rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Tomasz Nałęcz kilkanaście lat temu związał się ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej i to widać. Zabawne są więc te rytualne, powtarzane wielokrotnie zapewnienia, że Adam Michnik i Agora wcale nie byli zainteresowani ofertą ze strony Lwa Rywina i tylko kontynuowali kontakty z osobami od "lub czasopisma" z powodu dziennikarskiego śledztwa. Można w to oczywiście wierzyć, ale gdy ma się 15 lat, a nie 75 jak Tomasz Nałęcz.

Poza tym nie jest to szczególnie pasjonująca lektura. Nie uświadczymy tutaj żadnych przełomowych ustaleń (z powodów, o których pisałem wyżej), dlatego jest warta uwagi głównie dla osób, które z sentymentem wspominają tamte czasy.

Tomasz Nałęcz kilkanaście lat temu związał się ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej i to widać. Zabawne są więc te rytualne, powtarzane wielokrotnie zapewnienia, że Adam Michnik i Agora wcale nie byli zainteresowani ofertą ze strony Lwa Rywina i tylko kontynuowali kontakty z osobami od "lub czasopisma" z powodu dziennikarskiego śledztwa. Można w to oczywiście wierzyć,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Społeczeństwo populistów Przemysław Sadura, Sławomir Sierakowski
Ocena 7,4
Społeczeństwo ... Przemysław Sadura,&...

Na półkach:

Zastanawia mnie jedno. Mianowicie, czy Sławomir Sierakowski uważa, że działania nowego rządu "nie zostaną zapomniane", bo tak pisze o blokowaniu imigrantów na granicy polsko-białoruskiej? Czy jednak potulnie zgiął kark i teraz przyklaskuje w tej sprawie premierowi Donaldowi Tuskowi?

Problem z tą książką jest właśnie taki, że Sierakowski i reszta lewicowych publicystów dostrzega populizm tylko po jednej stronie politycznego sporu. Obietnice z kosmosu przedstawiane przez lewicę i liberałów już do populizmu się nie zaliczają. A chyba wiele zapowiedzi Tuska z ostatnich kilkunastu lat - pokroju benzyny za 5,19, chemicznej kastracji pedofilów czy walki z dopalczami - można bez większego problemu nazwać populistycznymi zagrywkami pod publiczkę. Ba, Tusk nawet pod koniec swoich pierwszych rządów pozycjonował siebie jako „wrażliwego społecznie” socjaldemokratę. Trudno też nie odnieść wrażenia, że Tusk tak jak Jarosław Kaczyński jest otoczony wianuszkiem wąskiego grona pochlebców, ale według autorów to jedynie problem PiS-u.

Nie twierdzę, że nie ma tu żadnych ciekawych treści. Sierakowski i Sadura szybko przykrywają je jednak swoją tendencyjnością, zideologizowaniem i zwykłą głupotą. Trudno bowiem inaczej nazwać twierdzenia o „populizmie”, który na pewno przemieni się w nazizm i faszyzm.

Zastanawia mnie jedno. Mianowicie, czy Sławomir Sierakowski uważa, że działania nowego rządu "nie zostaną zapomniane", bo tak pisze o blokowaniu imigrantów na granicy polsko-białoruskiej? Czy jednak potulnie zgiął kark i teraz przyklaskuje w tej sprawie premierowi Donaldowi Tuskowi?

Problem z tą książką jest właśnie taki, że Sierakowski i reszta lewicowych publicystów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie oszukujmy się, gdyby książka w tej formie trafiła do normalnej sprzedaży to niestety trzeba by ją skrytykować. Doktor Szarpanki wydał jednak własnym sumptem publikację z przymrużeniem oka, więc właściwie można było się tego spodziewać. Chociaż jednak mógł przynajmniej poprawić najbardziej rzucające się w oczy błędy...

Tak czy inaczej, byłoby dobrze, gdyby ktoś wydał to już na poważnie i po redakcji. Jest to bowiem trafny opis obecnej sytuacji polskich mężczyzn i postępującej degeneracji coraz bardziej roszczeniowych polskich kobiet (chociaż chyba za określenie "polskich" mogłyby się obrazić).

