rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka mi się bardzo podobała, aczkolwiek, jestem fanką Autora, więc temu stwierdzeniu nie ma się co dziwić. Przeczytałam ją szybko. Pomimo tego, że jest krótka, już pierwsze strony powieści wywarły na mnie wrażenie i wywołały gamę emocji, w której głównie przeważał smutek, zatrwożenie, żal, przygnębienie. W skrócie książka ta to zbiór burzliwych myśli Autora po stracie ukochanej żony. Słowa, zdania, prawie wszystkie z nich przepełniają niewypowiedziane odczucia. Odczucia żalu, trwogi, winy czy samotność, jaką odczuwał autor niegdyś w tamtym czasie. Jest w nich nieporządek, bałagan, co jeszcze bardziej ukazuje stan żałoby.
Nie było mi tak łatwo czytać tę książkę, w sytuacji, kiedy byłam szczęśliwa i byłam w dobrym nastroju. Po kilku stronach już nie byłam taka radosna. Słowa Autora wywierały na mnie ogromny wpływ, przez co czytałam tę książkę z mieszanymi odczuciami, w których głównie naturalnie, przeważały gałęzie smutku.
Książka ma niezapomniane refleksje, zdania, które są przepełnione swego rodzaju uniwersalizmem i którymi mogę się zachwycać zawsze i wszędzie.
Serdecznie polecam tę książkę.

Książka mi się bardzo podobała, aczkolwiek, jestem fanką Autora, więc temu stwierdzeniu nie ma się co dziwić. Przeczytałam ją szybko. Pomimo tego, że jest krótka, już pierwsze strony powieści wywarły na mnie wrażenie i wywołały gamę emocji, w której głównie przeważał smutek, zatrwożenie, żal, przygnębienie. W skrócie książka ta to zbiór burzliwych myśli Autora po stracie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest to pierwsza książka tego autora, którą postanowiłam przeczytać. Dlatego zaczynając czytać ją, byłam już zaznajomiona ze stylem pisania autora. Nawet miałam pewne oczekiwania co do tematyki i narracji w książce.
Książka bardzo wyróżnia się stylem języka. Autor bawi się językiem. To czasem sama prowadzona narracja, język, wypowiedzi bohaterów, opisy miejsc, zdarzeń, sytuacji są przebarwione mocną dawką humoru. Nawet jak sama w sobie waga sytuacji, zdarzenia w książce wygląda strasznie lub poważnie, narracja to szybko zmienia, serwując zgoła coś zupełnie odwrotnego, co powinno się czuć podczas takich scen.
Głównych bohaterów bardzo polubiłam. Moim zdaniem doskonały duet. Inni bohaterowie również są niezwykle interesująco wykreowani. Lecz moim ulubionym, co sama jestem zdziwiona, stał się nie kto inny a bagaż. Tak, dokładnie. To on skradł moje serce. Niesamowite to jak na bohatera, który w sumie nie wypowiedział ani jednego słowa przez całą książkę. Ale jego zachowanie, po prostu mnie zawsze, ale to zawsze ogromnie bawiło. Kiedy on wchodził na scenę, zawsze szczerze mimowolnie się śmiałam. Możliwe, że polubiłam go tak bardzo przez jego godną podziwu lojalność wobec swego właściciela. Można powiedzieć, że nawet jego okrutna i straszna natura była wytłumaczalna. Naturalnie śmiesznie wytłumaczalna. Nie atakował innych w pewnym sensie z czystej nienawiści, ale tylko dlatego, że One stały mu na drodze i uniemożliwiały dojście do jego właściciela. I doprowadzały go do jego ostateczności.
Ale osobiście książka mnie tak bardzo nie porwała. Brakowało mi w niej czegoś jeszcze. Czasem może porządku. Tak… Domyślam się, że celem autora był właśnie nieporządek, często występujący ironiczny brak logiki w świecie Dysku, ale mnie on troszeczkę przeszkadzał czasem. I czasem się gubiłam w splocie słów wyjaśniających prawa rządzące światem Dysku.
Pomimo tego nie zamierzam się zrażać do książek tego autora, a w tym do Świata Dysku. Chętnie sięgnę po następną cześć.

Nie jest to pierwsza książka tego autora, którą postanowiłam przeczytać. Dlatego zaczynając czytać ją, byłam już zaznajomiona ze stylem pisania autora. Nawet miałam pewne oczekiwania co do tematyki i narracji w książce.
Książka bardzo wyróżnia się stylem języka. Autor bawi się językiem. To czasem sama prowadzona narracja, język, wypowiedzi bohaterów, opisy miejsc,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor niniejszej książki był dla mnie dotychczas nieznany. Zaciekawił mnie natomiast sam tytuł pozycji. Więc postanowiłam przeczytać. Nie żałuję. Książka mi się bardzo podobała. Język wypowiedzi jest dla mnie w pełni zrozumiały, choć nad niektórymi zdaniami musiałam się zatrzymać i przemyśleć je dłużej niż inne. Rozdziały same w sobie są dość krótkie, a szkoda, gdyż dla mnie były wystarczające interesujące. Chciałam czasem, aby były o wiele dłuższe. Podobało mi się bardzo, iż na końcu każdego rozdziału czytelnik znajduje refleksję – na którą składa się jedno zdanie, samego autora lub przytoczone. Autor tej książki dzieli się z czytelnikiem osobistymi przemyśleniami, ale jakże najbardziej były dla mnie one dobre, przejrzyste, podparte jasnymi i krótkimi zarazem argumentami. Nigdy bym nie pomyślała, że można tyle znaleźć chrześcijańskich przesłań czy po prostu życiowych, uniwersalnych prawd, w fabule, a w tym w życiu głównego bohatera, Pana Bagginsa i innych postaci Śródziemia. Prawdy czy myśli te czasem dotyczą nas wszystkich, czy nam się to podoba, czy nie.
Podsumowując, polecam serdecznie książkę. Zawiera interesujące przemyślenia na temat autora J.R.R. Tolkiena i jego wypowiedzi jak jego twórczości „Hobbita” i „Władcy pierścieni”.

Autor niniejszej książki był dla mnie dotychczas nieznany. Zaciekawił mnie natomiast sam tytuł pozycji. Więc postanowiłam przeczytać. Nie żałuję. Książka mi się bardzo podobała. Język wypowiedzi jest dla mnie w pełni zrozumiały, choć nad niektórymi zdaniami musiałam się zatrzymać i przemyśleć je dłużej niż inne. Rozdziały same w sobie są dość krótkie, a szkoda, gdyż dla...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kot w stanie czystym Gray Jolliffe, Terry Pratchett
Ocena 6,7
Kot w stanie c... Gray Jolliffe, Terr...

Na półkach:

To moja druga pozycja tego autora. Książka napisana, dość ciekawym, nietypowym, osobliwym sposobem. Aczkolwiek podobała mi się. Ilustracje w niej przezabawne. Uśmiałam się wiele razy, a wydaje mi się, że celem tego dzieła było właśnie wywołanie ironicznego śmiechu u czytelnika. W końcu to satyra. Brakowało mi spójności, czasem nawet logiki w zdaniach, ale może braki te zostały celowo umieszczone, aby dodać do charakteru tego dzieła jeszcze więcej subtelności czy dziwaczności. Podsumowując, niektóre rozdziały, a w nich wypowiedzi są bezcenne, inne lekko niezrozumiałe dla mnie. Z chęcią sięgnę po tę książkę po raz drugi. Może wtedy wszystkie wypowiedzi będą całkiem zrozumiałe. Polecam tę książkę, a dzięki ilustracjom czyta się ją szybko.

To moja druga pozycja tego autora. Książka napisana, dość ciekawym, nietypowym, osobliwym sposobem. Aczkolwiek podobała mi się. Ilustracje w niej przezabawne. Uśmiałam się wiele razy, a wydaje mi się, że celem tego dzieła było właśnie wywołanie ironicznego śmiechu u czytelnika. W końcu to satyra. Brakowało mi spójności, czasem nawet logiki w zdaniach, ale może braki te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest krótka, napisana łatwym, prostym językiem. Czytało mi się ją szybko i przyjemnie. Jeśli ktoś lubi czytać biografię lub chciałby dowiedzieć się więcej o Carrie Fisher, to pozycja ta jest jak najbardziej wskazana. Książka mi się bardzo podobała. Autorka dla mnie przedstawiała swój życiorys w sposób interesujący, błyskotliwy, zabawny. W każdej ze swoich opowiedzianych historii używała często ironicznego humoru, co było dla mnie zaskakujące, biorąc pod uwagę, że cała książka była zbiorem dość poważnych anegdot. Ten humor jak najbardziej sprawiał, że książkę czytało się znacznie szybciej.
Jedyne czego mi brakowało to tego, że książka była za krótka jak na biografię. Chciałam przeczytać jeszcze więcej o jakże ciężkim, dla mnie zaskakującym życiu lubianej przez ze mnie aktorki. Dodatkowo brakowało mi też często spójności z tym, co autorka zaczęła opowiadać w pierwszych zdaniach rozdziału, a z tym, na czym kończyła rozdział. Trochę się gubiłam w jej historiach, które dla mnie zostały napisane w sposób lekko niespójny. Mimo tego polecam jak najbardziej tę książkę.

