Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Na książkę „Niezwykły dar Diny” Lene Kaaberbøl, natknąłem się podczas robienia zakupów w jednej z osiedlowych księgarń. Leżała sobie wtedy samotnie na półce, która nie została jeszcze zagospodarowana przez inne tomy. Nieco zniechęciła mnie okładka, która odstaje i to mocno na tle innych tytułów z gatunku fantastyki, ale jak każdy dobrze wie, okładka to tylko dodatek, najważniejsza jest jak zawsze treść, a ta w przypadku omawianego tytułu jest niezwykle interesująca.

Opowiadanie rozpoczyna się w momencie, gdy do matki głównej bohaterki - Diny, przybywa posłaniec z listem od Wielkiego Sędziego. Kobieta po przeczytaniu listu, bez zastanowienia wyjeżdża razem z posłańcem, zostawiając w domu Dinę oraz dwójkę swoich kolejnych dzieci. Tytułowa bohaterka nie ma pojęcia dokąd pognała jej matka, do chwili gdy ich dom odwiedza kolejny przybysz. Tym razem zabiera on ze sobą Dinę i w ten sposób rozpoczyna się ciekawa, pełna akcji historia dziewczynki, która za wszelką cenę stara się uwolnić swoją matkę spod rąk okrutnego Drakana.

Pierwsze co przykuło moją uwagę to opis znajdujący się na tylnej stronie okładki:

,,Dina odziedziczyła po matce niezwykły dar. W oczach ludzi potrafi dostrzec ich uczynki, to czego się wstydzą, co chcieliby ukryć…”

Unikatowy pomysł – tak wtedy pomyślałem.

Z drugiej jednak strony obawiałem się, że moc głównej bohaterki – Diny, będzie opierała się tylko i wyłącznie na spokojnym prześwietlaniu poszczególnych osób (bez robienia im jakiekolwiek krzywdy), aby uzmysłowić czytelnikowi jak paskudny jest gatunek ludzki. Zdziwiłem się bardzo podczas czytania, że autorka przedstawiła to w nieco inny sposób, mianowicie każdy człowiek na którego padł wzrok Diny, widział wszystkie swoje złe uczynki. Powracały do niego przykre wspomnienia, które lata temu pogrzebał, sądząc, że już nigdy nie będzie musiał do nich ponownie zaglądać. Taka prześwietlona osoba czuła wstyd nie tylko przed innymi ludźmi, ale i przed samym sobą. Ten wstyd w pewien sposób sprawiał im ból, dlatego też ludzie unikali Diny oraz jej matki (posiadającej tę samą moc co córka), na które wołali obraźliwie ,,Zawstydnice”.

Sam sposób ,,czytania” ludzkich wykroczeń przez Dinę, również został zaprezentowany w ciekawej formie.
Dina podczas „odczytywania” grzechów w pewien sposób zmieniała się. Jej głos stawał się nieludzki, oczy budziły grozę, a dziewczynka sprawiała wrażenie jakby była pewnego rodzaju medium, przez które przemawiała jakaś mroczna siła.

Moc Diny jest motywem przewodnim w opowiadaniu. Autorka chciała w ten sposób pokazać złą stronę ludzi, która w prawdziwym świecie jest niemożliwa do wykrycia przez jakiekolwiek urządzenia.

Podczas czytania człowiek zaczyna się zastanawiać, co by było gdyby naprawdę istniała taka możliwość ujrzenia ludzkich przewinień? Jak by wtedy wyglądał nasz świat? Z pewnością większość osób chodziłoby z głową ukrytą pod kapturem, gdyż każdy wstydziłby się swoich złych uczynków, równie mocno przed sobą, jak i innymi ludźmi.

Fabuła jest nieliniowa. Mamy w niej kilka ważnych zwrotów akcji, po których bohaterowie wpadają w poważne tarapaty. Każdy taki zwrot akcji buduje napięcie i zachęca czytelnika do spędzenia większej ilości czasu na czytanie, niż się wcześniej założyło.

Przyznam szczerze, że książka ,,Niezwykły dar Diny'' mocno mnie wciągnęła. Szczególnie przypadł mi do gustu cały motyw przewodni związany z mocą Diny, pozwalającą wejrzeć w głąb duszy człowieka. Spodobał mi się również sposób w jaki zostały przedstawione smoki w opowiadaniu. Autorka wyobraziła je sobie jako pełzające po ziemi, obrzydliwe, śmierdzące, i krwiożercze kreatury, nad którymi człowiek nie ma żadnej kontroli.

Na książkę „Niezwykły dar Diny” Lene Kaaberbøl, natknąłem się podczas robienia zakupów w jednej z osiedlowych księgarń. Leżała sobie wtedy samotnie na półce, która nie została jeszcze zagospodarowana przez inne tomy. Nieco zniechęciła mnie okładka, która odstaje i to mocno na tle innych tytułów z gatunku fantastyki, ale jak każdy dobrze wie, okładka to tylko dodatek,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Pustynny Jeździec'', to pierwsza opublikowana książka autorstwa Davida Hofmeyra. Młody pisarz zaskarbił sobie nią duże uznanie wśród czytelników na całym świecie. Nie ma się co dziwić, w końcu książka jest bardzo dobra!

Pierwsze co mi przyszło na myśl, gdy zacząłem czytać opowiadanie, to pewne podobieństwo do ,,Igrzysk Śmierci'' Susan Collins. Polega ono na tym, że w obu przypadkach mamy zniewolony przez monarchów świat. Do tego pospolici ludzie biorą udział w pewnego rodzaju grze. Jeśli chodzi o książkę Davida Hofmeyra - ,,Pustynny Jeździec'', są to wyścigi. Uczestniczą w nich wszyscy ci, którzy są w posiadaniu dziwnych, motoropodobnych pojazdów. Te maszyny przechodzą z pokolenia na pokolenie. Słuchają poleceń jedynie kogoś, kto pochodzi z danej rodziny. Istnieje możliwość jazdy na innym jednośladzie niż ten ,,rodzinny'', ale wiąże się to z trudnościami podczas jazdy.

W wyścigach może startować jeździec nawet w wieku zaledwie trzynastu lat! Nie ma tam ograniczeń wiekowych. Tym co przeraża podczas wyścigów, jest duża śmiertelność jeźdźców. Praktycznie jedna trzecia osób, nie dociera na linię męty. Ginie albo w wypadku, albo zostaje zabita przez innych zawodników.

Jeździec który jako pierwsza przekroczy linię mety automatycznie dostaje się do tak zwanej: Bazy-na-niebie. Jest to olbrzymi statek matka, który dryfuje w przestrzeni kosmicznej. Mieszkają w niej bogacze, sławne osobistości, wpływowi ludzie oraz wszyscy ci, którzy sobie na to zasłużyli.

I tutaj należy napisać nieco o postapokaliptycznym świecie w jakim przyszło żyć ludziom. Podobny jest on tego z filmu Mad Max. Wszędzie pełno piachu i wydm. Brak jakiekolwiek zieleni. Czasami zdarzają się jakieś zbiorniki wodne, w których niegdyś kąpali się ludzie, ale w czasie, w którym rozgrywa się akcja opowiadania, te zbiorniki wodne nie nadają się już do niczego.

Osoby żyjące na ziemi, w głównej mierze pracują w kopalniach. Po paru latach harówki, pracownicy kopalń wyglądają na ledwo żywych. Innym zajęciem jest hodowla bydła, drobiu, bądź świń.

Podsumowując, książka ,,Pustynny Jeździec'' bardzo przypadła mi do gustu. Głównie za sprawą ciekawie skonstruowanej fabuły, trafnego wizerunku przyszłego świata, oraz wartkiej akcji.

