-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2014-02-02
2014-11-28
To chyba jedna z najlepszych książek Małgorzaty Kursy, które czytałam (a przeczytałam już prawie wszystkie). Tym razem na plan pierwszy wysuwa się matka Luki (o której jest mowa w "Babskiej misji") - Malwina i jej przyjaciółka z dawnych lat - Eliza. Nie brakuje też oczywiście wątku miłosnego, który podany jest w podobny sposób jak w pozostałych powieściach (przyjemny, lekki, miły dla oka). Podobała mi się intryga i realizacja ekologicznej zemsty, zwłaszcza, że pomysły Malwiny i Elizy były niesamowite! Warto przeczytać, by poprawić sobie humor. Świat w książkach pani Kursy jest sielankowy i chyba mało realistyczny, ale chyba właśnie przez to tak się podoba.
No i na koniec o pomyśle autorki na wszystkie powieści. Po przeczytaniu kilku powieści, znamy już mieszkańców Kraśnika, bo wszyscy się w książkach pojawiają, tyle że w każdej powieści na plan pierwszy wysuwa się ktoś inny.
To chyba jedna z najlepszych książek Małgorzaty Kursy, które czytałam (a przeczytałam już prawie wszystkie). Tym razem na plan pierwszy wysuwa się matka Luki (o której jest mowa w "Babskiej misji") - Malwina i jej przyjaciółka z dawnych lat - Eliza. Nie brakuje też oczywiście wątku miłosnego, który podany jest w podobny sposób jak w pozostałych powieściach (przyjemny,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-11-22
Po "Fartownym pechu", który choć ze zbrodnią w tle - pełen był humoru i oka puszczanego do czytelnika, zupełnie inny "Cichy wielbiciel". Myślę, że to bardzo dobrze, że Olga Rudnicka podjęła temat stalkingu. Większość społeczeństwa chyba w dalszym ciągu nie zdaje sobie sprawy, czym jest, uznając dręczenie za wymysły i niedorzeczności. Widzę podobieństwa do czytanej niedawno książki "W matni" Daniela Glattauera, bo temat ten sam, ale Olga Rudnicka wniknęła w problem naprawdę głęboko pokazując mechanizm działania stalkera i to, co się dzieje z jego ofiarą. A zakończenie... przywołało mi na myśl "Kolekcjonera" Johna Fowlesa.
Przeczytałam w jedno popołudnie. Pouczająca i zmuszająca do refleksji książka. Polecam wszystkim - tym, którzy zetknęli się ze stalkingiem, jak i tym, dla których to temat nieznany.
Po "Fartownym pechu", który choć ze zbrodnią w tle - pełen był humoru i oka puszczanego do czytelnika, zupełnie inny "Cichy wielbiciel". Myślę, że to bardzo dobrze, że Olga Rudnicka podjęła temat stalkingu. Większość społeczeństwa chyba w dalszym ciągu nie zdaje sobie sprawy, czym jest, uznając dręczenie za wymysły i niedorzeczności. Widzę podobieństwa do czytanej niedawno...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-11-20
Nie wiem, czy zdecydowałabym się na książkę (dowolną) Olgi Rudnickiej, gdybym nie słyszała zewsząd dobrych opinii. A już, kiedy zobaczyłam, że pochlebnie o tych powieściach wypowiada się Paulina z "Miasta Książek", postanowiłam przy najbliższej okazji przekonać się, w czym rzecz. No i faktycznie. Książkę czyta się z wielką przyjemnością, uśmiechem na ustach i ciekawością, co tam będzie dalej. Podobało mi się zestawienie bohaterów o podobnie brzmiących nazwiskach, choć musiałam się do nich przyzwyczaić. Na początku mylili mi się Dziany i Nadziany :D Sama intryga bardzo dobrze poprowadzona. Styl swobodny, z humorem, a to wszystko naturalne i niewymuszone - po prostu bardzo dobrze się czytało. Zachęcona - na pewno sięgnę do innych powieści pani Rudnickiej. A tym, którzy chcą się zrelaksować i dobrze bawić - polecam :)
