rozwiń zwiń

Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Moje głupie pomysły Bernardo Zannoni
Ocena 6,6
Recenzja Kuna też człowiek

Zwierzęta poddane antropomorfizacji to zabieg kojarzący nam się przede wszystkim z literaturą dziecięcą. Słodkie misie, pieski i kotki, które świecą przykładem życzliwego i grzecznego zachowania. Co jednak, kiedy ze zwierząt uczynimy głównych bohaterów literatury pięknej? Tego podjął...

Avatar
AgnieszkaB Czytaj więcej
Okładka książki Niepowstrzymani. Jak przejęliśmy władzę nad światem Yuval Noah Harari, Ricard Zaplana Ruiz
Ocena 7,2
Recenzja Jak ludzie podbili świat

W ostatnich latach Yuval Noah Harari podbijał księgarniane półki z bestsellerami. Jego książki „Sapiens: od zwierząt do bogów”, „Homo deus: krótka historia jutra” i „21 lekcji na XXI wiek” przysporzyły mu licznych fanów. W swojej najnowszej pozycji „Niepowstrzymani. Jak przejęliśmy...

Avatar
AgnieszkaB Czytaj więcej

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Niestety, poczucie humoru Pana Allena zupełnie do mnie nie trafiło. Przez cały zbiór uśmiechnęłam się może 2 razy. Rozumiem, że miało być trochę surrealistycznie, trochę absurdalnie, ale ja odniosłam wrażenie, że humor opiera się tu raczej na wciskaniu gdzie popadnie możliwie najbardziej niepasujących do kontekstu rzeczy. Do przesady i do znudzenia.

Niestety, poczucie humoru Pana Allena zupełnie do mnie nie trafiło. Przez cały zbiór uśmiechnęłam się może 2 razy. Rozumiem, że miało być trochę surrealistycznie, trochę absurdalnie, ale ja odniosłam wrażenie, że humor opiera się tu raczej na wciskaniu gdzie popadnie możliwie najbardziej niepasujących do kontekstu rzeczy. Do przesady i do znudzenia.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z reguły jestem raczej sceptycznie nastawiona do wszelkiej maści poradników, unikam ich, a jeżeli już czytam, to podchodzę do lektury z dystansem. W przypadku książki Reginy Brett mogę jednak śmiało powiedzieć, że nie było tak źle, jak się spodziewałam. Z jednej strony, dla osoby o moim nastawieniu, w niektórych momentach autorka popada w tak wielki optymizm, że aż naciągany i nie do końca wiarygodny (np. w przypadku opowieści o zatrudnieniu w McDonaldzie). Z drugiej strony, w ogólnym rozrachunku Brett pisze o rzeczach niby oczywistych, ale jednak takich, o których często zapominamy. I dlatego myślę, że może w jakiś sposób pomóc otworzyć się na pozytywne zmiany w życiu.

Z reguły jestem raczej sceptycznie nastawiona do wszelkiej maści poradników, unikam ich, a jeżeli już czytam, to podchodzę do lektury z dystansem. W przypadku książki Reginy Brett mogę jednak śmiało powiedzieć, że nie było tak źle, jak się spodziewałam. Z jednej strony, dla osoby o moim nastawieniu, w niektórych momentach autorka popada w tak wielki optymizm, że aż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trudno dać jedną ocenę temu wydaniu, ponieważ dwie powieści oceniam różnie, ale obiecałam sobie, że w miarę możliwości będę tu dodawać wydania, które czytałam, więc jestem temu postanowieniu wierna. "Entliczek-pentliczek" bardzo mnie wciągnął i bardzo się spodobał, natomiast "Spotkanie w Bagdadzie"... Chyba za dużo w tym było z powieści sensacyjnej, a za mało z klasycznej powieści detektywistycznej.