Nie nudziłem się przy tym opowiadaniu przeznaczonym dla młodzieży, ani przez moment. Mam wielką nadzieję, że wy też nie będziecie.

Jeśli podobają się wam moje recenzję zapraszam do: www.piesotekarz.pl

,,Pustynny Jeździec'', to pierwsza opublikowana książka autorstwa Davida Hofmeyra. Młody pisarz zaskarbił sobie nią duże uznanie wśród czytelników na całym świecie. Nie ma się co dziwić, w końcu książka jest bardzo dobra!

Pierwsze co mi przyszło na myśl, gdy zacząłem czytać opowiadanie, to pewne podobieństwo do ,,Igrzysk Śmierci'' Susan Collins. Polega ono na tym, że w obu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Śmierć w Amazonii'' - to jedna z najlepszych książek z gatunku literatury faktu jaką miałem do tej pory okazję czytać. Może dlatego, że omawiany w niej problem dotyczy w zasadzie nas wszystkich.

Artur Domosławski w swojej książce ,,Śmierć w Amazonii'' opisuje kilka problemów. Jednym z nich jest nielegalna wycinka lasów w Puszczy Amazońskiej. Druga, dotyczy wydobycia ropy naftowej w Południowej Ameryce. Łączy je wyzysk, niesprawiedliwość, okrucieństwo, i pycha ludzka, która doprowadziła do śmierci wielu osób.

Z pierwszej części dowiemy się w jak okrutny sposób ludzie nielegalnie niszczą przyrodę i robią to tylko dla pieniędzy.
Mieszkańcy pobliskich terenów zaczynają mieć tego wszystkiego po dziurki w nosie. Niestety, ich upór jest bardzo szybko eliminowany. Na początku są pogróżki, następnie zastraszanie, a jeśli ktoś jest wytrwały i waleczny, jak bohaterzy tego reportażu - ginie z rąk płatnych zabójców, działających na zlecenie potężnych firm. Brzmi to jak fragment z jakiegoś kryminalnego serialu niestety, to wszystko prawda.
Śmierć czai się w Amazonii na każdym kroku i to nie ze strony dzikich zwierząt, lecz bezwzględnych ludzi. Dzieje się to już od wielu lat, i nadal tak będzie, ponieważ politycy rządzący takimi państwami jak Brazylia, są niezwykle podatni na przekupstwa.

Druga część książki ,,Śmierć w Amazonii'', dotyczy wydobycia ropy naftowej na terenach Południowej Ameryki, prowadzone przez wielkie koncerny, które w żaden sposób nie dbają o środowisko. Swoje odpady, zwyczajnie pozostawiają w wykopanych wcześniej kraterach, przysypanych ziemią dla niepoznaki. Pracownicy koncernów naftowych nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że ziemia wchłania te toksyczne odpady. Następnie dostają się one do rzek, z których mieszkańcy pobierają wodę. Kończy się to wszystko na poważnych chorobach.

Czytając książkę pana Artura Domosławskiego, dłonie same zaciskały mi się w pięści. Nie mogłem uwierzyć, że ludzie na tym świecie potrafią być tak bardzo zepsuci.

Historia głównych bohaterów jest tragiczna. Oboje zginęli przez to, że otwarcie sprzeciwiali się wielkim firmą. Ich śmierć jednak nie poszła na marne. Po tej tragedii, ludzie zaczęli otwarcie mówić o swojej niedoli. Wznosili skargi do różnych instytucji państwowych. Poruszali media. Niestety w takich krajach jak Brazylia ludzkie prawa są nadal bardzo często łamane.

Ta książka powinna być podstawą do przeczytania przez każdego człowieka!

Dużo się mówi o wycince lasów deszczowych, ale mało jest tak szczegółowych informacji jak w książce ,,Śmierć w Amazonii''. Do dzisiaj nie zdawałem sobie sprawy z tego, że kupując piekarnik od konkretnej firmy, mogę się przyczynić do wycinki lasów deszczowych. Jak to możliwe? Ano przeczytajcie ,,Śmierć w Amazonii'', a sami się dowiecie.

,,Śmierć w Amazonii'' - to jedna z najlepszych książek z gatunku literatury faktu jaką miałem do tej pory okazję czytać. Może dlatego, że omawiany w niej problem dotyczy w zasadzie nas wszystkich.

Artur Domosławski w swojej książce ,,Śmierć w Amazonii'' opisuje kilka problemów. Jednym z nich jest nielegalna wycinka lasów w Puszczy Amazońskiej. Druga, dotyczy wydobycia ropy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na wstępie muszę napisać, że ,,Behawiorysta'' to jedna z lepszych książek należących do najbardziej poczytnego gatunku w naszym kraju, czyli kryminału.
Opisuje ona losy byłego prokuratora Gerarda Edlinga, oraz jego walkę z inteligentnym mordercą, który przy wykorzystaniu nowoczesnych technologi nakłania ludzi do tego, by sami decydowali kogo zamachowiec ma zabić, a kogo nie.

Wielokrotnie spotkałem się z pytaniami typu: ,,Dlaczego dobrych książek kryminalnych nie ekranizuje się w Polsce?''.
Ja, jak i większość moich znajomych śmiejemy się z filmów sensacyjnych, kryminalnych czy połączenia obu tych gatunków stworzonych przez Polaków. Dzieje się tak, że tego typu filmy w naszym kraju są zwyczajnie tanie, fabuła jest nijaka, aktorzy grają jakby chcieli a nie mogli, do tego zdjęcia są beznadziejne, a sceneria nie przykuwa oka. Nawet trzydziestoletnie filmy wytwórni amerykańskich są o niebo lepsze niż te, które produkuje się dzisiaj w Polsce. U nas dobrze wychodzą komedie oraz parodie. Nie ma sensu tworzyć ambitnego filmu kryminalnego, bo i tak wyjdzie coś słabego.

Inaczej ma się sytuacja w przypadku książek o tej samej tematyce, których akcja również ma miejsce w Polsce. Tutaj jest o niebo lepiej niż w filmach.

W książce ,,Behawiorysta'' prawie cała akcja dzieje się w Opolu. Ktoś mógłby teraz pomyśleć ,,Opole? Poważnie? Taka mała mieścina? To już lepsza byłaby Warszawa''.

Odpowiem, że Opole wcale mi nie przeszkadzało podczas czytania tej lektury. W mojej wyobraźni to niespełna 120 tysięczne miasto w pewnym momencie wyrosło na miane Nowego Yorku. Mimo tego, że w większości przypadków sięgam po książki zagranicznych autorów kryminałów, którzy umiejscawiają swoich bohaterów w ogromnych aglomeracjach miejskich, to w przypadku Polskich autorów nie przeszkadzają mi nasze mikroskopijne miasteczka.

Co w książce ,,Behawiorysta'' jest tak ciekawego, że warto po nią sięgnąć?

W pierwszej kolejności należy wymienić szybką akcję. Raz puszczona w ruch nie zwalnia ani na moment.

Drugą rzeczą jest niewątpliwie ciekawa i wciągająca fabuła.
Sama wizja człowieka, który za pomocą internetu pokazuje całemu światu do czego jest zdolny, potrafi nieźle wstrząsnąć, tym bardziej, że widzowie mają wpływ na to, kto z porwanych przez mordercę zostanie zabity, a kto ułaskawiony.

Jako trzecie dałem dobrze skonstruowanych bohaterów.
Te osoby, które nałogowo czytają kryminały zdążyły już dawno zauważyć, że główni bohaterowie ich ulubionego gatunku są zawsze po jakiś przejściach. Jedni przez swoje zachowanie doprowadzili do śmierci bliskich, inni popadli w alkoholizm, lub zwyczajnie zostali zaatakowani przez jakąś natarczywą chorobę, która każdego dnia sprawia im niezwykły ból.
Nie inaczej jest też w książce ,,Behawiorysta''. Gerard Edling to ciekawa postać również po przejściach. Mężczyzna mimo tego, że warunkowo znalazł się na przedwczesnej emeryturze i tak musiał się zmierzyć z potworem, który mordował na oczach internautów.

