Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Opowiadanie, które nie zajęłoby stu stron, gdyby nie wielka czcionka, spory odstęp między wierszami i nowy rozdział co dwie strony.

Refleksje bardzo płytkie, patos zaś ogromny. Oburzenie wymierzone, taki zabieg marketingowy, bo ludzie mają dziwne poczucie, że oburzenie cokolwiek zmieni. :) Cóż, książka miała darmową promocję...

Opowiadanie, które nie zajęłoby stu stron, gdyby nie wielka czcionka, spory odstęp między wierszami i nowy rozdział co dwie strony.

Refleksje bardzo płytkie, patos zaś ogromny. Oburzenie wymierzone, taki zabieg marketingowy, bo ludzie mają dziwne poczucie, że oburzenie cokolwiek zmieni. :) Cóż, książka miała darmową promocję...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wychodzi na to, że filozofia woli mocy wykwitła na nieprzyjaznym gruncie niewoli niemocy.
Jak uciążliwe miał życie filozof, to chyba tylko te listy mogą oddać. Z jednej strony żal, że zdrowie nie pozwalało mu pisać więcej i nie tak zwięźle, ale z drugiej strony - czy ta filozofia byłaby tym, czym jest, gdyby oszczędzić Nietzschemu tych cierpień?

Wychodzi na to, że filozofia woli mocy wykwitła na nieprzyjaznym gruncie niewoli niemocy.
Jak uciążliwe miał życie filozof, to chyba tylko te listy mogą oddać. Z jednej strony żal, że zdrowie nie pozwalało mu pisać więcej i nie tak zwięźle, ale z drugiej strony - czy ta filozofia byłaby tym, czym jest, gdyby oszczędzić Nietzschemu tych cierpień?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Osią książki jest zespół Iron Maiden. Autor obszernie charakteryzuje oddanego fana zespołu oraz jego niechęć i zdystansowanie wobec osób spoza kręgu słuchaczy.
Akcja osadzona w warszawskiej restauracji Hard Rock Cafe dopełnia obrazu środowiska entuzjastów ciężkich brzmień. Nie brak tam przekleństw i narkotyków (a papierosów ile...).
Pod wpływem nienawistnych tekstów Iron Maiden i satanistycznych wzorców nabytych w Hard Rock Cafe dochodzi do podwójnego morderstwa. Choć sprawca szybko zostaje ujęty, to charchot elektrycznych gitar - niczym kręgi na wodzie - długo rozchodzi się po fabule książki.

Kasacja? Tak, bębenków usznych. I płuc.

Osią książki jest zespół Iron Maiden. Autor obszernie charakteryzuje oddanego fana zespołu oraz jego niechęć i zdystansowanie wobec osób spoza kręgu słuchaczy.
Akcja osadzona w warszawskiej restauracji Hard Rock Cafe dopełnia obrazu środowiska entuzjastów ciężkich brzmień. Nie brak tam przekleństw i narkotyków (a papierosów ile...).
Pod wpływem nienawistnych tekstów Iron...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza część oparta o wyniki badań naukowych, dwie kolejne - zbiór argumentów anegdotycznych.
Studio Astropsychologii mogło pozytywnie zaskoczyć, ale skończyło się na udanym pierwszym wrażeniu.

Pierwsza część oparta o wyniki badań naukowych, dwie kolejne - zbiór argumentów anegdotycznych.
Studio Astropsychologii mogło pozytywnie zaskoczyć, ale skończyło się na udanym pierwszym wrażeniu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po opiniach widzę, że książka nie wywołała poruszenia, o jakie ją podejrzewałem. We mnie poruszyło się wiele - a może właśnie przestało poruszać: napięte struny egzystencji próbujące wygrywać melodie sensu i celu przestały nieudolnie fałszować i nastała cisza. Mogę zająć się życiem i w nim być. To ulga, jakiej życzę każdemu – szczególnie tym pogrążonym w egzystencjalnym kryzysie.
I to nie tak, że nihilistyczny pogląd jest dla mnie czymś nowym. Pozytywna jego wersja już bardziej, choć też gdzieś już o to się otarłem. Teraz to wybrzmiało, książka trafiła na mnie w odpowiednim miejscu o właściwym czasie. Może też Historia Filozofii Russella czytana tuż przed nie była bez znaczenia. Taki duet, w którym Pogodni Nihiliści są wisienką na torcie.

