rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wow! To jest moje totalne czytelnicze zaskoczenie!
Biorę poprawkę na to, że sięgnęłam po nią w momencie, kiedy potrzebowałam "odblokować się" czytelniczo, ale mimo wszystko – to było bardzo dobre! Wydaje mi się, że dla grupy docelowej będzie świetną rozrywką, a dla starszych czytelników może okazać się przyjemnym sposobem na spędzenie wieczoru (bo czyta się ją błyskawicznie, więc można przeczytać ją właściwie na raz).
Bardzo podoba mi się tutaj motyw wykorzystania legendy jako punktu wyjściowego historii, więc tym bardziej polecałabym ją miłośnikom takich właśnie słowiańsko-baśniowych klimatów. Teraz tylko ciekawi mnie co ciekawego autor wymyślił w kolejnej części.

Wow! To jest moje totalne czytelnicze zaskoczenie!
Biorę poprawkę na to, że sięgnęłam po nią w momencie, kiedy potrzebowałam "odblokować się" czytelniczo, ale mimo wszystko – to było bardzo dobre! Wydaje mi się, że dla grupy docelowej będzie świetną rozrywką, a dla starszych czytelników może okazać się przyjemnym sposobem na spędzenie wieczoru (bo czyta się ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemna lektura jako przerywnik i odpoczynek:) Dużo ciekawostek przedstawionych w całkiem zabawny sposób, myślę, że warto sięgnąć po ten tytuł

Przyjemna lektura jako przerywnik i odpoczynek:) Dużo ciekawostek przedstawionych w całkiem zabawny sposób, myślę, że warto sięgnąć po ten tytuł

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiecie co? Smutno mi XD
Pierwszy tom bardzo mi się podobał, więc naturalnie do drugiego miałam duże nadzieje. I co? 💩
Na plus jedynie to, że główna linia fabularna była mocniej zaznaczona, bo pierwszy tom bardziej przypominał zbiór pojedynczych historyjek.
Na minus cała reszta🤡
Nie wiem jakim cudem, ale prawie wszystkie postaci były irytujące. Albo podejmowały decyzje tak głupie, że nie sposób zrozumieć tych wyborów.
Florka ma tu tylko i wyłącznie dwie cechy: albo robi zdjęcia wszystkiemu dookoła (względnie powstrzymuje się, żeby tego nie robić), albo chichocze w odpowiedzi na cokolwiek powie do niej Bastian.
A mój największy zarzut to jest ten nieszczęsny wątek romantyczny pomiędzy Florką i Bastianem. Dlaczego pani Joanno, dlaczego? To był tak duży potencjał na fantastyczny wątek pięknej przyjaźni, a pani postanowiła go zepsuć i zmienić w miałki romans. Turbo słabe.
No i co. Pozostaje mi tylko liczyć na to, że to tylko syndrom drugiego tomu, i że kolejne będą lepsze (bo widzę że pani Gajzler juz jest w trakcie tworzenia czwartego).

Wiecie co? Smutno mi XD
Pierwszy tom bardzo mi się podobał, więc naturalnie do drugiego miałam duże nadzieje. I co? 💩
Na plus jedynie to, że główna linia fabularna była mocniej zaznaczona, bo pierwszy tom bardziej przypominał zbiór pojedynczych historyjek.
Na minus cała reszta🤡
Nie wiem jakim cudem, ale prawie wszystkie postaci były irytujące. Albo podejmowały decyzje tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemna rozrywka w stylu urban fantasy. Klimat bardzo podobny do tego u Jadowskiej.

Przyjemna rozrywka w stylu urban fantasy. Klimat bardzo podobny do tego u Jadowskiej.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Fabuła jest naprawdę intrygująca: młoda stenotypistka przychodzi na miejsce zlecenia i zupełnie niespodziewanie znajduje martwego człowieka. Nie wiadomo kim jest, skąd wziął się w tej okolicy, ani tym bardziej z jakiego powodu został zamordowany. Właścicielka domu zarzeka się, że nic na temat sprawy nie wie, podobnie zresztą jak wszyscy sąsiedzi. Dodatkowo na miejscu zbrodni policjanci znajdują kilka zegarów, które zatrzymały się na tej samej godzinie. Jest tajemniczo, przyznajcie sami.

