rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

PASZKWIL, celowo wymierzony nie tylko w świętego Jana Pawła II ale i w Polaków, przynajmniej tych wierzących. Autor wykazał się absolutną ignorancją i brakiem obiektywizmu w przedstawianiu faktów, nie ukrywa również pogardy dla Polski, czego przykładem lakoniczna informacja o legalizacji praw homoseksualistów w Polsce w 1932 roku, prawie 30 lat wcześniej niż w innych krajach Europy. To istotne, ponieważ gdyby miało to miejsce w innym kraju, to autor pisałby peany na jego cześć i postępowość, ale fakt, że miało to miejsce nie gdzie indziej ale w niepostepowej Polsce jet trudny do zakceptowania przez holenderskiego dziennikarza. Operację "Hiacynt" przedstawił opisem filmu Netflixa. "Wiarygodne" źródła, na których bazuje autor, to materiały SB, o metodach działania której autor również zdaje się mieć niewielką wiedzę, przedstawiając wszystko co tylko wpadło mu w ręce, bez uprzedniej weryfikacji i interpretacji.
Książka nie ma żadnej wartości ani pod względem dziennikarskim ani historycznym, tak jak i wcześniejsze rewelacje autora na temat rzekomej ofiary molestowania przez księźy, jaką miał być Marek Lisiński, który okazał potem się oszustem ale wcześniej udało mu się zwieść wielu, w tym papieża Franciszka.
Przykre jest to, że w niespełna 20 lat po śmierci Jana Pawła II tak szybko zapomniano jego naukę, życie i z łatwością, bezrekflesyjnie stawia się go w jednym szeregu z najgorszymi zbrodniarzami.

PASZKWIL, celowo wymierzony nie tylko w świętego Jana Pawła II ale i w Polaków, przynajmniej tych wierzących. Autor wykazał się absolutną ignorancją i brakiem obiektywizmu w przedstawianiu faktów, nie ukrywa również pogardy dla Polski, czego przykładem lakoniczna informacja o legalizacji praw homoseksualistów w Polsce w 1932 roku, prawie 30 lat wcześniej niż w innych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

PRZEDPREMIEROWA RECENZJA

Piękna i prosta opowieść o człowieku, którego najważniejszym celem w nieludzkich czasach wojny było odnalezienie bliskich i silna wola przeżycia. Zwykle z dystansem podchodzę do książek o ludziach pisanych przez ich bliskich, ze względu na subiektywne spojrzenia autorów. W przypadku książki o Harrym Hafcie było podobnie. Natknąłem się już wcześniej na tę postać w niewydanej dotychczas w Polsce książce Kasii Boddy "Boxing: A cultural history". Tym większa była moja radość, że zamiast patetycznej i pełnej szczegółów książki otrzymałem prostą, konkretną, często surową i niezwykle skromną w opisach książkę. Autor nie zagłębia się w szczegóły w tej zbeletryzowanej biografii swojego ojca, często skacze między kolejnymi wydarzeniami nawet o kilka lat, skupiając uwagę czytelnika na tym co najważniejsze z relacji przekazanej przez Harry'ego Hafta, a jednocześnie pozostawiając u czytelnika pewien niedosyt dotyczący losów bohatera, który na szczęście nieco zaspokaja opublikowany w książce wywiad z Harrym Haftem. Harry Haft w literaturze dotyczącej boksu wymiany jest zwykle jako jeden z wielu przeciwników Rocky'ego Marciano, który nie sprostał starciu z początkującym mistrzem.
Ta książka pokazuje, że Harry Haft był kimś znacznie więcej niż jednym z wielu przeciwników Marciano, to człowiek o bogatym i burzliwym życiorysie, którego do wyboru bokserskiego życia skłoniły nie tylko wojenne losy ale także silna chęć przeżycia oraz odnalezienia swoich bliskich.
Jest to zarazem gorzki i smutny obraz kulis świata boksu, mającego niewiele wspólnego ze zdrową rywalizacją, a będącego miejscem zakulisowych układów, ustawianych walk, pogróżek oraz morderstw. Kto wie, czy gdyby nie to, może to Harry Haft zająłby miejsce Marciano w panteonie sław boksu.
Dobrze, że powstają takie książki, wydobywające z zapomnienia i odkrywające na nowo postaci o których losie nigdy nie zdawalibyśmy sobie sprawy.
Bardzo serdecznie pragnę podziękować Wydawnictwu Otwarte za możliwość przeczytaj tej pasjonującej i chwytającej za serce opowieści.

