rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Trzeci tom i dalej nie wiem, jak działa magia.
I jakie zniszczenia siali Lucivar i Daemon. I kim jest ten osławiony Sadysta. To takie wygodne, rzucić hasłem, niech czytelnik sam się domyśli.
Narracja urywa się w takich strategicznych momentach, byle czytelnik się nie dowiedział, jak wyglądał maelstrom, co robił Sadysta, i wiele innych rzeczy. Można przypuszczać, że sama Bishop tego nie wie.

W wątku krewniaków widać było, że Bishop nęci ta tematyka, jednak nie zdecydowała się wtedy tego podjąć - na szczęście. Z jej wtedy "warsztatem" by nie podołała.

Zbliżanie się do punktu kulminacyjnego, decydującego starcia - dramat. Każdy robi, co chce, jak chce, kiedy chce, mówi, co chce, chodzi, gdzie chce, nikogo o niczym nie informując.
A rozwiązanie fabuły... Bishop zdaje się być zbyt miękka, by jakkolwiek skrzywdzić swoich bohaterów. I zdaje się nie rozumieć, że Daemon tak przecież nie zrobił żadnej z rzeczy, które nigdy nie zostaną wybaczone... Smutne, bo to zaciemnienie umysłu przerzuca się także na bohaterów.

Jak dobrze, że moje wakacje się skończyły, inaczej musiałabym z braku laku przeczytać czwarty tom.

Trzeci tom i dalej nie wiem, jak działa magia.
I jakie zniszczenia siali Lucivar i Daemon. I kim jest ten osławiony Sadysta. To takie wygodne, rzucić hasłem, niech czytelnik sam się domyśli.
Narracja urywa się w takich strategicznych momentach, byle czytelnik się nie dowiedział, jak wyglądał maelstrom, co robił Sadysta, i wiele innych rzeczy. Można przypuszczać, że sama...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przy drugim tomie ciągle się łudziłam, że w końcu zrozumiem, jak działa skonstruowany przez Bishop świat.
No i niestety, i tu się rozczarowałam. Dalej nie mam pojęcia. A rozczarowań było tylko więcej.

Bishop nagle porzuca wątki, które powinna rozwinąć (np. rozprawić się z konsekwencjami zdarzeń), a postacie i zdarzenia grzecznie pojawiają się po przerwie, jakby nigdy nic.
Knowania i intrygi są tak słabe, że ciężko jest tak w ogóle określać.
Legenda o powstaniu świata jest nijaka i smutna w swojej żałosności.

No i każdy tom kończy się tak, że mógłby zakończyć cykl. Że też Bishop nie mogła się powstrzymać i ciągle do tego wracała...
Czytałam to tylko dlatego, że nie miałam na wakacjach nic poza trylogią.

Przy drugim tomie ciągle się łudziłam, że w końcu zrozumiem, jak działa skonstruowany przez Bishop świat.
No i niestety, i tu się rozczarowałam. Dalej nie mam pojęcia. A rozczarowań było tylko więcej.

Bishop nagle porzuca wątki, które powinna rozwinąć (np. rozprawić się z konsekwencjami zdarzeń), a postacie i zdarzenia grzecznie pojawiają się po przerwie, jakby nigdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Daję cztery gwiazdki, choć korci mnie mniej, bo uznałam, że Bishop się jeszcze nie wyrobiła jak gdy pisała "Innych".
I nie byłam po lekturze kolejnych tomów. Gdybym wiedziała, co mnie czeka, w życiu nie męczyłabym się z próbami zrozumienia tej książki i w ogóle z rozpoczynaniem czytania trylogii.

Bishop choćby chciała tu stworzyć coś fajnego, takie swoje fantasy... Tym jednak, co osiągnęła, jest fantasy słabe i bez polotu.
Miało być "jej", wyszło pogmatwane, niejasne, naciągane.
Miało być szokująco, jest niesmacznie.
Miało być dojrzale, erotycznie, elektryzująco - momentami jest dziecinnie.

Po przeczytaniu całej książki nadal nie za bardzo wiadomo, jak działa magia, te tytułowe kamienie.
Reakcje i zachowania bohaterów są teatralne i na dodatek mężczyźni zachowują się jak baby omdlewające z byle powodu.
No i ta perełka: "wyglądał tak hermafrodytycznie, bardziej męsko...". Niewątpliwie nie tylko ja jestem ciekawa, JAK to miałoby być możliwe.

Co jej jednak trzeba przyznać, specjalizuje się w ośrodkach zamkniętych dla dziewcząt ( przy "poletku marchewek" przeszedł mnie pewien dreszcz).

