-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
To jest książka, do której należy wracać raz na jakiś czas i sprawdzać, czy tym razem zrozumiemy więcej, niż poprzednio. Za pierwszym razem czytałam tę książkę w wieku lat chyba szesnastu - prawdopodobnie po to, żeby coś sobie udowodnić (na przykład to, że do realizmu magicznego jeszcze nie dorosłam). Drugi raz przeczytałam ją cztery lata później. W jakieś dwa dni, nie mogąc się oderwać i zapisując sobie co lepsze cytaty. Za trzecim razem lektura była już całkiem świadoma, z wiedzą na temat zaplecza kulturowego i samego autora. "Czwarte czytanie" zbliża się nieubłaganie wielkimi krokami, jestem ciekawa, jaki rodzaj uczty zafunduję sobie tym razem. ;)
To jest książka, do której należy wracać raz na jakiś czas i sprawdzać, czy tym razem zrozumiemy więcej, niż poprzednio. Za pierwszym razem czytałam tę książkę w wieku lat chyba szesnastu - prawdopodobnie po to, żeby coś sobie udowodnić (na przykład to, że do realizmu magicznego jeszcze nie dorosłam). Drugi raz przeczytałam ją cztery lata później. W jakieś dwa dni, nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
To trochę porąbane, bo cykl o wiedźminie jest książką mojego dzieciństwa, a w każdym razie lat wczesno-nastoletnich. Całą sagę i oba zbiory opowiadań pochłonęłam w czasie pewnych ferii zimowych, kiedy to tkwiłam unieruchomiona w gipsie. Zagłębieniu się w świat wykreowany przez Sapkowskiego nie przeszkadzało zatem nic - ani otoczenie, które rekonwalescenta traktowało ulgowo, ani obowiązki szkolne. Prawdopodobnie gdyby nie ta lektura, nie poprzestawiałyby mi się klepki w blond główce, a tak - świat elfów, krasnoludów i wojen na tle rasowych pochłonął mnie całkowicie i absolutnie. Cieszę się, że z "Wiedźminem" zetknęłam się tak wcześnie, bo teraz pewnie byłaby to po prostu świetnie napisana i wciągająca książka, a tak miałam szansę złapać (nie)zdrowego bakcyla w temacie literatury fantasy.
Oczywiście są rzeczy, których można się przyczepić - dłużyzny w opisach stosunków politycznych, kulawe zakończenie (coś ten Sapkowski nie radzi sobie z zakończeniami), czy w końcu popisywanie się przez autora erudycją (mój ulubiony zarzut! Skoro jeden z drugim idiota nie łapie aluzji historyczno-literackich, to może powinien się nieco dokształcić w kanonie?), nie zmienia to jednak faktu, że każda z części zbioru opisującego wiedźmińskie uniwersum to, moim zdaniem, takie literackie faberge - może poza "Sezonem burz", ale o tym gdzie indziej. ;)
To trochę porąbane, bo cykl o wiedźminie jest książką mojego dzieciństwa, a w każdym razie lat wczesno-nastoletnich. Całą sagę i oba zbiory opowiadań pochłonęłam w czasie pewnych ferii zimowych, kiedy to tkwiłam unieruchomiona w gipsie. Zagłębieniu się w świat wykreowany przez Sapkowskiego nie przeszkadzało zatem nic - ani otoczenie, które rekonwalescenta traktowało ulgowo,...
więcej Pokaż mimo to