rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Szanowni Państwo, czapki z głów, oto jest Literatura.

Książka o zwycięstwie, jakie człowiek może odnieść, pozornie przegrawszy życie.

Znajdziemy w niej prawdę, ból, cierpienie, nadzieję, rozczarowanie, niesprawiedliwość, radość, satysfakcję i poczucie niespełnienia zarazem. I wreszcie - miłość. Do drugiego człowieka, ale przede wszystkim do książek i do nauki.

Nie dziwię się wcale popularności dzieła i bardzo się cieszę, że zostało ono wskrzeszone po latach. Czytało mi się wspaniale, pełna byłam zachwytu dla warsztatu autora, który czaruje i uwodzi słowem. I prawdą jest, że tak się już nie pisze - styl jest naprawdę wyjątkowy, każde słowo wydaje się być dokładnie przemyślane i znajdować się w idealnym miejscu, bezbłędnie współgrając z innymi. Nie dzieje się tu wiele, można powiedzieć, że nic, i w tym paradoksalnie tkwi magia całej opowieści, jej mądrość i siła przyciągania. Bo na głównego bohatera patrzymy tak, jak gdybyśmy patrzyli na samych siebie - czasem z pobłażliwością czy niedowierzaniem, niekiedy w irytacji i z goryczą, ale nigdy pogardliwie czy oceniająco.

I nie zgadzam się wcale z zarzutami, że książka jest depresyjna. Takie jest życie. Chwilami wielkie uczucia i porywy serca, ambicje i marzenia, dużo częściej frustracja, monotonia i letarg, oczekiwanie i tęsknota, a finalnie konieczność pogodzenia się z losem i bezsensem własnej egzystencji.

Jak u Różewicza:

"Czas na mnie
czas nagli

co ze sobą zabrać
na tamten brzeg

nic

więc to już
wszystko
mamo

tak synku
to już wszystko

a więc to tylko tyle

tylko tyle

więc to jest całe życie

tak całe życie".

Ja po lekturze byłam wręcz podniesiona na duchu, że wciąż jeszcze jest mi dane przeżyć coś podobnego przy czytaniu - obcowanie z pięknem wyrażonym w sztuce literackiej, doświadczenie jej czystej, prostej formy, bez efekciarstwa, za to z ogromną troską o szczegóły. I ja podejmuję decyzję - bo w gruncie rzeczy do tego to wszystko się sprowadza, do naszego postanowienia, jak będziemy odbierać rzeczywistość i składające się na nią elementy - decyzję, że historia Williama Stonera, człowieka zwyczajnego, który po prostu przeżył swoje życie najlepiej jak umiał, jest dla mnie historią o nadziei.

Jeżeli ktoś nie boi się "nudy", momentami bolesnego przypomnienia o naszej kruchości i nieistotności, jak i konieczności stanięcia wobec nagiej prawdy, że życie "to tylko tyle", serdecznie polecam.

Szanowni Państwo, czapki z głów, oto jest Literatura.

Książka o zwycięstwie, jakie człowiek może odnieść, pozornie przegrawszy życie.

Znajdziemy w niej prawdę, ból, cierpienie, nadzieję, rozczarowanie, niesprawiedliwość, radość, satysfakcję i poczucie niespełnienia zarazem. I wreszcie - miłość. Do drugiego człowieka, ale przede wszystkim do książek i do nauki.

Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kobieta w hołdzie kobietom, cichym i nierzadko zapomnianym bohaterkom.

Jak dla mnie lektura obowiązkowa dla każdej kobiety, zwłaszcza takiej, która ma "chłopski rodowód". Pozwala spojrzeć z nowej perspektywy na wspólnotę kobiecych losów i wyzwolić pokłady wdzięczności dla tych, które były przed nami i które torowały nam drogę do lepszego świata, walcząc o łatwiejsze życie dla swoich córek i wnuczek.