Daję cztery gwiazdki, choć korci mnie mniej, bo uznałam, że Bishop się jeszcze nie wyrobiła jak gdy pisała "Innych".
I nie byłam po lekturze kolejnych tomów. Gdybym wiedziała, co mnie czeka, w życiu nie męczyłabym się z próbami zrozumienia tej książki i w ogóle z rozpoczynaniem czytania trylogii.

Bishop choćby chciała tu stworzyć coś fajnego, takie swoje fantasy... Tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Początkowo byłam zniesmaczona, czytając książkę. Byłam świeżo po lekturze wypocin Trudi Canavan, a początek książki Aveyard jest strasznie podobny - dziewczyna z plebsu, nieznosząca systemu, złodziejka...
Na szczęście Victoria wykazała się większym rozumem oraz przenikliwością niż Trudi i kreując swój świat, wzięła pod uwagę wiele aspektów, np. politycznych czy społecznych.
Odnosi się wrażenie, że autorka chciała się czymś wyróżnić i padło na szokującą brutalność - ciężko jednak stwierdzić, czy to kwestia tłumacza, czy warsztatu autorki, ale nie daje się to dobrze odczuć. Nie można jej jednak, na szczęście, odmówić pewnego kunsztu. Ma trochę oryginalnych, zaskakująco dobrych fragmentów oraz spostrzeżeń. Książkę czyta się też gładko oraz szybko.
Niestety, zakończenie, zamiast być wisienką na torcie, zakrawa o porażkę. Jest naciągane i nijak nie zachęca do sięgnięcia po kolejny tom. A szkoda.

Początkowo byłam zniesmaczona, czytając książkę. Byłam świeżo po lekturze wypocin Trudi Canavan, a początek książki Aveyard jest strasznie podobny - dziewczyna z plebsu, nieznosząca systemu, złodziejka...
Na szczęście Victoria wykazała się większym rozumem oraz przenikliwością niż Trudi i kreując swój świat, wzięła pod uwagę wiele aspektów, np. politycznych czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pilipiukowi nie można odmówić poziomu, jaki trzyma, trzeba jednak lubić jego styl (i tolerować wielokropki ;)). W przypadku "Kuzynek" jednak nawet to nie jest wystarczające. Przy siódmym opisie Moniki odczuwa się już pewne rozdrażnienie; przy bodaj szesnastym jest to już silna irytacja. Także konstrukcja tytułowych bohaterek pozostawia do życzenia, są jakieś takie... męskie... choćby w kwestii rozmarzania się nad urodą w/w Moniki.
Słowem, z ulgą przebrnęłam przez książkę i po resztę cyklu z pewnością nie sięgnę.

Pilipiukowi nie można odmówić poziomu, jaki trzyma, trzeba jednak lubić jego styl (i tolerować wielokropki ;)). W przypadku "Kuzynek" jednak nawet to nie jest wystarczające. Przy siódmym opisie Moniki odczuwa się już pewne rozdrażnienie; przy bodaj szesnastym jest to już silna irytacja. Także konstrukcja tytułowych bohaterek pozostawia do życzenia, są jakieś takie......

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dotąd czytałam książki Canavan siłą rozpędu, nie mogąc się powstrzymać przed poznaniem kolejnej bzdury, jakimi często i gęsto raczy autorka.
Przy "Łotrze" jednak przestało mnie to już bawić, a zwyczajnie męczyć.

Okrutne, ale bohaterowie są tak samo głupi jak ich twórczyni. Cierpią, w zupełnie losowych momentach, na ciemnotę zasnuwającą absolutnie oczywiste fakty, czyniąc je dla nich nieosiągalnymi. Weźmy tu dla przykładu sąd nad Lilią i Naki. Tu pięciolatek pokazałby palcem winnego, ale z jakiegoś powodu (najpewniej tego podanego przeze mnie na początku akapitu) cała intelektualna elita Gildii nie jest w stanie przeniknąć misternie utkanej zbrodni.

Autorka dysponuje bogatym arsenałem bzdur. Na przykład przedstawia społeczeństwo dążące do równości, przy czym mężczyźni są w nim traktowani niemalże jak śmieci. Aha, i autorka przypisuje tę zasługę - niebywałą sprawiedliwość cechującą ową społeczność - rządom kobiet.
Jakby sam feminizm nie wystarczył, książka zakrawa również o pean na cześć homoseksualizmu - nie mam nic przeciwko ani homoseksualizmowi, ani jego motywowi w literaturze, jednak w wykonaniu Canavan bodaj wszystko jest nieudolne i irytujące.

