rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Petr Švajcar od dzieciństwa czuje się lepszy od innych, bieda to „jedyne co łączy” członków jego rodziny, a małe miasteczko, w którym się wychowuje, nie ma mu nic do zaoferowania. Uczy się dobrze, idzie na studia, walczy (niechętnie) na wojnie. Nie potrzebuje przyjaciół, a pieniędzy. Wżenia się więc w rodzinę miejscowego potentata mydlanego. Owładnięty żądzą sukcesu, nie cofnie się przed niczym by osiągnąć swój cel.
Brzmi niepokojąco znajomo? Owszem, bohater „Niewidzialnego” to upiorne odbicie w lustrze... samego Havlička. Jesenice to karkonoskie Jilemnice, rodzinne miasto pisarza. Wychowany w niezamożnej rodzinie, był dobrym uczniem i studentem, a studia przerwała mu obowiązkowa służba wojskowa. Po wojnie wrócił odmieniony, zaczął pracę w banku, a wkrótce zdobył względy córki jilemnickiego potentata mydlanego Krausa, zaś małżeństwo z nią zapewniło mu dostatnie życie. Niedługie, bo w wieku 47 lat zmarł na zapalenie opon mózgowych.

Po lekturze mnożą się więc pytania. Jak wiele z Havlička jest w Švajcarze, a ile w postaci obłąkanego wuja Cyryla? Czy willa Krausa była „Przeklętym domem Hajnów”? Jakie były tak naprawdę relacje pisarza z jego żoną i czy historia Soni mogła zdarzyć się naprawdę? Postać młodziutkiej żony głównego bohatera to w końcu jedna z najtragiczniejszych na scenie „Niewidzialnego”.

Havliček gra z motywem fatum - bohater powieści pieczołowicie układa poszczególne elementy swojego sukcesu, wspina się po drabinie kariery, używając najpodlejszych metod, byle tylko iść w górę. Ma jednak świadomość, że może zostać za to ukarany, czuje, że ktoś „na górze” obserwuje jego poczynania z niepokojem, a może i z zazdrością i że czegokolwiek by nie robił i tak świat będzie przeciwko niemu. Švajcar odpycha, ale i fascynuje - nie ukrywa, że jego intencje są złe, mówi wprost, że chce osiągnąć swój cel, nie bacząc na środki i liczbę poszkodowanych w operacji „sukces”.

To nowoczesna tragedia antyczna zamknięta w domu z koszmarów. Ród Hajnów to gnijący od środka twór, osypujący się z zewnątrz, a ich posiadłość widziała niejedną ludzką tragedię i łzy, które użyźniły jedynie ziemię, na której zbudowano tę wieżę Babel - pełną pychy i niegodziwości. Wchodzący w nią Švajcar okaże się jedynie małą cegiełką, ale i kamieniem który poruszy lawinę. Havliček szczegółowo zarysowuje każdą postać na tej scenie - jej przeszłość i motywy w tym tragicznym theatrum mundi. Napięcie rośnie z każdym kolejnym aktem, poczynaniom bohaterów towarzyszy uczucie grozy i niedowierzania. a jednocześnie... lekkiego rozbawienia, iż kukiełki na tej scenie, mimo że tak bezwolne i kruche, usilnie próbują zmienić swoje przeznaczenie. Chichot losu drga w kryształowych żyrandolach, błyska złowrogim blaskiem luster. To horror bez elementów fantastycznych, to świat, gdzie najgorszą bestią jest człowiek.

I o ile ujęcie treści „Niewidzialnego” przez prl-owskich wydawców jako „historii upadku zdegenerowanej rodziny fabrykanckiej” jest niewielką nadinterpretacją, to po prostu nie wystarcza też do opisania złożoności książki Havlička. Moim zdaniem jest ona uniwersalna - pisarz krytykuje tu zarówno kapitalizm, jak i kult pracy i pogoni za pieniądzem w ogóle. Dekonstruuje ród mieszczański, ale i instytucję rodziny, małżeństwa. Nie oszczędza żadnej warstwy społecznej, z każdej strony możemy spodziewać się najgorszego - bo w końcu zło jest z początku niewidzialne.

