Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Spodziewałam się dobrej książki, ponieważ Bargielska jest chwalona i taką też książkę otrzymałam. Jednocześnie sądziłam, że "Obsoletki" będą smutne, a na ich kartach rozegrają się dramaty matek, które utraciły swoje dzieci. Zaskoczeniem było, że autorka opowiada swoje małe historie z dość dużą dozą dowcipu i dystansu. Czuje się, że jest poetką, ponieważ zdania są "gęste". Na pewno chętnie sięgnę po inne utwory Bargielskiej.

Spodziewałam się dobrej książki, ponieważ Bargielska jest chwalona i taką też książkę otrzymałam. Jednocześnie sądziłam, że "Obsoletki" będą smutne, a na ich kartach rozegrają się dramaty matek, które utraciły swoje dzieci. Zaskoczeniem było, że autorka opowiada swoje małe historie z dość dużą dozą dowcipu i dystansu. Czuje się, że jest poetką, ponieważ zdania są "gęste"....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chcę być pasterką! Chcę czytać owcom;)

Chcę być pasterką! Chcę czytać owcom;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem czy już kiedyś o tym nie wspominałam, ale moja mama mawia, że najlepsze książki, które czytała zakupiła lub wypożyczyła przez przypadek. Może nie warto przyznawać się do takich rzeczy, ale tak mniej więcej nabyłam tę książkę. Wiedziałam o niej tylko to, że wydał ją Znak i otrzymała nagrodę Pulitzera. Teoria mojej matki znów się sprawdziła :)

Nie wiem czy już kiedyś o tym nie wspominałam, ale moja mama mawia, że najlepsze książki, które czytała zakupiła lub wypożyczyła przez przypadek. Może nie warto przyznawać się do takich rzeczy, ale tak mniej więcej nabyłam tę książkę. Wiedziałam o niej tylko to, że wydał ją Znak i otrzymała nagrodę Pulitzera. Teoria mojej matki znów się sprawdziła :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mój Michał twierdzi, że "Pantaleon i wizytantki" to powieść zbyt śmiesza i lekka (lekkich obyczajów?), żeby dać jej 6 gwiazdek, ale wtajemniczeni znają mrukliwą naturę mojego męża, a mą przeciwnie - otwartą (:P), więc daję 6 gwizdek. Recenzja jak z bloga, ale po kilku kieliszkach wina, więc ryzy etyczno-stylistyczne puściły.

Najciekawsze jest to, że książkę kupiła moja mama i co więcej, była nią zachwycona! A to już oznacza, że własnych rodziców nie znamy i, bardziej ogólnie, być może człowieka można poznać w pełni po tym, co czyta, czytuje, czytywa.

Mój Michał twierdzi, że "Pantaleon i wizytantki" to powieść zbyt śmiesza i lekka (lekkich obyczajów?), żeby dać jej 6 gwiazdek, ale wtajemniczeni znają mrukliwą naturę mojego męża, a mą przeciwnie - otwartą (:P), więc daję 6 gwizdek. Recenzja jak z bloga, ale po kilku kieliszkach wina, więc ryzy etyczno-stylistyczne puściły.

Najciekawsze jest to, że książkę kupiła moja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ma co uzasadniać mojej oceny. Kto przeczytał, to wie, a ten, kto nie przeczytał - MUSI!

Nie ma co uzasadniać mojej oceny. Kto przeczytał, to wie, a ten, kto nie przeczytał - MUSI!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po kilkunastu pierwszych stronach wysiadłam z tramwaju i zaczęłam zastanawiać się czy warto czytać dalej. Tego dnia zdążyłam nawet dwóm osobom odradzić lekturę "Dzidzi", ale sama postanowiłam czytać dalej.

Powieść jest nierówna - są momenty, w których Chutnik zaskakuje plastycznością języka oraz zdolnością podsłuchiwania (słyszenia)ludzi i mówienia tego, o czym wielu myśli, ale boi się do tego przyznać. Dotyczy to kalectwa, które jest głównym tematem "Dzidzi". Autorka opisuje kalectwo bardzo fizjologicznie, co czasem sprawia, że powieść czyta się z obrzydzeniem. Ale tak ma być. Czytelnik ma stawić czoła temu obrzydzeniu i uświadomić sobie, że sam, mimo głoszonej przez siebie tolerancji i empatii, tak naprawdę lubi współczuć i tolerować tylko na chwilę, na moment, a potem wrócić do "normalnego" świata.
Kalectwo fizyczne tytułowej "Dzidzi" jest efektem kalekiej historii jej rodziny. W czasie wojny jej prababka zadenuncjowała dwie niewinne kobiety - matkę i córkę. Los, czy raczej historia, zemściła się na Danucie Mutter, która urodziła Dzidzię.