Z całą stanowczością Canavan jest najgorszą autorką, z jaką się zetknęłam. Aż strach myśleć, jak wyglądałyby jej dzieła bez całego sztabu ludzi, jakim dziękuje na końcach książek.

Dotąd czytałam książki Canavan siłą rozpędu, nie mogąc się powstrzymać przed poznaniem kolejnej bzdury, jakimi często i gęsto raczy autorka.
Przy "Łotrze" jednak przestało mnie to już bawić, a zwyczajnie męczyć.

Okrutne, ale bohaterowie są tak samo głupi jak ich twórczyni. Cierpią, w zupełnie losowych momentach, na ciemnotę zasnuwającą absolutnie oczywiste fakty, czyniąc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciąg dalszy nieustannych potknięć autorki. Dowolnie (a może, co gorsza i o zgrozo, nieświadomie...?) manipuluje "faktami" i logiką wedle jakiegoś swojego widzimisię. Fabułę tworzy bezrefleksyjnie, zdaje się zapominać o jej poszczególnych elementach. Jedną z perełek jest scena chowania się za wodospadem, gdzie Canavan jakby zapomniała, że prześladowca jest tuż obok, bo w pewnym momencie jedna z postaci krzyknęła w złości - zdaje się, że dość głośno - a mimo to pozostała nieusłyszana.
W pewien sposób książki Canavan są ciekawe. Ciągle mnie zaskakuje i w pewien sposób nie mogę się doczekać kolejnych bzdur, jakie zaprezentuje.

Ciąg dalszy nieustannych potknięć autorki. Dowolnie (a może, co gorsza i o zgrozo, nieświadomie...?) manipuluje "faktami" i logiką wedle jakiegoś swojego widzimisię. Fabułę tworzy bezrefleksyjnie, zdaje się zapominać o jej poszczególnych elementach. Jedną z perełek jest scena chowania się za wodospadem, gdzie Canavan jakby zapomniała, że prześladowca jest tuż obok, bo w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z książki na książkę Cherezińska nabiera rozmachu i wyraźnie widać, jak poprawia się jej kunszt. Trzeci tom wprost pochłonęłam. Jest wprost porywający.

Z książki na książkę Cherezińska nabiera rozmachu i wyraźnie widać, jak poprawia się jej kunszt. Trzeci tom wprost pochłonęłam. Jest wprost porywający.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To było moje pierwsze zetknięcie z Cherezińską i... zostałam mile zaskoczona. Dbałość o fakty i szczegóły, epokowe wyrażenia - nie spodziewałam się tego.
Co mi się jednak bardzo nie podoba, to wątek fantastyczny. Jest nieudolny, dziwny i psuje realistyczny świat wykreowany przez Cherezińską.

To było moje pierwsze zetknięcie z Cherezińską i... zostałam mile zaskoczona. Dbałość o fakty i szczegóły, epokowe wyrażenia - nie spodziewałam się tego.
Co mi się jednak bardzo nie podoba, to wątek fantastyczny. Jest nieudolny, dziwny i psuje realistyczny świat wykreowany przez Cherezińską.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety, jak uwielbiam twórczość Chereińskiej, tak ta saga jest na niej swego rodzaju plamą. Tak, nie jest to typowe przedstawienie wikingów; tak, Cherezińska lawirowała wśród niepewnych źródeł informacji; niestety w sadze brakuje głębi.
A zakończenie całego cyklu? Nie mam nic przeciwko homoseksualizmowi i Cherezińska w innych swoich książkach pokazała, że nie boi się poruszać tematu. Tu jednak "nagłe odkrycie" tego jest śmieszne i odejmuje cały ewentualny urok, jaki książka mogłaby mieć.

Niestety, jak uwielbiam twórczość Chereińskiej, tak ta saga jest na niej swego rodzaju plamą. Tak, nie jest to typowe przedstawienie wikingów; tak, Cherezińska lawirowała wśród niepewnych źródeł informacji; niestety w sadze brakuje głębi.
A zakończenie całego cyklu? Nie mam nic przeciwko homoseksualizmowi i Cherezińska w innych swoich książkach pokazała, że nie boi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cherezińska doskonale buduje świat tamtych czasów - jak o czymś pisze, widać, że wie o czym. Ta dbałość sprawia, że w trakcie czytania czytelnik przenosi się do wykreowanego przez nią świata.
Postacie są pełnokrwiste, żywe, nieszablonowe; każdemu zdarza się przeklnąć, każdy ma swoje przywary, nie wszystko idzie zgodnie z planem.
A wizja przebiegu zdarzeń, jaką stworzyła Cherezińska? Wierzę, że najlepsza, jaką mogła stworzyć w oparciu o źródła oraz swój zmysł literacki.

