-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-02-25
Jak książki Elle lubię, tak tę mogłam sobie darować. Tak czysto teoretycznie, oceniając sam pomysł na fabułę i bohaterów, powinno być dobrze. Największym problemem są dla mnie główne postacie, które ciężko polubić.
Ona w życiu nawywijała i poszalała na tyle, że w końcu szybko zwiała z miasta. Dała sobie czas na pokierowanie życia na właściwe tory, odniosła jakieś sukcesy, a teraz wróciła i musi zmierzyć się z przeszłością.
On nawywijał, poszalał i...a nie, to tyle.
Oni tworzyli mieszankę wybuchową. Teraz znowu się spotkali.
Jej zmiana nastąpiła wcześniej, w książce widzimy kolejne fazy i wyzwania, z którymi dziewczyna musi się zmierzyć po powrocie do rodzinnego miasta. Wszyscy kojarzą ją jako tę złą, siejącą zamęt i sprowadzającą problemy. Na wszystko zasłużyła i ma tego świadomość , a teraz próbuje pokazać, że się zmieniła. Nawet bym to kupiła, gdyby ta dziewczyna miała kilka lat na rozwój, a tym bardziej gdyby sama była starsza przynajmniej o kilka lat. Przeznaczona jej fabuła nie jest dostosowana do postaci (ma 22 lata i odmieniła się w rok), a tym samym jakoś umyka cały przekaz o zmienianiu życia na lepsze, naprawianiu błędów i ostatecznym dorastaniu, który jest tu kluczowy.
Jego zmiana jest tak nagła, że nie ma sensu. Jasne, to wszystko jest pozytywne, tylko dzieje się w formie zrywu, i to takiego bez zrozumienia przyczyn problemów, bez przemyślenia i jakiejś wizji lepszego życia. Magia. Nie wiem czemu miałabym uznać, że tym razem to już na dobre i tym razem nic nie pójdzie źle.
Całość, pomimo poruszenia ważnych tematów, wydaje się bardzo płytka, właśnie przez tych kompletnie nieprzekonujących bohaterów.
Jak książki Elle lubię, tak tę mogłam sobie darować. Tak czysto teoretycznie, oceniając sam pomysł na fabułę i bohaterów, powinno być dobrze. Największym problemem są dla mnie główne postacie, które ciężko polubić.
Ona w życiu nawywijała i poszalała na tyle, że w końcu szybko zwiała z miasta. Dała sobie czas na pokierowanie życia na właściwe tory, odniosła jakieś sukcesy,...
Pomysł na książkę jest fajny, choć odkrywczym ciężko go nazwać. Dwoje ludzi dość przypadkowo się poznaje, a z czasem zaprzyjaźnia. W międzyczasie chodzą na randki, każde osobno, i próbują znaleźć miłość, przy okazji motywacyjnie się o to zakładają. Są wspólne wyjścia i spotkania po randkach, jest udawanie związku przed rodziną. Jest dowcipnie, ciekawie. Nic, co jakoś szczególnie mnie zachwyca, taka tam przyjemna i lekka lektura. Raczej nie zepsuję nikomu zabawy informacją, że w końcu się w sobie zakochują. Ta część książki jest ok, problemem jest sposób podania tej miłości, ale tutaj musimy wrócić do samego początku.
Poznają się przypadkowo i bardzo dogłębnie, dopiero później zaczynają się ze sobą zaprzyjaźniać, budując relację mniej romantyczną. Nawzajem motywują się do szukania drugiej połówki, w międzyczasie zacieśniając więzi mniej fizyczne, a bardziej życiowe. Na tyle skutecznie, że ostatecznie się w sobie zakochują, a ja znajduję problem nie do przejścia: oni to (bardziej czy mniej) wiedzą właściwie od początku. Dojście do tego wniosku na końcu, kiedy mamy etap finalnego uświadamiania sobie prawdy, godzenia się z nią i budowania relacji na nowo, byłoby może banalne, ale przyjemne. Tymczasem oboje cały czas udają, że chcą innych związków, a kiedy już przestają udawać przed samym sobą, nadal udają przed tą drugą osobą. Ponieważ tak. Przez takie podejście wątpię w inteligencję i jakąkolwiek dorosłość mentalną tych, całkiem zresztą fajnych, ludzi. Poważnie, oni ze sobą rozmawiają o wszystkim i tworzą ciekawą, dość zdrową relację, otwartą we wszystkim, poza tą jedną kwestią. Nawet jest między nimi ewidentna chemia, dzięki której bardzo przyjemnie się czyta. Mam wrażenie, że autorka sama sobie podstawiła nogę, próbując na siłę napisać coś wyróżniającego się w morzu podobnych książek. Mogłabym temu tytułowi dać 4/5, w końcu sympatyczny i tyle, niczego więcej nie oczekiwałam. Przez ten cyrk z udawaniem, ignorowaniem i bezsensem fabularno-uczuciowym, nie jestem w stanie przekroczyć 2/5, ponieważ to mnie zwyczajnie denerwuje i psuje radość z tej dobrej części. Szkoda.
