-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2013-01-05
2013-01-13
Jedna z fajniejszych lektur, serio. Chociaż trochę smęciło i może trochę za dużo opisów przyrody było, ale ogólnie nie czytało się źle.
Jedna z fajniejszych lektur, serio. Chociaż trochę smęciło i może trochę za dużo opisów przyrody było, ale ogólnie nie czytało się źle.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-16
Obiecałam sobie, że zaprzestanę pisania tych jednozdaniowych opinii, bo już chyba byłoby lepiej, żeby ich w ogóle nie było.
W każdym bądź razie - zapowiadało się na coś całkiem fajnego i nie do końca się zawiodłam. Na rewersie okładki porównali to do "Igrzysk śmierci" i to samo w sobie już coś musi oznaczać. No ale. Początkowo skojarzyło mi się z Intruzem, nie wiem czemu, po prostu. Może językiem. Później czytając to myślałam o Szeptem, może przez umiejscowienie akcji, dopiero potem przyszły mi na myśl Igrzyska, ze względu na antyutopijny klimat, i chyba tylko dlatego. Poza tym nie wyróżnia się niczym szczególnym, jeśli chodzi o akcję, to dopiero pod koniec zaczęło dziać się coś więcej.
Obiecałam sobie, że zaprzestanę pisania tych jednozdaniowych opinii, bo już chyba byłoby lepiej, żeby ich w ogóle nie było.
W każdym bądź razie - zapowiadało się na coś całkiem fajnego i nie do końca się zawiodłam. Na rewersie okładki porównali to do "Igrzysk śmierci" i to samo w sobie już coś musi oznaczać. No ale. Początkowo skojarzyło mi się z Intruzem, nie wiem czemu,...
2013-01-17
Przeczytanie całości zajęło mi nie dłużej niż pół godziny. ._. Ale lubię takie lektury pod względem długości właśnie. Krótko, zwięźle i na temat. D: Nic do dodania. A, ten Mendel się tak fajnie wysławiał. :3
Przeczytanie całości zajęło mi nie dłużej niż pół godziny. ._. Ale lubię takie lektury pod względem długości właśnie. Krótko, zwięźle i na temat. D: Nic do dodania. A, ten Mendel się tak fajnie wysławiał. :3
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-19
W porównaniu do pierwszej części - jest postęp. Ale zacznę od tego, co było złe. Zwiększyli czcionkę i mimo że optymalnie książka wydaje się być nieznacznie dłuższa od poprzedniej, naprawdę jest krótsza. D: Całe cztery linijki tekstu na stronę mniej. Tak, liczyłam. Nie pytajcie, dlaczego. Ale to jakoś bardzo mi nie przeszkadzało, nie narzekam na mniejszą ilość treści. Autorka zręcznie wprowadziła nowe wątki i pisze w inny sposób, ta akcja jest taka przeplatana, nie ma normalnych rozdziałów, tylko "wtedy" i "teraz". Początkowo mnie to irytowało trochę, ale generalnie nie było źle.
Na początku akcja była trochę przewidywalna, ale końcówka świetnie wyszła, a skończyło się w takim momencie, że następną część chcę już, teraz, chociaż nawet nie wiem, kiedy ona wychodzi. ;_; Wydarzenia weszły na nowy poziom, tylko trochę dziwnie się czuję z tym, że... Nieważne. To już spoiler. Ale już wiem, co Marlena miała na myśli jak mówiła, że ta część ją wkurzyła. Po części się zgadzam. ._.
W porównaniu do pierwszej części - jest postęp. Ale zacznę od tego, co było złe. Zwiększyli czcionkę i mimo że optymalnie książka wydaje się być nieznacznie dłuższa od poprzedniej, naprawdę jest krótsza. D: Całe cztery linijki tekstu na stronę mniej. Tak, liczyłam. Nie pytajcie, dlaczego. Ale to jakoś bardzo mi nie przeszkadzało, nie narzekam na mniejszą ilość treści....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-23
2013-01-24
Dawać tą samą ocenę takiemu Miłosierdziu gminy i takiemu Finale? Jak tego się nawet porównać nie da. D: No ale nieważne.