Ja osobiście czytałam z ogromnym bólem i wręcz pękającym sercem, ponieważ wiem, że niewypowiedzianie trudne losy wiejskich kobiet były udziałem także moich bliskich przodkiń. W trakcie lektury wzruszałam się więc na każdym kroku, bo w bohaterkach widziałam odbicie najbliższych mi osób, tych, które mnie ukształtowały i którym zawdzięczam tak wiele. Katorżnicza praca ponad siły, aranżowane małżeństwa i wydawanie młodziutkich dziewcząt "za morgi", bieda i nierzadko głód, marzenia o nowych butach i własnym łóżku, tłamszenie chęci uczenia się, przemoc fizyczna i psychiczna, poddaństwo wobec woli męża, a wcześniej ojca, brak dostępu do lekarza, jeden poród za drugim, wreszcie będące skutkiem tego wszystkiego wyniszczenie, a nierzadko przedwczesna śmierć. I to okropne, wszechowładniające poczucie beznadziei, bo przecież znikąd pomocy, a i uciec nie ma dokąd... Tak jeszcze niedawno wyglądało życie większości kobiet i bardzo dobrze, że ta książka powstała, bo nie godzi się, żeby historia Polek była przemilczana. I uważam, że to właśnie jest ta najprawdziwsza, najbliższa nam samym historia, która dotyka nas i naszych rodzin bezpośrednio. Historia prostego człowieka z krwi i kości, mozolnie brodzącego przez życie ograniczające się do kilku najbliższych wiosek, kościoła, karczmy i targu, człowieka trudzącego się i cierpiącego, jedynie momentami i jakby na przekór okolicznościom bywającego szczęśliwym. To właśnie jesteśmy my, to nas kształtuje i w nas siedzi, to przekażemy następnym pokoleniom. Przykre, że ta część polskiego dziedzictwa jest często pomijana milczeniem, a nawet uważana za coś wstydliwego i dobrze, że są ludzie, którzy nie szczędzą wysiłków, aby ten stan rzeczy zmienić i oddać chłopom należne im miejsce w dziejach i w zbiorowej, narodowej świadomości.

Tak wiele z polskich kobiet ma chłopskie pochodzenie, ale sądzę, że naprawdę garstka z nas uświadamia sobie na co dzień ogrom przywilejów, z których dane jest nam korzystać. Prawo do nauki, prawo do wyboru własnej życiowej drogi, odrzucenia małżeństwa jako jedynego słusznego sposobu realizacji powołania kobiety, prawo do decydowania o sobie, wolność od przemocy... I to właśnie przyniosła mi ta książka - uświadomienie, a może bardziej i przypomnienie, własnego uprzywilejowania, zwłaszcza w zestawieniu z ciężkim losem naszych babć.

Bądźmy więc wdzięczne i zachowajmy pamięć o kobietach, które były przed nami.

Książka jest sprawnie napisana, bardzo dobrym stylem, czyta się szybko i z zaciekawieniem. Stoi też za nią potężna bibliografia, a całości dopełnia wybór fotografii, co powinno usatysfakcjonować nawet najbardziej wymagającego czytelnika.

Serdecznie polecam.

Kobieta w hołdzie kobietom, cichym i nierzadko zapomnianym bohaterkom.

Jak dla mnie lektura obowiązkowa dla każdej kobiety, zwłaszcza takiej, która ma "chłopski rodowód". Pozwala spojrzeć z nowej perspektywy na wspólnotę kobiecych losów i wyzwolić pokłady wdzięczności dla tych, które były przed nami i które torowały nam drogę do lepszego świata, walcząc o łatwiejsze życie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety rozczarowanie.

Historia zapowiadała się bardzo obiecująco, mamy senny klimat małego miasteczka, w którym diabeł mówi dobranoc, mamy ciekawy motyw mgły, w której na zawsze znikają ludzie, mamy kilka planów czasowych i ospale zostajemy wciągnięci w snutą opowieść. Im jednak bliżej do zakończenia, tym bardziej się człowiek dziwi i tym więcej uproszczeń, a nawet niedorzeczności zaczyna rzucać mu się w oczy. Nie chcąc zdradzać za dużo napomknę tylko, że główny wątek zaginięcia Alicji Jarosz nagle i znienacka się rozwiązuje, prawda wychodzi na jaw i oczywiście okazuje się szokująca, co samo w sobie nie jest niczym złym, a w przypadku kryminałów nawet jest pożądane, bo przecież czytelnik lubi być tu zaskakiwany i wodzony za nos. Tyle tylko że w tym akurat przypadku rozwiązanie zupełnie się nie broni. Zachowanie głównych bohaterów dramatu jest - w braku lepszego słowa - dziwaczne i jak dla mnie z psychologicznego punktu widzenia nie do obrony. Razi też poczatkowa nieudolność działań policji, która jawi się jako kuriozalna, gdy zestawimy ją z błyskotliwością śledczych na finiszu - policjanci z pierwszej części książki, nomen omen błądzący we mgle (zapytam krótko - co z przeszukaniem lasu zaraz po zaginięciu, dlaczego właściwie nic nie znaleziono?), to zupełnie inni ludzie niż ci z końcowych rozdziałów - uważni, dostrzegający najdrobniejsze szczegóły, zgrabnie łączący wątki, działający zdecydowanie i skutecznie. I nie, niestety nie ma się wrażenia, że te końcowe przebłyski geniuszu są efektem sumiennie poprowadzonego śledztwa. To wszystko sprawiło, że na końcu cisnęło mi się na usta krótkie "serio?".