,,Behawiorysta'' to bardzo dobrze skonstruowany kryminał, który potrafi najmocniej zaskoczyć pod sam koniec. Osadzenie bohaterów w takim mieście jak Opole może na pierwszy rzut oka zniechęcić, ale uwierzcie mi, podczas czytania zmienicie zdanie i nie będziecie już mieli ochoty przenosić się do potężnych aglomeracji miejskich, by poczuć dobry klimat.

To wszystko sprawia, że ,,Behawiorystę'' czyta się szybko, obgryzając przy tym paznokcie z nerwów.

Na wstępie muszę napisać, że ,,Behawiorysta'' to jedna z lepszych książek należących do najbardziej poczytnego gatunku w naszym kraju, czyli kryminału.
Opisuje ona losy byłego prokuratora Gerarda Edlinga, oraz jego walkę z inteligentnym mordercą, który przy wykorzystaniu nowoczesnych technologi nakłania ludzi do tego, by sami decydowali kogo zamachowiec ma zabić, a kogo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Muszę przyznać, że po raz pierwszy spotkałem się z tak dziwną powieścią. Opowiada ona losy gronostaja Maksa oraz wielu innych zwierząt, które żyły sobie niedaleko ludzkich gospodarstw. Nie jest to niestety zwykła sielanka, lecz ciągłe unikanie śmierci. Gronostaj Maks budzi się każdego dnia, tylko po to by znaleźć potencjalną ofiarę i ją zabić. Jeśli ktokolwiek wpadłby na pomysł by kupić tę książkę dziecku, to z góry odradzam, jest ona przeznaczona tylko dla dorosłego odbiorcy.

Bohaterowie książki, którymi są zwierzęta budzą się każdego dnia mając do wykonanie dwa zadania: zjeść i nie dać się zjeść innym.
I tak małe ptaki polują na owady, na nie znowu czają się inne drapieżniki takie jak choćby koty, lisy czy gronostaje, a z kolei te trzy kolejne gatunki stanowią część menu wilków. I tak dalej i tak dalej. Każdy dobrze to pamięta z przyrody. Główny bohater - Gronostaj Maks, mimo tego, że jest drapieżnikiem, to ciągle musi się liczyć z tym, że jakiś większy mięsożerca, może na niego polować, dlatego postępuje on w większości przypadków rozważnie. Wiadomo, jak głód zaczyna robić swoje, to zwierzęta przestają być czujne i wtedy najbardziej narażają się na ataki. Gronostaj Maks nie raz uniknął śmierci ze strony lisów, drapieżnych ptaków, borsuków czy ludzi.

Bardzo trudno jest stworzyć ciekawe i żywe dialogi. Autor opanował tę sztukę do perfekcji, zresztą nic dziwnego, w końcu Hardy Chips jest również dramaturgiem.
Zwierzęta mówią w odpowiedni dla ich gatunku sposób, żeby to lepiej zrozumieć przytoczę kilka fragmentów z książki. Pierwszy dotyczył kłótni między dwoma ptakami.

- Odświergol się ode mnie, ty nędzny ptasi móżdżku!
- Ptasi móżdżku? Och, ja ci zaraz pokażę - padła równie namiętna odpowiedź. - Ty żółtodziobie jajożerco!

Kolejny nawiązuje do małych gryzoni, a gryzonie jak to gryzonie, nic tylko jedzą i się rozmnażają.

- Ciupciać. Żeby przeżyć, bez przerwy musimy się ciupciać - powtarzał drżącym głosem, załamując łapki pod roztrzęsioną bródką. - Jak będzie nas dużo, to nie zjedzą wszystkich. Musimy się ciupciać.
- Ciupciać, ciupciać, ciupciać - westchnęła Audrey i potarła przemarznięte ucho. - Wciąż gada tylko o tym.

Dialogi są naprawdę bardzo dobre. Krótkie, zwięzłe i na temat, bez zbędnych dodatków, które jedynie sprawiają, że książki robią się nudne. Gdyby Aleksander Dumas żył, mógłby brać z Hardyego Chipsa przykład. Jak sobie przypomnę te kilkustronicowe wypowiedzi w powieści ,,Hrabia Monte Christo'' to aż z obrzydzenia dostaję dreszczy na całym ciele.

Człowiek z natury nie różni się wiele od innych zwierząt. My, chyba jako jedyny gatunek na ziemi zabijamy się nawzajem na tak masową skalę, a jeśli nie zabijamy, to wykorzystujemy, oszukujemy, gnębimy i robimy wiele innych złych rzeczy. Zwierzęta natomiast, zabijają głównie by zdobyć jedzenie, lub w sytuacji gdy ich własne życie jest zagrożone, chociaż zdarzają się takie przypadki, gdy jakiś drapieżnik zabija jedynie dla satysfakcji (jak to mają w zwyczaju robić koty, których również nie zabrakło w tej książce).

Gronostaj Maks okazał się bardzo skutecznym mordercą. Owszem, gdy był najedzony i wypoczęty to nawet wychodził na dobrego kolegę, ale jak tylko w brzuchu zaczęło mu burczeć, to zaczynał myśleć o swoich znajomych jak o kolacji.
Po przeczytaniu naraz prawie połowy tytułu miałem go już dosyć. Dlaczego? Ano z tego powodu, że jak to jest napisane na okładce ,,Powieść makabryczno-humorystyczna'', książka oprócz tego, że miejscami jest faktycznie bardzo zabawna, to w głównej mierze dotyczy zabijania. Powiedzmy w jednym rozdziale pojawia się jakiś sympatyczny jeż, który kilkanaście stron później pada ofiarą jakiegoś drapieżnika. I to nie jest humanitarna śmierć, lecz brutalne rozszarpanie flaków. Jak jeszcze dodamy do tego, że ofiara krzyczy i błaga jak człowiek, który próbuje uchylić się od śmierci, to otrzymamy coś bardzo przygnębiającego.

Kolejną rzeczą, która mi nie przypadła do gustu to fabuła. Nie dąży ona w zasadzie do niczego. Jest to zaledwie jeden rok z życia Gronostaja Maksa i nic poza tym. Nie kończy się ona w jakiś spektakularny sposób. To tak jakbyśmy włączyli Naturę z Jedynką i obejrzeli krótki program o tym, co musi zrobić jakieś zwierzę, by przetrwać rok w dziczy.

Ogólnie rzecz biorąc książka jest dobra. Świetne, żywe i ciekawe dialogi, do tego zabawne epizody i dobrze pokazana analogia naszego życia, jednak bywała ona miejscami tak bardzo brutalna, że w pewnym momencie miałem już dość tego ciągłego zabijania. No, ale niestety tak już jest nasz świat skonstruowany, czy się z tym zgadzamy, czy nie.

więcej recenzji na: www.piesotekarz.pl

Muszę przyznać, że po raz pierwszy spotkałem się z tak dziwną powieścią. Opowiada ona losy gronostaja Maksa oraz wielu innych zwierząt, które żyły sobie niedaleko ludzkich gospodarstw. Nie jest to niestety zwykła sielanka, lecz ciągłe unikanie śmierci. Gronostaj Maks budzi się każdego dnia, tylko po to by znaleźć potencjalną ofiarę i ją zabić. Jeśli ktokolwiek wpadłby na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Znałem pana Remigiusza Mroza głównie z ,,Kasacji'' oraz z ,,Rewizji'', a „Parabellum” było dla mnie czymś nieznanym. Nigdy wcześniej nie zetknąłem się z tą książkę.

