Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Doskonała para Greer Hendricks, Sarah Pekkanen
Ocena 7,2
Doskonała para Greer Hendricks, Sa...

Na półkach: , , ,

Masz wszystko to, o czym marzy wiele kobiet. Wspaniały dom, pieniądze, wymarzona praca, cudowny syn i kochający mąż. Doskonałość sama w sobie. A jednak czegoś Ci zabrakło, bowiem postanowiłaś tę jedną noc spędzić z kimś innym. Noc, o której nie będziesz mogła zapomnieć, a wyrzuty sumienia zaczną Ciebie niszczyć powoli, acz systematycznie. Rozwiązaniem jest terapia małżeńska, ale inna, nieszablonowa. To tylko 10 kroków do sukcesu. Już na początku wyznajesz mężowi częściową prawdę, po której wszystko się zmieni. Na jaw wyjdą sekrety, które każdy chciałby ukryć jak najgłębiej. Ich rezultat będzie tragiczny!!!

"Doskonała para" autorstwa duetu, Greer Hendricks oraz Sarah Pekkanen, to ogromnie wciągający i szokujący thriller psychologiczny. Mroczny, niebezpieczny i nieobliczalny, podobnie jak jego bohaterowie. Bohaterowie, którzy z pozoru wiodą szczęśliwe i spokojne życie, jednak całe zło tkwi wewnątrz ich domu, wzajemnych relacji, a nawet i w ich sercach.
Akcja toczy się umiarkowanie, ale ze sporą dawką dokładności, która umożliwia głębszy wgląd w przebieg tej nietypowej terapii, jaką funduje Marissie i Matthew, Avery. Wraz z panią psycholog oraz Marissą, możemy wspólnie uczestniczyć w ich poczynaniach. Natomiast mocne i nieprzewidywalne zakończenie, wbiło mnie w fotel. Tego to się nie spodziewałam. Przez niemalże całą książkę, miałam swoje zdecydowane typy, odnośnie złych charakterów tejże historii. I tutaj również moje podejrzenia zaszły w ślepe zaułki.

Ta powieść intryguje, pochłania, ekscytuje. Z jednej strony mamy małżeństwo nieidealne ( dla mnie to norma), w którym to ona dopuściła się zdrady. Wraz z przyznaniem się do winy, na jaw wychodzą coraz bardziej mroczne tajemnice obydwóch stron. Po drugiej stronie barykady jest charyzmatyczna Avery i jej niecodzienne metody terapii. Metody, dzięki którym po nitce do kłębka doszła do prawdy o związku Bishopów i ich przeszłości. Dodatkowo pozostali bohaterowie, jak ojciec Mathew, jego była dziewczyna oraz wspólny przyjaciel pary, oni również nieźle namieszają w tej historii.

I choć książka ma 480 stron, czyli dość sporo, to wprost nie mogłam się od niej oderwać. Z nią było ciekawie, fascynująco, z dreszczami emocji, ale i lekko, przyjemnie. To lubię! Lubię i polecam.

Masz wszystko to, o czym marzy wiele kobiet. Wspaniały dom, pieniądze, wymarzona praca, cudowny syn i kochający mąż. Doskonałość sama w sobie. A jednak czegoś Ci zabrakło, bowiem postanowiłaś tę jedną noc spędzić z kimś innym. Noc, o której nie będziesz mogła zapomnieć, a wyrzuty sumienia zaczną Ciebie niszczyć powoli, acz systematycznie. Rozwiązaniem jest terapia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Odkąd przeczytam moją ostatnią powieść Guillaume Musso, minęło trochę czasu. Czułam przesyt jego książkami i dałam nam odpoczynek. Aż kilka dni temu zauważyłam na empikgo "Gdzie jest Angelique" i pomyślałam, że to chyba właściwy moment na powroty.
Niestety, już od pierwszych rozdziałów jakoś nie mogłam się wczuć w tę historię, a jej bohaterowie zaczynali mnie irytować. Powolna akcja nie dodawała atrakcyjności, a wszechobecna dwulicowość postaci, działała mi na nerwy. I choć fabuła zawiera wiele ciekawych tajemnice, mrocznych intryg oraz nieobliczalnych bohaterów, to nijak nie mogłam się do niej przekonać. Czytając ją, ogromnie się męczyłam. Na całe szczęście nie jest to zbyt obszerna powieść. Powieść, na której się zupełnie zawiodłam.

Odkąd przeczytam moją ostatnią powieść Guillaume Musso, minęło trochę czasu. Czułam przesyt jego książkami i dałam nam odpoczynek. Aż kilka dni temu zauważyłam na empikgo "Gdzie jest Angelique" i pomyślałam, że to chyba właściwy moment na powroty.
Niestety, już od pierwszych rozdziałów jakoś nie mogłam się wczuć w tę historię, a jej bohaterowie zaczynali mnie irytować....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Piotr Kościelny już kilkukrotnie udowodnił mi, że warto sięgnąć po Jego książki. Tak więc, jak tylko widzę w bibliotece jakąś pozycję z Jego nazwiskiem na okładce, nie waham się. I tak razem wracamy do domu. Miejsca, gdzie czuję się kochana, bezpieczna, spokojna i szczęśliwa.

Jednak nie każdemu dom kojarzy się tak przyjemnie. Przemoc w rodzinie, alkoholizm, molestowanie, kłótnie- takie rzeczy także się zdarzają-niestety. Wówczas to miejsce jest pełne strachu, bólu i cierpienia.

