rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wstyd się przyznać, ale “Więzy zony” to mój całkowicie pierwszy kontakt z światem tytułowej Zony. Oczywiście pierwsze wrażenie bardzo udane, książka całkowicie pochłonęła mnie swoim klimatem.

I był to pierwszy bardzo udany kontakt. Książka fenomenalnie opisuje świat i pozwala wczuć się w stalkerskie perypetie. Akcja utrzymuje świetne tempo, a historia do końca trzyma w niepewności. Mamy tutaj trójkę (w sumie czwórkę) bardzo wyrazistych bohaterów - każdy całkowicie z innej bajki, których w pewnym momencie spajają więzy losu (Zony).

Oczywiście za tłumaczenie książki odpowiada nie kto inny, jak sam Michał Gołkowski i w tym miejscu muszę przyznać, że jego tłumaczenie (jak i Pana Mortki) wyczuwam z kilometra. Nie wiem czy te książki czytałoby mi się równie dobrze, gdyby tłumaczył je ktoś inny.
Wielkie ukłony za to co robią obaj Panowie. Gdyby nie oni, wiele z zagranicznych książek nie stałoby na mojej półce.

Zakończenie bardzo emocjonalne. W pewnym momencie chciałem, żeby to już się wszystko skończyło, bo przecież ile razy nasi bohaterowie mogą dostać po głowie…

Jeśli macie ochotę poznać tajemniczy świat Zony, poczuć się jak stalker i spróbować zrozumieć ludzi, którzy nie potrafią oderwać się od tego magicznego miejsca, to to jest idealna pozycja dla Was ;)

Od razu zabieram się za drugi tom!

~ Dawid
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Wstyd się przyznać, ale “Więzy zony” to mój całkowicie pierwszy kontakt z światem tytułowej Zony. Oczywiście pierwsze wrażenie bardzo udane, książka całkowicie pochłonęła mnie swoim klimatem.

I był to pierwszy bardzo udany kontakt. Książka fenomenalnie opisuje świat i pozwala wczuć się w stalkerskie perypetie. Akcja utrzymuje świetne tempo, a historia do końca trzyma w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka była bardzo… osobliwa. Nie spodziewałam się takich wątków i w ogóle nie wiedziałam, czym zaskoczy mnie Colleen Hoover. Wiedziałam, że będzie to młodzieżówka, poruszająca temat depresji, choć moim zdaniem nie wybrzmiało to tak, jak powinno.

Cała fabuła skupia się na życiu pewnej, można powiedzieć, dysfunkcyjnej rodziny, a w szczególności 17-letniej dziewczyny o imieniu Merit. Nastolatka mieszka w starym kościele z siostrą bliźniaczką (prawie nekromantką), bratem gejem (który wykorzystał Merit, jak była dzieckiem), ojcem (który zdradził żonę, gdy ta zachorowała), macochą (o takim samym imieniu, jak mama Merit), chorą mamą i przybranym małym braciszkiem (który chyba jako jedyny jest „normalny”).

Mamy też oczywiście wątek romantyczny, który akurat był w porządku i miał jakiś sens. Jednak mimo wszystko książka niespecjalnie wpadła w moje gusta. Była ciekawa, poruszała wiele niespotykanych problemów, ale zarazem mogła być lepsza. Pióro standardowe dla Hoover, choć mniej dialogów, a więcej wewnętrznych przemyśleń, przez co nie płynęło się przez tę książkę, jak w przypadku jej romansów.

Całość poprawna, ale nie porwała mnie.

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Książka była bardzo… osobliwa. Nie spodziewałam się takich wątków i w ogóle nie wiedziałam, czym zaskoczy mnie Colleen Hoover. Wiedziałam, że będzie to młodzieżówka, poruszająca temat depresji, choć moim zdaniem nie wybrzmiało to tak, jak powinno.

Cała fabuła skupia się na życiu pewnej, można powiedzieć, dysfunkcyjnej rodziny, a w szczególności 17-letniej dziewczyny o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oj jak ja się cieszę, że to już koniec… Pomyślicie: „dobra, ale twoje oceny tej serii nie były najgorsze”. A no nie, bo płynęłam przez historię, że połykałam ją w kilka dni. Ale to nie znaczy, że była to dobra historia…

Zacznę od tego, że nie pamiętałam praktycznie nic z poprzedniej części 🤡Więc zabierało mi to dużą przyjemność z czytania. Mam wrażenie, że dużo mnie omijało, ale nie robiłam rereadu bo zazwyczaj go nie potrzebuję. Tutaj trochę żałuję.

W tej części rozwiązują się wszystkie tajemnice z całej serii. Wiadomo kto jest kim, kto kogo zaczarował, kto kogo zabił, itp. Ale ja jakoś tego nie pojmowałam… Nie uwierzyłam w żadnego bohatera, nie zachwycałam się żadną sceną i odczuwałam pustkę w związku z czymś „wow”. No i sceny erotyczne… Nie przeszkadzają mi, wiadomo. Mam też wysoka tolerancję na różne ich formy. Ale dla osób, dla których ilość i jakość scen erotycznych w Królestwie Przeklętych to było za dużo, to moja rada: nie sięgajcie po tą część. Tutaj zaczynamy od sceny łóżkowej, kontynuujemy ją, potem wyprowadzamy na dwór i całą historię też tak kończymy. Generalnie nie było rozdziału bez seksu.