Wątek chorego chłopca jest moim zdaniem lepiej poprowadzony niż wątek zaginięcia, może dlatego, że tu przynajmniej dość szybko można się zorientować, co i jak i dopatrzeć się sensu.

Co do samych bohaterów - żaden nie zapada szczególnie w pamięć, wydają się tylko zarysowani, jakby niedokończeni, może dlatego że było ich wielu i każdy chciał się wyrwać na wierzch i mieć swoje pięć minut w centrum uwagi czytelnika. Bardzo żałowałam, że w całości zgubiła się osoba samej Alicji, zupełnie ją pominięto i jak się okazuje przedstawiono przez pryzmat osób niekoniecznie jej życzliwych, przefiltrowaną przez małomiasteczkową mentalność i oczekiwania społeczne. Odniosłam wrażenie, że została poddana surowszej ocenie niż czarny charakter w jej historii.

Wreszcie język - książka napisana jest poprawnie, ale bardzo grzecznie, jakby tro­chę zapobiegawczo. Zgrzytały mi szczególnie fragmenty napisane z punktu widzenia małego chłopca, a później nastolatka - jak dla mnie nie to słownictwo, nie ta perspektywa.

Podsumowując - zapowiadało się naprawdę dobrze, przyniosło rozczarowanie, a na zakończenie nawet poirytowanie.

Niestety rozczarowanie.

Historia zapowiadała się bardzo obiecująco, mamy senny klimat małego miasteczka, w którym diabeł mówi dobranoc, mamy ciekawy motyw mgły, w której na zawsze znikają ludzie, mamy kilka planów czasowych i ospale zostajemy wciągnięci w snutą opowieść. Im jednak bliżej do zakończenia, tym bardziej się człowiek dziwi i tym więcej uproszczeń, a nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka to potężny kawałek historii. Historii Pomorza jako krainy, historii Gryfitów jako panującej dynastii, historii Borków jako jednego z najstarszych tamtejszych rodów, historii polityki i dyplomacji i wreszcie historii kobiety, która myślała niewłaściwie, bo myślała samodzielnie.

Główna bohaterka - tytułowa Sydonia von Bork - to postać niejednoznaczna, naznaczona trudnym do udźwignięcia w czasach jej ówczesnych brzemieniem staropanieństwa, które wiązało się z tym, że pozostawała na łasce i niełasce brata/kuzyna i przez większość swego życia musiała w istocie błąkać się po cudzych domach i znosić właściwe temu upokorzenia. I to właśnie ten wątek najmocniej do mnie przemówił - losy kobiety, która była zmuszona wyszarpywać wszystko, co jej się mocą prawa należało, skutkiem czego zaczęła być postrzegana jako awanturnica, histeryczka, a wreszcie i czarownica. Bolesna to była lektura, ale bolesne były i nierzadko nadal są losy kobiet, które nie zgadzają się na zastany, pełen niesprawiedliwości porządek społeczny i które próbują z nim walczyć, jak się okazuje często kosztem osobistego szczęścia i spokoju.

Sydonia nie jest kryształową postacią, przeciwnie, naprawdę trudno ją lubić. Można wręcz powiedzieć, że ma dziewczyna charakter - jest pamiętliwa, złośliwa, uparta, a nawet zawzięta, nie ma w niej nic z pokory ani potulności, cech tak cenionych u kandydatek na żony, wiele spraw załatwia "po męsku" i odmawia podporządkowania się oczekiwaniom innych. I tu wielki ukłon w stronę autorki, że nie próbowała uczynić z Sydonii bohaterki bez skazy ani wynieść jej na sztandary idei. A pokusa z pewnością była silna, historia szlachetnie urodzonej kobiety skonfliktowanej z członkami własnej rodziny i u schyłku życia oskarżonej o czary sama się o to prosi.

