-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2012-06-12
2012-08-16
2011-08-22
2011-05-07
„Bezduszna” to pierwszy tom z cyklu „Protektorat parasola” i jakże udany debiut pisarski amerykańskiej autorki Tofy Borregaard, skrywającej się pod pseudonimem Gail Carriger.
Muszę przyznać, że liczne, bardzo pozytywne opinie na temat tej pozycji sprawiły, że poprzeczka moich wymagań była ustawiona dość wysoko i szczerze mówiąc trochę wątpiłam, czy książce uda się im sprostać. Tak to czasem bywa, że gdy bardzo zapalę się do jakiejś lektury, naczytam się mnóstwa zachwalających ją opinii, spodziewam się zbyt wiele i zwyczajnie się rozczarowuję. Jednak „Bezduszna”, co bardzo mile mnie zaskoczyło, jak najbardziej spełniła moje oczekiwania, w pełni zasługując na niemalże same pochlebne recenzje. Powieść ta wciągnęła mnie bez reszty, wielokrotnie rozbawiła do łez, a przede wszystkim zapewniła wielogodzinną i niezwykle przyjemną lekturę.
Tytułowa Bezduszna to dwudziestosześcioletnia stara panna o włoskim pochodzeniu, śniadej cerze i stanowczo za dużym nosie. Alexia mieszka w wiktoriańskim Londynie i pochodzi z dość bogatej, żyjącej nieco na pokaz rodziny. Na domiar złego Alexia nie ma duszy, co czynią ją dziwadłem w świecie i tak pełnym wilkołaków, wampirów i duchów. Swoje przywary panna Tarabotti nadrabia niewątpliwą inteligencją oraz urokiem osobistym. Jednak gdy na pewnym przyjęciu niechcący zabija w obronie własnej pewnego sepleniącego wampira, wpada w nie lada kłopoty i ląduje w samym centrum niewyjaśnionych wydarzeń, na które składają się tajemnicze zniknięcia nadprzyrodzonych i nagłe pojawianie się nowych. Do tego niezwykle ciekawie rozwijająca się znajomość z pewnym przystojnym, choć nieco nieposkromionym i gburowatym wilkołakiem dodaje całej historii wiele uroku.
Gail Carriger pisze w bardzo lekki, dowcipny sposób. Zabawne dialogi, cięte riposty nadają książce ten niepowtarzalny smaczek i sprawiają, że Alexii wprost nie da się nie polubić. Wartka akcja zaczyna się niemalże na pierwszej stronie i nie daje się od niej oderwać aż do ostatniej. To książka, która ogromnie wciąga i bawi jednocześnie.
Jeśli ktoś oczekuje filozoficznych wywodów czy głębszych refleksji to od razu ostrzegam, nie jest to książka tego typu. Natomiast jeśli ktoś pragnie rozrywki i potrzebuje książkowego rozweselacza, to jest to powieść doskonale wpisująca się w te wymagania. Bardzo się cieszę, że miałam okazję przeczytać „Bezduszną” i już nie mogę się doczekać kolejnych tomów z serii, którą wszystkim bardzo polecam!
„Bezduszna” to pierwszy tom z cyklu „Protektorat parasola” i jakże udany debiut pisarski amerykańskiej autorki Tofy Borregaard, skrywającej się pod pseudonimem Gail Carriger.
Muszę przyznać, że liczne, bardzo pozytywne opinie na temat tej pozycji sprawiły, że poprzeczka moich wymagań była ustawiona dość wysoko i szczerze mówiąc trochę wątpiłam, czy książce uda się...
2012-03-17
2012-04-21
2012-04-10
2011-03-20
Zawsze, sięgając po kontynuację serii odczuwam pewne obawy związane z jakością i oryginalnością danej pozycji. Takie mieszane uczucia towarzyszyły mi również przed lekturą kontynuacji "Szeptem", zwłaszcza że książka ta bardzo wysoko ustawiła poprzeczkę dla swojej następczyni. Na szczęście, moje obawy rozwiały się od razu po zapoznaniu się z kilkoma pierwszymi rozdziałami "Crescendo" a wraz z dalszym czytaniem przekonałam się, że pani Becca Fitzpatrick dokonała rzeczy bardzo trudnej i dla wielu autorów nieosiągalnej - kontynuacja okazała się być jeszcze lepsza niż wcześniejsza, i tak bardzo dobra część.