Książka jest krótka, napisana łatwym, prostym językiem. Czytało mi się ją szybko i przyjemnie. Jeśli ktoś lubi czytać biografię lub chciałby dowiedzieć się więcej o Carrie Fisher, to pozycja ta jest jak najbardziej wskazana. Książka mi się bardzo podobała. Autorka dla mnie przedstawiała swój życiorys w sposób interesujący, błyskotliwy, zabawny. W każdej ze swoich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę mi się bardzo dobrze czytało. Bohaterowie są postaciami bardzo interesującymi. Każdy z nich ma unikatowy charakter, który się wiarygodnie zmienia pod wpływem lat i walki bohaterów z przeciwnościami losu. Zmiany jakie następują w osobowości bohaterów uważam ,że są bardzo interesującym elementem całej fabuły. Również miłość jaka się pojawia między postaciami przedstawiona jest w sposób charakterystyczny, oczywiście odpowiednio na czasy, w których akcja ma miejsce. Podsumowując według mnie książka jest napisana przejrzystym językiem, fabuła jest ciekawa ,ale największą zaletą są wykreowani bohaterowie.

Książkę mi się bardzo dobrze czytało. Bohaterowie są postaciami bardzo interesującymi. Każdy z nich ma unikatowy charakter, który się wiarygodnie zmienia pod wpływem lat i walki bohaterów z przeciwnościami losu. Zmiany jakie następują w osobowości bohaterów uważam ,że są bardzo interesującym elementem całej fabuły. Również miłość jaka się pojawia między postaciami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po skończeniu "Imperium burz", nie mogłam wyjść z szoku. Książka, a raczej zakończenie sprawiło mnie w odrętwienie ,które przez kilka tygodni się utrzymywało. Następnie zaś nie mogłam się wprost doczekać co czeka bohaterów w kolejnej części. Jakie było zaskoczenie ,gdy się dowiedziałam ,że 6 część będzie cała poświęcona Chaolu. Z tego powodu moje oczekiwania na książkę nie były tak wielkie. Nie śpieszyło mi się z czytaniem tej książki ,ale nie zamierzałam z niej rezygnować.
Tak więc narracje jest prowadzona przez trzy osoby, Chaola, Nesryn i przez nową postać Yrene. Akcja książki zaś dzieje się w tym samym czasie co wydarzenia w :imperium burz". Prze to czułam się dziwnie, ze świadomością ,że dokładnie wiem jakie wspaniałe, wzbudzające ogromne emocje wydarzenia dzieją się z innymi bohaterami.
W książce co prawda nie ma wielkiej akcji ,lecz dialogi są bardzo interesujące i to właśnie one mnie zatrzymywały na dłuższe chwile. Co zaś się tyczy bohaterów:
Chaol- naiwnie myślałam ,że po tym czego dokonał w szklanym zamku, i po pogodzeniu się z Aelin wszystko jest już dobrze z nim.Tak myślałam. Okazuje się bowiem ,że Chaol nadal siebie nienawidzi jak i swojego kalectwa. Więc bardzo podobało mi się jego metamorfoza,
Nesryn-polubiłam ją w poprzedniej części. Zaakceptowałam jej związek z Chaolem ,lecz szczerze powiedziawszy brakowało mi czegoś w nim-jakiegoś istotnego pierwiastka ,który łączy bohaterów w sposób wyjątkowy. Ale wracając do bohaterki , podobało mi się to że mogłam Nesryn poznać bardziej, lepiej,
Yrene-na początku nie wiedziałam co o niej myśleć, aczkolwiek wydawała się od początku interesująca postacią. Na szczęście okazała się intrygującą bohaterką
Dzieci kagana-na początku mnie przerażali, ich władza i ogólnie, ale wraz z fabułą, ich charaktery każdego z osobna są ujawnione co mi się bardzo podobało.
Jeśli chodzi o związki bohaterów denerwowało mnie to ,że właśnie niby Chaol jest z Nesryn ,ale nie umieją ze sobą rozmawiać, widziałam tylko przyjaźń, która przeżywała ciężkie chwile. Za to ta przepaść miedzy głównym bohaterem a uzdrowicielką była wręcz namacalna. Szczerze powiedziawszy byłam pewna tego ,że Yrene zaprzyjaźni się z Chaolem, pomimo tego ,że służył królowi ,który zabił jej matkę i nie tylko. Między tymi bohaterami musiało coś się wydarzyć, Gdyby cała książka opisywała ich bezbrzeżną nienawiść było by to nudne. Lecz nie spodziewałam się ,że się w sobie zakochają, choć pewnie powinnam. Znaczy spodziewałam się tego po Chaolu, lecz nie po Yrene ,która była twarda, zawzięta, uparta, nieugięta i nienawidziła go całym sercem. Więc to mnie zaskoczyło, pozytywie rzecz jasna, w szczególności w sytuacji kiedy Sartaq podrywał Nesryn. Od początku wiedziałam ,że łuczniczka bardzo się podoba temu księciu i szczerze ich relacja mnie bardzo zaciekawiła i ucieszyła.
Równocześnie nie mogłam ze śmiechu ,gdyż Aelin nawet nie musi być obecna w książce ,a i tak rządzi. Trzeba przyznać ,że Aelin nie ułatwiła zadania Chaolowi swoim jakże znanym zachowaniem. Jeszce nie mogłam wyjść z podziwu ,że autorka tak starannie, przypadkowo choć na pewno celowo łączy wątki. Od razu jak Yrene wspomniała ,że kiedyś uratowała ją pewna nieznajoma wiedziałam o kogo chodzi i nie mogłam, zdusić w sobie śmiech. Niby Aelin nie było w książce ,ale jednak była-duchem.
Wracając do fabuły oprócz interesujących dialogów miedzy bohaterami spodziewałam ,że czegoś wielkiego, jakieś wielkiej tajemnicy ,która zostanie odkryta przez bohaterów. Czekałam,czekałam i się nie zawiodłam. Autorka już udowodniła ,że jest możliwe ,żeby czarny charakter nagle zmienił stronę sojuszu i stanął do walki wraz z głównymi bohaterami. Nie wiem czemu ,ale myślałam ,że tak może też będzie w przypadku tych pająków, lecz potem już miałam pewność ,że nie.Kątem oka zauważyłam imię Maeve, lecz to nie jej imię sprawiło ,że odłożyłam książkę ,lecz jej tytuł-królowa Valgów. Byłam w odrętwieniu, szoku przez kilka dobrych sekund ,a następnie o mało nie krzyknęłam przypominając sobie przecież znane zakończenie "Imperium burz". Ta cześć skończyła się strasznie,tragicznie ,lecz po tej wiadomości odkryłam z przerażeniem ,że skończyła się jeszcze gorzej, gorzej tragicznie niż przypuszczałam. Również moim zdaniem po raz kolejny Maeve w moich oczach jest o wiele straszniejsza od króla Valgów. Oczywiście Erawan jest okropnym draniem, ale jak sam Chaol mówił"...to Morath stoi za śmiercią księżniczki...Cóż,to byłoby zbyt łatwe.Kagan bez wahania połączyłby siły z Dorianem i Aelin. Perrington,a raczej Erawan,był na to zbyt sprytny" Jak na ironię właśnie to się stało. W dodatku jeszcze to Maeve była na tyle przebiegła ,że w pierwszej wojnie zdołała oszukać trzech królów,zabrać im klucze a, dwóch sposród nich wygnać ,a gdyby klucze nie zostały jej skradzione to pewnie wygnałaby też Erawana ,ale nie zdążyła. Z tego powodu dla mnie Maeve jest najniebezpiecznym wrogiem w porównaniu z Erawanem.
Potem z wielkim zaciekawieniem czytałam opowieść pajęczycy. Nadal byłam w totalnym szoku. No cóż, przynajmniej zagadka rozwiązana. Jeśli chodzi o stwora, czy raczej Valga ,który prześladował Yrene podejrzewałam każdego, tak jest najprościej. Lecz trzeba przyznać najmniej podejrzewałam Duvę. A końcówka mnie zdziwiła-więc to kolejna książka w której Chaol jest bliski śmierci ,ale udaje mu się przeżyć. Choć w sumie nie bardzo ,gdyż jego życie teraz już na zawsze będzie związane z Yrene ,a gdy Ona wyczerpie swoją moc, Chaol przez jakiś czas znów będzie kaleką. Bardzo mi się podobało to ,że Chaol się z tym absolutnie pogodził, odzyskał spokój ducha jak i Yrene. Piękna też była scena jak uzdrowicielka uratowała księżniczkę, a jej rodzina była przy tym. Końcowa scena mnie trochę zdziwiła ,kiedy to Chaol i Yrene wracają razem statkiem, już jako małżeństwo. Ale kiedy zobaczyłam ,że jest dodatkowy rozdział "Ogniste serce" ponownie odłożyłam książkę. Czytając zaś tylko tych kilka zdań nie mogłam znieść ucisku w sercu. Dziwnie się czułam czytając o Aelin ,gdyż nastawiłam się ,że ta książka nie będzie wcale o niej. Lecz ten rozdział sprawił ,że już zaczęłam czuć echo,wibracje tego co czeka czytelnika,mnie w ostatniej części.
Podsumowując w książce brakuje głównych, jakże wspaniałych bohaterów ,ale opisy, fabuła,dialogi są bardzo ciekawe ,a w gronie tylu nowych bohaterów każdy może znaleźć swojego ulubionego bohatera na tą cześć.

