-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać359
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant8
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać5
Biblioteczka
2013-01-27
2013
2013-10-03
2013-09-29
2013-10-07
2013-12-29
2013-09-21
2018-02-15
2013-04-29
2013-01-18
2013-11-23
2013-02-20
2013-10-31
Marudziłam i marudziłam, że chcę książkę o kobiecie w czasach wiktoriańskich - i mam. Jakiś czas temu zafascynował mnie ten temat - najpierw w kontekście ówczesnej opieki psychiatrycznej (przytułki dla obłąkanych niewiast) - niestety, wiedzę swoją musiałam zdobywać po kawałku, z różnych źródeł, głównie obcojęzycznych. Aż w końcu spełniło się moje marzenie i mam na półce, na honorowym miejscu, przebogate źródło wiedzy o losach kobiet wiktoriańskich. Czyta się te książkę najpierw z niedowierzaniem, potem z oburzeniem, a na koniec z wściekłością niemalże. O ile autorka Uległej czy niepokornej przesadziła, tworząc obraz współczesnej kobiety, jako bezradnej i uciśnionej, to o kobiecie epoki wiktoriańskiej można tak powiedzieć z czystym sumieniem. Sprowadzenie kobiety do roli "najpiękniejszej i najbardziej godnej podziwu maszyny do wylęgu" (cytat z tekstu autorstwa lekarzy francuskich z 1855 roku) czy też twierdzenie że " można całkowicie zakwestionować jej odpowiedzialność za czyny w okresie menstruacji" - to dopiero początek. Przerażające, szokujące? Ta książka cała jest przerażająca. Polecam ją wszystkim bez wyjątku; nieważne czy interesuje was historia, czy nie. Bo po lekturze rodzi się w głowie pytanie - czy coś nam jednak w spadku po epoce wiktoriańskiej nie zostało po dziś dzień? Jak już wspomniałam wcześniej - nasza pozycja nie jest tak zła, jak bywała w przeszłości, ale czy mimo wszystko, niektóre z tych dziewiętnastowiecznych poglądów, w złagodzonej trochę formie, nie wydają się nieco znajome?
(Najsmutniejsze jest to, że kobiety epoki wiktoriańskiej nie do końca zdawały sobie sprawę z absurdalności swojego położenia, bo po prostu nie wiedziały, że da się, że można inaczej. Nie miały wzorców, z których mogły czerpać, nie miały wsparcia w innych kobietach, nie miały możliwości zmiany siebie...Smutne.)
Marudziłam i marudziłam, że chcę książkę o kobiecie w czasach wiktoriańskich - i mam. Jakiś czas temu zafascynował mnie ten temat - najpierw w kontekście ówczesnej opieki psychiatrycznej (przytułki dla obłąkanych niewiast) - niestety, wiedzę swoją musiałam zdobywać po kawałku, z różnych źródeł, głównie obcojęzycznych. Aż w końcu spełniło się moje marzenie i mam na półce, na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-05-06
Podobno wywrotowe dzieło...Czy mi się podobało? Tak i nie. Czy coś z lektury wyniosłam? Tak i nie. Czy polecam do przeczytania? Tak i nie...
Mam wrażenie że świat autorki jest czarno-biały. Opisuje ona kobiety jako uległe, uciemiężone wręcz, niezdolne do bycia silną istoty. Okej, po części ma rację...ale naprawdę nie jest z nami aż tak źle. Bycie kobietą niejako z góry narzuca bycie 'uległą i akuratną', ale jednak nie aż w takim stopniu. Temperament, osobowość i środowisko też mają tu coś do powiedzenia. No, ale jakby nie patrzeć, każdej z nas się przyda trochę więcej pewności siebie, asertywności i tak dalej...tylko, że autorka w miejsce bycia potulną owcą proponuje bycie zimną, agresywną, wyrachowaną egoistką. Ze skrajności w skrajność. Ta idea mi zdecydowanie nie odpowiada, oj nie...
Mimo wszystko zachęcam do zapoznania się z książką. Miejscami irytuje, zwłaszcza przy końcówka, ale sporo spostrzeżeń jest bardzo trafnych, rad całkiem pomocnych. Polecam zwłaszcza kobietom pracującym:)
Podobno wywrotowe dzieło...Czy mi się podobało? Tak i nie. Czy coś z lektury wyniosłam? Tak i nie. Czy polecam do przeczytania? Tak i nie...
Mam wrażenie że świat autorki jest czarno-biały. Opisuje ona kobiety jako uległe, uciemiężone wręcz, niezdolne do bycia silną istoty. Okej, po części ma rację...ale naprawdę nie jest z nami aż tak źle. Bycie kobietą niejako z góry...