Trudno dać jedną ocenę temu wydaniu, ponieważ dwie powieści oceniam różnie, ale obiecałam sobie, że w miarę możliwości będę tu dodawać wydania, które czytałam, więc jestem temu postanowieniu wierna. "Entliczek-pentliczek" bardzo mnie wciągnął i bardzo się spodobał, natomiast "Spotkanie w Bagdadzie"... Chyba za dużo w tym było z powieści sensacyjnej, a za mało z klasycznej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po raz kolejny zostałam urzeczona stylem Dehnela. I chociaż bardziej podobały mi się na wskroś realistyczne "Balzakiana", w tym zbiorze również odnajduję to, co w twórczości Dehnela podziwiam najbardziej. Szczególnie przypadło mi do gustu opowiadanie "Filc" ze swoim babcino-ciotczanym klimatem. W przyszłości będę chyba musiała sięgnąć po "Lalę".

Po raz kolejny zostałam urzeczona stylem Dehnela. I chociaż bardziej podobały mi się na wskroś realistyczne "Balzakiana", w tym zbiorze również odnajduję to, co w twórczości Dehnela podziwiam najbardziej. Szczególnie przypadło mi do gustu opowiadanie "Filc" ze swoim babcino-ciotczanym klimatem. W przyszłości będę chyba musiała sięgnąć po "Lalę".

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Takiego wrażenia jak "Katedrą w Barcelonie" niestety nie udało się Falconesowi zrobić na mnie "Bosonogą królową". Powieść jest całkiem interesująca, ale prawdziwie wciągnęła mnie dopiero od połowy. Ciekawie jest moim zdaniem pokazana przemiana obu głównych bohaterek w przeciągu całej powieści - żegnałam się z zupełnie innymi kobietami, niż te, które poznałam na początku. Obie zagubione i naiwne, choć każda na swój sposób, dostają prawdziwą lekcję życia w świecie, w którym kobieta nie ma żadnych praw, szczególnie Murzynka lub Cyganka.

Takiego wrażenia jak "Katedrą w Barcelonie" niestety nie udało się Falconesowi zrobić na mnie "Bosonogą królową". Powieść jest całkiem interesująca, ale prawdziwie wciągnęła mnie dopiero od połowy. Ciekawie jest moim zdaniem pokazana przemiana obu głównych bohaterek w przeciągu całej powieści - żegnałam się z zupełnie innymi kobietami, niż te, które poznałam na początku....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zafón potrafi tworzyć wspaniały klimat! "Gra anioła" to po prostu magiczna opowieść, pięknie napisana, trzymająca w napięciu, z ciekawymi postaciami. I zakończeniem, które pozostawia w niepewności i, jeśli czytało się "Więźnia nieba", zamiast wyjaśniać, nasuwa kolejne pytania.

Zafón potrafi tworzyć wspaniały klimat! "Gra anioła" to po prostu magiczna opowieść, pięknie napisana, trzymająca w napięciu, z ciekawymi postaciami. I zakończeniem, które pozostawia w niepewności i, jeśli czytało się "Więźnia nieba", zamiast wyjaśniać, nasuwa kolejne pytania.

Pokaż mimo to

Okładka książki Sven Hannawald. Tryumf. Upadek. Powrót do życia Sven Hannawald, Ulrich Pramann
Ocena 7,1
Sven Hannawald... Sven Hannawald, Ulr...

Na półkach: ,

Skoki narciarskie fascynują mnie od kilku lat, więc ta pozycja musiała znaleźć się na mojej półce. Czasów wielkiej formy Hannawalda nie pamiętam, ale biografia doskonale przybliżyła mi jego postać. Postać człowieka wyjątkowego, który osiągnął niewiarygodny sukces dzięki ciężkiej pracy, lecz niestety nie udźwignął ciężaru związanej z tym presji.
Oprócz historii samego Hannawalda, wiele można się też dowiedzieć o historii skoków narciarskich. Myślę, że osoby niezainteresowane dyscypliną może to trochę nużyć, ale mimo wszystko polecam. Nieciekawe fragmenty zawsze można pominąć.

