów, wyzwalający mnóśtwo różnych emocji, bogaty w wiele cech, które sprawiają, że książkę chce się czytać, chce się o niej myśleć i później mówić. Uwielbiam!

Przyjdzie czas kiedy napiszę coś, co będzie wyglądało jak prawdziwa recenzja dylogii o Hyperionie, możne nawet obszerny tekst. Teraz się streszczę: błyskotliwy, dotykający wielu problemów natury różnorakiej, jegnocześnie pozostający science fiction w pełnym wydaniu, łączący pięknie wiele równoległych wątków, fascynujący, pięknie napisany, potrafiący zainteresować losem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwszego Wegnera - opowiadania, czytałam w liceum i byłam szczerze zachwycona. Minęło parę lat i przyszedł czas na powieść. I mam mieszane uczucia, bo z jednej strony Wegner nie przestał być świetnym twórcą, jeśli chodzi o uniwersum, budowanie jego wiarygodnej historii, zapewnianie mu różnorodności kulturowej. Z drugiej, mam wrażenie, że powieść to forma, do której jeszcze nie przywykł na tyle, by poczuć się w niej pewnie i swobodnie, by stworzyć coś równego. Pierwsza część "Nieba ze stali" mnie nie zachwyciła, nic się nie działo i nie było to kreatywne i fascynujące "niedzianie się", tylko żmudne obudowywanie fabuły tak, by mogła ruszyć w drugiej części książki. Kiedy ruszyła - każdy kto czytał Wegnera wie, jak sobie radzi ze scenami bitew. Są przemyślane, logiczne, niemalże wiarygodne (jak na fantastykę). Gorzej jest gdy przenosi się do mniejszej skali - motyw ucieczki z zamku wyglądał jak próba przeniesienia rozbuchanych filmowych scen CGI na papier, bez porządku i składu. Zamiast emocji, wywołało to u mnie chaos informacyjny i zażenowanie kreacją zarówno Dagheny, jej przyjaciółki jak i ich przeciwników. Może pamięć mi szwankuje, ale w opowiadaniach wydawał mi się bardziej subtelny, nie wikłając się w zbyt wiele "odpalonych" scen rodem z Matrixa połączonego z Hobbitem (tak, celowo jest tu filmowy Hobbit, którego możecie pamiętać z kiczowatości...).

Ponarzekałam, ale w szkolnej skali ocen i tak dałabym mocne cztery plus. Bo pan Wegner pisze ładnym językiem, w większości przypadków wie co chce napisać - to nie paplanina byle fantasty, który snuje opowieść na gorąco. Nie jest to może historia, ktora mnie osobiście chwyciła za serce, nie dało się tez wynieść z niej żadnych szczególnych przemyśleń, ale z pewnością jest to gawędziarstwo na poziomie i fantastyka, której nie trzeba się wstydzić. Samo uniwersum ze swoją obudową jest wystarczająco wciągające i fascynujące, by dać szansę historii, choćby właśnie po to, by poznać pomysł pisarza na stworzony świat. Tak więć Roberta Wegnera polecam.

Pierwszego Wegnera - opowiadania, czytałam w liceum i byłam szczerze zachwycona. Minęło parę lat i przyszedł czas na powieść. I mam mieszane uczucia, bo z jednej strony Wegner nie przestał być świetnym twórcą, jeśli chodzi o uniwersum, budowanie jego wiarygodnej historii, zapewnianie mu różnorodności kulturowej. Z drugiej, mam wrażenie, że powieść to forma, do której...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Piękna rzecz, przeczytana jednym tchem. Patti potrafi opisać ujmująco wszystko, niezależnie od tego czy skupia się na aspekcie prostytuowania się Roberta, czy na jego smutnej i bolesnej śmierci sposowdowanej AIDS. Jej relacja z artytą fascynuje od początku do końca, jej podejście do życia i przygody inspirują i przypominają o wartości sztuki. Miałam to szczęście czytać Poniedziałkowe dzieci w roku, w którym Patti zagrała w Polsce swoją płytę Horses i śpiewając elegię wymieniła wiele spośród osób napotkanych i wymienionych w książce. Cudowny, bogaty życiorys pełen spotkań z ludźmi muzyki, literatury i nie tylko. Ujęty w ładny język i równie dobre tłumaczenie. Polecam nawet osobom, które Patti nie znają, nigdy nie słyszały, bo to pozycja nie tylko dla sympatyków pary, ale w zasadzie dla każdego.

PS. Chciałam zaznaczyć szczególnie, że brak tu nienaturalnej podniosłości i nieszczerych peanów, które często rozpleniają się w tego typu biograficznych kawałkach.

