-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1196
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać452
Biblioteczka
Zbiorczo o tomie II i III. Cóż mogę napisać innego niż, że jestem w tej serii szczerze zakochany. Jestem zakochany w tych bohaterach, w cudownie urokliwym humorze, w zawiłych intrygach oraz we wspaniałej interpretacji Filipa Kosiora.
Jestem ogromnym fanem angielskiego humoru i tu jest go pod dostatkiem i jeszcze więcej. Nie jest to też seria dla każdego, bo trzeba ją czytać/słuchać z przymrużeniem oka. Niemniej, gdy przymknie się oko na niektóre zwroty w fabule i pozwoli się dosłownie omotać czwórce detektywów seniorów to wtedy wsiąknie się w tę serię całym sobą.
Mój stos czytelniczy rośnie, a ja zamiast zmienić klimat i gatunek na inny to nadal wracam do Czwartkowego Klubu Zbrodni. Tom II i III przesłuchałem właściwie jeden po drugim. I już kusi mnie, by rozpocząć słuchanie IV. Gorąco polecam i absolutnie nie dziwię się zachwytom nad tą serią.
Zbiorczo o tomie II i III. Cóż mogę napisać innego niż, że jestem w tej serii szczerze zakochany. Jestem zakochany w tych bohaterach, w cudownie urokliwym humorze, w zawiłych intrygach oraz we wspaniałej interpretacji Filipa Kosiora.
Jestem ogromnym fanem angielskiego humoru i tu jest go pod dostatkiem i jeszcze więcej. Nie jest to też seria dla każdego, bo trzeba ją...
Zbiorczo o tomie II i III. Cóż mogę napisać innego niż, że jestem w tej serii szczerze zakochany. Jestem zakochany w tych bohaterach, w cudownie urokliwym humorze, w zawiłych intrygach oraz we wspaniałej interpretacji Filipa Kosiora.
Jestem ogromnym fanem angielskiego humoru i tu jest go pod dostatkiem i jeszcze więcej. Nie jest to też seria dla każdego, bo trzeba ją czytać/słuchać z przymrużeniem oka. Niemniej, gdy przymknie się oko na niektóre zwroty w fabule i pozwoli się dosłownie omotać czwórce detektywów seniorów to wtedy wsiąknie się w tę serię całym sobą.
Mój stos czytelniczy rośnie, a ja zamiast zmienić klimat i gatunek na inny to nadal wracam do Czwartkowego Klubu Zbrodni. Tom II i III przesłuchałem właściwie jeden po drugim. I już kusi mnie, by rozpocząć słuchanie IV. Gorąco polecam i absolutnie nie dziwię się zachwytom nad tą serią.
Zbiorczo o tomie II i III. Cóż mogę napisać innego niż, że jestem w tej serii szczerze zakochany. Jestem zakochany w tych bohaterach, w cudownie urokliwym humorze, w zawiłych intrygach oraz we wspaniałej interpretacji Filipa Kosiora.
Jestem ogromnym fanem angielskiego humoru i tu jest go pod dostatkiem i jeszcze więcej. Nie jest to też seria dla każdego, bo trzeba ją...
Zapadlinę przesłuchałem w znakomitej interpretacji Andrzeja Ferenca. Dzięki niemu ta świetna powieść tylko zyskała.
Zazwyczaj przed napisaniem swojej opinii, nie czytam tych już wystawionych, ale tym razem zrobiłem wyjątek. I przyznam szczerze mocno dziwią mnie zwłaszcza głosy, że Zapadlina jest najsłabszą częścią z serii o bydgoskim Archiwum X. Nie zauważyłem tego kompletnie. Podobnie inne uwagi o irytującym zachowaniu Herman i Borewicza oraz braku akcji i „ciągnącej” się historii. Być może ja inaczej odbieram książki autora, ale z tego co pamiętam to Robert Małecki w ten sposób opowiada historie i raczej nie ma się co spodziewać po nim sensacyjnego tempa akcji.
Może to zasługa Andrzeja Ferenca, ale ja nie czułem w żadnym momencie, że ta historia się dłuży. Z chęcią wracałem do dalszego słuchania. Bardzo ciekawiło mnie przedstawione śledztwo i historia Jacka Malinowskiego. Uważam, że całe psychologiczne tło bohaterów śledztwa oraz naszych śledczych jest bardzo interesujące. Główna intryga oraz dalszy rozwój Herman i Borewicza bardzo mnie ciekawiły. Dzięki ich prywatnym problemom, nabierali oni realności i łatwiej było mi im kibicować oraz z nimi sympatyzować. Nie zgadzam się z tym, że są oni odpychający i negatywni. Raczej są to ludzie z krwi i kości. Ani przesadni dobrzy, ani przesadnie źli. A już na pewno nie Herman. Zależało jej na rozwiązaniu sprawy i oddaniu Jackowi Malinowskiemu sprawiedliwości. Borewicz za to, znowu okazał się egoistą, ale gdy trzeba było wesprzeć partnerkę to stanął na wysokości zadania. Uważam, że ta dwójka jest ciekawsza niż kolejny „komisarz alkoholik”, samotny wilk lub „Rambo”.