Książka pochodzi z cyklu o Herkulesie Poirocie, jednak samego Poirota jest tam raczej niewiele – śledztwo prowadzi inspektor Hardcastle i Colin Lamb, a słynny detektyw jedynie pomaga w rozwikłaniu zagadki na prośbę tego drugiego.
Mimo że spędziłam z “Przyjdź i zgiń” naprawdę przyjemny wieczór, to jednak myślę, że nie nazwałabym tej opowieści jednym z moich ulubionych kryminałów. Nie mogę powiedzieć, że mnie rozczarowała, ale szczerze mówiąc chyba oczekiwałam od zakończenia czegoś nieco innego.

Jak zawsze, klimat budowany przez Christie jest jedyny w swoim rodzaju i to był przyjemny powrót do jej twórczości, mimo że jednak trzeba przyznać, że jej powieści często są zbudowane bardzo podobnie i można odnieść wrażenie pewnej powtarzalności.

Fabuła jest naprawdę intrygująca: młoda stenotypistka przychodzi na miejsce zlecenia i zupełnie niespodziewanie znajduje martwego człowieka. Nie wiadomo kim jest, skąd wziął się w tej okolicy, ani tym bardziej z jakiego powodu został zamordowany. Właścicielka domu zarzeka się, że nic na temat sprawy nie wie, podobnie zresztą jak wszyscy sąsiedzi. Dodatkowo na miejscu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzeba przyznać, że Hanson ma pewną umiejętność pisania w prosty sposób o ważnych rzeczach (bo pamiętajcie, pszczoły i inne owady, o których mowa w tej książce są super ważne!). Jak sam zaznacza, w książce używa mało formalnego języka, co moim zdaniem w żaden sposób nie spłyca i nie zniekształca tematu o którym pisze.

Absolutnie polecam tę książkę każdemu, kto chce dowiedzieć się więcej o życiu pszczół, a przy tym nie zwariować od natłoku informacji, serio.

Trzeba przyznać, że Hanson ma pewną umiejętność pisania w prosty sposób o ważnych rzeczach (bo pamiętajcie, pszczoły i inne owady, o których mowa w tej książce są super ważne!). Jak sam zaznacza, w książce używa mało formalnego języka, co moim zdaniem w żaden sposób nie spłyca i nie zniekształca tematu o którym pisze.

Absolutnie polecam tę książkę każdemu, kto chce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Anna Mateja świetnie przedstawia kawał historii polskiej medycyny – od pochłaniania wiedzy teoretycznej, przez pierwsze próby przeprowadzenia transplantacji, aż po skomplikowane, wielotkankowe przeszczepy, które można nazwać wręcz rekonstrukcjami. Pokazuje nam z jaką determinacją i uporem działali pionierzy polskiej transplantologii — wizjonerzy, którzy pomimo słabych warunków, wiecznego niedofinansowania i nieprzychylnego środowiska medycznego realizowali swoje cele.

Moim zdaniem, reportaż jest naprawdę świetny. Do bólu szczery i miejscami może wydawać się nawet szokujący, ale dzięki temu jasno pokazuje, jak ciężka i długa droga prowadziła do transplantologii, którą znamy dziś. Jak rzeczy, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu wydawały się niewyobrażalne, stały się nie tylko możliwe, ale przeniknęły do codzienności.

Jeśli jesteście zainteresowani historią medycyny — gorąco polecam.