Po opiniach widzę, że książka nie wywołała poruszenia, o jakie ją podejrzewałem. We mnie poruszyło się wiele - a może właśnie przestało poruszać: napięte struny egzystencji próbujące wygrywać melodie sensu i celu przestały nieudolnie fałszować i nastała cisza. Mogę zająć się życiem i w nim być. To ulga, jakiej życzę każdemu – szczególnie tym pogrążonym w egzystencjalnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytanie tej książki to była przygoda, która wprawiła mnie w egzystencjalne zagubienie. Przybliżyła do być może jedynej prawdy - że żadnej prawdy nie ma.
Polecam i przestrzegam.

Przeczytanie tej książki to była przygoda, która wprawiła mnie w egzystencjalne zagubienie. Przybliżyła do być może jedynej prawdy - że żadnej prawdy nie ma.
Polecam i przestrzegam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli ta książka tak dobrze się zestarzała, przetrwała próbę czasu i jest poczytna do dziś, to jakie poruszenie musiała wywołać w dzień premiery - i pewnie długie miesiące po niej?

I ciekawostka: na przestrzeni niespełna 200 stron, słowo "tłum" (+odmiany) pada 934 razy. Tak mnie to raziło, że musiałem sprawdzić. :D

Jeśli ta książka tak dobrze się zestarzała, przetrwała próbę czasu i jest poczytna do dziś, to jakie poruszenie musiała wywołać w dzień premiery - i pewnie długie miesiące po niej?

I ciekawostka: na przestrzeni niespełna 200 stron, słowo "tłum" (+odmiany) pada 934 razy. Tak mnie to raziło, że musiałem sprawdzić. :D

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Natchniony tekst o świeckim Jezusie - tak bym to określił. Jest trochę lania wody, ale nie przeszkadzało mi to szczególnie. Miejscami dość patetycznie, ale o życiu tak pisać można. A czasem nawet trzeba. Mimo wszystko autor znalazł w tym wszystkim umiar, co mogło nie być łatwe - wyobrażam sobie proces tworzenia książki, który mógł intensyfikować opisywane doznania (a stąd już łatwo popaść w przesadę).
Polecam, ciekawa perspektywa na postać Jezusa plus ciekawe pojęcia, które warto mieć zawsze z tyłu głowy (Kairos, Zoe).

Natchniony tekst o świeckim Jezusie - tak bym to określił. Jest trochę lania wody, ale nie przeszkadzało mi to szczególnie. Miejscami dość patetycznie, ale o życiu tak pisać można. A czasem nawet trzeba. Mimo wszystko autor znalazł w tym wszystkim umiar, co mogło nie być łatwe - wyobrażam sobie proces tworzenia książki, który mógł intensyfikować opisywane doznania (a stąd...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor jako znakomity pisarz, ale i zadeklarowany alkoholik, stworzył bohatera, dzięki któremu będziemy mogli poznać perspektywę osoby uzależnionej. Ludzie mogą opowiadać jak to jest, możemy myśleć, że ich rozumiemy, ale tutaj mamy możliwość zagnieżdżenia się w głowie takiej osoby, poznać jej pobudki, słabości i sposoby "czarowania" rzeczywistości.
Piszę to po przesłuchaniu podcastu "Co ćpać po odwyku" (gdzie Żulczyk jest współprowadzącym). Poznałem tam pespektywę zadeklarowanych alkoholików, osób trzeźwiejących, w książce zaś tych nieświadomych problemu, albo właśnie uświadamiających to sobie. Fajne uzupełnienie.