Niestety przez większość opowieści sama Sydonia ginie w cieniu, przysłonięta losami innych bohaterów, w szczególności członków dynastii Gryfitów. Bohaterów i przywołanych zdarzeń historycznych jest tu bowiem multum, czytelnik zdecydowanie ma się prawo w tym wszystkim pogubić (zalecana wzmożona uwaga w trakcie lektury). Oczywiście jest to częściowo uzasadnione specyfiką gatunku powieści, ale autorka momentami nie ułatwia podążania za fabułą i osobie bez solidnego przygotowania historycznego może być trudno cieszyć się czytaniem bez konieczności wertowania samej książki i innych źródeł, żeby jakoś pokładać sobie w głowie wir wydarzeń i postaci.

Mnie dodatkowo nie do końca odpowiadał styl, w jakim powieść jest napisana. Przytrafiły się zdania, które sprawiały wrażenie niedokończonych i całe akapity, które jakby zupełnie przypadkowo znalazły się w danym miejscu, bez związku z tym, o czym była mowa wcześniej. Zmiana narracji na pierwszoosobową w ostatnich rozdziałach, choć pozwoliła zbliżyć się do głównej bohaterki i lepiej ją zrozumieć, dla mnie jest przejawem pewnej niekonsekwencji i nie do końca się broni wobec konstrukcji całości (zwłaszcza w kontekście sekretów, które wychodzą na jaw dopiero w momencie, gdy autorka odaje głos samej Sydonii).

Pomijając powyższe, całość zdecydowanie się broni i cieszę się, że książkę przeczytałam i że dane mi było poznać nieco bliżej osobę Sydonii, jak się zdaje niezwykle silnej, zdeterminowanej i niezależnej kobiety, której trudne życie i cierpiętnicza śmierć zasługiwały na upamiętnienie i przedstawienie szerszej publiczności.

Ta książka to potężny kawałek historii. Historii Pomorza jako krainy, historii Gryfitów jako panującej dynastii, historii Borków jako jednego z najstarszych tamtejszych rodów, historii polityki i dyplomacji i wreszcie historii kobiety, która myślała niewłaściwie, bo myślała samodzielnie.

Główna bohaterka - tytułowa Sydonia von Bork - to postać niejednoznaczna, naznaczona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Cóż to była za literacka podróż - nieco zwariowana, ale ujmująca i niezwykle urocza historia o przyjaźni przekraczającej granice gatunku. Główni bohaterowie, będący ośmiornicą Marcellus z jego gorzkim spojrzeniem na świat i drwiącym stosunkiem do ludzi i ich zwyczajów, plus Tova, uparta, pracowita i dumna przedstawicielka człowieczego gatunku, są absolutnie rozbrajający, nie da się ich nie lubić, a i pokochać można z łatwością. Oczywiście czytać trzeba z przymrużeniem oka, jak każdą opowieść opartą na podobnym motywie, ale jeżeli nie będziemy przesadnie poważnie podchodzić do lektury i po prostu podążymy z bohaterami kibicując ich życiowym wysiłkom, zapewni nam ona naprawdę dobrą rozrywkę, a i wleje sporo otuchy do serducha, jeżeli akurat tego nam potrzeba. Książkę czytałam po angielsku i nie znalazłam polskiego wydania, ale być może z uwagi na jej popularność pojawi się tłumaczenie - byłoby szkoda, gdyby nie, dla mnie to był bardzo miło spędzony czas, dobra odskocznia od szarej rzeczywistości i środek na poprawę humoru.

Cóż to była za literacka podróż - nieco zwariowana, ale ujmująca i niezwykle urocza historia o przyjaźni przekraczającej granice gatunku. Główni bohaterowie, będący ośmiornicą Marcellus z jego gorzkim spojrzeniem na świat i drwiącym stosunkiem do ludzi i ich zwyczajów, plus Tova, uparta, pracowita i dumna przedstawicielka człowieczego gatunku, są absolutnie rozbrajający,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Idealna książka podróżna - do tramwaju albo pociągu, czyta się szybko, nie wymaga nadmiernego skupienia, nie ma obaw, że pogubimy się wśród bohaterów lub zdarzeń. Sama historia ciekawa, z potencjałem, chyba jednak nie do końca wykorzystanym. Zakazana miłość, czyli wątek stary jak świat, ucieczka, proza życia, więdnące wobec szarej codzienności uczucie, żal za utraconym, a do tego wszystkiego, zupełnie według mnie zbędny i wybijający opowieść z rytmu, wątek "kosmiczny", który momentami zdaje się pochodzić z zupełnie innej historii i zakłócać odbiór pozostałych wątków.