Anna Mateja świetnie przedstawia kawał historii polskiej medycyny – od pochłaniania wiedzy teoretycznej, przez pierwsze próby przeprowadzenia transplantacji, aż po skomplikowane, wielotkankowe przeszczepy, które można nazwać wręcz rekonstrukcjami. Pokazuje nam z jaką determinacją i uporem działali pionierzy polskiej transplantologii — wizjonerzy, którzy pomimo słabych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozycja raczej dla osób, które zainteresowane są samą Miriam niż judaizmem jako takim – bo jeśli szuka się tu kompendium wiedzy na temat tej religii, to można się zawieść.

Ot, pamiętnik jak pamiętnik. Momentami ciekawszy, momentami nudniejszy, czasami Miriam porusza naprawdę interesujące i ważne tematy. Ogólnie – bez większych fajerwerków, natomiast też nie spodziewałam się niczego zmieniającego życie, więc nie mogę powiedzieć, że jestem zawiedziona czy rozczarowana..

Oprócz pamiętnika jest tu fragment z objaśnieniami, zdecydowanie bardziej treściwy, bo po prostu wyjaśnione są tam przeróżne pojęcia związane z judaizmem, począwszy od tego czym jest cicit i koszerność aż po opis poszczególnych grup Żydów. Nie rozumiem tylko decyzji o umieszczeniu tej części na końcu książki – gdyby znajdowała się na początku, cała reszta na pewno byłaby bardziej przejrzysta dla osób, które z tymi pojęciami nie są zaznajomione.

Pozycja raczej dla osób, które zainteresowane są samą Miriam niż judaizmem jako takim – bo jeśli szuka się tu kompendium wiedzy na temat tej religii, to można się zawieść.

Ot, pamiętnik jak pamiętnik. Momentami ciekawszy, momentami nudniejszy, czasami Miriam porusza naprawdę interesujące i ważne tematy. Ogólnie – bez większych fajerwerków, natomiast też nie spodziewałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podczas słuchania audiobooka zapisałam sobie tylko jeden cytat – "Było to tak głupie, że aż bezsensowne".
I to bezbłędnie obrazuje tę książkę. Nic więcej nie napiszę, bo nie za bardzo mam o czym – ten cytat w zupełności wystarczy jako podsumowanie.

Podczas słuchania audiobooka zapisałam sobie tylko jeden cytat – "Było to tak głupie, że aż bezsensowne".
I to bezbłędnie obrazuje tę książkę. Nic więcej nie napiszę, bo nie za bardzo mam o czym – ten cytat w zupełności wystarczy jako podsumowanie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Idealna kompresja historii polskiego kobiecego himalaizmu, która nadal się pisze – i choć może nie wywołuje aż tylu emocji co kiedyś, niezmiennie jest warta uwagi.

Książka podzielona na dwie części – wczoraj i dziś.
"Wczoraj" przenosi nas w czasu ogromnych przełomów, dziewiczych i różnorakich pierwszych wejść na ośmiotysięczniki – a więc mamy tu legendy takie jak Rutkiewicz, Kruger-Syrokomska, Okopińska czy Panejko-Pankiewicz.
"Dziś" pokazuje kobiety, które reprezentują "współczesny" nurt himalaizmu w wykonaniu między innymi Baranowskiej czy Bieleckiej.

Dla miłośników literatury górskiej pozycja obowiązkowa. Dla całej reszty – naprawdę ciekawy tytuł, którym warto się zainteresować. Styl autora jest naprawdę fantastyczny – nienachalny, oddaje głos bohaterkom tym historii, rozmowy przeplatają się ze wspomnieniami, a granice pomiędzy poszczególnymi życiorysami tak mocno się przenikają, że podczas czytania czuje się, jak wyjątkowy jest ten wysokogórski świat (szczególnie w części "wczoraj").

Idealna kompresja historii polskiego kobiecego himalaizmu, która nadal się pisze – i choć może nie wywołuje aż tylu emocji co kiedyś, niezmiennie jest warta uwagi.