Autor jako znakomity pisarz, ale i zadeklarowany alkoholik, stworzył bohatera, dzięki któremu będziemy mogli poznać perspektywę osoby uzależnionej. Ludzie mogą opowiadać jak to jest, możemy myśleć, że ich rozumiemy, ale tutaj mamy możliwość zagnieżdżenia się w głowie takiej osoby, poznać jej pobudki, słabości i sposoby "czarowania" rzeczywistości.
Piszę to po przesłuchaniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Temat podjęty w książce jest znacznie szerszy niż sugeruje to tytuł, ale jest chwytliwy i ładnie się rymuje, więc nie mam nic przeciwko. Historia higieny, ingerencji w wygląd zewnętrzny, przyczyny i skutki różnych kuracji, a to wszystko w ujęciu medycznym, społecznym, antropologicznym, religijnym, historycznym.
Słowem - kompletny obraz czystości minionych pokoleń - od dzikusa do czasów obecnych.

Temat podjęty w książce jest znacznie szerszy niż sugeruje to tytuł, ale jest chwytliwy i ładnie się rymuje, więc nie mam nic przeciwko. Historia higieny, ingerencji w wygląd zewnętrzny, przyczyny i skutki różnych kuracji, a to wszystko w ujęciu medycznym, społecznym, antropologicznym, religijnym, historycznym.
Słowem - kompletny obraz czystości minionych pokoleń - od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam mieszane uczucia - czytałem jako biografię, by na koniec dowiedzieć się, że to nie do końca biografia, ale że przedstawiony obraz Fridy jest prawdziwy. Czy jakoś tak. Pokrętne to, nie ufam, ale przyjemność z samego czytania była niemała.

Mam mieszane uczucia - czytałem jako biografię, by na koniec dowiedzieć się, że to nie do końca biografia, ale że przedstawiony obraz Fridy jest prawdziwy. Czy jakoś tak. Pokrętne to, nie ufam, ale przyjemność z samego czytania była niemała.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeden wielki minus - za krótka! Ledwie człowiek zdążył przestawić się na specyficzny, psychodeliczny klimat książki, a tu <ciach!> i epilog. Ubolewam, bo mało mamy Alana Wattsa w naszym języku, a to był bardzo mądry i sympatyczny Pan.

Jeden wielki minus - za krótka! Ledwie człowiek zdążył przestawić się na specyficzny, psychodeliczny klimat książki, a tu <ciach!> i epilog. Ubolewam, bo mało mamy Alana Wattsa w naszym języku, a to był bardzo mądry i sympatyczny Pan.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poczytałem opinie i się odniosę doń.

Tak, Dan Brown powtarza się, choć jeszcze nie tak często jak opinie o tym, że się powtarza.
Jedzie schematem - nie można się nie zgodzić, ale można nie obrażać się. Mi ta sztuka się udała*.
Powieść nie tylko zainspirowała mnie do przeczytania Boskiej Komedii, ale wręcz owiała dzieło Dantego mistyką, pokazując przy tym jego historyczne zaplecze, dokonania, a także odniesienia do niego w architekturze i sztuce. Inferno to idealna introdukcja do ww. pozycji.

Dan „Znowutosamoobożeczemu" Brown podjął trudny temat przeludnienia. Akcja wokół tego - realnego lub nie - problemu oscyluje niemal cały czas, ale wszystko co o nim dostajemy to kilka statystyk i, wydawałoby się niezłe, a na pewno efektywne, rozwiązanie. Mi to wystarczy - kolejny po Dantem trop jaki dostajemy i to od nas zależy czy nim podążymy.

Czas na meritum.
*Połowicznie, bo jak na zjadanie ogona przymykam oko, tak na to nie mogę:

„– Mówiłaś, że jesteś Brytyjką?
– Tak. Tam się urodziłam.
– Nie mówisz z brytyjskim akcentem.
– Miło mi to słyszeć – odparła. – Sporo się napracowałam, by go stracić."

Sytuacja, którą przedstawia dialog, to fantastyka, takie rzeczy się nie dzieją. Brytyjczyk ma swój język, Amerykanin nie. Propaganda!

Poczytałem opinie i się odniosę doń.