Pomysł na książkę jest fajny, choć odkrywczym ciężko go nazwać. Dwoje ludzi dość przypadkowo się poznaje, a z czasem zaprzyjaźnia. W międzyczasie chodzą na randki, każde osobno, i próbują znaleźć miłość, przy okazji motywacyjnie się o to zakładają. Są wspólne wyjścia i spotkania po randkach, jest udawanie związku przed rodziną. Jest dowcipnie, ciekawie. Nic, co jakoś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Lubię Vi za lekki styl i niegrzeczny humor. Vi z Penelope mniej, ponieważ ich wspólne książki są bardziej dramatyczne. Sama Penelope ujdzie, czasem poczytam, ale za bardzo kieruje się w typowy romans dramatyczny. Ucieszyłam się z samodzielnej Vi i szybko zabrałam do czytania. I jestem średnio zadowolona. Gdyby tę książkę podpisać nazwiskiem Ward, nawet bym się nie zdziwiła.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli: to nie jest zła książka. W przystępny sposób opisuje temat ciężkich chorób, walki z nimi i odpoczywania po jej trudach. Opowiada o cieszeniu się życiem, niezależnie od jego długości, zarażaniu optymizmem i maksymalnym wykorzystywaniu czasu, który jeszcze pozostał. Porusza temat wpływu choroby na otoczenie, dawania dobrego przykładu i inspirowania innych. A także motywacji do walki lub rezygnacji z niej, zmian w relacjach międzyludzkich. Temat opisywany jest z dwóch perspektyw, prezentujących inne podejście. Pod względem powyższego książka jest świetna, a postać Babci wręcz rewelacyjna.
Niestety całość jest za bardzo dramatyczna i ckliwa, żeby trafić w mój gust. Za dużo łzawych scen, za mało typowego dla autorki śmieszkowania, które gdzieś w okolicach połowy przerodziło się w coś zdecydowanie cięższego, już nie na moje skamieniałe serce. Ot, wolę ją wydaniu żartów z ludzi wyprowadzających kozy na smyczy.
Całkiem niegrzeczny tytuł, bardziej niż się spodziewałam.
Lubię Vi za lekki styl i niegrzeczny humor. Vi z Penelope mniej, ponieważ ich wspólne książki są bardziej dramatyczne. Sama Penelope ujdzie, czasem poczytam, ale za bardzo kieruje się w typowy romans dramatyczny. Ucieszyłam się z samodzielnej Vi i szybko zabrałam do czytania. I jestem średnio zadowolona. Gdyby tę książkę podpisać nazwiskiem Ward, nawet bym się nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bohaterka (szczególnie, choć właściwie to cała książka) przypomina mi o przyczynach wieloletniego omijania wszelkiej maści romansów. Oderwana od rzeczywistości, skoncentrowana wyłącznie na sobie, tworząca problemy z niczego, z pretensjami do całego świata i siebie (choć siebie akurat zawsze rozgrzesza). O ile pierwsze strony sugerują rozrywkową dziewczynę z problemami, która jeszcze nie dorosła, o tyle później widać kandydatkę do terapii, takiej wieloletniej. Zero refleksji, słyszy co jej wyobraźnia podpowie, nieustannie przypisuje komuś intencje zgodne wyłącznie z jej najgorszymi założeniami. Jest niepoważna, nieodpowiedzialna i urażona, że ktoś ją za taką uważa, bo to niesprawiedliwe i krzywdzące. Kogoś szybko ocenia i obraża się, że ten ktoś śmiał ocenić ją, choć nigdy nie dała się poznać, ponieważ - niespodzianka - sama tę osobę skreśliła po sekundzie.