PRZEDPREMIEROWA RECENZJA

Piękna i prosta opowieść o człowieku, którego najważniejszym celem w nieludzkich czasach wojny było odnalezienie bliskich i silna wola przeżycia. Zwykle z dystansem podchodzę do książek o ludziach pisanych przez ich bliskich, ze względu na subiektywne spojrzenia autorów. W przypadku książki o Harrym Hafcie było podobnie. Natknąłem się już wcześniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy ktoś nie słyszał o Hannah Baker? W ostatnim czasie jej osoba pojawiała się w reklamach na każdym niemal portalu. Serial na podstawie książki stał się już fenomenem i zdążył wzbudzić wiele kontrowersji. Mnie też zafascynował, mimo, że spodziewałem się na początku czegoś zupełnie innego. A sama książka wciągnęła mnie od pierwszych zdań i z każdą kolejną stroną stawała się coraz bardziej intrygująca, pod tym względem jest znakomitym thrillerem, potrafi trzymać w napięciu. Polubiłem postaci dwójki głównych bohaterów, chociaż na początku miałem mieszane uczucia co do osoby Claya, a i sama Hannah też jest niejednoznaczna. Moją ciekawość wzbudziła także nieco zagadkowa postać Skye, wyraźnie darzącej sympatią Claya mimo jego sporego dystansu do niej, to dziewczyna cicha, wycofana, nie wiadomo co w niej siedzi ale to też w pewnym sensie opowieść o niej, co wyraźnie widać w zakończeniu. Im dalej jednak brnąłem w opowieść odczuwałem dla tej Hannah coraz większe współczucie i smutek, a dla Claya coraz więcej sympatii, dlatego byłem wielce uradowany kiedy dowiedziałem się jaką rolę przynajmniej w tej radośniejszej mierze odegrał w tej historii. I chociaż ten fragment powieści przypomina strasznie ckliwe romansidło, to jednak ze względu na sytuację w jakiej znaleźli się w niej bohaterowie byłem w stanie go zaakceptować. Zakończenie w pierwszym wrażeniu przyniosło mega rozczarowanie ale po chwili refleksji przyszła satysfakcja z wyboru dokonanego przez Claya i z jego całkiem dojrzałej postawy. Morał z tej opowieści, a w każdym razie z jej zakończenia jest jak w wierszu ks. Twardowskiego: "Uczmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą".

Czy ktoś nie słyszał o Hannah Baker? W ostatnim czasie jej osoba pojawiała się w reklamach na każdym niemal portalu. Serial na podstawie książki stał się już fenomenem i zdążył wzbudzić wiele kontrowersji. Mnie też zafascynował, mimo, że spodziewałem się na początku czegoś zupełnie innego. A sama książka wciągnęła mnie od pierwszych zdań i z każdą kolejną stroną stawała się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Grange nie bez powodu jest nazywany francuskim Thomasem Harrisem, a to ze względu na mroczne, w większości trzymające w napięciu thrillery oraz podobnie jak u autora "Milczenia owiec" wiarygodne psychologicznie i budzące niepokój oraz ciekawość portrety psychopatów, których opisuje. Zresztą u Grange'a, jak to jest widoczne choćby w "Lontano" każdy z bohaterów kryje w sobie jakąś tajemnicę i bagaż doświadczeń, z którymi nie zawsze umie sobie poradzić. "Lontano" nie jest może najlepszą książką autora, widać albo zmęczenie albo pójście na łatwiznę w przypadku tworzenia postaci seryjnego mordercy, którego schemat przenosi żywcem z co najmniej dwóch swoich wcześniejszych powieści, w dodatku sporo tu niepotrzebnych dłużyzn, bez których akcja byłaby znacznie szybsza i ciekawsza. Jest jednak coś nowego w twórczości Grange'a i chyba tym razem bardziej niż na wątek z psychopatą postawił właśnie na to, czyli na ukazanie historii ojca i syna, mężczyzn rodem z policji, skomplikowanych, niejednoznacznych. Ten wątek to nowość w twórczości Grange'a, troszkę pobrzmiewają w nim echa relacji bohaterów najbardziej znanej z jego książek, "Purpurowych rzek", a czy do końca udał się ten wątek, trudno powiedzieć, ponieważ to dopiero część historii i jeszcze z pewnością wiele się zdarzy w kolejnej części.

