rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Równie wspaniała jak pierwszy tom! Nie mogę się doczekać kontynuacji.

Równie wspaniała jak pierwszy tom! Nie mogę się doczekać kontynuacji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza część - wspaniała. Druga tak beznadziejna, że nie byłam w stanie doczytać jej do końca. Pamiętnik niewyżytej nastolatki, nie da się tego czytać.

Pierwsza część - wspaniała. Druga tak beznadziejna, że nie byłam w stanie doczytać jej do końca. Pamiętnik niewyżytej nastolatki, nie da się tego czytać.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przede wszystkim, w książce można znaleźć motyw wierzen slowianskich, który ja uwielbiam. Już dzięki temu na starcie miała u mnie wielkiego plusa. A że cała historia się na nim opiera, to tym bardziej super. Druga sprawa - ta pozycja jest świetnie napisana. Choć jest niezlym grubaskiem, to czyta się ją blyskawicznie i wciąga niesamowicie, nie mogłam się oderwać i poswiecalam jej każdą wolna chwilę. Czasami co prawda miałam wrażenie, jakby dialogi pisała dziesięciolatka, ale wynikalo to raczej ze sposobu bycia glownej bohaterki niż braku umiejetnosci pisarskich autorki.
Także jeśli macie ochotę na jakąś fajną, lekką lekturę na kilka wieczorów, z nutką fantastyki, literatury młodzieżowej i motywem słowiańskim - gorąco polecam :) Ja już nie mogę się doczekać drugiego tomu!

Przede wszystkim, w książce można znaleźć motyw wierzen slowianskich, który ja uwielbiam. Już dzięki temu na starcie miała u mnie wielkiego plusa. A że cała historia się na nim opiera, to tym bardziej super. Druga sprawa - ta pozycja jest świetnie napisana. Choć jest niezlym grubaskiem, to czyta się ją blyskawicznie i wciąga niesamowicie, nie mogłam się oderwać i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Zapisane w bliznach" to moja druga książka tej autorki. Pamiętam, że "Poświęcenie" mi się podobało i choć Adriana Locke pisze dość przewidywalnie, to jednak potrafi świetnie wzbudzac emocje w czytelniku. Tutaj było podobnie, choć ta książka moim zdaniem jest znacznie slabsza. Może dlatego, że jest sporo ciensza? Miałam wrażenie gnania przez wątki na łeb na szyję, byle tylko przejsc dalej. Początek podobał mi się baaaaardzo, nie mogłam się oderwać i strasznie przezywalam wszystko razem z bohaterką. Później już niestety tak pieknie nie było. A może właśnie było, dlatego cała fabuła zrobiła się mało wiarygodna - najpierw autorka opisuje ogromne cierpienie bohaterow, a później nagle, praktycznie na dwóch stronach, jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki wszystko naprawia, znowu wszyscy się kochaja, ufaja sobie bezgranicznie i ćwierkają do siebie przez kolejne 100 stron... Jak już robi się zbyt cukierkowo to musi wydarzyc się jakaś tragedia, bo byłoby zbyt nudno. O zakonczeniu pisać nie będę, bo nie chcę spojlerowac, ale też było calkowicie przewidywalne. Ja tego niestety nie kupuję. Całość totalnie schematyczna, jak z pierwszego lepszego romansu albo młodzieżówki. Plus za umiejetnosc wzbudzania emocji, czytalo się fajnie, ale to niestety trochę za mało.

"Zapisane w bliznach" to moja druga książka tej autorki. Pamiętam, że "Poświęcenie" mi się podobało i choć Adriana Locke pisze dość przewidywalnie, to jednak potrafi świetnie wzbudzac emocje w czytelniku. Tutaj było podobnie, choć ta książka moim zdaniem jest znacznie slabsza. Może dlatego, że jest sporo ciensza? Miałam wrażenie gnania przez wątki na łeb na szyję, byle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Spedzilam nad "Odwykiem" ponad dwa tygodnie i przyznam szczerze, że nie pamiętam, kiedy ostatnio tak długo czytalam jakąś książkę. Nie do końca to wina samej książki, raczej mojego braku czasu spowodowanego opieka nad marudnym w te upały synkiem, ale książka na początku też była strasznie nudna, przez co ją odkladalam i nie mogłam się wkrecic. Moim zdaniem akcja rozkrecala się zdecydowanie zbyt wolno, tak naprawdę dopiero w polowie (czyli po ponad 300 stronach!) zrobilo się ciekawie i zaczęłam czytać ją z przyjemnością. Sama akcja dotyczy tropienia seryjnego zabojcy, który na swoje ofiary wybiera osoby uzaleznione od alkoholu lub narkotykow i notorycznie robi łódzką policję w konia. Plus dla autora za umiejscowienie akcji w Łodzi, fajnie jest czytać o miejscach, które się zna osobiscie. Kiedy już w końcu wkrecilam się w akcję, książkę czytalo mi się bardzo szybko i wracalam do niej w każdej wolnej chwili. Dodatkowo strasznie przezywalam wydarzenia, które spotkaly glownego bohatera w dziecinstwie. Faktycznie takie rzeczy przezywa się znacznie bardziej, kiedy ma się swoje dzieci... Powiem Wam, że druga polowa naprawdę mnie wciagnęła i bylam niesamowicie ciekawa, kto w końcu okaże się zabojca, jakie będzie wyjasnienie jego motywow i final całej historii. Niestety samo zakonczenie mnie zawiodlo. Jak na tak rozbudowana akcję trwajaca prawie 650 stron, tyle zmyłek, trupów, zagadek... Było po prostu zbyt banalne. Nie zostałam ani zaskoczona, ani zszokowana... Końcówka pedzila niesamowicie, po czym zwolnila i dostalismy mało dopracowane moim zdaniem zakonczenie. Sama nie wiem co myslec o tej książce. Pierwsza polowa nudna, druga świetna i wciagajaca, a zakonczenie slabe.