Skoki narciarskie fascynują mnie od kilku lat, więc ta pozycja musiała znaleźć się na mojej półce. Czasów wielkiej formy Hannawalda nie pamiętam, ale biografia doskonale przybliżyła mi jego postać. Postać człowieka wyjątkowego, który osiągnął niewiarygodny sukces dzięki ciężkiej pracy, lecz niestety nie udźwignął ciężaru związanej z tym presji.
Oprócz historii samego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Fotoplastikon" ma w sobie pewien rodzaj magii, który sprawia, że jestem w stanie wybaczyć nawet fragmenty, w których autor manifestuje swoje poglądy, z którymi kompletnie się nie zgadzam.

"Fotoplastikon" ma w sobie pewien rodzaj magii, który sprawia, że jestem w stanie wybaczyć nawet fragmenty, w których autor manifestuje swoje poglądy, z którymi kompletnie się nie zgadzam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wypożyczyłam "Kochanie, zabiłam nasze koty" praktycznie przez przypadek. Nie miałam wcześniej styczności z literaturą Masłowskiej, ale adaptacja filmowa oraz jej dokonania muzyczne nie robiły na mnie dobrego wrażenia. Mimo tego tytuł wydał mi się intrygujący, szczególnie, że lubię koty, poza tym przeczytałam pierwsze zdanie, które jest akurat bardzo udane. Niestety, potem było już tylko gorzej.
Przekonałam się, że to kompletnie nie mój typ literatury. Fabuły praktycznie nie ma, ciężko właściwie stwierdzić, o czym jest powieść. Postaci są tak przerysowane, że aż irytujące. Zapewne miał to być rodzaj satyry na współczesne społeczeństwo, szczególnie jego żeńską część. Niestety, mnie ten typ satyry nie bawi. Na szczęście czyta się dość szybko i lekko, inaczej raczej miałabym problem z przebrnięciem.

Wypożyczyłam "Kochanie, zabiłam nasze koty" praktycznie przez przypadek. Nie miałam wcześniej styczności z literaturą Masłowskiej, ale adaptacja filmowa oraz jej dokonania muzyczne nie robiły na mnie dobrego wrażenia. Mimo tego tytuł wydał mi się intrygujący, szczególnie, że lubię koty, poza tym przeczytałam pierwsze zdanie, które jest akurat bardzo udane. Niestety, potem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zafón, pomimo że tym razem książka jest tak krótka, znowu wprowadza czytelnika, choć na chwilę, w ten magiczny klimat Barcelony i Cmentarza Zapomnianych Książek. Czytanie jego utworów to zawsze czysta przyjemność. Jedynym mankamentem jest wydanie - nie można dostać książki bez równoczesnego kupna "Więźnia nieba". Ja wcześniej tej powieści nie czytałam, więc dla mnie to nie problem, ale dla osób, które lekturę "Więźnia nieba" mają już za sobą, może to być problematyczne.

Zafón, pomimo że tym razem książka jest tak krótka, znowu wprowadza czytelnika, choć na chwilę, w ten magiczny klimat Barcelony i Cmentarza Zapomnianych Książek. Czytanie jego utworów to zawsze czysta przyjemność. Jedynym mankamentem jest wydanie - nie można dostać książki bez równoczesnego kupna "Więźnia nieba". Ja wcześniej tej powieści nie czytałam, więc dla mnie to nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Strasznie podobały mi się poprzednie książki Dana Browna, więc "Inferno" kupiłam w pierwszym tygodniu po polskiej premierze, ale miałam wciąż tyle innych rzeczy do czytania i spraw na głowie, że skończyłam ją dopiero niedawno. I z przykrością muszę powiedzieć, że jestem lekko zawiedziona.
Nie mogę powiedzieć, że powieść jest nudna, fabuła jak zwykle u Browna jest wciągająca i pełna zwrotów akcji, a mimo tego nie czytałam "Inferno" z takim samym zapałem, jak innych powieści jego autorstwa. Czasami wręcz czułam się znużona. Sama nie wiem, może to dlatego, że trochę przejadł mi się już motyw Roberta Langdona ratującego świat przed złem w 24 godziny. Tak naprawdę akcja porządnie pochłonęła mnie dopiero na nieco ponad 100 stron przed końcem.
Zawiodło mnie także zakończenie. Nie będę się nad tym za bardzo rozwodzić, ponieważ nie chcę spoilerować, ale po prostu kompletnie do mnie nie przemówiło.
Ostatecznie i tak daję dość wysoką ocenę ze względu na mój sentyment do powieści Dana Browna oraz postaci Roberta Langdona. Muszę jednak stwierdzić, że jest to najgorsza jego powieść jaką przeczytałam.