Nie wiem, czy zdecydowałabym się na książkę (dowolną) Olgi Rudnickiej, gdybym nie słyszała zewsząd dobrych opinii. A już, kiedy zobaczyłam, że pochlebnie o tych powieściach wypowiada się Paulina z "Miasta Książek", postanowiłam przy najbliższej okazji przekonać się, w czym rzecz. No i faktycznie. Książkę czyta się z wielką przyjemnością, uśmiechem na ustach i ciekawością,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-11-16
Książka pobudziła mnie do głębokiej refleksji. Autor - psycholog, terapeuta małżeński zajmuje się bardzo ważnym tematem, zwłaszcza w dzisiejszych czasach - jak sprawić, by małżeństwo było trwałe i przetrwało najgorsze burze w świecie, "który chce nas rozdzielić". Można nie ze wszystkim się zgadzać, ale konieczne jest krytyczne spojrzenie na siebie i odpowiedzenie sobie na pytanie, czy i ja nie wpadłem w sidła konsumpcyjnego życia? Czy najważniejsze jest tylko moje własne dobro i moje własne odczucia? Czy ważne są dla mnie odczucia, poglądy drugiej strony? Mądra książka, godna polecenia - nie tylko małżonkom.
Książka pobudziła mnie do głębokiej refleksji. Autor - psycholog, terapeuta małżeński zajmuje się bardzo ważnym tematem, zwłaszcza w dzisiejszych czasach - jak sprawić, by małżeństwo było trwałe i przetrwało najgorsze burze w świecie, "który chce nas rozdzielić". Można nie ze wszystkim się zgadzać, ale konieczne jest krytyczne spojrzenie na siebie i odpowiedzenie sobie na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-11-15
Czytałam tę książkę z niemałym zachwytem, ale jednocześnie z przerażeniem. Jestem pełna podziwu dla kogoś, kto potrafi tak diametralnie odmienić swoje życie. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy jest zgoda i chęć na taką zmianę. I, o ile życie na wsi i na gospodarstwie umiem sobie wyobrazić, tak wiele czynności, które się z tym wiążą - jakoś nie mieszczą mi się w głowie. Ale dowiedziałam się też wielu rzeczy: na temat krów, obsiewania pola i takich tam. Warto poczytać i się zastanowić nad tym konsumpcyjnym życiem, jakie prowadzimy.
Czytałam tę książkę z niemałym zachwytem, ale jednocześnie z przerażeniem. Jestem pełna podziwu dla kogoś, kto potrafi tak diametralnie odmienić swoje życie. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy jest zgoda i chęć na taką zmianę. I, o ile życie na wsi i na gospodarstwie umiem sobie wyobrazić, tak wiele czynności, które się z tym wiążą - jakoś nie mieszczą mi się w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-11-06
Książkę kupiłam ze względu na autorkę, którą bardzo lubię jako "panią z radia". "Teufel" musiał trochę poczekać w kolejce do czytania, ale w końcu się doczekał.
Mam mieszane uczucia. Początek książki bardzo mi się dłużył. Odzwyczaiłam się od takiej prozy, w której każde nowe wydarzenie jest pretekstem do snucia opowieści na inny temat. Akcja powieści obejmuje zaledwie kilka dni i właściwie wydarzenia można by opisać w kilku zdaniach. Tymczasem otrzymujemy powieść, która korzeniami sięga kilkadziesięciu lat wstecz. Im bliżej końca, tym lektura sprawiała mi coraz więcej przyjemności, choć zachwycona nie jestem. Ale rzecz sama w sobie - ciekawa.
Książkę kupiłam ze względu na autorkę, którą bardzo lubię jako "panią z radia". "Teufel" musiał trochę poczekać w kolejce do czytania, ale w końcu się doczekał.
Mam mieszane uczucia. Początek książki bardzo mi się dłużył. Odzwyczaiłam się od takiej prozy, w której każde nowe wydarzenie jest pretekstem do snucia opowieści na inny temat. Akcja powieści obejmuje zaledwie...