Spedzilam nad "Odwykiem" ponad dwa tygodnie i przyznam szczerze, że nie pamiętam, kiedy ostatnio tak długo czytalam jakąś książkę. Nie do końca to wina samej książki, raczej mojego braku czasu spowodowanego opieka nad marudnym w te upały synkiem, ale książka na początku też była strasznie nudna, przez co ją odkladalam i nie mogłam się wkrecic. Moim zdaniem akcja rozkrecala...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powiem szczerze - STRASZNIE się balam, że to będzie odgrzewany kotlet. Serię "Kwiat paproci" kocham całym serduchem, ale zakonczenie ostatniego tomu było dla mnie grubo ponaciągane, no i nowe książki autorki też jakoś do mnie nie przemówiły. No ale "Jagę" przeczytać musialam 😁 No i na szczęście się nie zawiodlam, jest absolutnie fantastyczna ❤ Świetnie było wrócić do tego świata, tych bohaterow, przypomnieć sobie niektore fakty, a do tego przeczytać całkiem nową historię jednej z ulubionych bohaterek serii. I do tego autorka przemycila kilka smaczków o Gosi i Mieszku 😊 Polecam wszystkim fanom serii, warto kupić i przeczytać tę książkę, jeśli tesknimy za Bielinami. Mam nadzieję, że będzie jakiś kolejny tom ❤

Powiem szczerze - STRASZNIE się balam, że to będzie odgrzewany kotlet. Serię "Kwiat paproci" kocham całym serduchem, ale zakonczenie ostatniego tomu było dla mnie grubo ponaciągane, no i nowe książki autorki też jakoś do mnie nie przemówiły. No ale "Jagę" przeczytać musialam 😁 No i na szczęście się nie zawiodlam, jest absolutnie fantastyczna ❤ Świetnie było wrócić do tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wczoraj (wreszcie!) skończyłam czytać "Wiele powodów, by wrócić". I tom tej historii wyszedł już daaawno temu, byłam w nim absolutnie zakochana i z niecierpliwością czekalam na kontynuację historii Dominiki i Marcela. Liczylam na to, że będzie równie dobry jak pierwszy, zwłaszcza że książki Augusty Docher z reguly mają "to coś", co wyroznia je sposrod innych o podobnej tematyce. No niestety, to, co dostałam w tej książce, to jakiś niesmieszny żart. Była tak slaba, że nie mogłam przez nią przebrnąć. Pierwsza sprawa, o której można przeczytać w niemal każdej opinii - jezyk, jakim posluguje się Marcel. Naprawdę nie mam pojęcia, co odbilo autorce, żeby pisać w ten sposob 😩 Tego nie dało się czytać 😩 Wymuszony, pseudomlodziezowy, prostacki jezyk, którym w rzeczywistosci nikt się nie posluguje. Grube przegięcie, tym bardziej, że w I tomie chłopak mówił normalnie. Druga sprawa - praktycznie cała fabuła książki jest zawarta w opisie na tylnej okładce. No kto zawiera w opisie wydarzenia z końcówki książki? Po co ją w takim razie czytać? Ja nie widzę sensu, tym bardziej że ostatecznie niczym nie zostałam zaskoczona. Ech, jest jeszcze mnóstwo rzeczy, do ktorych mam ochotę się przyczepic - totalny brak emocji, brak spojnosci i logiki... Ja niestety nie znalazłam w tej książce nic dobrego, nie ma nawet sensu porownywac jej do pierwszego tomu. Moje osobiste spostrzezenie jest takie, że czytelnicy pokochali pierwsza część historii, wyczekiwali kontynuacji, na którą autorka absolutnie nie miała pomyslu, więc postanowila sklecić cokolwiek, co absolutnie jej nie wyszło. Szkoda, bardzo szkoda, ponieważ inne jej książki bardzo lubię. Mam nadzieję, że kolejnego tomu nie będzie, bo tego nie przeżyję.

