-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
Ot, mamy historię Legii od czasu pojawienia się w niej Kiciego. W zasadzie całość skupia się raczej na tym jak wtedy grała Legia i jakie były nastroje w niej. Tka gdzieś do połowy lat 50 do teraz mamy opisane ważniejsze mecze, które sprawiły, że Legia jest tą a nie inną marką.
Plusem na pewno bardziej obiektywno-subiektywne spostrzeżenie na temat legendarnych powołań do wojska, dzięki czemu można dowiedzieć się o co tak naprawdę w tym chodziło.
Czyta się przyjemnie i w sumie o to chodzi.
Ot, mamy historię Legii od czasu pojawienia się w niej Kiciego. W zasadzie całość skupia się raczej na tym jak wtedy grała Legia i jakie były nastroje w niej. Tka gdzieś do połowy lat 50 do teraz mamy opisane ważniejsze mecze, które sprawiły, że Legia jest tą a nie inną marką.
Plusem na pewno bardziej obiektywno-subiektywne spostrzeżenie na temat legendarnych powołań do...
Ciężko było, ale przebrnąłem. To jest ten zarzut jaki mam czasem do Kinga, za bardzo rozwleka niektóre historie. Momentami jest tak, że ciężko oderwać się od czytania, ale potem są jakieś siermiężne rozdziały, o tak naprawdę niczym. Minusem tego jest fakt, że w kulminacyjnym momencie musimy sobie przypominać wydarzenia z początku książki, które wówczas okazują się ważne, przy jednoczesnym pomijaniu ich przez autora.
Dodatkowo bardzo ciężko przebrnąć jest przez początek. W sumie tak można nazwać pierwsze 300 stron. Gdy akcja w końcu zaczyna się dziać mamy przeplatankę między rozdziałami trzymającymi w napięciu a takimi, z którymi mi osobiście nie było po drodze.
Spodziewałem się czegoś bardziej mocnego, szybszego w akcję i bogatszego w zaskakujące historie. Sam pomysł bowiem, osoby sprzedającej marzenia w zamian za dusze jest moim zdaniem ciekawym i wszystko co ratuje to książkę jest w osobie Lelanda Gaunta.
Ciężko było, ale przebrnąłem. To jest ten zarzut jaki mam czasem do Kinga, za bardzo rozwleka niektóre historie. Momentami jest tak, że ciężko oderwać się od czytania, ale potem są jakieś siermiężne rozdziały, o tak naprawdę niczym. Minusem tego jest fakt, że w kulminacyjnym momencie musimy sobie przypominać wydarzenia z początku książki, które wówczas okazują się ważne,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Co tu pisać? Typowy Pratchett. Pomysł, humor, humor i jeszcze raz pomysł. Dodatkowo nieustraszeni magowie, którzy przeplatają się z kto wie czy nie równie genialną gildią muzyków czy też ze znakomitym negocjatorem tj. krasnoludem Bougiem.
Żeby było mało ŚMIERĆ wstępuje do Legii Cudzoziemskiej i przez moment jest na dnie.
Geniusz, chylę czoła tak gdzieś z 5 tys razy.
Co tu pisać? Typowy Pratchett. Pomysł, humor, humor i jeszcze raz pomysł. Dodatkowo nieustraszeni magowie, którzy przeplatają się z kto wie czy nie równie genialną gildią muzyków czy też ze znakomitym negocjatorem tj. krasnoludem Bougiem.
Żeby było mało ŚMIERĆ wstępuje do Legii Cudzoziemskiej i przez moment jest na dnie.
Geniusz, chylę czoła tak gdzieś z 5 tys razy.
Wciągnęła mnie. Czytałem opinie tutaj, ze rozkręca się pod jakiś 100 stronach, jednak myślę, że te 100 stron to raczej taka możliwość wejścia w ten thriller.
Spodziewałem się czegoś zupełnie innego, jednak mimo, że większość dzieje się w jednym miejscu to i tak wrażenie wywarła sporo.
Na plus wszelkie ukłony do czytelnika w postaci małych nawiązań do Dolores Claiborne. Lubię takie rzeczy
Wciągnęła mnie. Czytałem opinie tutaj, ze rozkręca się pod jakiś 100 stronach, jednak myślę, że te 100 stron to raczej taka możliwość wejścia w ten thriller.
Spodziewałem się czegoś zupełnie innego, jednak mimo, że większość dzieje się w jednym miejscu to i tak wrażenie wywarła sporo.
Na plus wszelkie ukłony do czytelnika w postaci małych nawiązań do Dolores Claiborne....
Gdyby w całości pan Jachowicz skupił się tutaj na polskiej mafii to musiałbym wystawić ocenę rewelacyjną. Czyta się kapitalnie, miejscami niczym dobrą powieść sensacyjną.
Jednak dochodzi do tego również polityka, co mnie osobiście odrzuca, stąd też gwiazdka mniej do oceny.
Tak czy inaczej warto.
Gdyby w całości pan Jachowicz skupił się tutaj na polskiej mafii to musiałbym wystawić ocenę rewelacyjną. Czyta się kapitalnie, miejscami niczym dobrą powieść sensacyjną.
Jednak dochodzi do tego również polityka, co mnie osobiście odrzuca, stąd też gwiazdka mniej do oceny.
Tak czy inaczej warto.
Na szybko. Nie myślałem, że jeszcze King wywoła u mnie ciarki, a tutaj mu się udało mimo tego, że w całości jest to najmniej straszna a bardziej przerażająca część prozy mistrza.
Polecam, bo jest dość krótkie a jednak dość intensywne.
Na szybko. Nie myślałem, że jeszcze King wywoła u mnie ciarki, a tutaj mu się udało mimo tego, że w całości jest to najmniej straszna a bardziej przerażająca część prozy mistrza.