Warto polecić w tym miejscu ekranizację powieści z 1988 roku. „Przekleństwo/Zagłada Domu Hajnów” Jiriego Svobody to arcydzieło surrealistycznego horroru psychologicznego. Hiperrealistyczna gra aktorska i nadekspresyjna praca kamery w połączeniu z nasyconą kolorystycznie scenografią tworzą obraz tak żywy, a jednocześnie tak odrealniony, że widzowi braknie tchu. Najazdy kamery, ujęcia niemal-POV i szybki montaż to techniczne cuda. Film podchodzi też bardzo skrupulatnie do materiału książkowego, wiernie ukazując historię upadku Hajnów. Svoboda, późniejszy polityk komunistycznej partii czeskiej, mógł z łatwością ukazać treść „Niewidzialnego” w konwencji bardziej politycznej. Na szczęście jego film to uniwersalna parabola o anty-Hiobie, z czytelnym, ale i niedosłownym przesłaniem, której finał naprawdę zwala z nóg.

Petr Švajcar od dzieciństwa czuje się lepszy od innych, bieda to „jedyne co łączy” członków jego rodziny, a małe miasteczko, w którym się wychowuje, nie ma mu nic do zaoferowania. Uczy się dobrze, idzie na studia, walczy (niechętnie) na wojnie. Nie potrzebuje przyjaciół, a pieniędzy. Wżenia się więc w rodzinę miejscowego potentata mydlanego. Owładnięty żądzą sukcesu, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tajemniczy "Mędrzec ze Wschodu", hipnoza, sekrety przeszłości pewnej pielęgniarki i śmiertelne zatrucie brytyjskiej obywatelki... To zbieg okoliczności, w którym słychać chichot losu czy może jednak świadomie, pieczołowicie przez kogoś konstruowana układanka? Nieustępliwa milicjantka Anna wraz z towarzyszem Motyczem rozwiążą tę zagadkową sprawę nim Ty zdążysz umyć zęby.

Klub Srebrnego Klucza znów nie zawodzi. Przede wszystkim jeśli chodzi o funkcję rozrywkową - zagadka jest frapująca, śledztwo angażuje czytelnika i tę powieść Zeydlera-Zborowskiego czyta się naprawdę w mgnieniu oka. Mamy tu nietypowe morderstwo i nietypową bohaterkę - milicjantka Anna Majewska jest energiczna, pyskata, dużo pali i co prawda nie zna angielskiego, ale lubi muzykę klasyczną ;) Lekcji psychologicznych lub społecznych raczej próżno tu szukać, ale to i tak lektura przyjemna i pożywna.

Tajemniczy "Mędrzec ze Wschodu", hipnoza, sekrety przeszłości pewnej pielęgniarki i śmiertelne zatrucie brytyjskiej obywatelki... To zbieg okoliczności, w którym słychać chichot losu czy może jednak świadomie, pieczołowicie przez kogoś konstruowana układanka? Nieustępliwa milicjantka Anna wraz z towarzyszem Motyczem rozwiążą tę zagadkową sprawę nim Ty zdążysz umyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Nic wielkiego. Ale jest tam mimo wszystko kilka myśli. Kto je zrozumiał? Tym gorzej dla nich."

Druga powieść Robbe-Grilleta jest jak gdyby prologiem do całej jego twórczości literacko-filmowej. Pozornie zamknięta w gatunku kryminału psychologicznego, zaskakuje otwartością formy i znakomitą konstrukcją fabularną 'nouveau roman'. To "kontrolowany chaos" - pętla czasu z tytułowej gumy, będąc w nieustannym ruchu, to rozluźnia, to zaciska się na szyjach i zegarkach bohaterów, przyprawiając czytelnika o przyjemny zawrót głowy.

Domniemane morderstwo niejakiego Daniela Duponta staje się tu punktem wyjścia do ukazania wewnętrznej walki, jaką toczy ze sobą agent Wallas, badający tę sprawę. Autor nakreśla tu barwny, choć zamglony (lub spowity gęstym dymem papierosowym) portret społeczności małego miasteczka. Zagubiony wśród ślepych uliczek samotny bohater, tajemnicze wille, rewolwery i tajemnice, pocztówki i gumki do ołówków... Labirynt, w jaki wciąga nas Robbe-Grillet przypomina mi także jego filmy (był znakomitym reżyserem i scenarzystą); szczególnie pierwsze: "Nieśmiertelna" (1963) czy "Trans-Europ Express" (1966), gdzie jednostka zostaje wplątana w achronologiczny ciąg zdarzeń, przypadków i słów, a klimat sennego marzenia jest niemal nie do opisania. To moje pierwsze spotkanie z prozą Alaina, ale na pewno nie ostatnie.