Wczoraj (wreszcie!) skończyłam czytać "Wiele powodów, by wrócić". I tom tej historii wyszedł już daaawno temu, byłam w nim absolutnie zakochana i z niecierpliwością czekalam na kontynuację historii Dominiki i Marcela. Liczylam na to, że będzie równie dobry jak pierwszy, zwłaszcza że książki Augusty Docher z reguly mają "to coś", co wyroznia je sposrod innych o podobnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Skradzione dziecko" to kolejny fantastyczny thriller od Wydawnictwa W.A.B., który miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. To wydawnictwo zdecydowanie najbardziej trafia w mój gust, jeśli chodzi o ten gatunek 😉👌
Zoe i Ollie adoptują tuż po narodzeniu maleńką Evie, której biologiczna matka jest narkomanką. Dziewczynka rodzi się z wieloma problemami, jest w ciagu narkotykowym, wymaga stałej obserwacji, ale jest też spelnieniem marzen dwojga ludzi, którzy od wielu lat bezskutecznie starali się o dziecko. Z biegiem lat na jaw wychodzą kolejne "dolegliwosci" dziewczynki, mimo najlepszej opieki i ogromu miłości, jaką została obdarzona, jest inna niż jej rowiesnicy. Po kilku latach, ku wielkiemu zaskoczeniu pary, na świat przychodzi ich biologiczny syn. Mimo że dzieci traktowane są rowno, Evie czuje się odrzucona, zaniedbana i obca. Wkrótce okazuje się, że przyczyną tego są tajemnicze listy, które ktoś podrzuca jej podajac się za biologicznego ojca. Mają one jeden cel - udowodnic dziewczynce, że tak naprawdę jest w tej rodzinie obca, że do niej nie pasuje, jest niekochana i tylko autorowi listow na niej zależy. Na listach się nie kończy, pojawiaja się paczki, prezenty, a dziewczynka nawiazuje silna wiez z tajemnicza osoba, coraz bardziej odsuwajac się od rodziny, aż pewnego dnia ginie bez sladu, dokladnie w tym samym momencie, gdy jej rodzice zajeci są przebywaniem w szpitalu z jej bratem walczacym o zycie. Rozpoczynaja się rozpaczliwe poszukiwania i walka z czasem.
Książka jest napisana fantastycznie. Każdy szczegol zostal dokładnie przemyslany i dopracowany. Autorka fantastycznie wczuwa się w emocje bohaterow i przenosi je na czytelnika, przez co od książki nie można się oderwać. Chcemy czytać dalej i dalej, byle tylko dowiedzieć się, jak rozwinie całą historię. Naprawdę niewiele jest tu rzeczy, do ktorych mogłabym się delikatnie przyczepic, więc nie ma sensu ich wymieniac 😉 Gorąco polecam, jedna z najlepszych książek przeczytanych w tym roku!

"Skradzione dziecko" to kolejny fantastyczny thriller od Wydawnictwa W.A.B., który miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. To wydawnictwo zdecydowanie najbardziej trafia w mój gust, jeśli chodzi o ten gatunek 😉👌
Zoe i Ollie adoptują tuż po narodzeniu maleńką Evie, której biologiczna matka jest narkomanką. Dziewczynka rodzi się z wieloma problemami, jest w ciagu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Za "Pozwól mi wrócić" zabieralam się bardzo długo, bo naczytalam się tylu zlych opinii, że mi się odechcialo xd W końcu postanowiłam się za nią zabrać, z nadzieja, że jednak nie będzie tak źle. Zresztą nie czytalam "Za zamknietymi drzwiami" tej autorki, więc nie miałam porownania.
No i na początku było nieźle. Książka jest cienka, ledwo 300 stron, a że jest w niej mnóstwo wstawek, dialogow i mało tekstu na stronie, to po chwili byłam już w polowie. Ostatecznie przeczytalam ją chyba w jeden dzień. Tyle że po tej pierwszej polowie zorientowalam się, że w sumie to czytam o niczym, bo nie ma tam za wiele fabuły, a całość jest totalnie nudna. Bohaterowie "łazili" po tej książce z kąta w kąt i zachowywali się totalnie bez sensu, co jeden to bardziej. To, co mialo być straszne i z dreszczykiem, wzbudzalo we mnie jedynie reakcję "eee serio?". I taka reakcja była wypisana na mojej twarzy aż do samego końca. Pomysł z matrioszkami - kompletnie niedopracowany i wyszedł tak blado, że bardziej się nie dało, a mógł być naprawdę fajnie rozwiniety. Szalę przeważyło zakonczenie zywcem "zerżnięte" z książki "Czasami kłamię". Dla mnie "Czasami kłamię" to majstersztyk thrillera psychologicznego i moim zdaniem autorka spokojnie moglaby się tutaj klocic o plagiat. Po czymś takim "Pozwól mi wrócić" i B.A. Paris są dla mnie skreslone na wieki wiekow, niestety.
Podsumowując - autorka ewidentnie nie miała pomyslu na nową książkę, postanowila "zainspirowac się" pracą kogoś innego, napisać 300 stron "wszystkiego i niczego", a potem skleić to w jakąś całość, co wyszło jej tragicznie. Jestem bardzo na nie.