Nie oszukujmy się, gdyby książka w tej formie trafiła do normalnej sprzedaży to niestety trzeba by ją skrytykować. Doktor Szarpanki wydał jednak własnym sumptem publikację z przymrużeniem oka, więc właściwie można było się tego spodziewać. Chociaż jednak mógł przynajmniej poprawić najbardziej rzucające się w oczy błędy...

Tak czy inaczej, byłoby dobrze, gdyby ktoś wydał to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest to zasadniczo szczególnie odkrywcza pozycja, gdy ktoś nie patrzy na samorząd przez różowe okular, o których zresztą pisze sam autor. Pewnie teraz miałby dodatkowy temat w postaci kupowania dyplomów MBA w Collegium Humanum przez samorządowców łasych na posady w spółkach... Natomiast na pewno książka porządkuje tę wiedzę na przykładzie Radomska, który nie jest niestety przypadkiem odosobniony.

Z drugiej strony kilka tematów spokojnie mogłoby się tu nie pojawić, bo nie mają nic wspólnego z zagadnieniem samorządów, ale wiadomo - wydawcą jest "Krytyka Polityczna", dlatego trzeba było wcisnąć na siłę marsz równości i strajk kobiet.

Nie jest to zasadniczo szczególnie odkrywcza pozycja, gdy ktoś nie patrzy na samorząd przez różowe okular, o których zresztą pisze sam autor. Pewnie teraz miałby dodatkowy temat w postaci kupowania dyplomów MBA w Collegium Humanum przez samorządowców łasych na posady w spółkach... Natomiast na pewno książka porządkuje tę wiedzę na przykładzie Radomska, który nie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W życiu przeczytałem sporo typowo branżowych publikacji, dlatego nie mam nic przeciwko książkom w dużo bardziej przystępny sposób opisującym funkcjonowanie kolei. Nie rozumiem z tego powodu krytyki autora za prosty język. Zakładam, że większość miłośników kolejnictwa nie zaczynała jednak od naukowych artykułów zamieszczanych w "Technice Transportu Szynowego".

Nie dowiedziałem się więc niczego nowego z tej książki, ale uważam, że spełnia swoją rolę jako zachęta do zgłębiania opisywanej w niej tematyki. Minusem są natomiast zupełnie zbędne powtórzenia.

W życiu przeczytałem sporo typowo branżowych publikacji, dlatego nie mam nic przeciwko książkom w dużo bardziej przystępny sposób opisującym funkcjonowanie kolei. Nie rozumiem z tego powodu krytyki autora za prosty język. Zakładam, że większość miłośników kolejnictwa nie zaczynała jednak od naukowych artykułów zamieszczanych w "Technice Transportu Szynowego".

Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Strasznie męcząca książka. Nie chodzi tylko (choć także) o styl Marcina Kąckiego, który ma być prześmiewczy, ale po pewnym czasie zmienia się w bełkot trudniejszy do zdzierżenia niż niektóre kosmiczne tezy korwinistów. Przede wszystkim autor skupił się na oklepanym temacie Korwina, gdy w czasie powstawania książki było wiadomo, że interes przejmują Mentzen i Wipler. Tymczasem są oni jedynie "liźnięci" na sam koniec, byleby cokolwiek o nich było.

Znając późniejsze perypetie Kąckiego można się tylko zastanawiać, czy Korwinowi tez pokazał "małego".

