-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2
-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
2022-11-24
2022-12-29
Autorka stworzyła bardzo zróżnicowanych bohaterów, z wadami i zaletami. Eliza z miejsca zdobywa naszą sympatię swoją otwartością, szczerością i ambitnym podejściem do pracy. Szalenie urzekła mnie postać Piotra. To bardzo rodzinny, uczuciowy i troskliwy mężczyzna. W taki fajny sposób, w żadnym razie nie jest fajtłapowaty czy coś w tym stylu. Po prostu dobro rodziny stawia ponad swoje potrzeby. Stanowczości też mu nie brakuje. Chciałabym, aby w prawdziwym życiu każdy facet miał choć trochę jego cech charakteru. Zyskał w moich oczach podziw. Podobała mi się relacja jego i Elizy oparta na wsparciu, zaufaniu, powolnym budowaniu związku oraz pojawiające się między nimi napięcie.
"Jego troska, czułość i oddanie sprawiły, że zajął w moim sercu szczególne miejsce. Żaden mężczyzna tam nie dotarł. Nigdy."
W przełamaniu trudniejszych, poważniejszych tonów fabuły pomagają bohaterowie drugoplanowi Kacper i Lila. Wprowadzają do historii radość, spontaniczność, dziecięcą beztroskę i szczerość, której często brakuje dorosłym.
Karolina Zielińska porusza tematy, o których wciąż mówi się za mało. Samotne macierzyństwo, choroba i związane z nią wyzwania dnia codziennego, żałoba, poczucie straty, sprawiają, że nie jest łatwo. Ale smutek, ból, cierpienie, strach - dużo łatwiej znieść, gdy ma się obok siebie kogoś bliskiego, kto wysłucha, zrozumie i wesprze. Z kolei tolerancja, szacunek, odpowiedzialność, miłość to wartości, które powinny być nam wpajane od najmłodszych lat.
"Nagle straciłam poczucie stabilności i wszystko to, co wydawało się trwałe, niemalże niezniszczalne, okazało się kruche i niepewne."
Emocje, jakie towarzyszyły mi podczas lektury, sprawiły, że naprzemiennie wzruszałam się, płakałam, śmiałam. Element tajemnic, sekretów i zaskoczenia sprawił, że czytałam z niesłabnącym zainteresowaniem. Zakończenie jak dla mnie pozostawione z lekko uchyloną furtką na być może kontynuację.
"Nie pozwól, żeby brak zaufania przyćmił to, co najważniejsze. On zaczeka tyle, ile będzie trzeba, ale to ty musisz wykonać pierwszy krok."
Wątek architektury nie jest tu tylko dodatkiem do całości, ale ma duże znaczenie dla fabuły. Jakie? O tym już musicie przekonać się sami...
"Miłość ma Twoje imię" to ciepły, wzruszający i życiowy romans typu slow burn o podejmowaniu niełatwych decyzji, poświęceniu, bezinteresownej pomocy, zaufaniu, lojalności, walce o siebie i swoje marzenia. To powieść pokazująca, że rodzina i przyjaciele to najważniejsze, co człowiek może mieć w życiu. To lektura niosąca nadzieję na przyszłość. Polecam gorąco!
Autorka stworzyła bardzo zróżnicowanych bohaterów, z wadami i zaletami. Eliza z miejsca zdobywa naszą sympatię swoją otwartością, szczerością i ambitnym podejściem do pracy. Szalenie urzekła mnie postać Piotra. To bardzo rodzinny, uczuciowy i troskliwy mężczyzna. W taki fajny sposób, w żadnym razie nie jest fajtłapowaty czy coś w tym stylu. Po prostu dobro rodziny stawia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-27
Czy można kochać kogoś, kto wyrządza nam krzywdę? Kto nas nie szanuje? Mówi się, że miłość zaślepia. Trudno się z tym nie zgodzić. Człowiek zakochany ma przysłowiowe klapki na oczach i nie dostrzega tego, co widać z boku. Daje drugiej osobie kolejne szanse, ale nic z tego nie wynika. Z czasem jest tylko gorzej, a rany na sercu nie tak łatwo się goją.
"Kocham człowieka, który jest dla mnie katem. Pomimo chwil zwątpienia nie potrafię od niego odejść."
Zula Ankanon podjęła się tematu przemocy domowej wobec kobiet. To, czego doświadczyła główna bohaterka, zostało przedstawione bardzo wiarygodnie. Towarzyszymy Julii w niełatwej drodze do przejrzenia na oczy. Ale czy przestanie ulegać manipulacji męża, wierząc, że to jej wina? Czy wreszcie odważy się od niego odejść? Tego Wam nie zdradzę.
"Ja dałam mu na to przyzwolenie. Wypuściłam z klatki potwora, którego trzymał w niej przez te wszystkie lata. Teraz musiałam to naprawić. Musiałam kochać za nas dwoje, bo on tę walkę wciąż przegrywał."
Robert... ile ja razy chciałam go ukatrupić! Nie ma u mnie zrozumienia dla takiego tyrana. I jest jeszcze ON - Łukasz, który spróbuje pokazać Julii inny, lepszy świat, lepsze życie. Ale i on ma za sobą trudną przeszłość. Tu nie tylko Julia jest zaślepiona...
"Miłość nie jest trudna, łatwo jest kogoś kochać, trudne jest życie i pielęgnowanie tego, co od niego dostajemy."
Emocje były ogromne. Odczuwałam wszystko to, co przechodziła Julia. Jej ból, siniaki, łzy, strach, obawy, zwątpienie stały się niejako częścią mnie samej. Niejednokrotnie złościłam się na bierność kobiety, na tyranię jej męża, ale i wielokrotnie wzruszałam. Autorka potrafi w odpowiednich momentach zaskoczyć rozwojem wydarzeń, by za chwilę uspokoić fabułę. Pojawia się również element niebezpieczeństwa.
Równolegle śledzimy poczynania innej pary - Jowity i Daniela. Ich po prostu nie sposób nie polubić. Wprowadzają do historii mnóstwo humoru. Bezinteresowna pomoc i troska bohaterów pokazuje, że w życiu najbardziej liczy się rodzina i przyjaźń.
"Nie ma nic piękniejszego niż ludzie, których kochasz, u twojego boku."
"Zaślepieni" to angażująca powieść o zderzeniu dwóch światów, pozorach, trudnej przeszłości, przyjaźni, trosce, strachu przed zmianami, przeznaczeniu, pasji. Jeśli jesteście ciekawi czy przed miłością można uciec oraz co wydarzyło się lata temu i jakie pociągnie za sobą konsekwencje - ten tytuł jest dla Was.
Czy można kochać kogoś, kto wyrządza nam krzywdę? Kto nas nie szanuje? Mówi się, że miłość zaślepia. Trudno się z tym nie zgodzić. Człowiek zakochany ma przysłowiowe klapki na oczach i nie dostrzega tego, co widać z boku. Daje drugiej osobie kolejne szanse, ale nic z tego nie wynika. Z czasem jest tylko gorzej, a rany na sercu nie tak łatwo się goją.
"Kocham człowieka,...
2022-12-21
Uwielbiam motyw tajemnic w książkach. A w "Dziewczynie do towarzystwa" jest ich naprawdę dużo. I choć początkowo autorka pozwala nam wejść w fabułę dość spokojnie, bez większych szaleństw w zwrotach akcji, to w miarę upływu stron, zostajemy kilka razy zaskoczeni wydarzeniami. A im bliżej finału, tym bardziej wyczekiwałam, jak to wszystko się rozwiąże. A wierzcie mi, że jest szokująco.
Postaci, jakich stworzyła Natalia K. Palonek niby z pozoru niczym szczególnym się nie wyróżniają, ale ich historia intryguje. Muszę przyznać, że nastawiałam się na jakieś większe porywy namiętności między parą główną bohaterów (bo tak zwykle bywa w tego typu książkach), a otrzymałam coś zgoła innego, w pewien sposób zaskakującego, oryginalnego.
"Z jednej strony pragnęła go skosztować, a z drugiej strony zdawała sobie sprawę, że angaż emocjonalny w tym wypadku może ją mocno poturbować."
Alice to zwykła, spokojna, poukładana i pomocna dziewczyna. Z kolei Spencer wydawać by się mogło taki typowy bad boy. Może i tak jest, ale przy bliższym poznaniu tylko zyskiwał w moich oczach. Przeszedł w życiu wiele. Nie może sobie poradzić ze stratą. Jednakże to, co dzieje się potem, intrygi, które demolują wszystko to, w co do tej pory wierzył... Widzimy, jak poprzez media społecznościowe łatwo można manipulować drugim człowiekiem. Doskonale rozumiałam to, co przeżywał mężczyzna i na jego miejscu również czułabym się oszukana.