Zarzuty co do finału powieści również budzą mój sprzeciw. Mimo filmowego stylu, był on opisany i osadzony na naszym rodzimym gruncie. Nie pojawiły się wybuchy, strzelanina „w samo południe” i walka na skraju przepaści. Mam wrażenie, że autor chciał zaserwować nieco inny finał niż zazwyczaj dostarczają nam polskie kryminały. Mi przypadł on do gustu i nie czułem ciar żenady. Niemniej, daleki jestem od stwierdzenia, że moja racja jest „najmojsza”. Każdy z nas ma prawo do swojego zdania oraz danego odbioru książki. Po prostu moim zdaniem uważam Zapadlinę za równie świetną, co Zrost i kolejną bardzo dobrą powieść autora.
Dla mnie w czytaniu najważniejsze są emocje, a tych Zapadlina mi dostarczyła. Nie w formie akcji i sensacji, która podnosi tętno. Raczej były to zaduma, smutek, rozczarowanie zachowaniem ludzi, niezgoda oraz żal z powodu tragicznej historii Jacka Malinowskiego. Dlatego też nie była to kolejna książka, po której przeczytaniu nic we mnie nie zostało. A na pewno nie „letni” kryminał, który czyta się lekko i przyjemnie, a o którym zapomni się kolejnego dnia. Dla mnie Zapadlina to dobra literacka robota. Czekam niezmiennie na kolejne książki autora.
Zapadlinę przesłuchałem w znakomitej interpretacji Andrzeja Ferenca. Dzięki niemu ta świetna powieść tylko zyskała.
Zazwyczaj przed napisaniem swojej opinii, nie czytam tych już wystawionych, ale tym razem zrobiłem wyjątek. I przyznam szczerze mocno dziwią mnie zwłaszcza głosy, że Zapadlina jest najsłabszą częścią z serii o bydgoskim Archiwum X. Nie zauważyłem tego...
Tak ciepłej kryminalnej historii nie słuchałem chyba nigdy.
Początkowo ciężko było mi się wgryźć w tę historię. Autor chciał w krótkim czasie wprowadzić zbyt wielu bohaterów i łatwo było zgubić się w ich gąszczu. Ponadto trzeba było przyjąć punkt widzenia osób starszych, a nie są oni często bohaterami czytanych przeze mnie książek.
Jednak im bardziej oswajałem się z historią i im bardziej lubiłem nietypowych detektywów, z tym większą ochotą wracałem do słuchania. A końcówki słuchałem już z wypiekami.
Filip Kosior fenomenalnie oddaje głosem charakter poszczególnych bohaterów i na dalszych etapach słuchania bez problemu rozróżniałem, kiedy mówi dany bohater. To wiele ułatwia oraz uprzyjemnia słuchanie.
Uwielbiam brytyjski humor, a ten jest tu często obecny. Dodatkowo trudno oprzeć się urokowi naszych detektywów, zwłaszcza Elisabeth. Zresztą autor świetnie dobrał cały zespół Klubu i każdy z bohaterów wnosi coś do tej historii. Zagadka kryminalna także jest interesująca i zawiła. Nie dziwię się, że książka ma tylu fanów. Naprawdę to coś innego i ciekawego. Już nie mogę się doczekać powrotu do tych postaci. Szczerze polecam.
Tak ciepłej kryminalnej historii nie słuchałem chyba nigdy.
Początkowo ciężko było mi się wgryźć w tę historię. Autor chciał w krótkim czasie wprowadzić zbyt wielu bohaterów i łatwo było zgubić się w ich gąszczu. Ponadto trzeba było przyjąć punkt widzenia osób starszych, a nie są oni często bohaterami czytanych przeze mnie książek.
Jednak im bardziej oswajałem się z...
Kolejny udany debiut polskiego autora, który wpadł w moje czytelnicze ręce.
Szepty ciemności czytało mi się bardzo przyjemnie. Nie jest to rozbudowane i wielowątkowe tomiszcze, więc będzie to idealna historia na wakacje. Z zastrzeżeniem, że pojawiają się tam naprawdę mocne wątki i dla wielu może to być zbyt dużo. Nie chcę za wiele zdradzić, ale miejcie to na uwadze.
W książce podobało mi się wiele aspektów, na czele z głównym bohaterem oraz światem przedstawionym. Autor miał naprawdę świetny pomysł na alternatywną historię świata po I wojnie światowej oraz klimat rodem z filmów z początków XX wieku. Główny bohater to weteran Wielkiej Wojny. Pokiereszowany, ale o dobrym sercu i z właściwym kodeksem moralnym. Jerzego polubiłem właściwie od pierwszych stron, więc łatwo przychodziło mi kibicowanie mu w rozwiązaniu sprawy oraz w innych działaniach, które podejmował.