W "Crescendo" poznajemy dalsze losy Nory i Patcha, byłego upadłego anioła, który obecnie pełni funkcję anioła stróża dziewczyny. Jednak na drodze do szczęścia zakochanej pary staje mroczna przeszłość Patcha, niewyjaśniona sprawa morderstwa ojca Nory oraz archaniołowie, którzy nie sprzyjają temu związkowi.
Autorka stworzyła tajemniczy, mroczny świat, a zaskakujące wydarzenia i doskonale skonstuowana intryga czynią z tej książki naprawdę wyjątkową i zdecydowanie warta uwagi pozycję. Za każdym razem gdy byłam już prawie pewna jak zakończy się historia następował nagły zwrot akcji a ja z zapartym tchem śledziłam dalszy rozwój wydarzeń i podziwiałam kunszt oraz wyobraźnię autorki. Pierwszoosobowy sposób prowadzenia narracji sprawił, że czułam jakbym osobiście uczestniczyła we wszystkich wydarzeniach i towarzyszyły mi do tego adekwatnie głębokie emocje. Z każda kolejną stroną książka robiła się coraz bardziej tajemnicza, a ja zagłębiałam się w świat upadłych aniołów, i co lepsze, wcale nie chciałam z niego wracać. Największym minusem tej ksiązki było to, że tak szybko się skończyła. Nie wiem czy wytrzymam do jesieni kiedy to ukazać się ma "Cisza", kolejna i (o nie!) ostatnia część z serii. :P
"Crescendo" gorąco polecam wszystkim, niezależnie od wieku, płci i zainteresowań. A tych którzy jeszcze nie czytali pierwszej części cyklu bardzo do tego zachęcam. Naprawdę warto bliżej zapoznać się z tą serią!
Zawsze, sięgając po kontynuację serii odczuwam pewne obawy związane z jakością i oryginalnością danej pozycji. Takie mieszane uczucia towarzyszyły mi również przed lekturą kontynuacji "Szeptem", zwłaszcza że książka ta bardzo wysoko ustawiła poprzeczkę dla swojej następczyni. Na szczęście, moje obawy rozwiały się od razu po zapoznaniu się z kilkoma pierwszymi rozdziałami...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-04-12
Autorka „Zhańbionej” oraz „Córek hańby”, Jasvindera Sanghera jest współzałożycielką organizacji Karma Nirvana, która od lat pomaga arabskim kobietom, które padły ofiarą przemocy domowej oraz zbrodni honoru. Jej druga książka, „Córki hańby”, przedstawia zbiór wielu opowieści o takich właśnie skrzywdzonych dziewczynach, które zgłosiły się do fundacji i zgodziły się opowiedzieć o swych dramatycznych przeżyciach.
Każda z historii jest na swój sposób wstrząsająca i poruszająca. Każda opowiada o tragicznych losach kobiet, które nie mogły w żaden sposób decydować o swoim własnym losie. Były one niejednokrotnie bite, gwałcone, narkotyzowane, terroryzowane, a także zmuszane do małżeństwa w bardzo młodym wieku. Wszelkie nieposłuszeństwo i sprzeciw karane były śmiercią. Egzekutorem samozwańczych wyroków w większości przypadków była najbliższa rodzina skazanej kobiety. Te dziewczyny, które odważyły się na ucieczkę w większości przypadków przypłaciły ją własną śmiercią. Te, którym udało się wyzwolić spod jarzma rodziny trafiły do organizacji Karma Nirvana, która pomogła im stanąć na nogi i rozpocząć nowe, godne życie.
Cóż mogę napisać... Lektura tej książki wywarła na mnie ogromne wrażenie i poruszyła mną do głębi, tym bardziej, że zawarte w niej opowieści nie są wytworami wyobraźni autorki a jedynie przelanymi na papier historiami życia konkretnych osób. „Córki hańby” otworzyły mi oczy na to, że zbrodnie te, jak z początku sądziłam, nie dzieją się wyłącznie w dalekiej Azji czy Afryce. Mają one miejsce tu, w Europie, niemalże na naszych oczach, w wydawałoby się cywilizowanym świecie. Książka ukazuje jak wiele jest zła wokół nas, z którego zupełnie nie zdajemy sobie sprawy...