Strasznie męcząca książka. Nie chodzi tylko (choć także) o styl Marcina Kąckiego, który ma być prześmiewczy, ale po pewnym czasie zmienia się w bełkot trudniejszy do zdzierżenia niż niektóre kosmiczne tezy korwinistów. Przede wszystkim autor skupił się na oklepanym temacie Korwina, gdy w czasie powstawania książki było wiadomo, że interes przejmują Mentzen i Wipler....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Partia Republikańska odpowiada za całe zło świata, a za jej plecami wszędzie kryje się "skrajna prawica". Takie wnioski można wysnuć po lekturze tej książki, której autor nie kryje się w ogóle ze swoimi progresywnymi sympatiami. Debatę publiczną w Ameryce radykalizuje więc prawica broniąca tradycyjnych wartości, ale już nie lewica ze swoją polityczną poprawnością i coraz bardziej absurdalnymi postulatami w postaci "neutralnych płciowo toalet". Zamęt w USA sieją "prawicowe bojówki", natomiast problemem nie jest już plądrowanie sklepów przez sympatyków Partii Demokratycznej po śmierci George'a Floyda...

Szkoda, że Piotr Tarczyński tak mocno zideologizował swoją opowieść, bo ogółem jest w wielu momentach bardzo wartościowa książka o wadach amerykańskiego systemu politycznego. Zwłaszcza na końcu zamienia się jednak w nieobiektywny i mało wyszukaną agitkę przeciwko Republikanom.

Partia Republikańska odpowiada za całe zło świata, a za jej plecami wszędzie kryje się "skrajna prawica". Takie wnioski można wysnuć po lekturze tej książki, której autor nie kryje się w ogóle ze swoimi progresywnymi sympatiami. Debatę publiczną w Ameryce radykalizuje więc prawica broniąca tradycyjnych wartości, ale już nie lewica ze swoją polityczną poprawnością i coraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Solidna pozycja naukowa poświęcona, jak wskazuje zresztą sam tytuł, rozwojowi i regresowi sieci kolejowej. Profesor szczegółowo opisuje w niej powstanie polskiej sieci kolejowej, a następnie jej powolny upadek. Oczywiście praca z racji swojego wieku, bo ma już prawie dwie dekady, jest pod pewnymi względami nieaktualna, ponieważ od tamtego czasu niestety zamknięto jeszcze część linii. Tym niemniej jest ważnym zapisem wygaszania potencjału polskiego kolejnictwa.

Solidna pozycja naukowa poświęcona, jak wskazuje zresztą sam tytuł, rozwojowi i regresowi sieci kolejowej. Profesor szczegółowo opisuje w niej powstanie polskiej sieci kolejowej, a następnie jej powolny upadek. Oczywiście praca z racji swojego wieku, bo ma już prawie dwie dekady, jest pod pewnymi względami nieaktualna, ponieważ od tamtego czasu niestety zamknięto jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobrze, że powstają jakiekolwiek książki o współczesnych Włoszech, bo mam wrażenie, iż Półwysep Apeniński cieszy się popularnością wśród turystów, ale o jego historii i polityce po II wojnie światowej pisze się u nas niewiele. Mam jednak wrażenie, że autor zdecydował się na drugą skrajność i chciał przybliżyć czytelnikowi zbyt wiele tematów, jak na objętość swojej książki. Z tego powodu jest mocno chaotyczna i niektóre informacje niepotrzebnie się dublują, nie mówiąc już o tym, że często po prostu czytelnik traci z horyzontu samą postać obecnej włoskiej premier.

Doceniam chęć przybliżenia tej tematyki, ale z wyżej wymienionych powodów czytało się to dosyć ciężko. A wydawnictwo nie popisało się z korektą.

Dobrze, że powstają jakiekolwiek książki o współczesnych Włoszech, bo mam wrażenie, iż Półwysep Apeniński cieszy się popularnością wśród turystów, ale o jego historii i polityce po II wojnie światowej pisze się u nas niewiele. Mam jednak wrażenie, że autor zdecydował się na drugą skrajność i chciał przybliżyć czytelnikowi zbyt wiele tematów, jak na objętość swojej książki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezwykle ciężko się to czyta. Autor zasypuje czytelnika niezbyt pasjonującymi historiami gdzie, z kim i przy czym się spotkał, które tylko zwiększają objętość książki. Dodatkowo bierze jako pewnik przypadkowo zasłyszane gdzieś niepotwierdzone informacje, aby tylko "przywalić" władzom w Pekinie. Gdyby w jakiejś książce zamieszczano podobne opowieści na temat Wielkiej Brytanii, to z pewnością zostałaby okrzyknięta mianem dezinformującej. Ale co wolno wojewodzie....