Grange nie bez powodu jest nazywany francuskim Thomasem Harrisem, a to ze względu na mroczne, w większości trzymające w napięciu thrillery oraz podobnie jak u autora "Milczenia owiec" wiarygodne psychologicznie i budzące niepokój oraz ciekawość portrety psychopatów, których opisuje. Zresztą u Grange'a, jak to jest widoczne choćby w "Lontano" każdy z bohaterów kryje w sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wstrząsająco i niepotrzebnie długa i przegadana oraz przerażająco schematyczna. "Świat się kończy, ponieważ wszystko już było". I tak jest w tej książce, początek nawet interesujący ale im dalej w treść, tym więcej klisz. Autorka w czterech młodych mężczyznach, którzy, poza Jude'em, są artystami, a więc z założenia osobami wyjątkowo wrażliwymi na piękno i głębsze niż u przeciętnego człowieka odczuwanie tego co się wokół dzieje, niby przedstawia obraz dojrzewania, sukcesu itd. Autorka w założeniu chciała ukazać męską przyjaźń, a wyszło coś zupełnie innego. W rzeczywistości to obraz homoseksualistów, bądź krypto homoseksualistów, wstydzących się przed samym sobą swojej orientacji, totalnych egocentryków i narcyzów, ich cierpienia wcale nie zmieniają tego faktu. Błagam, jak ktoś jest wrażliwy i artysta to od razu musi to być gej? Bez sensu są też dysproporcje zawarte w książce. Bohaterowie to w większości geje albo metroseksualni chłopcy lubiący plotkować i histeryzować niczym pensjonarki. Kobiety jeśli już są tu przedstawione minimalnie, a ich obecność zepchnięta jest na margines. Wyjątek wśród bohaterów stanowi Jude, który z biegiem opowieści staje się główną postacią ale też im dalej tym mniej staje się tajemniczy i ciekawy, choćby przez zbytnie czynienie z niego Chrystusa biorącego na swe ramiona bolączki nieprzystosowanych dożycia pseudo przyjaciół i całego świata, a pozostali bohaterowie stają się przy nim sztuczni i papierowi. Jude ma taki sam problem jak Briony z "Pokuty" McEwana, w tym przypadku niewłaściwie, choć nie z jego winy, zinterpretowana własna seksualność prowadzi go do szeregu cierpień, które z wiekiem tylko się pogłębiają. To, że zostaje adwokatem i matematykiem także nie jest przypadkowe, autorka wybrała dla Jude'a drogę bohatera filmu "Uśpieni", szkoda, że tak dużo tu scen, wątków, które już gdzieś były czytane czy widziane. Takie pogruchotane życiowo osoby równie ciekawie przedstawiła Anna Gavalda w "Po prostu razem", a mały światek życiowych rozbitków, z którymi wciąż miałem skojarzenia w trakcie lektury, niemal żywcem wyjęty z "Million Dollar Hotel" Wendersa. Całość można było spokojnie zmieścić na 200 stronach, darując sobie pustosłowie i pseudo postępową mowę typu "O boże" (właśnie w takiej formie napisanej), która nie czyni z bohaterów racjonalistów i nowoczesnych ludzi (chyba, że "nowoczesnych" w sensie pokroju członków i zwolenników partii Ryszarda P.), a naburmuszone dzieci, którym odebrano lizaka.