2014-10-18
Po "Sierpniowy żar" sięgnęłam z polecenia. Muszę przyznać, że czytałam z wielką ciekawością. Postać komisarza Motalbano bardzo przypadła mi do gustu. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że "Sierpniowy żar" to dziesiąty tom cyklu. Ale jak widać - książkę można przeczytać bez wiedzy o tym, co się działo w poprzednich częściach. Jedyna strata, to że nie za wiele się wie o bohaterach. Najbardziej podobały mi się rozmowy telefoniczne komisarza z prokuratorem, lekarzem i komendantem. I kiedy już miałam szeroko reklamować tę powieść i zachwalać innym - przyszedł koniec, który bardzo mnie rozczarował... Ale, jeśli będzie okazja, chętnie sięgnę do pozostałych tomów.
Po "Sierpniowy żar" sięgnęłam z polecenia. Muszę przyznać, że czytałam z wielką ciekawością. Postać komisarza Motalbano bardzo przypadła mi do gustu. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że "Sierpniowy żar" to dziesiąty tom cyklu. Ale jak widać - książkę można przeczytać bez wiedzy o tym, co się działo w poprzednich częściach. Jedyna strata, to że nie za wiele się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-10-18
Książkę kupiłam już jakiś czas temu, ale sama nie wiem - czy bałam się ją przeczytać, czy też musiałam do niej dojrzeć. "Sztuka przebaczania" ma charakter pracy naukowej, ale czyta się ją jak poradnik napisany dla każdego. Jeśli chodzi o mnie, ta książka była dla mnie swoistą terapią, bodźcem do refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem. Autor nie pouczając, że trzeba wybaczać, pokazał - dlaczego wybaczanie jest tak ważne, jak wpływa na nasze życie i co zyskujemy przebaczając sobie i innym. Wypisałam sobie mnóstwo cytatów do przemyślenia i - mam nadzieję - wprowadzenia w życie. Polecam każdemu.
Książkę kupiłam już jakiś czas temu, ale sama nie wiem - czy bałam się ją przeczytać, czy też musiałam do niej dojrzeć. "Sztuka przebaczania" ma charakter pracy naukowej, ale czyta się ją jak poradnik napisany dla każdego. Jeśli chodzi o mnie, ta książka była dla mnie swoistą terapią, bodźcem do refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem. Autor nie pouczając, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-10-12
Z książkami pani Kursy mam chyba tak, że bardzo przypadła mi do gustu pierwsza, więc resztę czytam "siłą rozpędu". Tę powieść traktuję trochę jak kontynuację "Babskiej misji", bo pojawiają się ci sami bohaterowie, choć jakby tego było mało, autorka dodała wielu nowych (momentami zastanawiałam się, czy nie za wielu?). Dużo wątków (nie za dużo?), ale czyta się przyjemnie. Wątek kryminalny potraktowany dosyć lekko i z przymrużeniem oka, niespodziewany trup faktycznie jest niespodziewany, no i oczywiście rozkwit pięknej miłości. Aż można wyciągnąć wniosek, że w Kraśniku same szczęśliwe małżeństwa chodzą ulicami :) Do poczytania dla relaksu, bez nastawiania się na wielką literaturę :)
Z książkami pani Kursy mam chyba tak, że bardzo przypadła mi do gustu pierwsza, więc resztę czytam "siłą rozpędu". Tę powieść traktuję trochę jak kontynuację "Babskiej misji", bo pojawiają się ci sami bohaterowie, choć jakby tego było mało, autorka dodała wielu nowych (momentami zastanawiałam się, czy nie za wielu?). Dużo wątków (nie za dużo?), ale czyta się przyjemnie....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-10-08
Kolejna książka pani Kursy, którą przeczytałam z przyjemnością. Naszła mnie refleksja - dosyć oczywista w sumie - że styl pisania, czy nawet konstrukcji postaci jest bardzo podobny do dawnych powieści Joanny Chmielewskiej.