"Dom" Piotra Kościelnego m.in. opisuje właśnie tę mroczną, nieprzyjemną stronę tego miejsca. Akcja, na jednej płaszczyźnie czasowej, toczy się w domu dziecka we Wschowie i to dotyczy przeszłości pewnych bohaterów. Z drugiej strony mamy to samo miasto, teraźniejszość i nagłe samobójstwo dwojga mężczyzn w bardzo krótkim odstępie od siebie. Tutejsza policja sprawę śmierci tych mężczyzn zamyka bardzo szybko, ale tylko Marta Lipowicz- nowa policjantka, przybyła z Warszawy, zauważa pewne luki w śledztwie i na własną rękę stara się odkryć prawdę. Prawdę, która swoje korzenie ma w odległej przeszłości- mrocznej, nieobliczalnej i nierozliczonej.

Po takiej fabule można było się spodziewać dynamicznej akcji, jej nagłych zwrotów. Ale tak nie było. Tempo w rzeczywistości jest umiarkowane i już dość szybko poznajemy tożsamość mordercy. Jednak całościową prawdę poznamy dopiero pod koniec, bowiem tam jest zaskakująco, szokująco i nieobliczalnie.

Głowna bohaterka bardzo mnie zaintrygowała. Jest bystra, charyzmatyczna i zdeterminowana. Co do reszty postaci, to przyznam, że potrafią zajść za skórę. Cała kryminalny pion w policji to grupa zazdrosnych, leniwych mężczyzn włącznie z naczelnikiem i komendantem oraz jedna podporządkowana kobieta, która ma swoje za uszami. Ich po prostu nie da się lubić. Mocno zafrapowała mnie osoba mordercy, któremu szczerze współczułam, momentami nawet i rozumiałam, a który znikąd nigdy nie miał wsparcia. Wsparcia, którego tak bardzo niegdyś potrzebował, a które mogłoby zmienić życie wielu osobom.

I choć ta powieść jest dość obszerna, to połknęłam ją migiem. Jak tylko zaczęłam czytać, nie mogłam się oderwać. A emocje jakie z nią doświadczałam, nie pozwalały długo zasnąć. Szczerze polecam innym czytelnikom, choć temat główny tej fabuły jest wstrząsający.

Piotr Kościelny już kilkukrotnie udowodnił mi, że warto sięgnąć po Jego książki. Tak więc, jak tylko widzę w bibliotece jakąś pozycję z Jego nazwiskiem na okładce, nie waham się. I tak razem wracamy do domu. Miejsca, gdzie czuję się kochana, bezpieczna, spokojna i szczęśliwa.

Jednak nie każdemu dom kojarzy się tak przyjemnie. Przemoc w rodzinie, alkoholizm, molestowanie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Już w pierwszym tomie przygód braci Van Lander, moją uwagę przykuł tajemniczy Armin, choć Milan potrafił niejednokrotnie rozpalić moje serce. Tutaj jednak mocniej oddziaływała na mnie ta niezidentyfikowana mroczność, nieprzewidywalność starszego z braci, który starał się kreować na tego spokojniejszego, bardziej ułożonego, zdyscyplinowanego. A wbrew pozorom wiedziałam, że w głębi duszy tkwi diabeł, nieokiełzany samiec alfa. I to tylko kwestia czasu oraz odpowiedniej osoby, by ta "ciemna strona" coraz bardziej zawładnęła ciałem i umysłem Armina.

Natalia również od samego początku tej serii wyglądała na tą bardziej przebojową, dynamiczną i nieobliczalną kobietę. Kobietę, która podsyci czytelniczą ekscytację. A w połączeniu z pociągającym Arminem- zagwarantuje mi nieprzespaną noc. Takie miałam odczucie po "Tamtym lecie". Odczucia, które zostały nieco przytłumione, bowiem kontynuacja okazała się inna niż ta, której oczekiwałam. Zabrakło mi dynamiki, nieobliczalności, wyrazistości postaci. Po Arminie spodziewałam się znacznie bardziej mrocznych sekretów, ocierających się o nielegalność, przesadną brutalność i coś, co byłoby dla jego najbliższych niewybaczalne. A tak tajemnica Armina wypada dość subtelnie, w porównaniu z jego wybuchowym bratem.

Niemniej jednak dla mnie, czas spędzony na tą książką należał do tych jak najbardziej udanych. Było przyjemnie, lekko, emocjonalnie, ale i zabawnie- to stałe dogryzanie sobie pomiędzy Milanem a Natalią oraz subtelne flirtowanie Natalii z Arminem- to stale wywoływało u mnie uśmiech na twarzy.

Gdy tylko sięgnęłam po tom pierwszy tej serii, myślałam że to właśnie Armin będzie dla mnie tym numerem 1 w tej historii. A jednak dzikość, wybuchowość i nieobliczalność Milana, spowodowały że to jego bardziej uwielbiam. I to się raczej nie zmieni.

Już w pierwszym tomie przygód braci Van Lander, moją uwagę przykuł tajemniczy Armin, choć Milan potrafił niejednokrotnie rozpalić moje serce. Tutaj jednak mocniej oddziaływała na mnie ta niezidentyfikowana mroczność, nieprzewidywalność starszego z braci, który starał się kreować na tego spokojniejszego, bardziej ułożonego, zdyscyplinowanego. A wbrew pozorom wiedziałam, że w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Obok powieści historycznych Maxa Czornyja nie da się przejść obojętnie. One budzą szeroki wachlarz emocji- szokują, oburzają, brzydzą, niemniej jednak w znacznym stopniu dotyczą prawdziwych postaci i ich działalności. Działalności brutalnej, bestialskiej, nieobliczalnej. Większość z nich zabija z radością, satysfakcją, zadając jak największy ból swoim ofiarom. A jak było w przypadku "Kata Hitlera"?