"Ostatnie godziny jego życia uświadomiły mu, że sam żyje w serialu, w którym każda bliska mu osoba odgrywa rolę (...)"
Interesująco wypadają bohaterowie drugiego planu. Zwłaszcza manager Spencera, który odgrywa tu znaczącą rolę. Jednak nic więcej nie dodam, by nie psuć Wam zabawy...
Autorka pokazuje, jak wygląda świat show-biznesu od kulis. To, co jest nam serwowane przez kolorowy ekran, często mija się z prawdą. Samotność, niezrozumienie, popadanie w używki, gra pozorów - to ciemne strony sławy.
"Dziewczyna do towarzystwa" to udane połączenie romansu z wątkiem kryminalnym w oparach licznych tajemnic. To powieść o presji życia na świeczniku, zmianach pod wpływem drugiej osoby, manipulacji, intrygach, sieci kłamstw, niepewności i niepokoju. To lektura, która pozostawia niedosyt na więcej. Debiut, na który warto zwrócić uwagę.
Uwielbiam motyw tajemnic w książkach. A w "Dziewczynie do towarzystwa" jest ich naprawdę dużo. I choć początkowo autorka pozwala nam wejść w fabułę dość spokojnie, bez większych szaleństw w zwrotach akcji, to w miarę upływu stron, zostajemy kilka razy zaskoczeni wydarzeniami. A im bliżej finału, tym bardziej wyczekiwałam, jak to wszystko się rozwiąże. A wierzcie mi, że jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-18
Trzymając w ręku tę książkę, od razu nasunął mi się utwór Tadeusza Woźniaka "Zegarmistrz światła purpurowy". Po przeczytaniu tej powieści śmiało mogę powiedzieć, że trafnie oddaje jej treść.
Tak jak do książkowego Domu Pogodnej Starości, tak i w prawdziwym życiu do takich miejsc trafiają ludzie w podeszłym wieku (często wbrew sobie) umieszczani przez rodzinę. Bywa, że najbliżsi nie zastanawiają się nad tym, wmawiają się brakiem czasu, pracą lub innymi powodami, jak to może wpływać na taką osobę, jak tęskni, czuje się samotna i opuszczona. Dla każdego z nas podejmujących taką decyzję czy też potrafiących dostrzec kogoś, kto potrzebuje naszej pomocy, to lekcja z człowieczeństwa. Mieszkańcom Domu Pogodnej Starości dzień płynie swoją monotonią, nie widać nadziei, że mogłoby się coś zmienić. Lecz pewnego dnia tę nudę przerywa nadejście dziewczyny i tajemnicza przesyłka... Coś wreszcie zaczyna się dziać. Pojawia się powiew świeżości, nowa energia. Widzimy, że nie można izolować starszych osób od społeczeństwa. I jedni i drudzy mają sobie wiele do zaoferowania. Mamy tu także interesujący wątek detektywistyczno-kryminalny.
"Tak szybko tracimy tych, którzy są obok. Nienawidzimy, kochamy, a i tak nie mamy wpływu na to, co się wydarzy. Ale czy w obecnym życiu można mieć coś na zawsze?"
Marta Nowik wspaniale wykreowała każdego z mieszkańców wspomnianego domu. To postaci realni, charakterni, niezwykli, takich, których z miejsca można pokochać. To oni byli zapalnikiem do stworzenia takiej, a nie innej historii. Historii, która okazała się być inna, niż wszystkie. Autorka poruszając trudne, a nawet niewygodne tematy, robi to z wyczuciem i lekkością. A upływający czas jest niejako takim cichym bohaterem powieści.
"- Pamiętaj, Julio, teraz jesteś piękna i młoda. Jednak życie bardzo szybko przemija i nie pyta nas o zdanie. Zawsze może nie być jutra. Każdy dzień może być naszym ostatnim. Dlatego bardzo cię proszę, ciesz się życiem, mój aniołku… Kochaj, bo bez miłości to życie jest nic niewarte…"
Finał książki rozbił mnie totalnie. Nie tak to sobie wyobrażałam, ale przyjmuję go z całym dobrodziejstwem refleksji, jakie po sobie zostawił.
"Kiedy czasu już dla nas nie będzie" to klimatyczna, wzruszająca powieść o kruchości życia, przemijaniu, odrzuceniu, samotności, przebaczeniu, o tym, by w pełni doceniać i wykorzystać czas, jaki otrzymujemy oraz o tym, że każdy zasługuje na miłość bez względu na wiek czy popełnione błędy. Pozwólcie, by pensjonariusze opowiedzieli Wam swoje historie.
Trzymając w ręku tę książkę, od razu nasunął mi się utwór Tadeusza Woźniaka "Zegarmistrz światła purpurowy". Po przeczytaniu tej powieści śmiało mogę powiedzieć, że trafnie oddaje jej treść.
Tak jak do książkowego Domu Pogodnej Starości, tak i w prawdziwym życiu do takich miejsc trafiają ludzie w podeszłym wieku (często wbrew sobie) umieszczani przez rodzinę. Bywa, że...
2022-12-15
Nie spodziewałam się, że ta powieść aż w takim stopniu przeczołga mnie emocjonalnie i wywoła we mnie tyle refleksji. Ta historia jest inna, niebanalna, w której próżno szukać utartych schematów.
Zwykle życie innych ludzi wydaje się nam bardziej idealne, szczęśliwsze, jednak gdy zajrzymy głębiej, okazuje się, że to często pozory. Kreacja wizerunku, ubarwianie rzeczywistości, którą tworzymy my sami, by widziano nas tak, a nie inaczej. Wszyscy jesteśmy tacy sami. Joanna, Ryszard, Paula - tworzą piękną rodzinę. Ale czy aby na pewno? Relacje tej rodziny coraz bardziej się psują. Są niby razem, a jednak osobno, nieszczęśliwi, zagubieni.
"(…) kolorujemy naszą rzeczywistość, dodajemy jej barw, podczas gdy na co dzień bywa mdła, szarobura i nudna. Z drugiej jednak strony, czy można nam się dziwić? Pragniemy szczęścia, a kiedy nie przychodzi, usiłujemy je sobie wyczarować na wszystkie z możliwych sposobów. Niektóre lifestyle’owe influencerki nazywają się kreatorkami szczęścia. To wiele mówi o czasach, w których żyjemy…"
Katarzyna Misiołek porusza temat wystawiania życia na pokaz poprzez media społecznościowe. Na przykładzie Joanny widzimy dwoistość ludzkiej natury. Z jednej strony wszystko ładne, piękne na Instagramie, z drugiej zaś jakże odmienna domowa rzeczywistość. Osobiście jestem z siebie dumna, że nie poddałam się tzw. "modzie" na uzewnętrznianie swojego prywatnego życia w Internecie. Nigdy nie poprawiałam swoich zdjęć, nie odczuwam ciśnienia na jak największą ilość obserwujących mnie osób w social mediach. Uważam, że zatraciłabym w tym wszystkim siebie.
Nie ma co nastawić się w tej książce na jakąś akcję. Tu bardziej liczy się to, co myśli i czuje główna bohaterka. Najważniejsze okazały się jej wewnętrzne rozterki, ukazanie bólu po stracie ukochanej osoby, przeżywanie żałoby. Joanna mimo mężczyzny u boku, nie czuje, że jest kochana. Dotyk, czułość, rozmowa i wsparcie zostały wyparte przez samotność, rozczarowanie, rozgoryczenie.
"Egzystujemy tuż obok siebie, obojętni, przesadnie grzeczni, obcy. Mąż, córka, teściowa, matka i coraz dalszy ojciec – puste słowa, zwykłe wydmuszki. Czasem myślę, że to moja wina. Wmawiam sobie, że jest we mnie coś, co sprawia, że nie potrafię kochać i pozwolić innym kochać siebie. A później rozglądam się wokół i widzę, że to nie tylko ja. Wielu ludzi jest niczyich. Samotność wżarła się w nasze trzewia, jest emocjonalnym rakiem współczesności, bolączką dwudziestego pierwszego wieku. Samotność stała się naszym chlebem powszednim, codziennością. Wielu bezgłośnie krzyczy z rozpaczy, ale mało kto skarży się na głos. Bo samotność jest wstydem, ciężko się do niej przyznać. Jest jak hemoroidy, nietrzymanie moczu czy problemy z potencją – cierpi się na nią w puszczeniu i w… samotności."