Historia oraz główny bohater bywają niekiedy naiwni, ale nie wiem na ile jest to niezamierzone, a na ile celowe. Piszę tak dlatego, że takie cechy miały też fabuły, których ducha stara się oddać autor, więc równie dobrze może być to celowy zabieg. Największy minus to dla mnie kompletnie niewiarygodna historia miłosna. Aż za grubo ciosana, nawet jak na ramy tej opowieści. Nie jest to jednak minus, który wpływa mocno na odbiór książki.
Podsumowując, naprawdę szczerze polecam Szepty ciemności. Zgrabny debiut, miejscami kontrowersyjny, ale oprócz tego godny polecenia. Książka wyróżnia się na tle innych wydawanych książek i udanie zapełnia niszę na rynku. Sięgnijcie, bo warto.
Kolejny udany debiut polskiego autora, który wpadł w moje czytelnicze ręce.
Szepty ciemności czytało mi się bardzo przyjemnie. Nie jest to rozbudowane i wielowątkowe tomiszcze, więc będzie to idealna historia na wakacje. Z zastrzeżeniem, że pojawiają się tam naprawdę mocne wątki i dla wielu może to być zbyt dużo. Nie chcę za wiele zdradzić, ale miejcie to na uwadze.
W...
Brudny, a raczej Przemysław Piotrowski trzyma poziom. Jak zawsze wciągnęło i nie chciało puścić.
Smolarz to bardziej kameralna historia niż Bagno oraz powrót do kryminalnej formuły cyklu. Brudny niczym samozwańczy stróż prawa jest w tej historii niemal sam przeciwko wszystkim. Zmowa milczenia, historia sprzed lat i grasujący brutalny morderca. Jest krwawo i mrocznie. I wszystko to, za co czytelnicy kochają komisarza Brudnego.
Jak zawsze imponuje solidny research autora. Szczerze przyznaję, że nie raz ciężko uwierzyć mi w opisywane przez autora fakty i okazuje się, że gdyby w większym stopniu opisywał fikcję, byłaby ona bardziej „realna” dla przeciętnego człowieka.
Napisałem, że Brudny jest niemal sam przeciwko wszystkim. Jest obcy na obcym dla siebie terenie. Bez wsparcia zespołu śledczego. Bez odznaki. Tak naprawdę jedynie dzięki swojej rozpoznawalności jest w stanie się czegokolwiek dowiedzieć. Okolicznych mieszkańców łączy zasłona milczenia oraz przemilczana wstydliwa przeszłość. W przeciwieństwie do poprzedniego tomu, tu nikt nie chce komisarzowi pomóc. Jakby nikomu nie zależało na odnalezieniu i ukaraniu faktycznego sprawcy.
W tle historii zaś przepiękne „kadry” Bieszczad. Momentami aż czuć ten klimat i powietrze, którym oddychają bohaterowie.
Cieszy mnie, że Igor Brudny jest nadal tak samo skomplikowaną postacią. Wewnętrznie skonfliktowaną, której kibicuje się do samego końca. Dobrze, że komisarz odnalazł miłość i nie jest już do końca tym samotnym wilkiem. Dzięki temu trochę łatwiej walczyć mu z otaczającym go mrokiem.
Smolarz to jakby odskocznia dla Brudnego i ponure, jak się okazało, wakacje od wydarzeń z Bagna. Końcówka historii obiecuje powrót komisarza do pracy i działania pełną parą. Nie mogę się doczekać kolejnej sprawy komisarza. Jak zawsze polecam!
Brudny, a raczej Przemysław Piotrowski trzyma poziom. Jak zawsze wciągnęło i nie chciało puścić.
Smolarz to bardziej kameralna historia niż Bagno oraz powrót do kryminalnej formuły cyklu. Brudny niczym samozwańczy stróż prawa jest w tej historii niemal sam przeciwko wszystkim. Zmowa milczenia, historia sprzed lat i grasujący brutalny morderca. Jest krwawo i mrocznie. I...
Opinia bez oceny, bo nie skończyłem lektury. Robiłem kilka podejść. Do wersji papierowej, ebooka. Próbowałem też słuchać. Nie poszło.
Nigdy nie zmuszam się do czytania, zwłaszcza gdy czytam dla przyjemności. W przypadku Szymka sprawa była inna niż zazwyczaj. Pomysł na książkę, fabuła oraz poruszane w niej problemy były jak najbardziej na plus. Za to kompletnie nie podszedł mi warsztat autora i sposób opowiedzenia przez niego tej historii. Być może zbyt surowy i miejscami brutalny styl. Nie wiem. Próbowałem i w końcu dałem sobie spokój.
Nie dziwią mnie pozytywne oceny, bo temat poruszany w książce jest trudny i ważny. Coś jednak nie zagrało, więc tym razem odpuszczam lekturę.
Opinia bez oceny, bo nie skończyłem lektury. Robiłem kilka podejść. Do wersji papierowej, ebooka. Próbowałem też słuchać. Nie poszło.
Nigdy nie zmuszam się do czytania, zwłaszcza gdy czytam dla przyjemności. W przypadku Szymka sprawa była inna niż zazwyczaj. Pomysł na książkę, fabuła oraz poruszane w niej problemy były jak najbardziej na plus. Za to kompletnie nie podszedł...
