Biblioteczka
2016-01-04
2016-01-03
2015-11-28
2015-10-24
2015-10-22
2015-03-15
Brawurowo napisana powieść. Bardzo krótka, ale bardzo dobitnie opowiedziana. Serce mi krwawiło, jak czytałem o śmierci Boxera, mojego ulubionego bohatera. Do tej pory jest to jeden z najsmutniejszych momentów w literaturze, moim zdaniem oczywiście. Jeśli ktoś jest średnio oswojony z historią - podobnie jak ja - to alegoria zwierząt powinna tutaj być bardzo pomocna :)
Brawurowo napisana powieść. Bardzo krótka, ale bardzo dobitnie opowiedziana. Serce mi krwawiło, jak czytałem o śmierci Boxera, mojego ulubionego bohatera. Do tej pory jest to jeden z najsmutniejszych momentów w literaturze, moim zdaniem oczywiście. Jeśli ktoś jest średnio oswojony z historią - podobnie jak ja - to alegoria zwierząt powinna tutaj być bardzo pomocna :)
Pokaż mimo to2015-10-18
Czytało mi się znacznie ciężej niż pierwszą część "Więzień Labiryntu". Pewnie dlatego, że poprzedniczka nie była aż tak powtarzalna, jak ta. Wprawdzie więcej się dzieje (może momentami wprowadzać zamieszanie), ale niesamowicie mnie męczyły momenty, w których Thomas zasypiał, miał wizje i budził się po raz tysięczny. Opisy pustyni mnie dobijały, po co za każdym razem podkreślać żar tam panujący? Aczkolwiek, podobnie jak w przypadku pierwszej części, wkręciłem się gdzieś w połowie powieści. Jak już wspomniałem, zamieszanie ogromne, Czytelnik jest skonfundowany. Dosłownie. Niemniej jednak, książka nadal mi się podobała, nie mogę się doczekać poznania treści finalnej części trylogii "Lek na śmierć". Czy polecam? Owszem, ponieważ jak już ktoś przeczytał "Więźnia Labiryntu", nie wyobrażam sobie, żeby miał/miała się nie dowiedzieć, co się działo w "Próbach ognia"... :)
Czytało mi się znacznie ciężej niż pierwszą część "Więzień Labiryntu". Pewnie dlatego, że poprzedniczka nie była aż tak powtarzalna, jak ta. Wprawdzie więcej się dzieje (może momentami wprowadzać zamieszanie), ale niesamowicie mnie męczyły momenty, w których Thomas zasypiał, miał wizje i budził się po raz tysięczny. Opisy pustyni mnie dobijały, po co za każdym razem...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-04
Światowy bestseller, o którym tak wiele słyszałem i którego przeczytania nie mogłem się doczekać - okazał się dla mnie pewnego rodzaju rozczarowaniem.
Czytając "Wielkiego Gatsby'ego" odnosiłem wrażenie, że powieść ta została napisana bez ładu i składu, zupełnie jakby Francis Scott Fitzgerald nie przemyślał porządnie jej konstrukcji. Plus za głównego bohatera i narratora historii, Nicka Carrawaya, jedynej rozsądnej postaci tej opowieści, ogromny minus za bohatera tytułowego, o którym Czytelnik nie wie prawie nic (poza szczątkowymi informacjami od samego Gatsby'ego i fałszywymi plotkami), i którego doprawdy nie da się obdarzyć sympatią, mimo bardzo dobrze zapowiadającego się początku.
Fakt faktem, fabuła mi się podobała. Nie widzę raczej głębszego przekazu niż "pierwsza miłość nigdy nie gaśnie" / "jesteśmy na zawsze osadzeni we własnej przeszłości". Problem - jak już podkreśliłem wyżej - jest z wykonaniem i konstrukcją powieści. Ogromne zamieszanie czasowe, w którym sam autor się gubi, momentami trudno stwierdzić, czy są to aktualne odczucia bohatera, czy te sprzed dwóch lat. Chyba że taki był celowy zabieg Fitzgeralda, żeby zmylić Czytelnika. W takim razie gratuluję, osiągnął Pan sukces.
Nie jestem pewien, czy poleciłbym tę książkę, ale raczej warto ją przeczytać. Chociażby z samego faktu poznania utworu klasyki literatury. Nie żałuję spędzonego czasu nad "Wielkim Gatsbym", ale ten przypadek tylko mnie utwierdził w przekonaniu, że nie zawsze "klasyka literatury" musi świadczyć o jej poziomie.
Światowy bestseller, o którym tak wiele słyszałem i którego przeczytania nie mogłem się doczekać - okazał się dla mnie pewnego rodzaju rozczarowaniem.
Czytając "Wielkiego Gatsby'ego" odnosiłem wrażenie, że powieść ta została napisana bez ładu i składu, zupełnie jakby Francis Scott Fitzgerald nie przemyślał porządnie jej konstrukcji. Plus za głównego bohatera i narratora...
2015-09-12
Mimo tego, że pod względem języka powieść mnie nie "powaliła" i momentami nawet z nią walczyłem, jednak poczułem pewną więź z głównym bohaterem - Anonimem, tak go nazwę, zwłaszcza że Tadeusz Konwicki nie nadał mu żadnego imienia. Uważam, że "Mała apokalipsa" podejmuje wiele wątków dotyczących słabości i kondycji współczesnego człowieka, która zostaje zachwiana poprzez system totalitarny. Anonim tak naprawdę nie wie, jaki dzień, miesiąc bądź rok jest aktualnie. Nawet anomalie pogodowe nie pomagają mu określić odpowiedniej pory roku (za dnia wiosenne słońce, wieczorem śnieżny opad).
Zainteresował mnie zabieg zastosowany przez Konwickiego - brak podziału na rozdziały. Powieść jest napisana ciągiem, przez co nabiera wymiaru realistyczno-apokaliptycznego, co zostaje wzmocnione przez opisy realnych miejsc w Warszawie (Nowy Świat, Śródmieście, etc.) Mimo więzi głównego bohatera trudno uznać za sympatycznego i łatwo zdobywającego przyjaźń. Jedno jest jednak pewne, każdy Czytelnik/Czytelniczka odnajdzie w nim przynajmniej część siebie, zważywszy na bogate przeżycia Anonima.
Myślę, że "Mała apokalipsa" to dzieło uniwersalne i zawsze na czasie. Momentami odnosiłem wręcz wrażenie, że ze spokojem akcję można by było przenieść w XXI wiek, zważywszy na aktualną sytuację polityczną w kraju.
Mimo tego, że pod względem języka powieść mnie nie "powaliła" i momentami nawet z nią walczyłem, jednak poczułem pewną więź z głównym bohaterem - Anonimem, tak go nazwę, zwłaszcza że Tadeusz Konwicki nie nadał mu żadnego imienia. Uważam, że "Mała apokalipsa" podejmuje wiele wątków dotyczących słabości i kondycji współczesnego człowieka, która zostaje zachwiana poprzez...
więcej Pokaż mimo to