"Hashtag: moje_piękne_życie" to słodko-gorzki obraz gry pozorów. To powieść odarta z lukru, prawdziwa, w której do głosu dochodzą nowe wyzwania i prawo podejmowania własnych wyborów. To książka, która powinna trafić do każdej kobiety, by uświadomić jej, jak kruche może być szczęście. A Wy? Jak bardzo koloryzujecie swój byt w sieci?
Nie spodziewałam się, że ta powieść aż w takim stopniu przeczołga mnie emocjonalnie i wywoła we mnie tyle refleksji. Ta historia jest inna, niebanalna, w której próżno szukać utartych schematów.
Zwykle życie innych ludzi wydaje się nam bardziej idealne, szczęśliwsze, jednak gdy zajrzymy głębiej, okazuje się, że to często pozory. Kreacja wizerunku, ubarwianie...
2022-12-13
"Wojna jest kobietą" jest autentyczną relacją kobiet, które przeżyły okrucieństwo II wojny światowej. Dodam, iż nie jest to książka brutalna ani drastyczna, więc jeśli boicie się takiej tematyki, możecie spokojnie czytać. Książka rozpoczyna się słowem od autorki na temat tego, jak będzie powstawać ta publikacja. Dopełnieniem są mapy z tamtego okresu oraz zdjęcia z lat młodości przedstawionych pań.
Jestem pełna podziwu dla starań Moniki Fibic, że zechciała odnaleźć kobiety, które podzielą się z nią swoimi wspomnieniami. A jest ich całkiem niemało, bo trzydzieści dziewięć. Odnalazła je głównie w Domach Opieki i Domach Pomocy Społecznej. Nawet po tylu latach od zakończenia wojny w ich opowieściach czuć ból i cierpienie. O takich rzeczach przecież nigdy się nie zapomina. Tego nie można wyprzeć z głowy, z myśli. Tym bardziej że były wtedy jeszcze dziećmi, nastolatkami czy młodymi kobietami. Zabrano im beztroskie dzieciństwo. To zupełnie inny sposób spojrzenia na piekło wojny, niż ten widziany oczami mężczyzn. One widziały więcej. W przeciwieństwie do pań panowie szli walczyć na froncie, z kolei one zajmowały się wszystkim innym. Dom, który często był im zabierany, rozdzielanie rodzin, walka o jedzenie, oglądanie śmierci, gwałty, przemoc - to była ich codzienność. Dramatyczna, przerażająca codzienność.
"Gdy zaczęła się wojna, zabrano mnie od matki, do obozu dziecięcego w Łodzi, tam, gdzie robiono doświadczenia medyczne na polskich dzieciach."
Nie ma na świecie państwa, w którym wszyscy ludzie byliby dobrzy lub źli. Nawet wśród wrogów można odnaleźć pomocną dłoń i na odwrót. Zło może czaić się tam, gdzie się go nie spodziewamy.
"To był styczeń, a moją mamę na boso z domu wyciągnęli. Ja za mamą biegłam z pantoflami, żeby założyła na te bose nogi, gdy nagle ten Rusek jak nie grzmotnie mnie z całej siły karabinem między łopatki... aż mi się ciemno przed oczami zrobiło."
Wyraźnie da się wyczuć wrażliwość i serce, z jakimi powstał ten tytuł. Autorce udało się sprawić, że i moje wielokrotnie drgało. To niezwykle trudne i poruszające historie. Ogromnie smutno mi było, że jedenaście Pań już nie doczekały wydania książki. Nadzieją i pokrzepieniem jest to, że zdążyły przekazać to, co najważniejsze. Że coś po nich zostanie.
"Wojna jest kobietą" to reportaż, który powinien trafić w ręce każdego człowieka. W obliczu tego, co dzieje się na naszych oczach po wschodniej stronie granicy, ten tytuł powinien skłonić nas do refleksji i lepszego zrozumienia, co może czuć osoba, gdy jej życie jest zagrożone. Nie pozwólmy, by naszym życiem i sercami zawładnęła nienawiść.
"Wojna jest kobietą" jest autentyczną relacją kobiet, które przeżyły okrucieństwo II wojny światowej. Dodam, iż nie jest to książka brutalna ani drastyczna, więc jeśli boicie się takiej tematyki, możecie spokojnie czytać. Książka rozpoczyna się słowem od autorki na temat tego, jak będzie powstawać ta publikacja. Dopełnieniem są mapy z tamtego okresu oraz zdjęcia z lat...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-11
Jakie słodkości są Waszymi ulubionymi? Moje to eklery, ptysie, ogólnie wszystko, co z budyniem i czekoladą, więc tym bardziej czułam, że ta książka będzie dla mnie torturą. Rzecz jasna - tylko tam, gdzie pojawiały się wątki z pączusiami. Aż nie mogłam się oprzeć i pognałam do kuchni, by naprędce coś upiec.
"Pochłaniałam wszystko, co miało cukier, ale właśnie te specjalne bułeczki z budyniem były moim narkotykiem. Od lat nie widziałam ich w cukierniach, a on je dla mnie zdobył. Można powiedzieć, że się wzruszyłam. Oczywiście łzy nie poleciały, nie mogłam mu dać tej satysfakcji."
Myślicie, że miłość i szczęście może spotkać tylko kobiety uznawane powszechnie za piękne? Idealna figura czy liczne sukcesy zawodowe nie są gwarantem, że nasze życie będzie wyglądało jak z bajki. Wszystko bowiem zależy od tego, jacy jesteśmy w swoich oczach, czy akceptujemy swoje niedoskonałości. Nie można brać życia zbyt poważnie, a nawet jeśli los nie jest dla nas łaskawy, trzeba nauczyć się pokonywać problemy, i przede wszystkim cieszyć się z tego, co mamy.
Cieszę się, że Magdalena Szweda osadziła akcję w polskich realiach. Zawsze pozwala mi to lepiej wczuć się w fabułę i wydarzenia. Dodatkowo zastosowała pierwszoosobową narrację z punktu widzenia obojga głównych bohaterów, którzy z miejsca dają się lubić. Kamila to kobieta petarda! Kto ma z nią do czynienia, może uznać ją po prostu za sympatyczną osobę, ale gdy ktoś naciśnie jej na odcisk... oj nie chciałabym być w jego skórze. Przygody, a raczej tarapaty, jakie się jej przytrafiały, wywoływały u mnie pokłady śmiechu. Mimo nadprogramowych kilogramów ma do siebie wielki dystans. Jej riposty na złośliwe docinki na temat jej figury - po prostu rewelacja. Poza tym nie goni za markowymi ciuchami. Wisienką na torcie okazały się jej złote myśli i motta. Wiele z nas mogłoby się od niej uczyć tych cech charakteru. Ja z całą pewnością bym się z nią dogadała. Myślę, że długo o niej nie zapomnę. Z kolei jeśli chodzi o Marcina, to mężczyzna, o jakim marzy niejedna z nas. Bo przyznajcie, który facet miałby tyle cierpliwości dla naszych dziwnych wyskoków, i do tego jeszcze kupowały nam słodycze?
"No to już mogłam kopać dołek na własne zwłoki. Dlaczego nie zostałam w domu i nie udawałam, że przejechał mnie autobus? Może powinnam wyjść z biura i rzucić się pod któryś? W życiu trzeba wszystkiego spróbować."
Poznając historię Kamili i Marcina bawiłam się wyśmienicie. Mimo iż niektóre sytuacje, jak na komedię przystało, były przerysowane, to właśnie o to w tym wszystkim chodziło - byśmy lepiej przyjrzeli się samym sobie i naszym słabościom.
Nietuzinkowa bohaterka, humor, sarkazm, miłość, słodycze, ciepło i kot Maurycy... z piekla rodem - to idealny przepis na komedię romantyczną. To co, dacie się skusić na "Pączusia"?
Jakie słodkości są Waszymi ulubionymi? Moje to eklery, ptysie, ogólnie wszystko, co z budyniem i czekoladą, więc tym bardziej czułam, że ta książka będzie dla mnie torturą. Rzecz jasna - tylko tam, gdzie pojawiały się wątki z pączusiami. Aż nie mogłam się oprzeć i pognałam do kuchni, by naprędce coś upiec.
"Pochłaniałam wszystko, co miało cukier, ale właśnie te specjalne...
2022-12-09
"Detektyw i złodziejka" rozpoczyna nowy cykl romansu historycznego Co za para! Co ciekawe, i zapewne dla wielu czytelników, którzy znają wcześniejsze książki autorki, pojawia się Poppy, ale już nieco starsza.