Książka przesłuchana w formie audio. Jak zawsze fenomenalny Filip Kosior. Jego interpretacja jeszcze dodawała klimatu całej powieści.
Izabela Janiszewska rozwija się z każdą nową powieścią. Ludzie z mgły to był dla mnie majstersztyk. Podobnie jest W szponach. Mimo, że irytowała mnie główna bohaterka oraz jej syn to cała historia była bardzo wciągająca, klimatyczna, pokręcona i pełna emocji.
Próbowałem przewidzieć finał historii, ale autorka zmyliła mnie doszczętnie. I bardzo się z tego cieszę. A przy tym nie jest to finał wymyślony z kapelusza. Wszystko ma tu swoje podstawy i widoczne jest, gdy już poznamy pewne informacje.
Fenomenalna historia, która przykuwa uwagę czytelnika na długo. Naprawdę gorąco polecam!
Książka przesłuchana w formie audio. Jak zawsze fenomenalny Filip Kosior. Jego interpretacja jeszcze dodawała klimatu całej powieści.
Izabela Janiszewska rozwija się z każdą nową powieścią. Ludzie z mgły to był dla mnie majstersztyk. Podobnie jest W szponach. Mimo, że irytowała mnie główna bohaterka oraz jej syn to cała historia była bardzo wciągająca, klimatyczna,...
Warto było tyle czekać.
Najnowsza część przygód komisarza Grossa spełnia wszelkie pokładane w niej przeze mnie nadzieje. Czuć, że autor wraca do swojego najbardziej znanego bohatera, nie by odcinać kupony, ale opowiedzieć mocną i poruszającą historię.
Zrost przesłuchałem w formie audio. Narracja Piotra Grabowskiego pasowała idealnie. Mam wrażenie, że lektor ma podobny głos do samego autora, więc momentami czułem, że książkę czyta mi sam Robert Małecki. Audiobook nadał jeszcze więcej głębi i klimatu powieści. A klimat jest Zrostu mocną stroną. Wręcz wylewa się z kart powieści. I jak to w przypadku historii z komisarzem Grossem, czytelnik nie ma szans liczyć na pozytywną i lekką opowieść.
Podczas słuchania delektowałem się historią. I mimo, że śledztwo mnie intrygowało to wracałem do tej powieści dla jej klimatu i świetnego warsztatu autora. Jeżeli Robert Małecki będzie chciał napisać coś z literatury pięknej to nie widzę żadnych przeciwskazań. W Zroście zaczął wręcz o nią zahaczać. Lecz nie tracąc przy tym kryminalnych ram historii. Zagadka kryminalna jest intrygująca i ciekawi do samego końca. Ponadto zagadkowo łączy się z pewnym zdarzeniem z wojennej przeszłości.
Jestem fanem Roberta Małeckiego od pierwszej przeczytanej powieści. Po Zrost sięgałem z zaciekawieniem i mogę śmiało zapewnić, że powrót Grossa wypada okazale. To książka idealna na długie jesienne wieczory. Nie jest to powieść sensacyjna i nie w tempie historii tkwi jej siła. A jest nią klimat i piękny język. I bardzo ludzkie oblicze śledczych. Gorąco polecam i czekam na kolejną powieść autora. Niezmiennie.
Warto było tyle czekać.
Najnowsza część przygód komisarza Grossa spełnia wszelkie pokładane w niej przeze mnie nadzieje. Czuć, że autor wraca do swojego najbardziej znanego bohatera, nie by odcinać kupony, ale opowiedzieć mocną i poruszającą historię.
Zrost przesłuchałem w formie audio. Narracja Piotra Grabowskiego pasowała idealnie. Mam wrażenie, że lektor ma podobny...
J.D. Barker to zdecydowanie jeden z moich ulubionych autorów. Śmierć czarnej wdowy to już jego szósta książka, którą wręcz pochłonąłem. Wiem, że w przypadku tej ostatniej, jest jej współautorem, ale to totalnie styl i klimat Barkera.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że książka ma wszystkie wady i zalety amerykańskiej powieści sensacyjno-kryminalnej. Nie jestem obojętny i ślepy na pewne niedociągnięcia. Jednak w ostatecznym rozrachunku powieść wciągnęła mnie dokumentnie. Autor kupił mnie od pierwszego rozdziału. Skutecznie zarzucił na mnie fabularną wędkę. A ja dałem się złapać na haczyk i nie chciałem go puścić do samego końca. Gdyby nie konieczność chodzenia do pracy i wymuszone czytanie wieczorami, zapewne skończyłbym lekturę maksymalnie w dwa dni. Po tylu latach czytania, rzadko zdarza mi się tak totalnie przykuć do powieści, więc jest to dla mnie miara dużych emocji i ciekawej historii.