Przyznam całkiem szczerze, że w przypadku tej książki mam mocno mieszane uczucia co do postawy głównego bohatera. Johann Reichart był katem, który dokonał ogromnej liczny egzekucji. Wyrok zapadał i nie było już odwrotu. Zdarzały się momenty zawahania kata, szczególnie gdy miał stracić umierającego na raka mężczyznę, któremu pozostały zaledwie godziny. Johann starał się wykonywać swój obowiązek jak najdokładniej- elegancko ubrany, okazywał swoją godność wobec straceńców i samej śmierci, starał się ukrócić czas całej egzekucji, by więzień jak najmniej cierpiał. Ale co to da, skoro on odbieram im życie? Autor dał nam tutaj spore pole do przemyśleń, abyśmy sami ocenili postać kata, jego czyny.
Ta książka jest dobrym psychologicznym obrazem ludzkiego umysłu, jego zawirowań, logiki. Bohater zmagał się z własnymi demonami, stracił rodzinę, znajomych, stając się społecznym wyrzutkiem. Gnębiony, wyzywany, poniewierany przez innych, zamykał się w sobie, poświęcają swoje istnienie jak najlepiej wykonywanej pracy. Pracy, bowiem tym właśnie dla niego była funkcja kata. Pracy, która stała się jego przeznaczeniem , zanim zdążył dorosnąć.

"Kat Hitlera" jest mocną, brutalną i mroczną powieścią, która nie każdemu przypadnie do gustu. Jednak wielbicielom twórczości Maxa, ta pozycja zdecydowanie powinna się spodobać. Zapewne zapytacie, jak coś takiego może się podobać? No cóż, choćby tym, że dotyczy prawdziwych wydarzeń i postaci, o których często zapominamy, bo kojarzyli się z samym ZŁEM. Ale to zło istniało i zróbmy wszystko, by nigdy więcej się nie pojawiło.

Obok powieści historycznych Maxa Czornyja nie da się przejść obojętnie. One budzą szeroki wachlarz emocji- szokują, oburzają, brzydzą, niemniej jednak w znacznym stopniu dotyczą prawdziwych postaci i ich działalności. Działalności brutalnej, bestialskiej, nieobliczalnej. Większość z nich zabija z radością, satysfakcją, zadając jak największy ból swoim ofiarom. A jak było w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Zimowy dzień, prywatna wyspa i grupa przyjaciół, pragnąca nieco się zabawić. Karnawał jest do tego idealnym czasem, a wyspa Czarci Ostrów dodaje intymności. Gdy wszyscy goście dopływają na miejsce, rozpoczyna się świętowanie. Nie odstrasza ich nawet martwy kruk tuż przed domem. Zapewne to psikus któregoś z nich, by podkręcić atmosferę. Nawet nie domyślają się, jak bardzo daleko są od prawdy i co ich w rzeczywistości tutaj czeka- bezwzględny morderca, który już rozpoczął swoją chorą zabawę. Zabawę, z której tylko garstka ujdzie z życiem! Dwadzieścia lat później obraz tej masakry nadal towarzyszy ocalałym, zabierając im spokój i poczucie bezpieczeństwa. Ale przecież to dawno za nimi. Nic bardziej mylnego, jeden list z jednoznaczną wiadomością i potwory powracają. Teraz czeka ich ponowne starcie z tym mrocznym demonem, a na szali jest nie tylko ich własne życie, ale najbliższych.

Fabuła zapowiadała się wyjątkowo intrygująco i ciekawie. Jak tylko zaczęłam czytać, przepadłam. Opowieść poprowadzona dwutorowo- przeszłość i teraźniejszość, z każdym kolejnym rozdziałem podsycała moje emocje, rozbudzała wyobraźnię, a także budziła dreszcze niepokoju i lęk. Tak bardzo się wczułam w tę historię, że czułam jakby i ja była na tej wyspie wraz z jej bohaterami. Podążając ich tropem, czułam tę mroczną i jakże niebezpieczną atmosferę, wszędzie czającą się niepewność, brak zaufania oraz przeogromny strach. Nowe rozdziały odkrywały coraz więcej tajemnic z tamtego pobytu na wyspie. Praktycznie wszystkich się domyśliłam, prócz tego kim tak na prawdę był morderca. I tutaj przeżyłam szok i niedowierzanie. Ten element wydał mi się nico zbyt przerysowany, aczkolwiek dodał mocniejszego akcentu tejże historii. Dzięki niemu również te opisy teraźniejszych wydarzeń stają się bardziej przejrzyste i zrozumiałe dla czytelnika. I tak powstaje jedna spójna całość- mocna, mroczna i szalenie niebezpieczna. Podobnie jak i morderca z Czarciego Ostrowa. BRRR!

Autorka mogła nieco dokładniej scharakteryzować naszych bohaterów. Miałam wrażenie, że tylko postacie Amelii, Roberta i Kai zostały precyzyjniej wykreowane, pozostali stanowili jedynie tło. Szkoda, bo czułam, że w nich również tkwi potencjał.

Całość wypadła świetnie, podobnie jak i pozostałe książki tejże autorki. Oczywiście polecam zapoznać się Wam z tym thrillerem, szczególnie gdy jesteście wielbicielami stylu domestic noir.