Cherezińska doskonale buduje świat tamtych czasów - jak o czymś pisze, widać, że wie o czym. Ta dbałość sprawia, że w trakcie czytania czytelnik przenosi się do wykreowanego przez nią świata.
Postacie są pełnokrwiste, żywe, nieszablonowe; każdemu zdarza się przeklnąć, każdy ma swoje przywary, nie wszystko idzie zgodnie z planem.
A wizja przebiegu zdarzeń, jaką stworzyła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cały cykl o Moist'cie dziwnie odstaje od reszty twórczości Pratchett'a. Brakuje w nim bystrości i ciętości żartów, a co więcej - jest dziwnie dziecinny. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to postępująca choroba Terry'ego również w taki sposób na niego rzutowała, a więc na jego twórczość.
W pewien sposób można patrzeć na jego ostatnie książki na zawoalowane pożegnanie Świata Dysku, zmierzch twórczości Terry'ego.

Cały cykl o Moist'cie dziwnie odstaje od reszty twórczości Pratchett'a. Brakuje w nim bystrości i ciętości żartów, a co więcej - jest dziwnie dziecinny. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to postępująca choroba Terry'ego również w taki sposób na niego rzutowała, a więc na jego twórczość.
W pewien sposób można patrzeć na jego ostatnie książki na zawoalowane pożegnanie Świata...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia względem tej książki.
Po cyklu z Moistem zaczęła się naprawdę godnie i faktycznie stawała na wysokości zadania, by zakończyć twórczość Pratchett'a - w pewien sposób pełna tęsknoty i jakiegoś dziwnego smutku.
Jednakże w mniej więcej połowie staje się coś dziwnego. Fabuła, jaką Pratchett dotąd zbudował, zdaje się burzyć i książka zmienia się w jakąś farsę. Nie można oprzeć się wrażeniu, że to nie on ją pisał, a to, co powstało, jest marną imitacją jego stylu, a wręcz gorzej, niesmaczną parodią. Żarty są zupełnie nie na poziomie Terry'ego, zwłaszcza ten o jajkach sadzonych. Narracja staje się dziwnie wartka, nieskładna, jak lawina zmiatająca wszystko na swojej drodze. A rozwiązanie fabuły? Żenada i kiepski żart.
W posłowiu jest wzmianka, że Pratchett'owi pomagano pod koniec tworzenia książki. Nie mogę się oprzeć nieprzyjemnemu wrażeniu, że to po prostu żerowanie na jego śmierci. To, co stworzył, powinno się zostawić takim, jakie jest - choćby niedokończone.

Mam mieszane uczucia względem tej książki.
Po cyklu z Moistem zaczęła się naprawdę godnie i faktycznie stawała na wysokości zadania, by zakończyć twórczość Pratchett'a - w pewien sposób pełna tęsknoty i jakiegoś dziwnego smutku.
Jednakże w mniej więcej połowie staje się coś dziwnego. Fabuła, jaką Pratchett dotąd zbudował, zdaje się burzyć i książka zmienia się w jakąś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Idąc korytarzem, słuchała dźwięków dobiegających z pokojów, w których leżeli pacjenci. Chrapliwy oddech powiedział jej, że w jednym z nich znajdował się pacjent z problemami oddechowymi, a jęki dochodzące z innego pomieszczenia stanowiły informację o jakiejś bolesnej przypadłości."
Kwintesencja twórczości Canavan.

"Idąc korytarzem, słuchała dźwięków dobiegających z pokojów, w których leżeli pacjenci. Chrapliwy oddech powiedział jej, że w jednym z nich znajdował się pacjent z problemami oddechowymi, a jęki dochodzące z innego pomieszczenia stanowiły informację o jakiejś bolesnej przypadłości."
Kwintesencja twórczości Canavan.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałam oryginał i język angielski jest tam przystępny, i czyta się gładko. A co z samą treścią? Chris zręcznie buduje ją na sytuacjach z własnego życia zawodowego; coś, co sam przeżył, przetestował i sprawdził, że działa; ale także sytuacje, w których nie wszystko poszło dobrze.
Wg mnie obowiązkowa pozycja. Bo negocjacje to nie tylko negocjowanie uwolnienia zakładników, to coś, czego używamy na co dzień względem dziecka, partnera, współpracowników. Ta książka otwiera oczy - dosłownie - żeby postrzegać innych inaczej, wyjść poza "ja, ja, ja" i zamiast tego spojrzeć oczami kogoś innego.