"Nic wielkiego. Ale jest tam mimo wszystko kilka myśli. Kto je zrozumiał? Tym gorzej dla nich."

Druga powieść Robbe-Grilleta jest jak gdyby prologiem do całej jego twórczości literacko-filmowej. Pozornie zamknięta w gatunku kryminału psychologicznego, zaskakuje otwartością formy i znakomitą konstrukcją fabularną 'nouveau roman'. To "kontrolowany chaos" - pętla czasu z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kocham. Jedne z piękniejszych wierszy dla dzieci jakie poznałem. A usłyszeć jak czyta je sama Kulmowa na płycie - magia.

Kocham. Jedne z piękniejszych wierszy dla dzieci jakie poznałem. A usłyszeć jak czyta je sama Kulmowa na płycie - magia.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po tajemniczym samobójstwie pracownicy, na firmę „Stoprojekt” spada fala nieszczęść. Zatruta kawa, anonimowe donosy, zgon na zebraniu, pobicia, kradzież i szantaże... Czy dzielni milicjanci z Trójmiasta rozwiążą zagadkę, zaplątaną niczym węzeł marynarski, nim będzie za późno?

Kryminał Majewskiej to zdecydowanie średnia lub nawet niższa półka w gatunku milicyjniaków. Postacie są słabo zarysowane, ich dramaty (i życiowe komedie) mało przekonujące. Zarówno trzecioplanowi pracownicy przeklętej firmy jak i prowadzący śledztwo milicjanci są jednakowo płascy. Nawet ich imiona i nazwiska brzmią sztucznie! Emocje towarzyszą tu czytelnikowi (jeśli w ogóle) zaledwie w jednej scenie pościgu i w finale. Rozwiązanie zagadki jest mało intrygujące - Majewska dosypuje tu szczyptę psychologicznych rozterek i wewnętrznych monologów, ale to wciąż nihil novi. Na plus plenery Gdańska i Gdyni oraz rozmiary powieści - czyta się ją bardzo szybko. Zdumiewa też ilość wypalanych przez bohaterów papierosów - zliczyć je można dziesiątkami.

Po tajemniczym samobójstwie pracownicy, na firmę „Stoprojekt” spada fala nieszczęść. Zatruta kawa, anonimowe donosy, zgon na zebraniu, pobicia, kradzież i szantaże... Czy dzielni milicjanci z Trójmiasta rozwiążą zagadkę, zaplątaną niczym węzeł marynarski, nim będzie za późno?

Kryminał Majewskiej to zdecydowanie średnia lub nawet niższa półka w gatunku milicyjniaków....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Nikt nic nie może zrobić dla mnie, ani przeciwko mnie.”

Bardzo poruszające, poetyckie studium kobiety - nieszczęśliwej, samotnej, pełnej złości na świat i żalu do samej siebie. Towarzyszymy jej, gdy pogrąża sie ona w apatii, wyniszczającej melancholii i wyrzutach sumienia. Czy ta niekochana przez bogatego męża, odrzucona przez rodzinę niewiasta o „zbyt wielkiej wyobraźni na to, by się zabić” mogłaby sama zabić z zimną krwią? Skoro szczęście nie istnieje to czy istotne jest którą drogę wybierze? Czy można żyć nienawidząc samej siebie, wciąż rozpamiętując chwile beztroski i lata doznawanych krzywd? Odpowiedzieć może „nocna skarga sosen w Argelouse - wzrusza dlatego tylko, że jest w niej coś ludzkiego”.

„Nikt nic nie może zrobić dla mnie, ani przeciwko mnie.”