Po skończeniu "Imperium burz", nie mogłam wyjść z szoku. Książka, a raczej zakończenie sprawiło mnie w odrętwienie ,które przez kilka tygodni się utrzymywało. Następnie zaś nie mogłam się wprost doczekać co czeka bohaterów w kolejnej części. Jakie było zaskoczenie ,gdy się dowiedziałam ,że 6 część będzie cała poświęcona Chaolu. Z tego powodu moje oczekiwania na książkę nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak ja się nie mogłam doczekać,ale kiedy wreszcie ją zdobyłam od rana do wieczora nic tylko czytałam, tak bardzo się stęskniłam za tym światem i tymi bohaterami. Więc zaczynając czytać pierwsze strony zdziwiłam się-Elena, mamy cofnięcie się w czasie i będzie coś o Elenie,yyy, ok,ale czytałam nadal zdziwiona. I od razy pytania w mojej głowie:, co? jak to? Elena już tak szybo wspomina o uczestnikach niedokończonej gry? I co właściwie chciała uczynić. Ok,czytam dalej- o Aelin i jej dwór nadal w drodze? Myślałam ,że już dawno dotarli do swojego królestwa. Ale ok, rozumiem przygotowują się. Następnie dzieją się interesujące rzeczy: Erawan wreszcie się pojawia osobiście,Aelin nie zostaje wpuszczona do swojego królestwa i w dodatku staje się księżniczką ,a nie królową. Zaś atak na Rifthold całkowicie mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tego już na pierwszych stronach, ale zaś spodziewałam się spotkania Manon i Doriana. Wspaniale, świat się wali,pali ,ale oni muszą się przywitać na swój własny sposób ,który już raczej zawsze będą praktykować. To piękne. Ale jak ja kocham Manon,zawsze była taką spokojną z kamiennym sercem wiedźmą ,a w tej części jej pierwsza bitwa i:
-:Cholera,cholera,jasna cholera"( i powtarzała to kilka razy)
Nie mogłam ze śmiechu z tej sceny jak tak ciągle przeklinała.
Kontynuując misja ratunkowa się udała i Rowan wraz z Dorianem uciekli. Podobało mi się to ,gdy Dorian poprosił Rowana by ten go nauczył coś nie coś o magii. Najwyższy czas! Wracając do Aelin kocham ją. Ona jest bohaterką po prostu której nie można chyba nie lubić. Jej teksty są już legendą. I nawet w rozmowie z samym królem Valgów (pierwszy raz jak o tym czytałam, aż się wystraszyłam ,że tak szybko on złapał kontakt z głównymi bohaterami, ups) jest bezcenna. Oczywiście trzeba wspomnieć ,że to ją wiele kosztuje, ale
kontynuując wszyscy bohaterowie zmierzają ku zatoce czaszek.Nowym wątkiem w książce jest relacja Elide i Lorcana. Zaś jeśli chodzi o Elide, to byłam w szoku. Została zaatakowana przez kolejne kreatywne monstrum z Morath ,a mimo to dała sobie radę, używając przy tym genialnego aktorstwa,Łał Dziewczyna jest naprawdę dobra. Ich spotkanie mnie zaskoczyło ,ale coś czułam ,że to ma sens.
Akcja w zatoce czaszek była bezcenna. Można opisać to jednym zdaniem. Aelin rządzi! No może tylko przez chwilę straciła tą władzę ,gdy bogini pożyczyła jej ciało ,ale ogólnie nie było źle. Bardzo zmartwiłam się o Lysandrę kiedy została ranna. Bardzo się bałam ,że umrze, ale wszystko się dobrze skończyło. A nawet bardzo dobrze dla Aelin i Rowana ,którzy wreszcie mieli swój czas tylko dla siebie. Wspominałam już ,że na samym początku nie znosiłam Rowana ,ale postanowiłam go polubić ,żeby lepiej mi się czytało książkę. I przyznam szczerze ,że w tej części nawet go polubiłam. Więc nie mam nic co do związku ognistego serca i ptaszyska chociaż ,trochę byłam zdziwiona z długiej,ciągnącej się sceny na plaży. Naprawdę była bardzo długa. Następnie podobała mi się scena z duchem Eleny. Kocham Aelin sarkazm i wogle całe jej zachowanie podczas tej sceny. Wracając do Manon, która po akcji w Rifthold narobiła sobie dużego problemu. Już się nabrałam ,że proces skończy się dobrze, a jednak nie. Kiedy czytałam jak Manon szykuje się na egzekucje Asterin nie mogłam w to uwierzyć. Po Manon, Asterin była moją drugą ulubioną wiedźmą. Ale kiedy doszło do opuszczania miecza, ostatnich słów pożegnania myślałam ,że mi serce pęknie. Chciało mi się płakać ,bo wierzyłam ,że Manon to zrobi. Jakie było moje wielkie zaskoczenie a zarazem wielka, przeogromna ulga jak Manon wymierzyła cios w babkę. Nie spodziewałam się tego. Oczywiście jeszcze bardziej się nie spodziewałam prawdy o rodzicach Manon i jej rodowodzie. Następnie widzimy jak Manon ledwie,ledwie uszła z życiem uciekając. Wystraszyłam się ,że została tak szybko namierzona przez teraz nowego wroga ,ale zdołała uciec i w dodatku w nie byle jakie miejsce ,ale prosto ku w ramiona głównych bohaterów. Abraxos trzeba przyznać ,że jest bardzo domyślny(i słodki)
Więc drużyna pierścienia, znaczy zamka nadal płynie ku poszukiwaniom owego przedmiotu. Muszę przyznać ,że ani trochę książka nie była nudna. Od początku akcja popycha akcję, wrażenia, uczucia aż kipiały ze mnie co chwilę czytając bardzo naturalne, dobrze dobrane dialogi między bohaterami. Każda postać jak i relacje między nimi są unikatowe, bardzo ciekawe. Zaś moje osobiste odczucia co do bohaterów:
Aelin-jest szalona, genialna, śmieszna ze swoim sarkazmem,ona nie wygra tej wojny mocą płomieni, ona wygra tę wojnę swoim sarkazmem..
Rowan-polubiłam go znacznie bardziej niż w poprzednich częściach, a nawet śmiałam się ze łzami gdy powiedział:
:"Niech mi ktoś przypomni,czemu ja się jeszcze z wami zadaję"
Fenrys i Gavriel-na początku nie miałam do nich żadnych emocji ale jak ich postacie się rozwineły od razu ich polubiłam, nawet bardzo
Lorcan-lubiłam go choć był niemiłym Fae na początku ,ale szczerze nie mogłam wprost uwierzyć jaka zmiana w nim nastąpiła po spotkaniu z Elide. Mile byłam zaskoczona
Lysandra i Aedion-oboje ich lubię i z uśmiechem patrzyłam jak ich relacja rozkwia powoli ale pięknie. Lysanrę bardzo zawsze lubiłam,jest taką dobrą przyjaciółką
Dorian-po wydarzeniach z jego życia z poprzedniej części widzę pewną zmianę w jego osobie. Ale mimo to nadal jest sobą co mi się bardzo podoba ,ale jak również ta zmiana. Wreszcie podoba mi się to ,że kontroluje swoją magię i może walczyć nią. Zaś jego relacje z Manon uważam za najlepszą.
Manon-kocham,ale jej metamorfoza charakteru bardzo mi się spodobała.
Ansel-kocham tą dziewczynę, i mój ulubiony cytat wypowiedziany przez nią:
"-Erawan przypuszczalnie przyszedł wściekły na świt!"
Moje ulubione sceny zaś:każda scena kiedy świat się pali,wali ,a Aelin używa swojego bezcennego sarkazmu, każda scena Dorianem z Manon(Ależ oni są piękni,mój ulubiony związek) zdarzenie na plaży między Aedionem a Lysandrą, rozmowy Manon z Aelin, bezcenne(zwłaszcza ten moment jak myślały o drugiej rundzie swojej potyczki) sceny Elide z Lorcanem też były przepiękne,
Kontynuując akcję nasi bohaterowie wyruszają wreszcie na ląd, a mimo to nie znajdują zamka tylko wiedźmie lustro. Kolejny szok, który przeżyłam był wtedy jak bohaterowie dowiedzieli się ,że lecą na nich Ilkeny, całe pięćset na nich leci. Byłam w szoku i w trochę przerażeniu. Po prostu wspaniale, 500 potworków na ich 8-osobową drużynę pierścienia,znaczy zamka. Akcja była bezcenna oczywiście, na szczęście wszystko się dobrze skończyło(dzięki Kaltain naprawdę im się udało) choć bohaterowie nadal nie wiedzieli co dalej. Aż Maeve postanowiła ich zaatakować. Czułam ,że bitwa nie będzie miłym wrażeniem ,ale trzymałam kciuki. W końcu zaś dowiadujemy się co takiego zrobiła Elena. Okazuje się wszystko co się działo, prawie wszystko było zaplanowane po to by naprawić jej błędy. Byłam w totalnym szoku, ale pękło mi serce kiedy się dowiedziałam ,że Aelin tak naprawdę nie przeżyła tej nocy w rzece. Moje serce było całe we łzach. Cóż tym większe było moje zaskoczenie jak od razu po powrocie ze wspomnień, z lustra Aelin stanęła twarzą w twarz z Maeve. Aelin po tym wszystkim czego dokonała nie miała szans z potęga królowej ,więc tego się spodziewałam. Lecz na pewno się spodziewałam ,że Maeve wszystko wiedziała, o Zamku, kluczach. Nie było zaś zaskoczeniem to ,że to ona stoi za śmiercią Lyrię, ale reszta... Stopnie mojej nienawiści do Maeve zaczeły powoli rosnąć. Aż Aelin się poddała chcąc ratować Elide. Czytałam w osłupieniu jak Aelin całkowicie rezygnuje z walki ,ale dosłownie nie mogłam w chwili, gdy Maeve kazała temu draniowi Cairnowi użyć bicza dziesięć razy jak nie więcej. Byłam naiwna, miałam resztki nadziei ,że coś się wydarzy, ,że ktoś lub coś ją powstrzyma, ,że ktoś uratuje Aelin, byłam nawet pewna ,że jest jeszcze szansa, by to się w miarę dobrze kończyło, naprawdę w to wierzyłam, dlatego z każdym kolejnym słowem wpadałam w coraz większe osłupienie. I jedyne uczucia jakie mi towarzyszyły to bezgraniczne osłupieniu,nieruchomość kiedy Maeve założyła jej żelazną maskę na jej twarz. Kolejny szok i mała ulga ,gdy dowiedziałam się ,że klucze dzięki Aelin są w posiadaniu Manon. A potem to już czytałam mechanicznie jak słup soli, który znieruchomiał, żadne emocje mi nie towarzyszyły poza szokiem. Nawet jak się dowiedziałam, ,że Aelin znalazła sojuszników, ,że poślubiła Rowana, co Lysandra obiecała swojej przyjaciółce. Nic mnie już nie dotykało. No może trochę to ,że Asterin i pozostałe wiedźmy Trzynastki żyją, i to ,że Aedion uścisnął Doriana którego przecież tak nienawidził.
Więc podsumowując jak skończyłam nadal ,żadnych emocji poza szokiem, który nie miał końca. Tak myślę ,że ten szok się utrzymywał przez jakiś tydzień ,albo nawet dłużej. Kompletnie, dosłownie nie mogłam z siebie wydusić ani słowa na temat książki. Z drugiej strony pojawiła się jedna myśl która graniczyła z szokiem:
-Ok, od tej chwili Erawan mimo ,że jest podłym draniem lubię go jako czarny charakter, gdyż w porównaniu z Maeve wydaje się o wiele łagodniejszym. Jak ja nienawidzę tej zdemoralizowanej, żmijowatej kobiety z kompleksem Boga. Tak od dzisiaj lubię Erawana.
Taka była moja myśl. Erawan nie wydawał mi się już tak wielkim zagrożeniem w szczególności po tym jak się dowiedziałam ,że dla tych bogów on wcale nie jest niebezpieczny. Wystarczy tylko że ktoś z rodu Mali odeśle ich do domu ,a Oni go zabiorą ze sobą, w ich świecie rozszarpią go na strzępy i to będzie koniec króla Valgów. Więc ta scena była ważna, i między innymi dała mi taką pewność ,że Erawana da się pokonać, sposób na unicestwienie go jest znany w przeciwieństwie do Maeve ,ale jednym słowem bogowie się tym zajmą. Oczywiście nie za darmo rzecz jasna. Tak więc książka skończyła się tragicznie, ale równocześnie z iskierką nadziei. Najbardziej mnie ucieszyła scena jak Manon i Dorian odlatują razem ku zachodzącemu słońcu. Przecudowna scena.
Więc ta książka zaciekawiła mnie najbardziej i stała się moją ulubioną częścią ze wszystkich poprzednich. Bardzo podobało mi się to że wreszcie bohaterowie są wszyscy razem(nie licząc Chaola ,który w tej części się nie pojawia) i mniej więcej wiedzą w jakiej sytuacji się znajdują. Dialogi, bohaterowie, miejsca, wszystko jest wprost fantastyczne, akacji jest dużo, tak samo jak romansów, śmiechu, rozpaczy,smutku, zaskoczenia(najwięcej szoku) itd. Podczas czytania emocja aż kipiały ze mnie. Zaś na sam koniec pojawiło się odrętwienie. Mimo to bardzo, bardzo polecam książkę. I nie mogę się doczekać jak to wszystko się skończy choć przewiduje ,że będę potrzebowała zapasu chusteczek.