Poza tym autor ma typową zachodnią perspektywę, czyli chciałby narzucać wszystkim liberalno-demokratyczny ustrój znany z jego ojczyzny. Zasadniczo nie interesują go kulturowo-społeczne uwarunkowania, dlatego chce przeszczepić na teren Chin, Tybetu, Mjanmy czy Hongkongu system, który niekoniecznie mógłby się tam sprawdzić.

Nie mówiąc już o tym, że cała książka jest pisana pod z góry przyjętą tezę. Jak można bowiem pisać o Ujgurach i nie wspomnieć o ich niezwykle dużej reprezentacji w Państwie Islamskim? Czy naprawdę autor patrzy na Tybet i Dalajlamę wyłącznie przez różowe okulary (pada tam nawet sformułowanie o walce dobra ze złem), nie wiedząc, że nie tylko według "chińskiej propagandy" panował tam wcześniej system niewolnictwa i feudalizmu? Czy w Wielkiej Brytanii także można bez konsekwencji przekraczać nielegalnie granicę, tak jak robił to autor w przypadku Chin i Mjanmy, dziwiąc się potem, iż jest wydalany z chińskiego terytorium?


Nie dość, że "Chińska sieć zła" ma niską wartość merytoryczną, to jeszcze jest bardzo słabo wydana. Właściwie nie ma marginesów, i akapitów, a sam druk wygląda jakby komuś właśnie kończył się tusz w drukarce... Zwyczajnie szkoda na to czasu.

Niezwykle ciężko się to czyta. Autor zasypuje czytelnika niezbyt pasjonującymi historiami gdzie, z kim i przy czym się spotkał, które tylko zwiększają objętość książki. Dodatkowo bierze jako pewnik przypadkowo zasłyszane gdzieś niepotwierdzone informacje, aby tylko "przywalić" władzom w Pekinie. Gdyby w jakiejś książce zamieszczano podobne opowieści na temat Wielkiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z książki wynika, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski słuchał wystąpienia Zbigniewa Stonogi po wyborach w 2015 roku, gdy szemrany biznesmen przekonywał, iż wobec Polaków należy stosować czynności seksualne i na nich zarabiać. Ta książka to właściwie zapis ukraińskiej bezczelności, która była jednak po prostu wykorzystywaniem naiwności Polaków, którzy wydają się być bardziej ukraińscy od samych Ukraińców.

Obóz PiS i prezydenta Andrzeja Dudy kilkukrotnie próbował reagować na afronty ze strony Ukrainy, ale albo odczytywał intencje Kijowa zbyt późno, albo robił to zupełnie nieskutecznie. Niestety, takich właśnie mamy w Polsce dyplomatołków...


Zgadzam się z innymi komentującymi, że druga część książki była dosyć miałka. Przede wszystkim zaś należy skrytykować samo wydawnictwo, które dla powiększenia objętości zastosowało marginesy szerokości "giętej" ze stadionu i litery wielkości uszu Jerzego Urbana.

Z książki wynika, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski słuchał wystąpienia Zbigniewa Stonogi po wyborach w 2015 roku, gdy szemrany biznesmen przekonywał, iż wobec Polaków należy stosować czynności seksualne i na nich zarabiać. Ta książka to właściwie zapis ukraińskiej bezczelności, która była jednak po prostu wykorzystywaniem naiwności Polaków, którzy wydają się być...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Urban. Biografia Dorota Karaś, Marek Sterlingow
Ocena 7,7
Urban. Biografia Dorota Karaś, Marek...