Bardzo poruszające, poetyckie studium kobiety - nieszczęśliwej, samotnej, pełnej złości na świat i żalu do samej siebie. Towarzyszymy jej, gdy pogrąża sie ona w apatii, wyniszczającej melancholii i wyrzutach sumienia. Czy ta niekochana przez bogatego męża, odrzucona przez rodzinę niewiasta o „zbyt wielkiej wyobraźni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Pojął, że przegrał. Zdążył mi uciec tam, skąd się nie wraca.”

Piękna kobieta o bogatej przeszłości tonie w rozszalałym Bałtyku. Ciała nie odnaleziono, ale poza nieustępliwym majorem nikt nie wierzy w inną wersję wydarzeń niż nieszczęśliwy wypadek. Tropy prowadzą milicjanta aż za siedem mórz...

Pierwsze i mało porywające spotkanie z Edigeyem. Już w pierwszym rozdziale zdążyłem pogubić się w wielopostaciowych dialogach, zaś kilkanaście stron dalej można było domyśleć się (przynajmniej częściowo) rozwiązania zagadki, na które bohaterowie powieści wpadną sto stron dalej. Książka jest w dodatku bardzo seksistowska (ciągłe wzmianki o „kociakach”), a zawarta w niej propaganda, tak charakterystyczna dla gatunku i dekady, więcej nudzi jak bawi. Lektura „Dwóch twarzy Krystyny” przypomina nieco słuchowisko, z którego ktoś wyciął lub maksymalnie skrócił wszelkie opisy (nawet wyglądu bohaterów) i momenty „akcji” by wyrobić się w czasie antenowym. Plusy? Przedostatni rozdział i urocza okładka Jolanty Musiałowicz-Jankowskiej.

„Pojął, że przegrał. Zdążył mi uciec tam, skąd się nie wraca.”

Piękna kobieta o bogatej przeszłości tonie w rozszalałym Bałtyku. Ciała nie odnaleziono, ale poza nieustępliwym majorem nikt nie wierzy w inną wersję wydarzeń niż nieszczęśliwy wypadek. Tropy prowadzą milicjanta aż za siedem mórz...

Pierwsze i mało porywające spotkanie z Edigeyem. Już w pierwszym rozdziale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uśmiechnięty trup, widmo topielca, sekrety nadmorskiego kurortu i legenda żelaznego wozu, który pojawia się gdy ktoś ma zginąć...

Krótka powieść Rivertona to nieoczywisty kryminał w starym stylu, z psychologicznym (i w pewnym momencie fantastycznym) zacięciem. Nie jest to przykład z najwyższej półki, ale czyta się go dość szybko i bezboleśnie. Język i tłumaczenie powieści są nieco ubogie, postacie właściwie płaskie, a wątek kryminalny zaczyna ciekawić dopiero od połowy. Zaskakujące natomiast będą dla niejednego czytelnika narracja opowieści oraz jej nietuzinkowe zakończenie, godne współczesnych thrillerów. Atmosfera książki - tajemnicze odgłosy na pustkowiu, stara legenda i specyficzny detektyw - przywodzą na myśl twórczość Arthura Conana Doyle’a. I zapewne spodoba się fanom jego powieści, do których ja się niestety nie zaliczam. Podroż „Żelaznym wozem” to krótka przygoda bez większych wrażeń, ale jej finał wart jest zachodu.

Uśmiechnięty trup, widmo topielca, sekrety nadmorskiego kurortu i legenda żelaznego wozu, który pojawia się gdy ktoś ma zginąć...

Krótka powieść Rivertona to nieoczywisty kryminał w starym stylu, z psychologicznym (i w pewnym momencie fantastycznym) zacięciem. Nie jest to przykład z najwyższej półki, ale czyta się go dość szybko i bezboleśnie. Język i tłumaczenie powieści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ginie cenny obraz. Dziewczyna, która wiozła go dla zagranicznego kupca aż z Gdańska ma dziwny wypadek, milicja nie wierzy w jej wersję wydarzeń, a handlarze z czarnego rynku szykują zemstę. Dwa konkurencyjne gangi nie cofną się przed niczym by zdobyć obraz i przemycić go za granicę. Rozpoczyna się wyścig z czasem...