Za "Pozwól mi wrócić" zabieralam się bardzo długo, bo naczytalam się tylu zlych opinii, że mi się odechcialo xd W końcu postanowiłam się za nią zabrać, z nadzieja, że jednak nie będzie tak źle. Zresztą nie czytalam "Za zamknietymi drzwiami" tej autorki, więc nie miałam porownania.
No i na początku było nieźle. Książka jest cienka, ledwo 300 stron, a że jest w niej mnóstwo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna książka tego wydawnictwa, której opis bardzo mocno mnie zaintrygował. Trochę balam się czytać ją w końcówce ciazy, bo dotyczy sprawy rzekomego morderstwa malenkiego dziecka, ale na szczęście jednak nie miałam problemu z jej czytaniem. Pewnie dlatego, że nie była ani trochę poruszająca...
Książkę czyta się bardzo szybko. To na pewno i to na plus. Nie czytalam poprzedniej książki autorki, ale za to kilka innych z tej czarnej serii i zwykle są bardzo wciagajace. Ta też była, przez treść się plynie i chcemy wiedzieć, co będzie dalej. Niestety z pozytywów to tyle 😶
Mam do niej mnóstwo zastrzezen. Pierwsze i najwieksze - glowna bohaterka ANI TROCHĘ nie zachowywala się, jakby stracila dziecko, a tym bardziej, jakby je sama zabila, w co niby wierzy, mimo że tego nie pamięta. Żyje sobie jakby nigdy nic, lata za jakimś chłopem, który wzial się nie wiadomo skąd i ufa mu bardziej niż przyjaciolce, szwenda się bez celu... Ech, strasznie slabo zbudowana postac, przez co dla mnie nie była ani trochę wiarygodna, im dalej w las, tym bardziej mnie irytowala.
Kolejna sprawa, to brak spojnosci i logiki w całej książce. MNÓSTWO, naprawdę mnóstwo rzeczy mi się nie zgadzalo.
A zakonczenie i rozwiązanie całej historii? Tu autorka poszalała na całej linii. Nijak ma się ono do ponad 300 wcześniejszych stron książki, wszystkie kluczowe osoby pojawiaja się na sam koniec i dopiero wtedy pojawiaja się fakty, które prowadza do rozwiązania 😶 No kompletnie bez sensu, miałam wrażenie, jakby pierwsze 3/4 książki napisała jedna osoba, a ostatnia 1/4 ktoś zupełnie inny 😶 Do tego wszystkiego zakonczenie jest tak totalnie abstrakcyjnie i nierealne, że można się zlapac za głowę.
Nie lubię takich książek. Jak już czytam coś z ciekawa tajemnica, to oczekuję równie ciekawego rozwiązania historii, a tu dostałam jakiś stek bzdur, który nie miał prawa się zdarzyc. Szkoda, bo zapowiadalo się świetnie.

Kolejna książka tego wydawnictwa, której opis bardzo mocno mnie zaintrygował. Trochę balam się czytać ją w końcówce ciazy, bo dotyczy sprawy rzekomego morderstwa malenkiego dziecka, ale na szczęście jednak nie miałam problemu z jej czytaniem. Pewnie dlatego, że nie była ani trochę poruszająca...
Książkę czyta się bardzo szybko. To na pewno i to na plus. Nie czytalam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Pacjentkę" otrzymałam jakiś czas temu do recenzji od Wydawnictwa W.A.B. Czekala na moment, aż mnie najdzie na jakiś porządny thriller. Czytalam już o niej wcześniej kilka opinii, z którymi właściwie co do słowa mogę się zgodzic. Początek, czyli jakieś 100 pierwszych stron, jest dość monotonny. Ja nie napiszę, że nudny, bo czytalo mi się go dobrze, ale jednak wolniej, bo są to głównie przemyslenia bohaterow, zapoznanie z nimi, z sytuacja itd. Jednak później akcja rusza z kopyta i od książki nie sposob się oderwać. Wciaga niesamowicie, czyli dokładnie tak, jak powinien dobry thriller. Do tego totalnie "ryje banię", czyli jest też fantastycznym thrillerem psychologicznym ❤ Glownej bohaterki nie sposob rozgryzc, czytelnik ma w głowie sto roznych wersji historii, która mogła się tam rozegrac, a na zakonczenie dostaje taką bombę, której w życiu by się nie spodziewał ❤👌 Czyli dokładnie coś takiego, co powinien dostać w świetnie napisanym thrillerze psychologicznym. Jeśli mialabym ją do czegoś porownac, to byłoby to "Czasami kłamię" (która też była genialna, polecam!).
Za książkę bardzo dziękuję Wydawnictwu, a kto jeszcze nie czytał, ten niech szybko nadrabia, bo naprawdę warto, jedna z najlepszych książek przeczytanych w tym roku 👌

"Pacjentkę" otrzymałam jakiś czas temu do recenzji od Wydawnictwa W.A.B. Czekala na moment, aż mnie najdzie na jakiś porządny thriller. Czytalam już o niej wcześniej kilka opinii, z którymi właściwie co do słowa mogę się zgodzic. Początek, czyli jakieś 100 pierwszych stron, jest dość monotonny. Ja nie napiszę, że nudny, bo czytalo mi się go dobrze, ale jednak wolniej, bo są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Była to moja pierwsza książka Elle Kennedy, nie czytałam jej wcześniejszej serii. Muszę przyznać, że przez fabułę się płynie, jest napisana bardzo lekkim językiem, zdecydowanie niezbyt wyszukanym, dzięki czemu szybko i przyjemnie się ją czyta. Jeśli chodzi o samą treść, jak to zwykle bywa w typowych amerykańskich młodzieżówkach, mamy tu kilkoro głupiutkich i naiwnych bohaterów, nieco irytujących, którzy albo kochają cały świat, albo całego świata nienawidzą. Jak dla mnie podchody głównych postaci były zdecydowanie za mocno rozwleczone, przez co cała historia stała się absurdalna, a oni sami pod koniec drażnili mnie już strasznie. 150 stron mniej i byłoby spoko. Niemniej jednak, książka sama w sobie lekka i przyjemna, można było się pośmiać, odprężyć, a i autorka liznęła nieco trudniejsze tematy, którymi chciała coś czytelnikom przekazać. Nic ambitnego, ale polecam na odmóżdżenie po ciężkim dniu :)