Zimowy dzień, prywatna wyspa i grupa przyjaciół, pragnąca nieco się zabawić. Karnawał jest do tego idealnym czasem, a wyspa Czarci Ostrów dodaje intymności. Gdy wszyscy goście dopływają na miejsce, rozpoczyna się świętowanie. Nie odstrasza ich nawet martwy kruk tuż przed domem. Zapewne to psikus któregoś z nich, by podkręcić atmosferę. Nawet nie domyślają się, jak bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jak wiecie moją pasją są kryminały, ale czasami lubię przerzucić się na coś lekkiego. Tym razem wybrałam pozycję dla młodszej niż moja grupy czytelniczej. Padło na ebook, bo choć jestem mamą nastolatki, to tego konkretnego gatunku raczej nie kolekcjonujemy. Szczęśliwie ktoś wymyślił abonamenty na ebooki i audiobooki.

Przyznam, dla ,,Bezsilnej" zarwałam noc. Nie było to rozsądne, mając obowiązki dnia następnego, ale czytało się tak lekko, więc sami rozumiecie.

Uogólniając, podobało mi się. Było lekko, szybko, ciekawie. Fabuła książki nie jest jakaś wymyślna. Bardzo łatwo zorientować się, że są tu wątki inspirowane ,,Igrzyskami smierci", ,,Rywalkami", ,,Niezgodną" i pewnie innymi tytułami, których nawet nie czytałam. Ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Jest to debiutancka książka Lauren Roberts, która jest fanką gatunku fantasy i stworzyła powieść na miarę tego, co lubią wielbicielki gatunku. Myślę, że to się udało.
Atrakcyjność i charyzma bohaterów, ich determinacja, bystrość, podsycały akcję, dodawały jej pikanterii, a w momentach starć - dynamika rosła wraz z ekscytacją. Czasami zachowanie głównych postaci mnie irytowało, denerwowało, jednak w większości mocno im kibicowałam, przeżywając wraz z nimi ich wzloty i upadki. Zakończenie mocne, wstrząsające i gwarantujące intrygujący ciąg dalszy. Zastanawiam się tylko, dlaczego Paedyn w kulminacyjnym, finałowym momencie, nie powiedziała prawdy Kai'owi, która właśnie odkryła. Prawdy, która już wtedy mogłaby wiele zmienić, aczkolwiek zdaję sobie z tego sprawę, że nie był to odpowiedni czas na to. Wszakże wszędzie trwał przelew krwi. Z ciekawością sięgnę po kontynuację, gdy tylko pojawi się w zasięgu wzroku.

Jak wiecie moją pasją są kryminały, ale czasami lubię przerzucić się na coś lekkiego. Tym razem wybrałam pozycję dla młodszej niż moja grupy czytelniczej. Padło na ebook, bo choć jestem mamą nastolatki, to tego konkretnego gatunku raczej nie kolekcjonujemy. Szczęśliwie ktoś wymyślił abonamenty na ebooki i audiobooki.

Przyznam, dla ,,Bezsilnej" zarwałam noc. Nie było to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Przyjaciółka" B.A.Paris to mój kolejny prezent urodzinowy, na którego już nie mogłam się doczekać, by przeczytać. I tak na zmianę z książkami z biblioteki, przyszedł czas i na nią.

Jest to historia małżeństwa Iris oraz Gabriela, którzy wiodą spokojne życie. Ich córka niebawem uda się na studia, tymczasem zajęła się wolontariatem w innym kraju, więc oboje mają cały dom tylko dla siebie. Ich codzienność zakłócił niedawny wypadek w kamieniołomie, w wyniku którego zginął młody mężczyzna, a Gabriel był przy nim w ostatnich minutach jego życia. To bardzo mocno wpłynęło na mężczyznę oraz jego małżeństwo. Jakby tego było mało- nagle do ich domu sprowadza się wspólna przyjaciółka, Laure. Kobieta ma problemy z mężem Pierrem i postanawia odpocząć, by przemyśleć pewne rzeczy właśnie u Iris. Początkowo jest przyjemnie, jednak z każdym dniem ta przyjaźń staje się męcząca, niemalże toksyczna. Punktem kryzysowym jest nagła śmierć Laure oraz Pierra. Podejrzenia podają na żonę, ale ta już nie może się sama bronić. Czyżby dopadły ją wyrzuty sumienia i sama postanowiła się zabić. Tylko jedna osoba zna całą prawdę, jednak za wszelką cenę będzie walczyć, by nikt jej nie odkrył.

Czyż ta fabuła nie wygląda na ciekawą? Sami to rozważcie. Dla mnie jest ona pełna emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Mroczne tajemnice, jeden młodzieńcy błąd i ich dotychczasowy świat powoli legnie w gruzach, chyba że ktoś to powstrzyma. Wszakże na szali jest życie kilku rodzin.

Autorka w doskonały sposób opisała zawiłość ludzkich relacji, zarówno tych rodzinnych, jak i sąsiedzkich, przyjacielskich. Tutaj najważniejsze jest, by sekrety nie wyszły poza Twój umysł. Tylko jak długo sam będziesz w stanie okłamywać innych, zmagając się z własnymi demonami? Jak daleko posuniesz się, by ratować własną skórę i najbliższych? Na te i na inne pytania, odpowiedzi szukajcie w lekturze "Przyjaciółki". Lekturze, w której niepewność, wzajemne podejrzenia, rosnące z każdym dniem ogromne napięcie, buzujące coraz częściej negatywne emocje u bohaterów, tylko napędzają akcją, dodając jej atrakcyjności, nieobliczalności i niebezpieczeństwa.