Książka podzielona na dwie części – wczoraj i dziś.
"Wczoraj" przenosi nas w czasu ogromnych przełomów, dziewiczych i różnorakich pierwszych wejść na ośmiotysięczniki – a więc mamy tu legendy takie jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozumiem dobre opinie, natomiast do mnie po prostu nie trafiła.
Opisany problem oczywiście nadal jest aktualny, z tym, że zachowania wywołujące skrajne emocje w latach 70, teraz są na porządku dziennym.
Dla mnie za bardzo chaotyczna i poszatkowana.

Rozumiem dobre opinie, natomiast do mnie po prostu nie trafiła.
Opisany problem oczywiście nadal jest aktualny, z tym, że zachowania wywołujące skrajne emocje w latach 70, teraz są na porządku dziennym.
Dla mnie za bardzo chaotyczna i poszatkowana.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po reportaż sięgnęłam po części dlatego, że od jakiegoś czasu zalegał mi na półce, a po części na fali ostatnich wydarzeń w Sri Lance, raczej bez większej ekscytacji – a finalnie okazał się jednym z najlepszych reportaży z jakimi miałam okazję się zapoznać.

Mimo, że opisana jest w nim tylko ostatnia (najbardziej krwawa) faza konfliktu zbrojnego trwającego ćwierć wieku, to ogrom cierpienia zawarty w tych kilku historiach jest wręcz przytłaczający.
Sri Lanka to wyspa doskonale znana turystom, którzy odwiedzają (i odwiedzali również w 2009 roku, pod koniec wojny) luksusowe kurorty, nie mając przy tym pojęcia o rzeźni, jaka miała miejsce na północy kraju. Niektóre szacunki mówią nawet o ponad 100 000 ofiar – przy czym od 20. do 40. tysięcy cywilów zginęło właśnie w trakcie trwającej 5 miesięcy lankijskiej ofensywy w 2009 roku.

Co najważniejsze, autorka nie patrzy oczami lankijskiego rządu czy Tamilskich Tygrysów, czyli tych, którzy pociągali za sznurki, używając zwykłych ludzi jako żywej tarczy. Harrison oddaje głos Tamilskiej ludności cywilnej – czyli tym, którzy w tym konflikcie wycierpieli najwięcej i nieustannie tracili życie, zdrowie, członków rodziny (zarówno zabitych podczas licznych ostrzałów ze strony rządu jak również tych, którzy siłami zostali wcieleni w szeregi bojowników).
Myślę, że dla nas, Europejczyków często nieświadomych istnienia tego konfliktu, który przecież zakończył się zaledwie 13 lat temu (!!), ta książka to potężne uderzenie – uderzenie pokazujące, że nawet w XXI wieku, prawa człowieka nadal nic nie znaczą i można bezkarnie łamać je pod nosem takich organizacji jak ONZ czy Czerwony Krzyż. Pokazujące jak niewiele znaczy ludzkie życie w obliczu przeróżnych stosunków dyplomatycznych i dziwnych sojuszy, które bardzo skutecznie bronią zbrodni wojennych przed wypłynięciem na wierzch. Pokazujące, że najwygodniejszym rozwiązaniem na polu międzynarodowym bardzo często jest zasłonięcie oczu i patrzenie na rzeź przez palce, jednocześnie udając, że nic się nie widzi.

Wojna w Sri Lance skończyła się w 2009 roku, ale czy znaczy to, że na wyspie w końcu jest bezpiecznie? Absolutnie nie. Tamilowie, którym udało się uciec za granicę (często przy pomocy pracowników służb przekupionych za astronomiczne kwoty) nadal nie chcą wracać do swojej ojczyzny, słusznie obawiając się, że jeśli wrócą, wpadną w ręce władzy, będą torturowani i być może pożegnają się z życiem.

Książka bardzo interesująca, ale ciężka i poruszająca. Zdecydowanie nie taka, którą czyta się dla przyjemności i raczej nienadająca się dla osób bardzo wrażliwych – głównie ze względu na pojawiające się w wielu miejscach obrazowe i brutalne opisy tego, czego na co dzień doświadczała Tamilska ludność.