Tak, Dan Brown powtarza się, choć jeszcze nie tak często jak opinie o tym, że się powtarza.
Jedzie schematem - nie można się nie zgodzić, ale można nie obrażać się. Mi ta sztuka się udała*.
Powieść nie tylko zainspirowała mnie do przeczytania Boskiej Komedii, ale wręcz owiała dzieło Dantego mistyką, pokazując przy tym jego historyczne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O, czcigodny czytelniku z lubimyczytać.pl!
Usłuchaj tych kilku słów moich, com Ci je kreślę z dobroci serca, cobyś nie odłożył lektury dzieła o żywocie Rycerza Posępnego Oblicza zanim przewrócisz pierwszą stronicę. Otóż rzecz ma się jak następuje: po pierwsze, Sancho Pansa, giermek mości Don Kichota, umiaru w przysłowiach nie ma, a co gorsza - mówi co myśli, choć mam wrażenie, że więcej mówi niźli myśli. Mimo to jest najpoczciwszym z giermków. Po drugie zaś - co powinno być po pierwsze - o, piękna. nieporównana Dulcyneo z Toboso, przyjmij ukłony ode mnie, gdyż to dzięki Tobie Rycerz Lwa trwał w swojej misji tak niezłomnie!

A zatem - język początkowo może wydać się niełatwy, męczący, jednak po okiełzaniu nie wychodzi z głowy i łatwiejszym wydaje się prawienie taką mową, aniżeli tą sprzed sięgnięcia po książkę.

I co to za pomysł, żeby wydawać wersję skróconą? WTF?
Kilka lat temu ową przeczytałem i myślałem, że znam w całości losy Don Kichota. W tym przypadku ok. 600 stron więcej robi - delikatnie mówiąc - olbrzymią różnicę.

Ostrzeżenie: w powieści ma miejsce palenie księgozbioru!

O, czcigodny czytelniku z lubimyczytać.pl!
Usłuchaj tych kilku słów moich, com Ci je kreślę z dobroci serca, cobyś nie odłożył lektury dzieła o żywocie Rycerza Posępnego Oblicza zanim przewrócisz pierwszą stronicę. Otóż rzecz ma się jak następuje: po pierwsze, Sancho Pansa, giermek mości Don Kichota, umiaru w przysłowiach nie ma, a co gorsza - mówi co myśli, choć mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Osho daje do myślenia. Chcąc podążyć za jego tokiem rozumowania jesteśmy zmuszeni odrzucić dogmaty, a najlepiej cofnąć się do wczesnego dzieciństwa i znowu być niezapisaną kartą. Im bardziej do tego dążymy tym wyraźniej uświadamiamy sobie jak głęboko zakorzeniliśmy się w obecnych czasach i kulturze.
Wniosek jeden z wielu, którym chętnie się podzielę: opinie, które dotychczas publikowałem, miały na celu podbudowanie ego. Nie były populistyczne, ale głównie chodziło o plusy. Brzmi to banalnie, ale mam pewność, że nie jestem w tym odosobniony. Przestanę oceniać książki dla ego, co nie znaczy, że nie napiszę już więcej żadnej opinii.

Osho daje do myślenia. Chcąc podążyć za jego tokiem rozumowania jesteśmy zmuszeni odrzucić dogmaty, a najlepiej cofnąć się do wczesnego dzieciństwa i znowu być niezapisaną kartą. Im bardziej do tego dążymy tym wyraźniej uświadamiamy sobie jak głęboko zakorzeniliśmy się w obecnych czasach i kulturze.
Wniosek jeden z wielu, którym chętnie się podzielę: opinie, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytając odniosłem wrażenie, jakbym otworzył szufladę Hessego, wyjął arkusze przeróżnych - starszych i nowszych, zapisanych odręcznie i na maszynie, tych tylko dla siebie jak i z myślą o czytelniku - notatek i zaczął je wertować.

Zbiór sam w sobie nie jest dziełem, ale nigdy czymś takim nie miał być. Tu poznajemy Hessego od wewnątrz. To na czym się skupiał opisując daną chwilę czy okres życia świadczy o tym, co było najbliższe jego sercu. I podobnie jak w powieściach Hessego, tu też wyraźnie widać jak kształtował się jego charakter.