Wstrząsająco i niepotrzebnie długa i przegadana oraz przerażająco schematyczna. "Świat się kończy, ponieważ wszystko już było". I tak jest w tej książce, początek nawet interesujący ale im dalej w treść, tym więcej klisz. Autorka w czterech młodych mężczyznach, którzy, poza Jude'em, są artystami, a więc z założenia osobami wyjątkowo wrażliwymi na piękno i głębsze niż u...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wstrząsający obraz wyrafinowanego, zimnego okrucieństwa, bestialstwa, losu jaki zgotowali swym sąsiadom ludzie z pozoru tacy sami jak oni. Książka stała się kanwą filmu Wojciecha Smarzowskiego "Wołyń". Trudno przebrnąć przez tę przerażającą opowieść do końca, na pewno nikogo nie pozostawi ona obojętnym. Zdecydowanie dla czytelników o mocnych nerwach.

Wstrząsający obraz wyrafinowanego, zimnego okrucieństwa, bestialstwa, losu jaki zgotowali swym sąsiadom ludzie z pozoru tacy sami jak oni. Książka stała się kanwą filmu Wojciecha Smarzowskiego "Wołyń". Trudno przebrnąć przez tę przerażającą opowieść do końca, na pewno nikogo nie pozostawi ona obojętnym. Zdecydowanie dla czytelników o mocnych nerwach.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak jak myślałem, gdy zaczynałem ją czytać, o anatomii jest w niej niewiele, to przede wszystkim historia rozwoju nie tyle samej ginekologii, ile różnych kierunków leczenia w celu pomocy kobietom. Piszę "pomocy", bo nim doszło do leczenia dużo musiało się zdarzyć. Autor na przykładzie kilku skrajnych przykładów lekarzy na przestrzeni głównie XIX i XX wieku pokazuje przełamywanie tabu w badaniu kobiet, wielka szkoda, że tym "odkrywcami" są w większości w oczach autora sami Niemcy, a sam rozwój ginekologii jego zdaniem opiera się głównie na demaskowaniu "ciemnogrodu" akuszerek i położnych jak i samych kobiet, które w przypadkach jakie opisuje, urodziły dużo dzieci. O tym jest prawie pierwsza połowa książki, jest jeden krótki rozdział o raku, trochę o antykoncepcji i na koniec o aborcji, jednak napisanej z tak niezdrową politpoprawnością, że czytelnik może dojść do wniosku, że sam autor jest zwolennikiem zalegalizowania aborcji, a rzekomą winą za wszelkie gwałty i wynaturzenia seksualne obarcza chrześcijaństwo, o którym pisze jak skończony nieuk i ignorant, nie wiem czy to wina samego autora czy tłumacza, jakby nie było, to po treści i wymowie książki widzę, że nie jest ona w pełni niezamierzona.

Tak jak myślałem, gdy zaczynałem ją czytać, o anatomii jest w niej niewiele, to przede wszystkim historia rozwoju nie tyle samej ginekologii, ile różnych kierunków leczenia w celu pomocy kobietom. Piszę "pomocy", bo nim doszło do leczenia dużo musiało się zdarzyć. Autor na przykładzie kilku skrajnych przykładów lekarzy na przestrzeni głównie XIX i XX wieku pokazuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oriana Fallaci zawsze słynęła z bezkompromisowości i otwartej krytyki tego, co w ramach błędnie pojmowanej poprawności politycznej było i jest zbywane milczeniem z różnych powodów, jak wygodnictwo, strach, obojętność. Ta niewielka objętościowa książeczka, a w zasadzie list do całego świata, w świetle ekspansji imigrantów do Europy oraz zamachów w Paryżu pokazuje, że nic nie straciła na swej aktualności, nie była jedynie wzburzoną reakcją po ataku na WTC, a ostrzeżeniem i zarazem krytyką obłudy i zblazowania europejskich władców, w dużej mierze wywodzących się z lewicowych ugrupowań. Warto sięgnąć po nią szczególnie teraz i zadać sobie pytanie, ilu ludzi jeszcze ma ucierpieć, nim unijni politycy oraz establishmentowe media przejrzą na oczy, by dojść do wniosków, o których Fallaci mówiła nie tylko na początku dwudziestego pierwszego wieku ale już wiele lat wcześniej.