Bohater też idealny nie jest, ale w porównaniu z nią...kurczaki, aż mam ochotę gościa pocieszyć i powiedzieć, że większość kobiet wcale taka nie jest, może sobie znaleźć jakąś normalną.
Gdzieś w połowie książki nie wytrzymałam, życiowa tępota tej kobiety zmusiła mnie do porzucenia lektury, bo zwyczajnie nie mogłam jej znieść. Potrzebowałam kilku dni i paru lepszych tytułów, żeby spróbować dobrnąć do końca. Wtedy dowiedziałam się, że za jej zachowaniem kryją się traumy z młodości (a to ci niespodzianka! Niestety to nie tłumaczy bycia okropnym człowiekiem), on też oczywiście ma za sobą traumatyczne doświadczenia (zaskakujące). Po drodze trafiła się przekombinowana drama (szok), a potem żyli długo i szczęśliwie (szok2), bo się wzajemnie naprawili (szok3).
Chemia między bohaterami? A co to? Ta relacja bardziej przypomina kontakty ojca z krnąbrną nastoletnią córką. Minus zabawy, wiadomo. To nawet nie jest motyw age gap.
Znajomi bohaterów to ciekawe zjawisko. Przez większość książki właściwie ich nie ma, nikogo nie interesuje ciąża bohaterki, nikt nawet nigdy nie widział jej mieszkania. Pojawiają się na etapie dramy, jak również przy okazji potrzeby pokazania idylli życia rodzinnego oraz bezmyślności wcześniejszych zachowań (puści pijacy).
Zmęczyła mnie ta książka niesamowicie, mogłam do niej nie wracać. Najsilniejsze emocje wzbudziła we mnie bohaterka (nikt nie zauważył po tym wyżej), choć jestem pewna, że autorka nie celowała w taką niechęć, wręcz przeciwnie - co chwilę czytałam o jej wspaniałości, dbaniu o ważnych dla niej ludzi. Sam pomysł byłby niezły jako coś komediowego, opartego na drastycznych różnicach i docieraniu się silnych charakterów. Wyszło (nie)poważne i płytkie, nawet nie potrafię się powstrzymać przed uszczypliwą krytyką. To definitywnie nie był mój typ książki, za dużo udawania, że są tu jakieś głębokie wątki i relacje.
To nie jest pierwsza książka z tego cyklu, którą czytałam. Poprzednia wydawała mi się całkiem niezła, a teraz nie mogę się oprzeć wrażeniu, że mogła być podobnie zła, tylko ja miałam jakieś zaćmienie umysłowe.
Bohaterka (szczególnie, choć właściwie to cała książka) przypomina mi o przyczynach wieloletniego omijania wszelkiej maści romansów. Oderwana od rzeczywistości, skoncentrowana wyłącznie na sobie, tworząca problemy z niczego, z pretensjami do całego świata i siebie (choć siebie akurat zawsze rozgrzesza). O ile pierwsze strony sugerują rozrywkową dziewczynę z problemami,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Autorka lawiruje między fantastyką i rzeczywistą historią, którą polski czytelnik rozpozna bez żadnego wysiłku intelektualnego. Miejscami to nie są nawet subtelności, tylko pokazywanie palcem (Uniwersytet Jagiellon), dlatego wyjaśnienie użycia języka hebrajskiego, które zostało umieszczone na końcu, trochę mnie jednak obraża. Ciężko było się nie zorientować. Dziwna mieszanka, nie przekonuje mnie w żadnej z tych form (fantasy vs historia), gdyż obie są raczej ubogie.
Dużo tu moralizowania na temat tolerancji i (nie)równości w odniesieniu do różnych dziedzin życia, niestety podanego zupełnie bez gracji i miejsca na wnioski własne. Każda głębsza myśl musi zostać wytłumaczona, aby czytelnik nie miał wątpliwości na temat poprawnej interpretacji. Może dla młodzieży - w końcu to YA - jest to całkiem ciekawe, ja męczyłam książkę długo i bez entuzjazmu. Podoba mi się kierunek (jako wypunktowana lista problemów do poruszenia) nie podoba mi się wykonanie.