Strasznie podobały mi się poprzednie książki Dana Browna, więc "Inferno" kupiłam w pierwszym tygodniu po polskiej premierze, ale miałam wciąż tyle innych rzeczy do czytania i spraw na głowie, że skończyłam ją dopiero niedawno. I z przykrością muszę powiedzieć, że jestem lekko zawiedziona.
Nie mogę powiedzieć, że powieść jest nudna, fabuła jak zwykle u Browna jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zanim wzięłam się za "Hopeless", przeczytałam o niej mnóstwo pozytywnych opinii, dlatego sama również byłam pozytywnie nastawiona. Nie zawiodłam się, choć nie mogę też powiedzieć, że czułam się zmiażdżona albo wstrząśnięta.
Uwielbiam, kiedy w powieści połączona jest poważna tematyka i humor. Tutaj jest to zrobione idealnie. Z jednej strony cała sprawa porusza i daje do myślenia. Historia Sky, Holdera, Lesslie jest pełna bólu i cierpienia, z którym ciężko sobie poradzić i które wzrusza czytelnika. Z drugiej strony zakończenie wlewa w człowieka nadzieję i wiarę, że dzięki miłości można przezwyciężyć każdy problem, nawet ten, który wydaje się zbyt wielki, żeby go udźwignąć. Jest też sporo dialogów między Sky i Holderem lub Six, które są przesycone humorem i wywołują uśmiech na twarzy. Dlatego pomimo poruszania ciężkich tematów i wbrew tytułowi, "Hopeless" może wlać nadzieję w niejedno serce.

Zanim wzięłam się za "Hopeless", przeczytałam o niej mnóstwo pozytywnych opinii, dlatego sama również byłam pozytywnie nastawiona. Nie zawiodłam się, choć nie mogę też powiedzieć, że czułam się zmiażdżona albo wstrząśnięta.
Uwielbiam, kiedy w powieści połączona jest poważna tematyka i humor. Tutaj jest to zrobione idealnie. Z jednej strony cała sprawa porusza i daje do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W tym tomie detektyw Monk razem z Natalie jedzie do Summit, aby pomóc swojemu staremu przyjacielowi, Randy'emu Disherowi.
Z książek o Monku, które przeczytałam, ta zdecydowanie podobała mi się najbardziej. Poczucie humoru typowe dla detektywa Monka, ale to akurat można znaleźć w każdym tomie.
Muszę przyznać, że o ile zagadki kryminalne są dla mnie w tych książkach zwykle kwestią drugoplanową, tym razem sprawy włamań i morderstwa naprawdę mnie wciągnęły. Zakończenie było nieprzewidywalne, choć tradycyjnie morderca był znany, a tylko kwestia sposobu pozostawała nierozwiązana.
Bardzo podobał mi się też opis przemiany Monka po rozwiązaniu najważniejszej zagadki jego życia. Zdecydował się na kroki, których przedtem nigdy by nie podjął. Przemówiła do mnie ta zmiana.
Bezapelacyjnie najlepsza książka o Monku, którą przeczytałam!