Podobał mi się sposób sportretowania Gdyni, opisy rzeczywistości czasów słusznie minionych i relacji Heleny z jej rodzicami. Zresztą to bohaterów drugoplanowych polubiłam najbardziej - dziadków narratora i Zorro, są oni cudownie ludzcy i barwni zarazem. Oddając sprawiedliwość, w tej książce znajdziemy naprawdę piękne fragmenty, pokazujące wrażliwość autora i jego zdolność do wychwytywania absolutnie obezwładniających emocji i uderzania w delikatne struny (jak na przykład gdy Helena odkrywa, gdzie w tajemnicy znika jej matka po pracy). Język bywa dosadny, a styl anegdodyczny, co pewnie znajduje uzasadnienie w przyjętej formie (rodzinna opowieść snuta przez Helenę, okraszona komentarzem jej syna, który jej wysłuchuje i który czuje przemożną potrzebę, aby całość uwiecznić). Dodatkowo sporo humoru i poczucie nostalgii, które równoważą słabości i czynią lekturę całkiem przyjemną.

Idealna książka podróżna - do tramwaju albo pociągu, czyta się szybko, nie wymaga nadmiernego skupienia, nie ma obaw, że pogubimy się wśród bohaterów lub zdarzeń. Sama historia ciekawa, z potencjałem, chyba jednak nie do końca wykorzystanym. Zakazana miłość, czyli wątek stary jak świat, ucieczka, proza życia, więdnące wobec szarej codzienności uczucie, żal za utraconym, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wiele o tej książce powiedziano, była szeroko czytana i komentowana, po lekturze rozumiem dlaczego i przyczyną jest tu nie tylko jej "celebrycki" charakter. Autorką jest dziecięca gwiazda serialowa, której jak się okazuje przepłacona cierpieniem i poświeceniem kariera była realizacją marzeń jej matki. Chociaż wydawałoby się, że już o tym wszystkim słyszeliśmy - cena, jaką się płaci za sławę, ciemne strony dziecięcego aktorstwa, toksyczne relacje w rodzinach, zwłaszcza pomiędzy rodzicami i dziećmi, ciężar choroby bliskiej osoby, strata - to mimo tego historia opowiedziana w tak boleśnie szczery sposób wstrząsa czytelnikiem i nie pozostawia go obojętnym. Autorka ma lekkie pióro, sili się na opowiedzenie własnej, trudnej historii z pewną dozą humoru, co może być mechanizmem obronnym i co pozwala czytelnikowi udźwignąć smutek i poczucie osamotnienia, jakie wprost wyzierają z kolejnych stron. Odniosłam wrażenie, że spisanie swoich przeżyć było dla autorki formą terapii, uporania się z traumami i zamknięcia pewnego rozdziału w życiu, a jednocześnie realizacją własnego marzenia o pisarstwie. Na pewno była to decyzja odważna, nie każdy miałby bowiem w sobie tyle siły, żeby tak bardzo się odsłonić i potencjalnie narazić na dalsze cierpienie. Pozostaje życzyć dużo zdrowia i siły.

Wiele o tej książce powiedziano, była szeroko czytana i komentowana, po lekturze rozumiem dlaczego i przyczyną jest tu nie tylko jej "celebrycki" charakter. Autorką jest dziecięca gwiazda serialowa, której jak się okazuje przepłacona cierpieniem i poświeceniem kariera była realizacją marzeń jej matki. Chociaż wydawałoby się, że już o tym wszystkim słyszeliśmy - cena, jaką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Prosta historia, ludzkie losy jakich wiele, a człowiek czyta jak urzeczony i nie może się oderwać. Autor tworzy niezwykły, niemalże magiczny klimat, jakże charakterystyczny dla jego powieści, i naprawdę trudno mu nie ulec. Wyjątkowy zmysł obserwacji, umiejętność użycia prostych słów dla opisania rzeczy wielkich, znajdowania nowych znaczeń dla tego, co znane i coś, co określiłabym jako czułość i opiekuńczość względem bohaterów, to te cechy, które książkę czynią dla mnie wyjątkową. Po lekturze pozostaje niedosyt, chciałoby się jeszcze trochę pobyć w wykreowanym przez autora świecie i to mój główny zarzut względem tej historii - uważam, że mogłaby wiele zyskać na bliższym przyjrzeniu się postaciom i poświęceniu im większej uwagi. Idealna lektura dla wrażliwców i marzycieli, zwłaszcza na dni zwątpienia.