Zobaczyłem ją w kiosku na dworcu głównym we Wrocławiu. Przeczytałem krótki opis i od razu się zaciekawiłem. Po pierwszych trzydziestu stronach nie mogłem się już od niej oderwać. Mimo, że byłem w trakcie czytania innej książki ,,Łowcy Snów'' Stephena Kinga, to na pierwszym miejscu postawiłem powieść pana Remigiusza Mroza, a Stephen King odszedł na dalszy plan.

,,Parabellum'', to rewelacyjna sensacja, której akcja dzieje się podczas drugiej wojny światowej. Kilku bohaterów, w tym młoda, jeszcze nie zaręczona para oraz grupka żołnierzy polskich, walczyli każdego dnia o swoje jak i innych życie. Los chciał, by wszystkie te osoby zostały rozdzielone i rozrzucone po różnych stronach świata. Z czasem jedni spotykają drugich, ale ich życie, to jedno wielkie pasmo udręk.

Osobiście, kiedy czytam momenty, w których dzieje się komuś krzywda, zaciskam mocno ręce i przeżywam to wszystko razem z fikcyjnymi bohaterami. W ,,Parabellum'' bestialstwo nazistów jest mocno zaakcentowane (i dobrze). Praktycznie na każdej stronie, jest pokazane jak Niemcy gnębili fizycznie i psychicznie ludzi wielu narodów. Czytając te momenty, co raz odwracałem głowę od książki i złorzeczyłem wszystkim faszystom, którzy przeżyli wojnę. A sam autor zaznaczył słowami jednej z głównych bohaterek, że historia nigdy nie zapomni Niemcom tego, co uczynili podczas drugiej wojny światowej.

Książka jest niezwykle ciekawa. Każdy rozdział kończy się w taki sposób, że nie można wytrzymać i trzeba przeczytać kolejny. Trudno tak po prostu poprzestać. Mimo zmęczenia, czytałem tak długo, aż wreszcie jakiś wątek się w pewien sposób wyjaśnił.

Nie przypominam sobie, bym czytał równie zajmującą książkę, której wydarzenia miały miejsce podczas drugiej wojny światowej, co ,,Parabellum''.
Bohaterowie zapadną mi bardzo głęboko w pamięci. Mam wrażenie, jakby oni naprawdę istnieli. Liczę na to, że dane mi jeszcze będzie przeczytać, coś równie fascynującego jak ,,Parabellum''. Wielkie uznania dla autora.

Więcej recenzji na: www.piesotekarz.pl

Znałem pana Remigiusza Mroza głównie z ,,Kasacji'' oraz z ,,Rewizji'', a „Parabellum” było dla mnie czymś nieznanym. Nigdy wcześniej nie zetknąłem się z tą książkę.

Zobaczyłem ją w kiosku na dworcu głównym we Wrocławiu. Przeczytałem krótki opis i od razu się zaciekawiłem. Po pierwszych trzydziestu stronach nie mogłem się już od niej oderwać. Mimo, że byłem w trakcie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zamachowiec Clive Cussler, Justin Scott
Ocena 7,1
Zamachowiec Clive Cussler, Just...

Na półkach: ,

Clive Cussler znany jest jako mistrz przygody. Jeśli ktoś jeszcze nie zetknął się z tym autorem, to radzę nadrobić zaległości. Jego książki sprzedają się na całym świecie w milionach egzemplarzy.

Clive Cussler zazwyczaj wydaje swoje książki razem ze współautorami. Justinem Scottem - jeśli chodzi o cykl z bohaterem Isaakiem Bellem, Jackiem Du Brullem i Craigiem Dirgo - w przypadku ,,Oregona'' i nieśmiertelnego Juana Cabrillo. Paulem Kemprecosem, Grahamem Brownem - kiedy mówimy o znanym bohaterze Kurcie Austinie.

,,Zamachowiec'' należy do cyklu opowiadań o Isaaku Bellu - niezwykle sympatycznym, silnym i bardzo skutecznym detektywie, działającym w pierwszej połowie XX wieku. W ,,Zamachowcu'' stara się on rozwikłać sprawę, dotyczącą zamachów na kolej amerykańską, która w owym czasie, przeżywała swój największy rozkwit.

Uwielbiam książki, w których praktycznie na każdej stronie coś się dzieje. Clive Cussler opanował tę sztukę do perfekcji. W jego twórczości trudno o nudę. Najlepszym przykładem jest omawiany ,,Zamachowiec''. Kiedy rozpocząłem z tym tomem przygodę, przerwę od czytania byłem w stanie zrobić dopiero wtedy, gdy byłem mniej więcej w połowie wydarzeń. Drugą połówkę pochłonąłem jeszcze szybciej, niż pierwszą. Bardzo, ale to bardzo, chciałem się dowiedzieć, jak to wszystko się zakończy. Nie będę ukrywał, że tożsamość zamachowca, była zbyt łatwa do rozszyfrowania, nie mniej jednak, nie przeszkodziło mi to w zabawie z tą książką.

Jestem fanem twórczości pana Clive Cusslera. Sądzę, że na rynku potrzeba właśnie takich lekkich, a zarazem niezwykle ciekawych książek sensacyjno-przygodowych, które może czytać w zasadzie każdy.

,,Zamachowiec'' nie jest może tytułem, który pozostanie mi (osobiście) na wiele lat w pamięci, ale jest to mimo wszystko świetna rozrywka dla każdego. Podobnie jak pozostałe książki z serii o Isaacu Bellu, bądź o statku bojowym ,,Oregonie'' i jego kapitanie Juanie Cabrillo.

Zachęcam was do tego, byście sięgnęli choć po jedną książkę pana Cliva Cusslera. Sami wtedy się przekonacie, że potrafi on zapewnić dużo rozrywki.

Clive Cussler znany jest jako mistrz przygody. Jeśli ktoś jeszcze nie zetknął się z tym autorem, to radzę nadrobić zaległości. Jego książki sprzedają się na całym świecie w milionach egzemplarzy.

Clive Cussler zazwyczaj wydaje swoje książki razem ze współautorami. Justinem Scottem - jeśli chodzi o cykl z bohaterem Isaakiem Bellem, Jackiem Du Brullem i Craigiem Dirgo - w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Gone'' to sześcioczęściowa powieść, przeznaczona dla młodzieży. Tematyka jest nieco podobna do ,,Kopuły'' Stephena Kinga. Z tym że, w przypadku ,,Gone'' głównymi bohaterami są dzieci oraz nastolatki.

Jak już wcześniej napisałem, książka opisuje losy dzieci i nastolatków, którzy zostali uwięzieni we wnętrzu potężnej kopuły. Dorośli w jednej sekundzie, po prostu wyparowali pozostawiając dzieciaki bez opieki. Oprócz nich, w tym trudnym do sforsowania więzieniu pojawiają się dziwne istoty, polujące na młodych bohaterów, którzy tak do końca nie są bezbronni, gdyż zaczynają się powoli mutować i nabierać nadludzkich zdolności. Rozpoczyna się walka pomiędzy dziećmi oraz stworami. Cel jest jeden - przetrwać i wydostać się z wnętrza kopuły.

Dzieci poprzez mutacje otrzymują ciekawe moce. Jedni strzelają ogniem z rąk, inni potrafią być niewidzialni, jeszcze inni zamiast ludzkich kończyn posiadają macki. Odmienność tych dzieciaków sprawia, że wyglądają jak superbohaterowie Marvela.