Jeśli się lubi Hermanna Hessego za powieści, polubi się za to, jaki był. Jedno i drugie jest ze sobą ściśle powiązane. Mając za sobą kilka powieści, biografię i teraz te teksty autobiograficzne, z przyjemnością wiążę życie Hessego z historią jego fikcyjnych bohaterów. To przenosi mnie gdzieś między fikcję, a rzeczywistość. Niewielu czarodziejów potrafi takie rzeczy…

Czytając odniosłem wrażenie, jakbym otworzył szufladę Hessego, wyjął arkusze przeróżnych - starszych i nowszych, zapisanych odręcznie i na maszynie, tych tylko dla siebie jak i z myślą o czytelniku - notatek i zaczął je wertować.

Zbiór sam w sobie nie jest dziełem, ale nigdy czymś takim nie miał być. Tu poznajemy Hessego od wewnątrz. To na czym się skupiał opisując daną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Informacje na temat gatunków kosmitów, ich pochodzenia, życia i innych aspektów zdobyte za pomocą teleobserwacji wzbudzają powątpiewanie z kilku powodów. Pierwszy - technika, którą posłużył się autor jest przeciętnemu czytelnikowi obca. Drugi - nic nie wiemy o kosmitach, a tu ciach! i mamy wszystkie odpowiedzi jak na tacy. To chyba główne powody, które spychają Kosmiczną Podróż do książek typu „nie wiadomo co o tym myśleć”.

Ja też nie wiem. I też chciałbym móc zweryfikować jak treść książki ma się do prawdy... Jedno zdanie na ten temat: autor, jako profesor socjologii, wystawił swoją reputację na pożarcie wydając tą książkę. Takie poświęcenie dowodzi nie wierze, a pewności w to, co „zobaczył”. Da się zauważyć tu poczucie misji.
Zważywszy jak bardzo my, ludzie, skupieni jesteśmy na fizycznym bycie, powinniśmy co najmniej szanować dość eksperymentalne zdobywanie informacji. Tylko tą drogą póki co jesteśmy w stanie dowiedzieć się czegokolwiek na te tematy, a jest to droga wystawiająca nasze zdrowie psychiczne na ciężką próbę.

7 gwiazdek nie za samą treść, bo tu ocena byłaby uzależniona od tego, czy oceniałbym powieść fantastyczną czy reportaż. Ważniejsze od tego, czy czytelnik uwierzy, czy wyśmieje przekaz książki, jest zwrócenie uwagi na stan naszej wiedzy na te tematy. Kompletna pustka. Po przeczytaniu tej książki uświadomiłem sobie, że tor naszych dążeń jako ludzkości, jest po prostu błędny.

Informacje na temat gatunków kosmitów, ich pochodzenia, życia i innych aspektów zdobyte za pomocą teleobserwacji wzbudzają powątpiewanie z kilku powodów. Pierwszy - technika, którą posłużył się autor jest przeciętnemu czytelnikowi obca. Drugi - nic nie wiemy o kosmitach, a tu ciach! i mamy wszystkie odpowiedzi jak na tacy. To chyba główne powody, które spychają Kosmiczną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

OOBE. Wyobrażam sobie jak trudne musi być przekazanie słowami doświadczeń wyjścia z ciała... I ciężko mi oceniać jak autor wywiązał się z zadania, bo jest mi oobce to doświadczenie. Może póki co, może nie, ale na pewno sięgnę inne książki o tej tematyce. A że ciekawość rośnie w miarę czytania...

ROTE, czyli otrzymany od innej istoty pakunek informacji, które z czasem docierają do naszej świadomości. Na pewno to zupełnie co innego, ale dla mnie ta książka jest jak taki właśnie pakunek. Wchłonąłem wszystko, a teraz potrzeba nieco czasu, by się z tym oswoić i przeanalizować to.