Muszę przyznać, że czuję pewną ulgę z powodu tego, że to wszystko się już skończyło i nie ma więcej części. Te wszystkie wątki od początku Szeptem zlały mi się w taką jedną mamałyję i został tylko taki chaos. Pewnie bardzo szybko zapomnę większość z nich. Z drugiej strony, wciągnęło mnie, bo gdyby nie to, nie dotarłabym do samego końca. Nora mnie irytowała, chyba najbardziej w Crescendo, teraz trochę też, teraz nawet Patch mnie trochę irytował. Nie wiem, czemu. Może dlatego, że był taki idealny. Aż za bardzo.
Jeśli chodzi o akcję, to momentami to było albo rozlazłe, przynajmniej dla mnie, albo takie nabżdżone (tworzę nowe słowa!), albo irracjonalne. W niecałe dwa dni nauczyć się fechtunku? Pogawędka tuż przed walką na śmierć i życie? Tak, wiem, często się spotyka takie spowalniacze akcji, ale mi to nie pasowało po prostu. ._. Poza tym w porządku, wyobraźni autorki chyba nie mam nic do zarzucenia, bo poskładała to wszystko razem w kupę.
Dawać tą samą ocenę takiemu Miłosierdziu gminy i takiemu Finale? Jak tego się nawet porównać nie da. D: No ale nieważne.
Muszę przyznać, że czuję pewną ulgę z powodu tego, że to wszystko się już skończyło i nie ma więcej części. Te wszystkie wątki od początku Szeptem zlały mi się w taką jedną mamałyję i został tylko taki chaos. Pewnie bardzo szybko zapomnę większość z...
2013-01-30
Prawie się popłakałam, serio. D: I chyba spośród wszystkich nowel, jakie czytałam, ta mi przypadła do gustu najbardziej, bo ta historia opowiedziana jest w ciekawy sposób. Przez drzewa. A wiatr ich słucha.
Prawie się popłakałam, serio. D: I chyba spośród wszystkich nowel, jakie czytałam, ta mi przypadła do gustu najbardziej, bo ta historia opowiedziana jest w ciekawy sposób. Przez drzewa. A wiatr ich słucha.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-02-03
Są takie książki, w obliczu których nauka na wok i biologię staje się czymś abstrakcyjnym i kompletnie niepotrzebnym. Są takie książki, przy których okazuje się, że nie można ich czytać tak po prostu, od niechcenia, podczas siedzenia przy komputerze, bo wymagają one całości uwagi czytelnika.
Ale może zacznę od początku - zaczęło się całkiem ciekawie, później mnie trochę nudziło, później znowu wciągnęło, po to żebym dzisiaj przeczytała ostatnich 150 stron praktycznie naraz. To trochę taka książkowa incepcja, w której stopniowo, małymi kroczkami dochodzi się do prawdy. Losy Daniela i losy Juliana, zwłaszcza pod koniec, zlewały mi się w jedno. Szokująca i misternie splątana intryga - tak bym najkrócej opisała tę książkę, tylko, niestety, końcówka mnie absolutnie zawiodła. Po prostu spodziewałam się czegoś, po czym nie będę mogła się pozbierać, a zakończenie jest prawie całkiem zwyczajne i nie pasuje do całości niezwykłej historii. Ale trudno. I tak podziwiam autora. Za to, że przy czytaniu zapominałam o swojej własnej egzystencji, a to się naprawdę rzadko zdarza, nawet jakby brać pod uwagę tylko te książki, które mi się podobały.
Są takie książki, w obliczu których nauka na wok i biologię staje się czymś abstrakcyjnym i kompletnie niepotrzebnym. Są takie książki, przy których okazuje się, że nie można ich czytać tak po prostu, od niechcenia, podczas siedzenia przy komputerze, bo wymagają one całości uwagi czytelnika.