Całość jest zdecydowanie za długa, wypełniona opisami ubrań i pomieszczeń oraz fantastyczno-historycznych wydarzeń, za to fabuły i akcji niewiele. Bardzo doceniam gruntowne przedstawienie świata, to muszę podkreślić, choć wolałabym bardziej zwięzłą formę. Zapowiadane intrygi dworskie i spiski? Jakieś są, kapią sobie powoli i bez wzbudzania emocji. Po długim wprowadzeniu zawiązuje się akcja, rzeczywiście robi się obiecująco, a wtedy...książka się kończy. Mam poczucie, że przeczytałam bardzo długi prolog. Jestem ciekawa dalszego rozwoju wypadków, jednak nie wiem czy aż na tyle, żeby zaryzykować czytanie kolejnej części. Widzę potencjał na ciekawy cykl, tylko wiary mi brakuje.
Na osobne wyróżnienie zasługuje samo wydanie książki. Czy w wydawnictwie ktoś słyszał o korekcie? To taka magiczna procedura, w trakcie której ktoś czyta przetłumaczony tekst i poprawia błędy. Literówki, błędy w odmianie, tymczasowe zmiany płci bohaterów, a na dokładkę jakaś osobliwa nienawiść do "nie", które najwyraźniej było uporczywie wycinane, co zmieniło (albo zabiło) sens zbyt wielu zdań. Było tego za dużo, żebym mogła odpuścić sobie wytknięcie problemu i uznanie, że błędy się zdarzają.
Autorka lawiruje między fantastyką i rzeczywistą historią, którą polski czytelnik rozpozna bez żadnego wysiłku intelektualnego. Miejscami to nie są nawet subtelności, tylko pokazywanie palcem (Uniwersytet Jagiellon), dlatego wyjaśnienie użycia języka hebrajskiego, które zostało umieszczone na końcu, trochę mnie jednak obraża. Ciężko było się nie zorientować. Dziwna...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka jest dokładnie tym, czym powinno być YA w wersji fantasy. Bajkowa, miejscami naiwna, lecz nie infantylna. Na tyle dorosła, żeby poruszać kwestię seksualności i nierównego traktowania w oparciu o płeć, jednocześnie na tyle niewinna, żeby nie epatować erotyzmem ani nie straszyć wojowniczymi feministkami oraz obrzydliwymi mizoginami. Pokazuje relacje takimi, jakimi być powinny - tworzonymi z czasem, w oparciu o wspólne fundamenty. Zdrowymi, nawet jeśli czasem wynikającymi z początkowo niewłaściwych pobudek.
Nasza bohaterka jest charakterną kobietą, która ma własny plan na życie i podejmuje konkretne działania, aby go zrealizować. Nie jest bierna, nieświadoma rzeczywistości, która ją otacza, a przez to nie jest też niewinna, można ją nawet uznać za czarny charakter tej opowieści.
Bohater na początku jest nijakim przystojniakiem z władzą, później okazuje się człowiekiem z głową na karku, własnymi pragnieniami i demonami. Oboje wpisują się w popularny trend morally grey, tym razem ona bardziej.
Jeśli czegoś tej książce brakuje, to szerszego przedstawienia świata i problemów królestwa. Tła jest nieco za mało, wszelkie wspomniane przeszkody autorka potraktowała po macoszemu. Byl w tym potencjał na głębszą, bardziej rozbudowaną opowieść, więc trochę żal zmarnowania go. Może był to zabieg świadomy, aby całość pozostawić w formie krótkiej i sympatycznej historyjki, dzieki czemu można przyjemnie płynąć z nurtem opowieści, nie zagłębiając się za bardzo w szczegóły. To jeden z tytułów, które ciężko mi krytykować, gdyż zwyczajnie świetnie przy nim bawiłam, a czasem właśnie to jest najważniejsze.
Książka jest dokładnie tym, czym powinno być YA w wersji fantasy. Bajkowa, miejscami naiwna, lecz nie infantylna. Na tyle dorosła, żeby poruszać kwestię seksualności i nierównego traktowania w oparciu o płeć, jednocześnie na tyle niewinna, żeby nie epatować erotyzmem ani nie straszyć wojowniczymi feministkami oraz obrzydliwymi mizoginami. Pokazuje relacje takimi, jakimi być...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To nie jest dobra książka, jeśli ktoś chce do niej podejść na poważnie. Ciekawy, barwny świat, tyle. Motyw Alicji, Dworów, magia - wszystko niewystarczające, chyba że...
Podejdziemy do tematu na luzie, potraktujemy całość jako parodię romantasy, a nawet jako książkę czerpiącą (i kpiącą!) z typowych (dark)romansów i erotyków. Dla dorosłych!