Bohaterowie zwracają naszą uwagę. Ale którzy tego nie robią, jeśli tworzy je Melisa Bel? Zostali obdarzeni bardzo kontrastowymi i silnymi osobowościami, więc zdecydowanie ognia w ich relacji nie brakuje. A jeśli dodać do tego dość sporą różnicę wieku, robi się jeszcze ciekawiej. Szczególnie widać to w ich wymianach zdań, w droczeniu się, sarkazmie, ironii. No co za para! Zapewniam, że wiele razy powiecie to podczas lektury.
Jak wyobrażacie sobie złodziejkę? Czy to ktoś sprytny, przebiegły, niewzbudzający podejrzeń, dziewczyna o niewinnej, wręcz anielskiej urodzie, a tak naprawdę osoba odważna, nie zawahająca się zaryzykować? Z pewnością można to powiedzieć o Poppy.
Z kolei Harry, zwany "człowiekiem cieniem", to już zupełnie inna para kaloszy. Uwielbiam takie mroczne, twarde, chłodne, owiane tajemnicami postaci, zwłaszcza męskie. Jednak moje serce zdobył gotowością do niesienia pomocy i walką o tych, których kocha.
"Ten potężny, mroczny mężczyzna, pragnął właśnie jej. Dziewczyny bez posagu, bez przeszłości, bez rodziny. Pragnął jej za to, kim była, a nie za to, co miała."
Śledztwo, w jakim ta dwójka brała udział, sprawiło, że niemal na własnej skórze czułam niebezpieczeństwo oraz ten niepowtarzalny klimat tajemnicy. Zagadka skradzionych klejnotów wyszła autorce wzorowo. Mnie porwała w całości i z niecierpliwością wyczekiwałam jej rozwiązania. Po drodze przypatrywałam się, jak postaci przekraczali własne granice, podejmowali wyzwania, pokonywali tarapaty czy brali udział w przygodach.
"Wszyscy składamy się z pozytywnych i negatywnych cech. Chodzi o to, żeby zaakceptować, i jedno i drugie."
Namiętność, pragnienia, chwile uniesień - czymże byłby romans bez tego motywu? Autorka z właściwym dla siebie wyczuciem i smakiem rozpala bohaterów i nasze zmysły.
Ta powieść różni się od pozostałych książek autorki tym, że mamy tu podział na rozdziały. Ale nie byle jakie. Każdy ma tytuł, napisany został z humorem i przewrotnie, z drugim dnem, które warto odkryć. Moja wyobraźnia szalała!
Tym, co jeszcze wyróżnia tę powieść od innych, jest miejsce osadzenia akcji. Co prawda jest to Londyn, ale na jego przedmieściach. Nie ma tu wyższych sfer, sali balowych, wytwornych sukni i tej całej otoczki związanej z etykietą i konwenansami. Spotkamy za to zwykłych ludzi. Ale ale... wstąpicie na bal, na którym przywdziewa się maski, pióra, a panowie... nawet kobiece suknie. Intrygujące, nieprawdaż?
"Detektyw i złodziejka" to nieszablonowy, pełen przygód i intryg romans historyczny z wątkiem kryminalnym. Mroczny detektyw dał się zwieść sprytowi Poppy... ale czy choć przez chwilę tego pożałował? Sprawdźcie koniecznie!
"Detektyw i złodziejka" rozpoczyna nowy cykl romansu historycznego Co za para! Co ciekawe, i zapewne dla wielu czytelników, którzy znają wcześniejsze książki autorki, pojawia się Poppy, ale już nieco starsza.
Bohaterowie zwracają naszą uwagę. Ale którzy tego nie robią, jeśli tworzy je Melisa Bel? Zostali obdarzeni bardzo kontrastowymi i silnymi osobowościami, więc...
2022-12-07
M.B. Morgan ponownie zabrała mnie w niezapomnianą, pełną emocji podróż. Tym razem trafiłam do Ligurii, a dokładniej do miasta Genui. Kojarzycie te miejsca? Ja tylko z map, dlatego tym bardziej cieszę się, że mogłam nieco poszerzyć swoją wiedzę i poczuć ten klimat, jaki opisała autorka. Oczywiście nie mogło zabraknąć regionalnej kuchni, dzięki czemu moje kubki smakowe znów szalały.
"Czasem tego właśnie nam trzeba najbardziej. Pobyć w pojedynkę, samemu ze sobą i spojrzeć na nasze życie z oddali. Wtedy wszystkie problemy wydają się mniejsze, a rozwiązania same przychodzą."
Pewnie wielu z nas, tak jak bohaterka książki, nie są zadowoleni z decyzji, jakie podjęło. A przecież każdy pragnie, zarówno na polu zawodowym, jak i prywatnym, czegoś, co będzie sprawiało mu radość. Wewnętrzne rozterki i tęsknoty prowadzą Magdę na ścieżki wspomnień, które chciałaby, by ponownie stały się jej elementem życia.
"Kiedyś myślałam, że to my kierujemy naszym losem, podejmując decyzję głową, sercem albo tak jak w ostatnim czasie - pod wpływem impulsu. Jednak dziś wydaje mi się, że to nie jest prawda. Że wszystkie nasze wybory tak naprawdę są jedynie pozorne."
Nie tylko same Włochy okazały się tu gorące, ale i sceny miłosne. Zdecydowanie w tej historii nie brakuje pikanterii. Zwłaszcza że spotkamy tu trójkąt, a nawet czworokąt. Jednakże wszystko tchnie subtelnością. Autorka zadbała również o odpowiednią dozę humoru oraz ciętego języka między bohaterami. Widzimy, jak doskonale sprawdza się tu stare porzekadło: od nienawiści do miłości.
"Czasem wystarczy tylko zrobić w życiu miejsce na nowe, a ono w mgnieniu oka wypełni się tym, czego tak naprawdę potrzebujemy..."
"Tam, gdzie mocniej bije serce" to sentymentalna, wzruszająca powieść o przeznaczeniu, odwadze w walce o marzenia. Sprawdźcie koniecznie, gdzie mocniej bije serce...
M.B. Morgan ponownie zabrała mnie w niezapomnianą, pełną emocji podróż. Tym razem trafiłam do Ligurii, a dokładniej do miasta Genui. Kojarzycie te miejsca? Ja tylko z map, dlatego tym bardziej cieszę się, że mogłam nieco poszerzyć swoją wiedzę i poczuć ten klimat, jaki opisała autorka. Oczywiście nie mogło zabraknąć regionalnej kuchni, dzięki czemu moje kubki smakowe znów...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-05
Początkowo lektura "Dwóch światów" toczyła się utartym schematem: ON - bogaty, ONA - szara myszka, a dodatkowo pierwsze spotkanie Kasi i Filipa w klubie. Jednak im dalej w fabułę, im lepiej poznawałam bohaterów, tym przestałam zwracać uwagę na ten element. Książka wciągnęła mnie bardzo. A tym, co nie pozwalało mi jej odłożyć, były czarne charaktery, ich intrygi, zbędność opisów i luźne dialogi.
Tym, co wyróżnia tę książkę i jej bohaterów spośród innych, było to, że nie kierowali się tym, co mówili inni. Mieli swoje zdanie i to podobało mi się najbardziej.
Warto zwrócić uwagę na relacje między byłymi partnerami, które zdecydowanie nie należą do łatwych. Widzimy, jak czasem trudno jest uwolnić się od przeszłości. Ale, by móc zacząć budować nowy związek, trzeba znaleźć w sobie siłę i zawalczyć o to, na czym nam zależy.
"Ludzie z reguły boją się nowych rzeczy. Zwłaszcza tych, które mają wprowadzić diametralne zmiany do ich życia."
Tytułowy motyw dwóch światów pokazuje, że dla niektórych ludzi nadal liczy się status społeczny. Czy zatem w miłości powinno mieć to znaczenie? Pozostaję Was tu z wątpliwościami... Sprawdźcie, jak z tą kwestią poradzą sobie bohaterowie.
Małgorzata Brodzik poruszyła również temat porwania, gwałtu (widzimy, jak w takich sytuacjach istotne jest wsparcie najbliższych), zazdrości, a wręcz obsesji wobec drugiej osoby. To dość aktualne problemy naszej rzeczywistości. Całość została dopełniona śmiałymi i licznymi scenami miłosnymi.
"Dwa światy" to pełen emocji romans, który w połączeniu z erotyką i dramaturgią tworzy lekturę, przy której spędzicie miły czas. Będzie wzruszenie, uśmiech i chwile lekkiego przerażenia. Polecam gorąco!