Była to moja pierwsza książka Elle Kennedy, nie czytałam jej wcześniejszej serii. Muszę przyznać, że przez fabułę się płynie, jest napisana bardzo lekkim językiem, zdecydowanie niezbyt wyszukanym, dzięki czemu szybko i przyjemnie się ją czyta. Jeśli chodzi o samą treść, jak to zwykle bywa w typowych amerykańskich młodzieżówkach, mamy tu kilkoro głupiutkich i naiwnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Za "Gordiana" zabieralam się długo, był w planach na luty, ostatecznie przeczytalam go w marcu, a opinię piszę w kwietniu 😅 No cóż, lepiej późno niż wcale. Ale odwlekalam jego przeczytanie nie bez powodu - nie lubię i nie czytam erotyków. Są dla mnie totalnie na jedno kopyto, z reguly napisane okropnym jezykiem, pełne bledow, a jakiegokolwiek sensu i fabuły prozno tam szukać. Pewnie teraz się zastanawiacie, dlaczego w takim razie wzięłam do recenzji erotyk z typową gołą klatą na okładce? A no ze wzgledu na autorkę. Przeczytalam prawie wszystkie książki Melissa Darwood, żadna mnie nie zawiodla, a co więcej - każda była na swój sposob wyjątkowa, oryginalna, w tych książkach zawsze jest jakiś powiew swiezosci, nie ma w nich utartych schematow, które można znaleźć w tysiącu innych pozycji. I właśnie dlatego nie wyobrazalam sobie, żeby ta autorka mogła napisać kolejny erotyk bez polotu, który będzie w jakiś sposob "typowy". No i co? No i miałam rację, ta książka zdecydowanie nie jest typowym erotykiem, Bogu dzięki 😅 Czyta się ją jednym tchem, jest dosłownie nieodkladalna. Jak zawsze Melissa nie robi też przerostu formy nad trescią i nie rozwleka książki, która powinna mieć 200-300 stron na 500 z hakiem i chwała jej za to. Oczywiście, mamy tutaj sceny seksu, dużo scen seksu, w końcu to erotyk. Bywa też brutalnie i trochę obrzydliwie, ale powtarzam - w końcu to erotyk. Ale Gordian, glowny bohater, jest tak fantastycznie "skonstruowany" pod piorem autorki, że bez tych scen nie byłby sobą, byłby nijaki, to wszystko pasuje do niego jak ulał. To po prostu musialo się tam znaleźć, żebysmy jako czytelnicy dostali pelny obraz postaci. Co więcej - ta książka ma fabułę! I TO JAKĄ FABUŁĘ! (eureka, erotyk wcale nie musi być powierzchowny i skupiac się tylko na seksie, można zawrzec w nim sens i inne wątki, w dodatku nieoklepane, autorzy czytajcie i uczcie się!) Mamy tu szereg innych świetnie zbudowanych postaci, dobrze przemyslana historię, a nawet watek paranormalny i sporo tajemnic. I chyba nic więcej Wam nie zdradzę, bo książka jest krotka i tresciwa. Jak zacznę się bardziej rozpisywac to narobię spojlerów i tyle z tego wyjdzie, a nie chcę Wam odbierac przyjemnosci z czytania 😉 Powiem więc tylko, jak zwykle przy książkach Melissy, jeśli macie ochotę na coś nietuzinkowego i oryginalnego, a w tym przypadku również niegrzecznego, czytajcie "Gordiana"! :)

Za "Gordiana" zabieralam się długo, był w planach na luty, ostatecznie przeczytalam go w marcu, a opinię piszę w kwietniu 😅 No cóż, lepiej późno niż wcale. Ale odwlekalam jego przeczytanie nie bez powodu - nie lubię i nie czytam erotyków. Są dla mnie totalnie na jedno kopyto, z reguly napisane okropnym jezykiem, pełne bledow, a jakiegokolwiek sensu i fabuły prozno tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O tej książce było glosno już od dluzszego czasu na zagranicznych bookstagramach, a kiedy podano datę polskiej premiery, zrobił się prawdziwy bum. I do tego ta cudowna okładka! Opis również zapowiadal coś fantastycznego i oryginalnego. Czy faktycznie tak było?
No cóż, ja niestety zupełnie nie rozumiem zachwytow nad tą pozycją. Powiem Wam szczerze, że mnie zmęczyła. Niby podobał mi się pomysł, jezyk, taki trochę basniowy klimat, zakonczenie ma fajne nawiązania... Ale niestety zabraklo mi "tego czegoś", co by ją wyroznilo. Wszystko było tak... Poprawnie, to chyba najlepsze słowo. Mam wrażenie, że historia była strasznie ponaciagana, żeby koniecznie wcisnac ją w jakiś wcześniej ustalony scenariusz, wepchnąć w ramy, które zadowolą czytelnika. I do tego te postaci takie totalnie bez wyrazu... Wyszło z tego ostatecznie "Pozabijajmy się wszyscy i zapetlmy historię". Brakuje mi tu sensu, który by to wszystko polaczyl. Bo miałam wrażenie czytania tysiąca odrebnych sytuacji, które się na nic nie skladaja. Po takich zachwytach spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. Jak dla mnie - zupełnie przecietna młodzieżówka, z której na siłę ktoś zrobił retelling i o którym w dodatku jest mnóstwo spojlerów w innych recenzjach, co jeszcze bardziej psuje przyjemność czytania. Daję takie 5/10.