Autorka sięgnęła po Alicję w Krainie Czarów, wymieszała ją z popularnymi opowieściami typu Seksowny Fae oraz Sprytna Śmiertelniczka, dodała walki o większe dobro. Na ten cukierkowy świat wylała wiadro wulgarnego dym...postępowania rozrywkowego, idealnie wpisując się w kategorię Faep0rn. W efekcie otrzymaliśmy erotyczną parodię, przy której czytaniu nie można się nie zastanawiać, czy autorce ktoś nie doprawił obiadu magicznymi grzybami.
Bawiłam się świetnie, śmiałam z nawiązań, podziwiałam dziką wyobraźnię autorki i zdolność wplatania zabaw w najdziwniejszym stylu i każdych możliwych warunkach. Wszystko przy zachowaniu trzonu Alicji, jakimś cudem. Dawno temu byłabym zdegustowana, nieświadoma opisania tak typowych scen z mrocznych romansów czy erotyków. Najwyraźniej złe książki też uczą 😃
Pierwsza część zostawiła mnie z mieszanymi odczuciami, gdyż parodia była już obecna, ale całość wydawała się bardziej poważna, raczej kiepska. Teraz doceniam ją jako przedstawienie bohaterów. W tej części nie mam już wątpliwości, że to książka do pośmiania się, nie mam też wyrzutów sumienia (ani wstydu), że gniota oceniam wysoko. Zdaję sobie sprawę, iż to nie jest produkt dla większości czytelników, dlatego uczciwie ostrzegam: albo kogoś bawi taka mieszanka słodko-perwersyjna i wulgarna, albo nigdy nie powinien brać jej do ręki.
A jeśli autorka napisała tę książkę na poważnie, to nigdy, przenigdy nie wyprowadzajcie mnie z błędu. Wolę moją wersję z wyśmiewaniem.
To nie jest dobra książka, jeśli ktoś chce do niej podejść na poważnie. Ciekawy, barwny świat, tyle. Motyw Alicji, Dworów, magia - wszystko niewystarczające, chyba że...
Podejdziemy do tematu na luzie, potraktujemy całość jako parodię romantasy, a nawet jako książkę czerpiącą (i kpiącą!) z typowych (dark)romansów i erotyków. Dla dorosłych!
Autorka sięgnęła po Alicję w...
Bohaterowie kreowani na ekstremalnie inteligentnych, niestety ich zachowanie najczęściej sugeruje, że mieli po 3 szare komórki. Mieli, ponieważ nastąpiła bitwa i część umarła, teraz razem mają 3 i muszą ich używać wymiennie.
Najpierw jej przydarza się coś nieprzyjemnego, więc bohater stara się być ogarnięty, kiedy w jej głowie problem eskaluje do rozmiarów kosmicznych i długotrwałych. Potem jemu się coś przytrafia, więc uparcie wymyśla absurdalne rozwinięcia i konsekwencje, a bohaterka nagle sobie przypomina, że emocjonalnie ma więcej niż 12 lat. Dzieją im się rzeczy przykre, które mają kiepski wpływ na człowieka; są to poważne problemy, niestety rozdmuchane do absurdalnych rozmiarów, byle tylko wielki dramat opisać. Bardzo tego nie lubię, uważam za trywializowanie podobnych zdarzeń. Od połowy tyko przebiegłam wzrokiem po ich męczących i wydumanych wywodach z rzeczywistości urojonej, w kółko tych samych, byle doczytać do końca. A końcówka (lotnisko)...brak mi słów. Negatywnie. Właśnie wtedy odjęłam ostatnią gwiazdkę.
Dialogi w tej książce to jakiś koszmarek. Dobrze brzmią tylko wiadomości, rozmowy na żywo są naturalne jak plastikowy jednorożec w morzu. Każde wydarzenie, przemyślenie i każda emocja są wytłumaczone, często powtarzane. Nie znoszę takiego podejścia do czytelnika, upewniania się, że wszystko zrozumiał zgodnie z intencją autorki. Żeby przypadkiem nie miał okazji sam pomyśleć i ocenić zachowania bohaterów. Gdyby nie ten wszechobecny przesadyzm, pewnie nawet bym polubiła ich i ich historię.