Fabuły zdradzać więcej nie będę. Ale też mam wrażenie, że jej nie było 🤷‍♀️

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Oj jak ja się cieszę, że to już koniec… Pomyślicie: „dobra, ale twoje oceny tej serii nie były najgorsze”. A no nie, bo płynęłam przez historię, że połykałam ją w kilka dni. Ale to nie znaczy, że była to dobra historia…

Zacznę od tego, że nie pamiętałam praktycznie nic z poprzedniej części 🤡Więc zabierało mi to dużą przyjemność z czytania. Mam wrażenie, że dużo mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przez pół roku uczęszczałam na fakultet z PJM. Wtedy myślałam, że to wystarczy, żeby poznać kulturę g/Głuchych. Po przeczytaniu tego reportażu wiem, jak bardzo się myliłam…

Aktualnie potrafię zamigać tylko podstawowe wyrazy i wyrażenia w polskim języku migowym nie dlatego, że nie uważałam na zajęciach, ale dlatego, że było ich zdecydowanie za mało. No i prowadziła je słysząca. Doceniam wszystko, co wyniosłam z fakultetu i cieszę się, gdy w pracy mogę zamigać „dzień dobry” albo „dziękuję” do głuchego klienta. Ale nie poznałam całej warstwy tego, co dzieje się w kulturze g/Głuchych.

Książka Głusza z pewnością uzupełnia moje braki i uwrażliwia na wszystko, co już wiedziałam. Nareszcie mogłam poznać historię g/Głuchych z ich perspektywy i dowiedzieć się, z czym muszą się mierzyć, a także jaka jest ich historia. Reportaż ukazuje życie różnych g/Głuchych. Tych, co urodzili się w rodzinie słyszących i niesłyszących. Tych, którzy dorastali w czasach, gdy miganie było zabronione. Tych, którzy wstydzą się migać i tych, którzy są dumni ze swojego języka.

Cieszę się, że autorka mogła wejść w to środowisko i mam poczucie, że przeprowadziła rzetelny wywiad, nim napisała tę książkę. Jak zwykle szczególną uwagę zwróciłam na opowieści dzieci, które wychowywały się bez dźwięków, bez języka a czasem bez rodziców. No i dzieci, które choć nie były głuche, musiały bardzo szybko dorosnąć, aby pomóc swoich głuchym rodzicom.

Takich książek powinno być zdecydowanie więcej. Chciałabym, żeby wszyscy mogli zobaczyć, z jakimi niesprawiedliwościami spotykają się osoby g/Głuche. Jak trudno żyć w naszym społeczeństwie osobie, która nie słyszy oraz jak bardzo na siłę próbujemy „nauczyć słyszeć” osoby, które tego nigdy się nie nauczą. Podziwiam każdego tłumacza, który pomaga funkcjonować osobom z innymi potrzebami.

Przejmujący i ważny reportaż.

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Przez pół roku uczęszczałam na fakultet z PJM. Wtedy myślałam, że to wystarczy, żeby poznać kulturę g/Głuchych. Po przeczytaniu tego reportażu wiem, jak bardzo się myliłam…

Aktualnie potrafię zamigać tylko podstawowe wyrazy i wyrażenia w polskim języku migowym nie dlatego, że nie uważałam na zajęciach, ale dlatego, że było ich zdecydowanie za mało. No i prowadziła je...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli szukacie jakiejś książki „na teraz”, na wakacyjny czas to mogę z całego serca polecić Love on the brain 😊 Jest to zdecydowanie niewymagająca książka, momentami słodka, niekiedy irytująca, ale i tak przyjemna w odbiorze.

Jeśli czytałyście The love hypothesis i Wam się podobało, to gwarantuję, że ta pozycja również przypadnie Wam do gustu. Moim zdaniem jest nawet odrobinę lepsza i mniej denerwująca niż TLH. Ponownie mamy tutaj romans w świcie STEM oraz wadliwy wątek enemies-to-lovers. Wadliwy, bo wiadomo, że para głównych bohaterów tak naprawdę nigdy nie była wrogami. Dużo feminizmu, tolerancji i inteligentych żartów to coś, co lubię w książkach. I tutaj to dostałam.

O czym jest historia? O dwójce badaczy, którzy pracują nad hełmem do neurostymulacji dla NASA. Po drodze napotykają masę problemów, seksizmu i mizoginii. Dużą rolę odgrywa Maria Skłodowska-Curie oraz koty. I oczywiście bohaterka, która niczego się nie domyśla 🤷‍♀️

Polecanko, książka 18+ (ale nie jakoś specjalnie pikantna)

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Jeśli szukacie jakiejś książki „na teraz”, na wakacyjny czas to mogę z całego serca polecić Love on the brain 😊 Jest to zdecydowanie niewymagająca książka, momentami słodka, niekiedy irytująca, ale i tak przyjemna w odbiorze.

