-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2023-02-01
2023-01-25
2023-01-13
2023-01-03
2022-12-30
2022-12-26
Przyznaję, mieliśmy z "Marsjaninem" trudny początek, ale okazało się, że po prostu muszę się przyzwyczaić do Mark Watney being corny i dalej jakoś leciało. To nie jest "moja" książka w żadnym stopniu, bo z międzyplanetarnej fascynacji wyleczyłem się gdzieś w okolicach dwunastego roku życia, ale nie żałuję przeczytania. Wciągnęłam się totalnie!
Przyznaję, mieliśmy z "Marsjaninem" trudny początek, ale okazało się, że po prostu muszę się przyzwyczaić do Mark Watney being corny i dalej jakoś leciało. To nie jest "moja" książka w żadnym stopniu, bo z międzyplanetarnej fascynacji wyleczyłem się gdzieś w okolicach dwunastego roku życia, ale nie żałuję przeczytania. Wciągnęłam się totalnie!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-19
Brakowało mi takiego luźnego czytadła, przy którym jednocześnie nie rwałbym sobie włosów z głowy w przypływie frustracji i żenady, a "Icebreaker" spisał się całkiem nieźle. Nawet mnie w sumie średnio ten romans obchodził, po prostu mam słabość do sportówek i tematów chorobliwej zazdrości.
Brakowało mi takiego luźnego czytadła, przy którym jednocześnie nie rwałbym sobie włosów z głowy w przypływie frustracji i żenady, a "Icebreaker" spisał się całkiem nieźle. Nawet mnie w sumie średnio ten romans obchodził, po prostu mam słabość do sportówek i tematów chorobliwej zazdrości.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-07
2022-12-06
2022-11-14
OSTRZEŻENIE O ZAWARTOŚCI: molestowanie, próba gwałtu, stalking, grooming, żałoba, victim blaming
Na samym początku pragnę powiedzieć, że czuję się obrażony. Obrażony początkiem książki, w której, jak to obiecywał Marcel Moss w swoich płomiennych [copypaste] przeprosinach, miało wyjaśnić się całe zdarzenie pomiędzy Magdą a Sebą w pierwszym tomie. Gwałt, Marcelu. Chodzi o gwałt. Drugi tom usilnie próbuje mnie zgaslightować, wmówić mi, że Sebastian tak naprawdę chciał uprawiać z Magdą seks, a dopiero w trakcie zmienił zdanie. Co z tego, że mógłbym teraz wziąć i przytoczyć całą scenę z "Mojego ostatniego miesiąca" i wyszłoby że, upsi, jednak tak nie było. Mleko się już rozlało, udawanie, że czegoś nie ma, nie sprawi, że ta rzecz zniknie.
Okeja, to teraz co się dzieje w tomie drugim, zapytacie. Nic, gówno. Nic się nie dzieje, czekałem trzysta pięćdziesiąt stron, aż coś się stanie. Trzysta pięćdziesiąt stron złożonych z pustych i nienaturalnych dialogów, pokracznego story time (o którym później), KOLEJNEGO NONCONU!!! i czegoś, co nazywa się "Dziennik alternatywnej rzeczywistości".
Zacznę może od końca, bo to głównie ten dziennik sprawiał, że miałem ochotę wyrywać sobie włosy z głowy. Jak wiemy z tomu pierwszego, nasz główny bohater ma traumę po śmierci matki oraz traumę po śmierci swojego chłopaka, Matiego. Jako coping mechanism wybiera sobie pisanie delulu dziennika, takiej formy fanfika o sobie i swojej rodzinie, w którym wszyscy jego bliscy żyją i jest ogólnie zajebiście. Seba chodzi do psychologa, który wie o dzienniku, ale zamiast stanowczo ukrócić jego działania, mówi mu tylko, żeby był ostrożny i traktował dziennik jako sposób "uczczenia" przyjaciela. JAK, SKORO TO JEST DELULU DZIENNIK? Jeszcze najgorsze w tym wszystkim jest to, że Seba pod koniec książki dał ten dziennik Kevinowi do przeczytania, a zawartość włączała smuty. Tak właśnie powinno się flirtować z ludźmi - dawać im fanfiki o sobie i swoich byłych. Kurtyna.
Seba i Kevin. Kevin to przyjaciel mc z dzieciństwa, choć stracili kontakt jakieś dziesięć lat temu. Ziomek rzuca wymarzone studia wraca nagle z Wrocławia do rodzinnej pipiduwy na Mazurach, nikomu nie zdradzając powodu. Ja was nie będę trzymać w niepewności, więc szybko streszczę historię naszego nowego bohatera. Kevin na pierwszym roku wszedł w związek z trzydziestoletnim typem, Wiktorem, ceniącym go za jego "niewinność" (wiemy, jaki to ma vibe~ i Seba Kevinowi nic o tym nie powiedział, jak to usłyszał~). Do ich spotkania doszło na jednej z imprez, na której to Kevin został prawie zgwałcony przez jakiegoś randoma. Anyways, ten romans nie potrwał długo, bo typ ostatecznie z nim zerwał, mówiąc, że jednak woli żyć w comphecie. Kevin wtedy pokazuje pazurki (ew), wydobywając z siebie swoją stalkerską stronę, siedzi tygodniami w krzakach pod blokiem swojego byłego i takie tam. Całkowicie normalne zachowanie. Wparowuje też typowi do mieszkania i próbuje go siłą rozebrać, by się z nim przespać (hm...). Tak wygląda to story time, w zasadzie nic ciekawego.