Nie zabrakło charakterystycznych dla autora zagadkowych elementów nadnaturalnych oraz rozciągnięcia historii na przestrzeni wielu lat życia głównego bohatera. Daje to poczucie większej więzi z bohaterem oraz wzbudza zainteresowanie jego obecną sytuacją. Autor skutecznie podsyca ciekawość i przeplata różne linie czasowe. Bardzo chciałem poznać finał tej historii i przez kolejne rozdziały wręcz gnałem. Nie może to być przypadek, przy szóstej już książce autora.
Podsumowując, wiem że opinia jest zawsze subiektywna, ale w przypadku J.D. Barkera ciężko nawet zachować pozory obiektywności. Po prostu dla mnie to gatunkowa uczta, przy której doskonale się bawię. A wady tej historii schodzą na dalszy plan. Gorąco Wam polecam. Emocje i zarwane noce gwarantowane.
J.D. Barker to zdecydowanie jeden z moich ulubionych autorów. Śmierć czarnej wdowy to już jego szósta książka, którą wręcz pochłonąłem. Wiem, że w przypadku tej ostatniej, jest jej współautorem, ale to totalnie styl i klimat Barkera.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że książka ma wszystkie wady i zalety amerykańskiej powieści sensacyjno-kryminalnej. Nie jestem obojętny i...
Piąty tom cyklu o Kulawych koniach tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że Mick Herron to jeden z moich ulubionych autorów spoza gatunku fantasy. Uwielbiam cięty, brytyjski humor. Inteligentną fabułę. Celne dialogi oraz dobrze wyważoną akcję. Gorąco polecam i czekam niezmiennie na kolejny tom.
Piąty tom cyklu o Kulawych koniach tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że Mick Herron to jeden z moich ulubionych autorów spoza gatunku fantasy. Uwielbiam cięty, brytyjski humor. Inteligentną fabułę. Celne dialogi oraz dobrze wyważoną akcję. Gorąco polecam i czekam niezmiennie na kolejny tom.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To była bardzo oryginalna, dziwna, ale i wciągająca lektura.
Podziwiam Annę Kańtoch, że w swoich kryminałach oraz thrillerach nie chodzi na skróty i wybiera oryginalne pomysły fabularne. Niewidomy autor kryminałów, który nagrywa swoje myśli i który jest przekonany, że jego świeżo poślubiona żona nie jest jego żoną... przyznajcie, że brzmi ciekawie.
Samotnię czyta się szybko i zwłaszcza w pierwszej części jest bardzo ciekawa. Oryginalny pomysł trochę rozmywa się przez przemyślenia/wtrącenia głównego bohatera, który niestety w przeciwieństwie do pomysłu na fabułę, dla mnie był nudny i nijaki. Dlatego były fragmenty, przez które przemykałem wzrokiem. Samotnia nie miała łatwo, bo za jej czytanie wziąłem się tuż po genialnej Nemezis. Tym bardziej uważam ją za solidną lekturę, bo jak każdy czytelnik wie, kac książkowy po genialnej książce najlepiej zwalczyć czymś równie dobrym. Jestem bardzo ciekaw, jak Samotnia wypadnie w formie audiobooka, gdyż słuchanie nagrań Leona Cichego wydaje mi się lepszym sposobem na poznanie jego tajemnic. Anna Kańtoch to już uznana marka na rynku polskich kryminałów oraz thrillerów. Samotnia tylko ugruntowuje tę pozycję.
To była bardzo oryginalna, dziwna, ale i wciągająca lektura.
Podziwiam Annę Kańtoch, że w swoich kryminałach oraz thrillerach nie chodzi na skróty i wybiera oryginalne pomysły fabularne. Niewidomy autor kryminałów, który nagrywa swoje myśli i który jest przekonany, że jego świeżo poślubiona żona nie jest jego żoną... przyznajcie, że brzmi ciekawie.
Samotnię czyta się...
O Urwisku mogę napisać, że dla mnie to wzorowy kryminał. Ma bowiem wszystko to, co lubię w kryminałach polskich autorów. Nie jestem wielkim zwolennikiem krwawych i sensacyjnych form kryminału. Wolę dobrze skonstruowaną zagadkę kryminalną i w miarę możliwości, realistyczne oddanie prowadzenia śledztwa. I to wszystko znalazłem w najnowszej powieści Roberta Małeckiego.
Nowy cykl autora, który wychodzi pod szyldem Wydawnictwa Literackiego jest dosłownie z tego samego uniwersum, co cykl z Grossem. Wszystkich fanów komisarza mogę odesłać do Wiatrołomów oraz Urwiska. Zresztą nazwisko samego Grossa niejednokrotnie przewija się w rozmowach bohaterów. Mocno trzymam kciuki, by niezłomny komisarz wkrótce powrócił. A póki co, znalazł godne zastępstwo w postaci dwójki poharatanych przez życie śledczych.