Początkowo lektura "Dwóch światów" toczyła się utartym schematem: ON - bogaty, ONA - szara myszka, a dodatkowo pierwsze spotkanie Kasi i Filipa w klubie. Jednak im dalej w fabułę, im lepiej poznawałam bohaterów, tym przestałam zwracać uwagę na ten element. Książka wciągnęła mnie bardzo. A tym, co nie pozwalało mi jej odłożyć, były czarne charaktery, ich intrygi, zbędność...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-03
Sięgając po tę książkę, spodziewałam się raczej miłej, lekkiej lektury, tymczasem zaskoczona zostałam przez autorkę głębią poruszonych tematów.
Po przeczytaniu tej powieści, mogę śmiało stwierdzić, że nasze życie jest jak ten tytułowy pociąg. Z wszystkimi jego koleinami, zakrętami i przystankami. Czasem potrzebne są przesiadki. Ale tylko od nas zależy czy wsiądziemy we właściwy i nie pozwolimy, by nam odjechał sprzed nosa. Każdy z nas ma od życia różne oczekiwania. Nasze cele, plany, marzenia, pasje są po to, by je realizować. Nawet wtedy, gdy po drodze zdarzy się nam popełniać błędy, dokonać niewłaściwych wyborów, czy pojawią się przeciwności losu - to właśnie wtedy trzeba nauczyć się starać jeszcze bardziej.
"Poniewczasie trochę żałowała, że potraktowała go z taką oschłością. Powinna była pozostawić mu choćby maleńką nadzieję. Nieszczęśliwie zakochany, lecz z perspektywami na zdobycie jej względów, jadłby jej z ręki."
Edyta Świętek podjęła się wielu trudnych tematów, które mogą być bliskie każdemu z nas. Mamy tu uczucie młodego mężczyzny do starszej kobiety, nieodwzajemnioną miłość, miłość rodzicielską wraz z presją dotyczącą tego, jak według nich powinien żyć, niełatwy start w przyszłość, chęć udowodnienia sobie i otoczeniu własnej wartości, niespełnione marzenia, stereotypowe postrzeganie osób pochodzących ze wsi, traumę, śmierć, żałobę.
《Choć miała piękne ubrania i starała się wyglądać na pewną siebie, wypadała przeciętnie na tle innych dziewcząt. Koleżanki nieraz wytykały ją palcami jako "wieśniarę" albo wręcz raczyły niemiłą rymowanką: "ze wsi jesteś, na wieś wrócisz, słomy z butów nie wyrzucisz".》
Wszyscy męscy bohaterowie zostali potraktowani przez autorkę z należytą uwagą. Czy to Darek, Michał, Tomek czy Witold - każdy z nich dostał cechy, które wyróżniają go z tłumu, ma to przysłowiowe "coś". I choć pochodzą z różnych środowisk, to szybko odnajdują wspólny język. Jestem pełna podziwu dla zaangażowania i pracy, z jaką podchodzili do pasji, jaką niewątpliwie była dla nich muzyka. A wiadomo, że aby osiągnąć sukces, trzeba włożyć w to całą swoją energię i chęci. Kobiece postaci także mają tu sporo do powiedzenia.
"Trzymaj się z daleka od dwóch rzeczy: od gorzały i dziwek. Jedno i drugie potrafi zrobić szmatę z porządnego człowieka. To kosztowne przygody. Trzebią tylko kieszeń i rujnują zdrowie. A ja nie chcę, żebyś się zmarnował, bo jesteś chyba najporządniejszym spośród moich wychowanków."
Ten, kto pamięta czasy PRL-u, z pewnością zwróci uwagę i doceni doskonale oddanego ducha tamtego okresu z wszystkimi jego zwyczajami i słownictwem. Nie był to zbyt kolorowy czas w historii Polski, jednak jakoś wtedy to życie wydawało się jakieś lepsze. Imprezy w remizie, kasety magnetofonowe czy czerpanie wody ze studni do bieżących potrzeb - myślę że dzisiejsza młodzież powinna tego doświadczyć, by zrozumieć jak ułatwione ma życie.
"Pociąg do życia" to poruszająca, pełna emocji i refleksji podróż przez marzenia, pasje i poszukiwanie właściwej drogi życiowej w towarzystwie muzyki lat 80-tych. To powieść uświadamiająca, że zarówno plany, jak i życie bywają bardzo kruche. Polecam gorąco!
Sięgając po tę książkę, spodziewałam się raczej miłej, lekkiej lektury, tymczasem zaskoczona zostałam przez autorkę głębią poruszonych tematów.
Po przeczytaniu tej powieści, mogę śmiało stwierdzić, że nasze życie jest jak ten tytułowy pociąg. Z wszystkimi jego koleinami, zakrętami i przystankami. Czasem potrzebne są przesiadki. Ale tylko od nas zależy czy wsiądziemy we...
2022-11-30
"Powiedz, że mnie chcesz" jest drugim tomem cyklu The Hennington Brothers, w którym tym razem poznajemy historię Angie i Wyatt'a.
Postaci, jakich stworzyła Corinne Michaels, choć nie pozbawieni wad, można bez problemu polubić. Angie to zadziorna i wzbudzająca sympatię kobieta. Z kolei Wyatt... to mężczyzna, który sprawił, że na mojej twarzy niejednokrotnie pojawił się uśmiech.
Jednakże muszę przyznać, że trudno było mi zrozumieć nieracjonalne decyzje, zachowanie i tok myślenia bohaterów. Zapewne wszyscy wiemy, że w każdym normalnym związku, rozmową można przepracować, rozwiązać każdy problem. Wystarczyłyby jedynie chęci, wyrozumiałość i empatia. Tu w relacji Angie i Wyatt'a czasami mi tego brakowało. Odnosiłam wrażenie, że każde z nich myślało tylko o sobie. No może z lekkim przehylaniem się szali na jedną ze stron... Ale to już sami sprawdźcie. Moim zdaniem nie powinno być też tak, że jedna osoba się poświęca, a druga nie daje nic. Czy mimo tego wykorzystają szansę na miłość?
"Nie zawsze jest łatwo, ale nic, co jest cokolwiek warte, nigdy nie jest łatwe."
Widzimy, jak ważną rolę odgrywa rozmowa z bliskimi i dawanie drugich szans. Przy wsparciu najbliższych, nawet te najgorsze chwile naszego życia stają się bardziej znośne. Zawsze warto postawić grubą kreskę pod tym, co było oraz dać sobie i drugiej osobie szansę na szczęście, bowiem każdy na to zasługuje.
"Miłość nie zostaje wystawiona na próbę, gdy wszystko idzie jak z płatka. CHODZI o to, jak radzicie sobie z kłopotami, gdy nadchodzą gorsze czasy."
Autorka zaskoczyła, a raczej uśpiła moją czujność panującą sielanką, by potem zrobić coś, co nie pozwaliło mi odłożyć lektury na później. W mojej głowie zapanował zamęt...
"Powiedz, że mnie chcesz" to pełna emocji, wzruszająca, a wręcz rozczulająca powieść o stracie, żałobie, żalu, drugich szansach, nauce zaufania i miłości, w którą nie wierzą bohaterowie. Ale jak wiemy, życie potrafi dać człowiekowi pstryczka w nos... Trzeba po prostu otworzyć się na to, co może czekać na nas za rogiem. Czy i co z tego wyniknie? Sprawdźcie! A Wyatta'a biorę dla siebie 😜
"Powiedz, że mnie chcesz" jest drugim tomem cyklu The Hennington Brothers, w którym tym razem poznajemy historię Angie i Wyatt'a.
Postaci, jakich stworzyła Corinne Michaels, choć nie pozbawieni wad, można bez problemu polubić. Angie to zadziorna i wzbudzająca sympatię kobieta. Z kolei Wyatt... to mężczyzna, który sprawił, że na mojej twarzy niejednokrotnie pojawił się...
2022-11-28
"Powiedz, że zostaniesz" jest pierwszym tomem cyklu The Hennington Brothers. Początek książki jest wstrząsający, ale wraz z upływem stron, jej tempo topnieje i robi się dość przewidywalne. Jednakże jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało.
Corinne Michaels stworzyła bohaterów skrzywdzonych emocjonalnie. Wydaje się, że Presley straciła wszystko. Męża, przyjaciół, dom, życie, jakie do tej pory wiodła. Ale czy aby napewno nie zostało jej już nic? I co z nadzieją? Z kolei Zach... fajny facet, tyle że jak na moje oko, nieco wyidealizowany.