Dzieci często walczą nie tylko z różnymi stworami, które zagrażają ich życiu, ale i między sobą. To sprawiło, że wewnątrz kopuły powstały dwie główne grupy, rządzone przez najstarszych liderów, które próbują przejąć i utrzymać władzę nad miasteczkiem.

Podobało mi się to, że podobnie jak to miało miejsce w ,,Harrym Potterze'', bohaterowie dorastają wraz z kolejną częścią powieści. A w ostatniej nie ma się już do czynienia z małymi dziećmi, lecz z młodymi ludźmi, którzy cały czas muszą myśleć o tym, jak przetrwać kolejny dzień.

Przyznam się szczerzę, że bardzo dobrze bawiłem się podczas czytania ,,Gone''. Wcześniej nie miałem pojęcia o istnieniu tej powieści. Natknąłem się na nią któregoś dnia w małej księgarni. Opis z tyłu książki był bardzo krótki, ale już pierwsze strony, przekonały mnie do tego tytułu. Po przejściu jak burza przez pierwszą część, wziąłem się od razu do kolejnej. Sam nie wiem ile zajęło mi przeczytanie wszystkich sześciu tomiszczy, ale żałowałem, że nie było tego więcej.

,,Gone'' to sześcioczęściowa powieść, przeznaczona dla młodzieży. Tematyka jest nieco podobna do ,,Kopuły'' Stephena Kinga. Z tym że, w przypadku ,,Gone'' głównymi bohaterami są dzieci oraz nastolatki.

Jak już wcześniej napisałem, książka opisuje losy dzieci i nastolatków, którzy zostali uwięzieni we wnętrzu potężnej kopuły. Dorośli w jednej sekundzie, po prostu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tess Gerritsen to amerykańska pisarka, która niegdyś była lekarzem internistą. Swoją karierę pisarską rozpoczęła od romansów z wątkami kryminalnymi, które nie cieszyły się dużą popularnością. Wszystko się zmieniło za sprawą ,,Dawcy'' - pierwszego thrillera medycznego, który przyniósł jej rozgłos. Po ,,Dawcy'' szybko zaczęły powstawać kolejne książki z tego samego gatunku. Jedną z nich jest właśnie ,,Chirurg''.

Była pani doktor świetnie sprawdziła się w roli pisarki. To co ją wyróżnia spośród innych autorów kryminałów/thrillerów, to bardzo duża wiedza medyczna, dzięki niej potrafi ona świetnie pokazać jak człowiek jest w stanie zadać innej osobie ból, w niezwykle wyrafinowany sposób. Bardzo się cieszę, że autorka pewnego dnia postanowiła swoje doświadczenia zawodowe wykorzystać w książkach.

Thriller ,,Chirurg'' dotyczy serii napadów na kobiety, którym z niezwykłą precyzją ktoś wycina macicę. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że oprawca nie znieczula swoich ofiar, a po dokonaniu zabiegu, pozostawia je przy życiu jeszcze przez jakiś czas.
Sama fabuła książki jest bardzo ciekawa. Wszystko za sprawą dobrze przemyślanego scenariusza, oraz świetnie skonstruowanych głównych bohaterów. Należą do nich pani detektyw Rizzoli oraz detektyw Moore. Nie można ich w żaden sposób porównać do osób, które prowadzą idealnie poukładane życie. Oboje są po bolesnych przejściach, mają swoje problemy, z którymi ciągle się zmagają, a mimo to, starają się za wszelką cenę dopaść bezwzględnego mordercę.

Thriller pani Tess Gerritsen obfituje w liczne zwroty akcji. Nie ma tutaj czasu na nudę. Akcja trwa od początku aż do końca. Czasami nie jesteśmy w stanie oderwać się od książki, bo wydarzenia tak mocno nas trzymają w napięciu, że nie sposób zaprzestać czytania.

Sama świadomość, że pewnej osobie wycinany jest jakiś narząd wewnętrzny bez znieczulenia, jest według mnie nie do przyjęcia. A gdy jeszcze dodatkowo uzmysławiamy sobie, że ofiara cierpi przez kilka godzin widząc swój własny rozpruty brzuch, dopełnia to uczucia lęku.

,,Chirurg'' to świetna książka, która zapada długo w pamięci. Jeśli lubicie dreszczowce, w których jest dużo akcji, a morderca zabija swoje ofiary w bolesny i przerażający sposób, to ,,Chirurg'' jak i inne książki pani Tess Gerritsen są właśnie dla was.

więcej recenzji na www.piesotekarz.pl

Tess Gerritsen to amerykańska pisarka, która niegdyś była lekarzem internistą. Swoją karierę pisarską rozpoczęła od romansów z wątkami kryminalnymi, które nie cieszyły się dużą popularnością. Wszystko się zmieniło za sprawą ,,Dawcy'' - pierwszego thrillera medycznego, który przyniósł jej rozgłos. Po ,,Dawcy'' szybko zaczęły powstawać kolejne książki z tego samego gatunku....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Trollhunters. Łowcy trolli Daniel Kraus, Guillermo del Toro
Ocena 6,4
Trollhunters. ... Daniel Kraus, Guill...

Na półkach:

Znany na całym świecie reżyser - Guillermo del Toro (twórca między innymi ,,Labiryntu fauna'') tym razem w roli jednego z autorów książki pod tytułem ,,Trollhunters. Łowcy Trolli''. Drugim jest pan Daniel Kraus. Jak się okazało po przeczytaniu tejże książki - duet wręcz mistrzowski.

W niewielkim miasteczku coraz częściej zaczynało dochodzić do niewyjaśnionych zaginięć młodych ludzi. Mimo ostrożności ze strony rodziców maluchy nadal szalały na podwórkach. Jednymi z nich byli główni bohaterowie - dwaj bracia, którzy pewnego dnia postanowili urządzić sobie wycieczkę rowerową. Niestety, podczas przejażdżki znika również brat głównego bohatera - zostaje pochwycony przez wielką włochatą łapę i wciągnięty pod most. Dopiero po paru latach, ocalały chłopiec zaczyna odkrywać tajemnicę zaginionych dzieci, a w tym jego brata. Okazuje się, że za wszystkim stoją obrzydliwe trolle.

Opowiadanie ,,Trollhunters. Łowcy Trolli'' jest niezwykle ciekawe oraz zabawne. Trolle zostały w nim przedstawione trochę inaczej, niż w przypadku innych książek z gatunku fantastyki. Według mnie są one w ,,Trollhunters. Łowcy trolli'' oryginalne. Tym bardziej, że w tej pozycji zawartych jest wiele gatunków trolli. Jedne są wielkie i włochate (jak na trolle przystało), inne znowu małe i glutowate niczym mackowaci kosmici.

Książka autorstwa Guillermo del Toro i Daniel Kraus ma niecodzienny ponury klimat. Tych dziwacznych trolli można się nieco bać. Zwłaszcza kiedy dojdziemy do momentu, w którym wyjaśni się, co trolle robiły z porwanymi dzieciakami.

Czytając opis znajdujący się na tylnej okładce książki, miałem wrażenie, że to utwór przeznaczonych dla najmłodszych, dopiero dalsza zawartość pokazała mi, że jest nieco inaczej. Co ciekawe, o tym kto jest autorem opowiadania, dowiedziałem się dopiero mniej więcej w środku książki. Wcześniej zwyczajnie nie zwróciłem na to uwagi. Jakie było moje zdziwienie, gdy dostrzegłem na okładce nazwisko znanego na całym świecie reżysera. W zasadzie ponury klimat, jaki panuje w ,,Trollhunters. Łowcy Trolli'' idealnie pasuje do kogoś takiego jak del Toro, ale nigdy bym nie przypuszczał, że ponad pięćdziesięcioletni reżyser, zapragnie zostać autorem książki, co prawda napisał ją w duecie, ale to nie zmienia faktu, że del Toro sprawdził się w roli pisarza.
Podobnie jest w przypadku Chrisa Columbusa - również reżysera, znanego wszystkim z okresu świąt bożonarodzeniowych, gdyż wtedy właśnie, co roku w telewizji, puszczany jest jego najbardziej znany film, czyli: ,,Kevin sam w domu''. Chris Columbus razem z Holly Webb (autorką ,,Powrotu do tajemniczego ogrodu'', oraz szeregu książek przeznaczonych dla dzieci) napisał dwuczęściową powieść fantastyczną dla młodzieży pod tytułem ,,Dom Tajemnic''.