Oriana Fallaci zawsze słynęła z bezkompromisowości i otwartej krytyki tego, co w ramach błędnie pojmowanej poprawności politycznej było i jest zbywane milczeniem z różnych powodów, jak wygodnictwo, strach, obojętność. Ta niewielka objętościowa książeczka, a w zasadzie list do całego świata, w świetle ekspansji imigrantów do Europy oraz zamachów w Paryżu pokazuje, że nic nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowiadanie Poego rzadko, jeśli w ogóle pojawia się w wydawanych co jakiś czas na polskim rynku zbiorach opowieści klasyka gatunku, co skazuje je na zapomnienie. Bardzo niesłusznie. Na szczęście pamiętają o nim hollywoodzcy filmowcy, którzy co jakiś czas przymierzają się do przeniesienia na ekran powyższej historii. W planowanych produkcjach swego czasu miały wystąpić takie gwiazdy jak Heath Ledger, Ian McKellan czy Natalie Portman, ale projekt ciągle zawieszano. Kiedy już został zrealizowany, pt. "Eliza Graves", choć zawiera główne wątki opowiadania, przypomina bardziej "Wyspę tajemnic". A tytułowa bohaterka filmu w opowiadaniu pozostaje bezimienna.
Przewrotna i opowiedziana z dużą dozą czarnego humoru, co typowe dla Poe'a, historia pewnego szpitala psychiatrycznego, którą odwiedza młody lekarz, zainteresowany ogromną sławą ośrodka, jest swoistą zabawą z czytelnikiem, który na końcu tak, jak i bohater opowiadania zdaje się być wystrychnięty na dudka.

Opowiadanie Poego rzadko, jeśli w ogóle pojawia się w wydawanych co jakiś czas na polskim rynku zbiorach opowieści klasyka gatunku, co skazuje je na zapomnienie. Bardzo niesłusznie. Na szczęście pamiętają o nim hollywoodzcy filmowcy, którzy co jakiś czas przymierzają się do przeniesienia na ekran powyższej historii. W planowanych produkcjach swego czasu miały wystąpić takie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo smutna opowieść, szczególnie jej finał, rzadko bohaterowie budzą we mnie tyle emocji i współczucia, co bohaterka tej książki. Effi to trochę taki Werter w żeńskim wydaniu. Przejmująca historia.

Bardzo smutna opowieść, szczególnie jej finał, rzadko bohaterowie budzą we mnie tyle emocji i współczucia, co bohaterka tej książki. Effi to trochę taki Werter w żeńskim wydaniu. Przejmująca historia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Są takie książki, które pomagają przewartościować wszystko, w co dotychczas się wierzyło, nie narzucając przy tym czytelnikowi woli "wszystkowiedzącego" autora. Książka Bear'a Grylls'a trafiła w moje ręce w chwili, gdy całe moje życie legło w gruzach. Czytałem ją po kolei i na wyrywki, i co muszę podkreślić, chociaż nie lubię tego gatunku książek, to ta przemówiła do mnie jak żadna inna. I chociaż w chwili kiedy skończyłem ją czytać, moja sytuacja się nie poprawiła, ba, jest nawet bardziej beznadziejnie niż było, to staram się stosować jedną z prostych zasad, o których pisze autor: "Kiedy idziesz przez piekło, nie ustawaj". Chociaż wiem, że ta droga zmierza w jednym kierunku...

Są takie książki, które pomagają przewartościować wszystko, w co dotychczas się wierzyło, nie narzucając przy tym czytelnikowi woli "wszystkowiedzącego" autora. Książka Bear'a Grylls'a trafiła w moje ręce w chwili, gdy całe moje życie legło w gruzach. Czytałem ją po kolei i na wyrywki, i co muszę podkreślić, chociaż nie lubię tego gatunku książek, to ta przemówiła do mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po zaskakującym sukcesie hybrydy "Zniszcz ten dziennik" autorka postanowiła pójść za ciosem i popełnić kolejne "dzieło", mające na celu wyciągnięcie kasy z kieszeni nieświadomych zawartości tego czegoś potencjalnych czytelników. W porównaniu z poprzednią więcej tu tekstu,tyle że absolutnie o niczym, kilka banalnych pomysłów i to wszystko. Jakie będzie kolejne dokonanie "autorki"? Może "Idź się powieś(ć)"?