Trzeba uczciwie powiedzieć,że powieść podobałaby mi się bardziej, gdyby nie debiut Sylwii Chutnik, czyli "Kieszonkowy atlas kobiet", który był po prostu lepszy językowo i kompozycyjnie oraz poruszał więcej problemów naszej Polleny, jak to ostatnio Michał Witkowski naszą ojczyznę pięknie nazywa.
Przy "Kieszonkowym atlasie kobiet" miałam poczucie nowatorstwa Chutnik, natomiast przy "Dzidzi" wtórności. I to nie tylko powtarzania po sobie, ale po Masłowskiej. Taka prawda: Masłowska była pierwsza czy to się komuś podoba, czy nie.

Mimo to, na koniec napiszę, że WARTO przeczytać "Dzidzię" i że na pewno nie będę jej nikomu odradzać, ale raczej zachęcać.

Po kilkunastu pierwszych stronach wysiadłam z tramwaju i zaczęłam zastanawiać się czy warto czytać dalej. Tego dnia zdążyłam nawet dwóm osobom odradzić lekturę "Dzidzi", ale sama postanowiłam czytać dalej.

Powieść jest nierówna - są momenty, w których Chutnik zaskakuje plastycznością języka oraz zdolnością podsłuchiwania (słyszenia)ludzi i mówienia tego, o czym wielu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dramat, który przeczytałam kilka dni temu i od kilku dni nie mogę przestać o nim myśleć. Jak najbardziej zasłużona nagroda Nike, jak najmniej zasłużony pogrom.

Dramat, który przeczytałam kilka dni temu i od kilku dni nie mogę przestać o nim myśleć. Jak najbardziej zasłużona nagroda Nike, jak najmniej zasłużony pogrom.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozumiem, że to ważna książka, że pisarka ważna, że wstęp Marii Janion, ale mnie Colette nie uwiodła. Być może dlatego, że mam męża:> Utwór "Czyste, nieczyste" w czasach, kiedy został napisany stanowił zapewne swego rodzaju przewrót i mógł zachwycać lub odwrotnie, bulwersować. Niestety, obecnie powieść zdezaktualizowała się i, co rzadko mi się zdarza podczas czytania, naprawdę momentami bardzo się nudziłam. A szkoda, bo czekałam dość długo, aby tę książkę przeczytać.

Rozumiem, że to ważna książka, że pisarka ważna, że wstęp Marii Janion, ale mnie Colette nie uwiodła. Być może dlatego, że mam męża: Utwór "Czyste, nieczyste" w czasach, kiedy został napisany stanowił zapewne swego rodzaju przewrót i mógł zachwycać lub odwrotnie, bulwersować. Niestety, obecnie powieść zdezaktualizowała się i, co rzadko mi się zdarza podczas czytania,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla podróżników - zarówno tych, którzy znają potęgę podróży w przestrzeni, jak i w głąb siebie. Szczerze mówiąc, pierwsze 100 stron (na ok. 450) nie wciąga, ale czytałam dalej z nadzieją, że to się zmieni. Było warto! Tokarczuk snuje kilka przeplatających się historii osób, które łączy wspomniana podróż oraz... fascynacja preparowaniem narządów wewnętrznych i części ciała.

Dla podróżników - zarówno tych, którzy znają potęgę podróży w przestrzeni, jak i w głąb siebie. Szczerze mówiąc, pierwsze 100 stron (na ok. 450) nie wciąga, ale czytałam dalej z nadzieją, że to się zmieni. Było warto! Tokarczuk snuje kilka przeplatających się historii osób, które łączy wspomniana podróż oraz... fascynacja preparowaniem narządów wewnętrznych i części ciała.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka, która obudziła we mnie na nowo pytania o granicę dzieciństwa i dorosłości, o moment, w którym przestaje się być niewinnym dzieckiem a zaczyna istotą seksualną. Z drugiej strony nie jest nowością, że dzieci były przez wieki odseksualnione i dopiero współcześnie zaczyna się mówić o dziecięcym erotyzmie. Mimo wszystko "Lolita" jest powieścią szokującą. Chwilami można pomyśleć, że skoro "nimfetka" również uwodzi Humberta, to jest świadoma siebie i nad wyraz dorosła. Chwilę potem cieszy się, chciałoby się powiedzieć - jak dziecko, z nowych ubrań czy gumy do żucia, czyta komiksy dla dzieci i kocha się ze starszym od siebie ojczymem, aby ten obdarował ją nowymi prezentami i żeby na chwilę odzyskać spokój.