Piękna rzecz, przeczytana jednym tchem. Patti potrafi opisać ujmująco wszystko, niezależnie od tego czy skupia się na aspekcie prostytuowania się Roberta, czy na jego smutnej i bolesnej śmierci sposowdowanej AIDS. Jej relacja z artytą fascynuje od początku do końca, jej podejście do życia i przygody inspirują i przypominają o wartości sztuki. Miałam to szczęście czytać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie powiedziałabym, że jest to Gaiman w najlepszym swoim wydaniu. Przede wszystkim zbiór dość nierówny, a niektóre opowiadania wyrzuciłabym stamtąd bez mrugnięcia okiem, bo nie przepadam za Gaimanem, który upiera się przy wywoływaniu obrzydzenia w zupełnie nieinteresujący sposób. Jak mam chęć, a nie miewam, to włączam horrory gore. Natomiast pisarz jak zwykle z łatwością wślizguje się w oniryczne pejzaże i wyciąga z rękawa opowieści anegdotyczne, magiczne, ale przede wszystkim różnorodne. I wśród tego worka różnistości zawsze znajdzie się coś, co chociaż na moment skradnie mi serce. Nie bez powodu używam sformułowania, bo chociaż Gaiman nie dba o dydaktyzm i głębokie przekazy, to jest świetny w wysupływaniu z człowieka rozmaitych drobnych emocji. Za to go lubię, za rozrywkowość tekstów i za to, że zawsze coś poza samą zabawą się w nich chowa.

Nie powiedziałabym, że jest to Gaiman w najlepszym swoim wydaniu. Przede wszystkim zbiór dość nierówny, a niektóre opowiadania wyrzuciłabym stamtąd bez mrugnięcia okiem, bo nie przepadam za Gaimanem, który upiera się przy wywoływaniu obrzydzenia w zupełnie nieinteresujący sposób. Jak mam chęć, a nie miewam, to włączam horrory gore. Natomiast pisarz jak zwykle z łatwością...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeżeli ktoś obawiał się tutaj, że zostanie potraktowany przez Thorne'a jako dzieciak, który nie zrozumiał fizyki w liceum, to ja te obawy rozwiewam! Bardzo przyjemnie złożony tekst, treść godna laika chcącego na poważnie się czegoś dowiedzieć i ewentualnie poszerzyć wiedzę o źródła dodatkowe, które Thorne podrzuca. Tłumaczenie książki też niczego sobie, można sobie spokojnie zapomnieć, że nie była pisana w języku polskim. Piękne wydanie, bogate w zdjęcia i grafiki ułatwiające zrozumienie zagadnień (wierzcie, że czasem się naprawdę przydają). Lepsze to od niejednej stricte dydaktycznej książki o fizyce dla laika, poleciłabym nawet osobom, które filmu nie oglądały (a obejrzeć wypada, tylko nie zwracajcie uwagi na większośc dialogów i przewińcie sceny gdzie Nolan wciska emocjonalną papkę na poziomie holiłud).

Jeżeli ktoś obawiał się tutaj, że zostanie potraktowany przez Thorne'a jako dzieciak, który nie zrozumiał fizyki w liceum, to ja te obawy rozwiewam! Bardzo przyjemnie złożony tekst, treść godna laika chcącego na poważnie się czegoś dowiedzieć i ewentualnie poszerzyć wiedzę o źródła dodatkowe, które Thorne podrzuca. Tłumaczenie książki też niczego sobie, można sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świetnie wykreowany świat i eksploatacja znanych już motywów. Taka lekka przygodówka a la fantasy z niebanalnym pomysłem. Wykorzystywane mity i legendy też nie są tak oklepane, jak na przykład te, w które bawi się Ćwiek. Miałabym zastrzeżenia do głównego bohatera i ogólnie do stworzonych postaci, ale to raczej uwagi ogólne, bo przy tym targecie nie chodziło nikomu o głębię psychologiczną i realizm - same zarysy tutaj wystarczyły, a towarzysze Kutrzeby sami w sobie są dość interesujący. Chętnie przeczytałabym coś podobnego, ale z o stopień ciekawiej zawiązaną intrygą i mniej trwałym bohaterem, bo Kutrzeba był niemal nie do zniszczenia, a to przy takich czytadłach obniża zainteresowanie. Przy tej niezniszczalności nie był jednak zrobiony na herosa, wręcz przeciwnie, bliżej mu było do zmęczonego życiem wiedźmina, a to już dobrze. Sprawę intrygi zdecydowanie obroniło świetne uniwersum. Tak ogólnie to polecam, ale ostrzegam, że nie ma tu trzeciego dna i filozofowania (na całe szczęście dla tej książki).

Świetnie wykreowany świat i eksploatacja znanych już motywów. Taka lekka przygodówka a la fantasy z niebanalnym pomysłem. Wykorzystywane mity i legendy też nie są tak oklepane, jak na przykład te, w które bawi się Ćwiek. Miałabym zastrzeżenia do głównego bohatera i ogólnie do stworzonych postaci, ale to raczej uwagi ogólne, bo przy tym targecie nie chodziło nikomu o głębię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O rany, jak marnie. Sięgnęłam z uwagi na tło historyczne, które wydawało się zapowiadać coś interesującego. Dostałam książkę, która bardzo powierzchownie przechodzi nad frankistowską Hiszpanią, za to bardzo hojnie obsypuje źle napisanymi scenami erotycznymi. Warstwa emocjonalna niestety na poziomie odrobinę wyższym od serialowego - przede wszystkim na tych kilkuset stronach nie dało się poważnie potraktować żadnego z wątków, w ktore autor próbuje wchodzić. A przeciąga przez fobie seksualne, kryzys wieku średniego, homoseksualizm u nastolatków, hiszpański ruch oporu w Barcelonie, nierówności klasowe itp. Co za dużo to nie zdrowo, wszystko spłycone i miałkie. Ble.