Najbardziej zadziwiła mnie jasność i klarowność całego systemu wszechświata opisanego w książce... Ponadto ścisłe powiązanie z resztą systemu i wyjaśnienie doznań ze skraju świadomości, których każdy w jakimś stopniu doświadczył, dają nam niejako dowód na prawdziwość filozofii OOBE. Bardzo to ciekawe, ale oby nie było zgubne. Zdecydowanie polecam uzbroić się w dystans, ale też odrzucić uprzedzenia.

OOBE. Wyobrażam sobie jak trudne musi być przekazanie słowami doświadczeń wyjścia z ciała... I ciężko mi oceniać jak autor wywiązał się z zadania, bo jest mi oobce to doświadczenie. Może póki co, może nie, ale na pewno sięgnę inne książki o tej tematyce. A że ciekawość rośnie w miarę czytania...

ROTE, czyli otrzymany od innej istoty pakunek informacji, które z czasem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Siddhartha to nie tylko wymysł, który autor zrealizował w formie powiastki; Siddhartha to stadium rozwoju ducha i mądrości jednostki poszukującej odpowiedzi na pytanie o sens własnego ja i o prawdę absolutną.
Tomasz Mann miał rację nazywając Hessego mędrcem.

Losy tytułowego Siddharthy otwierają pewną furtkę w naszym dotychczasowym postrzeganiu własnej jaźni. Hesse wręcz zmusza nas byśmy zadali sobie pytania, o których dzisiejszy świat wolałby zapomnieć:
Kim tak naprawdę jestem?
Czy wartości, którym hołduję, są tego warte?
Dokąd zmierzam i czy to odpowiedni kierunek?
I z tym autor nas zostawia, bo ,,można przekazywać wiedzę, ale nie mądrość''. Odpowiedzi na te pytania są w nas.
Są mądrością.

Siddhartha to nie tylko wymysł, który autor zrealizował w formie powiastki; Siddhartha to stadium rozwoju ducha i mądrości jednostki poszukującej odpowiedzi na pytanie o sens własnego ja i o prawdę absolutną.
Tomasz Mann miał rację nazywając Hessego mędrcem.

Losy tytułowego Siddharthy otwierają pewną furtkę w naszym dotychczasowym postrzeganiu własnej jaźni. Hesse wręcz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pamiętam jak narzekałem, że kanon lektur to głównie książki pokroju Dziejów Tristana i Izoldy... Ale mniejsza o ten kanon, już mnie nie dotyczy, więc można czytać nawet lektury. ;-) Jak się okazuje, ta sama książka smakuje zupełnie inaczej niż kiedy czytamy ją z musu i z ograniczeniem czasowym. Ale każdy to zna i rozumie.

Parę rozdziałów wymęczonych w bólach, by ostatecznie te sto stron zastąpić kilku stronicowym streszczeniem zakrawa na zbrodnię, ale w moim przypadku nastawienie zobojętnia każdy walor czegokolwiek, jeśli jestem do tego zmuszany. Tak było w szkole średniej...

A teraz?
Losy Tristana i Izoldy prześledziłem jednym tchem delektując się jednocześnie stylem autora. Powieść jest na tyle krótka, że nie zawiera zbędnych słów, a zarazem czytelnik nie zostaje przytłoczony wydarzeniami. Wszystko współgra.
Na osądzaniu moralności bohaterów można by spędzić niejeden wieczór. Moje zdanie na ten temat musi nieco dojrzeć, jednak jakie by nie było, na ocenę książki wpływu mieć nie może.

Polecam wszystkim, którzy nie znoszą historii o miłości. Wyjątki są naprawdę fajne. :-)

Pamiętam jak narzekałem, że kanon lektur to głównie książki pokroju Dziejów Tristana i Izoldy... Ale mniejsza o ten kanon, już mnie nie dotyczy, więc można czytać nawet lektury. ;-) Jak się okazuje, ta sama książka smakuje zupełnie inaczej niż kiedy czytamy ją z musu i z ograniczeniem czasowym. Ale każdy to zna i rozumie.

Parę rozdziałów wymęczonych w bólach, by...

więcej Pokaż mimo to