Jeśli czytałyście The love hypothesis i Wam się podobało, to gwarantuję, że ta pozycja również przypadnie Wam do gustu. Moim zdaniem jest nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Algorytm życia to bardzo aktualna książka, zwłaszcza po dosyć głośnym wejściu AI na rynek ogólnodostępny. Już teraz odczuwamy pierwsze ingerencję w naszą standardową rzeczywistość. Jest to szczególnie odczuwalne wśród ludzi pracujących w branży kreatywnej, graficznej, filmowej, czy designerskiej.

Algorytm opowiada bardzo ciekawą historię, a raczej wycinki z życia pewnej policjantki mieszkającej i pracującej w kraju kwitnącej (a może już usychającej) wiśni.
Autorka skupia się na problemach i dylematach, które wywołuje sztuczna inteligencja w codziennym życiu mieszkańców Japonii. Nieraz pojawiają się dylematy moralne, jak i bardziej zawiłe sytuacje związane z nowoczesną technologią, jak bioboty, czy hiperhologramy.

Cała historia opiera się na prowadzonych przez naszą główna bohaterkę śledztwach, które oczywiście skupiają się wokół AI. Akcja toczy się bardzo przyjemnym tempem, a fabuła może nie jest zaskakująca, ale za to bardzo płynna.

Całość czyta się szybko, a klimat cyberpunkowej japonii jest jak najbardziej odczuwalny.
Jest to solidne połączenie SF z lekkim kryminałem. Idealna lektura na dłuższy wieczór.

Chętnie przeczytałbym coś dłuższego, osadzonego w tym świecie.

~ Dawid
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Algorytm życia to bardzo aktualna książka, zwłaszcza po dosyć głośnym wejściu AI na rynek ogólnodostępny. Już teraz odczuwamy pierwsze ingerencję w naszą standardową rzeczywistość. Jest to szczególnie odczuwalne wśród ludzi pracujących w branży kreatywnej, graficznej, filmowej, czy designerskiej.

Algorytm opowiada bardzo ciekawą historię, a raczej wycinki z życia pewnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będę ukrywał, że Czas Zaślepionych w 100% zapełnił lukę, która od dłuższego czasu męczyła moje czytelnicze serduszko.

Brakowało mi dobrego postapo z motywem wymierania pewnej grupy społeczeństwa. Miałem okazję czytać już kilka książek opartych na podobnym motywie, ale zawsze od zagranicznych autorów. Więc możliwość nasycenia mojego głodu pozycją od naszego rodzimego autora, to czysta przyjemn
Przechodząc do meritum, książkę czyta się szybko, akcja rozwija się bardzo płynnie, a historia jest spójna. Mamy tutaj historię opowiedzianą z trzech różnych i bardzo wyrazistych perspektyw. Oczywiście losy naszej trójki w pewnym momencie się krzyżują.
Sam świat bardzo mi się spodobał, zwłaszcza, że czas w jakim dzieje się akcja książki jest bliżej nieokreślony (samo zakończenie zdradza trochę więcej), więc mamy to poczucie niewiadomej i tajemnicy. Książka jest utrzymana w mrocznym klimacie, ale nie jest to też pozycja bardzo ciężka pod tym względem.

Muszę przyznać, że jak na długość samej książki, to mamy tutaj naprawdę sporo wątków. Czytając nie potrafiłem się nadziwić, jak autorowi udało się upchać tak dużo na tak niewielu stronach…

Cała koncepcja bardzo mi odpowiada i nie ukrywam, że intrygują mnie dalsze losy naszych bohaterów, zwłaszcza szczegóły związane z samym zaślepieniem.
Co do tego doprowadziło? Czy to eksperyment, zaraza, wirus, czary?

No co ja mogę powiedzieć - dobre polskie postapo!
Panie Marcinie czekam na kolejne tomy!

~ Dawid
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Nie będę ukrywał, że Czas Zaślepionych w 100% zapełnił lukę, która od dłuższego czasu męczyła moje czytelnicze serduszko.

Brakowało mi dobrego postapo z motywem wymierania pewnej grupy społeczeństwa. Miałem okazję czytać już kilka książek opartych na podobnym motywie, ale zawsze od zagranicznych autorów. Więc możliwość nasycenia mojego głodu pozycją od naszego rodzimego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytuł ten na pewno możemy zaliczyć do kategorii lekkiej i przyjemnej fantastyki. Nawet użyłbym stwierdzenie „Cozy Books”.
Bo tak się właśnie czułem - herbatka, kocyk i umilam sobie wieczór przyjemna przygodą w świecie fantasy, który ubóstwiam. A jest to jest fantastyka z krwi i kości - krasnoludy, elfy, magowie, smoki, orki, trolle, no dosłownie wszystko!
W końcu to WoW, chociaż przyznam się bez bicia, że nie grałem, ale za to wyjatkowo Madzia ma swój epizod w tej grze🙈

Fabuła to napewno nic odkrywczego, ale bardzo fajnie rozpisana i momentami zabawna.
Dialogi proste, ale przyjemne (nigdy nie będę oczekiwał tutaj poziomu Mortki).

