rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Chyba najlepsza książka Marka Hłasko. Klasa sama w sobie. Trudno słowami oddać, jak mocna jest ta pozycja. Brać w ciemno.

Chyba najlepsza książka Marka Hłasko. Klasa sama w sobie. Trudno słowami oddać, jak mocna jest ta pozycja. Brać w ciemno.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mimo dosyć skomplikowanej tematyki oraz praktycznie zerowej akcji, czyta się to jak najlepszy kryminał (czy co tam czytelnik czyta pasjami). Morał jest w zasadzie mało moralizatorski, co stanowi kolejną zaletę. Niestety wprawne oko wychwyci tych kilka błędów logicznych, które nie pozwoliły mi wyżej ocenić książki. Mimo tego szczerze polecam!

Mimo dosyć skomplikowanej tematyki oraz praktycznie zerowej akcji, czyta się to jak najlepszy kryminał (czy co tam czytelnik czyta pasjami). Morał jest w zasadzie mało moralizatorski, co stanowi kolejną zaletę. Niestety wprawne oko wychwyci tych kilka błędów logicznych, które nie pozwoliły mi wyżej ocenić książki. Mimo tego szczerze polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Banał za banałem. Nudy.

Banał za banałem. Nudy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Relatywizm doświadczania ubrany w wyjątkowo zgrabną formę fabularną. Każdy znajdzie coś dla siebie – czy to porozumiewawcze mrugnięcie, czy kuksańca. Pozycja okraszona sporą dawką poczucia humoru. Jeśli podobały Ci się ławkowe wynurzenia dżentelmenów rezydujących na ławeczce w Wilkowyjach, prawdopodobnie nie raz Cię rozbawi. Zdecydowanie polecam :)

Relatywizm doświadczania ubrany w wyjątkowo zgrabną formę fabularną. Każdy znajdzie coś dla siebie – czy to porozumiewawcze mrugnięcie, czy kuksańca. Pozycja okraszona sporą dawką poczucia humoru. Jeśli podobały Ci się ławkowe wynurzenia dżentelmenów rezydujących na ławeczce w Wilkowyjach, prawdopodobnie nie raz Cię rozbawi. Zdecydowanie polecam :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powiedzieć, że arcydzieło, to nic nie powiedzieć. Autor mógłby pisać o czymkolwiek, a jego fraza jest tak wabiąca, że poszedłbym w ogień. Dowód? Lwia część książki jest o hodowli i obserwacji kanarków, a czyta się to, jak światowej klasy kryminał. Zaznaczyć muszę, że ornitologia mnie absolutnie nie pasjonuje. Do trzymania ptaków w klatkach oraz do gołębiarzy ogółem, czuję zapalczywą niechęć.

Muszę wspomnieć o jednym rozdziale pod koniec, który traktuje o wojnie. Spokojnie, nie będzie spojlerów. Czyta się go z paniką w żyłach. Myślałem, że "Na zachodzie bez zmian" wycisnęło tę cytrynę do końca. Nie wiedziałem, że można się tak pomylić.

Podsumowując: jeśli masz okazję sięgnąć po tę pozycję, zrób to, a przysięgam, że się nie rozczarujesz.

Powiedzieć, że arcydzieło, to nic nie powiedzieć. Autor mógłby pisać o czymkolwiek, a jego fraza jest tak wabiąca, że poszedłbym w ogień. Dowód? Lwia część książki jest o hodowli i obserwacji kanarków, a czyta się to, jak światowej klasy kryminał. Zaznaczyć muszę, że ornitologia mnie absolutnie nie pasjonuje. Do trzymania ptaków w klatkach oraz do gołębiarzy ogółem, czuję...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

J. Carroll niewątpliwie ma talent pisarski, ale bywają pozycje, takie jak ta, które są w stanie poddawać to w wątpliwość. Dałem radę przebrnąć przez 60 stron. Poirytowany tym, że akcja nie idzie do przodu, a ja tonę w opisach, postanowiłem zajrzeć na tył posiadanego przez siebie wydania. Okazało się, że nie dotrwałem nawet do połowy notki wydawniczej. Mam wrażenie, że książka została sztucznie przedłużona opisami mało istotnych szczegółów. Tu trzeba ciąć, i to ciąć maczetą. Udałoby mi się dotrwać do końca, może gdybym zdecydował się na audiobooka włączonego np. podczas podróży czy ćwiczeń. Jeśli lubisz twórczość tego autora, warto spróbować. Tak czy inaczej, mnie białe jabłko uśpiło, jak królewnę śnieżkę.

