-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyPortret toksycznego związku w ostatnich dniach NRD. Międzynarodowy Booker dla niemieckiej pisarkiKonrad Wrzesiński10
-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać8
Biblioteczka
2015-04-25
2015-02-01
2015-01-26
Książkę przeczytałam w ciągu kilku dni, mimo braku czasu i innych klasycznych przeszkód ;) Było warto - to opowieść, która daje nadzieję i pokazuje, że nawet, gdy wydaje się nam, że życie nie ma sensu, warto choćby postarać się mu go nadać. Mimo, że po drugiej przeczytanej powieści Matthew Quicka zauważam już pewien schemat, myślę, że każda może nas czymś zaskoczyć i coś wnieść do naszego życia. Podoba mi się to, że autor nie "przesładza" swojej opowieści ani nie stara się uczynić z niej dramatu - to wszystko po prostu istnieje, mogłoby dziać się tuż obok nas. Nie jest to może szczególnie ambitna lektura, jednak warta czasu i godna polecenia ;)
Książkę przeczytałam w ciągu kilku dni, mimo braku czasu i innych klasycznych przeszkód ;) Było warto - to opowieść, która daje nadzieję i pokazuje, że nawet, gdy wydaje się nam, że życie nie ma sensu, warto choćby postarać się mu go nadać. Mimo, że po drugiej przeczytanej powieści Matthew Quicka zauważam już pewien schemat, myślę, że każda może nas czymś zaskoczyć i coś...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-22
Jeśli mam być szczera, na początku miałam mieszane uczucia. Początkowe rozdziały o willu graysonie nie rzuciły mnie na kolana, był on dla mnie nieco irytujący. Za to Will Grayson, jak przystało na Greenowego bohatera, od razu wzbudził moją sympatię. Dzięki temu pozostałam. I nie żałuję, bo dalej książka po prostu porwała mnie do świata dwóch takich podobnych i jednocześnie takich odmiennych Willów Graysonów. Jak do tej pory brzmi banalnie? Fakt, bo to bardzo połowiczny opis. Zarówno Green, jak i Levithan nie piszą książek o "kimś". Piszą o "czymś". O czym zatem jest ta książka? Moim zdaniem - o samoakceptacji, a także o ułudzie, jaką może ona stworzyć. "Skoro akceptuję siebie, to chyba wszystko jest okay?" - myśli chyba większość z nas. Mało kto ma odwagę wykroczyć poza myślenie, poza schemat, w którym inni nas umieścili i/ lub sami się umieściliśmy. Tymczasem czasami warto zrobić comming out, niekoniecznie dotyczący orientacji seksualnej. Odważyć się, zrobić coś, czego konsekwencje mogą być bolesne, spróbować. Upaść lub trafić. Trudne do realizacji, szalone, mało możliwe? Też tak uważam. Ale jeśli jest miałabym wymienić jedną, najważniejszą cechę tej książki, dla której uważam, że warto ją przeczytać, to byłby to fakt, że inspiruje do takich działań.
Jeśli mam być szczera, na początku miałam mieszane uczucia. Początkowe rozdziały o willu graysonie nie rzuciły mnie na kolana, był on dla mnie nieco irytujący. Za to Will Grayson, jak przystało na Greenowego bohatera, od razu wzbudził moją sympatię. Dzięki temu pozostałam. I nie żałuję, bo dalej książka po prostu porwała mnie do świata dwóch takich podobnych i jednocześnie...
więcej Pokaż mimo to