Zakończenie bardzo dynamiczne, bardzo fajnie ujęte z każdej perspektywy co nadawało akcji jeszcze więcej dynamizmu.
Chętnie przeczytałbym kolejny tom w takim stylu. Jestem ciekaw czy cała seria doczeka się reedycji.

~ Dawid
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Tytuł ten na pewno możemy zaliczyć do kategorii lekkiej i przyjemnej fantastyki. Nawet użyłbym stwierdzenie „Cozy Books”.
Bo tak się właśnie czułem - herbatka, kocyk i umilam sobie wieczór przyjemna przygodą w świecie fantasy, który ubóstwiam. A jest to jest fantastyka z krwi i kości - krasnoludy, elfy, magowie, smoki, orki, trolle, no dosłownie wszystko!
W końcu to WoW,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie przeczytałam ani jednej opinii przed sięgnięciem po tę książkę. I muszę przyznać, ze kompletnie nie spodziewałam się tego, co zostało mi zaserwowane…

Z początku wydaje nam się, że dostaniemy średni thriller ze scenami erotycznymi. Że będzie to typowa powieść romantyczna w stylu Hoover, tylko nieco uzupełniona o jakieś morderstwo czy coś w tym rodzaju. Cóż…

Historia dotyczy dwojga bohaterów - Layli i Leedsa, którzy zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Spotykają się ze sobą, aż psychopatyczna eks muzyka postanawia zabić Laylę. Fajny motyw, nie? Tylko że to nie jest główny temat książki. Jest nimi duch. I zabłąkane dusze. No i niestety to zupełnie do mnie nie trafiło. Cały czas miałam z tyłu głowy nadzieję, że okaże się, iż to wszystko jakiś wymysł, sen, zaburzenie psychiczne… A tu jednak nie 🙃

Dlaczego więc 4 gwiazdki? Bo CoHo zrobiła to po raz kolejny… Wciągnęła mnie historią z „nie moją” fabułą i raczej średnim zakończeniem. Ale ten styl pisania, dialogi i bohaterowie zawsze mają „to coś”, przez co nie mogę oderwać się od lektury.

Nie jest to najlepsza książka Hoover, ale nie jest też najgorsza 🤷‍♀️ Mam jednak nadzieję, że już żadna jej pozycja nie będzie miała wątków paranormalnych…

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Nie przeczytałam ani jednej opinii przed sięgnięciem po tę książkę. I muszę przyznać, ze kompletnie nie spodziewałam się tego, co zostało mi zaserwowane…

Z początku wydaje nam się, że dostaniemy średni thriller ze scenami erotycznymi. Że będzie to typowa powieść romantyczna w stylu Hoover, tylko nieco uzupełniona o jakieś morderstwo czy coś w tym rodzaju. Cóż…

Historia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę przeprosić wszystkich kierowców, którzy widzieli moje łzy. Ale nie mogłam ich powstrzymać słuchając historii o Promyczku. Dawno nie czytałam książki, która nie kończy się „happy endem” i byłaby tak smutna… Trochę czuć tutaj klimat „Gwiazd naszych wina” albo „Trzy kroki od siebie”. Wiecie - choroba jako motyw przewodni.

Z początku nie wiedziałam, o co będzie w tym wszystkim chodzić. Liczyłam na słodki romans i wątek friends-to-lovers. Cóż… Odniosłam wrażenie, że w książce zostały poruszone wszelkie możliwe motywy, reprezentacje, wątki, itp. Śmierć rodzica, partnerki, siostry, zespół Downa, pary jednopłciowe, samotnie wychowujący ojciec, bulimia, aborcja, to tylko część tego, co dzieje się w Promyczku.

Momentami „nie wierzyłam” w główną bohaterkę. Była ona dla mnie zbyt nieprawdziwa i czułam, że nie ma takich ludzi na świecie. Jednak było w tym wszystkim coś wspaniałego, że wbrew nieszczęściu - zazdrościłam jej tego wszystkiego. Zazdrościłam otwartości, tolerancji, miłości, spontaniczności i tych wszystkich wspaniałych cech. A gdy mówiła o próbowaniu, wykorzystywaniu szans i życiu teraźniejszością, to miałam ochotę podjąć się wszelkich stawianych mi ofert.

Na plus motyw muzyki. I choć nie byłam fanką lektorki, to fabularnie bardzo mi się podobało!

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Muszę przeprosić wszystkich kierowców, którzy widzieli moje łzy. Ale nie mogłam ich powstrzymać słuchając historii o Promyczku. Dawno nie czytałam książki, która nie kończy się „happy endem” i byłaby tak smutna… Trochę czuć tutaj klimat „Gwiazd naszych wina” albo „Trzy kroki od siebie”. Wiecie - choroba jako motyw przewodni.

Z początku nie wiedziałam, o co będzie w tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzisiejsza pozycja, to dla mnie kolejna bardzo przytulna lektura. Nie dość, że spod ręki mojego ulubionego autora, to jeszcze w świecie fantasy, który uwielbiam.

Nie ukrywam, że pierwsza informacja o nowej książce Mortki, dosyć mocno mnie zaskoczyła, zwłaszcza jeśli chodzi o tematykę i miejsce akcji. Było to dla mnie dosyć niespodziewane. Zresztą sam tytuł okazał się być ponownie dosyć tajemniczy. Podobnie miałem z Pasem Ilmarinena.

