rozwińzwiń

Poluj, bo upolują ciebie

Okładka książki Poluj, bo upolują ciebie Hardy Chips
Okładka książki Poluj, bo upolują ciebie
Hardy Chips Wydawnictwo: Amber satyra
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
satyra
Tytuł oryginału:
Each day a small victory
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2008-09-15
Data 1. wyd. pol.:
2008-09-15
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324131600
Tłumacz:
Witold Nowakowski
Tagi:
zwierzęta gronostaj przetrwanie
Średnia ocen

5,6 5,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,6 / 10
289 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
25
18

Na półkach:

Jakby to trochę podrasować i zrobić z tego film typu "Shrek", to może wyszłoby coś fajnego. Ale na książkę to jednak zbyt nudny materiał.

Jakby to trochę podrasować i zrobić z tego film typu "Shrek", to może wyszłoby coś fajnego. Ale na książkę to jednak zbyt nudny materiał.

Pokaż mimo to

avatar
1785
217

Na półkach: , ,

"O czym szumią wierzby", wersja współczesna, czyli prawdziwie krwisty realizm świata natury.
Nie mamy tu słodkich małych zwierzątek w mieszczańskich kostiumach urządzających urocze i sielankowe pikniki, tylko relacje oparte na prawie dżungli - by przetrwać, zabijaj i sam nie daj się zabić. Piknik polega więc na tym, że udało się kogoś dorwać i wypruć mu flaki, ocalając przy tym własną skórę. Yay! Jaki piękny dzień! ;)
Poznajemy gronostaja Maksa, przedstawiciela Gangu Drapieżców, w dwunastu krótkich migawkach z jego życia, po jednej na każdy miesiąc roku. Autorowi udało się świetnie uchwycić naturalność i brutalność codziennej śmierci, przeplatając makabreskę elementami humorystycznymi. Jednocześnie możemy czytać tę opowieść jako metaforyczną krytykę relacji społecznych - możesz być moim kumplem dopóki twoja krzywda nie okaże się korzyścią dla mnie. Sorry, koleś, takie życie, nic osobistego! Świat zawężony do gangsterskich porachunków i obrony własnych interesów.
Dodatkowym walorem książki jest bardzo udane tłumaczenie, zwłaszcza stylizowanych dialogów różnych gatunków zwierząt.
Książka, oczywiście, nie dla małych dzieci, chociaż starszym nastolatkom już mogłaby przypaść do gustu.

"O czym szumią wierzby", wersja współczesna, czyli prawdziwie krwisty realizm świata natury.
Nie mamy tu słodkich małych zwierzątek w mieszczańskich kostiumach urządzających urocze i sielankowe pikniki, tylko relacje oparte na prawie dżungli - by przetrwać, zabijaj i sam nie daj się zabić. Piknik polega więc na tym, że udało się kogoś dorwać i wypruć mu flaki, ocalając przy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3
2

Na półkach:

Dosadna, surowa opowieść, zroszona suto barwnymi bohaterami i czarnym humorem. Zdaje się, że autor za cel postawił sobie przestawienie brutalności życia na kanwie perypetii pewnej pozamiejskiej zoocenozy. Zwierzątka mówią, rozmawiają, unikają ludzi i pożerają się nawzajem. Ptaki wojują o terytorium. Gronostaje skradają się w łopianach. Koty walczą o pisklęta. Świnie dbają o swoje struktury społeczne i tarzają się w magicznie pojawiających się kopcach rzepy, dopóki nie znikną w cuchnących śmiercią ciężarówkach. Nikt do końca nikomu nie ufa, bo czasem największą wartością w przyjacielu jest jego wartość odżywcza. A w tym wszystkim bardzo przyjemna, wciągająca lektura lektura.

Dosadna, surowa opowieść, zroszona suto barwnymi bohaterami i czarnym humorem. Zdaje się, że autor za cel postawił sobie przestawienie brutalności życia na kanwie perypetii pewnej pozamiejskiej zoocenozy. Zwierzątka mówią, rozmawiają, unikają ludzi i pożerają się nawzajem. Ptaki wojują o terytorium. Gronostaje skradają się w łopianach. Koty walczą o pisklęta. Świnie dbają o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
967
967