O tej książce było glosno już od dluzszego czasu na zagranicznych bookstagramach, a kiedy podano datę polskiej premiery, zrobił się prawdziwy bum. I do tego ta cudowna okładka! Opis również zapowiadal coś fantastycznego i oryginalnego. Czy faktycznie tak było?
No cóż, ja niestety zupełnie nie rozumiem zachwytow nad tą pozycją. Powiem Wam szczerze, że mnie zmęczyła. Niby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ja tę książkę zaczęłam czytać już dawno, bo jakoś na początku lutego. No i niestety miałam z nią niemały problem. Pierwszą rzeczą, która mnie zszokowała, był fakt, że opowiadanie tytulowe, które mnie najbardziej interesowalo, było jednym z wielu i to jednym z krótszych. No nic, mimo wszystko wzięłam się za czytanie. Chciałam czytać po kolei, więc zaczęłam od pierwszego opowiadania, a tu - katastrofa. Ledwo dotarłam do polowy i dalej nie mogłam przebrnąć. No wynudzilo mnie okrutnie, nic tam się nie działo. To było powodem, przez który książka wylądowała z powrotem na półce na kilka tygodni.
Ostatnio postanowiłam dać jej drugą szansę. Pierwszego opowiadania niestety nadal nie byłam w stanie skonczyć, dlatego zabralam się za drugie, tytulowe. A tu... Zupełnie inna bajka! Przyjemny jezyk, ciekawa historia. Mimo że opowiadanie samo w sobie jest krótkie, w pełni rozumiem, dlaczego na jego podstawie nakrecono film. W przypadku kolejnych opowiadan również nie miałam już żadnych problemow. Jedne były lepsze, inne gorsze, ale ostatecznie wszystkie czytalo się przyjemnie i można było z nich dużo wyniesc. Takie opowiastki z morałem.
Jest za to jedna rzecz, z którą absolutnie nie jestem w stanie się zgodzic, a mianowicie fakt, że jest to książka dla dzieci. Moim zdaniem absolutnie dla dzieci się nie nadaje, a w każdym razie tych mlodszych. W książce jest wiele scen przemocy, okrucieństwa i po prostu takich, których dzieci raczej nie powinny czytać. To taka uwaga dla rodzicow.
Poza tym ostatecznie mi się podobała i mimo że przez pierwsze opowiadanie w końcu nie przebrnęłam, to polecam, bo to przyjemna lektura.

Ja tę książkę zaczęłam czytać już dawno, bo jakoś na początku lutego. No i niestety miałam z nią niemały problem. Pierwszą rzeczą, która mnie zszokowała, był fakt, że opowiadanie tytulowe, które mnie najbardziej interesowalo, było jednym z wielu i to jednym z krótszych. No nic, mimo wszystko wzięłam się za czytanie. Chciałam czytać po kolei, więc zaczęłam od pierwszego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ja książki tego autora biorę do recenzji w ciemno, bo wiem, że mnie nie zawiodą. I choć nie jest to literatura, którą czytam na co dzień, to z przyjemnością siegam po każdą nowosc, która wychodzi spod piora Schmitta. To takie moje male oderwanie od rzeczywistosci 😊
W tym przypadku było dokładnie tak samo. Nie będę Wam pisać o tresci, bo książka jest tak cieniutka, że czego bym nie napisała, to zdradzę Wam za dużo. Powiem tylko, że czyta się ją niezwykle przyjemnie. Tym bardziej dlatego, że jest to pozycja autobiograficzna i poznajemy losy samego autora. A glowna bohaterka jest polskiego pochodzenia 😊 Książka w stu procentach skupia się na sztuce, na doznaniach artystycznych, ich umiejetnym przezywaniu. Na "nauce przezywania" tych doznan tak naprawdę. Ja, jako calkowita ignorantka w tych tematach, często nie rozumialam, "o co się tak właściwie rozchodzi", co jednak nie odebralo mi przyjemnosci z czytania, bo wystarcza mi do tego sam styl autora 😊 Także polecam kazdemu, kto lubi pioro Schmitta, kto interesuje się sztuka, muzyką i ma w sobie cokolwiek z artysty 😊

Ja książki tego autora biorę do recenzji w ciemno, bo wiem, że mnie nie zawiodą. I choć nie jest to literatura, którą czytam na co dzień, to z przyjemnością siegam po każdą nowosc, która wychodzi spod piora Schmitta. To takie moje male oderwanie od rzeczywistosci 😊
W tym przypadku było dokładnie tak samo. Nie będę Wam pisać o tresci, bo książka jest tak cieniutka, że czego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna świetna powieść z serii o Róży Krull :) W pełni zgadzam się z wcześniejszymi opiniami, że książek Alka, w przeciwieństwie do reszty kryminałów, nie czyta się dla rozwiązania zagadki, ale dla tego wszystkiego, co dzieje się po drodze. Barwne postaci, dużo humoru, nieco absurdalne perypetie głównych bohaterów - na tym opiera się książka i to autorowi wychodzi świetnie. Jeśli chodzi o samą intrygę i rozwiązanie sprawy - dla mnie do elementy drugoplanowe. Szczerze mówiąc po zakończeniu książki dużo bardziej pamiętam poszczególne akcje, w które pakowali się bohaterowie, niż kto w końcu został zabójcą i dlaczego ;)
Czyta się (lub jak w moim przypadku - słucha) bardzo przyjemnie, polecam na poprawę humoru :)

Kolejna świetna powieść z serii o Róży Krull :) W pełni zgadzam się z wcześniejszymi opiniami, że książek Alka, w przeciwieństwie do reszty kryminałów, nie czyta się dla rozwiązania zagadki, ale dla tego wszystkiego, co dzieje się po drodze. Barwne postaci, dużo humoru, nieco absurdalne perypetie głównych bohaterów - na tym opiera się książka i to autorowi wychodzi...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zasada jednego Ashley Saunders, Leslie Saunders
Ocena 6,3
Zasada jednego Ashley Saunders, Le...