Plaże, lejący żar z nieba, rycerze zakonu maltańskiego, piraci i do tego magia. Fenomenalne połączenie, świetnie napisana postać głównego bohatera (jak zwykle zresztą). Fabuła tak napakowana, że nie wiem jak to się zmieściło na niecałych 400 stronach. Bardzo przyjemne tempo akcji i kilka fajnych zwrotów akcji.
Muszę jedynie przyznać, że nie poczułem jeszcze tak dużej więzi z naszym głównym bohaterem, jak w przypadku Madsa, bądź Kociołka, ale wydaje mi się, że to kwestia przeczytania jeszcze jednego tomu ;)
(Tak, dokładnie - Mortka zapowiedział kolejne dwa tomy).

Czy mi się podobało?
Tak, zdecydowanie tak. To kolejna pozycja, która ma typową i charakterystyczną manierę Pana Mortki. Jeśli podobała Ci się jakaś książka spod jego pióra, to prawdopodobnie cała reszta również się spodoba.

Bardzo polecam całą twórczość tego Pana, bo naprawdę warto! Czytajmy polskich autorów!

~ Dawid
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Dzisiejsza pozycja, to dla mnie kolejna bardzo przytulna lektura. Nie dość, że spod ręki mojego ulubionego autora, to jeszcze w świecie fantasy, który uwielbiam.

Nie ukrywam, że pierwsza informacja o nowej książce Mortki, dosyć mocno mnie zaskoczyła, zwłaszcza jeśli chodzi o tematykę i miejsce akcji. Było to dla mnie dosyć niespodziewane. Zresztą sam tytuł okazał się być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak jak już pisałem przy okazji recenzji pierwszego tomu, tak dalej podtrzymuje swoje zdanie, iż Diuna, to fenomenalne dzieło SF. Kolejne tomy to po prostu rozwinięcie macierzystej wizji autora, rozszerzające świat o kolejne wątki. Oczywiście cały czas trzymające ten sam wysoki poziom.

Tom trzeci jest dosyć sporym fabularnym wyjściem w przyszłość (a zarazem krokiem wstecz). Mija prawie 10 lat od ostatnich znanych nam wydarzeń, dużo się zmieniło, pojawili się nowi istotni bohaterowie, a cała historia opiera się na naszych tytułowych Dzieciach Diuny.
W kwestii fabuły nie będę się rozpisywał, bo ciężko tutaj o brak spoilerów, ale powiem tylko tyle, że jest to pozycja warta przeczytania. Jeśli polubiliście styl autora i historia Was zaciekawiła, to tutaj dostajecie kolejną skondensowaną dawkę melanżu (przyprawy).

Po każdym przeczytanym (jak i w trakcie) tomie w mojej głowie pojawia się sporo refleksji. Filozoficznych sentencji jest tutaj naprawdę sporo, a i sam główny wątek skłania nas do poważnych przemyśleń w temacie naszej egzystencji i funkcjonowania, jako społeczeństwo.

Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko kupić kolejny tom i poznawać dalsze losy Arrakis.

~ Dawid
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Tak jak już pisałem przy okazji recenzji pierwszego tomu, tak dalej podtrzymuje swoje zdanie, iż Diuna, to fenomenalne dzieło SF. Kolejne tomy to po prostu rozwinięcie macierzystej wizji autora, rozszerzające świat o kolejne wątki. Oczywiście cały czas trzymające ten sam wysoki poziom.

Tom trzeci jest dosyć sporym fabularnym wyjściem w przyszłość (a zarazem krokiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapomniałam już, jak szybko czyta się książki CoHo 🙈 Jak bardzo one wciągają… I mimo, że (pozornie) nie był to romans, to i tak przeczytanie Verity zajęło mi dzień.

Co do fabuły, to jest to historia biednej pisarki, która pewnego dnia dostaje propozycję, aby dokończyć serię thrillerów innej (popularnej) pisarki, bo ta uległa wypadkowi i nie może kontynuować pisania. Dziewczyna się zgadza i zamieszkuje w domu Verity, jej męża i syna. Lecz już w pierwszych dniach główna bohaterka (o dziwo nie Verity, tylko Lowan) natrafia na ciekawy maszynopis, który mąci jej w głowie…

To mój drugi thriller, więc nie wiem, ile mogę napisać, aby nie zrobić spoilerów. Powiem tylko, że książkę czytało się fenomenalnie. Duża rolę chcąc nie chcąc odgrywały barwne sceny erotyczne, ale sam wątek tajemnicy też bardzo mi się podobał. Muszę przyznać, że do końca nie wiedziałam, co jest prawdą, a co nie. I tak, jak środek książki wydawał mi się dosyć prosto skonstruowany, tak zakończenie wprawiło mnie w osłupienie.

Były oczywiście kwestie, które mogłyby być lepiej rozwiązane lub po prostu wyjaśnione, bo cały czas się zastanawiam, co było przypadkiem, a co nie. I w ogóle chciałabym poznać perspektywę Jeremiego, ale i tak jestem zadowolona.