W tym tomie detektyw Monk razem z Natalie jedzie do Summit, aby pomóc swojemu staremu przyjacielowi, Randy'emu Disherowi.
Z książek o Monku, które przeczytałam, ta zdecydowanie podobała mi się najbardziej. Poczucie humoru typowe dla detektywa Monka, ale to akurat można znaleźć w każdym tomie.
Muszę przyznać, że o ile zagadki kryminalne są dla mnie w tych książkach zwykle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Akcja powieści rozgrywa się dwupłaszczyznowo. Mamy czasy współczesne, kiedy prawniczka Diana na prośbę umierającej ciotki decyduje się rozwikłać zagadkę z przeszłości oraz końcówkę XIX wieku, kiedy poznajemy historię Grace, praprababki Diany, która razem z rodziną wyjechała z Anglii do Indii. Tam poznaje swoją miłość, co prowadzi do tragedii.
Zacznę może od wady powieści. Konkretnie chodzi mi o postać Diany. Uważam, że jest nijaka, dlatego fragmenty opowiadające o jej poszukiwaniach czasami już mnie nudziły. Na szczęście ta część przeważa tylko na początku. Potem główną rolę przejmuje młoda Grace.
Odkrywanie historii Grace, rodzącej się miłości, buntu przeciwko rodzicom chcącym decydować o jej życiu, jest naprawdę ciekawe. Stykałam się oczywiście z lepszymi opowieściami o miłości, ale ta też jest nie najgorsza.
Największe wrażenie w książce zrobiły na mnie opisy starego angielskiego dworku, Tremayne House, oraz cejlońskiej plantacji herbaty. W niektórych momentach powieść przenosi Cię w te miejsca tak, że naprawdę czujesz ich magię i nabierasz ochotę na kubek dobrej herbaty.

Akcja powieści rozgrywa się dwupłaszczyznowo. Mamy czasy współczesne, kiedy prawniczka Diana na prośbę umierającej ciotki decyduje się rozwikłać zagadkę z przeszłości oraz końcówkę XIX wieku, kiedy poznajemy historię Grace, praprababki Diany, która razem z rodziną wyjechała z Anglii do Indii. Tam poznaje swoją miłość, co prowadzi do tragedii.
Zacznę może od wady powieści....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Monk zostaje zwolniony z pracy, przez co musi próbować swoich sił w różnych zawodach. Chociaż Natalie dwoi się i troi, by szukać nowych miejsc pracy i jak najdłużej w nich zostać, Adrian przez swoje manie niszczy każdą szansę. Równocześnie za wszelką cenę chce udowodnić, że Bob Sebes, u którego zaprzepaścił wszystkie swoje oszczędności, jest winien nie tylko defraudacji, ale również morderstw.
W powieści pełno jest poczucia humoru charakterystycznego zarówno dla serialu, jak i książek o Monku. Do mnie to przemawia i uważam, że jest główną zaletą cyklu. Natomiast w całej serii o Monku tak naprawdę nie ma zagadki. Wiadomo, że jeśli Adrian Monk powiedział na początku, że zabił właśnie ten człowiek, to właśnie on zabił. Wyjaśnić tylko musi w jaki sposób, a to nie jest tak atrakcyjne jak nie wiedzieć, kto jest sprawcą. No ale taka jest specyfika tego cyklu i ma swój nieodparty, obsesyjno-kompulsywny urok.

Monk zostaje zwolniony z pracy, przez co musi próbować swoich sił w różnych zawodach. Chociaż Natalie dwoi się i troi, by szukać nowych miejsc pracy i jak najdłużej w nich zostać, Adrian przez swoje manie niszczy każdą szansę. Równocześnie za wszelką cenę chce udowodnić, że Bob Sebes, u którego zaprzepaścił wszystkie swoje oszczędności, jest winien nie tylko defraudacji,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam szczerze, że zawiodłam się na "Rewersie". Nie oglądałam filmu, ale po opisie książki znajdującym się na odwrocie sądziłam, że głównym tematem powieści jest "walka", którą Sabina rzekomo miała podjąć ze swoim adoratorem. Tymczasem kiedy tylko główna bohaterka poznaje prawdziwe oblicze mężczyzny, praktycznie od razu się go pozbywa. Akcja, która mnie ciekawiła, trwała może 3-4 strony w całej książce. Nie zmienia to faktu, że film chętnie obejrzę, bo wydaje mi się, że właśnie na film ta fabuła lepiej się nadaje.