W relacji Presley i Zacharego nie ma drogi na skróty. Podchodzą do siebie, jak i bliskich ostrożnie. Każde z nich ma swoje racje, dlatego tak ważny jest każdy krok, każda decyzja. A te nie zawsze ze strony Pres były przemyślane. Czasami za bardzo nakręcała się na daną sytuację. No i była strasznie niezdecydowana. Z jednej strony mam dla niej wiele zrozumienia, jednak oczekiwałabym większej stanowczości w wyborach. Czy mimo to uda się im poukładać życie na nowo?
"Mam nadzieję, że cierpi, bo blizny, które zostawił po rozerwaniu mi serca na strzępy, właśnie znów zaczynają mnie boleć."
Autorka porusza temat oddalenia w małżeństwie. Wydaje się, że kogoś doskonale znamy, ale może okazać się, że jednak nie. Interesująco również wypada problem finansowy oraz jak sobie z nim poradzić. Nie zabrakło też rozterek, wspomnień, lęku przed samotnością.
"Tyle mi obiecał. Nigdy nie kochałam nikogo tak bardzo jak jego. Pierwsza miłość jest naiwna. Byłam otwarta i ufna. Nigdy nie hamowałam swoich uczuć. Zach dostał każdy zakamarek i każdą szczelinę. Mam w sobie miejsca, do których Todd nigdy nie miał dostępu, bo w całości należały do Zacha. Nienawidzę go za to. I za to, że czasami patrzyłam na Todda i marzyłam, żeby zachowywał się jak Zach. To nieracjonalne i niesprawiedliwe, ale taka jest prawda."
Bardzo spodobał mi się, a wręcz ujął małomiasteczkowy klimat amerykańskiego Bell Buckle. Zachody słońca, przejażdżki konno, kowboje i wiejskie bary - tak właśnie wyobrażam sobie takie sielskie miejsca. Tu nie tylko obserwujemy losy parę głównych bohaterów, ale społeczność miasteczka również bierze czynny udział w ich historii, którzy bez wahania gotowi są do bezinteresownej pomocy.
"Powiedz, że zostaniesz" to pełen emocji, a przede wszystkim wzruszeń romans o stracie, kłamstwach, nieporozumieniach, trudnych wyborach, drugich szansach, przeznaczeniu, przyjaźni i miłości. To powieść uświadamiająca, że życie jest nieprzewidywalne i nigdy nie można brać niczego za pewnik. To lektura pokazująca, ile trzeba włożyć wysiłku, by zaznać szczęścia. Polecam zwłaszcza młodszym czytelniczkom.
"Powiedz, że zostaniesz" jest pierwszym tomem cyklu The Hennington Brothers. Początek książki jest wstrząsający, ale wraz z upływem stron, jej tempo topnieje i robi się dość przewidywalne. Jednakże jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało.
Corinne Michaels stworzyła bohaterów skrzywdzonych emocjonalnie. Wydaje się, że Presley straciła wszystko. Męża, przyjaciół, dom,...
2022-11-26
"Leandro" jest czwartym tomem serii Synowie zemsty. Agnieszka Siepielska dość długo kazała nam czekać na historię Leandro i Hayley. Ale zdecydowanie było warto. Tym bardziej byłam ciekawa, co tym razem na mnie czeka, gdyż już w poprzedniej części z lekka otrzymałam przedsmak tego, czego mogę się spodziewać. Poza tym autorka ponownie uchyla rąbka tego, co słychać u bohaterów, z którymi mieliśmy przyjemność się poznać w trzech wcześniejszych tomach, a także moi ukochani motocykliści z innej serii autorki. I ku mojej uciesze, pojawiła się też zwariowana babcia Helen. Nie wyobrażam sobie, aby mogło zabraknąć tej kobiety. Sceny z jej udziałem sprawiały, że wybuchałam niepochamowanym śmiechem. Szkoda tylko, że było tego tak mało.
Ale fabuła książki to nie tylko zabawne wątki. Autorka wie jak zgrać różne elementy, by powstała spójna całość. Udanie łączy romans, sensację i humor. Słowne przekomarzanki między bohaterami i ich cięty język doskonale równoważą poważniejsze, a nawet mocno brutalne tony powieści. Interesująco wypadł wątek walki Hayley o wolność i niezależność, z kolei to, do czego posunie się Leandro, by odzyskać ukochaną... Jedna scena może wkurzyć, a druga zaimponować. Autorka świetnie buduje napięcie napędzając akcję co rusz to nowymi zaskakującymi zdarzeniami, sytuacjami, intrygami i tajemnicami. I choć miejscami sporo w tej książce chaosu, finalnie podobała mi się.
"- Czasami dobrze jest się bać (...) - Możemy być kryminalistami, mordercami, robić megaprzekręty, ale jesteśmy jednak tylko ludźmi i jeśli w grę wchodzi życie naszych kobiet, nigdy nie będziemy spokojni."
Motyw zakazanej miłości pokazuje nam, że zawsze warto kochać i być kochanym. Nawet gdy stawką jest nasze życie. Bo czymże by ono było, gdybyśmy nie poznali smaku miłości? Tego, że komuś na nas zależy?
"- Tak długo, jak jest ból, tak długo wiemy, że nasze serca biją. Zawsze razem."
"Leandro" to przepełniony emocjami, mrokiem, przerażeniem, zmysłowością i humorem romans mafijny. Tajemnice, niebezpieczne intrygi, bezwzględni mężczyźni, szokujące zwroty akcji i gorące zakazane uczucie... czegóż chcieć więcej? Sięgajcie!
"Leandro" jest czwartym tomem serii Synowie zemsty. Agnieszka Siepielska dość długo kazała nam czekać na historię Leandro i Hayley. Ale zdecydowanie było warto. Tym bardziej byłam ciekawa, co tym razem na mnie czeka, gdyż już w poprzedniej części z lekka otrzymałam przedsmak tego, czego mogę się spodziewać. Poza tym autorka ponownie uchyla rąbka tego, co słychać u...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-22
"Niepokorny driver" to książka, w której mamy wyraźnie zaznaczony motyw relacji hate-love i fake dating. Miłość i nienawiść przenikają się z prędkością bolidu Formuły 1. Emocje są duże. Nie brakuje podanego ze smakiem erotyzmu, pożądania, ale czy jest tu miejsce na głębsze uczucia? I co z tym udawanym związkiem? Czy może coś z tego być? Po odpowiedzi oczywiście odsyłam Was do lektury.
"Przecież to tylko gra... Jednak na nasze nieszczęście przypomina ruletkę, tylko zamiast kulką, rzucamy własnym sercem i obstawiamy uczucia. Nawet jej nazwa, szatańska gra, tutaj pasuje."
Letty mimo jej skrytości, bardzo szybko polubiłam. Jeśli zaś chodzi o Fabiena, to początkowo poprzez to, jak się zachowywał, trudno było mi zapałać do niego sympatią, ale z czasem przekonał mnie do siebie. Ich słowne przepychanki i cięty język niejednokrotnie wywołały uśmiech na mojej twarzy. Ale to, co przeżyli sprawiło, że ta historia okazała się nie tylko zwykłym romansem, a czymś znacznie więcej. Bohaterowie mają niełatwą przeszłość. Aby móc stworzyć trwały związek muszą najpierw uporać się z demonami. Znalazłam tu dużo bólu i cierpienia. Dotknęło mnie to, co spotkało Letty. Z kolei przemiana, jaką przechodził Fabien... chciałabym, aby każdy facet potrafił zrozumieć to, co on.
"Bolesne doświadczenia budują mocniej, niż szczęśliwe. Wbijają ci się w mózg, krew, każdą komórkę i sprawiają, że każdego dnia pamiętasz. O szczęśliwych chwilach szybciej się zapomina: z reguły nie są traumatyczne, nie odwracają biegu zdarzeń. To cierpienie nas kształtuje."
Weronika Jaczewska porusza temat depresji, żałoby, bólu po stracie najbliższej osoby, ceny sławy, ambicji, przerośniętego ego i nieumiejętności przegrywania, przyjaźni, oddania czy odpowiedzialności.
Tym, co wymagałoby dopracowania był wątek wybudzenia po pięciu miesiącach ze śpiączki, gdzie mężczyzna nagle wstaje, idzie wziąć prysznic, by za chwilę uprawiać seks. W rzeczywistości po takim czasie niewładu nikt nie byłby w stanie stanąć o własnych siłach na nogach, nie wspominając już o innych czynnościach.