Na półkach: ,

Trochę szkoda, że część poświęcona działalności Jerzego Urbana po PRL-u jest najkrótsza. Chętnie poczytałbym nieco więcej anegdot i historyjek na temat kształtowania się polskiego kapitalizmu w świetle rozwoju tygodnika "NIE". Z drugiej strony trudno się o cokolwiek innego przyczepić. Książka jest naprawdę dobrze napisana i żaden z jej fragmentów nie nuży, ani nie jest przegadany. Bez względu na opinię na temat Urbana (to nie moja światopoglądowa bajka) był on postacią na tyle wpływową i wyrazistą, że ta biografia bez ryzyka dla jakości mogłaby mieć nawet dwie części.

Trochę szkoda, że część poświęcona działalności Jerzego Urbana po PRL-u jest najkrótsza. Chętnie poczytałbym nieco więcej anegdot i historyjek na temat kształtowania się polskiego kapitalizmu w świetle rozwoju tygodnika "NIE". Z drugiej strony trudno się o cokolwiek innego przyczepić. Książka jest naprawdę dobrze napisana i żaden z jej fragmentów nie nuży, ani nie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poza sugestią, że jednym z największych problemów przeciwników obecnych władz Rosji jest zakaz "tranzycji płci", najbardziej rozbawiły mnie prognozy dotyczące jej demograficznego upadku. Autor najwyraźniej nie słyszał, iż demografia jest piętą Achillesową większości liczących się państw świata, więc chyba nie będzie to czynnik decydujący o ewentualnej słabości Rosji...

Poza tym, jak to bywa w przypadku Ośrodka Studiów Wschodnich, wiele myślenia życzeniowego i ignorowania faktów. Co prawda autor nie jest już w stanie ukryć, że Rosja wygrywa wojnę, sankcje nie działają, a Rosja wbrew przekonaniu Polaków wcale nie jest izolowana na arenie międzynarodowej (co najwyżej przez parę państw w stylu Polski czy Litwy), ale dalej wydaje się wierzyć w zwycięstwo Ukrainy, co przy jej problemach jest już fantasmagorią.

Poza sugestią, że jednym z największych problemów przeciwników obecnych władz Rosji jest zakaz "tranzycji płci", najbardziej rozbawiły mnie prognozy dotyczące jej demograficznego upadku. Autor najwyraźniej nie słyszał, iż demografia jest piętą Achillesową większości liczących się państw świata, więc chyba nie będzie to czynnik decydujący o ewentualnej słabości...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wojna o Ukrainę. Wojna o świat Jacek Bartosiak, Piotr Zychowicz
Ocena 7,1
Wojna o Ukrain... Jacek Bartosiak, Pi...

Na półkach:

Jestem świeżo po wysłuchaniu rozmowy Piotra Zychowicza z Jackiem Bartosiakiem na kanale "Historia Realna" i przewidywania nie za dobrze im wychodzą. Obecnie mecenas twierdzi, że Rosja zdecydowanie wygrywa wojnę i dysponuje potężną armią, natomiast jeszcze kilka miesięcy temu (czyli w trakcie pisania tej książki) mówił o dużych rosyjskich stratach i konieczności długiej odbudowy przez nich armii. Jedynym słowem Bartosiak i Zychowicz "wyśmiewają" ukraińską propagandę wojenną, a z drugiej wciąż się sami na nią łapią.

To nie znaczy, że w książce nie ma ciekawych spostrzeżeń. Przede wszystkim Bartosiak zdaje sobie doskonale sprawę z obecnych założeń polityki Stanów Zjednoczonych. Dużo ważniejsza jest dla nich rywalizacja z Chinami, dlatego od początku nie chcieli dać wykrwawić się Rosji. I nie będą wcale umierać za Polskę, jak starają się przekonywać polscy politycy.

Załamał mnie natomiast fakt, że Bartosiak w sumie nie ma jednoznacznego stanowiska w sprawie służby imigrantów w Wojsku Polskim. Zastanawia się nad tym, gdy odpowiedź powinna być jednoznaczna - wystarczy spojrzeć choćby na fakt, że większość osób zatrzymywanych w Polsce za szpiegostwo na rzecz Rosji to Ukraińcy. Czyli zwyczajnie nie można wierzyć tym ludziom, ale zwolennicy Rzeczpospolitej Miliarda Narodów dalej żyją jakimiś utopiami.