2013-11-16
Ta książka ma niewiele ponad sto stron, a ja czytałam ją prawie miesiąc. Gdybym miała wymienić książki, które najtrudniej mi się w życiu czytało, ta byłaby w czołówce. Trafiłam na nią przypadkiem; opis z okładki wskazywał że idealnie pasować będzie do mojej kolekcji książek dla kobiet. Zaczęłam czytać; po trzech stronach odłożyłam bo akurat jechałam autobusem a w autobusie płakać jakoś tak głupio. Sięgnęłam po nią ponownie po jakimś czasie - znów kilka stron i znów odłożyłam na bok, tym razem z irytacją. I tak przez miesiąc odbywałam z tą książką stosunki przerywane aż w końcu szczęśliwie skończyłam. Tylko że dalej nie wiem co mam o niej myśleć. A może wiem, tylko nie chcę głośno przyznać?
Zimno mi mamo to monolog kobiety, która w gabinecie lekarza (psychiatry zapewne) wylewa z siebie potok słów, rzadko używając znaków przestankowych, co daje wrażenie niekończącej się skargi. Kobieta ma depresję, ma poczucie, że jej życie jest bez sensu, nie wie jak to zmienić, w zasadzie to sama nie wie czego chce. W pewnym momencie zaczyna opowiadać o matce (tu mi się przypomniało zdanie jakie Sylvia Plath wypowiedziała w gabinecie psychiatry : 'Pani doktor, czy mogę nienawidzić mojej matki?'), potem o mężu, kochanku, znów o matce, znów o braku sensu.... Ten oto monolog wzbudził we mnie chyba wszelkie możliwe emocje. Dotknął wielu wrażliwych punktów, kazał myśleć, przed sobą przyznać się do kilku rzeczy. Nie wiem, czy na wszystkich to tak działa, ale jeśli chcecie się zmierzyć z problemami takimi jak: 'rola matki w moim życiu', 'czy wiem czego chcę', 'mężczyzna mnie odrzucił' to zapraszam. Ale naprawdę może boleć
Ta książka ma niewiele ponad sto stron, a ja czytałam ją prawie miesiąc. Gdybym miała wymienić książki, które najtrudniej mi się w życiu czytało, ta byłaby w czołówce. Trafiłam na nią przypadkiem; opis z okładki wskazywał że idealnie pasować będzie do mojej kolekcji książek dla kobiet. Zaczęłam czytać; po trzech stronach odłożyłam bo akurat jechałam autobusem a w autobusie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-09-23
Jedna z najpiękniejszych historii o kobiecej przyjaźni jaką czytałam a przy okazji najbardziej oryginalna, bo rozgrywająca się w zupełnie innej kulturze. Okazuje się, że w dziewiętnastowiecznych Chinach przyjaciółki były dla kobiety ważniejsze niż mąż - bo męża spotykała głównie nocą w sypialni, a z kobietami spędzała właściwie cały swój czas. Do tego Chińczycy mieli kilka bardzo pięknych tradycji dotyczących przyjaźni , łącznie ze specjalnym pismem które kobiety stworzyły tylko po to, by się ze sobą porozumiewać...Wspólna historia Lilii i Kwiatu Śniegu zaczyna się, gdy obie mają sześć lat i trwa przez lata - nasze bohaterki przechodzą przez bolesne krępowanie stóp, dorastają, wychodzą za mąż, opuszczają rodzinny dom, rodzą dzieci, borykają się z codziennymi problemami - a jednocześnie coraz lepiej poznają siebie nawzajem , wspierają, pocieszają. A potem w jednej chwili wszystko rozbija się w drobny mak. Jedno nieporozumienie, nadszarpnięte zaufanie - i koniec. Historia może i banalna, ale daje do myślenia.
Jedna z najpiękniejszych historii o kobiecej przyjaźni jaką czytałam a przy okazji najbardziej oryginalna, bo rozgrywająca się w zupełnie innej kulturze. Okazuje się, że w dziewiętnastowiecznych Chinach przyjaciółki były dla kobiety ważniejsze niż mąż - bo męża spotykała głównie nocą w sypialni, a z kobietami spędzała właściwie cały swój czas. Do tego Chińczycy mieli kilka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-19
Mam wrażenie, że od zawsze wiedziałam o istnieniu Monologów (najpierw w postaci sztuki teatralnej, potem książki) - i od zawsze ich tytuł wywoływał skojarzenia typu 'szokujące' oraz 'kontrowersyjne'. Przy pierwszej nadarzającej się okazji sprawdziłam, czy skojarzenia są słuszne. I rozczarowałam się bardzo - nic mnie w tej książce nie zbulwersowało. Za to dużo mnie zaciekawiło, zaintrygowało, zachwyciło i rozbawiło. Trochę się również nie do końca spodobało...