Na niewielki minus zasługuje zakończenie, które choć jest mocne, wstrząsające, to dla mnie mało realne, ponieważ nawet ci zaślepieni uczuciem, dostrzegają pewne nieścisłości, mają swoje mroczne domysły o osobach, z którymi spędzają tak wiele czasu. To, że niektórzy nie dopuszczają do świadomości tych elementów to jedno, ale tutaj każdy miał wręcz klapki na oczach. Absurdalne. Żadnych podejrzeń, wątpliwości, zawahania-NIC. Tego zupełnie nie rozumiem.

Całościowo ta powieść wypada bardzo dobrze. Wciąga, ekscytuje, szokuje. Czytając ją, towarzyszysz jej bohaterom w ich codziennym życiu, w licznych osobistych kryzysach. Współczujesz im, bo w tak krótkim czasie doświadczyli tylu traumatycznych przeżyć, a później następuje mocny, porażający finał. Ta książka jest warta uwagi- zapamiętajcie!

"Przyjaciółka" B.A.Paris to mój kolejny prezent urodzinowy, na którego już nie mogłam się doczekać, by przeczytać. I tak na zmianę z książkami z biblioteki, przyszedł czas i na nią.

Jest to historia małżeństwa Iris oraz Gabriela, którzy wiodą spokojne życie. Ich córka niebawem uda się na studia, tymczasem zajęła się wolontariatem w innym kraju, więc oboje mają cały dom...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Liza i Orest to nietuzinkowy duet-komisarz i profiler. Duet, który od samego początku jakoś nie do końca trafił w moje gusta. Ona nadal jest arogancka, ale już nie tak bardzo jak w poprzednich tomach, a on stale łasi się do niej niczym mały kociak. Ich wzajemna relacja jest niedojrzała i tak też się wobec siebie zachowują, co mnie zniechęca. Miałam nadzieję, że w pewnym momencie autor doda im ikry, charyzmy, no i się zawiodłam. Nadal są dość bezosobowi.

Co zaś się tyczy fabuły, to mam wrażenie, że wdarł się w nią chaos, choć zarys jest ciekawy. Motyw zbrodni intryguje, podobnie jak sam sprawca. Szkoda, że jego przeszłość nie została bardziej rozbudowana, bo tam kryje się sporo ciekawostek. Im więcej czytałam, tym całość wydawała mi się coraz mocniej surrealistyczna, przekombinowana. Policyjne śledztwo również mało atrakcyjne- jakby zabrakło weny , zarówno autorowi, jak i bohaterom.

Jak widać, całość wypada przeciętnie, bo jest pomysł frapujący, jednak wykonanie posiada więcej słabych stron niż tych pozytywnych. W sumie to cieszę się, że to już koniec.

Liza i Orest to nietuzinkowy duet-komisarz i profiler. Duet, który od samego początku jakoś nie do końca trafił w moje gusta. Ona nadal jest arogancka, ale już nie tak bardzo jak w poprzednich tomach, a on stale łasi się do niej niczym mały kociak. Ich wzajemna relacja jest niedojrzała i tak też się wobec siebie zachowują, co mnie zniechęca. Miałam nadzieję, że w pewnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Za mną już sześć tomów z Igorem Brudnym autorstwa Przemysława Piotrowskiego. I na chwilę obecną mogę stwierdzić, że ten najnowszy jest najlepszy.
"Smolarz", bo o nim tutaj mowa, jest wyjątkowo tajemniczy mroczny. Jego tajemniczość sięga czasów wojennych, gdzie brutalność, rządza krwi i zmowa milczenia, były na porządku dziennym.

Bieszczady słyną z pięknych widoków, niebezpiecznych góra i srogiego klimatu. Dodatkowo cisza, spokój i życie w zgodzie z naturą jest tutaj bardzo ważne. Mieszkańcy przyzwyczaili się do silnej władzy politycznej oraz niebezpieczeństwa kryjącego się w ciemnościach gór. Nie dziwią ich nagłe zaginiecie turystów, ich okaleczone zwłoki lub całkowity brak ciał. Dla ludzi gór to norma. Ale nagłe zniknięcie dwóch turystek, które chwile wcześniej odwiedziły Brudnego w jego azylu, pobudziły śledcze instynkty komisarza. I choć Igor uciekł w górską dzicz, by odnaleźć spokój i wewnętrzną równowagę, to policyjnych duch go nie opuścił. A skoro Brudny jest na tropie, to nie ma zmiłuj- nikt nie może czuć się bezkarny, a sekrety, nawet te najciemniejsze, szybko ujrzą światło dzienne.

Fabuła wciągnęła mnie niemiłosiernie, jak tylko zaczęłam czytać, nie mogłam się oderwać. W ten sposób całość przeczytałam w dwa dni. Dwa dni pełne emocji, atrakcji, palpitacji serca. Tak mroczny, niebezpieczny klimat, tyle niepewności, szemranych intryg, a co najważniejsze- Igor był w tym wszystkim pozostawiony sam sobie przez większość czasu. Jednak jego spryt, niezachwiana pozycja w policji oraz dotychczasowe wyniki sprawiły, że w kulminacyjnym momencie dostał wsparcie.

Akcja początkowo umiarkowana, jednak z każdym kolejnym rozdziałem nabierała tempa i nieobliczalności.
Co do bohaterów, to są oni wyjątkowo charyzmatyczni, wyraziści, nieszablonowi i albo się ich kocha, albo nienawidzi. Coraz bardziej intryguje mnie postać Igora, który nadal stanowi dla mnie nie lada zagadkę. Zagadkę, którą chętnie będę odkrywać w miarę kolejnych tomów.

Czy polecam ten kryminał? Oczywiście, że tak i to bez dwóch zadań. Podobnie jak całą serię. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekać z niecierpliwością na ciąg dalszy.