Na półkach: , ,

Książkę znalazłem podczas wakacyjnego pobytu w nadmorskich Rowach. Miejsce zakupu dość niezwykłe: bodaj jedyny w bałtyckiej miejscowości prawdziwy antykwariat pod wojskowym brezentowym namiotem. Kupiłem wówczas kilka ciekawych biografii oraz pozycji marynistycznych, a w charakterze bonusu taką oto książeczkę. Początkowo myślałem, że będzie to humorystyczna opowiastka przeznaczona dla młodszych czytelników. Po pierwszych kilku stronach zdałem sobie sprawę, że to nie będzie wesoła historia. Ale ma w sobie coś intrygującego i zmuszającego do refleksji. Niby dotyczy tylko zwierzątek, ale tak naprawdę pokazuje na czym polega życie. Widząc lisa, gronostaja, sowę czy osę nie zastanawiamy się nad ich egzystencją. Niektóre sceny są dość mocne, ale prawdziwe. Trudno też się przyzwyczajać do bohaterów, skoro ich los tak ulotny. Książka ze sporym potencjałem i mimo upływu lat nadal ją pamiętam.

Książkę znalazłem podczas wakacyjnego pobytu w nadmorskich Rowach. Miejsce zakupu dość niezwykłe: bodaj jedyny w bałtyckiej miejscowości prawdziwy antykwariat pod wojskowym brezentowym namiotem. Kupiłem wówczas kilka ciekawych biografii oraz pozycji marynistycznych, a w charakterze bonusu taką oto książeczkę. Początkowo myślałem, że będzie to humorystyczna opowiastka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
80
34

Na półkach:

Książka nietuzinkowa z uwagi na formę przekazu. Życie zaprezentowane jako stała walka o przetrwanie i poszukiwanie rozwiązań w rzeczywistości pełnej drapieżników czyhających aby cię dopaść i pożreć. Prawie jak świat, w którym żyjemy - tyle, że w książce poluje się aby przetrwać, a w aktualnym społeczeństwie polowanie odbywa się w wymiarze zaspokojenia niskich pobudek i mało istotnych potrzeb...

Książka nietuzinkowa z uwagi na formę przekazu. Życie zaprezentowane jako stała walka o przetrwanie i poszukiwanie rozwiązań w rzeczywistości pełnej drapieżników czyhających aby cię dopaść i pożreć. Prawie jak świat, w którym żyjemy - tyle, że w książce poluje się aby przetrwać, a w aktualnym społeczeństwie polowanie odbywa się w wymiarze zaspokojenia niskich pobudek i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1753
1752