Sprawa przedstawiona w Urwisku wciągnęła mnie praktycznie z miejsca, a ciekawość co do rozwiązania sprawy, trzymała mnie do samego końca. Nie mogłem wręcz wymarzyć sobie lepszej lektury na początek majówki. Z twórczością Roberta Małeckiego jestem praktycznie od początku i niezwykle cieszy mnie, jak autor się rozwija. Myślę, że autor ma stałe grono oddanych czytelników, do których się zaliczam i ci z nas wiedzą, czego można się po nim spodziewać. Ze swojej strony uwielbiam to nieśpieszne tempo prowadzenia fabuły. Wplatanie w śledztwo życia prywatnego śledczych oraz ich życiowych perypetii, które są niejednokrotnie tak samo dramatyczne, jak sprawa którą się zajmują. Imponuje mi solidny research autora oraz skupienie na detalach. Czytając kryminały Roberta Małeckiego naprawdę można poczuć się jak śledczy i wraz z bohaterami spróbować rozwiązać sprawę.
Urwisko trzymało mnie w napięciu do samego końca i przyznaję, był moment gdy drżałem o los jednego z bohaterów. Emocje to coś, co jest dla mnie kluczowe w fabule, a Robert Małecki potrafi je wyzwolić, nie stosując przy tym tanich chwytów. Dlatego jestem pod wrażeniem Urwiska i mogę go szczerze polecić. Kawał dobrego kryminału, który zachwyci fana gatunku
O Urwisku mogę napisać, że dla mnie to wzorowy kryminał. Ma bowiem wszystko to, co lubię w kryminałach polskich autorów. Nie jestem wielkim zwolennikiem krwawych i sensacyjnych form kryminału. Wolę dobrze skonstruowaną zagadkę kryminalną i w miarę możliwości, realistyczne oddanie prowadzenia śledztwa. I to wszystko znalazłem w najnowszej powieści Roberta Małeckiego.
Nowy...
Ludzie z mgły to według mnie naprawdę emocjonująca powieść! Fantastycznie bawiłem się podczas słuchania audiobooka. Emocje przy końcówce książki były jednak na tyle silne, że musiałem już doczytać w tradycyjny sposób. Jak zwykle Izabela Janiszewska wplata w fabułę trudne, życiowe problemy i nie pozostawia czytelnika bez przemyśleń. A do tego, książka w sferze psychologicznej jest mocna i szczera. Dzieje się bardzo dużo. Im dalej w fabularną mgłę, tym gęściej i trudniej zobaczyć jasno, kto stoi za zaginięciem. Mnie autorka zmyliła dokumentnie i dzięki temu dostałem zaskakujący finał. Brakowało mi tak emocjonującej i wciągającej lektury. Zachęcam gorąco do sięgnięcia. Nie pożałujecie.
Ludzie z mgły to według mnie naprawdę emocjonująca powieść! Fantastycznie bawiłem się podczas słuchania audiobooka. Emocje przy końcówce książki były jednak na tyle silne, że musiałem już doczytać w tradycyjny sposób. Jak zwykle Izabela Janiszewska wplata w fabułę trudne, życiowe problemy i nie pozostawia czytelnika bez przemyśleń. A do tego, książka w sferze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Powrót do serii o Żegocie Nadolskim przyniósł mi wiele przyjemności. Dzikie pola to unikatowa seria na naszym rynku wydawniczym. Naprawdę godna uwagi. Po lekturze Diabelskiego posłańca widać, że autor doskonale odnajduje się w klimacie Polski szlacheckiej. Zarówno w sferze językowej, jak i opisu codziennego życia szlachciców.
Mam wrażenie, że w trzecim tomie autor idzie o krok dalej i zamiast skupienia na samej fabule kryminalno-przygodowej, z gracją opisuje codzienność pomniejszych szlachciców. Przyznaję, że mimo akcja książki nie była tak dynamiczna, to opisy życia we dworkach szlacheckich czytało mi się z przyjemnością.
Historia osnuta wokół tytułowego Diabelskiego posłańca była bardzo interesująca i obfitowała w zwroty akcji. Autor potrafił nieraz zaskoczyć i zmuszał czytelnika do zmiany postrzegania niektórych bohaterów. Do końca nie byłem pewny jak zakończy się ta przygoda Żegoty. Słodko-gorzki finał był satysfakcjonujący i jednocześnie pozostawia w niepewności. Z pewnością sięgnę po kolejny tom, bo autor pozostawia bardzo otwarte zakończenie.
Diabelski posłaniec trzyma poziom całej serii, a nawet winduje go jeszcze wyżej. Autor większe akcenty postawił na warstwę opisową świata oraz codzienności bohaterów. Czytelnik dostaje przy okazji solidnej fabuły, dobrą i plastyczną lekcję historii. Sama historia Diabelskiego posłańca wciąga i gdy narrację przejmuje przygodowa strona książki, wtedy trudno oderwać się od lektury. Polecam, bo nie znajduję obecnie wielu podobnych książek na naszym wydawniczym rynku.
Powrót do serii o Żegocie Nadolskim przyniósł mi wiele przyjemności. Dzikie pola to unikatowa seria na naszym rynku wydawniczym. Naprawdę godna uwagi. Po lekturze Diabelskiego posłańca widać, że autor doskonale odnajduje się w klimacie Polski szlacheckiej. Zarówno w sferze językowej, jak i opisu codziennego życia szlachciców.
Mam wrażenie, że w trzecim tomie autor idzie o...