Za mną już sześć tomów z Igorem Brudnym autorstwa Przemysława Piotrowskiego. I na chwilę obecną mogę stwierdzić, że ten najnowszy jest najlepszy.
"Smolarz", bo o nim tutaj mowa, jest wyjątkowo tajemniczy mroczny. Jego tajemniczość sięga czasów wojennych, gdzie brutalność, rządza krwi i zmowa milczenia, były na porządku dziennym.

Bieszczady słyną z pięknych widoków,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Mord" Maxa Czornyja posiada wyjątkowo okrutną fabułę, pełną brutalności i nieobliczalności. A to za sprawą bestii, która okalecza brzemienne kobiety, dokonując aborcji i to w ostatnich fazach ciąży. Masakra.

Mi jako matce ciężko czytało się tę części ze względu właśnie na fabułę, która dość mocno na mnie oddziaływała. Motywu mordercy nijak nie jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować, podobnie jak i jego otoczenie.

Postać Lizy oraz Orest również jakoś specjalnie nie dodawała atrakcyjności. On może i ma zadatki na doskonałego śledczego, lecz brak mu wiary w siebie i dynamiki. Za to Liza nadal działa mi na nerwy. Niby i jest nieco okiełzana ze swoim temperamentem i arogancją, ale nadal brak jej ogłady, szacunku do drugiego człowieka oraz empatii. Choć w głębi duszy skrywa ona w sobie sporo wrażliwości, delikatności, samotności, to godność oraz ego nie pozwala jej na opuszczenie gardy. Szkoda, bo stałaby się bardziej ludzka i lubiana przeze mnie.

Akcja dynamiczna, ociekająca krwią niewinnych, ich cierpieniem oraz bezsilnością organów ścigania. I choć ta seria nie należy do moich ulubionych, to w stosiku z biblioteki czeka jeszcze czwarty tom, który zamierza przeczytać. Jednak nie z niecierpliwością, bo w końcu i na niego przyjdzie pora. Ale w zanadrzu jest jeszcze kilka innych, znacznie ciekawszych tytułów.

"Mord" Maxa Czornyja posiada wyjątkowo okrutną fabułę, pełną brutalności i nieobliczalności. A to za sprawą bestii, która okalecza brzemienne kobiety, dokonując aborcji i to w ostatnich fazach ciąży. Masakra.

Mi jako matce ciężko czytało się tę części ze względu właśnie na fabułę, która dość mocno na mnie oddziaływała. Motywu mordercy nijak nie jestem w stanie zrozumieć i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kiedy nadejdzie burza Agnieszka Lingas-Łoniewska, Magdalena Łoniewska
Ocena 7,2
Kiedy nadejdzi... Agnieszka Lingas-Ło...

Na półkach: , , , ,

Jak widzę książkę, której autorka jest Agnieszka Lingas-Łoniewska, nie waham się ani przez moment. Dodatkowo "Kiedy nadejdzie burza" zachwyciła mnie okładką oraz motywem, jakie będzie w niej górował.

Ta powieść jest moją drugą pozycją, w której poruszane są motywy LGBT, w tym uczucie pomiędzy dwoma mężczyznami. I za pewne nie ostania, bowiem ten wątek ma tutaj wyjątkowo subtelny, lekki i przyjemny dla odbioru, wyraz. Nic nie jest przesadnie podkoloryzowane, wulgarne czy też wręcz odpychające. Miłość pomiędzy dwojgiem głównych bohaterów jest delikatna, zmysłowa. To uczucie rozwija się powoli, bowiem oboje muszą być pewni swoich potrzeb. Oczywiście, na ich drodze pojawią się przeszkody, oraz ktoś, kogo zaślepia chęć zemsty. Tych dwoje będzie musiało zmierzyć się z własnymi uczuciami i m.in. z opinią publiczną, lecz stawką jest ich szczęście i życie zgodnie w własnym JA.

Fabułę podsyca również niewielki wątek kryminalny, który tak na prawdę zapoczątkował pewną, owocną w doznania, znajomość. Autorki mogły ten element nieco bardziej rozbudować, np. o bardziej szczegółowe policyjne dochodzenie w sprawie morderstwa, które podkręciłoby adrenalinę, ale nie zasłoniło głównego motywu.

Język przyjemny, zrozumiały i działający na moje czytelnicze emocje. Nie ma tutaj miejsca na toporne i odrzucające obraz środowiska LGBT. Wszystko jest napisane ze smakiem i ogładą. Takie coś, aż chce mi się czytać. I szczerze przyznam, że w momentach, gdy pomiędzy naszymi bohaterami iskrzyło, nawet ja miałam motyle w brzuchu. Bohaterami, którzy z jednej strony są silnymi samcami alfa, odważnymi, zdecydowanymi i twardo stąpającymi po ziemi, to w głębi duszy skrywają wyjątkową wrażliwość, ogromna potrzebę zrozumienia oraz akceptacji.

"Kiedy nadejdzie burza" autorstwa Agnieszki Lingas-Łoniewskiej oraz Jej córki Magdaleny Łoniewskiej, to świetny romans z nutką kryminału i obyczajówki. Polecam i czekam na ciąg dalszy.

Jak widzę książkę, której autorka jest Agnieszka Lingas-Łoniewska, nie waham się ani przez moment. Dodatkowo "Kiedy nadejdzie burza" zachwyciła mnie okładką oraz motywem, jakie będzie w niej górował.