Podoba mi się, że w książkach, które do tej pory przeczytałam (tej autorki), na pierwszy plan zawsze wysuwa się ktoś inny, ale w tle pojawiają się postacie z innych powieści. A takie połączenia lubię. Cóż dodać na temat samej "Babskiej misji"... Dużo dziwnych imion, nazwisk, dużo miłości i humoru. Na jesienną chandrę w sam raz.
Coraz bardziej się wciągam w towarzystwo kraśnickie i zabieram się za kolejną powieść.
Nie podobała mi się szata graficzna. Jakoś tak mi nie pasuje do całości...
Kolejna książka pani Kursy, którą przeczytałam z przyjemnością. Naszła mnie refleksja - dosyć oczywista w sumie - że styl pisania, czy nawet konstrukcji postaci jest bardzo podobny do dawnych powieści Joanny Chmielewskiej.
Podoba mi się, że w książkach, które do tej pory przeczytałam (tej autorki), na pierwszy plan zawsze wysuwa się ktoś inny, ale w tle pojawiają się...
2014-09-30
W pierwszej chwili pomyślałam, że nie jestem odpowiednim adresatem tej książki. Najpierw z ciekawości przejrzałam kilka rozdziałów, a potem wróciłam do początku i zaczęłam czytać jak się należy.
Myślę, że książka dla tych, którzy mają poczucie humoru, dystans do siebie i potrafią na macierzyństwo spojrzeć realnie. Czyta się bardzo dobrze. Ale poza tym, że napisana z humorem, porusza bardzo istotne problemy i uświadamia "niedzieciatym", że nie wszystko i nie zawsze maluje się w różowych barwach. Polecam!
W pierwszej chwili pomyślałam, że nie jestem odpowiednim adresatem tej książki. Najpierw z ciekawości przejrzałam kilka rozdziałów, a potem wróciłam do początku i zaczęłam czytać jak się należy.
Myślę, że książka dla tych, którzy mają poczucie humoru, dystans do siebie i potrafią na macierzyństwo spojrzeć realnie. Czyta się bardzo dobrze. Ale poza tym, że napisana z...
2014-09-28
Nie lubię horrorów. Czy "Sanato" jest horrorem? Tak zostało sklasyfikowane w mojej bibliotece. Po książkę sięgnęłam ze względu na autora, o którym ostatnio słyszę coraz częściej i byłam bardzo ciekawa, jak pisze. To jeden powód. Drugi - historia. Uwielbiam książki, których akcja rozgrywa się w Dwudziestoleciu Międzywojennym. To dla mnie taki magiczny czas i bardzo lubię się zagłębiać w historiach z tego okresu. I to tyle, jeśli chodzi o powody. Co do samej książki - świetnie napisana. Od samego początku czułam napięcie i niepokój, że "coś tu wisi w powietrzu"... A jak już się zaczęło... to przestałam czytać książkę wieczorami, bo obawiałam się, że albo będzie mi się śnić, albo będę słyszeć... głosy... Niesamowita historia i aż się nie chce wierzyć, że coś takiego mogło się wydarzyć. Jak dla mnie strzałem w dziesiątkę było umieszczenie na końcu książki zdjęć bohaterów. Dodaje to grozy i niesamowitości. Polecam, bo książka świetnie napisana.
Nie lubię horrorów. Czy "Sanato" jest horrorem? Tak zostało sklasyfikowane w mojej bibliotece. Po książkę sięgnęłam ze względu na autora, o którym ostatnio słyszę coraz częściej i byłam bardzo ciekawa, jak pisze. To jeden powód. Drugi - historia. Uwielbiam książki, których akcja rozgrywa się w Dwudziestoleciu Międzywojennym. To dla mnie taki magiczny czas i bardzo lubię się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09-15
Kiedy myślę o tej książce, swoim charakterem przypomina mi wspomnienia Marcela Pagnola ("Chwała mojego ojca"). I chociaż brakuje tu tego uroku, który był u Pagnola, książkę czyta się bardzo przyjemne. To coś jak ocalić przed zapomnieniem wspomnienia, smaki i obrazy z dzieciństwa. Każdy z nas pewnie nosi w sobie taką opowieść.