Czytając, niemalże przez cały czas odczuwałam na przemian oburzenie, przerażenie, złość i smutek. Dawno nie spotkałam pozycji, która wyzwoliłaby we mnie tak silne emocje. Co bardzo mnie zaskoczyło i odmieniło mój ogląd na całą sytuację było opisanie historii mężczyzny, który, tak jak liczne młode dziewczyny, również został zmuszony do małżeństwa. Uświadomiło mi to fakt, iż nie tylko kobiety padają ofiarą przemocy domowej, a także, choć oczywiście na o wiele mniejszą skalę, młodzi chłopcy. Tak więc moja próba obarczenia winą za te wszystkie nieszczęścia mężczyzn, spełzła na niczym. Jednak dzięki tej historii zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie ma jednego winnego. Winna jest cała arabska kultura, która tak dramatycznie ogranicza wolność młodych ludzi i narzuca im przestarzałe normy postępowania.
Zdecydowanie polecam tę książkę. Mimo, że nie poruszona ona miłych ani przyjemnych tematów to jednak warto jest poświęcić jej trochę czasu. Skłania bowiem do refleksji i otwiera oczy na fakt, iż całkiem blisko nas mają miejsce ogromne tragedie, z których zupełnie nie zdajemy sobie sprawy...
A mi nie pozostaje mi nic innego jak współczuć z całego serca bohaterkom książki i innym pokrzywdzonym kobietom. Podziwiam ich dzielność i odwagę, a także umiejętność pozbierania się i rozpoczęcia nowego życia. Gorąco im kibicuję, aby na nowo udało im się odnaleźć szczęście i bezpieczeństwo. Cały czas pozostaję pod ogromnym wrażeniem tej książki, którą bardzo wszystkim polecam!
Autorka „Zhańbionej” oraz „Córek hańby”, Jasvindera Sanghera jest współzałożycielką organizacji Karma Nirvana, która od lat pomaga arabskim kobietom, które padły ofiarą przemocy domowej oraz zbrodni honoru. Jej druga książka, „Córki hańby”, przedstawia zbiór wielu opowieści o takich właśnie skrzywdzonych dziewczynach, które zgłosiły się do fundacji i zgodziły się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-03-20
Uwielbiam, po prostu uwielbiam takie książki! Powieści skrywające w sobie tajemnicę, którą nagle odkrywamy w trakcie lektury – czytasz, czytasz, książka podoba Ci się, ale bez fajerwerków czy rewelacji i nagle... BUM! – niespodziewany zwrot akcji, jedno zaskakujące wydarzenie, wszystko się zmienia, a Ty nie możesz uwierzyć w to, co masz przed oczami i z wypiekami na twarzy czytasz do trzeciej nad ranem. Taką właśnie książką jest powieść „Do ostatniej łzy” autorstwa Anny Quindlen, którą miałam ostatnio ogromną przyjemność pochłonąć.
Lathamowie to przeciętna, amerykańska rodzina. W jej skład wchodzą: Mary Beth, opiekunka domowego ogniska, w pełni oddana domowi i swym dzieciom, jej mąż, lekarz Glen, a także trójka ich dzieci; najstarsza, 17-letnia Ruby oraz 15-letni i skrajnie różni od siebie bliźniacy Max i Alex. Wszyscy razem tworzą szczęśliwą, choć nie idealną rodzinę. Ich historię poznajemy z perspektywy widzenia i w narracji Mary Beth, czyli matki, żony i głowy domu w jednym. Czasami jest krytyczna wobec swoich bliskich, czasami narzeka, często się zamartwia, ale widać, że kocha swojego męża i dzieci nad życie. Pierwsza połowa książki jest poświęcona dokładnemu przedstawieniu Lathamów. Teraźniejszość przeplata się w ciekawy sposób ze wspomnieniami, a to wszystko napisane świetnym stylem i z wartką akcją. Tego, co dzieje się w drugiej połowie książki na pewno nie zdradzę, bo odebrało by to Wam znaczną cześć z przyjemności czytania i pozbawiło pozycję momentu zaskoczenia. Jednak nawet, jeśli będą Was trochę nużyły te początkowe spostrzeżenia i wspomnienia Mary Beth na temat swojej rodziny, bądźcie cierpliwi – to, co otrzymacie później będzie tego warte. Zdradzę Wam, że jest powód do tak długiego przedstawiania wszystkich bohaterów i dokładnego zarysowywania ich portretów psychologicznych. Myślę, ze autorka chciała, żeby czytelnik zżył się z postaciami, polubił je i dobrze poznał ich osobowości, tak, aby późniejsze wydarzenia zrobiły na nim jeszcze większe wrażenie, do głębi wstrząsnęły oraz wywołały naprawdę silne emocje, a także aby lepiej mógł zrozumieć umotywowanie zachowań niektórych bohaterów.