Ogółem książka ma swoje lepsze momenty, lecz także dużo gorszych i jest mocno chaotyczna. Zychowicz i Bartosiak zwyczajnie zbyt mocno skaczą po tematach.

Jestem świeżo po wysłuchaniu rozmowy Piotra Zychowicza z Jackiem Bartosiakiem na kanale "Historia Realna" i przewidywania nie za dobrze im wychodzą. Obecnie mecenas twierdzi, że Rosja zdecydowanie wygrywa wojnę i dysponuje potężną armią, natomiast jeszcze kilka miesięcy temu (czyli w trakcie pisania tej książki) mówił o dużych rosyjskich stratach i konieczności długiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie ma wątpliwości, że Edward Gierek w tej książce mocno się wybiela, dopasowuje fakty do swoich teorii i nigdy nie uczestniczy w podejmowaniu akurat tych najbardziej kontrowersyjnych decyzji. I oczywiście zawsze jest ofiarą intryg innych osób, a sam przenigdy nie spiskował choćby przeciwko Władysławowi Gomułce...

To wszystko nie zmienia jednak faktu, że po pierwsze poprawianiu własnego wizerunku służą podobne rozmowy-rzeki, a po drugie, iż jest to niezwykle ważne świadectwo epoki. Zdecydowanie warto więc sięgnąć po tę książkę, nawet jeśli redaktor Janusz Rolicki w wielu miejscach powinien był nieco "przycisnąć" rozmówcę.

Nie ma wątpliwości, że Edward Gierek w tej książce mocno się wybiela, dopasowuje fakty do swoich teorii i nigdy nie uczestniczy w podejmowaniu akurat tych najbardziej kontrowersyjnych decyzji. I oczywiście zawsze jest ofiarą intryg innych osób, a sam przenigdy nie spiskował choćby przeciwko Władysławowi Gomułce...

To wszystko nie zmienia jednak faktu, że po pierwsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Miejscami podejście nazbyt krytyczne do postaci Edwarda Gierka, wręcz na siłę szukanie negatywów, ale ogółem doskonała praca pokazująca dokładnie jego drogę od nastolatka pracującego w kopalni do przywódcy kraju. Dla niektórych publikacja może być nawet nazbyt naszpikowana informacjami, lecz według mnie bez nich trudne byłoby zrozumienie postaci Gierka. Jakbym miał się czegoś przyczepić, to przytaczane życiorysy innych działaczy PZPR-u umieściłbym raczej w przypisach niż w treści.

Mam nadzieję, że autor zgodnie z zapowiedzią zrobi odpowiednią kwerendę i w przyszłości doczekamy się kolejnej części poświęconej samym rządom I sekretarza.

Miejscami podejście nazbyt krytyczne do postaci Edwarda Gierka, wręcz na siłę szukanie negatywów, ale ogółem doskonała praca pokazująca dokładnie jego drogę od nastolatka pracującego w kopalni do przywódcy kraju. Dla niektórych publikacja może być nawet nazbyt naszpikowana informacjami, lecz według mnie bez nich trudne byłoby zrozumienie postaci Gierka. Jakbym miał się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku można jeszcze się czegoś ciekawego dowiedzieć o Uzbekistanie, ale później najważniejsze dla autorki stają się mniejszości seksualne i "piekło" uzbeckiego społeczeństwa w którym, o zgrozo!, ludzie uważają zawieranie małżeństw i posiadanie dzieci za oczywistość.

Z tego zresztą powodu bawią dwie rzeczy. Po pierwsze, autorka ma pretensje do Uzbeków, że z wyżej wymienionych powodów zaczęli ją traktować bardziej jako aktywistkę, niż dziennikarkę. Po drugie, na 252 stronie sama narzeka na to, że w pewnym momencie. LGBT stało się w Uzbekistanie ważniejsze od korupcji czy problemów gospodarczych, gdy przecież dla niej samej w pewnym momencie książki nie ma nic ważniejszego! Można tylko ubolewać, że Agnieszka Pikulicka-Wilczewska będąc na bakier z logiką prowadziła zajęcia ze studentami...