Po zaskakującym sukcesie hybrydy "Zniszcz ten dziennik" autorka postanowiła pójść za ciosem i popełnić kolejne "dzieło", mające na celu wyciągnięcie kasy z kieszeni nieświadomych zawartości tego czegoś potencjalnych czytelników. W porównaniu z poprzednią więcej tu tekstu,tyle że absolutnie o niczym, kilka banalnych pomysłów i to wszystko. Jakie będzie kolejne dokonanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mój pierwszy "Tytus"...

Mój pierwszy "Tytus"...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowieść o rozkapryszonej i zepsutej do szpiku kości panience z dobrego domu, która nigdy nie dostała klapsa od rodziców i to sprawiło, że stała się osobą, do której wymagań wszyscy musza się dostosowywać, a gdy tego nie robią skutki mogą być opłakane.
Gillian Flynn kreśli opowieść z perspektywy dwóch osób, nie trzyma strony żadnego z bohaterów, w przeciwieństwie do filmu, którego jest autorką scenariusza, choć powstał efektowny thriller, to dużo w nim luk logicznych oraz naiwności, a także wyraźnej sugestii, komu w tym psychologicznym pojedynku kibicują autorka oraz reżyser David Fincher.

Opowieść o rozkapryszonej i zepsutej do szpiku kości panience z dobrego domu, która nigdy nie dostała klapsa od rodziców i to sprawiło, że stała się osobą, do której wymagań wszyscy musza się dostosowywać, a gdy tego nie robią skutki mogą być opłakane.
Gillian Flynn kreśli opowieść z perspektywy dwóch osób, nie trzyma strony żadnego z bohaterów, w przeciwieństwie do filmu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na "genialne" pomysły zawarte w tej książce może wpaść każdy, kto kiedykolwiek prowadził dziennik, pamiętnik lub inne intymne zapiski bądź zamierza go prowadzić. Czytając propozycje zawarte na kolejnych stronach doszedłem do wniosku, że jest on w dużej mierze przeznaczony dla młodych osób w okresie dojrzewania, które nie umieją poradzić sobie z burzą hormonów oraz dla dzieci, którym słowo "dziennik" kojarzy się jedynie z listą obecności w szkole. Jedyne co w nim "odkrywczego" jest to, że ktoś się na to nabierze i wzbogaci kieszeń wydawcy oraz autora.
Jeśli ktoś szuka "prawdziwego" dziennika destrukcji o wiele bardziej polecam tomik poezji Wojaczka, "Obłęd" Krzysztonia lub "Dzienniki" Kurta Cobaina.

Na "genialne" pomysły zawarte w tej książce może wpaść każdy, kto kiedykolwiek prowadził dziennik, pamiętnik lub inne intymne zapiski bądź zamierza go prowadzić. Czytając propozycje zawarte na kolejnych stronach doszedłem do wniosku, że jest on w dużej mierze przeznaczony dla młodych osób w okresie dojrzewania, które nie umieją poradzić sobie z burzą hormonów oraz dla...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Świat lodu i ognia Linda Antonsson, Elio M. García jr., George R.R. Martin
Ocena 8,1
Świat lodu i o... Linda Antonsson, El...

Na półkach:

Preludium do "Gry...".
Nie należę do zapalonych fanów cyklu "Pieśni Lodu i Ognia", kolejne tomy czytałem z większym lub mniejszym zainteresowaniem, to, co mi się w niej nie podoba, to zbyt wielka ilość dialogów, z których tak naprawdę niestety niewiele wynika, podobnie jak w przegadanych filmach Tarantino. Mimo to "Świat Lodu i Ognia" mnie zachwycił. Książka stanowi wspaniałe wprowadzenie do epopei Martina, będąc zarazem dopełnieniem historii stworzonego przez niego świata. Dopiero w tej pięknie ilustrowanej książce i zawierającej bogactwo informacji o Westeros odnalazłem to, czego brakowało mi podczas czytania kolejnych tomów "Pieśni Lodu i Ognia". To sprawia, że powstało dzieło na miarę sagi Tolkiena.
Książka stanowi opisanie świata wykreowanego przez autora od jego początków do czasów, w których rozgrywa się akcja "Gry o tron". To historia wojen, podbojów, rozwoju i zmian zachodzących w świecie, w którym dzieje się akcja sagi. Biorąc pod uwagę opis dziejów świata Martina przedstawionych w tej książce i wydarzenia dziejące się w kolejnych tomach "Pieśni..." można dojść do założenia, że to, co dzieje się w "Grze..." jest opisem schyłku tego bogatego świata lub początkiem jego nowej ery, czy mającej przyszłość, to pokażą kolejne tomy sago, na które chyba przyjdzie jeszcze trochę poczekać.