Prosta historia, ludzkie losy jakich wiele, a człowiek czyta jak urzeczony i nie może się oderwać. Autor tworzy niezwykły, niemalże magiczny klimat, jakże charakterystyczny dla jego powieści, i naprawdę trudno mu nie ulec. Wyjątkowy zmysł obserwacji, umiejętność użycia prostych słów dla opisania rzeczy wielkich, znajdowania nowych znaczeń dla tego, co znane i coś, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Głównym bohaterem książki jest język i jego rola w świecie (naprawdę piękne fragmenty o sztuce przekładu). Starannie i zmyślnie napisana powieść, autorka z pewnością posiadła umiejętność zręcznego władania słowem, co zresztą nie dziwi, jeżeli się weźmie pod uwagę jej wykształcenie i przygotowanie merytoryczne, ale momentami paradoksalnie obraca się to przeciwko niej - ja złapałam się niestety na tym, że mniej więcej od połowy zaczęłam regularnie sprawdzać liczbę stron, jaka pozostała do końca, co sygnalizuje znużenie fabułą. Przyczyn takiego stanu zmęczenia czytaniem dopatruję w tym, że historia wydała mi się przegadana - od pewnego punktu zaawansowania lektury zaczyna się odnosić wrażenie powtarzalności, autorka regularnie przywołuje określone motywy i rozważania, a dodatkowo niezbyt subtelnie kieruje myśli czytelnika na określone tory. Ponadto kreacja ludzkich bohaterów uniemożliwiała mi zbudowanie z nimi tego rodzaju więzi, która sprawiałaby, że śledziłabym ich losy i wewnętrze rozterki z wyczekiwaniem. Główny bohater, na którego punkcie widzenia skupia się narracja (Robin), pomimo ogromnego potencjału, jawił mi się niestety jako zupełnie nijaki, którego to wrażenia nie zmieniło nawet zakończenie. Ostatecznie doszłam do wniosku, że w tej powieści ważniejsze od bohaterów jest ukazanie zjawiska (imperializmu, kolonializmu i jego skutków, wyzysku, niesprawiedliwości i usprawiedliwionych/skutecznych sposobów odpowiedzi na nią itd.) i bohaterowie są jedynie środkiem do osiągnięcia tego celu, uważam jednak (pomijając oczywiście niekwestionowaną doniosłość podjętych tematów), że ucierpiała na tym historia. Koniec końców, moim zdaniem warto przeczytać i samemu wyrobić sobie zdanie - po lekturze na pewno jest o czym dyskutować i już to tylko może służyć za wystarczającą rekomendację.

Natomiast bardzo mi się podobał przekład - książkę czytałam w oryginale, ale miałam okazję ją porównać z polską wersją. Tłumaczeniu należy oddać należne honory, zwłaszcza uwzględniwszy temat pierwowozu :).

Głównym bohaterem książki jest język i jego rola w świecie (naprawdę piękne fragmenty o sztuce przekładu). Starannie i zmyślnie napisana powieść, autorka z pewnością posiadła umiejętność zręcznego władania słowem, co zresztą nie dziwi, jeżeli się weźmie pod uwagę jej wykształcenie i przygotowanie merytoryczne, ale momentami paradoksalnie obraca się to przeciwko niej - ja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka będąca właściwie zbiorem anegdotek. Wydaje się być napisana w typowo amerykańskim stylu, raczej prosto i niestety też powierzchownie. Autor ujawnia niewiele ze swojego życia, z oczywistych względów najwięcej miejsca poświęcając serii filmów o Harrym Potterze - ja odniosłam wrażenie, że więcej ma do powiedzenia o kolegach z planu niż sobie (może poza końcówką, która jednak też wydawała się odtwórcza, napisana, żeby odpowiedzieć na konkretne oczekiwania czytelnika co do sposobu odniesienia się do poruszanych tam kwestii). Nie powiedziałabym, że jest to pełnoprawna autobiografia, ale trudno się też temu dziwić, zwlaszcza biorąc pod uwagę młody wiek autora i grupę docelową. Warto przeczytać, jeśli jest się fanem HP.