Na końcu książki, jako bonus - zestaw przepisów - oryginalnych. Pytanie, czy do odtworzenia w warunkach polskich?
Kiedy myślę o tej książce, swoim charakterem przypomina mi wspomnienia Marcela Pagnola ("Chwała mojego ojca"). I chociaż brakuje tu tego uroku, który był u Pagnola, książkę czyta się bardzo przyjemne. To coś jak ocalić przed zapomnieniem wspomnienia, smaki i obrazy z dzieciństwa. Każdy z nas pewnie nosi w sobie taką opowieść.
Na końcu książki, jako bonus - zestaw przepisów...
2014-09-13
Podobały mi się poprzednie książki tego autora jako te "bardzo szybko czytające się". "W matni" czyta się równie szybko, bo i tak jest napisane, bez zbędnych opisów, z prostymi dialogami. Ale że nie oczekiwałam od tej książki wzbijania się na wyżyny ambitnej literatury, nie jestem rozczarowana. "W matni" to studium miłości i to w jej niebezpiecznym obliczu. Mogłabym tu mieć kilka zarzutów, ale w sumie - po co. Książkę czyta się dobrze, wyzwala w czytelniku pewne napięcie i ciekawość, jak ta historia się skończy. No i do tego - taką myśl we mnie obudziło, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. Nawet, jeśli przyjaciele i rodzina mówią co innego. I plus za postać Bianki.
Podobały mi się poprzednie książki tego autora jako te "bardzo szybko czytające się". "W matni" czyta się równie szybko, bo i tak jest napisane, bez zbędnych opisów, z prostymi dialogami. Ale że nie oczekiwałam od tej książki wzbijania się na wyżyny ambitnej literatury, nie jestem rozczarowana. "W matni" to studium miłości i to w jej niebezpiecznym obliczu. Mogłabym tu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09-07
Książkę przeczytałam, bo została mi polecona przez dwie osoby. W międzyczasie zdążyła ją przeczytać jeszcze jedna osoba. Opinie, które usłyszałam brzmiały: "Wszystko wydaje się takie proste i oczywiste". No i faktycznie, niby wszystko jest oczywiste. I w sumie - chciałabym napisać więcej, ale to by oznaczało zdradzenie treści... Nie napiszę więc nic ponad to, że zostałam wikiwana przez autorkę, choć prawie do samego końca wierzyłam, że mam rację. I bardzo dobrze. Polecam. Czyta się błyskawicznie.
Książkę przeczytałam, bo została mi polecona przez dwie osoby. W międzyczasie zdążyła ją przeczytać jeszcze jedna osoba. Opinie, które usłyszałam brzmiały: "Wszystko wydaje się takie proste i oczywiste". No i faktycznie, niby wszystko jest oczywiste. I w sumie - chciałabym napisać więcej, ale to by oznaczało zdradzenie treści... Nie napiszę więc nic ponad to, że zostałam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09-04
Ostatni poradnik profesora Lwa-Starowicza, który kupiłam. Ze wszystkich części - "O miłości" podobała mi się najbardziej i nie umiem tego wytłumaczyć, bo przecież jakby nie było każdy z tych poradników jest o tym, co się dzieje między kobietą i mężczyzną. Podtrzymuję swoje zdanie, że zdecydowanie wolę czytać profesora niż słuchać. Książka bardzo dobra i to pozycja, którą powinno się co jakiś czas odświeżać.
Mam jeszcze takie spostrzeżenie, że kilka rzeczy się powielało (z poprzednimi tomami), ale w sumie - nie jest to żaden zarzut, bo wielokrotne powtarzanie tylko utwierdza zdobytą wiedzę.
Ostatni poradnik profesora Lwa-Starowicza, który kupiłam. Ze wszystkich części - "O miłości" podobała mi się najbardziej i nie umiem tego wytłumaczyć, bo przecież jakby nie było każdy z tych poradników jest o tym, co się dzieje między kobietą i mężczyzną. Podtrzymuję swoje zdanie, że zdecydowanie wolę czytać profesora niż słuchać. Książka bardzo dobra i to pozycja, którą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-23
Druga po "O kobiecie" książka z serii. Czy pozwala zrozumieć mężczyzn? Na pewno pokazuje czy odpowiada na wiele pytań. Jak dla mnie - książka warta przeczytania.