Jak ja się nie mogłam doczekać,ale kiedy wreszcie ją zdobyłam od rana do wieczora nic tylko czytałam, tak bardzo się stęskniłam za tym światem i tymi bohaterami. Więc zaczynając czytać pierwsze strony zdziwiłam się-Elena, mamy cofnięcie się w czasie i będzie coś o Elenie,yyy, ok,ale czytałam nadal zdziwiona. I od razy pytania w mojej głowie:, co? jak to? Elena już tak szybo...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka zaczyna się dość tragicznie ze względu na to co się stało w poprzedniej części. Dorian jest więźniem we własnym ciele, król zabija coraz więcej ludzi i planuje jeszcze gorsze rzeczy a Chaol i Aelin pomimo tak tragicznych okoliczności nie dogadują się razem. Ale szczerze powiedziawszy tutaj obwiniam tylko Chaola, który zamiast wziąć się w garść,wybaczyć jej i sobie i walczyć razem z Aelin tylko ją obwinia i nazywa potworem. Tak więc jego zachowanie na początku książki mnie bardzo denerwowało. Z czasem przechodzi metamorfozę charakteru i jest lepiej.
Aelin, silna i nieustraszona ratuje swojego kuzyna, stając się prawdziwą królową cieni. Było to trochę smutne jak próbowała zabić Doriana ,ale z drugiej strony on sam tego chciał i nie ma się czemu dziwić. Ale mamy kilka nowych bohaterów i to sporo dość:
Nesryn- na początku uważałam ,że jej pojawienie się jest zbyt szybkie, zbyt nagle pojawiła się w samym centrum wszystkiego ,ale wraz z akcją jak ją poznawałam to polubiłam ją. A nawet w niektórych momentach była pozytywniejszą bohaterką niż Chaol, który nie był dla niej miły.
Lysandra-nie wiedziałam co myśleć w sumie o niej na początku choć zaciekawiała mnie ona. Bardzo podobała mi się decyzja podjęta przez Aelin, która postanowiła dać szansę rywalce. I cieszyłam się bardzo jak się okazało ,ze nienawiść ,którą czuły do siebie przez te wszystkie lata była spowodowana tylko przez Arobynna. Pokochałam ich przyjaźń od razu, dosłownie ze wszystkimi dialogami. A jak się później okazało Lysandra też ukrywała swój własny sekret. Tak więc Lysandrę bardzo polubiłam jako nową przyjaciółkę Aelin.
Arobynn- no cóż czułam ,że jego pojawienie się trochę zatrzymywało akcję, ale mimo to miało sens, przecież główna bohaterka w końcu powinna go zabić. Jeśli chodzi o niego, to tylko można opisać go jako: przebiegły, podły drań. Szczerze powiedziawszy nabrałam się jak założył Aelin pierścień z Kamieniem Wyrda na palec. Nabrałam się na jej znakomite aktorstwo po raz kolejny. Trzeba przyznać Aelin jest najlepsza. Ale wracając do jej mistrza ucieszyłam się ,że wreszcie ktoś go zabił a Aelin już dawno pogodziła się z tym co jej zrobił i odpuściła sobie zawracanie sobie głowy nim.
Elide-nie miałam do niej żadnych krytycznych emocji. A wręcz przeciwnie. Bardzo niezwykła postać, dopiero co się pojawiła w fabule ,a od razu dowiadujemy się o niej więcej(tego brakowało mi w postaci Sorschy). Jest ona kolejną osobą z przeszłości Aelin, którą spotkał straszny los, straciwszy wszystkich których kochała stała się więźniem swojego wuja. Ale jak sama Manon zauważyła ma ona przebiegły umysł i pewną siłę do walki o swoją wolność. Tak więc polubiłam ją a, w szczególności kiedy rozmawiała z Manon szczerze o nadzieji i wogle jaki miała wpływ na Manon.
A wracając do głównych bohaterów, Aelin kocham,zawsze gdy się pojawia w tak nieoczekiwany sposób ,a w szczególności jej teksty,są bezcenne, muszę wymienić choć parę z nich:
-Nie. Nie ma mowy. Jesteś zbyt nieprzewidywalna.
Nieprzewidywalna. Całe szczęście ,że magia w istocie została stłumiona w Adarlanie,gdyż w przeciwnym razie zamieniłaby całą ulicę w popiół tylko po to ,żeby pokazać mu jak bardzo była przewidywalna"