Polecam, bo jest dość krótkie a jednak dość intensywne.
Po dwóch sprawach z Herculesem Poirot nie byłem za bardzo zachwycony. Bywało nieźle, ale niestety pozycje nie wyłamywały się z kryminalnego konwenansu.
Moderstwo w Orient Express jest jednak taką książką jaką się spodziewałem. Świeże podejście do zbrodni, sposób prowadzenia fabuły oraz lekkość pióra pani Christe sprawiło, że książkę łyknąłem niemalże na raz.
Cudowna sprawa.
Po dwóch sprawach z Herculesem Poirot nie byłem za bardzo zachwycony. Bywało nieźle, ale niestety pozycje nie wyłamywały się z kryminalnego konwenansu.
Moderstwo w Orient Express jest jednak taką książką jaką się spodziewałem. Świeże podejście do zbrodni, sposób prowadzenia fabuły oraz lekkość pióra pani Christe sprawiło, że książkę łyknąłem niemalże na raz.
Cudowna sprawa.
Cóż, czyta się niezwykle lekko. Te różne alternatywne historie pomieszane z czystą fikcją sprawiają, że niemalże każde z opowiadań jest ciekawe, nie sposób się od niego oderwać. Czy Pilipiuk rozprawia się o młodym chłopców jeżdżącym po kiełbasę dla starego pryka, czy nakreśla nam obraz Hitlera jako tego niedocenionego malarza-akwarelisty, czy zahacza o powieść detektywistyczną próbując rozwiązać zagadkę masowych zgonów w pomniejszej miejscowości, to wszystko czyta się niebywale lekko i ciężko jest tak naprawdę o coś się przyczepić. Może wyjątkowo nudne opowiadanie o archeologach i lapońskich szamanach? No, ale na dziesięć opowiadań tylko jedne naprawdę mi się nie podobało.
Skąd więc 'tylko' dobra ocena? Po raz kolejny czytając Pilipiuka mam wrażenie, że jakbym czytał jego dzieła w czasach nastoletnich byłbym zachwycony. Obecnie zawsze mam wrażenie, że sposób żartu czy prowadzenia narracji jest aż za bardzo przystępny, a przecież sam nie jestem jakimś czytelnikiem, że tak powiem, wyszukanym. No, ale na pewno jeszcze autorowi dam szansę, co by mieć zaliczonego w końcu Wędrowycza.
Cóż, czyta się niezwykle lekko. Te różne alternatywne historie pomieszane z czystą fikcją sprawiają, że niemalże każde z opowiadań jest ciekawe, nie sposób się od niego oderwać. Czy Pilipiuk rozprawia się o młodym chłopców jeżdżącym po kiełbasę dla starego pryka, czy nakreśla nam obraz Hitlera jako tego niedocenionego malarza-akwarelisty, czy zahacza o powieść...
więcej mniej Pokaż mimo to
W zasadzie nic nowego nie napiszę niż przy poprzedniej recenzji kryminału pani Christe. Fajnie poprowadzona, ale tajemniczość dalej sprowadza się tutaj do nieopowiedzianego faktu. Wolałbym aby to było coś co mogło umknąć czytelnikowi poprzez strony, niż dopowiedzenie.
Jako kryminał spełnia jednak swoją rolę w 100%.
W zasadzie nic nowego nie napiszę niż przy poprzedniej recenzji kryminału pani Christe. Fajnie poprowadzona, ale tajemniczość dalej sprowadza się tutaj do nieopowiedzianego faktu. Wolałbym aby to było coś co mogło umknąć czytelnikowi poprzez strony, niż dopowiedzenie.
Jako kryminał spełnia jednak swoją rolę w 100%.
Cóż to moja pierwsza sprawa z Herculesem Poirot i muszę przyznać, że po wielu latach od przeczytaniu ostatniego kryminału (gdzieś czasy podstawówki i seria Trzej Detektywi) fajnie było wrócić do tego typu książek.
O napięciu trudno gadać, ale rozwiązanie całej zagadki było dla mnie ciut zagmatwane. Ot chyba aby czytelnik nie mógł tego rozwiązać.
No, ale na pewno do Herculesa wrócę, choćby dlatego, że mam jeszcze trzy książki na półce z nim w roli głównej. :P
Cóż to moja pierwsza sprawa z Herculesem Poirot i muszę przyznać, że po wielu latach od przeczytaniu ostatniego kryminału (gdzieś czasy podstawówki i seria Trzej Detektywi) fajnie było wrócić do tego typu książek.
O napięciu trudno gadać, ale rozwiązanie całej zagadki było dla mnie ciut zagmatwane. Ot chyba aby czytelnik nie mógł tego rozwiązać.
No, ale na pewno do...
Fajna zabawa stylem noir, dodatkowo niezły humor i lekkość w czytaniu.
Czekam teraz na film, choć niemiłosiernie żałuję, że nie zrealizował go Tarantino, ponieważ miejscami podczas czytania bardzo mi nim pachniało.
Polecam, okejka.
Fajna zabawa stylem noir, dodatkowo niezły humor i lekkość w czytaniu.
Czekam teraz na film, choć niemiłosiernie żałuję, że nie zrealizował go Tarantino, ponieważ miejscami podczas czytania bardzo mi nim pachniało.
Polecam, okejka.
Troszkę z podróżnika, troszkę z Pratchetta, troszkę tajemniczości i mamy troszkę dobrą ocenę. Z perspektywami na bardzo dobrą.
Troszkę z podróżnika, troszkę z Pratchetta, troszkę tajemniczości i mamy troszkę dobrą ocenę. Z perspektywami na bardzo dobrą.
Pokaż mimo to