Książka, która obudziła we mnie na nowo pytania o granicę dzieciństwa i dorosłości, o moment, w którym przestaje się być niewinnym dzieckiem a zaczyna istotą seksualną. Z drugiej strony nie jest nowością, że dzieci były przez wieki odseksualnione i dopiero współcześnie zaczyna się mówić o dziecięcym erotyzmie. Mimo wszystko "Lolita" jest powieścią szokującą. Chwilami można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mąż, żona, kochanek i tajemnicza operacja... Książka o miłości, zdradzie i medycynie - brzmi znajomo, i choć tematyka wydawałoby się, że mało innowacyjna, to książka porywająca i świeża (mimo, że z dwudziestolecia międzywojennego). Michał Choromański trzyma w napięciu i pokazuje jak dwoje mężczyzn chce zdobyć jedną kobietę, której uczucia do końca pozostaną nieznane. Książka godna polecenia zarówno tym, którzy lubią wątki romansowe, jak i zainteresowanym naukami medycznymi :>

Mąż, żona, kochanek i tajemnicza operacja... Książka o miłości, zdradzie i medycynie - brzmi znajomo, i choć tematyka wydawałoby się, że mało innowacyjna, to książka porywająca i świeża (mimo, że z dwudziestolecia międzywojennego). Michał Choromański trzyma w napięciu i pokazuje jak dwoje mężczyzn chce zdobyć jedną kobietę, której uczucia do końca pozostaną nieznane....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawie skonstruowana powieść; w inteligentny sposób przedstawione mowy obrońcy i oskarżyciela oraz opinie ludzi z getta na temat Rumkowskiego. Postać Chaima zbudowana za pomocą gestów i grymasów, których czytelnik jest świadkiem, dzięki obecności jego młodej żony na sali. Akcja tocząca się na granicy świata żywych i martwych, którego łącznikiem jest Autor.

Ciekawie skonstruowana powieść; w inteligentny sposób przedstawione mowy obrońcy i oskarżyciela oraz opinie ludzi z getta na temat Rumkowskiego. Postać Chaima zbudowana za pomocą gestów i grymasów, których czytelnik jest świadkiem, dzięki obecności jego młodej żony na sali. Akcja tocząca się na granicy świata żywych i martwych, którego łącznikiem jest Autor.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa konstrukcja książki, kolejna o trochę "nieudacznym" i samokrytycznym inteligencie, doskonale wpisuje się w nurt moich zainteresowań, dotyczących pracy magisterskiej;) Mogłaby być dłuższa, bo czyta się naprawdę dobrze!

Ciekawa konstrukcja książki, kolejna o trochę "nieudacznym" i samokrytycznym inteligencie, doskonale wpisuje się w nurt moich zainteresowań, dotyczących pracy magisterskiej;) Mogłaby być dłuższa, bo czyta się naprawdę dobrze!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć może nie powinnam się do tego przyznawać, ale częściej sięgam po prozę niż po poezję. Istnieją jednak tomiki wyjątkowe i takim są właśnie "Kolonie" Tomasza Różyckiego, do których nie tylko wracałam, ale zdarzało mi się je również brać w podróż - do nowych miejsc, które kolonizowałam;)

Choć może nie powinnam się do tego przyznawać, ale częściej sięgam po prozę niż po poezję. Istnieją jednak tomiki wyjątkowe i takim są właśnie "Kolonie" Tomasza Różyckiego, do których nie tylko wracałam, ale zdarzało mi się je również brać w podróż - do nowych miejsc, które kolonizowałam;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka określana jako przygodowa, ale dla mnie bardziej filozoficzna. Można dostrzec w niej zapowiedzi przyszłej powieści pisarza, czyli "Małego księcia". Profesja autora (był lotnikiem) sprawia, że ma inny sposób postrzegania ziemi, ludzi oraz życia i śmierci. Zdecydowanie polecam.

Książka określana jako przygodowa, ale dla mnie bardziej filozoficzna. Można dostrzec w niej zapowiedzi przyszłej powieści pisarza, czyli "Małego księcia". Profesja autora (był lotnikiem) sprawia, że ma inny sposób postrzegania ziemi, ludzi oraz życia i śmierci. Zdecydowanie polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka zaskoczy tych, którzy od pierwszych stron będą oczekiwać ckliwej miłostki. Nałkowska bawi się konwencją i tytułowy romans pojawia się dopiero w drugiej połowie powieści...

Książka zaskoczy tych, którzy od pierwszych stron będą oczekiwać ckliwej miłostki. Nałkowska bawi się konwencją i tytułowy romans pojawia się dopiero w drugiej połowie powieści...

Pokaż mimo to