Książki ,,Trollhunters. Łowcy trolli'' jak i ,,Dom Tajemnic'' jak najbardziej zasługują na uwagę. Warto po nie sięgnąć, chociażby z tego powodu, by zobaczyć na własne oczy, jak wielcy reżyserzy radzą sobie w roli pisarzy.

Zapraszam do mojego bloga po więcej recenzji www.piesotekarz.pl

Znany na całym świecie reżyser - Guillermo del Toro (twórca między innymi ,,Labiryntu fauna'') tym razem w roli jednego z autorów książki pod tytułem ,,Trollhunters. Łowcy Trolli''. Drugim jest pan Daniel Kraus. Jak się okazało po przeczytaniu tejże książki - duet wręcz mistrzowski.

W niewielkim miasteczku coraz częściej zaczynało dochodzić do niewyjaśnionych zaginięć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wszyscy zapewne znają wyżej wymienionego autora z takich wspaniałych tytułów jak ,,Cień Wiatru'' czy ,,Gra Anioła''. Musimy pamiętać, że pochodzący z Hiszpanii Carlos Ruiz Zafon zaczynał od pisania powieści dla młodzieży, do których należy między innymi opisywany właśnie,,Książę Mgły''.

Książka opowiada losy trójki rodzeństwa oraz ich rodziców, którzy pod koniec drugiej wojny światowej przeprowadzili się do domu, należącego wcześniej do państwa Fleischmanów. Kiedy cała rodzina zamieszkuje w dużej posiadłości, szybko okazuje się, że nie jest to spokojny dom. Wokół niego zaczynają pojawiać się duchy, upiory i wiele innych dziwnych rzeczy, którym bohaterowie muszą stawić czoła.

Fantastyka młodzieżowa to mój ulubiony rodzaj beletrystyki. W zasadzie, oprócz wieku bohaterów, książki dla młodzieży, nie różnią się wiele od tych, przeznaczonych dla czytelnika dorosłego. Podobnie sytuacja się ma jeśli chodzi o powieści czy opowiadania. Dużo osób omija tytuły przeznaczone w głównej mierze dla młodszych czytelników, bo sądzi, że są to błahostki. Ja osobiście się przekonałem, że tak nie jest.

,,Książę Mgły'' dokładnie pokazuje to, że utwory dla dzieci i młodzieży, są również świetnym wyborem dla starszych czytelników. W powieści tej, głównymi bohaterami są dzieci w różnym wieku. Natomiast historia nie jest taka błaha, by dorosły czytelnik uznał ją za niewartą świeczki. Wydarzenia zawarte w ,,Księciu Mgły'' są na tyle dramatyczne, że można poczuć lekki dreszczyk.

To co bardzo się rzuca w oczy, to klimat. Jak dla mnie jest wręcz świetny. Mroczny, tajemniczy, przyprawiający o ciarki na plecach. Idealny dla tego typu opowiadania.

Opowiadanie Zafona ,,Książę Mgły'' można zaliczyć do thrillera dla dzieci i młodzieży, ale uważam że każdy czytelnik będzie czerpał z tej książki dużo przyjemności. Polecam zwłaszcza wszystkim niedowiarkom, którzy sądzą, że to co dla dzieci, czy młodzieży, powinno dla nich zostać. Ja uważam inaczej i jeśli jesteś dorosły i masz ochotę na jakąś luźną, klimatyczną książkę z lekkim dreszczykiem, to zachęcam do przeczytania ,,Księcia Mgły''. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.

Wszyscy zapewne znają wyżej wymienionego autora z takich wspaniałych tytułów jak ,,Cień Wiatru'' czy ,,Gra Anioła''. Musimy pamiętać, że pochodzący z Hiszpanii Carlos Ruiz Zafon zaczynał od pisania powieści dla młodzieży, do których należy między innymi opisywany właśnie,,Książę Mgły''.

Książka opowiada losy trójki rodzeństwa oraz ich rodziców, którzy pod koniec drugiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Lodowe Piekło. Katastrofa na Grenlandii'' - Książka opowiada losy trzech samolotów oraz ich załóg z okresu drugiej wojny światowej, które rozbiły się na terenie Grenlandii.

Reportaż ten wstrząsnął mną dogłębnie, a z każdą kolejną stroną, kibicowałem rozbitkom coraz bardziej. Z całych sił pragnąłem, by w końcu wydostali się z tej srogiej krainy, a jak sami się domyślacie, nie było to łatwe. Ogromne zimno, silne wiatry, ukryte w śniegu szczeliny sięgające głębokości nawet kilkudziesięciu metrów - to tylko niewielka liczba przeszkód, z jakimi musiały się zmagać załogi rozbitych maszyn. Ostatni ocaleni ludzie, przeżyli na tej bezlitosnej ziemi, aż 148 dni! W głównej mierze udało im się to dzięki paczkom z prowiantem, które cyklicznie zrzucały im samoloty stacjonujące w bazie, położonej niedaleko miejsca katastrofy, gdyby nie one, mężczyźni nie pociągnęli by długo.

Mimo beznadziejnej sytuacji, dzielni rozbitkowie nie poddawali się. Każdego dnia walczyli jak tylko mogli, by przetrwać i wrócić do domu. W pewnym momencie pozostało im już tylko czekać na jakiś cud. Czy wreszcie on nadszedł? Przeczytajcie, a sami się dowiecie.

Historia napisana jest w nieszablonowy sposób. W jednym rozdziale czytamy o rozbitkach i trudach z jakimi musieli się oni zmagać na pogrążonych w lodzie ziemiach Grenlandii. W drugim natomiast, przenosimy się do bardziej współczesnych czasów i towarzyszymy ekspedycji mającej na celu odnalezieniu wraku samolotu, który rozbił się w misji ratunkowej, wspomnianych wcześniej rozbitków.

Na samą myśl o tym, jakie piekło zgotował los tym nieszczęśnikom, przechodzą mnie ciarki po plecach. Wytrzymanie tak długiego czasu, w tak niskiej temperaturze jest wielkim wyczynem. Większość ludzi nie dałaby rady przeżyć nawet kilku godzin w takim miejscu, sam się do nich zaliczam. Pewnie zakopałbym się gdzieś w śniegu i czekałbym na śmierć. Rozbitków natomiast, cechowała wielka pomysłowość, odwaga i chęć walki, a dzięki tym cechom, przetrwali oni na ziemiach Grenlandii wiele dni.

Muszę szczerze się przyznać, że będąc któregoś dnia w księgarni, zamierzałem kupić coś całkowicie odmiennego od reportażu autorstwa Mitchela Zuckoffa. Teraz się cieszę, że wziąłem do rąk właśnie ,,Lodowe Piekło. Katastrofa na Grenlandii'', ta książka dostarczyła mi wielu niezapomnianych wrażeń.

http://www.piesotekarz.pl/lodowe-pieklo-katastrofa-na-grenlandii-m-zuckoff/

,,Lodowe Piekło. Katastrofa na Grenlandii'' - Książka opowiada losy trzech samolotów oraz ich załóg z okresu drugiej wojny światowej, które rozbiły się na terenie Grenlandii.