"Wyczuł ,że Nesryn napina mięśnie. Uderzenie serca później odezwał się inny kobiecy głos.
-Trzy miedziaki za xandryjskie ostrze. Gdybym wiedziała ,że jest wyprzedaż, zabrałabym więcej pieniędzy."

"-Jeśli Lorcan węszy gdzieś wokół nas-burknęła-nie życzę sobie ,by doniósł Maeve ,że źle gram(...)"

"-Co robimy,kiedy i jak?-spytał.
-Rowan pracuje nad pierwszym punktem.
-Zabrzmiało to mniej więcej tak, jakbyś chciała powiedzieć"Mam jeszcze sporo tajemnic ,ale zdradzę ci je, gdy będę chciała ,żebyś zszedł na zawał".

-Szczerze powiedziawszy, to nie wiem ,dlaczego te zbiegi okoliczności wciąż mnie zaskakują-oznajmiła dziewczyna.

"-A więc chcesz po prostu poprosić Ressa i Brulla ,by zostawili ci otwarte tylne drzwi?
-Nie żartuj. Wejdę przez frontowe.(ten tekst uwielbiam)

"-Ocaliłam świat-odezwała się suchym,ochrypłym głosem-a pierwszą rzeczą którą widzę po przebudzeniu, jest twój foch.

Tak więc Aelin jest niezastąpiona i uwielbiam ją. Ale muszę rzec ,że bardzo polubiłam Manon. Wciąż jest bezwzględną wiedźmą ,a jednak wciąż pamięta słowa zabitej przez nią Crochan ,a wraz z fabułą Manon pomaga Elide więc ponownie można zauważyć jak bohaterka się zmienia, co jest bardzo w ciekawy sposób ukazane.
Dorian miał małą rolę w tej części ,ale nic w tym dziwnego, w końcu walczył a raczej przegrywał walkę, z demonem w jego wnętrzu. Ale muszę przyznać ,że zatrzymałam się na dłużej podczas jego spotkania z Manon. A więc dzięki jej oczom mógł być choć przez chwilę sobą. Intrygujące. I muszę przyzanć ,że ich spotkanie bardzo mi się podobało z tego powodu ,że było takie prawie przypadkowe, ale nic nie dzieje się bez przyczyny podobno. Zaś ostatnia scena opisująca tych dwoje zakochałam się w niej. Nie było żadnych słów między bohaterami tylko spojrzenia ,ale właśnie to był ten urok i symbolizm przy okazji spotkania ich:jak Dorian, już wolny widzi Manon, która również na niego spogląda. I bardzo dziwne jest to ,że Manon poleciała do Rifthold dosłownie po tym jak się spytała Asterin(której postać przy okazji bardzo polubiłam) "Jak to jest, kiedy kogoś kochasz? Coś czuje,że to nie przypadek i szczerze ich relacja już mi się bardzo,bardzo podoba.
Koleją postacią ,którą pokochałam jest Kaltain. Na początku myślałam ,że rzeczywiście jest tylko kukiełką która słucha poleceń, ale okazało się ,że jednak sama zwalczyła demona w swoim wnętrzu i tylko czekała na dogodny moment by się zemścić. I z ogromnym żalem czytałam z nią ostatnią scenę
"Dołóż wszelkich starań, by zostali ukarani. Wszyscy co do jednego"
"Kaltain uwolniła resztki cieniognia , a potem uniosła twarz ku sufitowi, ku niebu, którego już nigdy nie miała ujrzeć"
Pękało mi serce jak to czytałam.Będę za nią tęsknić. Ponownie podobał mi się w tej scenie symbol gestów(niebo). Kaltain rzadko się pokazywała, prawie wcale, ale uważam ,że jej postać została przedstawiona rewelacyjnie i z finałem nieziemskim.
Jeśli chodzi o Rowana, nie lubiłam go i to bardzo odkąd się pojawił już w poprzedniej części, ale coś czułam ,że będzie blisko Aelin zawsze więc, postanowiłam go polubić. Bardzo ciężko mi się czyta książkę ,kiedy nienawidzę tak mocno jakiegoś bohatera więc jedynym sposobem na to jest go polubić. I to podziałało. W tej części Rowan okazał się o wiele lepszą postacią niż na początku.
Zaś podsumowując zakończenie. Każda scena z Dorianem i z Aelin mi się bardzo podobała,(w ich relacji jestem zakochana)w szczególności wtedy kiedy połączyli swoje moce, to chyba była najbardziej spektakularna scena w całej książce Łał. Tego naprawdę się nie spodziewałam. Nie spodziewałam się ,że tak naprawdę król okaże się człowiekiem który ma w sobie demona po prostu ,ani tego że Perrington to tak naprawdę Erawan,mroczny król który nie został pokonany. Wspaniale-przynajmniej zagadka rozwiązana. Główni bohaterowie jak zwykle są w poważnych tarapatach. Ale końcowe sceny są przepiękne mimo dramatyzmu ogólnego.Bardzo mi się podobała scena z głównym trio bohaterów(Chaol,Dorian,Aelin). Prawda jest taka ,że na początku było ich troje i podoba mi się to że autorka o tym nie zapomniała
Tak więc książka jest wspaniała(lepsza od trzeciej części), bohaterowie unikatowi, niepowtarzalni, mimo dramatu który się toczy w ich świecie można odnaleźć wiele śmiechu.(zasługa głównej bohaterki dużo) Dwoma słowami,trzeba przeczytać.