Ale może zacznę od początku - zaczęło się całkiem ciekawie, później mnie trochę...
2013-02-10
Mam okropnie mieszane uczucia, jeśli chodzi o tę książkę. Mój tolkieno-fanowski instynkt każe mi powiedzieć głośne i zdecydowane NIEEEE, kiedy widzę, jak autor przedstawia bohaterów typu Aragorn, Eomer, Eowina, Arwena i Śródziemie w ogóle. Profanacja po prostu. Przez to cały magiczno-bajkowy klimat świata wykreowanego przez Tolkiena gdzieś się gubi. Autora ratuje tylko to, że nie nawiązywał bezpośrednio do wydarzeń z Władcy Pierścieni często; spodziewałam się, że - jak tytuł podpowiada - akcja będzie ta sama, tylko z innej perspektywy. A gdzie tam. To całkiem inna historia, więc ta profanacja nie była aż tak dotkliwa.
No i pomijając jeszcze fakt, że nie mogę wybaczyć sobie tego, iż w pewnym, zwłaszcza końcowym momencie łapałam się na kibicowaniu na przykład trollowi, tym samym życząc elfom unicestwienia, książka była całkiem dobra. Jeśli zapomnieć na chwilę o Władcy Pierścieni, to była bardzo dobra. Byłam dość miło zaskoczona, jak okazało się, że to nie będzie wykład o warunkach naturalnych Mordoru i innych tego typu rzeczach, bo po pierwszych paru stronach obawiałam się tego. Dlatego te 7/10 jej daję.
Mam okropnie mieszane uczucia, jeśli chodzi o tę książkę. Mój tolkieno-fanowski instynkt każe mi powiedzieć głośne i zdecydowane NIEEEE, kiedy widzę, jak autor przedstawia bohaterów typu Aragorn, Eomer, Eowina, Arwena i Śródziemie w ogóle. Profanacja po prostu. Przez to cały magiczno-bajkowy klimat świata wykreowanego przez Tolkiena gdzieś się gubi. Autora ratuje tylko to,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-02-12
Ta część nie wywarła na mnie takiego wrażenia, jak pierwsza, ale to pewnie dlatego, że pierwsza pozwalała na stopniowe poznawanie tego świata, a w tej jest on już po prostu poznany. Pojawiają się, oczywiście, nowe elementy, ale niewiele. Ale. Nie wydaje mi się, żeby ta część ustępowała pierwszej pod względem akcji. Może tylko bohaterów jest mniej, ale Homer z jego refleksjami nad życiem i nieśmiertelnością wystarcza za kilku. D:
Sama książka skłania do refleksji na pewno. Z jednej strony lęk przed tym, że rzeczywiście to wszystko się tak skończy, i z kilku miliardów ludzi zostanie marnych kilkadziesiąt tysięcy zdegenerowanych jednostek, dla których na powierzchni nie ma już miejsca, z drugiej - zachwyt, że mimo wszystko oni mają jeszcze siłę walczyć i w coś wierzyć.
Ta część nie wywarła na mnie takiego wrażenia, jak pierwsza, ale to pewnie dlatego, że pierwsza pozwalała na stopniowe poznawanie tego świata, a w tej jest on już po prostu poznany. Pojawiają się, oczywiście, nowe elementy, ale niewiele. Ale. Nie wydaje mi się, żeby ta część ustępowała pierwszej pod względem akcji. Może tylko bohaterów jest mniej, ale Homer z jego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-02-14
Najbardziej wstrząsająca antyutopia, z jaką miałam do czynienia. Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak bardzo będzie przemawiała do psychiki. Ciągła inwigilacja, nagłe zniknięcia za najmniejsze przewinienia, okrucieństwo, nierówności społeczne, brak podstawowych towarów na rynku - tego nie można zaakceptować, ale można sobie wyobrazić i zrozumieć. Za to totalne przekłamanie, zmienianie przeszłości, mieszanie ludziom w głowach, to całe "dwójmyślenie" i to, co działo się pod koniec z głównym bohaterem, nie mieści się w głowie po prostu. Wojna to pokój. Wolność to niewola. Ignorancja to siła. Sprzeczności, sprzeczności wszędzie. Wszystkie ludzkie odruchy i uczucia są wykorzeniane, zostaje tylko miłość do Wielkiego Brata i nienawiść do wroga.