P.S. czytałam bez dodatkowego rozdziału, więc nie mogę całkowicie się wypowiedzieć

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Zapomniałam już, jak szybko czyta się książki CoHo 🙈 Jak bardzo one wciągają… I mimo, że (pozornie) nie był to romans, to i tak przeczytanie Verity zajęło mi dzień.

Co do fabuły, to jest to historia biednej pisarki, która pewnego dnia dostaje propozycję, aby dokończyć serię thrillerów innej (popularnej) pisarki, bo ta uległa wypadkowi i nie może kontynuować pisania....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pokładałam duże nadzieje w tej książce, bo miała mieć wszystko, co lubię: urban fantasy, romans, silną główną bohaterkę i tajemniczego przystojniaka. Tymczasem dostałam jakąś parodię erotyku w klimatach fantastycznych z kiepskim stylem pisania i nijakimi bohaterami.

Chciałabym powiedzieć, że seria (która jak się okazało posiada już 7 tomów za granicą) ma potencjał, ale nie ma. Pierwszy raz czułam obrzydzenie w scenach około erotycznych, a przeczytałam już ich kilka. Potwór z ogromnym przyrodzeniem zwisającym między nogami i onanizujący się przed główną bohaterką „bo tak”? Podziękuję. Kolejny potwór-książę, który zabija sek*sem i zmusza bohaterkę do rozbierania się w muzeum i wyginania się „jak kotka w rui”? Za dużo. Jeszcze to społeczne przyzwolenie na to i komentarze mężczyzn „ale ma fajne cycki i tyłek”. Ta książka to jedna wielka czerwona flaga 🤡

Jak już odejdziemy od tego tematu i skupimy się na fabule, to możemy dojść do wniosku, że jej nie ma. Miałam wrażenie, że zostały odklepywane kolejne miejsca, które miała odwiedzić bohaterka, w których coś się miało zadziać i tyle. Nic mnie nie zaciekawiło, książka mimo swoich niewielkich rozmiarów wynudziła mnie strasznie i czytałam ją bardzo długo.

Główna bohaterka to dziewczyna, która kocha różowy, stawia pomalowane paznokcie ponad rekonwalescencję i po dwóch dniach z typem jest w stanie wyczytać jego emocje. No i te wszystko stwierdzenia „wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to był błąd”, „za niedługo okaże się, że się myliłam”. UGH!

Dwie gwiazdki za nie całkiem nudne zakończenie.

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Pokładałam duże nadzieje w tej książce, bo miała mieć wszystko, co lubię: urban fantasy, romans, silną główną bohaterkę i tajemniczego przystojniaka. Tymczasem dostałam jakąś parodię erotyku w klimatach fantastycznych z kiepskim stylem pisania i nijakimi bohaterami.

Chciałabym powiedzieć, że seria (która jak się okazało posiada już 7 tomów za granicą) ma potencjał, ale nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli miałbym opisać ten tytuł jednym słowem, to brzmiałoby ono “fenomenalna”. Dostałem dokładnie to czego potrzebowałem, a czego kompletnie się nie spodziewałem.

Nie była to łatwa przeprawa, bo sama książka, to prawie 1000 stron tekstu, więc czytanie trochę mi zajęło. Nie sądziłem, że tak grubą cegłę będzie się czytało, tak przyjemnie.

Wampirze Cesarstwo w dużej mierze opiera się na motywach biblijnych, co autorowi udało się wybornie. Fabuła jest bardzo przyjemnie poprowadzona i wraz z rozwojem wydarzeń, coraz bardziej wciąga czytelnika. Świat wykreowany jest piekielnie ciekawy, a postacie bardzo wyraziste. Motyw poprowadzenie opowieści, jako przesłuchania - mistrzostwo!

Główny bohater to postać, którą da się lubić i ponownie nie jest to żaden superbohater, a jeśli już nim był, to w czasie przeszłym. Otrzymujemy postać namacalną i rzeczywistą, zmęczoną życiem i już nie takiej pierwszej młodości. Postacie poboczne, to tak samo bardzo wyraziste i indywidualnie twory. Nie było tutaj postaci, której bym nie polubił, a to mi się jeszcze nie zdarzyło. Zresztą, pojawiło się tutaj kilkanaście postaci, które bardzo chętnie poznałbym bym bardziej.

Liczę na to że powstanie książka, która będzie opowiadać szerzej o wydarzeniach, które tutaj zostały tylko wspomniane.

Zakończenie, a raczej 200 ostatnich stron, to jeden wielki ciąg wydarzeń, a ostatnie 50, to istna finezja. Zwroty akcji, tajemnice i kompletnie niespodziewane sytuacje.
Tak się piszą dobrą ciężką fantastykę!
Boże jak ja chce drugi tom!

~ Dawid
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Jeśli miałbym opisać ten tytuł jednym słowem, to brzmiałoby ono “fenomenalna”. Dostałem dokładnie to czego potrzebowałem, a czego kompletnie się nie spodziewałem.

Nie była to łatwa przeprawa, bo sama książka, to prawie 1000 stron tekstu, więc czytanie trochę mi zajęło. Nie sądziłem, że tak grubą cegłę będzie się czytało, tak przyjemnie.