Tytuł absolutnie nie dla mnie, na siłę ckliwy, przez co płytki. Ma dobre oceny, tym się zresztą kierowałam przy jego wyborze. Dla mnie takie 1,5/10. Zdecydowanie nie sięgnę po kolejną część.
Bohaterowie kreowani na ekstremalnie inteligentnych, niestety ich zachowanie najczęściej sugeruje, że mieli po 3 szare komórki. Mieli, ponieważ nastąpiła bitwa i część umarła, teraz razem mają 3 i muszą ich używać wymiennie.
Najpierw jej przydarza się coś nieprzyjemnego, więc bohater stara się być ogarnięty, kiedy w jej głowie problem eskaluje do rozmiarów kosmicznych i...
Książka tak zła, że ciężko o niej powiedzieć coś na poważnie. Festiwal czerwonych flag, kiepsko zlepiony ze zbyt wielu obowiązkowych dramatycznych punktów. Gdzie zagraniczne autorki budują jakąś fabułę i dostarczają emocji, pozwalając czytelnikowi wciągnąć się w książkę i przymknąć oko na toksyczne (albo zwyczajnie głupie) zachowania, nasza rodzima wykłada się już na samym pomyśle, którego nie potrafi opisać.
Całość jest strasznie sztywna, między bohaterami chemia istnieje tylko w słowach na papierze, a fabule brak jakiejkolwiek płynności. No, od dramatu, przez zabawy dla dorosłych, do dramatu i powtórzyć. Charaktery jej i jego to zlepek najczęstszych cech z typowych dark romansów, bez ładu i poskładania w ludzką postać. Oczywiście oboje są niesamowici i wyjątkowi. Podobno. Na dobicie dostajemy drewniane dialogi.
Na szczęście całość jest krótka, na nieszczęście...powstała, a ja ją przeczytałam. To był błąd, 1/10 wydaje mi się wysoką oceną.
W tym miejscu muszę ponownie zwrócić uwagę na jeden fakt: każdą fabułę, nawet najgłupszą, można sprzedać, trzeba ją tylko dobrze napisać. To nie jest ten przypadek.
Teraz uwaga, będą same spoilery jako przykład.
Bohater orientuje się, że jego narzeczona (nie nasza bohaterka, która od początku romansu jest świadoma istnienia innej kobiety, tak przy okazji) jest w ciąży, choć chyba nie on jest ojcem. Postanawia ją porzucić i nic nie mówić bohaterce, z którą rozpoczyna "poważny" związek. Sprawa się po jakimś czasie wydaje (szok), więc bohaterka go zostawia, niestety wtedy się orientuje, że też jest w ciąży (już drugi raz w trakcie tej krótkiej znajomości). Okazuje się, że po rozmowie na temat antykoncepcji i braku chęci posiadania dzieci, partner umówił ją na zastrzyk antykoncepcyjny, który w rzeczywistości był witaminami ułatwiającymi zajście w ciążę. Żeby od niego nie odeszła, kiedy dowie się o ciąży byłej narzeczonej, bo on ją tak kocha. Od wielu lat, tylko ona go nie pamięta. Po drodze są akcje szpiegowskie, by udowodnić, iż to nie bohater jest ojcem pierwszego dziecka. Na końcu żyją długo i szczęśliwie.
Nie żartuję
Książka tak zła, że ciężko o niej powiedzieć coś na poważnie. Festiwal czerwonych flag, kiepsko zlepiony ze zbyt wielu obowiązkowych dramatycznych punktów. Gdzie zagraniczne autorki budują jakąś fabułę i dostarczają emocji, pozwalając czytelnikowi wciągnąć się w książkę i przymknąć oko na toksyczne (albo zwyczajnie głupie) zachowania, nasza rodzima wykłada się już na samym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Komedia romantyczna szanująca inteligencję czytelnika? To nie jest najpopularniejsza kategoria, dlatego każdą taką doceniam i polecam.
Książka bez durnych dram, za to z pewnym zawirowaniem, które można bezboleśnie znieść. Autorka nie obraża czytelnika głupimi zachowaniami bohaterów, nie wymyśla topornych dramatów spadających z nieba.
Skoro już przy bohaterach jesteśmy, to tutaj mamy świetnych. Młodzi, inteligentni, dowcipni. Sarkastyczni, czasem głupkowaci, przede wszystkim są świadomi siebie i otoczenia, tego jak ono ich odbiera. Nikogo nie udają. Wzajemnie się szanują, budują relację w sposób może nietypowy, ale trzeźwo, poznając się wzajemnie i odkrywając, że wiele ich łączy. Jest między nimi chemia, niesamowicie iskrzy, a całość ich kontaktów jest lekka i swobodna, cały czas czuć, że świetnie do siebie pasują.