Winston budził moje współczucie, ale nie lubiłam Julii, bo była ignorantką i egocentryczką.
Podobało mi się jeszcze to wymowny wykorzystanie symboli (szklany przycisk, rymowanka z kościołami), które bez przerwy się w ciągu akcji przewijały, jako wyraz tęsknoty do czegoś niezdefiniowanego.
Najbardziej wstrząsająca antyutopia, z jaką miałam do czynienia. Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak bardzo będzie przemawiała do psychiki. Ciągła inwigilacja, nagłe zniknięcia za najmniejsze przewinienia, okrucieństwo, nierówności społeczne, brak podstawowych towarów na rynku - tego nie można zaakceptować, ale można sobie wyobrazić i zrozumieć. Za to totalne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-02-16
Książka jest dość specyficzna i ludziom, którzy generalnie nie jarają się twórczością Tolkiena, może nie przypaść do gustu. A jednocześnie każdy szanujący się fan Władcy Pierścieni powinien ją znać. Z początku przypomina tolkienowską wersję Biblii albo mitologię, której wydarzenia dzieją się w wyimaginowanym świecie, w każdym razie, słyszałam różne opinie. Ja wpadłam w zachwyt. W trakcie poznawania historii zaczynającej się od początku świata, czułam się tak, jakby wcześniejsza lektura Władcy Pierścieni, Hobbita czy Dzieci Hurina była pozbawiona jakichkolwiek fundamentów, a występujące tam wzmianki dotyczące wcześniejszych er w końcu nabrały widzialnych kształtów. Wszystko ładnie układa się w jedną całość. I... Wow. Przyznać muszę, że po jakimś czasie przestałam ogarniać wszystkie imiona i zależności między rodami elfów, a później ludzi, ale to wszystko jest utkane w tak misterną sieć, że nie można tego nie docenić. Wzruszyła mnie historia Berena i Luthien, którą wcześniej znałam tylko w zarysach i dalej twierdzę, że Opowieść o Dzieciach Hurina to najsmutniejsza rzecz w literaturze, z jaką miałam do czynienia. Ogólny wydźwięk całej książki jest dość pesymistyczny, bo w każdej części historii czai się zło i zdrada, ale to tylko dodaje wzniosłości. Jedyne, czego żałuję to to, że przeczytałam to zbyt szybko, zamiast spokojnie się w to zagłębić. ._.
Książka jest dość specyficzna i ludziom, którzy generalnie nie jarają się twórczością Tolkiena, może nie przypaść do gustu. A jednocześnie każdy szanujący się fan Władcy Pierścieni powinien ją znać. Z początku przypomina tolkienowską wersję Biblii albo mitologię, której wydarzenia dzieją się w wyimaginowanym świecie, w każdym razie, słyszałam różne opinie. Ja wpadłam w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-02-23
Zacznę od tego, że nie mam kompletnie porównania. To moja pierwsza książka Kinga i w ogóle mój pierwszy horror w życiu. Wypożyczyłam, po czym przeczytałam kilka opinii, że to jedna z gorszych książek Kinga, ale trudno, nie zniechęciło mnie to prawie.
Uderzyło mnie to, że bohaterowie od samego początku, od pierwszej strony wręcz, są śmiertelnie przerażeni. Nie wiem, czy ja bym była na ich miejscu, ale tak widocznie jest w powieściach grozy. Uderzyło mnie też to, że na początku jest dość dużo retrospekcji, ale tak widocznie jest w powieściach Kinga. Później się okazało, że one były potrzebne. Uderzyło mnie to, że niektóre zdania powtarzały się jak jakaś mantra, na przykład to o tym, że mumia nas goni albo "z powodu głowy". To było takie charakterystyczne i w sumie fajne.