Kłodzińska jak zwykle świetnie zarysowuje podziemny światek - tym razem handlarzy dzieł sztuki, cynicznych, wyrachowanych i dążących, dosłownie, "po trupach do celu". Obserwujemy rosnącą piramidę domysłów, podejrzeń i sekretów pomiędzy milicją, a gangami i wśród samych handlarzy. Świetnie budowane napięcie z każdym rozdziałem rośnie, a moment pojawienia się tytułowego Trzeciego gangu zaskakuje czytelnika. Szkoda, że finał rozczarowuje jak gdyby 'serialowo' urwanym końcem, a nad głowami dzielnych milicjantów właściwie rozbłyskują wówczas aureole wszechwiedzy. Takie uroki kryminałów milicyjnych ;)

Ginie cenny obraz. Dziewczyna, która wiozła go dla zagranicznego kupca aż z Gdańska ma dziwny wypadek, milicja nie wierzy w jej wersję wydarzeń, a handlarze z czarnego rynku szykują zemstę. Dwa konkurencyjne gangi nie cofną się przed niczym by zdobyć obraz i przemycić go za granicę. Rozpoczyna się wyścig z czasem...

Kłodzińska jak zwykle świetnie zarysowuje podziemny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O duchach, nadgorliwości i zabójczej kąpieli w domysłach. Powieść to krótka, jednak napisana w tak archaicznym i mało porywającym stylu, że jej pozycja "klasyka gatunku" zależy dziś chyba jedynie od dobrej woli czytelnika. A tego ostatniego łatwo może ululać do snu, tak jak bohaterów prologu, który przedstawia główną fabułę jako treść tajemniczego rękopisu pisanego "pięknym charakterem pisma, ręką kobiecą..." Gdybym wcześniej nie oglądał (skądinąd doskonałej!) ekranizacji powieści z 1961 roku niewiele bym z oryginału zrozumiał. Ale przekonać się było warto samemu.

O duchach, nadgorliwości i zabójczej kąpieli w domysłach. Powieść to krótka, jednak napisana w tak archaicznym i mało porywającym stylu, że jej pozycja "klasyka gatunku" zależy dziś chyba jedynie od dobrej woli czytelnika. A tego ostatniego łatwo może ululać do snu, tak jak bohaterów prologu, który przedstawia główną fabułę jako treść tajemniczego rękopisu pisanego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Aż chce się mieć 70 lat, siedzieć w latarni i tylko czytać książki.

Aż chce się mieć 70 lat, siedzieć w latarni i tylko czytać książki.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kto myszkował w domu profesorowej? Czy jej śmierć była na pewno naturalna? Co wskaże niezidentyfikowany trup z Kampinosu?

Dość nietypowa pozycja w gatunku kryminałów milicyjnych. Przede wszystkim zaskakuje trójpodziałem wewnątrz fabuły - pierwsza część „Strach” świetnie buduje napięcie i przykuwa uwagę widza. Jednak następująca po niej część 2 przedstawia nagle zupełnie inny wątek! Inni bohaterowie, nowa zbrodnia i nieoczekiwane śledztwo wydają się być z zupełnie innej bajki. Zaś po kilkudziesięciu stronach, właśnie gdy czytelnik zaczyna wątpić czy aby na pewno czyta wciąż tę samą powieść - wątki nagle zaczynają się łączyć, a tropy stają się wyraźniejsze... Ostatnie następują „Rozliczenia”.

Autor, a właściwie autorzy (Ziemski to pseudonim literacki pary pisarzy), znakomicie grają czasem i tę niedużą książeczkę czyta się właściwie jednym tchem. Dużo tu dialogów, zaskakuje też mnogość postaci (cały przekrój społeczeństwa) oraz urocza propaganda. Między wierszami można wyczytać, iż prywatne firmy „drenują polski rynek z pieniędzy i siły roboczej”, zachodnie państwa wykradały nam rewolucyjne projekty, a im wyższy status społeczny bohatera, tym większym okaże się gburem. Zwłaszcza w stosunku do poczciwego milicjanta.

Powieść Ziemskiego to niezły kryminał, z którego kilka pomysłów fabularnych mogłoby służyć za punkt wyjścia dla osobnego dzieła. Dzieje się tu dużo i, nawet jeśli finał nie należy do zaskakujących, „Saldo Mortale” czyta się dobrze.

Kto myszkował w domu profesorowej? Czy jej śmierć była na pewno naturalna? Co wskaże niezidentyfikowany trup z Kampinosu?