O rany, jak marnie. Sięgnęłam z uwagi na tło historyczne, które wydawało się zapowiadać coś interesującego. Dostałam książkę, która bardzo powierzchownie przechodzi nad frankistowską Hiszpanią, za to bardzo hojnie obsypuje źle napisanymi scenami erotycznymi. Warstwa emocjonalna niestety na poziomie odrobinę wyższym od serialowego - przede wszystkim na tych kilkuset stronach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kim jest Remarque, którego znamy z Na zachodzie bez zmian? Był czynnym uczestnikiem I wojny światowej, gdzie osobiście posmakował nie tylko towarzyszących jej emocji, ale też fizycznego bólu, który ostatecznie ściągnął go z frontu. Co jednak było potem? Remaque nie doznał ulgi wkraczając w czasy powojnia. Ścigany problemami finansowymi imał się różnych zawodów. Patrzył, jak na jego oczach do głosu dochodzą naziści, zmuszony przełknąć gorycz, jaką niosły nadchodzące czasy zapowiadające kolejne krwawe rozwiązania. Pomagał uciekać Żydom z Niemiec. Zabroniono wydawania jego książek, a uprzednio wydane spalono. Pomysłodawcą bym sam Goebbels. Na końcu Remarque został emigrantem z przymusu. Ten zaledwie dziesięcioletni fragment jego życiorysu starczy na niejeden film, lecz pisarz nie przekazuje swoich doświadczeń w jednej spójnej historii, lecz w wielu powieściach. Kochaj bliźniego swego jest wypadkową części z jego doświadczeń, ubraną w historię trójki bohaterów, Kerna, Ruth i Josefa Steinera.

Link do recenzji
http://szortal.com/node/7491

Kim jest Remarque, którego znamy z Na zachodzie bez zmian? Był czynnym uczestnikiem I wojny światowej, gdzie osobiście posmakował nie tylko towarzyszących jej emocji, ale też fizycznego bólu, który ostatecznie ściągnął go z frontu. Co jednak było potem? Remaque nie doznał ulgi wkraczając w czasy powojnia. Ścigany problemami finansowymi imał się różnych zawodów. Patrzył, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Na całe szczęście istnieją jeszcze książki, które pozwalają odpocząć od papki przemielonej przez setki autorów w setkach podobnych do siebie tworów z gatunku fantastyki. Błyszczą pomysłem, wciągają i przede wszystkim ustawiają wysoko poprzeczkę. Podstawiają nogę każdemu, kto zapomniał, że fantasy nie musi wcale opierać się wyłącznie na szkielecie powtarzalnych przygód. Roger Zelazny poprzeczkę tę ustanowił na zadowalająco wysokim poziomie, płodząc te kilka woluminów, które obiegają teraz świat zebrane w jeden tom Kronik Amberu
Link do recenzji: http://szortal.com/node/7223

Na całe szczęście istnieją jeszcze książki, które pozwalają odpocząć od papki przemielonej przez setki autorów w setkach podobnych do siebie tworów z gatunku fantastyki. Błyszczą pomysłem, wciągają i przede wszystkim ustawiają wysoko poprzeczkę. Podstawiają nogę każdemu, kto zapomniał, że fantasy nie musi wcale opierać się wyłącznie na szkielecie powtarzalnych przygód....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Magia słowa - tak określiłabym cykl "Północna Droga". Dynamika uzyskana za pomocą krótkich zdań, niezwykłe relacje między bohaterami, emocje - często te najbardziej subtelne, a we wszystko wplecione nici historii chrystianizacji Norwegii. Pani Cherezińska tworzy postaci, z którymi trudno się nie związać, a jeszcze trudniej się z nimi żegnać. Odsłania magię surowej i pięknej Norwegii, magię litej skały która wietrzeje, kiedy wkracza nowy Chrystus, plamiąc krzyż krwią. Jak dla mnie to świetne oblicze powieści historycznej i z niecierpliwością myślę o chwyceniu w ręce czwartego tomu. Polecam. Bardzo.

Magia słowa - tak określiłabym cykl "Północna Droga". Dynamika uzyskana za pomocą krótkich zdań, niezwykłe relacje między bohaterami, emocje - często te najbardziej subtelne, a we wszystko wplecione nici historii chrystianizacji Norwegii. Pani Cherezińska tworzy postaci, z którymi trudno się nie związać, a jeszcze trudniej się z nimi żegnać. Odsłania magię surowej i pięknej...

więcej Pokaż mimo to