Seria o Igorze Brudnym jest jedną z moich ulubionych. Autor od początku trzyma w niej wysoki poziom. Bagno nie odstaje od swoich poprzedniczek. Jest w mojej opinii nawet najbardziej kontrowersyjną częścią przygód komisarza. Kto jest już po lekturze, ten wie co mam na myśli. Czapki z głów dla tego, kto w trakcie czytania nie będzie sympatyzował lub kibicował głównemu złemu. Autor w Bagnie zapuszcza się na bardzo kontrowersyjny temat polityki. Zwłaszcza w naszym kraju, w ostatnim czasie to gorąca i różniąca sfera życia społecznego.
W tym tomie, jak w żadnym innym, Brudny jest rozdarty. Pomiędzy tym co słuszne, a tym co wydaje się być sprawiedliwością wymierzaną tym, którzy pozostają bezkarni. Niezmienne jest tempo akcji oraz umiejętność autora do przykuwania czytelnika do książki. Sam tradycyjnie z trudem odrywałem się od lektury i książkę skończyłem w mniej niż trzy dni. I po ostatniej stronie nie zostałem obojętny. Autor pozostawia nas z masą przemyśleń do rozważenia. Nie mogę napisać więcej, by nie wchodzić w spojlery, ale wystarczy, że napiszę, że każdy może zastanowić się „co by było, gdyby…”.
Bagno to emocjonująca powieść sensacyjna, bo trochę mniej w niej kryminału, w porównaniu do poprzednich części. Jestem ogromnym fanem Brudnego i niezmiennie czekam na kolejny tom!
Seria o Igorze Brudnym jest jedną z moich ulubionych. Autor od początku trzyma w niej wysoki poziom. Bagno nie odstaje od swoich poprzedniczek. Jest w mojej opinii nawet najbardziej kontrowersyjną częścią przygód komisarza. Kto jest już po lekturze, ten wie co mam na myśli. Czapki z głów dla tego, kto w trakcie czytania nie będzie sympatyzował lub kibicował głównemu złemu....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Długa noc to wyczekiwany powrót komisarza Mortki.
Po znakomitych Cieniach nie wiedziałem czego spodziewać się po kolejnym tomie przygód komisarza. Długa noc to powieść inna niż dotychczasowe tomy. Jak sam autor wyjaśnia w posłowiu, zarówno w życiu autora, jak i Mortki czas nie stał w miejscu i siłą rzeczy jest to inna książka niż poprzednie. Mógłbym użyć terminu filmowego, że Długa noc to dla mnie soft reboot serii. Przeskok czasowy sprawił, że Długą noc mogą przeczytać zupełnie nowi czytelnicy, bo okoliczności i warunki pracy komisarza są już zupełnie inne. Inny jest sam Mortka. Komisarz znajduje się w nowym momencie zawodowego i prywatnego życia. Tak naprawdę niewiele obecnie łączy go z Polską i pracą w krajowej policji. To może się zmienić dopiero, jeżeli autor zdecyduje się na kontynuację Długiej nocy.
Powieść bardzo mi się podobała. Z jednej strony wróciły znajome nuty z serii o Mortce. Z drugiej są wzbogacone twórczością autora na polu thrillerów psychologicznych. Książka ma swoisty sznyt autora i jeżeli ktoś, jak ja, przepada za twórczością Wojciecha Chmielarza to będzie Długą nocą usatysfakcjonowany. Przestrzegam w tym miejscu starych fanów komisarza warszawskiej policji, że nie jest to ten sam Mortka. Jeżeli podejdzie się z otwartą głową do Długiej nocy to odbiór będzie zdecydowanie bardziej pozytywny niż nastawienie, że chcemy znowu tego samego Mortki. Może to grozić odrobiną rozczarowania.
Cieszy mnie, że Wojciech Chmielarz wrócił do swojego bohatera – wizytówki. Autor nie poszedł na łatwiznę i dał komisarzowi drugie, inne życie. Bardziej dopasowane do autora obecnie, a samego Mortkę przystosowanego do naszych czasów. Mam nadzieję, że Długa noc nie będzie oznaczała ponownego porzucenia Mortki na dłużej, a stanie się początkiem nowego etapu w życiu komisarza. Ogromnie polecam.
Długa noc to wyczekiwany powrót komisarza Mortki.
Po znakomitych Cieniach nie wiedziałem czego spodziewać się po kolejnym tomie przygód komisarza. Długa noc to powieść inna niż dotychczasowe tomy. Jak sam autor wyjaśnia w posłowiu, zarówno w życiu autora, jak i Mortki czas nie stał w miejscu i siłą rzeczy jest to inna książka niż poprzednie. Mógłbym użyć terminu filmowego,...
Nie mogłem doczekać się najnowszej powieści autora Maga bitewnego. Nie ukrywam, że pokochałem ten tytuł, za to że umiał przypomnieć mi, za co uwielbiam gatunek fantasy. Nie podchodziłem jednak z wielkimi oczekiwaniami do Decimusa Fate’a, bo zdawałem sobie sprawę, że jest to historia innego typu niż Mag bitewny. Mimo to i tak przeczytałem książkę z przyjemnością.