Na półkach: ,

Maks bardzo dobrze znał swój niewielki kraj.
Mieszkał w Dębowym Lesie w zatoczce Ryczącej Drogi przecinającej las, po której pędziły kaszlące pudła. Środek jego terytorium porośnięty łopianem wyznaczała puszka na zgniłe resztki ludzkiego jedzenia. Jego licznych mieszkańców obowiązywała jedna reguła – „Wypatrzyć, zabić, zjeść i uciec”. Dlatego Maks lubił uczyć się, jak przetrwać. W końcu był wprawdzie młodym, ale dojrzałym gronostajem zawsze gotowym „zabijać – przetrwać do polowania, przeżyć sam moment łowów i zachować energię do następnej walki”. Potrafił „jednym okiem szukać ofiary, drugim zaś wypatrywać tych, którzy sami mieli na niego ochotę”. Wszystkim przechodzącym, przepełzającym, przeskakującym i przelatującym przyglądał się pod kątem ofiary lub napastnika. Nie było wśród nich przyjaciół. Zaufanie w tej okolicy zawsze kończyło się paskudnie, czyli makabrycznie krwawo. Dlatego z podejrzliwością i ogromną ostrożnością obserwował wronich braci Briana i Raya zawsze zwiastujących „przemoc i ukrytą zapowiedź nagłej śmierci”. Borsuka Dona, który w sztuce zabijania był klasą dla siebie. Kreta Kevina, dla którego dżdżownice były światłem jego życia. Sowę Catherinę, cichą i mroczną zabójczynie, której ślady pazurów Maks nosił na grzbiecie, więc zwłaszcza ją. Kosa Franka, którego bardzo lubił za humor i promyk ciepła wnoszony do brutalnego świata, ale tylko wtedy, gdy nie był głodny.
I wiele, wiele innych lisów, jeży, zajęcy, os, kotów, nornic... i ludzi.
Większość z nich należała do Bandy Krwiożerców, ale Maks z borsukiem Donem stanowili w niej elitę. „Obaj nie zabijali, żeby jeść. Zabijanie leżało głębiej w ich naturze. Jedli, żeby zabijać”. Może dlatego Maks nie zastanawiał się nad pięknem świata wokół siebie, bo przerwy w polowaniu poświęcał na regenerację sił do dalszych łowów.
Świat Maksa to przepięknie i celnie oddana metafora świata ludzkiego.
Autor poprzez humanizacje zwierząt oddał reguły i zasady rządzące ludźmi i rzeczywistością, w której żyli. Podzielił je na grupy i pokolenia wiecznych balangowiczów, romantyków, naiwniaków, wykluczonych, mięsożerców czy wegetarian, ustawiając na szczeblach hierarchii drabiny społecznej i w „łańcuchu pokarmowym” wzajemnych zależności, wzdłuż którego kroczyła śmierć psychiczna lub zawodowa i lała się krew wzajemnego pożerania na stanowiskach pełnionych ról społecznych. Poszczególni bohaterowie reprezentowali różnorodność postaw ludzkich, a zachowania – człowiecze priorytety, którymi kierowali się w życiu. W tym trafnie oddanym świecie zachodziły różne procesy społeczne i światopoglądowe, ale wszystkie sprowadzały się do jednego, nadrzędnego, górującego nad pozostałymi – nieustającego cyklu życia. Osa Waldo lubiąca trochę filozofować ujęła jego powtarzalność w ten sposób – „Wychodzisz z jajka jako larwa. Później ni stąd, ni zowąd jesteś osą. A potem nagle już cię nie ma...” Niektórzy, jak Maks, w tym pędzie ku śmierci nie zdążą nawet zauważyć urody życia i świata, bo zastanawianie się nad tym i logiką jego funkcjonowania nie daje jedzenia, czyli nie przynosi zysków. A jednak urok przemijania dla uważnych został przez autora cudownie oddany nie tylko w treści podzielonej na rozdziały zatytułowane nazwami miesięcy, ale również pokazany w opisach charakterystycznych zjawisk przyrodniczych zachodzących we florze i faunie. Feeria barw i zapachów była równie silna, co woń krwi i odór rozkładu. Odczuwałam tę dychotomię życia i śmierci, ich swoisty taniec w urodzie i okrucieństwie, zwłaszcza w kontrastowych zestawieniach świata zwierzęcego z ludzkim. To w tych momentach wyraźnie widziałam wypaczone zasady ludzkiego społeczeństwa, które w porównaniu z prawami natury okazywały się o wiele bardziej brutalne, nieuzasadnione i nielogiczne. Zabijanie dla samego zabijania. Niszczenie dla samej przyjemności niszczenia. Pożeranie innych dla samej przyjemności pożerania.
Można śmiało zaliczyć człowieka do elity Bandy Krwiożerców.
Może dlatego Maks jeszcze żył. Może dlatego człowiek niepodzielnie króluje w świecie zwierząt. Pozostaje tylko pytanie – kosztem czego i co traci?
Jednak po co tracić czas na szukanie w tym logiki, którą jeszcze nikt się nie najadł?
naostrzuksiazki.pl

Maks bardzo dobrze znał swój niewielki kraj.
Mieszkał w Dębowym Lesie w zatoczce Ryczącej Drogi przecinającej las, po której pędziły kaszlące pudła. Środek jego terytorium porośnięty łopianem wyznaczała puszka na zgniłe resztki ludzkiego jedzenia. Jego licznych mieszkańców obowiązywała jedna reguła – „Wypatrzyć, zabić, zjeść i uciec”. Dlatego Maks lubił uczyć się, jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
272
272

Na półkach: , ,

Dziwna książka, niecodzienna, ale ma coś w sobie.

Dziwna książka, niecodzienna, ale ma coś w sobie.

Pokaż mimo to

avatar
1259
402

Na półkach:

Dobra książka na lato, na wakacje. Uświadamia bowiem, że wszędzie, gdzie nie wszystko jeszcze jest zabetonowane, żyją w ukryciu przed ludźmi zwierzęta. Niektóre drapieżne. Zwierzęta, dla których zachowanie ludzi może wydawać się dziwne i niezrozumiałe.
Fatalna książka dla tych, którzy uwierzyli we wszystko, co napisano o niej na okładce. Owszem, jest krwawo, strasznie i brutalnie i zdecydowanie nie dla dzieci, ale żeby od razu Pult Fiction? Owszem, życie Maksa składa się przede wszystkim z polowań, ale czy to oznacza, że jest on wredny? Raczej to, że skoro jest drapieżnikiem, to żeby przeżyć musi zabijać. A skoro młode jest łatwiejsze do upolowania, to będzie zjadał dzieci. Ale to jego natura a nie wredny charakter.