Po reportaż sięgnęłam po części dlatego, że od jakiegoś czasu zalegał mi na półce, a po części na fali ostatnich wydarzeń w Sri Lance, raczej bez większej ekscytacji – a finalnie okazał się jednym z najlepszych reportaży z jakimi miałam okazję się zapoznać.

Mimo, że opisana jest w nim tylko ostatnia (najbardziej krwawa) faza konfliktu zbrojnego trwającego ćwierć wieku, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgając po coś opisanego jako reportaż czy biografia, spodziewałam się rzetelnego podejścia do tematu, a nie bajkopisarstwa autorki na temat przebiegu życia codziennego ofiar i ich rodzin (i mam tu na myśli opisy przebiegu dnia dosłownie moment po momencie, podczas których czułam się jakbym słuchała fragmentu powieści) czy też opisywania uczuć ofiar w ostatnich chwilach życia z taką dokładnością, jakby podczas tworzenia książki dorwała tabliczkę ouija i się z tymi ofiarami skontaktowała. W ogóle dużo tu momentów, które brzmią jakby pani Milton chciała napisać sobie powieść, a nie opisać działania seryjnego mordercy.

Trzy gwiazdki za to, że jednak w momentach kiedy autorka trzyma się faktów, wszystko ma sens i jest opisane naprawdę porządnie.

Trigger warning: jeśli ktoś jest wrażliwy na krzywdę dzieci i dość mocno obrazowe opisy przemocy to nie radziłabym sięgać po tę pozycję, bo chwilami w tej kwestii było dosyć hardkorowo.

Sięgając po coś opisanego jako reportaż czy biografia, spodziewałam się rzetelnego podejścia do tematu, a nie bajkopisarstwa autorki na temat przebiegu życia codziennego ofiar i ich rodzin (i mam tu na myśli opisy przebiegu dnia dosłownie moment po momencie, podczas których czułam się jakbym słuchała fragmentu powieści) czy też opisywania uczuć ofiar w ostatnich chwilach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Decimus Fate to potężny mag, który nie używa już magii. Opiekun to łowca demonów, który już nie poluje na demony. Co więcej, obydwoje niespecjalnie za sobą przepadają. Jednak kiedy zwracają się do nich mnisi z klasztoru Tan Jit Su, muszą zacząć ze sobą współpracować, bo tylko w ten sposób mogą zaradzić coś na zarazę, która zaczyna zbierać żniwo wśród duchownych.
I jeden i drugi ma za sobą dość mroczną przeszłość, z którą chcą się rozliczyć – ale okazuje się, że to wcale nie jest tak proste jak mogłoby się wydawać.

Forma książki jest naprawdę bardzo przyjemna – klimat jest trochę detektywistyczny, trochę przygodowy i na dokładkę trochę tajemniczy, a przy tym wszystkim nie brakuje zabawnych momentów. Oprócz głównych bohaterów, Flannery serwuje nam też sporo postaci drugoplanowych, które są równie ciekawe.

Czy jest to fantastyka idealna? Pewnie nie. Nie zmienia to faktu, że naprawdę świetnie się przy niej bawiłam. To dość krótka historia, ale to sprawia, że jest miłym kontrastem dla opasłych tomiszczy, po które uwielbiam sięgać w przypadku książek z gatunku fantasy.

No i na sam koniec, nie mogę nie dorzucić paru słów na temat samego wydania, bo Fabryka Słów jak zwykle trzyma poziom i książka prezentuje się fantastycznie. Jak już wspomniałam, najpierw zachwycił mnie sam projekt graficzny okładki, a później jeszcze doszła do tego mapka i ilustracje znajdujące się w środku.❤️

Jeśli więc macie ochotę sięgnąć po jakieś lekkie, ale jednocześnie dobre fantasy – to zdecydowanie mogę polecić tę pozycję (no i już w listopadzie ma wyjść drugi tom, więc myślę, że to dobry moment na zapoznanie się z pierwszym).