Na półkach: ,

Ogromnie chciałam przeczytać tę książkę od kiedy tylko ujrzalam opis i zapoznalam się z prologiem na stories wydawnictwa. Ostatnio ciągle szukam w książkach "czegoś więcej" - glebszego przeslania, mocnej tresci, oryginalnej fabuly. Sporo już takich pozycji znalazłam i wydawalo mi się, że z tą również tak będzie. Czy miałam rację? I tak i nie. Faktycznie, opis zacheca i zapowiada coś wyjątkowego. Mamy tu blizniaczki, ktorych jedynym przewinieniem jest to, że zyja. Obie. Od pewnego czasu w Stanach obowiazuje Zasada Jednego - rodzina może mieć tylko jedno dziecko ze wzgledu na przeludnienie, globalne ocieplenie i generalnie zmierzanie świata ku zagladzie. Każdy krok obywateli jest kontrolowany, mają wszczepione mikrochipy, dosłownie wszedzie są kamery i czujniki. Zero prywatnosci. Wydaje się, że w takim świecie nic nie da się ukryc. A jednak Darren Goodwin, notabene glowny urzednik od przestrzegania Zasady Jednego, od osiemnastu lat ukrywa w swoim ultranowoczesnym i bezpiecznym domu dwie córki, blizniaczki, Avę i Mirę. Tylko jedna z nich ma wszepiony chip i oficjalnie istnieje, ale że druga jest identyczna, mogą żyć "na zmianę". Na zmianę chodzą do szkoly, uczestniczą w waznych spotkaniach, można powiedziec, że na zmianę zyją... I oczywiście wszystko jest dobrze, dopoki tajemnica nie wychodzi na jaw. W tym momencie kończy się również większość dobrych stron tej książki.
Początek był fascynujacy - opis kontrolowanego na każdym kroku świata, nowoczesne technologie, a przede wszystkim opis życia blizniaczek. Niestety od momentu, gdy wszystko zaczęło się walic, książka zrobiła się strasznie schematyczna. Wszystko, co czytalam, już było. Bohaterki nie pasujace z jakiegoś powodu do schematu, walczace z systemem, uciekajace przed wrogiem. Czytalam to już w stu innych młodzieżówkach, zmienial się tylko powod do walki. A tutaj dodatkowo wszystko szło jakoś tak... Za latwo. Z jednej strony system, który podobno wszystko kontroluje i nie da się go ominac, a z drugiej dwie dziewczyny, które do tej pory nie mialy żadnej stycznosci z "prawdziwym życiem", a nagle walcza jak rasowe wojowniczki, przebiegaja setki mil bez jedzenia i prawie wszystko od razu im się udaje. No nie, to by tak na pewno nie wyglądalo. Moim zdaniem zostaly też bardzo slabo wykreowane. Początkowo autorki przedstawiaja fajna relacje między nimi, a im dalej w las, tym ich charaktery są traktowane bardziej po macoszemu, nie mają cech szczegolnych, momentami czytajac rozdziały z dwóch perspektyw na zmianę, nie wiedzialam, o której siostrze czytam, tak bardzo mi się zlewaly. No i kolejny minus to zakonczenie, nie dość że również kompletnie schematyczne, to jeszcze niczego nie wyjasnilo, nie rozwiazalo, bo ma być kolejny tom. No niestety nie wiedzialam tego wcześniej, więc na koniec zrobiłam wielkie "eeee aha" i to była cała moja reakcja na tę książkę. Zapowiadalo się fantastycznie, skończyło zupełnie nijako, według mnie zmarnowany potencjal i pomysł, choć trzeba przyznac, że czyta się szybko i raczej przyjemnie. Jeśli ktoś nie szuka czegoś więcej, to pewnie mu się spodoba, dla mnie to było za mało 😉