Ja jestem absolutnie oczarowana tą książką. Poruszyła mną, wywołała wiele skrajnych emocji, a przede wszystkim wciągnęła na kilka ładnych godzin, czyli dostarczyła mi wszystkiego, czego oczekuję od naprawdę dobrej powieści obyczajowej. Bardzo, bardzo polecam! Szkoda tylko, że takie ciekawe książki jak ta są tak mało rozreklamowane, a ich okładki nieprzykuwające uwagi... Nie przegapcie tej pozycji! :)
Uwielbiam, po prostu uwielbiam takie książki! Powieści skrywające w sobie tajemnicę, którą nagle odkrywamy w trakcie lektury – czytasz, czytasz, książka podoba Ci się, ale bez fajerwerków czy rewelacji i nagle... BUM! – niespodziewany zwrot akcji, jedno zaskakujące wydarzenie, wszystko się zmienia, a Ty nie możesz uwierzyć w to, co masz przed oczami i z wypiekami na twarzy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-07-07
Do spotkania z twórczością Agathy Christie przymierzałam się już od dłuższego czasu. Jednak przy tak twórczej i wybitnej pisarce (stworzyła ponad 90 książek, niemalże wszystkie wyjątkowe i bardzo dobrze oceniane) decyzja co do wyboru pierwszej lektury była niezwykle trudna. W końcu, kierowana częściowo przypadkiem i w dużej mierze bardzo pozytywnymi recenzjami, na pierwszy ogień wybrałam kryminał „Dom zbrodni”. Już we wstępie autorka pisze, że na pięć powieści, które są ciężką pracą, jedna jest przyjemnością. Pisanie tej pozycji należało właśnie do przyjemności. Dodatkowo sama Agatha uważa, że kryminał ten to jedna z jej najbardziej udanych i jednocześnie ulubionych książek. Kuszona taką rekomendacją samej autorki nie mogłam odmówić. :)
Głównymi bohaterami „Domu zbrodni” jest liczna rodzina Leonidesów, w skład której wchodzi stara ciotka Edith, nowo poślubiona żona, dwóch dorosłych synów wraz z rodzinami. Na jej czele rodu stoi nestor – Arystydes Leonides, bogaty biznesmen o nieomylnej intuicji. Jednak pewnego dnia zostaje on zamordowany w tajemniczych okolicznościach. Czy zbrodni dokonała młodsza o kilkadziesiąt lat żona? Może jej domniemany kochanek? A może któreś z jego dzieci postanowiło wcześniej otrzymać swoją część spadku? Każdy ma motyw, a jednocześnie jest on zbyt słaby aby naprawdę odnaleźć mordercę. Najbardziej na rozwikłaniu zagadki zależy Charlesowi, który planuje ożenić się z wnuczką Arystydesa, Sophią. Jednak jako dyplomata, nie może pojąć za żonę kobiety o niewyjaśnionej przeszłości...