Humor jest bardzo solidny, czasem tylko się czytelnik uśmiechnie pod nosem, czasem parsknie zbyt głośno. Momentami inteligentny, bywa prosty i sprośny, w większości typowo sytuacyjny i bazujący na skojarzeniach, co nie każdego ucieszy i nie do każdego trafi. W moim odczuciu jest świetnie wyważony, pokazujący normalnych ludzi, zresztą podobnie jak wątek napięcia erotycznego. Jest obecne, jest czytelne (i czasem dosłowne), jednoczenie nie ma epatowania organami i erotyzmem. Ot, jedna z ważnych kwestii w związku, do której należy podejść z humorem i nie ma co udawać, że chemia nie ma znaczenia. Ma.
Książka należy do tych krótszych, a dużą jej część stanowią wiadomości tekstowe, więc czyta się bardzo szybko. Jest pozytywna, idealna na poprawę humoru po ciężkim dniu.
Nade wszystko udało się autorce jedno: polubiłam bohaterów. Tych głównych, i tych drugoplanowych. Poważnie, tym razem nie mogę się przyczepić, gdyż trafiła idealnie w mój gust, jeśli chodzi o ludzkie charaktery.
Komedia romantyczna szanująca inteligencję czytelnika? To nie jest najpopularniejsza kategoria, dlatego każdą taką doceniam i polecam.
Książka bez durnych dram, za to z pewnym zawirowaniem, które można bezboleśnie znieść. Autorka nie obraża czytelnika głupimi zachowaniami bohaterów, nie wymyśla topornych dramatów spadających z nieba.
Skoro już przy bohaterach jesteśmy, to...
Połączenie fantasy z romansem biurowym? W tym fantastycznym świecie typowe cechy romansu współpracowników nie powinny się sprawdzić, jednak po dołożeniu humoru (i chyba jednak sporej dawki obśmiewania romansów) wszystko pięknie działa. Postacie drugoplanowe robią swoje, dzielnie dorzucając do worka żartów (👑). Książka zaczyna się jako komedia z nutką wyśmiewania romantasy, z czasem wprowadzane są wątki bardziej fantasy i lekko kryminalne, obyczajowe, a na końcu docieramy do akcji. Nic spektakularnego, to spokojna i dowcipna książka o relacjach (szczególnie jednej).
Bohaterka której umysł podąża własnymi ścieżkami, raczej odległymi od typowych, dzięki czemu każda rozmowa z nią zawiera sporą dawkę abstrakcji. Jest mózg jest jak latawiec z linką w postaci wifi: zazwyczaj wszystko działa, tylko czasem trafiają się przerwy i zaczyna lot swobodny.
Ma takie mentalne ADHD, że czuję z nią więź osobistą. Poważnie, uwielbiam tę dziewczynę, w równym stopniu wkurzającą i rozbrajająco uroczą. Bardzo inteligentna i równie skutecznie pozbawiona instynktu samozachowawczego. To zdecydowanie mój typ humoru, stawiający mocno na żarty sytuacyjne i myśli do aktualnej sytuacji kompletnie niedostosowane, samokrytykę i dystans do siebie oraz reszty świata.
Postać Złego cudownie utrzymana w tonie prześmiewczym, idealnie dopasowana do typowej relacji z romansów biurowych oraz romantasy. Jego perspektywa jest przyjemnie odmienna od najczęściej spotykanych, bez brutalności czy erotyzmu. Zresztą cała książka jest zaskakująco niewinna, nie ma też toksycznych zachowań.
Role drugoplanowe świetnie rozpisane, postaci nie ma wiele, za to wszystkie mają charakter i potencjał do rozwijania w kolejnych częściach.
Połączenie fantasy z romansem biurowym? W tym fantastycznym świecie typowe cechy romansu współpracowników nie powinny się sprawdzić, jednak po dołożeniu humoru (i chyba jednak sporej dawki obśmiewania romansów) wszystko pięknie działa. Postacie drugoplanowe robią swoje, dzielnie dorzucając do worka żartów (👑). Książka zaczyna się jako komedia z nutką wyśmiewania romantasy,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to