J. Carroll niewątpliwie ma talent pisarski, ale bywają pozycje, takie jak ta, które są w stanie poddawać to w wątpliwość. Dałem radę przebrnąć przez 60 stron. Poirytowany tym, że akcja nie idzie do przodu, a ja tonę w opisach, postanowiłem zajrzeć na tył posiadanego przez siebie wydania. Okazało się, że nie dotrwałem nawet do połowy notki wydawniczej. Mam wrażenie, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mało finezyjnie i satyrycznie jak na Ch. Moore'a. Po kim, jak po kim, ale po tym autorze nie spodziewałem się takich dłużyzn . Fabularnie nie wiele się dzieje. Wiele postaci jest mało wiarygodnych – jak np. Ekipa Zwierzaków ;) Od biedy można przeczytać, ale nie liczyłbym na farerwerki.

Mało finezyjnie i satyrycznie jak na Ch. Moore'a. Po kim, jak po kim, ale po tym autorze nie spodziewałem się takich dłużyzn . Fabularnie nie wiele się dzieje. Wiele postaci jest mało wiarygodnych – jak np. Ekipa Zwierzaków ;) Od biedy można przeczytać, ale nie liczyłbym na farerwerki.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Same sofizmaty. Szkoda czasu.

Same sofizmaty. Szkoda czasu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Odpadłem na etapie zaaprobowania przez główne bohaterki pewnego karkołomnego pomysłu. Niestety, no nie wierzę w to.
Dodać też muszę, że książka jest okrutnie monotematyczna. Niewiele tam treści wykraczających poza tematykę płci i seksualności.

Odpadłem na etapie zaaprobowania przez główne bohaterki pewnego karkołomnego pomysłu. Niestety, no nie wierzę w to.
Dodać też muszę, że książka jest okrutnie monotematyczna. Niewiele tam treści wykraczających poza tematykę płci i seksualności.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślę, że większość osób, które chce sięgnąć po tę pozycję, potrafiłaby napisać taką książkę. Czy więc warto czytać? Szkoda Waszego czasu. Temat nie jest należcie opracowany, wiedzy naukowej nie ma w tym żadnej, treść jest banalna. Udzielane przez autorkę porady są tak intuicyjne, że nie wiem po co zostały w ogóle spisane. Szanuj siebie i swoje prawa, a przy tym nie krzywdź innych – streszczając. Z zaoszczędzonym czasem zrób co zechcesz :)

Myślę, że większość osób, które chce sięgnąć po tę pozycję, potrafiłaby napisać taką książkę. Czy więc warto czytać? Szkoda Waszego czasu. Temat nie jest należcie opracowany, wiedzy naukowej nie ma w tym żadnej, treść jest banalna. Udzielane przez autorkę porady są tak intuicyjne, że nie wiem po co zostały w ogóle spisane. Szanuj siebie i swoje prawa, a przy tym nie krzywdź...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak już pisać o codzienności, to koniecznie z niecodziennym polotem. Tego polotu mi tu zabrakło. Spojrzałem za siebie, na przeczytane sto stron, po czym uświadomiłem sobie, że lepiej było w tym czasie poczytać coś o hodowli jedwabników, albo technikach łapania w siatkę tych od kocich ruchów.