Reportaż ten wstrząsnął mną dogłębnie, a z każdą kolejną stroną, kibicowałem rozbitkom coraz bardziej. Z całych sił pragnąłem, by w końcu wydostali się z tej srogiej krainy, a jak sami się domyślacie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam coś takiego w sobie, że znane książki zrzucam na drugi plan i zabieram się za nie długo po tym, jak zdobyły popularność. Może robię tak ze względu na to, że wolę się wziąć za tytuły mniej znane, może dlatego że już tak dużo zostało napisane odnośnie bestsellerów, iż nie ma już co dodać. Jakby nie było, to topowe książki czytam dopiero kilka lat po ich premierze. Tak samo właśnie było z powieścią ,,Baśniobór''.

Autor zaprojektował naprawdę piękny świat przepełniony wróżkami, demonami, smokami, centaurami oraz innymi stworzeniami baśniowymi czy mitologicznymi. Podobało mi się to, że wiele tych istot wygląda i zachowuje się inaczej niż zostało to przyjęte.

Sam pomysł, by stworzyć na ziemi azyle takie jak ,,Baśniobór'' zapewniające magicznym stworzeniom schronienie był naprawdę świetny. Młodzi ludzie podczas czytania zaczną rozwijać w sobie wyobraźnie, a nawet inaczej spojrzą na otaczającą nas naturę, w której do dziś może czaić się magia.

Trochę przeszkadzały mi te wszystkie reguły jakie panowały w azylach. Było ich zdecydowanie za dużo i czasami miałem wrażenie, że autor spędził na ich obmyślaniu więcej czasu niż na fabule. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że magiczne istoty nic tylko każdego dnia starają się nie złamać jakiejś zasady. Przypominało to skomplikowaną grę planszową, której instrukcję każdy musiał mieć w głowie. Dziwię się nieco potężnym demonom, które mimo narzuconym na nich ograniczeniom, mogłyby już dawno zniszczyć wszystko, co ich otaczało.

Dobrym rozwiązaniem było wprowadzenie ludzi, posiadających ciekawe moce. Jedni po ugryzieniu danej osoby, mogli podczas snu kontrolować ich ciała. Inni zachowywali się jak nekromanci i wskrzeszali zmarłych. Jeszcze inni potrafili władać stworzeniami ciemności i z nimi rozmawiać. Oczywiście nie zabrakło też czarodziei. Zostało ich co prawda niewielu, ale za to byli oni dość potężni.

Każdy tom oprócz wątku głównego posiada też szereg wątków pobocznych, dzięki temu w całej powieści ,,Baśniobór'' bardzo dużo się dzieje. Główni bohaterowie - czyli brat i siostra, praktycznie cały czas są w centrum wydarzeń. Los często ich rozdziela, by na samym końcu pojednać we wspólnej walce z demonami.

Jeślibym miał porównać Baśniobór do jakiegoś innego cyklu fantasy dla młodzieży wskazałbym ,,Znak Elfów''. W obu tych przypadkach mamy grupy magicznych stworzeń, które ukrywają się przed ludzkim wzrokiem.

O całym cyklu napisano już bardzo dużo. Odniósł on wielki sukces. Mimo to, jeśli ktoś jeszcze z nim się nie zetknął, lub podobnie jak ja odkładał powieść pana Brandona Mulla na bok, to niech jak najszybciej naprawi ten błąd i weźmie się do lektury!

http://www.piesotekarz.pl/basniobor-brandon-mull/

Mam coś takiego w sobie, że znane książki zrzucam na drugi plan i zabieram się za nie długo po tym, jak zdobyły popularność. Może robię tak ze względu na to, że wolę się wziąć za tytuły mniej znane, może dlatego że już tak dużo zostało napisane odnośnie bestsellerów, iż nie ma już co dodać. Jakby nie było, to topowe książki czytam dopiero kilka lat po ich premierze. Tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka opowiada losy małej dziewczynki o imieniu Czarla, która całe swoje życie spędziła w podziemnym sanktuarium. Któregoś dnia mury jej domu zostały zaatakowane przez straszliwego stwora. Bohaterce nie pozostało nic innego jak uciekać jak najdalej od napastnika.

Muszę się przyznać, że dawno nie widziałem tak nietuzinkowych bohaterów. Ich wygląd, zachowanie, dosłownie wszystko zasługuje na uznanie. Podobnie miała się sytuacja w przypadku innego tytułu Toniego Diterlizzi, czyli ,,Kroniki Spiderwick''. Tam również pojawiają się niezwykle ciekawe stworzenia.

Mimo, że książka nie jest zbyt długa, to ilość wydarzeń w niej zawarta jest imponująca. I to jest rzecz, którą ja akurat bardzo cenię. Nie jestem zwolennikiem długich opisów, wolnego przechodzenia z jednego miejsca w drugie. Im szybciej się wszystko dzieje, tym lepiej, ale to już moje osobiste odczucia. Każdy czytelnik szuka czegoś dla siebie. I ta bogata różnorodność, jest czymś pięknym w książkach.

,,Czarla. Poszkuwiacze'' spodobała mi się na tyle, że zapragnąłem by jakaś wytwórnia filmowa wzięła się za jej zekranizowanie. Chciałbym na własne oczy zobaczyć piękny świat stworzony przez Tonyego Diterlizzi.

Tony Diterlizzi po raz kolejny oczarował mnie swoim tekstem jak i ilustracjami. Już po otwarciu książki, natrafiamy na cudowne obrazy stworzone przez autora książki, dodatkowo każdy rozdział zaczyna się od świetnie wykonanej ilustracji, która nieco opisuje to, co będzie się w nim działo.

Książka została napisana z myślą o młodzieży. Ja osobiście nie mam nic przeciwko temu by i dorosły czytelnik po nią sięgnął. Jednym z powodów będzie zapewne cudowny, futurystyczny świat, którego trudno doszukać się w innych książkach o tematyce fantasy.

Czytając Czarlę miałem ciągle przed oczami film ,,Planeta Małp'', gdyż podobnie jak w nim, główna bohaterka nie ma pojęcia gdzie się znajduje i przez cały czas stara się odszukać kogoś należącego do jej rasy. Na końcu dowiadujemy się, że jednak film ,,Planeta Małp'' jak i książka ,,Czarla. Poszukiwacze'', mają ze sobą coś wspólnego...

http://www.piesotekarz.pl/czarla-poszukiwacze-tony-diterlizzi/

Książka opowiada losy małej dziewczynki o imieniu Czarla, która całe swoje życie spędziła w podziemnym sanktuarium. Któregoś dnia mury jej domu zostały zaatakowane przez straszliwego stwora. Bohaterce nie pozostało nic innego jak uciekać jak najdalej od napastnika.

Muszę się przyznać, że dawno nie widziałem tak nietuzinkowych bohaterów. Ich wygląd, zachowanie, dosłownie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zauważyłem, że ostatnimi czasy opowiadania, nowele jak i baśnie wracają do łask. Ludzie nie tylko na powrót czytają klasyczne utwory z tych gatunków ale i zaczynają sięgać po nowo wydane książki. ,,Cudowny Chłopiec'' jest nowelą, która za sprawą wersji kinowej stała się obecnie jedną z lepiej sprzedających się książek w Polsce. Autor ,,Osobliwego domu pani Peregrine'' wydał swój własny zbiór baśni, obok którego żaden fan nie powinien przejść obok. Podobnie jest też z ,,Baśniami Barda Beedlea''. J.K. Rowling po raz kolejny pokazała swój kunszt literacki tworząc niezwykle ciekawe baśnie.