Książka zaczyna się dość tragicznie ze względu na to co się stało w poprzedniej części. Dorian jest więźniem we własnym ciele, król zabija coraz więcej ludzi i planuje jeszcze gorsze rzeczy a Chaol i Aelin pomimo tak tragicznych okoliczności nie dogadują się razem. Ale szczerze powiedziawszy tutaj obwiniam tylko Chaola, który zamiast wziąć się w garść,wybaczyć jej i sobie i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem co mnie podkusiło ,ale po przeczytaniu drugiej części poszłam do sklepu i tam zagłębiłam się w trzecią cześć. A dokładniej przekartkowałam kartki i dowiedziałam jak się książka kończy. Nigdy tak nie robię, zawsze lubię mięć niespodziankę na samym końcu książki więc to było dziwne co zrobiłam. Oczywiście wiele zdań z fabuły nie rozumiałam, ale ogólnie pojęłam ,że koniec był tragiczny.
Potem ze spokojem zaczęłam już w domu czytać od pierwszej strony. A więc mamy kilka nowych bohaterów:
Rowan-niestety go nie polubiłam. Jedyne co do niego odczuwałam to nienawiść ,a w szczególności w sytuacjach ,kiedy mówił tyle okropnych słów Celaenie i w jaki okropny sposób ją traktował . I nawet jak się dowiedziałam dlaczego jest taki jaki jest, z czym on sam musi się zmagać nadal nie mogłam go polubić nie wiem czemu.
Aedion-jego można powiedzieć w miarę polubiłam. Nabrałam się na jego grę aktorską która miała na celu ukryć to kim był naprawdę. A okazał się buntownikiem, lojalnym wobec swojej ojczyzny jak i swojej kuzynki ,a zarazem królowej.
Sorscha- postać dość prosta, nie wyrożniająca się jakimś niebywałym charakterem. Ale może właśnie na tym miała polegać jej rola. Jej romans z Dorianem był dość miły. Ale bohterka nie zrobiła na mnie wystarczającego wrażenia na tyle bym za nią płakała gdy zgineła. Fakt byłam zaskoczona ,że tak szybko to się stało ale nic po za tym. Może gdyby jej rola była większa to bym poczuła do niej więcej emocji.
Manon-na początku widziałam tylko bezwzględną wiedźme ,która uwielbia polować na ludzi, czy Crochan i brać z tego wiele radości. Chociaż szczerze powiedziawszy miałam przeczucie ,że jej baka jest o wiele podlejsza. A więc Manon kierowała się zasadą: Posłuszeństwo. Dyscyplina. Bezwzględność. W dodatku wierzyła ,że nie ma duszy. Wiec szczerze byłam zasakoczona kiedy doszło do wyboru wywern. Byłam pewna ,że Manon tak jak zapowiedziała bedzie jeźdźcem Tytusa a tu niespodzianka. Wybrała wywerne która ją obroniła, która walczyła o nią. No i muszę powiedzieć pokochałam Abraxosa. Przecież jak można nie lubić taką słodką,groźną wywernę ,która lubi kwiaty. Słodziak. A wracając do Manon ,sądze że Abraxos był jej przeznaczony co sama wiedźma też to czuła. Więc Manon jest przedstawiona jako bezwzględna wiedźma ,która ma serce z lodu ,a mimo to ratuje swoją rywalkę ,a następnie czuje żal ,że nie poznała imienia Crochan, którą zabiła. Coś się dzieje jednak w jej sercu.
Jeśli chodzi o głównych bohaterów to uwielbima ich nadal. Trochę smutno było w zamku bez głównej bohaterki ,ale w końcu jej podróż miała swój cel. Podobało mi się ,że więcej dowiadujemy się z przeszłości Celaeny, o jej rodzinie, o życiu jakie wiodła zanim została zabójczynią, o pierwszym spotkaniu jej i Doriana
(ale Ona była słodka kiedy zaproponowała że zostanie jego przyjaciółką). Była uroczą księżniczką, która chciała tylko mieć przyjaciół i czytać książki bez obawy że je podpali. Było mi tak jej żal kiedy musiała stawić czoło swojej przeszłości, swoim lękom, ale udało jej się. Na powrót stała się Aelin, dziedziczką ognia. I oczywiście w wielkim stylu przeżyła starcie ze swoją ciotką. Jeśli chodzi o Maeve to no cóż, wredna, bardzo wredna kobieta. Lepiej się z nią nie zadawać. Ale tak szczerze według mnie wszczyscy którzy złożyli jej przysięgę krwi są idiotami. Ale to moje skromne zdanie.
Co się tyczy akcji w zamku. Było jej trochę, była raczej napięta atmosfera. Tak samo jak w drugiej części przeszkadzało mi to ,że bohaterowie pomimo tego że powinni się trzymać razem nie są ,aż w tak bliskich stosunkach. Interesujące było to ,że to Dorian był tym który zaakceptował Celaena jako Aelin, on był tym który nawet zaakceptował swoją moc, a Chaol zaś miał z tym problem. Dorian okazał się bardziej tolerancyjny niż Chaol. Ale ostatnia scena jak Dorian poświęca się ,żeby Chaol mógł uciec, i ich słowa pożegnania-pękało mi serce jak to czytałam. Moje ulubione zdanie ,które zostało powiedziane:
- Kiedy wrócisz, spal to miejsce aż po fundamenty.
Ale szczerze powiedziawszy mogli być bardziej szybcy w działaniu. Wszyscy powinni uciekać z zamku kiedy jeszcze mieli szansę, no ale cóż. Każda sytuacja, czyn ma jakiś cel.
Podsumowując książka mi się podobała, przyjemnie się ją czytało chociaż tęskiniłam za głównym trio bohaterów, mam na myśli, Aelin, Chaola, Doriana.

Nie wiem co mnie podkusiło ,ale po przeczytaniu drugiej części poszłam do sklepu i tam zagłębiłam się w trzecią cześć. A dokładniej przekartkowałam kartki i dowiedziałam jak się książka kończy. Nigdy tak nie robię, zawsze lubię mięć niespodziankę na samym końcu książki więc to było dziwne co zrobiłam. Oczywiście wiele zdań z fabuły nie rozumiałam, ale ogólnie pojęłam ,że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka została mi polecona więc ją wypożyczyłam. Słyszałam ,że jest wspaniała ,więc chciałam się przekonać osobiście. Na początku mamy przedstawioną unikatową ,ale prostą fabułę. Nic nadzwyczajnego. Ale już przy jednej z pierwszych scen odczułam emocje takie jak:złość,wzburzenie. Nawet ta scena sprawiła ,że w moich myślach pojawiło się pytanie: Co jest gorsze,bardziej "złe"? Jeśli ktoś cię niemiło zignoruje czy jak ta osoba powie coś co cię poniży. Chyba ta druga odpowiedź. Słowa ranią jak miecz. Ale wracając, głównego bohatera nie lubiłam od samego początku. Nie było mi go szkoda i nie byłam zdziwiona jak jego kochanka zrobiła zakupy wierząc ,że ten nie żyje. Lecz następuje zwrot akcji, ten bohater postanawia się zmienić, a przynajmniej zmienić to co myślą o nim inni. Więc James zaczyna szukać i przepraszać ludzi ,których zranił , a nawet chce im to w jakiś sposób wynagrodzić. Te sceny zawierające opis tych prób są smutne i tragiczne,ale ja się tylko śmiałam. Nie mogłam ze śmiechu i z ironii tego że James myśli ,że tak łatwo przebaczyć, naprawić błędy. W sumie jeśli mówić w skrócie i bardzo niemiło to bohater jednego człowieka zabił a drugiego zmienił w siebie czyli w drapieżnika. Ale ważny jest tu przykład zawarty, jedna myśl jaka mi się pojawiła w głowie to ,że jedno zło mnoży następne, i następne. I to jest zamknięty krąg. To straszne ,ale jak prawdziwe. Więc w sumie prawie do końca się śmiałam z głównego bohatera ,aż tu nagle poleciały mi łzy przy słowach Sary. Byłam w sumie, zdziwiona,że tak łatwo przeszłam ze śmiechu do wzruszenia.Tak,to dziwne. Pod koniec to już normalnie płakałam i się wzruszyłam po prostu. Zakończenie było smutne ,ale równocześnie szczęśliwe. To było piękne że James ,jednak spełnił swoje marzenie, o którym zawsze marzył. Oczywiście nie można zapomnieć o tym że pięknie jest tu przedstawiona miłość. Mamy okazję zobaczyć czym tak naprawdę jest. Miłość to właśnie przebaczenie, podarowanie coś od siebie drugiej osobie nawet jeśli na to nie zasługuje. Uważam ,że ta książka to pokazuje ,że miłość to prawdziwy cud.
Podsumowując książka jest skromna uważam, nie ma dużo opisów, nie ma tutaj rozpisywania się, tylko konkretna szybka fabuła miła do czytania. Dlatego byłam zdziwiona ,że książka mnie wzruszyła, gdyż zazwyczaj płacze przy długich, ciągnących się książkach ,a jednak. Więc moja ostateczna opinia o książce w skrócie: Książka jest bardzo prosta ,ale ma to coś w sobie że cię wzruszy.

Książka została mi polecona więc ją wypożyczyłam. Słyszałam ,że jest wspaniała ,więc chciałam się przekonać osobiście. Na początku mamy przedstawioną unikatową ,ale prostą fabułę. Nic nadzwyczajnego. Ale już przy jednej z pierwszych scen odczułam emocje takie jak:złość,wzburzenie. Nawet ta scena sprawiła ,że w moich myślach pojawiło się pytanie: Co jest gorsze,bardziej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest napisana łatwym, wciągającym językiem dzięki temu czyta się ją szybko. W niektórych sytuacjach akcja była ,a w niektórych nie, ale ogólnie był ścisły bieg wydarzeń. Bohaterowie jak dla mnie byli cały czas tacy sami, żadnej konkretnej zmiany. Jeden wyjątek to Angela, która mogła trochę zaskoczyć swoimi czynami ,ale można było się domyślić czegoś niezwykłego po osobie, która zawsze była tajemnicza.

Podobało mi się szczególnie zwroty akcji i wyjaśnienie niektórych tajemnic. Zakończenie również było dobre, zmuszające czytelnika do sięgnięcia po kontynuację. Niestety ja czułam nie dosyt szczególnego wrażenia typu ogromny szok, obawa o bohaterów. Główny bohater jest załamany po porwaniu Nasudy, czuję ,że w tak krytycznej sytuacji może sięgnąć tylko po wskazówki udzielone mu przez kotołaka Solembuma. Ja niestety nie odczułam tej tragedii ,aż tak boleśnie. W tych ostatnich scenach brakowało mi czegoś. Wiem ,że Nasuda była ważną osobą w walce z królem , ale nie widziałam tej sytuacji jako wielkiego tragizmu. Brakowało mi dramatycznej walki, a szczególnie obecności króla. Jest on takim niby strasznym zagrożeniem ,ale jednak bohaterowie zdobyli jego ziemie. Ale można się było domyślić ,że finałowe spotkanie i walka będzie w ostatniej części.