Czytałam oryginał i język angielski jest tam przystępny, i czyta się gładko. A co z samą treścią? Chris zręcznie buduje ją na sytuacjach z własnego życia zawodowego; coś, co sam przeżył, przetestował i sprawdził, że działa; ale także sytuacje, w których nie wszystko poszło dobrze.
Wg mnie obowiązkowa pozycja. Bo negocjacje to nie tylko negocjowanie uwolnienia zakładników,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to jedna z bardziej intrygujących książek, jakie czytałam. Na początku czytałam ją z kwaśną miną - ta tematyka, narracja... Następuje jednak w fabule punkt zwrotny, jak zakręt na spokojnej dotąd rzece, po którym nurt porywa i nie da się mu przeciwstawić. Ta książka wprost pochłania!

Jest to jedna z bardziej intrygujących książek, jakie czytałam. Na początku czytałam ją z kwaśną miną - ta tematyka, narracja... Następuje jednak w fabule punkt zwrotny, jak zakręt na spokojnej dotąd rzece, po którym nurt porywa i nie da się mu przeciwstawić. Ta książka wprost pochłania!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka jak zawsze trzyma poziom i daje wyraz swojej wiedzy oraz umiejętnościom. To jest kunszt, uczynić historię konia wyścigowego tak pasjonującą, że nawet ja, nawet w najmniejszym stopniu nieinteresująca się wyścigami konnymi, czytałam ją z wypiekami na policzkach ;)

Autorka jak zawsze trzyma poziom i daje wyraz swojej wiedzy oraz umiejętnościom. To jest kunszt, uczynić historię konia wyścigowego tak pasjonującą, że nawet ja, nawet w najmniejszym stopniu nieinteresująca się wyścigami konnymi, czytałam ją z wypiekami na policzkach ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to książka, która powinna być obowiązkową lekturą (gdyby tylko nie paradoks, że lektur się zwykle unika) każdego człowieka.

Jest to książka, która powinna być obowiązkową lekturą (gdyby tylko nie paradoks, że lektur się zwykle unika) każdego człowieka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając trylogię, byłam przekonana, że to debiut siedemnastolatki. Nastolatce można by wybaczyć niedociągnięcia, braki wiedzy czy konsekwencji, więc patrzyłam na to przez palce. Kiedy jednak po przeczytaniu pierwszego tomu dowiedziałam się, że autorka, pisząc trylogię, miała ponad 30 lat, oniemiałam.
Kolejne tomy czytałam, powodowana chorobliwą chęcią dowiedzenia się, jak rozległe są braki w wiedzy i wręcz myśleniu autorki, i jak bardzo nie ma pojęcia o życiu. Tak, tak; to książka fantastyczna, jednak i tu obowiązują najbardziej podstawowe zasady chociażby jakiegoś rozsądku. W tej kwestii autorka najbardziej wyłożyła się na racjonalności zachowań postaci - koszmar. Także rozwiązania fabularne są niemal żadne, jakby autorka aprobowała pierwszy, choćby najgorszy, pomysł, jaki wpadnie jej do głowy, i już więcej do tej sprawy nie wracała.
W budowaniu "intryg" autorka zachowuje się jak dziecko, któremu daje się cukierka i nie powstrzymuje się, by go nie zjeść, by dostać drugiego; cała tajemniczość rozwiewa się już w przeciągu góra strony, jakby autorka nie mogła się doczekać, aby ukazać swój geniusz.
I ta płytkość konstrukcji postaci... Nawet największe rozterki zajmują maksymalnie jedną stronę, choćby na szali ważyło się wszystko. A obrady najznamienitszych osób i tęgich głów? Podobne raczej debatom dzieci. Żart.
Jedyne, co trylogii można przyznać, to że czyta się ją łatwo i szybko - dobra książka na po pracy, kiedy się jest zbyt zmęczonym na cokolwiek jakkolwiek ambitnego.

Czytając trylogię, byłam przekonana, że to debiut siedemnastolatki. Nastolatce można by wybaczyć niedociągnięcia, braki wiedzy czy konsekwencji, więc patrzyłam na to przez palce. Kiedy jednak po przeczytaniu pierwszego tomu dowiedziałam się, że autorka, pisząc trylogię, miała ponad 30 lat, oniemiałam.
Kolejne tomy czytałam, powodowana chorobliwą chęcią dowiedzenia się, jak...

więcej Pokaż mimo to