Przede wszystkim za największą zaletę autora uznaję, że potrafi w skondensowany sposób opowiedzieć ciekawą opowieść. W opinii o Magu bitewnym wspomniałem, że historię śmiało można by rozdzielić na kilka tomów. Podobnie rzecz ma się w przypadku Decimusa Fate’a. Książka nie jest zbyt obszerna, a opowiada interesującą i dopracowaną historię. Po lekturze towarzyszyło mi odczucie, które w czasach sztucznie rozbuchanych fabuł jest dość rzadkie. Mianowicie chciałem, żeby cała opowieść była dłuższa. Z jednej strony dostałem powieść, którą w dobie rozbieganego XXI wieku powinno się pisać częściej – krótką, ale treściwą. Bez zbędnych zapychaczy lub niepotrzebnych wątków. Z drugiej, chciałem bardziej poznać świat przedstawiony oraz lepiej poznać głównych bohaterów. Na szczęście autor ma pomysł na kolejne tomy, więc być może będzie ku temu okazja w kolejnych częściach.
Oprócz solidnej fabuły i naprawdę ciekawych bohaterów, na uwagę zasługuje bardzo dobre tłumaczenie oraz przecudne wydanie. Nie ma w ogóle porównania do oryginalnej okładki. Po prostu wizualny majstersztyk.
Sama powieść to w mojej opinii wariacja na temat przygód Sherlocka i Watsona, ale w klimacie fantasy. Autor bardziej kieruje się w stronę kryminału oraz przygodowego fantasy. Aczkolwiek jest w tej serii potencjał na wędrówkę w kierunku bardziej epickich historii. Wszystko zależy od autora. Bardzo podoba mi się koncept postaci oraz ich przeszłość, która ukształtowała ich obecne postępowanie i zasady. Jestem bardzo ciekaw, co będzie w kolejnych tomach. Ten wręcz głód lektury to bardzo dobry prognostyk, gdyż ostatnio naprawdę ciężko znaleźć mi książkę, która będzie dla mnie w pełni satysfakcjonująca. Decimus Fate z pewnością się do takich zalicza. Polecam gorąco!
Nie mogłem doczekać się najnowszej powieści autora Maga bitewnego. Nie ukrywam, że pokochałem ten tytuł, za to że umiał przypomnieć mi, za co uwielbiam gatunek fantasy. Nie podchodziłem jednak z wielkimi oczekiwaniami do Decimusa Fate’a, bo zdawałem sobie sprawę, że jest to historia innego typu niż Mag bitewny. Mimo to i tak przeczytałem książkę z przyjemnością.
Przede...
Książkę przesłuchałem w formie audio, czytanej przez Grzegorza Pawlaka i była to bardzo przyjemna lektura. Cieszy mnie, że Fabryka Słów zdecydowała się na wznowienie tej powieści w pięknym odświeżonym wydaniu. Dzięki temu mogłem się z nią w końcu zapoznać. Kiedyś ominąłem ze względu, że jak ogień unikałem książek o tematyce wojennej.
Mimo, że uwielbiam Viriona to po przesłuchaniu Ucieczki aż żałuję, że szermierz natchniony zabiera teraz całą uwagę autora. Z chęcią przeczytałbym jeszcze historię z Holmsem i jego ekipą. Świetny kryminał, powieść wojenno-historyczna oraz komedia w jednym. Gorąco polecam!
Książkę przesłuchałem w formie audio, czytanej przez Grzegorza Pawlaka i była to bardzo przyjemna lektura. Cieszy mnie, że Fabryka Słów zdecydowała się na wznowienie tej powieści w pięknym odświeżonym wydaniu. Dzięki temu mogłem się z nią w końcu zapoznać. Kiedyś ominąłem ze względu, że jak ogień unikałem książek o tematyce wojennej.
Mimo, że uwielbiam Viriona to po...
Najbardziej emocjonalna część przygód Czwartkowego Klubu Zbrodni. Przejmująca, smutna, ale i dająca nadzieję. Autor nie daje gotowych odpowiedzi. Nie opowiada się za żadnym rozwiązaniem.
Przesłuchałem i pierwszy raz nie mam pod ręką kolejnego tomu. Będzie bardzo ciężko, bo przywiązałem się do tych bohaterów. Mam nadzieję, że czekanie na kolejny tom nie będzie się dłużyło.
Kocham angielski humor oraz tak inteligentnie podaną rozrywkę. Świetny cykl, który gorąco polecam.
Najbardziej emocjonalna część przygód Czwartkowego Klubu Zbrodni. Przejmująca, smutna, ale i dająca nadzieję. Autor nie daje gotowych odpowiedzi. Nie opowiada się za żadnym rozwiązaniem.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzesłuchałem i pierwszy raz nie mam pod ręką kolejnego tomu. Będzie bardzo ciężko, bo przywiązałem się do tych bohaterów. Mam nadzieję, że czekanie na kolejny tom nie będzie się...