Dość nietypowa pozycja w gatunku kryminałów milicyjnych. Przede wszystkim zaskakuje trójpodziałem wewnątrz fabuły - pierwsza część „Strach” świetnie buduje napięcie i przykuwa uwagę widza. Jednak następująca po niej część 2 przedstawia nagle zupełnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezbyt udane pierwsze spotkanie z Tomaszem M., okupione mękami czytania przydługich opisów (między innymi zająca w zaroślach) i analizowania zupełnie nieinteresujących podróży bohaterów, od których grymas ziewania nieustannie wykrzywiał mi facjatę. Szkoda, ale dziękuję, że oszczędzono mi takiej "lektury" w szkole średniej.

Niezbyt udane pierwsze spotkanie z Tomaszem M., okupione mękami czytania przydługich opisów (między innymi zająca w zaroślach) i analizowania zupełnie nieinteresujących podróży bohaterów, od których grymas ziewania nieustannie wykrzywiał mi facjatę. Szkoda, ale dziękuję, że oszczędzono mi takiej "lektury" w szkole średniej.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mimo, że to niewątpliwa klasyka gatunku, a zawarta w powieści wymowa jest zawsze aktualna, to wyżej stawiam jednak film na jej podstawie z 1970 roku. Wszystkie zmiany dokonane przez Bertolucciego (w tym nieoczywiste zakończenie) po prostu bardziej do mnie przemawiają. Tym samym Moravię odkładam na półkę wzruszając ramionami, a do filmu Bernarda chętnie wracam.

Mimo, że to niewątpliwa klasyka gatunku, a zawarta w powieści wymowa jest zawsze aktualna, to wyżej stawiam jednak film na jej podstawie z 1970 roku. Wszystkie zmiany dokonane przez Bertolucciego (w tym nieoczywiste zakończenie) po prostu bardziej do mnie przemawiają. Tym samym Moravię odkładam na półkę wzruszając ramionami, a do filmu Bernarda chętnie wracam.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jedna z najbardziej oryginalnych książek dzieciństwa. Niezwykłe przygody księcia Kurzydzióbka, ministra królewskiego kurnika Grzędowa, który wchodzi w posiadanie magicznego pierścienia, zaskakują humorem i pobudzają dziecięcą wyobraźnię. Piękne ilustracje Krystyny Michałowskiej przypominają obrazy ze snów. Co jakiś czas wracam do tej książki z przyjemnością.

Jedna z najbardziej oryginalnych książek dzieciństwa. Niezwykłe przygody księcia Kurzydzióbka, ministra królewskiego kurnika Grzędowa, który wchodzi w posiadanie magicznego pierścienia, zaskakują humorem i pobudzają dziecięcą wyobraźnię. Piękne ilustracje Krystyny Michałowskiej przypominają obrazy ze snów. Co jakiś czas wracam do tej książki z przyjemnością.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trauma. Choć od jej lektury w dzieciństwie nigdy nie spojrzałem już na osiołka, lisa czy świerszcza w ten sam sposób.

Trauma. Choć od jej lektury w dzieciństwie nigdy nie spojrzałem już na osiołka, lisa czy świerszcza w ten sam sposób.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szufladka „prawdziwej historii” nie zawsze się sprawdza. Na siłę udramatyzowane wspomnienia nie mają żadnej wartości, jeśli prowadzą z czytelnikiem jedynie tanią „grę na emocjach”. Jeszcze gorzej, gdy są tendencyjne, nastawione by jednych oczernić, a drugich wybielić.
Niezależnie od poglądów historycznych i politycznych warto jednak usłyszeć głos świadków wydarzeń, o które kilkadziesiąt lat później się spieramy lub pytamy: „a jak było naprawdę?” Usłyszeć głos tych, których często nikt nie chciał słuchać - kobiet, walczących matek, żon i córek. To poruszające, zróżnicowane wspomnienia walczących (nie tylko z bronią w ręku), które żyją w nich po dziś dzień. Wstrząsająca lektura, którą czyta się jednym tchem, czasem nawet do jego utraty... Tak niewiarygodne są dzieje Dziewczyn z Powstania.