Seba i Kevin niby ze sobą kręcą, ale ja tego za bardzo nie widzę, może poza nieudolnym trauma bonding pod gwiazdami (bo sorry, ale te drętwe dialogi zdolne by były zabić nawet najlepszą fabułę. Na szczęście książkom Mossa dobra fabuła nie grozi). Kevin też odwala próbę gwałtu; być może nie tak dosadnie, jak to zrobiła Magda, ale nie przestawał, mimo że Seba kazał mu poczekać bądź przestać. A potem stała się rzecz tradycyjna, czyli to Seba za całą sytuację przepraszał, bo w trakcie pojebały mu się imiona i mówił do Kevina "Mati". Kevin był taki zraniony, oj oj, może byś słuchał całości wypowiedzi, a nie tylko to, co ci wygodnie?
Trochę się przy czytaniu czułem jak przy lekturze "Nie wiesz o mnie wszystkiego" od Joanny Jagiełło, czyli wydmuszka bez sensu, bez fabuły i z durnowatym zakończeniem. "Mój ostatni miesiąc" może i był beznadziejny, ale tam przynajmniej byłbym w stanie ustalić plan wydarzeń. Tutaj nie ma nic, nawet nawiązania do Pottera. Nie pozdrawiam i nie polecam.
OSTRZEŻENIE O ZAWARTOŚCI: molestowanie, próba gwałtu, stalking, grooming, żałoba, victim blaming
Na samym początku pragnę powiedzieć, że czuję się obrażony. Obrażony początkiem książki, w której, jak to obiecywał Marcel Moss w swoich płomiennych [copypaste] przeprosinach, miało wyjaśnić się całe zdarzenie pomiędzy Magdą a Sebą w pierwszym tomie. Gwałt, Marcelu. Chodzi o...
2022-11-10
No była sobie ta książka, ale zapomniałam o niej wraz z chwilą, gdy przeczytałam ostatnie zdanie.
No była sobie ta książka, ale zapomniałam o niej wraz z chwilą, gdy przeczytałam ostatnie zdanie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-03
Jeeezu. Moja lekcja, którą wyciągnąłem w ramach czytania tej książki: nie ufać polskiemu bookstagramowi, bo ci pozwoli pomyśleć, że są tam lesbijki (nie ma).
Norton ma bardzo poważny problem z wyważeniem ile nawiązań do popkultury może przekroczyć granice dobrego smaku, ponieważ WPIERDALA JE w każdym randomowym momencie. Bohaterowie uśmiechają się jak *wstaw randomowego aktora*, robią coś jak *wstaw randomową postać z randomowego serialu*, nawalają się po pyskach niczym w *wstaw jakiś nudny chłopaczkowy film sprzed dwudziestu lat*. Jeszcze pół biedy, gdyby to były nawiązania faktycznie pasujące do gen Z w 2019 roku, a tymczasem osoba autorska ma ponad trzydzieści lat i bardzo to widać.
Ale ok, to wciąż nie jest *najgorszy* element tej książki. Najgorszym elementem jest bowiem bycie absolutnie tone deaf w kwestiach metafor oraz zainteresowań bohaterów. Nawiązanie do Rowling: jest. Tak, tak Jan Głębboki to abuser, no wiem, przykre, ANYWAYS, UWIELBIAM JEGO ROLE I MAM MU ZADEDYKOWANY KANAŁ NA JUTUB. A te akademiki to może kiedyś były przyzwoite, ale teraz to przypominają bardziej Romana Polańskiego. Haha, bo wiecie. Pedofil. Nieprzyzwoity. Boki zrywać. Proszę się puknąć w kaczan, droga osobo autorska.
Ocena jest też niska, bo ta książka jest nijaka, zabójczo ŻADNA. Nie zmieniła w moim życiu zupełnie nic, może poza dostarczeniem irytacji powyższymi zarzutami oraz przeświadczeniem, że dostałem zupełnie coś innego, niż oczekiwałem. Sorry, jeśli ktoś mi mówi, że jest tam "mlm i wlw, ale nieco inaczej", to raczej nie nazwałbym tak sytuacji, w której laska całuje się z typem w ciele innej laski. Ani sytuacji, w której główny bohater mówi, że skoro jest zakochany w lasce i zamienia się czasem ciałami z inną laską, to znaczy, że jest trochę lesbijką. Zamknij ryjjjjj. To nie jest sapphic. Kurtyna.
Jeeezu. Moja lekcja, którą wyciągnąłem w ramach czytania tej książki: nie ufać polskiemu bookstagramowi, bo ci pozwoli pomyśleć, że są tam lesbijki (nie ma).
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNorton ma bardzo poważny problem z wyważeniem ile nawiązań do popkultury może przekroczyć granice dobrego smaku, ponieważ WPIERDALA JE w każdym randomowym momencie. Bohaterowie uśmiechają się jak *wstaw randomowego...