Wampirze Cesarstwo w dużej mierze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ja wiem, że ta książka jest lubiana przez wielu użytkowników bookstagrama i nie raz spotkałam się z określeniem, że to książka-kocyk. Ale z mojej perspektywy historia była trochę nudna. Przeczytałam ją szybko, ale nie dlatego, że nie mogłam się od niej oderwać…

Fabuła: ogrzyca Viv rezygnuje z wielkich wypraw i walki ze złolami i postanawia otworzyć kawiarnię w mieście, gdzie nikt przedtem nie słyszał o kawie. Biznes ma swoje wzloty i upadki, jest zastraszany przez lokalną mafię, a całość okraszona jest siłą przyjaźni i miłości (szczerze nie spodziewałam się tam wątku miłosnego).

Opowieść mogłaby być dobra, gdyby nie to, że momentami czułam, iż jest to bardziej karykaturalne podejście do problemów. Wyolbrzymione dziwne cechy postaci, „zła” sytuacja, która była jednym wielkim chaosem i ten miasteczkowy klimat… Nie przekonało mnie to. No i historia po podziękowaniach zupełnie bez sensu. Wątek, jak Viv poznaje kawę można ująć w dwóch zdaniach w środku książki. Na plus postać Naparstka i Katastrofy.

Słyszałam, że wychodzi kolejna książka tego autora, ale raczej nie będę po nią sięgała. Legendy i latte nie jest złą historią, ale po prostu taką nie dla mnie. Albo przynajmniej nie na ten okres w życiu.

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Ja wiem, że ta książka jest lubiana przez wielu użytkowników bookstagrama i nie raz spotkałam się z określeniem, że to książka-kocyk. Ale z mojej perspektywy historia była trochę nudna. Przeczytałam ją szybko, ale nie dlatego, że nie mogłam się od niej oderwać…

Fabuła: ogrzyca Viv rezygnuje z wielkich wypraw i walki ze złolami i postanawia otworzyć kawiarnię w mieście,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tajemnica, szkoła teatralna i młodzi ludzie- czego chcieć więcej? „A jeśli jesteśmy złoczyńcami” to opowieść w stylu dark akademia zarówno dla fanów teatru, jak i Sheakspeara.

Muszę przyznać, że klimat, umiejscowienie akcji i jej bohaterowie trafili w punkt z moimi upodobaniami. Dla osób, które nie wiedzą- byłam kiedyś dosyć mocno zaangażowana w teatr i uwielbiałam występować. Więc jak tylko bohaterowie zaczęli przygotowywać się do spektaklu- poczułam znajome uczucie…

Trochę o fabule: grupa przyjaciół z jednego rocznika przygotowuje się do wystawienia Cezara. W tym czasie wśród codziennego życia, stresu i zajęć aktorskich ginie jedna osoba. I to właściwie tyle. Ale uwierzcie mi, w książce to aż tyle.

Całość ma charakter mocno psychologiczny. Zagłębiamy się w relacje między postaciami, w ich problemy i rozterki. Jeśli miałabym określić tą powieść jednym słowem, to byłby to niepokój. Nie ważne, co się działo, zawsze było okraszone to tajemnicą, podejrzliwością i duchotą. Wszystkie wydarzenia zdawały się dusić czytelnika. I choć od razu wiedziałam kto zabił, to końcówki zdecydowanie się nie spodziewałam.

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Tajemnica, szkoła teatralna i młodzi ludzie- czego chcieć więcej? „A jeśli jesteśmy złoczyńcami” to opowieść w stylu dark akademia zarówno dla fanów teatru, jak i Sheakspeara.

Muszę przyznać, że klimat, umiejscowienie akcji i jej bohaterowie trafili w punkt z moimi upodobaniami. Dla osób, które nie wiedzą- byłam kiedyś dosyć mocno zaangażowana w teatr i uwielbiałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przebrnęłam przez drugi tom Obcej, czyli Uwięzioną w bursztynie. I momentami była to trudna przeprawa, ale całość była tego warta. Tę cegłę czyta się zaskakująco szybko i przyjemnie.

Za dużo nie mogę powiedzieć, bo wydarzenia są bezpośrednią kontynuacją pierwszej części, ale muszę przypomnieć, że kocham tę serię… Za jej dokładność, niezwykłość i niesamowity klimat, nie ważne gdzie w danym momencie znajdują się bohaterowie.

Z początku myślałam, że czytam zły tom, bo początek dzieje się w czasach Claire i narracja jest z perspektywy Rogera, ale potem wszystko nabiera sensu. Na końcu mamy piękną klamrę kompozycyjną, a w środku przynajmniej dwa momenty do płaczu (wiem, że dla niektórych może nawet i więcej).

No i muszę przyznać, że w książce tyle się dzieje, że nie wiem, czy bym ogarnęła bez uprzedniego obejrzenia serialu 🙈 Ale mimo wszystko wspaniale przyswaja się wiedzę historyczną okraszoną romansem, intrygami i tak wspaniałymi bohaterami. Choć przepraszam, ale Claire bez Jamiego była trochę bez wyrazu…

Trzeci tom ma jeszcze 100 stron więcej niż drugi, więc jeszcze trochę poczekam z jego przeczytaniem 🤡

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Przebrnęłam przez drugi tom Obcej, czyli Uwięzioną w bursztynie. I momentami była to trudna przeprawa, ale całość była tego warta. Tę cegłę czyta się zaskakująco szybko i przyjemnie.