"Niepokorny driver" to powieść, w której bohaterowie muszą stoczyć niejeden wyścig (bynajmniej nie ten na torze), by móc zwycięsko dojechać do mety zwanej szczęście. Czy intrygi im tego nie pokrzyżują? Sprawdźcie koniecznie!
"Niepokorny driver" to książka, w której mamy wyraźnie zaznaczony motyw relacji hate-love i fake dating. Miłość i nienawiść przenikają się z prędkością bolidu Formuły 1. Emocje są duże. Nie brakuje podanego ze smakiem erotyzmu, pożądania, ale czy jest tu miejsce na głębsze uczucia? I co z tym udawanym związkiem? Czy może coś z tego być? Po odpowiedzi oczywiście odsyłam Was...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-20
"Miłość, kłamstwa i sekrety" jest powieścią otuloną zimowo-świątecznym klimatem, który czuć od pierwszej do ostatniej strony. To, że nic nie jest tu proste ani przewidywalne pozwala odczuć jej realizm.
Motyw tytułowych kłamstw i sekretów stanowi tu pewien rodzaj goryczy i konkluzję, że kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw. Ciekawym i aktualnym wątkiem okazało się być to, co widzimy w mediach społecznościowych. Granica pomiędzy prawdą a fikcją się zaciera. Dlatego tak ważne jest, by nie dać się zwieść temu, co mami nas po drugiej stronie szklanego ekranu. Czesto bowiem jest to mocno podkoloryzowana rzeczywistość.
To książka, przy której uśmiech nie schodził mi z twarzy. I choć pełno tu było większych lub mniejszych tajemnic, sekretów i niedomówień, to ostatecznie okazały się możliwe do wybaczenia ich im bohaterom. Przekonamy się jakie konsekwencje może nieść gra pozorów. Często gonimy za czymś, co wydaje się nam być idealne. Jednak jak pokazuje ta historia, nie wszystko co się święci, jest warte naszej uwagi. Tego, co najistotniejsze należy upatrywac w tym, co tu i teraz, co mamy w zasięgu ręki. To liczy się najbardziej.
"Ludzie patrzą na świat bardzo powierzchownie. Każdy, zainteresowany głównie sobą, biegnie krok za krokiem i mało co wokół widzi."
Krystyna Mirek stworzyła postaci nietuzinkowych, a jednocześnie, jakby żywcem wyjętych z naszej rzeczywistości. Są tak do nas podobni w tym, co robią, jakie podejmują decyzje i jakie popełniają błędy. Autorka sporo namieszała w życiu bohaterów. Za podejście do przyjaźni uznanie w moich oczach zdobyła Michalina. Franek mimo iż nieco za spokojny i naiwny mężczyzna, wywołał u mnie wielkie pokłady sympatii, bo widział więcej, niż mogłoby się wydawać. Z kolei Wiktoria zaskoczyła mnie zmianą postawy...
"Miłość, kłamstwa i sekrety" to pełna uroku, ciepła i rozgrzewających emocji komedia romantyczna o tym, co w życiu najważniejsze. To książka o niespodziewanej miłości, której nie wolno przeoczyć. To lektura pokazująca różny poziom zamożności, trudność w zdobyciu swoich "czterech ścian" oraz znaczenie rodziny. Polecam gorąco!
"Miłość, kłamstwa i sekrety" jest powieścią otuloną zimowo-świątecznym klimatem, który czuć od pierwszej do ostatniej strony. To, że nic nie jest tu proste ani przewidywalne pozwala odczuć jej realizm.
Motyw tytułowych kłamstw i sekretów stanowi tu pewien rodzaj goryczy i konkluzję, że kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw. Ciekawym i aktualnym wątkiem okazało się być to, co...
2022-11-18
Lubicie film Pretty Woman? "Escort girl" w pewnym sensie jest taką jego współcześniejszą wersją. Poza tym to powieść nieoczywista, nieprzewidywalna, owiana tajemnicami, z pewnością wcale nie lekki romans. To książka zmuszająca do refleksji i zastanowienia się, co w życiu jest tak naprawdę ważne.
"Oczy bolą wtedy, kiedy w końcu zaczynasz dostrzegać oblicze drugiego człowieka. Kiedy zdejmuje on z twarzy maskę pozorów, zadaje cios prosto w serce."
Anna Dąbrowska nakreśliła dwie odmienne drogi dziewczyn trudniących się najstarszym zawodem świata. Ukazała co wiąże się z ich wyborem. Na przykładzie Sary widzimy co może przeżywać taka osoba, jakie towarzyszą jej uczucia (których w tej branży nie powinno być), zagubienie, watpliwości, walka z samą sobą. Sara pragnęła dla siebie lepszego życia. Czy to tak wiele? Niby nie, ale sposób, aby to osiągnąć nie należał do najlepszych jej wyborów. Nie wszystko bowiem co się świeci, warte jest swojej ceny. Męscy bohaterowie również mają tu swoje historie. Każdy z nich jest istotny w tej opowieści.
"Miałam być dziewczyną, której będzie okazywał miłość, współinwestorką, ktorej okaże szacunek. Kochanką, której da namiętność."
Pikantne sceny, owczem pojawiają się, ale nie stanowią nadrzędnego filaru fabuły. Autorka skupia się bardziej na innych problemach. Bieda, patologia, toksyczne relacje z rodzicem, brak akceptacji siebie, sponsoring, fałszywa przyjaźń. Czy uważacie, że bieda wpływa na poczucie wartości człowieka? Przed przeczytaniem tej książki odpowiedziałabym, że nie... jednak w jej trakcie moje spojrzenie na wiele spraw zaczęło się zmieniać.
"Żyliśmy od mamy wypłaty do wypłaty. Zimą oszczędzaliśmy na prądzie. Czasami uczyłam się przy świetle świecy, zamiast przy lampie. Miałam dosyć spania w spranej piżamie zakupionej w lumpeksie. Pragnęłam poczuć się kobietą."
Jakiś czas temu autorka zadała nam pytanie: "Kiedy człowiek błądzi?". Cieszę się, że moja wypowiedź znalazła się w tej książce.
"Escort girl" to zaskakująca, seksowna i prawdziwa powieść o poszukiwaniu miłości i akceptacji. To również książka o głębokich traumach, słabościach, pragnieniach i potrzebach. Co okaże się ważniejsze - miłość czy pieniądze? Sprawdźcie jak może smakować luksus.
Lubicie film Pretty Woman? "Escort girl" w pewnym sensie jest taką jego współcześniejszą wersją. Poza tym to powieść nieoczywista, nieprzewidywalna, owiana tajemnicami, z pewnością wcale nie lekki romans. To książka zmuszająca do refleksji i zastanowienia się, co w życiu jest tak naprawdę ważne.
"Oczy bolą wtedy, kiedy w końcu zaczynasz dostrzegać oblicze drugiego...
2022-11-16
"Śluby milczenia" są debiutem Karoliny Skiendziel. Już sam klasztor i mafia przyciągały mnie do tego tytułu jak magnes. Lubię misz-masz gatunkowy. I tu taki znajdziemy. To połączenie powieści obyczajowej z kryminałem, nutą sensacji, romansu i erotyku. Mamy tu do czynienia z wątkiem mafii i byłam ciekawa czy i czym autorka będzie w stanie mnie zaskoczyć. I choć w fabułę wdarło się sporo pewnego rodzaju chaosu i sprzeczności, to jak się wkrótce okazało, ta sztuka się powiodła. Wraz z upływem stron, historia ta intrygowała mnie coraz bardziej.
Bohaterowie zostali interesująco nakreśleni. Jednakże Olga wydała mi się bardzo niezdecydowana. Zachowywała się jakby sama nie wiedziała czego chce. Niby silna, pewna siebie kobieta, a tu takie wahania. Jedno myśli, drugie mówi, a jeszcze trzecie robi. To samo dotyczy jej relacji z mężczyznami. Nie zmienia to faktu, że wraz z nią odczuwałam ból, złość, strach, niemoc, bezsilność. Z kolei Erwin i Mikołaj... zaskoczona zostałam tym, że okazali się inni, niż początkowo myślałam. Ale to już sami musicie sprawdzić.
"- Tak, zgadzam się, dzieci są bezbronne, ale tylko odzyskuję, co moje. Taki jest biznes, Olga, przyzwyczajaj się, że nie wszystko jest tak, jakbyśmy chcieli. - Spojrzał się na samochod, który pękał w szwach od płaczących dzieci. Mówił spokojnym i opanowanym głosem.
- Co odzyskujesz? - dopytywałam.