Jak już pisać o codzienności, to koniecznie z niecodziennym polotem. Tego polotu mi tu zabrakło. Spojrzałem za siebie, na przeczytane sto stron, po czym uświadomiłem sobie, że lepiej było w tym czasie poczytać coś o hodowli jedwabników, albo technikach łapania w siatkę tych od kocich ruchów.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka-wydmuszka. Czcze gadanie, pustosłowie i rzucanie truizmami na prawo i lewo. Mało tego, warto wziąć książkę do ręki, wyłącznie po to, by zobaczyć przykład wydawniczej autoerotyki: tyle a tyle sprzedanych egzemplarzy (jakby się ktoś jeszcze łudził, że popularność znaczy jakość), całe strony autopoleceń-autofelatio, zamieszczonych nie mam pojęcia po co, bo na pewno nie po to, aby zachęcić czytelnika do lektury. Jest to jedna z tych pozycji, których nie kupujemy, bo przekartkowanie daje nam ogląd całości. Ja wiem, że cięty jestem, bezlitosny w swojej opinii, ale to nie dlatego, że nie podzielam wartości, które stoją u podstaw PBP. Wręcz przeciwnie, wtóruję kategorycznemu imperatywowi I.K., szeroko pojętej etyce, oddaniu ideałom – i właśnie dlatego czuję obowiązek napisania prawdy o czymś, co za nią się podaje. Zdecydowanie nie polecam.

Książka-wydmuszka. Czcze gadanie, pustosłowie i rzucanie truizmami na prawo i lewo. Mało tego, warto wziąć książkę do ręki, wyłącznie po to, by zobaczyć przykład wydawniczej autoerotyki: tyle a tyle sprzedanych egzemplarzy (jakby się ktoś jeszcze łudził, że popularność znaczy jakość), całe strony autopoleceń-autofelatio, zamieszczonych nie mam pojęcia po co, bo na pewno nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wstęp do terapii akceptacji i zaangażowania (ang. ACT), nurtu łączącego dwa – wydawać by się mogło przeciwstawne – komponenty. Pisać o tej książce, to pisać o samej terapii, chociaż warto wspomnieć, że literacko też jest całkiem nieźle. Tak ciekawe, jak i słuszne jest opieranie życia o wartości, a nie o cele – co jest filarem ACT. Już to potrafi zupełnie zmienić perspektywę. Aktywna i – przede wszystkim – dobrze pomyślana akceptacja "pasażerów na gapę", to strzał w dziesiątkę, jak nie w setkę. ACT może być mylnie odbierane jako coś pokroju filozofii F*ck it!, czym zupełnie nie jest (choć raz pada jej nazwa). Komponent zaangażowania jest w niej kluczowy. Kolejny raz można by się odwołać do arystotelesowskiego złotego środka. Coś w tym musi być. "Umysł wyzwolony" jest moim zdaniem dziełem, które trzeba przeczytać, jeśli jest się wielbicielem psychologii lub szuka się innowacyjnego sposobu na okiełznanie swoich przywar. Książka warta swojej ceny – absolutnie polecam!

Wstęp do terapii akceptacji i zaangażowania (ang. ACT), nurtu łączącego dwa – wydawać by się mogło przeciwstawne – komponenty. Pisać o tej książce, to pisać o samej terapii, chociaż warto wspomnieć, że literacko też jest całkiem nieźle. Tak ciekawe, jak i słuszne jest opieranie życia o wartości, a nie o cele – co jest filarem ACT. Już to potrafi zupełnie zmienić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zdecydowanie wybrałbym flaki z olejem.

Zdecydowanie wybrałbym flaki z olejem.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zaczynało się doskonale, jednak po świetnej części pierwszej, kiedy "akcja" przenosi się do innej lokalizacji, są już tylko flaki z olejem i żenująca seria usprawiedliwień. Problemów z tą książką jest kilka. Największy wynika z przerostu formy nad treścią. Właściwie 3/4 stron można by wyrwać, bo jest merytorycznie zbędna. To co należało zawrzeć w jednym zdaniu, rozwleczone jest na kilka stron. Na początku pomyślałem: dobrze, bohaterowie ustalają plan, czując zarazem oddech hrabiego na plecach (szyi?), lubię tego typu atmosferę wyczekiwania. Czar prysł, bo okazało się, że akcji jako takiej w książce jest bardzo mało (oprócz pierwszej części). Często musiałem wertować strony, bo nie było na nich nic, co niosłoby ze sobą jakąś konkretną treść. Największym grzechem utworu grozy jest uczynienie go nudnym. Kolejny szkopuł tkwi w wyborze epistolarnej formy – Bram Stoker ewidentnie nie podołał wynikającym z niej trudnościom. W sumie uważam, że gdyby nie ona, sama opowieść mogłaby się jeszcze jako tako bronić. No trudno. W listach ciągle przewijają się takie same usprawiedliwienia notowania (ponoć słowo w słowo) przez bohaterów każdego dialogu, każdego szczegółu, no po prostu wszystkiego. Czasami czułem, jakby autor miał czytelnika za naiwnego idiotę – kto opisywałby w dziennikach wszystkie sytuacje i wypowiadane słowa, zamiast streszczać rzeczywistość do faktów i wniosków? Dalej; forma nie pozwala autorowi przedstawiać biegu wydarzeń wprost, więc nieustannie musi uciekać się do prób usprawiedliwienia tej czy innej notki – co zresztą wychodzi mu fatalnie. Zazwyczaj unikam katowania się kiepskimi książkami, jednak przy tej jednej miałem pewien prywatny powód, aby doczytać ją do końca – czego bardzo żałuję.