Ta powieść jest moją drugą pozycją, w której poruszane są motywy LGBT, w tym uczucie pomiędzy dwoma mężczyznami. I za pewne nie ostania, bowiem ten wątek ma tutaj wyjątkowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Moje pierwsze spotkanie z duetem Liza Langer, Orest Rembert nie należał do zbyt udanych, a to za sprawa pani komisarz. Jej egoizm, arogancja działała mi na nerwy.
Na całe szczęście w "Grobie" Maxa Czornyja nasza główna bohaterka nieco się uspokoiła, ale tylko odrobinę. Nadal jest obcesowa, niekulturalna, tylko momentami udaje jej się nad tym zapanować. Orest nieco zyskuje w moich oczach, jego postać staje się bardziej charyzmatyczna, ciekawa. Zaś największy plus za relację między panią komisarz a profilerem. Tutaj robi się intrygująco, ekscytująco i dynamicznie. Mam nadzieję, że w późniejszych tomach ten związek nabierze rumieńców.

Fabuła frapująca, w odpowiednim tempie, pełna tajemnic i ślepych zaułków. Policyjne dochodzenie przyciąga uwagę i pozwala czytelnikowi na własną interpretację faktów oraz poszlak.

Zakończenie interesujące, wciągające i doskonale spasowane z całością owej historii. Historii, która wypadła znacznie lepiej od swojej poprzedniczki. Niebawem sięgnę po kolejny tom z tej serii, który już czeka na półce.

Moje pierwsze spotkanie z duetem Liza Langer, Orest Rembert nie należał do zbyt udanych, a to za sprawa pani komisarz. Jej egoizm, arogancja działała mi na nerwy.
Na całe szczęście w "Grobie" Maxa Czornyja nasza główna bohaterka nieco się uspokoiła, ale tylko odrobinę. Nadal jest obcesowa, niekulturalna, tylko momentami udaje jej się nad tym zapanować. Orest nieco zyskuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Spirala" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Igora Brejdyganta, które uważam za dość udane. Może nie było ogromnych zachwytów, ale całość czytało mi się lekko i przyjemnie.

Fabuła pełna intryg, tajemnic, niebezpiecznych sytuacji, szemranych typków. Początkowo akcja rozwija się bardzo spokojnie, a nasza główna bohaterka ma sporo miejsca na przemyślenia, którymi dzieli się z czytelnikami. Na szczęście później tempo wzrasta, robi się ekscytująco i ciekawie.

No może z perspektywy już przeczytanej książki, owa historia wydaje się bardzo naciągana, a postać religijnej, ułożonej i dystyngowanej żony wysoko postawionego ministra, nagle staje się tajną agentką, łamiącą wszelkie zasady, działającą na szkodę swojej rodziny, przyjaciół, kraju. Dominika jest tutaj aż nadto przerysowana.

Pozostali bohaterowie także nie wykazali się czymś wyjątkowym w moich oczach. Mąż Dominiki wiedziała na prawdę sporo, a jednak nie zrobił nic, by powstrzymać zbliżającą się klęskę jego rodziny. Jednak jest ktoś, kto mnie mocno zaintrygował. To nikt inny, jak policjant prowadzący dochodzenie w sprawie śmierci kochanki Dominiki, a później nieoceniony pomocnik wyżej wspomnianej kobiety. To mężczyzna, którego przeszłość nie została tutaj nawet zarysowana, ledwo autor coś tam napomknął. A to z kolei wystarczyło, by mnie zafascynować. Szkoda, można było ten wątek nieco bardziej rozwinąć, by całość wypadła jeszcze lepiej. I to chyba ze względu na postać tego policjanta, z chęcią oddawałam się tej lekturze.

Jak widać, ta historia ma swoje minusy, jednak czytając ją odczuwałam przyjemność, prostotę w odbiorze i spokój. Zapewniam, że nie jest to jedyna książka tego autora, bowiem bardzo mnie zaciekawił jego styl pisarski.

"Spirala" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Igora Brejdyganta, które uważam za dość udane. Może nie było ogromnych zachwytów, ale całość czytało mi się lekko i przyjemnie.

Fabuła pełna intryg, tajemnic, niebezpiecznych sytuacji, szemranych typków. Początkowo akcja rozwija się bardzo spokojnie, a nasza główna bohaterka ma sporo miejsca na przemyślenia, którymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Zmęczone skrzydła ptaka" zgodziłam się przeczytać na prośbę samej autorki. Jest to debiutancka powieść Danki Markiewicz, która określa ją jako feministyczny kryminał. No cóż, jak dla mnie to z tym kryminałem ma niewiele wspólnego. Owszem, mamy tutaj zbrodnie na młodej kobiecie i jako takie "policyjne" dochodzenie, ale całość bardziej opiera się na relacjach głównych bohaterów, ich związkach, uczuciach, przemyśleniach.

Główną bohaterką jest Agnieszka, która postanowiła zacząć nowe życie w Anglii, gdzie poznaje całkiem spore grono rodaków. Zadowolona z pracy, wolne chwile spędza na nadrabianiu towarzyskich zaległości z młodości. Tak poznaje starszego od siebie Gavina, który od samego początku ją fascynuje, a zarazem i odstrasza. Mężczyzna ma wątpliwą reputację, trudną przeszłość i nieprzyjemny nałóg. Ta relacje nie ma zwolenników, ale jest uzależniająca. Co z tego wyniknie? I jak to wszystko łączy się z tajemniczym mordercą, nie do końca niewinną ofiarą oraz Gavinem?