Dobra książka na lato, na wakacje. Uświadamia bowiem, że wszędzie, gdzie nie wszystko jeszcze jest zabetonowane, żyją w ukryciu przed ludźmi zwierzęta. Niektóre drapieżne. Zwierzęta, dla których zachowanie ludzi może wydawać się dziwne i niezrozumiałe.
Fatalna książka dla tych, którzy uwierzyli we wszystko, co napisano o niej na okładce. Owszem, jest krwawo, strasznie i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
62
16

Na półkach: ,

Muszę przyznać, że po raz pierwszy spotkałem się z tak dziwną powieścią. Opowiada ona losy gronostaja Maksa oraz wielu innych zwierząt, które żyły sobie niedaleko ludzkich gospodarstw. Nie jest to niestety zwykła sielanka, lecz ciągłe unikanie śmierci. Gronostaj Maks budzi się każdego dnia, tylko po to by znaleźć potencjalną ofiarę i ją zabić. Jeśli ktokolwiek wpadłby na pomysł by kupić tę książkę dziecku, to z góry odradzam, jest ona przeznaczona tylko dla dorosłego odbiorcy.

Bohaterowie książki, którymi są zwierzęta budzą się każdego dnia mając do wykonanie dwa zadania: zjeść i nie dać się zjeść innym.
I tak małe ptaki polują na owady, na nie znowu czają się inne drapieżniki takie jak choćby koty, lisy czy gronostaje, a z kolei te trzy kolejne gatunki stanowią część menu wilków. I tak dalej i tak dalej. Każdy dobrze to pamięta z przyrody. Główny bohater - Gronostaj Maks, mimo tego, że jest drapieżnikiem, to ciągle musi się liczyć z tym, że jakiś większy mięsożerca, może na niego polować, dlatego postępuje on w większości przypadków rozważnie. Wiadomo, jak głód zaczyna robić swoje, to zwierzęta przestają być czujne i wtedy najbardziej narażają się na ataki. Gronostaj Maks nie raz uniknął śmierci ze strony lisów, drapieżnych ptaków, borsuków czy ludzi.

Bardzo trudno jest stworzyć ciekawe i żywe dialogi. Autor opanował tę sztukę do perfekcji, zresztą nic dziwnego, w końcu Hardy Chips jest również dramaturgiem.
Zwierzęta mówią w odpowiedni dla ich gatunku sposób, żeby to lepiej zrozumieć przytoczę kilka fragmentów z książki. Pierwszy dotyczył kłótni między dwoma ptakami.

- Odświergol się ode mnie, ty nędzny ptasi móżdżku!
- Ptasi móżdżku? Och, ja ci zaraz pokażę - padła równie namiętna odpowiedź. - Ty żółtodziobie jajożerco!

Kolejny nawiązuje do małych gryzoni, a gryzonie jak to gryzonie, nic tylko jedzą i się rozmnażają.

- Ciupciać. Żeby przeżyć, bez przerwy musimy się ciupciać - powtarzał drżącym głosem, załamując łapki pod roztrzęsioną bródką. - Jak będzie nas dużo, to nie zjedzą wszystkich. Musimy się ciupciać.
- Ciupciać, ciupciać, ciupciać - westchnęła Audrey i potarła przemarznięte ucho. - Wciąż gada tylko o tym.

Dialogi są naprawdę bardzo dobre. Krótkie, zwięzłe i na temat, bez zbędnych dodatków, które jedynie sprawiają, że książki robią się nudne. Gdyby Aleksander Dumas żył, mógłby brać z Hardyego Chipsa przykład. Jak sobie przypomnę te kilkustronicowe wypowiedzi w powieści ,,Hrabia Monte Christo'' to aż z obrzydzenia dostaję dreszczy na całym ciele.

Człowiek z natury nie różni się wiele od innych zwierząt. My, chyba jako jedyny gatunek na ziemi zabijamy się nawzajem na tak masową skalę, a jeśli nie zabijamy, to wykorzystujemy, oszukujemy, gnębimy i robimy wiele innych złych rzeczy. Zwierzęta natomiast, zabijają głównie by zdobyć jedzenie, lub w sytuacji gdy ich własne życie jest zagrożone, chociaż zdarzają się takie przypadki, gdy jakiś drapieżnik zabija jedynie dla satysfakcji (jak to mają w zwyczaju robić koty, których również nie zabrakło w tej książce).