Jeśli chodzi o całość, to było trochę różnie. Podobało mi się, ale przez niektóre momenty dosłownie brnęłam. Nie wiem tylko, czy dlatego, że była ciężka, czy dlatego, że to ja leżałam w gorączce. W każdym bądź razie, książka jest dobra. Okropna momentami, ale dobra.
Zacznę od tego, że nie mam kompletnie porównania. To moja pierwsza książka Kinga i w ogóle mój pierwszy horror w życiu. Wypożyczyłam, po czym przeczytałam kilka opinii, że to jedna z gorszych książek Kinga, ale trudno, nie zniechęciło mnie to prawie.
Uderzyło mnie to, że bohaterowie od samego początku, od pierwszej strony wręcz, są śmiertelnie przerażeni. Nie wiem, czy ja...
2013-03-06
Prus zrujnował moje życie. Dlaczego skończył to w takim momencie, albo może dlaczego skończył to w taki sposób? Niepewność jest najgorsza. ;_;
Zaczęłam jakoś nie z tej strony. Ale musiałam. No więc, jak na lekturę jest to książka wyśmienita, powiedziałabym nawet, że jedna z najlepszych lektur, jakie czytałam, jeśli nie najlepsza. Nie licząc Hobbita. Wciągnęło, wzruszyło i skłoniło do refleksji. I teraz już wiem, czemu mamy Wokulskiego na peronie w Skierniewicach. c: Podobały mi się wtrącenia Rzeckiego w postaci jego pamiętnika, on był taki zabawny. I w ogóle każdy bohater był jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny, można by ich odróżniać po samym sposobie mówienia czy gestach. Akcja się nie wlokła, mogłabym powiedzieć, że dla mnie to gorzej, tak samo jak to, że było dużo bohaterów i wątków, bo nauczycielka od polskiego na kartkówce z lektury zwróci ten fakt przeciwko nam. ._. Ale to autorowi mogę wybaczyć, bo napisał wspaniałą książkę.
Prus zrujnował moje życie. Dlaczego skończył to w takim momencie, albo może dlaczego skończył to w taki sposób? Niepewność jest najgorsza. ;_;
Zaczęłam jakoś nie z tej strony. Ale musiałam. No więc, jak na lekturę jest to książka wyśmienita, powiedziałabym nawet, że jedna z najlepszych lektur, jakie czytałam, jeśli nie najlepsza. Nie licząc Hobbita. Wciągnęło, wzruszyło i...
2013-03-08
Wow, ale to było fajne. Czytałam ją w dwóch partiach, przez co za drugim razem nie ogarniałam postaci tych takich pobocznych, za dużo nazwisk, ale generalnie książka jest bardzo przystępna. Martin stworzył ciekawą rzeczywistość, a co najważniejsze, złożoną z różnorodnych części, wystarczy porównać Dothraków, mieszkańców Królewskiej Przystani, Winterfell czy Nocną Straż. Podobały mi się też takie niezbyt znaczące, ale ciekawe szczegóły, jak łańcuchy maesterów i czardrzewa, a Mur to już w ogóle mistrzostwo, próbowałam sobie wyobrazić coś tak wielkiego. Jeśli zaś chodzi o bohaterów i akcję - nie mam nic do zarzucenia. Nie było tak, że ktoś jest bezwzględnie dobry lub bezwzględnie zły, w końcu wszyscy są tylko ludźmi. I te intrygi. Nie spodziewałam się niczego innego po tytule "Gra o tron" i nie zawiodłam się, dobrze skonstruowana historia. Przy czym to wszystko dzieje się w pewnym momencie w całości akcji, jest pewna konkretna przeszłość, która ma wpływ na teraźniejszość i zapewne przyszłość, biorę się za następną część.