Książka jest napisana łatwym, wciągającym językiem dzięki temu czyta się ją szybko. W niektórych sytuacjach akcja była ,a w niektórych nie, ale ogólnie był ścisły bieg wydarzeń. Bohaterowie jak dla mnie byli cały czas tacy sami, żadnej konkretnej zmiany. Jeden wyjątek to Angela, która mogła trochę zaskoczyć swoimi czynami ,ale można było się domyślić czegoś niezwykłego po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnęłam po następną cześć niechętnie z powodu urazy otrzymanej po przeczytaniu drugiej części ,ale kontynuowałam. Tym razem jest akcja przez co lepiej widać jak bohaterowie mają wyznaczone cele, zamiary a niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku lecz oni idą naprzód z limitem czasu na karku. Główny bohater jak dla mnie jest cały czas taki sam-nic dodać nic ująć. Nasudę, Aryę, Angelę lubię ,bo dlaczego nie. Orrin zawsze mnie rozśmieszał ,więc nie mogę go nie lubić. Ale co mogę powiedzieć o moim ulubionym bohaterze Murtaghu? Mogłam go tyko ocenić z wydarzeń w których uczestniczył wraz z Eragonem. A na dodatek miałam tylko widok z perspektywy głównego bohatera. Więc byłam zawiedziona przez co czytanie nie sprawiało mi tyle przyjemności jak zawsze.

Ale przyznać trzeba ,że zwroty akcji były dzięki temu książkę czytałam szybko z różnorodnymi emocjami. Podobało mi się ,że wreszcie niektóre tajemnice zostały odkryte prze bohaterów i nareszcie można poznać sekret potęgi króla. Zakończenie książki nie było wielkim zaskoczeniem ,ale do przyjęcia. Opisy przyrody,miejsc jak i kultury różnych gatunków w książce są dokładne, szczegółowe i warte uznania. Po następną cześć sięgnęłam bez szczególnej chęci ,ale z konieczności skończenia serii.

Sięgnęłam po następną cześć niechętnie z powodu urazy otrzymanej po przeczytaniu drugiej części ,ale kontynuowałam. Tym razem jest akcja przez co lepiej widać jak bohaterowie mają wyznaczone cele, zamiary a niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku lecz oni idą naprzód z limitem czasu na karku. Główny bohater jak dla mnie jest cały czas taki sam-nic dodać nic ująć. Nasudę,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nic dodać nic ująć. Książka jest fajna, przesycona ciekawą krótką przygodą przez co czyta się bardzo szybko historię bohaterów. Jeśli już mowa o nich to ich poczynania są opisane w bardzo łatwy, przejrzysty sposób. Bohaterowie tym razem nie dość ,że muszą walczyć ze swoimi słabościami to jeszcze z nowym wrogiem, który pojawił się na horyzoncie. Czarny charakter jest charakterystyczny z powodu swojego wyglądu jak i charakteru i za to go polubiłam. Jest godnym przeciwnikiem bohaterów. Podsumowując książka ma szybką, ciekawą akcję przez co czyta się ją błyskawicznie.

Nic dodać nic ująć. Książka jest fajna, przesycona ciekawą krótką przygodą przez co czyta się bardzo szybko historię bohaterów. Jeśli już mowa o nich to ich poczynania są opisane w bardzo łatwy, przejrzysty sposób. Bohaterowie tym razem nie dość ,że muszą walczyć ze swoimi słabościami to jeszcze z nowym wrogiem, który pojawił się na horyzoncie. Czarny charakter jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cześć druga książki grubsza od pierwszej i nic w tym dziwnego skoro można w niej znaleźć szczegółowy opis krainy elfów jak ich samych co jest przedstawione na wysokim poziomie i doceniam to. Po przeczytaniu części pierwszej nie mogłam się doczekać aż sięgnę po kontynuację. Zaczynając czytać miałam nadzieję ,że znajdę jakieś pasjonujące sceny z moim ulubionym bohaterem Murtaghiem. Lecz niestety na samym początku z powodu zaplanowanej intrygi prze Bliźniaków Ajihad ginie ,a on sam zostaje porwany. Oczywiście można się było domyślić od razu ,że zdrajcy nie zginęli podobnie jak Murtagh. Czasem czysta oczywistość-nie ma zwłok, nie ma nieboszczyka. Ale kontynuując czytanie miałam nadzieję ,że może dowiem coś się z nim stało, a w szczególności chciałam żeby wydarzenia były opisywane z jego perspektywy. Lecz nie doczekałam się na to zaś poznałam widok Rorana. Polubiłam i podobał mi się wątek tej postaci, miała nadzieje czegoś więcej się o niej dowiedzieć czytając o niej w pierwszej części. Bardzo polubiłam też króla Orrina. Coś czułam że go polubię. On jest genialny - cały świat się wali, pali, wrogowie mogą zaskoczyć w każdej chwili a on eksperymentuje z rtęcią z uśmiechem małego chłopca na twarzy. Zaś kiedy Nasuda zwróciła mu uwagę to się nadąsał, gdyż ktoś uraził jego dumę i próbował zniszczyć jego pasję. A ponadto jego osobliwy charakter i zbzikowany sposób życia mnie bardzo rozśmieszał. Bardzo podobało mi się wykreowanie takiej postaci.

Co się tyczy akcji muszę przyznać że niestety ale zapału wydarzeń nie znalazłam. Główny bohater szkoląc się zmienia fizycznie jak i psychicznie zakochuje się niestety bez wzajemności. Czytało się fajnie jego przygodę ale bez emocji typu: szok, obawa, zachwyt, rozpacz, złość itd. Jedynie gdzie można było się trochę denerwować i była jakaś akcja to wydarzenia związane z Ronanem. Choć miałam nadzieję że to on będzie tym który zdradzi głównego bohatera ,bo to mogło być ciekawe ,ale można było się domyślić że ta rola przypadnie Murtaghowi. A jak już mowa o nim to miałam małą nadzieję ,że autor nie zrobił tego najgorszego, że nie zniszczył mego ulubionego bohatera. Moje oczekiwania naturalnie się spaliły. Murtagh stał się czarnym charakterem ,ale to bym mogła przeboleć. Ale nie mogę wybaczyć autorowi tego że tak okrutnie z nim postąpił. Sam tytuł drugiej części wskazuje na niego ,a jest tak mało o nim. Informację o tym co się działo z nim można dowiedzieć się tylko od samego Murtagha co jest niczym w porównaniu gdyby wydarzenia zostały opisane z jego perspektywy. Więc z tego powodu wiedziałam ,że sięgnę po kontynuację nie z radością ,ale z czystej konieczności dowiedzenia się jak się kończy cała saga.

Cześć druga książki grubsza od pierwszej i nic w tym dziwnego skoro można w niej znaleźć szczegółowy opis krainy elfów jak ich samych co jest przedstawione na wysokim poziomie i doceniam to. Po przeczytaniu części pierwszej nie mogłam się doczekać aż sięgnę po kontynuację. Zaczynając czytać miałam nadzieję ,że znajdę jakieś pasjonujące sceny z moim ulubionym bohaterem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka jest po prostu fajna. Szybko się czyta ją, bez skomplikowanych uczuć. Akcja jest szybka i do przyjęcia ale najważniejsze uważam jest to ,że można poznać bliżej bohaterów za pośrednictwem ich przygód i spojrzeć na nich z innej perspektywy. Poznać ich słabości, myśli, ich drogę do bycia mistrzami w swoim życiu i spojrzeć na nich w roli głównych bohaterów. Książka jest niczym innym jak przyjemną przygodą dziejącą się w galaktyce.

Książka jest po prostu fajna. Szybko się czyta ją, bez skomplikowanych uczuć. Akcja jest szybka i do przyjęcia ale najważniejsze uważam jest to ,że można poznać bliżej bohaterów za pośrednictwem ich przygód i spojrzeć na nich z innej perspektywy. Poznać ich słabości, myśli, ich drogę do bycia mistrzami w swoim życiu i spojrzeć na nich w roli głównych bohaterów. Książka jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna fantastyczna część trylogii o Atramentowym świecie który pobudza wyobraźnie znacząco. Tym razem akcja jest jeszcze bardziej zwarta, napięta, być może dlatego że bohaterowie wyruszają do świata liter a jakże prawdziwego. Ze względu że moim ulubionym bohaterem jest Smolipaluch aż zatrzepotało mi serce kiedy poszedł na spotkanie swojej ukochanej. A Roksanę od razu polubiłam a szczególnie za to że go nie odtrąciła. Czułam jak się cała gotuję z zachwytu czytając jak Roksana nie utraciła miłości do niego, a te ich gesty, dotyki między sobą były dla mnie jak miód rozpływający się na sercu. Bardzo mnie zdenerwował Farid że przerwał im te jakże oczekiwane spotkanie po latach. Bardzo mnie wyprowadzał z równowagi tym swoim wścibstwem i brakiem szacunku dla Roksany czy kogokolwiek z bliskich Smolipalucha. Ale bardzo polubiłam Czarnego Księcia i jego niezachwianą przyjaźń do dawnego nie widzianego przyjaciela. I oczywiście podobało mi się relacja między Smolipaluchem a Resą. A szczególnie wypowiedzi:

"- Raz nawet byliśmy u was ,bo Smolipaluch chciał zobaczyć, czy u niej wszystko w porządku.-Wskazał głową Resę" ,
"Ale Resa uśmiechnęła się przy słowach Farida, choć próbowała to ukryć przed Elinor."