Książka będąca właściwie zbiorem anegdotek. Wydaje się być napisana w typowo amerykańskim stylu, raczej prosto i niestety też powierzchownie. Autor ujawnia niewiele ze swojego życia, z oczywistych względów najwięcej miejsca poświęcając serii filmów o Harrym Potterze - ja odniosłam wrażenie, że więcej ma do powiedzenia o kolegach z planu niż sobie (może poza końcówką, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Może skłon­ność do za­ba­wy jest naj­czul­szą i wiecz­nie młodą cząst­ką każ­de­go czło­wie­ka. Być może wła­śnie chęć za­ba­wy jest tym, co pozwa­la po­ko­nać roz­pacz".

To jedna z tych książek, które określiłabym mianem prawdziwych. Prawdziwych w sensie oddawania złożoności życia i ukazywania tego, jak nasze doświadczenia i postrzeganie samego siebie wpływają na to, jakie decyzje podejmujemy, a jednocześnie jak wiele spraw nie zależy od nas i na jak wiele rzeczy nie mamy wpływu. Świat jest, jaki jest. W bohaterach wielu odnajdzie własne odbicie, każdy bowiem błądzi i próbuje, często walcząc z własnymi demonami, odnaleźć wyjście z labiryntu. To wreszcie historia o relacjach, często bardzo skomplikowanych, o pasji, o złudzeniach i rozczarowaniach i o bolesnym wchodzeniu w dorosłość. Gry i świat nierzeczywisty to ważny element opowieści, co nie każdemu może odpowiadać. Jest też stosunkowo duże nagromadzenie tragedii i traum, o czym warto przestrzec potencjalnego czytelnika, ale dla niektórych nieszczęśników takie właśnie jest życie. Mnie - strasznemu wrażliwcowi - się podobało.

"Może skłon­ność do za­ba­wy jest naj­czul­szą i wiecz­nie młodą cząst­ką każ­de­go czło­wie­ka. Być może wła­śnie chęć za­ba­wy jest tym, co pozwa­la po­ko­nać roz­pacz".

To jedna z tych książek, które określiłabym mianem prawdziwych. Prawdziwych w sensie oddawania złożoności życia i ukazywania tego, jak nasze doświadczenia i postrzeganie samego siebie wpływają na to,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka napisana w iście hollywoodzkim stylu. Z pewnością bardzo ciekawy pomysł na poprowadzenie narracji i przedstawienie historii głównej bohaterki przez pryzmat kolejnych małżeństw. Evelyn Hugo jest świetnie nakreśloną postacią, trudno jest jednoznacznie przesądzić, czy się jej kibicuje, czy się jej nienawidzi. Autorka zręcznie manipuluje uczuciami czytelnika, wykorzystuje fabularne banały, ale łatwo przymknąć na to oko, bo czyta się lekko i przyjemnie.

Książka napisana w iście hollywoodzkim stylu. Z pewnością bardzo ciekawy pomysł na poprowadzenie narracji i przedstawienie historii głównej bohaterki przez pryzmat kolejnych małżeństw. Evelyn Hugo jest świetnie nakreśloną postacią, trudno jest jednoznacznie przesądzić, czy się jej kibicuje, czy się jej nienawidzi. Autorka zręcznie manipuluje uczuciami czytelnika,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piękna proza, zakotwiczona we francuskiej historii i kulturze, czytelnik "z zewnątrz" uchwyconego świata zapewne nie w pełni potrafił będzie docenić kunszt literacki, tak przynajmniej było ze mną. Lektura z pewnością wymaga skupienia. Fragmenty o bardziej uniwersalnym charakterze pozwalają utożsamić się z autorką i w jej przemyśleniach o życiu i świecie odnaleźć też część siebie.

Piękna proza, zakotwiczona we francuskiej historii i kulturze, czytelnik "z zewnątrz" uchwyconego świata zapewne nie w pełni potrafił będzie docenić kunszt literacki, tak przynajmniej było ze mną. Lektura z pewnością wymaga skupienia. Fragmenty o bardziej uniwersalnym charakterze pozwalają utożsamić się z autorką i w jej przemyśleniach o życiu i świecie odnaleźć też część...

więcej Pokaż mimo to