Ogółem czekam na dużo ciekawszą książkę o Uzbekistanie, bo kraj z powodu swojego dynamicznego rozwoju z pewnością zasługuje na konkretną opowieść o swoich realiach.

Na początku można jeszcze się czegoś ciekawego dowiedzieć o Uzbekistanie, ale później najważniejsze dla autorki stają się mniejszości seksualne i "piekło" uzbeckiego społeczeństwa w którym, o zgrozo!, ludzie uważają zawieranie małżeństw i posiadanie dzieci za oczywistość.

Z tego zresztą powodu bawią dwie rzeczy. Po pierwsze, autorka ma pretensje do Uzbeków, że z wyżej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Typowy przykład (pseudo)nauki, czyli dorabiania ideologii i specjalnych znaczeń kwestiom, które rzeczywiście są złożone, ale ich "twórcy" z pewnością nigdy nie myśleli w kategoriach przypisywanych im przez tak zwanych specjalistów. Dodatkowo wszystko napisane wyjątkowo ciężkim i niestawnym językiem, zapewne właśnie w celu dodania nimbu "naukowości".

Typowy przykład (pseudo)nauki, czyli dorabiania ideologii i specjalnych znaczeń kwestiom, które rzeczywiście są złożone, ale ich "twórcy" z pewnością nigdy nie myśleli w kategoriach przypisywanych im przez tak zwanych specjalistów. Dodatkowo wszystko napisane wyjątkowo ciężkim i niestawnym językiem, zapewne właśnie w celu dodania nimbu "naukowości".

Pokaż mimo to


Na półkach:

Właściwie trudno ocenić tego typu publikację, w każdym razie lektura obowiązkowa, gdy ktoś na przykład zaczyna interesować się kolejną i nie chce mieć potem problemów ze zrozumieniem poświęconych jej publikacji :)

Właściwie trudno ocenić tego typu publikację, w każdym razie lektura obowiązkowa, gdy ktoś na przykład zaczyna interesować się kolejną i nie chce mieć potem problemów ze zrozumieniem poświęconych jej publikacji :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Równie dobrze można przeczytać kolejny tekst z "Wyborczej" albo Onetu o "pińćsetplusach" z nadwagą, co to w przerwach między nicnierobieniem na zasiłku idą oklaskiwać polityków PiS na wiecu w zapadłej dziurze. Kilka podrozdziałów w "Cyrku Polskim" Dawid Krawczyk poświęcił też PO, PSL-owi, Lewicy i Hołowni (plus jeden Konfederacji), ale to raczej tak dla zwykłego picu, aby móc potem bronić się, że jednak pisał różne obozy polityczne. Zresztą zaleciłbym autorowi poczytać trochę więcej jakiejś literatury beletrystycznej, bo kawałki o wyborach PiS wysyłających LGBT do gazu wyszły mu tak sztuczne, że aż zawstydził wciąż stojącą w moim pokoju sztuczną choinkę.

A, i czytelnik musi być gotowy na wątki o wspomnianym LGBT i homoseksualistach, bo to najwyraźniej najważniejsza dla Krawczyka sprawa w całym złożonym życiu społeczno-politycznym kraju.

Równie dobrze można przeczytać kolejny tekst z "Wyborczej" albo Onetu o "pińćsetplusach" z nadwagą, co to w przerwach między nicnierobieniem na zasiłku idą oklaskiwać polityków PiS na wiecu w zapadłej dziurze. Kilka podrozdziałów w "Cyrku Polskim" Dawid Krawczyk poświęcił też PO, PSL-owi, Lewicy i Hołowni (plus jeden Konfederacji), ale to raczej tak dla zwykłego picu, aby...

więcej Pokaż mimo to