Gronostaj Maks okazał się bardzo skutecznym mordercą. Owszem, gdy był najedzony i wypoczęty to nawet wychodził na dobrego kolegę, ale jak tylko w brzuchu zaczęło mu burczeć, to zaczynał myśleć o swoich znajomych jak o kolacji.
Po przeczytaniu naraz prawie połowy tytułu miałem go już dosyć. Dlaczego? Ano z tego powodu, że jak to jest napisane na okładce ,,Powieść makabryczno-humorystyczna'', książka oprócz tego, że miejscami jest faktycznie bardzo zabawna, to w głównej mierze dotyczy zabijania. Powiedzmy w jednym rozdziale pojawia się jakiś sympatyczny jeż, który kilkanaście stron później pada ofiarą jakiegoś drapieżnika. I to nie jest humanitarna śmierć, lecz brutalne rozszarpanie flaków. Jak jeszcze dodamy do tego, że ofiara krzyczy i błaga jak człowiek, który próbuje uchylić się od śmierci, to otrzymamy coś bardzo przygnębiającego.

Kolejną rzeczą, która mi nie przypadła do gustu to fabuła. Nie dąży ona w zasadzie do niczego. Jest to zaledwie jeden rok z życia Gronostaja Maksa i nic poza tym. Nie kończy się ona w jakiś spektakularny sposób. To tak jakbyśmy włączyli Naturę z Jedynką i obejrzeli krótki program o tym, co musi zrobić jakieś zwierzę, by przetrwać rok w dziczy.

Ogólnie rzecz biorąc książka jest dobra. Świetne, żywe i ciekawe dialogi, do tego zabawne epizody i dobrze pokazana analogia naszego życia, jednak bywała ona miejscami tak bardzo brutalna, że w pewnym momencie miałem już dość tego ciągłego zabijania. No, ale niestety tak już jest nasz świat skonstruowany, czy się z tym zgadzamy, czy nie.

więcej recenzji na: www.piesotekarz.pl

Muszę przyznać, że po raz pierwszy spotkałem się z tak dziwną powieścią. Opowiada ona losy gronostaja Maksa oraz wielu innych zwierząt, które żyły sobie niedaleko ludzkich gospodarstw. Nie jest to niestety zwykła sielanka, lecz ciągłe unikanie śmierci. Gronostaj Maks budzi się każdego dnia, tylko po to by znaleźć potencjalną ofiarę i ją zabić. Jeśli ktokolwiek wpadłby na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6
6

Na półkach:

Książka strasznie słaba, nie polecam osobom o słabych nerwach lub wrażliwym. Według mnie główną wadą jest ilość imion bohaterów, która i tak się zaczyna mieszkać w miarę czytania książki. Główny bohater jest głupi, umyślnie przepychany od rozdziału do rozdziału. Niby opisane jest jak radzi sobie w każdej sytuacji głodu , ale po rozdziale z atakiem sowy książka robiła się coraz nudniejsza. Ludzie ukazani jako istoty mało inteligentne, nie umieją sobie poradzić z głupim gronostajem. Książka nic nowego nie wnosi, nie ma żadnych ciekawych wątków pobocznych, ogólnie nudne . A puentą jest jedynie to, że jak ty nie zabijesz to zginiesz i koniec. Skuszona ładną okładką niestety to przeczytałam. Ta książka do pięt nie dorasta Milczeniu Owiec, nie wspominając już o Folwarku zwierzęcym.

Książka strasznie słaba, nie polecam osobom o słabych nerwach lub wrażliwym. Według mnie główną wadą jest ilość imion bohaterów, która i tak się zaczyna mieszkać w miarę czytania książki. Główny bohater jest głupi, umyślnie przepychany od rozdziału do rozdziału. Niby opisane jest jak radzi sobie w każdej sytuacji głodu , ale po rozdziale z atakiem sowy książka robiła się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    386
  • Posiadam
    184
  • Chcę przeczytać
    78
  • Ulubione
    15
  • Teraz czytam
    13
  • 2013
    6
  • 2014
    4
  • 2012
    4
  • 2019
    3
  • 2015
    2

Cytaty

Więcej
Hardy Chips Poluj, bo upolują ciebie Zobacz więcej
Hardy Chips Poluj, bo upolują ciebie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także