Preludium do "Gry...".
Nie należę do zapalonych fanów cyklu "Pieśni Lodu i Ognia", kolejne tomy czytałem z większym lub mniejszym zainteresowaniem, to, co mi się w niej nie podoba, to zbyt wielka ilość dialogów, z których tak naprawdę niestety niewiele wynika, podobnie jak w przegadanych filmach Tarantino. Mimo to "Świat Lodu i Ognia" mnie zachwycił. Książka stanowi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnia część sagi o losach rodziny Kentów, nie została nigdy wydana w Polsce. Trochę szkoda, że żadne z wydawnictw nie zdecydowało się na wydanie pozycji wieńczącej cykl. Ósmy tom opowiada o kolejnym, najmłodszym pokoleniu Kentów, aktorce, lekarzu i polityku, dodatkowo książka zawiera drzewo genealogiczne rodziny Kentów.

Ostatnia część sagi o losach rodziny Kentów, nie została nigdy wydana w Polsce. Trochę szkoda, że żadne z wydawnictw nie zdecydowało się na wydanie pozycji wieńczącej cykl. Ósmy tom opowiada o kolejnym, najmłodszym pokoleniu Kentów, aktorce, lekarzu i polityku, dodatkowo książka zawiera drzewo genealogiczne rodziny Kentów.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Z rezerwą podchodzę do książek polecanych przez George'a R.R. Martina, z daleka węsząc wydawniczy chwyt mający zapewnić książce sygnowanej nazwiskiem twórcy "Gry o tron" komercyjny sukces. I, niestety, zazwyczaj się nie mylę. Nie nastawiałem się w żaden sposób do tej książki, więc się nie rozczarowałem. Nie wywołała we mnie żadnych wrażeń, bohaterowie bezbarwni, świat, w którym toczy się akcja także, a szkoda, bo pomysł był dobry. Być może w oryginale książka wypada lepiej, w polskim wydaniu przebrnąłem przez nią bez zachwytu.

Z rezerwą podchodzę do książek polecanych przez George'a R.R. Martina, z daleka węsząc wydawniczy chwyt mający zapewnić książce sygnowanej nazwiskiem twórcy "Gry o tron" komercyjny sukces. I, niestety, zazwyczaj się nie mylę. Nie nastawiałem się w żaden sposób do tej książki, więc się nie rozczarowałem. Nie wywołała we mnie żadnych wrażeń, bohaterowie bezbarwni, świat, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę można potraktować jako uzupełnienie "Powstania Warszawskiego", warto zwrócić uwagę na zawarte w niej fragmenty wierszy i piosenek wyrażających wszystkie rodzaje odczuć powstańców, od euforii po gorycz porażki, przedstawia ona swoiste "bogactwo kulturowe" Powstania Warszawskiego.

Książkę można potraktować jako uzupełnienie "Powstania Warszawskiego", warto zwrócić uwagę na zawarte w niej fragmenty wierszy i piosenek wyrażających wszystkie rodzaje odczuć powstańców, od euforii po gorycz porażki, przedstawia ona swoiste "bogactwo kulturowe" Powstania Warszawskiego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kompendium wiedzy o Powstaniu Warszawskim, zawiera nie tylko dokładny opis przebiegu powstania dzień po dniu ale także liczne dodatki, bogato udokumentowana, stanowi jedną z najważniejszych i najrzetelniejszych pozycji poświęconych Powstaniu.

Kompendium wiedzy o Powstaniu Warszawskim, zawiera nie tylko dokładny opis przebiegu powstania dzień po dniu ale także liczne dodatki, bogato udokumentowana, stanowi jedną z najważniejszych i najrzetelniejszych pozycji poświęconych Powstaniu.

Pokaż mimo to