Decimus Fate to potężny mag, który nie używa już magii. Opiekun to łowca demonów, który już nie poluje na demony. Co więcej, obydwoje niespecjalnie za sobą przepadają. Jednak kiedy zwracają się do nich mnisi z klasztoru Tan Jit Su, muszą zacząć ze sobą współpracować, bo tylko w ten sposób mogą zaradzić coś na zarazę, która zaczyna zbierać żniwo wśród duchownych.
I jeden i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety strasznie słaba książka – a miałam nadzieję, że się z nią polubię.

Ciągle są tu jakieś kanciaste metafory, nużące dygresje i poetyckie wstawki, które sprawiają, że ciężko się to czyta i przede wszystkim są moim zdaniem zupełnie niepotrzebne.

Po opisie spodziewałam się czegoś więcej, a ostatecznie jest to po prostu opowieść o nieodpowiedzialnych nastolatkach, którzy zlekceważyli góry, byli zbyt pewni sienie i z tego powodu ich podróż potoczyła się tak a nie inaczej. Brakowało mi też większej ilości jakkolwiek dokładniejszych map.

Może gdyby książkę zrealizowano w formie wywiadu z braćmi Stainforth miałoby więcej sensu i prezentowało się lepiej.

Niestety strasznie słaba książka – a miałam nadzieję, że się z nią polubię.

Ciągle są tu jakieś kanciaste metafory, nużące dygresje i poetyckie wstawki, które sprawiają, że ciężko się to czyta i przede wszystkim są moim zdaniem zupełnie niepotrzebne.

Po opisie spodziewałam się czegoś więcej, a ostatecznie jest to po prostu opowieść o nieodpowiedzialnych nastolatkach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Strasznie dziwna jest ta książka, do tego stopnia, że aż mi ciężko cokolwiek o niej powiedzieć.

Strasznie dziwna jest ta książka, do tego stopnia, że aż mi ciężko cokolwiek o niej powiedzieć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

“Sapiens” to książka, która chodziła za mną od dawna. Teraz w końcu udało mi się z nią zapoznać i śmiało mogę powiedzieć, że spełniła moje oczekiwania.

To nie jest książka historyczna, w której autor wyłuszcza co ludzie osiągali rok po roku. Nie jest to książka o biologicznej naturze człowieka, napisana z punktu widzenia ewolucjonisty. Nie jest to też analiza społeczeństwa mozolnie przeprowadzona przez socjologa czy antropologa albo wywód politologa, który usiłuje się dowieść, który ustrój jest najkorzystniejszy. Nie. To wszechstronne spojrzenie na historię ludzkości, które w połączeniu z przemyśleniami autora sprawia, że ta pozycja zdaje się być idealnym przykładem literatury popularnonaukowej.

Harari na pięciuset stronach pokazuje nam, jak kształtował się nasz gatunek. Porusza kwestie towarzyszące nam od zawsze – handel, wiara, dyskryminacja czy śmierć. Pokazuje, że przemiany, którym ulegał Homo sapiens, wcale nie były ani tak oczywiste, ani tak korzystne jak mogłoby nam się wydawać.

Czy zgadzam się ze wszystkimi opiniami, które Harari zawarł w tej książce? Oczywiście, że nie. Czy wobec tego mogę z czystym sumieniem Wam ją polecić? Jak najbardziej. Uważam, że jest to pozycja, która w umiejętny i przede wszystkim przystępny sposób poszerza horyzonty czytelnika i pokazuje, że historia, a także i przyszłość naszego gatunku w rzeczywistości ma o wiele bardziej gorzki smak niż zdajemy sobie z tego sprawę.

“Sapiens” to książka, która chodziła za mną od dawna. Teraz w końcu udało mi się z nią zapoznać i śmiało mogę powiedzieć, że spełniła moje oczekiwania.