Zaczynało się doskonale, jednak po świetnej części pierwszej, kiedy "akcja" przenosi się do innej lokalizacji, są już tylko flaki z olejem i żenująca seria usprawiedliwień. Problemów z tą książką jest kilka. Największy wynika z przerostu formy nad treścią. Właściwie 3/4 stron można by wyrwać, bo jest merytorycznie zbędna. To co należało zawrzeć w jednym zdaniu, rozwleczone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Taki tam przydługawy pornos, wyraźnie aspirujący do miana kontrowersyjnego. Jak na początki czytania anglojęzycznych tekstów, w sam raz.

Taki tam przydługawy pornos, wyraźnie aspirujący do miana kontrowersyjnego. Jak na początki czytania anglojęzycznych tekstów, w sam raz.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Klasyka klasyki, pozycja obowiązkowa, a także najbogatszy merytorycznie wstęp do nauk humanistycznych; niezbędny szczególnie przyszłym filozofom, psychologom i socjologom. W książce przedstawiona jest efemeryczna nić porozumienia uberwerbalnego, pomiędzy istotą będącą równocześnie ideą, jak i odbiciem tej idei (a raczej jej komponentów) a równie wątpliwym egzystencjonalnie fantazmatem przybierającym kształty intrygująco nieposłusznego psa – który to nota bene właściwie bliższy jest w swej substancji kotu, ale to też nie byle jakiemu sierściuchowi, lecz samemu pupilowi Schrodingera. Brzmi jak kolejna prosta i nieskomplikowana opowiastka? Tylko z pozoru! Zachęcam serdecznie do lektury, a jako ciekawostkę dodam, że jest to pierwsza książka – rzecz jasna, wydana pod pseudonimem – autora bestselleru "Najwyższa Jakość". Pozdrawiam! W. Smith

Klasyka klasyki, pozycja obowiązkowa, a także najbogatszy merytorycznie wstęp do nauk humanistycznych; niezbędny szczególnie przyszłym filozofom, psychologom i socjologom. W książce przedstawiona jest efemeryczna nić porozumienia uberwerbalnego, pomiędzy istotą będącą równocześnie ideą, jak i odbiciem tej idei (a raczej jej komponentów) a równie wątpliwym egzystencjonalnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chrześcijański kołczing pełen nieskutecznych, oklepanych i naiwnych haseł. Zdecydowanie nie.

Chrześcijański kołczing pełen nieskutecznych, oklepanych i naiwnych haseł. Zdecydowanie nie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wiele słów o niczym. Nie znalazłem ani jednego opowiadania,które jakkolwiek by mnie wciągnęło, zainteresowało, w ogóle obchodziło. Jak bardzo lubię Pilcha, tak bardzo nie polecam tej pozycji.

Wiele słów o niczym. Nie znalazłem ani jednego opowiadania,które jakkolwiek by mnie wciągnęło, zainteresowało, w ogóle obchodziło. Jak bardzo lubię Pilcha, tak bardzo nie polecam tej pozycji.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Szukałem niepokoju, kunsztu, dylematów moralnych i – przede wszystkim – dobrych historii. Po ukończeniu lektury, stwierdzić mogę, że znalazłem wszystkiego czego szukałem. Polecam!

Szukałem niepokoju, kunsztu, dylematów moralnych i – przede wszystkim – dobrych historii. Po ukończeniu lektury, stwierdzić mogę, że znalazłem wszystkiego czego szukałem. Polecam!

Pokaż mimo to