Wow, ale to było fajne. Czytałam ją w dwóch partiach, przez co za drugim razem nie ogarniałam postaci tych takich pobocznych, za dużo nazwisk, ale generalnie książka jest bardzo przystępna. Martin stworzył ciekawą rzeczywistość, a co najważniejsze, złożoną z różnorodnych części, wystarczy porównać Dothraków, mieszkańców Królewskiej Przystani, Winterfell czy Nocną Straż....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-15
Wahałam się między ośmioma a dziewięcioma gwiazdkami, bo dziewięć gwiazdek wydaje się w porządku, tyle że nie wiem nie wiem, czy określiłabym książkę jako "wybitną". Niech będzie, bo opowieść trzyma wysoki poziom pierwszej części, może jest nawet trochę lepsza. Zaskoczyła mnie pozytywnie w kilku momentach, w nazwiskach i herbach tych wszystkich lordów pewnie w życiu się nie odnajdę, ale to nic. Wciąąąga. Człowiek już się zdążył przywiązać do starych bohaterów, niektórych poznaje z innej strony (Theon) albo po prostu poznaje bliżej (Stannis, Renly). Bitwa pod koniec sympatycznie przedstawiona, rozwala mnie to, że autor tak bardzo wczuł się w pisanie powieści, że przedstawiał nawet dźwięki trąb i rogów. Ahuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu. Co jeszcze... Wilkory. Smoki. Magia. Mało było trochę wpleceń losów Dany, spodziewałam się, że w tej części trochę dalej zajdzie jej historia, ale nic nie mówię, bo jeszcze trzy, a raczej pięć części przede mną. D:
Wahałam się między ośmioma a dziewięcioma gwiazdkami, bo dziewięć gwiazdek wydaje się w porządku, tyle że nie wiem nie wiem, czy określiłabym książkę jako "wybitną". Niech będzie, bo opowieść trzyma wysoki poziom pierwszej części, może jest nawet trochę lepsza. Zaskoczyła mnie pozytywnie w kilku momentach, w nazwiskach i herbach tych wszystkich lordów pewnie w życiu się nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-21
Wciągnęło mnie to już całkowicie i nie wyobrażam sobie życia bez przeczytania tej serii do końca. Wydaje mi się, że autor coraz lepiej prowadzi akcję, ale może jest to po prostu wynik coraz większego przywiązania do bohaterów. I... No. Winter is coming.
Wciągnęło mnie to już całkowicie i nie wyobrażam sobie życia bez przeczytania tej serii do końca. Wydaje mi się, że autor coraz lepiej prowadzi akcję, ale może jest to po prostu wynik coraz większego przywiązania do bohaterów. I... No. Winter is coming.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-22
Moja pierwsza reakcja: borze, toż to jest chłam dla nastolatków. I rzeczywiście, ale nazwanie tego chłamem byłoby dość krzywdzące. Widać, że autor bardzo starał się trzymać czytelnika w napięciu, ale ja żadnego napięcia nie czułam. No i klasyczna, mam wrażenie, cecha nastolatkowego chłamu: dwie przyjaciółki mają do wykonania niezwykle ważne zadanie, od którego może zależeć ich życie albo śmierć, ale mimo to znajdują przerwę, żeby poplotkować o chłopakach. No kurde. >.< Fabuła była przewidywalna, chociaż końcówka całkiem miło mnie zaskoczyła. Z powodu tej końcówki właśnie mam ochotę czytać dalej. Dobra, tak naprawdę ciekawi mnie, jak się potoczy dalej ta "czysta inwazja", czy jak to tam nazwali. I było kilka fajnych momentów refleksji głównej bohaterki. Może gdybym przeczytała tę książkę jakiś rok, dwa lata temu, uznałabym, że jest świetna, ale teraz po prostu brakuje mi czegoś. I mentalnie dokonałam podziału książek na dwie grupy: te, które można czytać z przyjemnością i te, nad którymi się człowiek rozpływa i wpada w zachwyt. Jutro należy do pierwszej grupy.