Przyznam szczerze, że zawiodłam się na "Rewersie". Nie oglądałam filmu, ale po opisie książki znajdującym się na odwrocie sądziłam, że głównym tematem powieści jest "walka", którą Sabina rzekomo miała podjąć ze swoim adoratorem. Tymczasem kiedy tylko główna bohaterka poznaje prawdziwe oblicze mężczyzny, praktycznie od razu się go pozbywa. Akcja, która mnie ciekawiła, trwała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Balzakiana" to cztery opowiadania, z których każde mówi o czym innym, ale niesie podobne przesłanie. Jest tu historia dziewczyny z konserwatywnej rodziny, która postanawia wyjść za mąż za artystę i wchodzi w zupełnie inny świat, kobiety z dużej rodziny, która ubiega się o miłość swojego licznego rodzeństwa, mężczyzny udzielającego dość specyficznych korepetycji oraz emerytowanej piosenkarki, która zostaje namówiona do wznowienia kariery.
W każdym opowiadaniu Dehnel opisuje problem samotności i odrzucenia. Za każdym razem mamy do czynienia z tym samym uczuciem, ale w zupełnie innej formie. Autor obnaża też ludzkie wady: dewocję, wykorzystywanie drugiego człowieka, bezduszność. Wśród tych wszystkich negatywnych emocji można też znaleźć wiele zabawnych cytatów. Dehnel mistrzowsko przeplata komizm z tragedią. Książka skłania do refleksji i zastanowienia się, ile w tych postaciach jest mnie.

"Balzakiana" to cztery opowiadania, z których każde mówi o czym innym, ale niesie podobne przesłanie. Jest tu historia dziewczyny z konserwatywnej rodziny, która postanawia wyjść za mąż za artystę i wchodzi w zupełnie inny świat, kobiety z dużej rodziny, która ubiega się o miłość swojego licznego rodzeństwa, mężczyzny udzielającego dość specyficznych korepetycji oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Biorąc się za "Tygrysie wzgórza" nie spodziewałam się niczego specjalnego, raczej zwykłego romansu. Co więcej, trudno było mi przejść przez ok. 120 pierwszych stron. Kiedy jednak przez nie przebrnęłam, akcja ruszyła z kopyta, a powieść urzekła mnie i zachwyciła, a nawet doceniłam te 120 nudnawych stron.
Chyba nigdy wcześniej nie trafiłam na książkę, która tak oddziaływałaby na moje emocje. Każde wydarzenie przeżywałam, jakbym była jego uczestnikiem i strasznie zżyłam się z bohaterami.
Co było tego zasługą? Myślę, że fakt, że w "Tygrysich wzgórzach" nie ma postaci jednoznacznych. Nie da się nikogo zakwalifikować do grona dobrych lub złych. Każdy coś zawinił, ale każdy też swoje wycierpiał. Na jedną osobę jestem wściekła, a po chwili jej współczuję.
"Tygrysie wzgórza" to nie jest po prostu romans. To wspaniała opowieść o uczuciach, które wszyscy przeżywamy: miłości, nienawiści, tęsknocie, zazdrości. Myślę, że każdy może tu odnaleźć cząstkę siebie. Jestem pewna, że ta historia i jej bohaterowie: Dewi, Dewanna, Nandźu, Macu zostaną ze mną bardzo długo. Żałuję jedynie, że póki co Sarita Mandanna nie napisała więcej książek, bo bardzo chętnie przeczytałabym coś jeszcze jej autorstwa.

Biorąc się za "Tygrysie wzgórza" nie spodziewałam się niczego specjalnego, raczej zwykłego romansu. Co więcej, trudno było mi przejść przez ok. 120 pierwszych stron. Kiedy jednak przez nie przebrnęłam, akcja ruszyła z kopyta, a powieść urzekła mnie i zachwyciła, a nawet doceniłam te 120 nudnawych stron.
Chyba nigdy wcześniej nie trafiłam na książkę, która tak oddziaływałaby...

więcej Pokaż mimo to