To nie jest książka historyczna, w której autor wyłuszcza co ludzie osiągali rok po roku. Nie jest to książka o biologicznej naturze człowieka, napisana z punktu widzenia ewolucjonisty. Nie jest to też analiza społeczeństwa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

IX wiek dobiega końca. Leśna Osada to maleńka, hermetyczna wioska, położona gdzieś pośród lasów, z dala od wszystkiego. Kiedy wieś po raz pierwszy nawiedza dziwna zaraza, wszystko się zmienia, a w Leśnej Osadzie rozwija się swoisty kult śmierci, który sprawia, że przyjezdni coraz rzadziej odwiedzają to miejsca. Mieszko powraca w rodzinne strony po 25 latach, aby zmierzyć się z przeszłością. Jak się okazuje, jego powrót pokrywa się z kolejną falą choroby, która przed laty zabrała mu młodszego brata.
Co właściwie dzieje się w wiosce? Dlaczego wdowy wspólnie pilnują umarłych w małej chatce nad jeziorem? Czy tajemniczy mnich wie na temat dziwnych wydarzeń coś więcej? Jakie sekrety kryje Eryk, który po wybudowaniu tartaku stał się żywicielem całej okolicy? I wreszcie, czy doktor w komitywie z miejscowym znachorem (który przezornie karmi solą i podkowami diabły z ludowych wierzeń) zdołają wspólnie dowiedzieć się, co właściwie dzieje się w tym zapomnianym przez Boga miejscu?

Myślę, że nie przesadzę jeśli powiem, że "Tartak Leśna Osada" to jedno z moich odkryć tego roku. Skusiłam się na pierwszy horror od dawna i zdecydowanie nie żałuję! Uwielbiam takie bajarskie klimaty. Autorka idealnie buduje napięcie i przemyca między wierszami wiele ludowych mądrości, a wszystko to w taki sposób, że słuchając audiobooka czułam się, jakbym właśnie siedziała przy dogasającym ognisku, słuchając jakiejś tajemniczej legendy. Z każdą kolejną stroną atmosfera gęstnieje, a śmierć coraz zauważalniej wisi w powietrzu, muskając swoimi kościstymi palcami niemal każdego z bohaterów przedstawionych w tej historii.

Uważam, że to naprawdę bardzo udany i niesamowicie klimatyczny debiut literacki, a moje jedyne zarzuty pojawiają się dopiero przy końcowych rozdziałach. Odniosłam wtedy wrażenie, że wszystko nagle staje się chaotyczne, zbyt szybkie i natłok zdarzeń brutalnie wręcz ucina fabułę, która przecież tak pięknie płynęła przez całą opowieść! Pojawia się też kilka wątków, które według mnie były zbędne.

Ostatecznie oceniam na 8/10 mimo właśnie tej końcówki, która zdusiła klimat, który był tak skrupulatnie nabudowywany i dopieszczany.

IX wiek dobiega końca. Leśna Osada to maleńka, hermetyczna wioska, położona gdzieś pośród lasów, z dala od wszystkiego. Kiedy wieś po raz pierwszy nawiedza dziwna zaraza, wszystko się zmienia, a w Leśnej Osadzie rozwija się swoisty kult śmierci, który sprawia, że przyjezdni coraz rzadziej odwiedzają to miejsca. Mieszko powraca w rodzinne strony po 25 latach, aby zmierzyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po pierwszych 40 stronach myślałam, że mi się nie spodoba (nadal uważam, że ten początek był strasznie słaby), ale po skończeniu jestem zdania, że było warto się przemęczyć.