"- A twoja matka? Rzuciła mu niechętne spojrzenie. Nie lubiła ,gdy mówił o Resie.

-Dlaczego milczysz? Jak ona się czuje?"

"- A co z Mo? Jak się czuje? Poczuł ukłucie zazdrości. Serce to głupia rzecz.

I oczywiście rozmowa przy której czułam że potrafię latać:

-"A jak on ją przyjął ,gdy teraz nagle się pojawiła?

-Co ty tu robisz?-spytał i natychmiast zapragnął odgryźć sobie język za te słowa. Powinien był jej powiedzieć, jak bardzo za nią tęsknił, tak bardzo że z dziesięć razy chciał już zawrócić.

-Właśnie, co ja tu robię?-odpowiedziała pytaniem Roksana.

Dawniej po takich słowach odwróciłaby się i wyszła , ale teraz uśmiechnęła się tylko drwiąco ,aż Smolipaluch poczuł się zakłopotany jak mały chłopiec.

-Gdzie zostawiłaś Jehana?

-U przyjaciółki-odrzekła, całując go"(...)Roksana pogłaskała go po twarzy. Jaka ona była piękna.

Czytając ostatnie strony nie wiedziałam czego się spodziewać ,bo niby skąd. A więc kiedy Smolipaluch sam wezwał białe damy i tym sposobem przywrócił życie Faridowi lecz sam odszedł a Roksana zaczęła opowiadać pewną legendę to łzy popłynęły po moich policzkach. A ogromny smutek wypełnij moje serce przy ostatnich zdaniach: "I nigdy już nie wróci mimo swej obietnicy. Tym razem już nie" To było wielkie zaskoczenie dla mnie ,gdyż nigdy nie popłakałam się czytając książkę. Jak już to płakałam przy obyczajowej powieści, nigdy przy książce fantasy. Ale to może być z powodu tego ,że tak bardzo polubiłam Smolipalucha.

Podsumowując książka jest wspaniale napisana o wciągającej fabule, zwrotach akcji i jest ciekawsza niż pierwsza cześć trylogii.

Kolejna fantastyczna część trylogii o Atramentowym świecie który pobudza wyobraźnie znacząco. Tym razem akcja jest jeszcze bardziej zwarta, napięta, być może dlatego że bohaterowie wyruszają do świata liter a jakże prawdziwego. Ze względu że moim ulubionym bohaterem jest Smolipaluch aż zatrzepotało mi serce kiedy poszedł na spotkanie swojej ukochanej. A Roksanę od razu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę przeczytałam za namową przyjaciela i nie żałuje a wręcz byłam przeszczęśliwa czytać coś tak fantastycznego a równocześnie oryginalnego. Fabuła nie nudzi, akcja trzyma w napięciu a sam pomysł historii bohaterów jest unikatowy, niespodziewany. Bohaterowie są przyjemni, choć na początku Meggie mnie trochę denerwowała że jest taka nieprzejednana. Moim ulubionym bohaterem został Smolipaluch gdyż od początku wiedziałam że nie mogę go nie lubić. On jest po prostu niezrównany.

Książka jest napisana bardzo łatwym, płynnym językiem i naturalnie kocham to jak wydarzenia i emocje są opisane z różnych punktów widzenia bohaterów. Polecam więc całkowicie na zagłębienie się w atramentowy świat który jest bogatszy niż sama okładka książki.

Książkę przeczytałam za namową przyjaciela i nie żałuje a wręcz byłam przeszczęśliwa czytać coś tak fantastycznego a równocześnie oryginalnego. Fabuła nie nudzi, akcja trzyma w napięciu a sam pomysł historii bohaterów jest unikatowy, niespodziewany. Bohaterowie są przyjemni, choć na początku Meggie mnie trochę denerwowała że jest taka nieprzejednana. Moim ulubionym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Drugi tom zaczęłam od razu po skończeniu pierwszego. Czułam ponownie jak wchodzę w ten świat albo przynajmniej oglądam odlotowy film stworzony ze słów. Książkę przeczytałam szybko, zwinnie z uśmiechem na twarzy. Może to był wynik przeprowadzki czy wakacji ale czytając czułam się w zupełnie innej rzeczywistości. Co się tyczy bohaterów są wspaniali. Każdy z nich jest wyjątkowy, unikatowy, nie powtarzalny a wraz z rozwijającymi się wydarzeniami bohaterowie dojrzewają, zmieniają się co jest opisane w sposób rewelacyjny. Bardzo podobała mi się przyjaźń między Celaeną a Nehemią. Zaś romans jaki zakwitł pomiędzy nią a Chaolem był przyjemny. Natomiast jeśli chodzi o Doriana to po tym jak jego romans z Celaeną się skończył (podobał mi się w pierwszej części ale w tej części ich przyjaźń mnie bardziej zafascynowała) miałam nadzieję że zaiskrzy coś z między nim a Nehemią. Ta ich rozmowa na balu i pomoc z ukrytą wiedzą zaoferowana przez nią dla niego były intrygujące. Bardzo mi się spodobało że Dorian odkrył w sobie moc a mogło być przesympatycznie jeśli Nehemia zaczęłaby nauczać go nieco. Niestety Nehamia zginęła i to w tak strasznych okolicznościach.

W tej książce bardzo spodobały mi się z sceny z Kaltain. Można powiedzieć że miała małą rolę ale znaczącą a w tych krótkich dialogach widziałam jak w wyniku tego co ją spotkało zmieniła się. Zaczeła rozumieć że jej własna gra na dworze była niczym w porównaniu ze sztuczkami króla i Perringtona. Szczególnie spodobała mi się wypowiedź: "Jeśli cię wypuszczą-odezwała się Kaltain-dołóż wszelkich starań, by zostali ukarani. Wszyscy co do jednego."

Tak więc książka bardzo mi się spodobała, i od razu przeszłam do kontynuacji.

Drugi tom zaczęłam od razu po skończeniu pierwszego. Czułam ponownie jak wchodzę w ten świat albo przynajmniej oglądam odlotowy film stworzony ze słów. Książkę przeczytałam szybko, zwinnie z uśmiechem na twarzy. Może to był wynik przeprowadzki czy wakacji ale czytając czułam się w zupełnie innej rzeczywistości. Co się tyczy bohaterów są wspaniali. Każdy z nich jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przez przypadek trafiłam na tą książkę(chociaż jak pisał Friedrich Schiller "Przypadków nie ma; to, co jawi się nam jako ślepy traf, pochodzi właśnie z najgłębszych źródeł")oglądając obrazy. Jeden z nich przedstawiał pewną postać którą chciałam poznać a myśląc że jest ona z serialu zaczęłam szukać. Jak się okazało natrafiłam na książkę. Przeczytałam streszczenie i mi się spodobało. Kupiłam więc ją podejmując wielkie ryzyko gdyż przecież nikt mi tej książki nie polecił. Skąd mogłam wiedzieć czy mi się spodoba ale miałam przeczucie że na pewno. W końcu ją dostałam,zaczęłam czytać i czułam jak zjeżdżam szybko po zjeżdżalni do wody, tak szybko mnie książka wciągnęła. Fabuła ani trochę nie nudzi, po prostu czytałam jakbym oglądała film. Od początku polubiłam główną bohaterkę tak samo jak jej nowych znajomych. Pokochałam główne trio i ich teksty. Książka jest napisana tak płynnie, nieskrępowanie że sytuacje wydawały mi się tak realistycznie jak bym tam sama była albo chociaż oglądała te sceny na trójwymiarowym ekranie. Wokół mnie wiele osób rozmawiało ze sobą ale ja czułam jakby Oni wszyscy byli bardzo daleko ode mnie, sama zaś byłam w Erilei. Naturalnie więc skończyłam książkę bardzo szybko i jedyne co chciałam to kontynuację.

Przez przypadek trafiłam na tą książkę(chociaż jak pisał Friedrich Schiller "Przypadków nie ma; to, co jawi się nam jako ślepy traf, pochodzi właśnie z najgłębszych źródeł")oglądając obrazy. Jeden z nich przedstawiał pewną postać którą chciałam poznać a myśląc że jest ona z serialu zaczęłam szukać. Jak się okazało natrafiłam na książkę. Przeczytałam streszczenie i mi się...

więcej Pokaż mimo to