Baśnie jednej z najbardziej znanych pisarek na świecie są w pewien sposób unikatowe. Wszystko przez to, że jak sam tytuł wskazuje dokładnym autorem tekstów nie jest J.K Rowling, lecz Bard Beedle - postać znana ze świata Harrego Pottera. Dowiadujemy się o nim w momencie gdy Hermiona Granger opowiada przyjaciołom o trzech braciach, którzy pewnego dnia spotkali na swojej drodze Śmierć. Każdy z nich otrzymał coś unikatowego. Jeden dostał kamień filozoficzny, drugi czarną różdżkę, a trzeci pelerynę niewidkę - oczywiście tej baśni nie zabrakło w opisywanej książce. Pisząc w skrócie, Bard Beedle był w świecie Harrego Pottera tym, kim dla nas był Andersen. Praktycznie każdy był zaznajomiony z jego twórczości i mam tu na myśli nie tylko czarodziejów i czarownice, lecz także zwykłych ludzi.

Zabieg osadzenia Barda Beedlea jako autora sprawił, że baśnie nabrały życia, a każdy fan Harrego Pottera będzie czytał tę książkę z jeszcze większym zaangażowaniem.

Dwie rzeczy przykuły moją uwagę. Pierwszą są komentarze do każdej baśni napisane przez samego Albusa Dumbledora. Profesor z jednej strony w skrócie wyjaśnia przesłanie każdego z tekstów, a z drugiej opowiada o powodach dla których powstała dana baśń, dzięki temu każdy wielbiciel cyklu o Harrym Potterze dowiaduje się ciekawych rzeczy z tego niezwykłego świata. Oczywiście przesłania nie dotyczą jedynie czarodziejów czy czarownic, ale odnoszą się do naszego prawdziwego życia, co jest genialnym rozwiązaniem.

Drugą rzeczą jest pewna wzmianka na temat ,,ciepłych'' opowiadań czy baśni. Pisząc ,,ciepłych'' mam na myśli takich, w których występuje mnóstwo zdrobnień, bohaterom nic złego się nie dzieje, a morał przeważnie dotyczy tego, by pamiętać o myciu zębów i słuchać się rodziców. Pani J.K. Rowling poprzez pewne komentarze pokazała, że jest przeciwniczką tego typu tekstów i preferuje nieco inny styl niż ten cukierkowy. Zresztą możemy sami o tym przeczytać w jednej z baśni zatytułowanej ,,Włochate serce czarodzieja''.

Sam szczerze się przyznam, że podzielam zdanie autorki odnośnie tych nic nie znaczących, ciepłych baśni, czy opowiadań. Są one miałkie i niczego tak naprawdę dzieci nie uczą.

J.K. Rowling pokazała, że zna się nie tylko na fantastyce dla młodzieży oraz na książkach kryminalnych, ale potrafi również stworzyć piękne baśnie, a to bardzo trudna sztuka, wiem bo sam próbuję i jeszcze mi daleko do profesjonalizmu.

http://www.piesotekarz.pl/basnie-barda-beedlea-j-k-rowling/

Zauważyłem, że ostatnimi czasy opowiadania, nowele jak i baśnie wracają do łask. Ludzie nie tylko na powrót czytają klasyczne utwory z tych gatunków ale i zaczynają sięgać po nowo wydane książki. ,,Cudowny Chłopiec'' jest nowelą, która za sprawą wersji kinowej stała się obecnie jedną z lepiej sprzedających się książek w Polsce. Autor ,,Osobliwego domu pani Peregrine'' wydał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Egzemplarz mojej książki dumnie zdobi autograf pana Jakuba Ćwieka. Nie bez powodu o niego zabiegałem. ,,Chłopcy'' to naprawdę dobry tytuł, składający się z czterech części, które tak bardzo nas zaciekawią i rozbawią, że łatwo o tej książce nie zapomnimy. Sam jestem tego dobrym przykładem, ponieważ pierwszą część powieści ,,Chłopcy'' przeczytałem pięć lat temu i pisząc tą recenzję, nie musiałem ani razu zaglądać, do żadnej z części.

Tytułowi ,,Chłopcy'', to grupka dorosłych mężczyzn, których możemy pamiętać jako niesforne dzieciaki z powieści J.M. Barriego pt. ,,Piotruś Pan'', tyle, że w wydaniu Jakuba Ćwieka, to nieco inna banda łobuzów.

Polski autor postanowił kontynuować losy zagubionych chłopców i przenieść ich do prawdziwego świata. Żeby było ciekawiej, bohaterowie żyją w Polsce, posiadają swoją własną bazę i gang motocyklowy, rozbijają się jednośladami, a także prowadzą nielegalne interesy. Jak na prawdziwych motocyklistów przystało, chłopcy są twardzi i nie dają sobie w kaszę dmuchać.

Chłopcy nie zapomnieli jednak, czym jest dobra zabawa. Członkowie gangu lubią sobie robić nawzajem żarty. Nie stronią od alkoholu, ani innych używek. Wyprawiają huczne imprezy, na których dzieją się zwariowane rzeczy. Mimo dorosłego wieku, zachowują się jak banda rozbrykanych dzieciaków i to jest w tym wszystkim najzabawniejsze. Duże dzieci, które ciągle chcą imprezować, tak jak kiedyś, gdy przewodził nimi Piotruś Pan, tyle że chłopcy w wersji pana Jakuba Ćwieka, są bardziej brutalni i nie boją się przeklinać.
Ciekawostka z życia Jakuba Ćwieka

Jakub Ćwiek na swoim spotkaniu autorskim we Wrocławiu wyjawił, że od dzieciństwa uwielbiał Piotrusia Pana. Wszystko to za sprawą jego matki, która cyklicznie, już od maleńkości, czytała mu powieść szkockiego autora. ,,Gdyby nie ona - mówił Jakub Ćwiek - nie zaraziłbym się tak tym fantastycznym światem i zapewne nie byłoby mnie teraz tutaj z wami, bo nie oszukujmy się, nie napisałbym swojej powieści. A wy nie mielibyście powodu, by mnie znać.''

Te słowa uzmysłowiły mi, jak ważną rolę w życiu każdego człowieka pełnią książki. Jeśli będzie mi dane zostać kiedyś ojcem, to postaram się swoim pociechom czytać jak najwięcej.

Wydawnictwo SQN postarało się o zamieszczenie w każdej części ,,Chłopców'' ciekawych, komiksowych ilustracji, które sprawiają, że powieść nabiera klimatu. Po przeczytaniu pierwszych ,,Chłopców'', ilustracje spodobały mi się do tego stopnia, że nie wyobrażałem sobie, by kolejne części, były ich pozbawione.
Podsumowanie

,,Chłopcy'', to w głównej mierze przezabawna powieść fantastyczna. Jakub Ćwiek, obok Joanny Chmielewskiej, to autor, którego książki tak bardzo mnie rozbawiły, że czytając je w pociągu, co raz wybuchałem śmiechem zwracając na siebie uwagę pozostałych pasażerów.
Dla kogo ,,Chłopcy''

Polecam tę książkę każdemu fanowi fantastyki, komedii, a także każdemu, kogo interesuje dalszy los grupki przyjaciół Piotrusia Pana.

http://www.piesotekarz.pl/chlopcy-jakub-cwiek/

Egzemplarz mojej książki dumnie zdobi autograf pana Jakuba Ćwieka. Nie bez powodu o niego zabiegałem. ,,Chłopcy'' to naprawdę dobry tytuł, składający się z czterech części, które tak bardzo nas zaciekawią i rozbawią, że łatwo o tej książce nie zapomnimy. Sam jestem tego dobrym przykładem, ponieważ pierwszą część powieści ,,Chłopcy'' przeczytałem pięć lat temu i pisząc tą...

więcej Pokaż mimo to