Książka przedstawia wewnętrzne problemy Ukrainy. Oczywiście, wszystkie historie są niesamowicie wstrząsające, bolesne i bulwersująca, bo przecież to nie do pomyślenia, że takie rzeczy naprawdę mają miejsce. Patologiczne do granic możliwości funkcjonowanie milicji, bezkarność ludzi posiadających koneksje, hipokryzja i olbrzymie okrucieństwo o skali takiej, że ciężko w ogóle sobie to wyobrazić, bo brzmi to wszystko jak scenariusz filmu sensacyjnego.

Niestety, całościowo wykonanie nie jest najlepsza. Poziom poszczególnych reportaży mocno różni się od siebie, odnoszę wrażenie, że momentami brakuje pewnej skrupulatności, wnikliwości i zagłębienia się w dany temat. Były też fragmenty, przy których odniosłam wrażenie, że autorka bardziej skupia się na ujęciu ich w taki sposób, żeby bardziej zagrały na emocjach (co jest absolutnie niepotrzebne, bo nawet bez tego są one wystarczająco szokujące).

Ostatecznie po przeczytaniu czuję się zaintrygowana i pewnie będę szukała źródeł, w których znajdę więcej informacji o tematach poruszonych w ty zbiorze reportaży – więc może to początek czegoś dobrego.

Po pierwszych 40 stronach myślałam, że mi się nie spodoba (nadal uważam, że ten początek był strasznie słaby), ale po skończeniu jestem zdania, że było warto się przemęczyć.

Książka przedstawia wewnętrzne problemy Ukrainy. Oczywiście, wszystkie historie są niesamowicie wstrząsające, bolesne i bulwersująca, bo przecież to nie do pomyślenia, że takie rzeczy naprawdę mają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mnie do sięgnięcia po tę książkę zachęciła sama koncepcja fabuły. Autorka przenosi nas do zimowej Szwajcarii, gdzie podczas blackoutu w Wielkim Zderzaczu Hadronów zostaje znalezione ciało młodego fizyka. Nieszczęśliwy wypadek, samobójstwo, a może zabójstwo? Dodatkowo znika również notes, w którym mężczyzna zapisywał wszystkie najważniejsze informacje dotyczące prowadzonych przez niego badań. Kiedy zaczyna się śledztwo, gdzieś znikają siostra oraz przyjaciel Noaha, a my zostajemy zabrani w podróż ich śladami, starając się dowiedzieć co tak właściwie zaszło w CERNie tamtej nocy.

Książka jest dosyć pokaźna objętościowo – to prawie pół tysiąca stron – co nie przeszkodziło mi w przeczytaniu jej właściwie jednego dnia. Jest bardzo “mięsista”, akcja toczy się szybko i nie pozwala się nudzić, ale jednocześnie nie przytłacza nadmiarem wydarzeń. Postaci zbudowane są fenomenalnie – każda ma swoją historię, wady i słabości, każda sprawia wrażenie człowieka z krwi i kości.
Strona techniczno-naukowa (bardzo istotna dla całości, biorąc pod uwagę, że akcja toczy się w ogromnym ośrodku badań jądrowych) ujęta jest w taki sposób, że nawet fizyczny laik zrozumie jak działa zderzacz i o co właściwie chodzi z tymi badaniami. Jednocześnie nie ma tam przekłamań ani niedopowiedzeń, co tylko świadczy o tym, że autorka poprzedziła napisanie książki porządnym researchem i zadbała o to, żeby każdy szczegół był dopracowany.

Książka trafia do grona ulubionych, jeśli chodzi o kryminały/thrillery, a po otwartym zakończeniu zdecydowanie czekam na sequel.

Mnie do sięgnięcia po tę książkę zachęciła sama koncepcja fabuły. Autorka przenosi nas do zimowej Szwajcarii, gdzie podczas blackoutu w Wielkim Zderzaczu Hadronów zostaje znalezione ciało młodego fizyka. Nieszczęśliwy wypadek, samobójstwo, a może zabójstwo? Dodatkowo znika również notes, w którym mężczyzna zapisywał wszystkie najważniejsze informacje dotyczące prowadzonych...

więcej Pokaż mimo to