Za dużo nie mogę powiedzieć, bo wydarzenia są bezpośrednią kontynuacją pierwszej części, ale muszę przypomnieć, że kocham tę serię… Za jej dokładność, niezwykłość i niesamowity klimat, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli brakuje Wam ciepła w czasie tej „wiosny” to serdecznie polecam The Spanish Love Deception, która zgrabnie przyniesie Wam trochę pogody ze słonecznej Hiszpanii. Tym samym historia Liny i Aarona ogrzeje Wasze serduszka i spowoduje nie raz, że zamarzycie o wakacjach i może jakimś romansie….

Książka bardzo mi się podobała, choć muszę przyznać, że nie jestem fanką wątku „od wrogów do kochanków”. Zawsze jest to dla mnie jakieś nienaturalne i dzieje się zbyt szybko. Ale lektura wykonała swoje zadanie- zaangażowała mnie, dostarczyła mi rozrywki i sprawiła, że polubiłam głównych bohaterów. Osobiście przeczytałam najpierw The American Roommate Experiment i nie wiem, czy nie zrobiłam małego błędu, bo The Spanish Love Deception (swoją drogą męczą mnie te długie angielskie tytuły) brakowało mi perspektywy Aarona. Na szczęście autorka napisała jeden rozdział z perspektywy mężczyzny. Fragment dostępny jest na stronie @wydawnictwootwarte .

Nie wiem, co mogłabym więcej napisać. Nie jest to jakaś innowacyjna książka. Ot, udawany związek, w którym wiadomo, że osoby się w sobie zakochają, ale zwlekają z powiedzeniem sobie prawdy. Nie mniej, podobała mi się relacja Liny i Aarona- zarówno te słodkie momenty, jak i te pikantne (książka co najmniej 16+). I czułam się naprawdę zaangażowana w historię. Dodatkowo mamy przedstawioną dyskryminację kobiet w „męskim” miejscu pracy oraz zarzucanie kobietom, że osiągnęły sukces poprzez przespanie się z mężczyzną.

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Jeśli brakuje Wam ciepła w czasie tej „wiosny” to serdecznie polecam The Spanish Love Deception, która zgrabnie przyniesie Wam trochę pogody ze słonecznej Hiszpanii. Tym samym historia Liny i Aarona ogrzeje Wasze serduszka i spowoduje nie raz, że zamarzycie o wakacjach i może jakimś romansie….

Książka bardzo mi się podobała, choć muszę przyznać, że nie jestem fanką wątku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż to była za książka! Jeśli myślicie, że Mężczyzna imieniem Ove podbił Instagram, to koniecznie musicie przeczytać Britt- Marie…

Backman ma w sobie coś takiego, że we wspaniały sposób ukazuje na pozór zgorzkniałych starszych ludzi w zestawieniu z dziecięcą radością i niewinnością. Nie mówiąc o humorze w książkach i wzruszających scenach, które trzeba przeczytać dwa razy, żeby upewnić się, czy dobrze się przeczytało.

Britt- Marie tu była to opowieść o kobiecie po 60-tce, która odkryła, że mąż ją zdradził, więc postanawia poszukać pracy i zacząć żyć. Dzięki swojej upartości, listom, z których nie można nic wykreślić oraz pomocy z urzędu pracy, Britt- Marie trafia do małego miasteczka, w którym zaczyna przygodę. Dużą rolę w książce odgrywa piłka nożna, choć nie jest tak wysunięta na pierwszy plan, jak hokej w Mieście niedźwiedzia.

W Borg jest tylko jeden sklep (który jest równocześnie pizzerią, warsztatem samochodowym, pocztą i wszystkim innym, co jest akurat potrzebne), są pijani ludzie na wózku, dzieci, które kochają grać w piłkę nożną, ale nie mają trenera i szczur, który uwielbia jeść Snicersy.

Uwielbiam postać Britt- Marie- jej upór, zaangażowanie, robienie list, miłość do balkonów i dobrze poukładanych szuflad na sztućce. I uwielbiam zakończenie, które, choć odrobinę otwarte, pokazuje, że można zacząć żyć po 60-tce. Jest tam też miejsce na miłość, przyjaźń, problemy rodzinne i śmierć. To wszystko jest powodem, żeby sięgnąć po Britt-Marie. Naprawdę polecam!

~ Madzia
Po więcej recenzji zapraszamy na: www.instagram.com/shaggy.books/

Cóż to była za książka! Jeśli myślicie, że Mężczyzna imieniem Ove podbił Instagram, to koniecznie musicie przeczytać Britt- Marie…

Backman ma w sobie coś takiego, że we wspaniały sposób ukazuje na pozór zgorzkniałych starszych ludzi w zestawieniu z dziecięcą radością i niewinnością. Nie mówiąc o humorze w książkach i wzruszających scenach, które trzeba przeczytać dwa razy,...

więcej Pokaż mimo to