Po przeczytaniu „Domu zbrodni” na własnej skórze odkryłam czemu Agathę Christie określa się mianem Królowej Kryminałów. Jest to jak najbardziej zasłużony tytuł, a przekonało mnie do tego wiele cech, których nie sposób odmówić jej książce. Po pierwsze została ona napisana niezwykle lekkim stylem, dzięki czemu czyta się ją bardzo przyjemnie. Akcja toczy się tak szybko, że nie sposób poczuć się znudzonym, a jednocześnie na tyle wolno, żeby nie pogubić się w wydarzeniach. Całą zagadkę czyta się z zapartym tchem, wzbudza ogromną ciekawość i naprawdę wciąga. Książkę tę czytałam w samolocie i na zatłoczonym dworcu, i mimo otaczającego mnie zewsząd hałasu, nie mogłam się oderwać.
Poszukując informacji na temat kryminałów Agathy Christie spotkałam się z opiniami, że niezwykle trudno jest zgadnąć kto jest mordercą. Ciężko było mi w to uwierzyć, aż w końcu przekonałam się o tym sama. Tuż przed zakończeniem historii i rozwiązaniem całej zagadki zapisałam sobie na karteczce mój „typ”. I... oczywiście nie miałam racji. :) Zatem książka spełniła swoje zadanie. Dostarczyła mi dużo rozrywki, wciągnęła, skłoniła do myślenia nad zagadką, a na koniec zupełnie zaskoczyła.
„Dom zbrodni” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Agathy Christie. Uważam, że bardzo udane. I na pewno nie ostatnie. Już teraz marzy mi się biblioteczka ze wszystkimi jej powieściami. Mam nadzieję, że kiedyś to marzenie uda mi się zrealizować. A kryminał „Dom zbrodni” polecam wszystkimi tym, którzy jeszcze nie mieli okazji przeczytać tej książki. Sądzę także, że jest to bardzo dobra powieść na rozpoczęcie czytelniczej przygody z Królową Kryminałów, jak to było w moim przypadku. Bardzo polecam!!!
Do spotkania z twórczością Agathy Christie przymierzałam się już od dłuższego czasu. Jednak przy tak twórczej i wybitnej pisarce (stworzyła ponad 90 książek, niemalże wszystkie wyjątkowe i bardzo dobrze oceniane) decyzja co do wyboru pierwszej lektury była niezwykle trudna. W końcu, kierowana częściowo przypadkiem i w dużej mierze bardzo pozytywnymi recenzjami, na pierwszy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toUwielbiam tą książkę za jej ciepło i optymizm. Zawsze gdy mam gorszy nastrój sięgam po którąś z pozycji napisanych przez Sharon Owens. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła :)
Uwielbiam tą książkę za jej ciepło i optymizm. Zawsze gdy mam gorszy nastrój sięgam po którąś z pozycji napisanych przez Sharon Owens. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-06-05
2012-08-02
2011-08-11
Chyba każdy z nas miewał okresy w życiu, kiedy to podejmował się pisania pamiętnika czy dziennika. Niektórym weszło to w nawyk, inni szybko porzucili ten zamiar. Zapiski o swojej codzienności postanawia prowadzić również pewien czternastolatek, mieszkaniec stolicy Syrii, Damaszku i jednocześnie główny bohater oraz narrator książki „Dłoń pełna gwiazd” autorstwa Rafika Schami.
Historię chłopca poznajemy dzięki jego zapiskom w dzienniku. Początkowo są one nieco nieskładne i dotyczą głównie zabaw z kolegami i przygód w szkole. Jednak z czasem nabierają wprawy i zaczynają przedstawiać realia panujące w Syrii, a także dążenie bohatera do spełnienia jego największego marzenia - zostania dziennikarzem. Stopniowo, z kart książki wyłania się obraz życia w Damaszku wraz ze wszystkimi jego trudnościami i radościami, a przede wszystkim z jego różnorodnością i niesamowitym klimatem. Przez zapiski chłopca przewija się również cały kalejdoskop ciekawych postaci, z których każda jest bardzo interesująca i na swój sposób oryginalna.