Moja pierwsza reakcja: borze, toż to jest chłam dla nastolatków. I rzeczywiście, ale nazwanie tego chłamem byłoby dość krzywdzące. Widać, że autor bardzo starał się trzymać czytelnika w napięciu, ale ja żadnego napięcia nie czułam. No i klasyczna, mam wrażenie, cecha nastolatkowego chłamu: dwie przyjaciółki mają do wykonania niezwykle ważne zadanie, od którego może zależeć...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-26
Kingowi udało się wykreować jedną z najbardziej intrygujących postaci z jakimi miałam do czynienia w literaturze. John Coffey. Tak jak napój, tylko inaczej się pisze. Wielki, z wiecznie załzawionymi oczami, bojący się ciemności, wpadający w zachwyt na widok rozgwieżdżonego nieba olbrzym. "Nie mogłem pomóc. Chciałem to cofnąć, ale było za późno" - chyba najlepszy tekst z całej powieści, zaraz po "Jesteś meblem, Percy." Ano właśnie. Percy. King wykreował też postać z tego rodzaju, co to się po prostu nie da do nich żywić choćby kawałka pozytywniejszego uczucia. Całkiem jak Umbridge. Tyle że Umbridge nie była okrutnym idiotą. Mamy jeszcze Delacrioxa, małego Francuza, który rozczulał tym, że będąc mordercą w ciągu ostatnich kilku dni życia pokochał mysz. Pan Dzwoneczek to też dość ciekawy bohater. Samego narratora, Paula, polubiłam, bo był po prostu dobrym człowiekiem, tyle w temacie. Harry, Brutal i Dean też. Jestem pełna podziwu. D:
Jeśli chodzi o całość, to... hm. Niewiele jest ostatnio książek, które doprowadzają mnie do płaczu i to mówi samo za siebie. Jest w tym coś tak poruszającego najdelikatniejsze struny ludzkiej jaźni, że nawet nie wiem, jak to określić. Już nawet to, że akcja rozgrywa się w bloku śmierci więzienia, że za ścianą czai się krzesło elektryczne, dodaje jakiejś wzniosłości i smutku. To jest tak, że do tej pory ten sposób zadawania śmierci istniał w mojej świadomości, ale nigdy głębiej się nie zastanawiałam, co czują ludzie, których to czeka i ci, którzy mają tą śmierć zadać. Polecam bardzo.
Kingowi udało się wykreować jedną z najbardziej intrygujących postaci z jakimi miałam do czynienia w literaturze. John Coffey. Tak jak napój, tylko inaczej się pisze. Wielki, z wiecznie załzawionymi oczami, bojący się ciemności, wpadający w zachwyt na widok rozgwieżdżonego nieba olbrzym. "Nie mogłem pomóc. Chciałem to cofnąć, ale było za późno" - chyba najlepszy tekst z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Co mnie uderzyło jako pierwsze - brak jakiegokolwiek wątki romantycznego. Po tym, jak wkręciłam się w Szeptem, wydawałoby się, że napisania takiej książki jest niemożliwe. A jednak! Ogólnie wrażenie książka robi, i to mocne. Nie jeden i nie dwa razy doszłam do wniosku, że ludzie, jako gatunek, są beznadziejni i lepiej by było, gdyby szczeźli w tym metrze, a wojny to najgorsze, co nam mogło przyjść do głowy. Chcę następną część.
Co mnie uderzyło jako pierwsze - brak jakiegokolwiek wątki romantycznego. Po tym, jak wkręciłam się w Szeptem, wydawałoby się, że napisania takiej książki jest niemożliwe. A jednak! Ogólnie wrażenie książka robi, i to mocne. Nie jeden i nie dwa razy doszłam do wniosku, że ludzie, jako gatunek, są beznadziejni i lepiej by było, gdyby szczeźli w tym metrze, a wojny to...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to