Szufladka „prawdziwej historii” nie zawsze się sprawdza. Na siłę udramatyzowane wspomnienia nie mają żadnej wartości, jeśli prowadzą z czytelnikiem jedynie tanią „grę na emocjach”. Jeszcze gorzej, gdy są tendencyjne, nastawione by jednych oczernić, a drugich wybielić.
Niezależnie od poglądów historycznych i politycznych warto jednak usłyszeć głos świadków wydarzeń, o które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To niewątpliwie piękna i wartościowa książka o niezwykłej poetce. Nie mogła być typową biografią, opisem kolei życia czy gawędą o twórczości. Autor przedstawia więc ostatnie kilkanaście lat z życia Szymborskiej, podczas których współpracował z nią jako osobisty sekretarz. Opowieść o tym jak Nagroda Nobla zmieniła życie samej Szymborskiej i jej towarzysza wciąga czytelnika, rysując mu intymną stronę po-noblowskiej rzeczywistości, którą swojego czasu żyła cała Polska. Nie brak tu ciekawych anegdot, zwierzeń i opisów spotkań na krańcach świata. Wrażenia dopełniają doskonałe fotografie, przedruki i zabawne obrazki z archiwum poetki i autora.

Niestety styl Rusinka zatrzymuje się gdzieś między reportażem polonisty-podróżnika, a nieuporządkowanym dziennikiem. Chaotycznie prowadzone wspomnienia, przeplatane jego uwagami ~o poezji~ i nieco zbyt prywatnymi „wycieczkami” trochę utrudniają podróż z główną bohaterką opowieści. Autor nie unika też błędów, lekko zaskakujących przy jego wykształceniu i profesji, a do fotografii czasem wkrada się nieporządek. Mieszanina stylów, niekonsekwencja w sposobie podziałów czy cytowania wierszy i powtarzające się fragmenty to oczywiście drobiazgi, które nie powinny odwrócić uwagi od samej treści, jednak warto przestrzec bardziej wrażliwych.. Całość ma niezaprzeczalną wartość, a do kilku fragmentów wraca się z prawdziwą przyjemnością.

To niewątpliwie piękna i wartościowa książka o niezwykłej poetce. Nie mogła być typową biografią, opisem kolei życia czy gawędą o twórczości. Autor przedstawia więc ostatnie kilkanaście lat z życia Szymborskiej, podczas których współpracował z nią jako osobisty sekretarz. Opowieść o tym jak Nagroda Nobla zmieniła życie samej Szymborskiej i jej towarzysza wciąga czytelnika,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powyższe wydanie rozpada się w rękach niemal tak szybko jak akcja całej powieści.

Powyższe wydanie rozpada się w rękach niemal tak szybko jak akcja całej powieści.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Szapocznikow była artystką niepokorną, niezwykłą. Żyła szybko i umierała zbyt młodo, tworząc do końca życia według własnych reguł. I zdecydowanie zasługuje na lepszą książkę. Mimo, że pięknie wydany, „Ferwor” jest lekturą dość nierówną i co niektórym może się dłużyć. Beylin porywa się z przysłowiową motyką na słońce, pragnąc stworzyć obszerny kontekst społeczno-historyczno-kulturowy jako (równoprawne?) tło biografii rzeźbiarki. Zbyt dużo tu dygresji, nieuzasadnionych polemik i zbędnych pytań retorycznych od autora; chaotyczne retrospekcje i bałagan w (skądinąd bardzo bogatej) bibliografii i przypisach utrudniają lekturę, mimo że sama podróż przez dzieje Szapocznikow jest niezwykłym doznaniem. Godnym polecenia jest wspominany przez autora dokument nakręcony w 2009 roku „Każde dotknięcie zostawia ślad” duetu Zakrzewskiej i Turowicz.

Szapocznikow była artystką niepokorną, niezwykłą. Żyła szybko i umierała zbyt młodo, tworząc do końca życia według własnych reguł. I zdecydowanie zasługuje na lepszą książkę. Mimo, że pięknie wydany, „Ferwor” jest lekturą dość nierówną i co niektórym może się dłużyć. Beylin porywa się z przysłowiową motyką na słońce, pragnąc stworzyć obszerny kontekst...

więcej Pokaż mimo to