Zamieszanie wokół Monologów ma dwie przyczyny: po pierwsze treść, po drugie forma. Treść - bo książka jest o pochwie. Po prostu. A po co pisać książkę/sztukę teatralną o pochwie? Bo kobiety chciały, żeby została napisana - dzieliły się z autorką swoimi przemyśleniami, historiami, wspomnieniami, tymi dobrymi i tymi złymi. Tak powstała opowieść na którą składają się zabawne, frywolne,swobodne i nieco wulgarne (według niektórych, nie według mnie) wypowiedzi i szczere, bolesne historie o przemocy. Monologi Waginy są, jak łatwo zauważyć, pochwałą kobiecej seksualności ale również - co nie wszyscy chcą dostrzec - protestem wobec jej pogwałceniu. Sztuka do dziś jest grana w teatrach a dochód z przedstawień finansuje organizacje zajmujące się walką z przemocą wobec kobiet. Do dziś jej obecność na deskach teatralnych budzi sprzeciw - o ile szczytny cel jest doceniany, to już forma niestety nie. Słowo 'wagina' jest uznawane za wulgarne i obraźliwe - w 2013 roku w Stanach Zjednoczonych ocenzurowano reklamę prasową spektaklu. Ale jeśli chodzi o słownictwo, tytuł to przecież dopiero początek....
W Monologach podobały się i zarówno treść jak i forma, ale nie twierdzę, że każdemu muszą przypaść do gustu. Są dość krótkie, więc warto spróbować - a może się okaże, że 'to jest to'?
Mam wrażenie, że od zawsze wiedziałam o istnieniu Monologów (najpierw w postaci sztuki teatralnej, potem książki) - i od zawsze ich tytuł wywoływał skojarzenia typu 'szokujące' oraz 'kontrowersyjne'. Przy pierwszej nadarzającej się okazji sprawdziłam, czy skojarzenia są słuszne. I rozczarowałam się bardzo - nic mnie w tej książce nie zbulwersowało. Za to dużo mnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-11-26
"Zimno mi, mamo" Hanny Samson mocno mną wstrząsnęło."Pułapka na motyle" to już nieco lżejszy ciężar - ale wciąż ciężar. Historia Joanny, od jej dzieciństwa aż po małżeństwo każe się zastanowić, w którym momencie kobieta z małej, krzywdzonej dziewczynki staje się dorosłą i odpowiedzialną za siebie i swoje życie. Czy w ogóle potrafi z tej pułapki bezradności uciec? Plus zaskakujące zakończenie, które pokazuje, do czego zdolna może być psychicznie okaleczona kobieta, gdy chce powiedzieć "dość".
"Zimno mi, mamo" Hanny Samson mocno mną wstrząsnęło."Pułapka na motyle" to już nieco lżejszy ciężar - ale wciąż ciężar. Historia Joanny, od jej dzieciństwa aż po małżeństwo każe się zastanowić, w którym momencie kobieta z małej, krzywdzonej dziewczynki staje się dorosłą i odpowiedzialną za siebie i swoje życie. Czy w ogóle potrafi z tej pułapki bezradności uciec? Plus...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-02-08
2013-01-01
Helena Rubinstein była wielką postacią w świecie przemysłu kosmetycznego. Jej droga na szczyt rozpoczęła się na początku XX wieku, kiedy to nasza bohaterka opuściła rodzinny Kraków i zupełnie sama wyemigrowała do Australii. Miała dwadzieścia cztery lata i mnóstwo determinacji, by osiągnąć coś więcej niż zamążpójście i gromadka dzieci. Pięć lat później była już właścicielką salonu kosmetycznego, do którego klientki waliły drzwiami o oknami...Historia Heleny pokazuje, jak kobieta odważna i uparta może odnieść sukces. Nie przez łóżko, nie dzięki znajomościom, ale przy pomocy wiary w siebie, sprytu i ciężkiej pracy. Myślę, że Madame - jak się do niej zwracano - spokojnie może być wzorem dla każdej kobiety.
Helena Rubinstein była wielką postacią w świecie przemysłu kosmetycznego. Jej droga na szczyt rozpoczęła się na początku XX wieku, kiedy to nasza bohaterka opuściła rodzinny Kraków i zupełnie sama wyemigrowała do Australii. Miała dwadzieścia cztery lata i mnóstwo determinacji, by osiągnąć coś więcej niż zamążpójście i gromadka dzieci. Pięć lat później była już właścicielką...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to