- Długi, skarbie, długi... - Przewrócił oczami zniecierpliwiony, że nie domyśliłam się od razu.
- Zgnijesz w piekle. - Szturchnęłam go ramieniem i minęłam, chciałam jak najszybciej wrócić do pokoju.
- Razem z tobą - rzucił na koniec rozmowy. Zatrzymałam się, chcąc mu odpowiedzieć, ale nie miało to najmniejszego sensu, on miał nade mną władzę i sporą przewagę."
Tajemnice, intrygi, przemoc, mafijne porachunki, niebezpieczeństwo, namiętność, pożądanie - nic nie było takim, jakim się wydawało. Handel dziećmi, wyłudzenia, fałszywa dobroczynność czy przyjaźń to wątki, na które warto zwrócić uwagę. Emocji nie brakowało. Co prawda niekiedy akcja pędziła zbyt szybko (choć ogólnie taką lubię), a niektóre urwane wątki aż prosiły się o to, by je bardziej rozwinąć, jestem usatysfakcjonowana z tego, co otrzymałam. Książka pozostawia nas w zawieszeniu i pozwala żywić nadzieję na dalsze losy bohaterów. Osobiście już bym chciała wiedzieć co dalej...
"Nie miałam szans z mafijnym światem, mogłam jedynie wejść w ich szeregi i działać w nielegalnej sferze na ich zasadach."
"Śluby milczenia" zabiorą Was do brutalnego, pełnego mroku świata mafii. Tu nic i nikt nie będzie takim, jakim będziecie myśleć, że jest. Sprawdźcie czy przed mafią da się uciec...!
"Śluby milczenia" są debiutem Karoliny Skiendziel. Już sam klasztor i mafia przyciągały mnie do tego tytułu jak magnes. Lubię misz-masz gatunkowy. I tu taki znajdziemy. To połączenie powieści obyczajowej z kryminałem, nutą sensacji, romansu i erotyku. Mamy tu do czynienia z wątkiem mafii i byłam ciekawa czy i czym autorka będzie w stanie mnie zaskoczyć. I choć w fabułę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-14
"Będę przy tobie" roztacza przed czytelnikiem klimat pachnących choinką oraz domowych wypieków świąt. Jeśli dodamy do tego świąteczne piosenki i zaśnieżone krajobrazy, otrzymamy książkę, która otuli swoim ciepłem niczym mięciutki kocyk.
Bohaterowie stanowią szeroki wachlarz osobowości. Każde z nich ma swój bagaż doświadczeń, rozterki przed podjęciem ważnych decyzji. Podobało mi się to, że Zuza Kordel nie ocenia swoich bohaterów. To postaci z wadami i zaletami, jak każdy z nas. Dlatego łatwo można odnaleźć w nich cząstkę siebie, poczuć z nimi więź.
"(...) czasem, by ruszyć naprzód, trzeba zrobić dwa kroki w tył."
To jedna z tych historii, w której znajdziemy różne odcienie miłości - tę damsko-męską, matczyną, czy przyjacielską. Miłość, wybaczenie, i wdzięczność to wartości, o których zawsze powinnyśmy pamiętać. Równie istotna jest rozmowa, zrozumienie, zaufanie, naprawa błędów oraz wiara w drugiego człowieka i lepszą przyszłość.
"Święta to nie jest czas, gdy powinno się być samemu i w pojedynkę walczyć z rzuconymi pod nogi kłodami."
Autorka pokazała, że największe cuda zdarzają się w zwykłej codzienności. Te wszystkie drobne rzeczy, które robimy każdego dnia, należy traktować jak nasze własne cuda. Bo w życiu nic nie jest przypadkiem.
Lektura obfituje w liczne zaskoczenia, niespodzianki, niebezpieczne momenty, tajemnice, sekrety, kłamstwa, skomplikowane relacje rodzinne, ale i pewnego rodzaju nostalgię. Dzięki temu książka intryguje, nie pozwalając odłożyć na potem.
To poruszająca i ciepła powieść, która pozwala wierzyć, że cuda są na wyciągnięcie ręki. Trzeba tylko im dopomóc. Że nawet, gdy wydaje się, że jesteśmy sami, zawsze obok nas jest ktoś, kto powie "Będę przy tobie". Polecam! Może tak jak ja, tak i Wy poczujecie zapach piernika i grzanego wina...
"Będę przy tobie" roztacza przed czytelnikiem klimat pachnących choinką oraz domowych wypieków świąt. Jeśli dodamy do tego świąteczne piosenki i zaśnieżone krajobrazy, otrzymamy książkę, która otuli swoim ciepłem niczym mięciutki kocyk.
Bohaterowie stanowią szeroki wachlarz osobowości. Każde z nich ma swój bagaż doświadczeń, rozterki przed podjęciem ważnych decyzji....
"Jacob" jest pierwszym tomem serii mafijnej Blakemore Family, który ostatecznie liczył będzie osiem. Choć wolę, gdy akcja osadzona jest w Polsce, to tym razem absolutnie nie przeszkadzało mi to, że przeniosłam się do Nowym Jorku.
Postaci obdarzeni zostali silnymi charakterami. A że motyw mafijny jest tu przewodni, jest to wręcz pożądane. To samo można powiedzieć o dynamicznej, zawiłej akcji. Dzieje się dużo, są nielegalne interesy, mafijne porachunki, brutalność, jest niebezpiecznie, intrygująco i zaskakująco. Ale wracając do bohaterów, to Jacob okazał się dominującym, władczym, niebezpiecznym mężczyzną, ale chyba kobiety ciągnie do takich facetów, prawda? Z kolei Avery po prostu nie da się nie polubić. Zwłaszcza za jej waleczny charakter w obronie swojej godności. Dodatkowo Kinga Litkowiec podsyca naszą ciekawość, przybliżając nieco pozostałe sylwetki tej nietuzinkowej familii, które poznamy w kolejnych tomach serii.
"Cała drżałam, jakbym stała oko w oko z największym potworem na tej ziemi. Jakbym właśnie żegnała się z życiem. I choć wcale tak nie było, nie mogłam opanować strachu, który robił ze mną okropne rzeczy."
Tajemnice, sekrety, intrygi, bezwzględność i strach - czy tak powinno wyglądać dzieciństwo, a później młodość? Czy tak wychowuje się dzieci? Gdzie czułość, troska, miłość, współczucie, zrozumienie? Jordan - głowa rodziny Blakemore tak rozumie słowo "rodzina". Czy zatem Jacob będzie miał na tyle odwagi, by przeciwstawić się ojcu tyranowi? A jeśli tak, to czy będzie to warte przysłowiowej świeczki? Sami musicie to sprawdzić.
"Łatwo kogoś nienawidzić, bo wystarczy niewiele, by do tego doszło. Boimy się zaś tych, którzy są silniejsi i tworzą dla nas zagrożenie. A poczucie zagrożenia sprawia, że robimy rzeczy, których nie chcemy robić. Wszystko, byle tylko przetrwać."
Historia rozpisana została na dwa głosy bohaterów. Dzięki temu możemy mieć lepszy wgląd w ich myśli, uczucia, a co za tym idzie, łatwiej jest nam zrozumieć ich postępowanie. Nie zabrakło również pełnych namiętności i rozpalających zmysły scen intymnych.
"Kiedy nie miałam powodów, by go nienawidzić, mogłam przyznać, że był szalenie pociągający. Idealny obraz niebezpiecznego samca alfa."
Chciałabym też zwrócić Waszą uwagę na pięknie wydaną książkę. Wyróżniające się poszczególne rozdziały z czarną stroną podkreślają mroczny klimat książki.
"Jacob" to intrygujący, pełen emocji i dramatyzmu romans mafijny o niełatwej przeszłości, trudnych relacjach rodzinnych i jeszcze trudniejszych decyzjach. To książka o dominacji i uległości, intrygach, obawach, niepewności, potrzebie bezpieczeństwa, stabilizacji i akceptacji. I wreszcie to historia o pragnieniu kochania i bycia kochanym. Pokojówka i niebezpieczny mężczyzna - co z tego wyniknie? Czy Avery uda się skruszyć serce Jacoba?
"Jacob" jest pierwszym tomem serii mafijnej Blakemore Family, który ostatecznie liczył będzie osiem. Choć wolę, gdy akcja osadzona jest w Polsce, to tym razem absolutnie nie przeszkadzało mi to, że przeniosłam się do Nowym Jorku.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPostaci obdarzeni zostali silnymi charakterami. A że motyw mafijny jest tu przewodni, jest to wręcz pożądane. To samo można powiedzieć o...