Książka przenosi czytelnika do Syrii, doskonale obrazuje zwykłe, codzienne życie i problemy biedniejszych mieszkańców Damaszku. Ukazuje prawdziwy obraz tego kraju, nie sztuczny, pokazywany turystom, lecz taki "od kulis", rzeczywisty, w którym nie ma niezależnych mediów i wolności słowa, a każdy sprzeciw wobec rządu skutkuje nieludzkimi torturami lub nawet śmiercią. W powieści wyraźnie czuć wielobarwność arabskich ulic, folklor tamtejszej kultury oraz mnóstwo emocji. Pierwsza, młodzieńcza miłość i przyjaźń przeplatają się z nienawiścią, smutkiem i stopniowo zyskiwaną świadomością polityczną bohatera. Książka została napisana prostym, codziennym językiem, bez wyszukanych i w tym przypadku całkowicie zbędnych środków stylistycznych. Myślę, że w dużej mierze to właśnie dzięki tej prostocie pozycja zawdzięcza swoją autentyczność. I chyba właśnie to najbardziej podobało mi się w tej powieści – jej realizm. Absolutnie nie czuć tu żadnej fikcji literackiej. Bardzo polubiłam głównego bohatera i żałuję, że nie poznam dalszej części jego historii.
Bardzo się cieszę, że miałam okazję przeczytać tę pozycję i żałuję, że książka ta nie jest szerzej znana i rozreklamowana. Moim zdaniem zdecydowanie zasługuje na większy rozgłos i mam nadzieję, że dzięki mojej recenzji zachęcę przynajmniej kilku czytelników do sięgnięcia po tę niezwykle klimatyczną i pełną uroku pozycję. Sądzę, że warto jest ją przeczytać i za jej pośrednictwem lepiej poznać Syrię oraz realia życia w tym niespokojnym kraju, zwłaszcza, że syryjskie zamieszki to w ostatnim czasie tematyka stale obecna w wiadomościach. "Dłoń pełną gwiazd" bardzo polecam, ta książka zdecydowanie ma w sobie to "coś". :)
Chyba każdy z nas miewał okresy w życiu, kiedy to podejmował się pisania pamiętnika czy dziennika. Niektórym weszło to w nawyk, inni szybko porzucili ten zamiar. Zapiski o swojej codzienności postanawia prowadzić również pewien czternastolatek, mieszkaniec stolicy Syrii, Damaszku i jednocześnie główny bohater oraz narrator książki „Dłoń pełna gwiazd” autorstwa Rafika...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-03-12
Zgodnie z moim planem przeczytania wszystkich kryminałów Agaty Christie stopniowo i sukcesywnie zapoznaję się z powieściami jej autorstwa. Ostatnio miałam okazję sięgnąć po słynne i wyszukane przeze mnie „I nie było już nikogo” (polowałam specjalnie na to, konkretne wydanie z serii kieszonkowej Wydawnictwa Dolnośląskiego – lubię mieć wszystkie książki w jednej szacie graficznej :)). Wiele osób twierdzi, ze jest to najlepszy kryminał Agaty i ja również zgadzam się z tym stwierdzeniem. Co prawda, przeczytałam do tej pory tylko dwie inne powieści jej autorstwa, ale wiem, że ciężko byłoby pobić coś tak dobrze skonstruowanego i genialnego w swojej prostocie, jak „I nie było już nikogo”.
Tajemniczy U.N.Owen ściąga na odciętą od stałego lądu Wyspę Żołnierzyków dziesięć obcych sobie osób. Gdy goście przybywają na miejsce okazuje się, że gospodarza nie ma w domu i nikt nie wie kim tak naprawdę ów pan Owen jest. Jednak prawdziwych powodów do zmartwień dostarcza im nagranie z obciążającymi zarzutami oraz morderstwa zachodzące w dziwnych okolicznościach, dziwnie zbieżne z pewnym wierszykiem, którego treść wisi w pokoju każdego z gości. Osób ubywa, a skoro są na wyspie zupełnie sami, to mordercą musi być któryś z mieszkańców domu...
Cóż mogę napisać, Agata Christie po raz kolejny oczarowała mnie świetnym językiem, trzymającą w napięciu akcją oraz skrupulatnie przemyślaną i zaplanowaną zagadką. Oczywiście, po raz kolejny nie odgadłam kto jest mordercą, ale na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że tak bardzo wciągnęła mnie ta historia, że nie chciało mi się nawet na chwilę przerywać czytania, aby zastanawiać się nad wykryciem potencjalnego sprawcy. :) Powieść „I nie było już nikogo” polecam absolutnie każdemu. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników kryminałów, a także dla osób poszukujących świetnej i emocjonującej rozrywki. Bardzo polecam!!!