Ogromnie chciałam przeczytać tę książkę od kiedy tylko ujrzalam opis i zapoznalam się z prologiem na stories wydawnictwa. Ostatnio ciągle szukam w książkach "czegoś więcej" - glebszego przeslania, mocnej tresci, oryginalnej fabuly. Sporo już takich pozycji znalazłam i wydawalo mi się, że z tą również tak będzie. Czy miałam rację? I tak i nie. Faktycznie, opis zacheca i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Śmialo mogę powiedziec, że "Setna królowa" była to jedna z najlepszych książek stycznia (a konkurencję miała konkretną, bo przeczytalam prawie same świetne pozycje).
Książka należy do serii Young i chyba najlepiej okreslic ją jako fantastykę młodzieżową, choć problemy, które są w niej poruszane, nigdy nie powinny spotykac tak mlodych osób, jakimi są nasze bohaterki.
Kalinda ma 18 lat i niemal od urodzenia przebywa w siostrzeńskim zakonie, do którego trafila jako sierota. Dziewczęta wychowane w takich miejscach mogą w przyszlosci obrac jedynie dwie drogi - albo zostaną powołane przez jakiegoś wysoko postawionego szychę na żonę/kurtyzanę/służącą albo pozostaną samotne w zakonie i będą sluzyc kolejnym pokoleniom siostr. Oczywiście jeśli zostaną powołane, nie mają prawa odmowic. Kalinda jest pewna, że nigdy nie zostanie powolana, ponieważ cierpi na częste, męczące goraczki nieznanego pochodzenia, przez które tak na dobrą sprawę nie nadaje się nawet na służącą, a co dopiero na żonę. Razem z najlepsza przyjaciolka mają plan, że na zawsze pozostaną w bezpiecznym zakonie i nigdy nie zostaną rozdzielone. Cały plan zostanie wywrocony do góry nogami, kiedy na pokazie umiejetnosci dla przybylego na powolanie wladcy panstwa, Kalinda, choć najslabsza i najbardziej chorowita, staje w obronie przyjaciolki i zostaje powolana na setną żonę króla. Nie dość, że została rozdzielona z najblizsza jej osoba, to jeszcze będzie musiała wywalczyc sobie miejsce wśród stu zon i dwukrotnie tylu kurtyzan króla. Każda może ją wyzwac na pojedynek i zabic... A do tego wszystkiego jej gorączki wkraczają na nowy poziom i okazują się nie być tym, za co je wszyscy mieli, co tylko przysporzy naszej bohaterce kolejnych kłopotów...
Sami widzicie, że książka zapowiadala się fantastycznie i dokładnie taka była. Czytalo się ją raz-dwa, bo wciagala niesamowicie i nie sposob było się od niej oderwać. Oprócz tego, że jest genialnie napisana (i wydana - ta piękna okładka!), to porusza naprawdę powazne problemy rownosci kobiet (a właściwie jej braku), decydowania o sobie, prawa do wolnosci i jeszcze kilka innych. A to wszystko osadzone w pięknej scenerii, okraszone nutką tajemniczych mocy i delikatnym wątkiem romansu. Cudo! Nie mogę się doczekać kolejnych części ❤

Śmialo mogę powiedziec, że "Setna królowa" była to jedna z najlepszych książek stycznia (a konkurencję miała konkretną, bo przeczytalam prawie same świetne pozycje).
Książka należy do serii Young i chyba najlepiej okreslic ją jako fantastykę młodzieżową, choć problemy, które są w niej poruszane, nigdy nie powinny spotykac tak mlodych osób, jakimi są nasze bohaterki....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od razu powiem, że to nie jest latwa książka. Mimo, że ma jedyne 200 stron, to porusza powazne tematy, takie jak rasizm, przesladowania, przemoc, niesprawiedliwosc, a to wszystko spotyka osoby mlode, mlodsze niż wielu z Was. Nie każdy bowiem ma w życiu latwo - niektorych spotykaja przykrosci tylko ze wzgledu na kolor skory lub pochodzenie z danej dzielnicy.
To właśnie spotyka czarnoskorego Justyce'a, niemal od zawsze. Choć wyrwal się ze swojej złej dzielnicy i uczy się w renomowanej szkole, jest tam jednym z nielicznych czarnoskorych uczniow, a docinki w stosunku do niego wcale się nie skończyły. W "dobrych" dzielnicach również nie jest mu latwo - pewnego dnia zostaje zakuty w kajdanki tylko dlatego, że próbuje pomoc swojej pijanej byłej dziewczynie. Bialy policjant ma gdzieś jego tlumaczenia, sam stworzyl sobie w głowie pasujacą do scenki historię. Jus ma przyjaciela, Manny'ego. Manny również jest czarny, jednak w przeciwienstwie do Jusa od początku wychowywal się w bogatej dzielnicy, ma swoją grupkę "przyjaciol", z którymi się trzyma. Również jest ofiara rasizmu, choć uswiadamiaja mu to dopiero pewne tragiczne wydarzenia. Wcześniej wypierał ten fakt z własnej swiadomosci, pelen wiary w ludzkie dobro.
Jus i Manny zostaja zaatakowani z broni palnej przez policjanta w cywilu stojacego obok nich na swiatlach. Jeden z chlopcow umiera w wyniku postrzalu. Powod? Zbyt głosna muzyka.
Brzmi jak żart, prawda? Niestety, to smutna prawda opisujaca stosunki miedzyrasowe w niektorych stanach Ameryki. I to obecne, a nie sprzed kilkuset czy kilkudziesieciu lat. U nas w Polsce rzadko porusza się takie tematy, a moim zdaniem powinno się znacznie częściej, ponieważ nie uswiadamiamy sobie skali problemu. Książka jest brutalna, smutna, wzbudza w nas oburzenie, rozpacz i wiele innych emocji. Ale także nadzieję, że wszystko da się jeszcze naprawic. Według mnie jest to pozycja obowiazkowa dla KAŻDEGO.

Od razu powiem, że to nie jest latwa książka. Mimo, że ma jedyne 200 stron, to porusza powazne tematy, takie jak rasizm, przesladowania, przemoc, niesprawiedliwosc, a to wszystko spotyka osoby mlode, mlodsze niż wielu z Was. Nie każdy bowiem ma w życiu latwo - niektorych spotykaja przykrosci tylko ze wzgledu na kolor skory lub pochodzenie z danej dzielnicy.
To właśnie...

więcej Pokaż mimo to