Druga po "O kobiecie" książka z serii. Czy pozwala zrozumieć mężczyzn? Na pewno pokazuje czy odpowiada na wiele pytań. Jak dla mnie - książka warta przeczytania.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-21
To jest to! Tego mi trzeba było! Książkę kupiłam, jak tylko ukazała się na polskim rynku, ale dopiero teraz się za nią "wzięłam". Pierwsze, co mi się nasuwa - to, że jest to idealna powieść na lato. Mamy tu i powieść marynistyczną, historyczną, przygodową, romans, kryminał... Wszystko, czego człowiek może chcieć, podane w najlepszej formie. Współczesność jest pretekstem do przeniesienia się do wieku XVIII. Zaskakująca może być dla niektórych postać narratora z zamierzchłych wieków, ale jak dla mnie wszystko świetnie się komponuje i jest tak podane, że czyta się z ciekawością, co będzie dalej.
Trochę bałam się, czy spodoba mi się Akunin bez Erasta... Spodobał mi się. Świetnie napisana powieść. Jak to u Akunina.
To jest to! Tego mi trzeba było! Książkę kupiłam, jak tylko ukazała się na polskim rynku, ale dopiero teraz się za nią "wzięłam". Pierwsze, co mi się nasuwa - to, że jest to idealna powieść na lato. Mamy tu i powieść marynistyczną, historyczną, przygodową, romans, kryminał... Wszystko, czego człowiek może chcieć, podane w najlepszej formie. Współczesność jest pretekstem do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-05
Lubię czytać poradniki Beaty Pawlikowskiej. Są tak pełne entuzjazmu, optymizmu i zaangażowania autorki, że trudno się nimi choć trochę nie zarazić. Ponieważ niedawno czytałam "W dżungli podświadomości", dostrzegłam wiele porad czy przekazów, które się pojawiają. Ale to dobrze. Jeśli chodzi o mnie - częstsze powtarzanie to lepsze zapamiętywanie. "W dżungli życia" to krótkie rozdziały na temat tego, czego w życiu można doświadczyć. Mnie się podoba. Do poczytania - nie na jedno posiedzenie, bo warto rozłożyć sobie lekturę na dłuższy okres.
Lubię czytać poradniki Beaty Pawlikowskiej. Są tak pełne entuzjazmu, optymizmu i zaangażowania autorki, że trudno się nimi choć trochę nie zarazić. Ponieważ niedawno czytałam "W dżungli podświadomości", dostrzegłam wiele porad czy przekazów, które się pojawiają. Ale to dobrze. Jeśli chodzi o mnie - częstsze powtarzanie to lepsze zapamiętywanie. "W dżungli życia" to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przeczytałam kilka recenzji książek Marcina Wrońskiego. Byłam wtedy po lekturze "Morderstwa pod cenzurą". Większość z nich zapowiadała, że każda z pozostałych części jest lepsza od poprzedniej. Za "Kino Venus" wzięłam się od razu po "Morderstwie...". Komisarz Maciejewski znowu rusza do akcji. Książka bardzo mi się podobała. Faktycznie - jest znacznie lepsza od części pierwszej. Jest napięcie, jest morderstwo, jest miłość, jest przestępstwo, jest seks (ukryty, ale jednak jest).
Jeśli chodzi o kryminał retro - Marcin Wroński zaspokaja moje oczekiwania w tym gatunku. Polecam miłośnikom tego typu książek.
Przeczytałam kilka recenzji książek Marcina Wrońskiego. Byłam wtedy po lekturze "Morderstwa pod cenzurą". Większość z nich zapowiadała, że każda z pozostałych części jest lepsza od poprzedniej. Za "Kino Venus" wzięłam się od razu po "Morderstwie...". Komisarz Maciejewski znowu rusza do akcji. Książka bardzo mi się podobała. Faktycznie - jest znacznie lepsza od części...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to