Zgodnie z moim planem przeczytania wszystkich kryminałów Agaty Christie stopniowo i sukcesywnie zapoznaję się z powieściami jej autorstwa. Ostatnio miałam okazję sięgnąć po słynne i wyszukane przeze mnie „I nie było już nikogo” (polowałam specjalnie na to, konkretne wydanie z serii kieszonkowej Wydawnictwa Dolnośląskiego – lubię mieć wszystkie książki w jednej szacie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-10-09
Często, a szczególnie podczas podróży, na lotnisku lub dworcu, zdarza mi się obserwować nieznanych mi ludzi, zastanawiać się skąd pochodzą, dokąd jadą i jaka jest ich historia. „Gorzka czekolada” Lesley Lokko umożliwiła mi wejrzenie w życie i poznanie losów trzech różnych, fascynujących kobiet na przestrzeni kilkunastu lat i kilku krajów, co, w połączeniu z moimi podróżniczymi skłonnościami i fascynacją zwykłymi ludźmi z różnych zakątków świata, okazało się strzałem w dziesiątkę. :)
Do książki podeszłam bez zbytnich oczekiwań, ot, lekka, wakacyjna lektura. A otrzymałam piękną, wielobarwną i wielowarstwową, słodko-gorzką opowieść o życiu, o wszystkich jego barwach i odcieniach, nasączoną mądrością, autentycznością i niepodrabialnym optymizmem. To historia o dojrzewaniu, o złych decyzjach, trudnych wyborach i o tym, że w prawdziwym życiu nie istnieje coś takiego jak „i żyli długo i szczęśliwie”. O tym jak nieprzewidywalny i kapryśny bywa los. O tym, że trzeba przyjmować życie takim, jakie jest, kochać je, doceniać i smakować każdą chwilę.
Zachwyciły mnie główne bohaterki – każda wyraźnie zarysowana, ciekawa i intrygująca. Każdą można polubić, pokochać i co najważniejsze zrozumieć. W świetny, dynamiczny sposób zostało przedstawione kształtowanie się ich charakterów; poznajemy je jako młode, niewinne dziewczyny, niczym czyste kartki, na których każde z późniejszych wydarzeń zostawia swój ślad, rys osobowości. Z ich połączenia wyłaniają się dogłębne portrety psychologiczne bohaterek.
Byłam zaskoczona jak dobrze autorce udało się oddać na kartach książki zwykłe, codzienne życie wraz ze wszystkimi jego zawirowaniami. Byłam pod ogromnym wrażeniem jak realistyczna jest ta historia, jak niesamowicie życiowa i autentyczna. Pisarka świetnie ukazała książkowe realia, zarówno niespokojnego Haiti lat 80’, jak i Londynu dla bogaczy czy egzotycznej Ghany. Jakbym podglądała przez dziurkę od klucz nie fikcyjne bohaterki, a prawdziwe kobiety, które żyją i będą żyły swoim własnym życiem, nawet po przeczytaniu przeze mnie ostatniej strony książki.
Ta powieść sprawiła, że drgnęła we mnie jakaś nieznana dotąd, ukryta struna. Poruszyła mnie, zainspirowała – po prostu przemówiła do mnie. Ta pozycja zostanie we mnie na dłużej i kiedyś z przyjemnością do niej powrócę. Każdy z nas ma swoją opowieść, nigdy nie wiadomo co przyniesie życie i jakie historie stoją za obcymi, mijanymi na lotnisku osobami... „Gorzka czekolada” to po prostu wspaniała, świetnie napisana i niezwykle autentyczna literatura obyczajowa! Nie przegapcie tej perełki!
Często, a szczególnie podczas podróży, na lotnisku lub dworcu, zdarza mi się obserwować nieznanych mi ludzi, zastanawiać się skąd pochodzą, dokąd jadą i jaka jest ich historia. „Gorzka czekolada” Lesley Lokko umożliwiła mi wejrzenie w życie i poznanie losów trzech różnych, fascynujących kobiet na przestrzeni kilkunastu lat i kilku krajów, co, w połączeniu z moimi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to