Muszę przyznać, że bardzo męczyłam się nad tą lekturą. Po pierwsze, format tego ebooka działa mi na nerwy. Musiałam czytać przy ciemnym tle i minimalnym oświetleniu na telefonie, litery nadal mocno dawały po oczach, co chwila zmieniał mi się format tekstu. Ale najgorsze były liczne błędy językowe, literówki, pozjadane końcówki wyrazów oraz dziwne sformułowania. To tak, jakby książka pisana była w w innym języku, a tłumacz nie do końca potrafił znaleźć polski odpowiednik, a więc niektóre zdania stawały się bezsensowne i wyrwane z kontekstu. Szkoda.

Po drugie, w mojej subiektywnej ocenie, przedstawiła Polaków w tej powieści jako złodziei, morderców, głupców, nierobów, którzy nie tolerują odmienności, są niestabilni emocjonalnie, a liczą się dla nich jedynie pieniądze i dobra zabawa. Agnieszka pokazana jest jako kobieta pełna sprzeczności, bo chce być z Gavinem, a jednak ucieka od niego, wstydzi się go, non stop prowadząc swój wewnętrzny monolog- teraz go pragnę, ale już po chwili nie chcę z nim być. I tak w kółko, mniej więcej.

Jest jeszcze postać Pawła, mężczyzny pracowitego, inteligentnego, który z marszu zostaje przyjęty do angielskiej policji, bez szkoły, doświadczenia i w mgnieniu oka rozwiązuje prywatne dochodzenie w sprawie morderstwa jednej z kobiet. Tutejsza policja tego nie potrafiła zrobić, a on cudownie, przy pomocy znajomych rozwiązuje tę trudną sprawę. I wszystko wychodzi mu tak łatwo, bezproblemowo i logicznie. Dziwne, prawda?

Wiem, że nie takiej recenzji spodziewała się debiutująca autorka, ale nie mogę tej książki ocenić inaczej. Książki, która niestety, nie przypadła mi do gustu, przy której się męczyłam, denerwowałam. Czy to jest ten feministyczny kryminał? Według mnie bardziej przypomina powieść obyczajową, ale możliwe że jestem w wielkim błędzie i nie zauważyłam tego czegoś wyjątkowego w tej historii. Szkoda, niemniej jednak życzę powodzenia Pani Dance w Jej twórczości.

"Zmęczone skrzydła ptaka" zgodziłam się przeczytać na prośbę samej autorki. Jest to debiutancka powieść Danki Markiewicz, która określa ją jako feministyczny kryminał. No cóż, jak dla mnie to z tym kryminałem ma niewiele wspólnego. Owszem, mamy tutaj zbrodnie na młodej kobiecie i jako takie "policyjne" dochodzenie, ale całość bardziej opiera się na relacjach głównych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nigdy przesadnie nie przepadałam za powieściami historycznymi i nadal nie zawsze mi z nimi po drodze. Jednak czasami trafiam na coś, co znacznie przykuwa moją uwagą i to na tyle mocno, by sięgnąć po daną powieść. "Snajperka" Damiana Cala chodziła za mną już od od kilku tygodni i w końcu postanowiłam się z nią bliżej zapoznać- czego nie żałuję!

Mała, a jakże istotna wieś na ziemiach polskich za sprawą wyjątkowego mostu- Grabowo. To tutaj mieszka młoda dziewczyna, która pod czujnym okiem ojca, ćwiczy strzelanie. Telesfor każdego dnia wraz z Zosią udawali się z dala od domostw, by tam w ciszy i skupieniu oddawać się swoim pasjom. Ojciec skrupulatnie uczył dziewczynę nie tylko praktyki, ale i teorii, bowiem strzelanie należy również opanować w umyśle, tam ujrzeć każdy jego etap, by ostatecznie móc pociągnąć za spust. I tak pod okiem najlepszego żołnierza wojny polsko-bolszewickiej, Zosia stała się silna, niezależna i w pełni oddana swojej ojczyźnie. Ich dotychczasowa sielanka zostaje gwałtownie przerwana przez niemiecką i rosyjską okupację. Nie ma wyboru, muszą uciekać, jednak bez walki się nie poddają. Każda noc w ukryciu to drobne, aczkolwiek bolesne akcje przeciwko najeźdźcom. Niestety, nadchodzi NKWD, które bestialsko każdego, kto choć odrobinę wyda im się podejrzany. Co w takiej sytuacji zrobi osoba, która nagle straciła wszystko- dom, rodziną, przyjaciół i tożsamość? Może się poddać i umrzeć lub zawalczyć o swoje. I tak zrodziła się Snajperka, Łowczyni Tygrysów, Szeptucha, Wiedźma. Zośka, niczym duch, niszczy wrogów, zanim ci zdążą choćby mrugnąć okiem.

Jak widać, ta historia opowiada o wyjątkowej dziewczynie, której odwaga, miłość do ojczyzny, chart ducha i niezłomność, w pełni oddaje to, czym w rzeczywistości charakteryzowali się nasi dzielni wojownicy o kraj, nasi niezapomniani rodacy i rodaczki. Ci, którym zawdzięczamy to, gdzie i kim teraz jesteśmy. To powieść o potędze miłości, nadziei i wiary na lepsze jutro. Niestety, to również obraz strachu, bólu i rozpaczy. Wszystko to zebrane i opisane, ale nie jakość topornie, przytłaczająco. Autor zrobił to w sposób zrównoważony, gdzie największą iskierką stała się Zosia oraz jej godny podziwu ojciec.

Już od samego początku ta para bardzo przypadła mi do gustu. Ich wzajemna relacja tylko podsycała całą tą lekturą. Zarówno Telesfor, jak i Zosia posiadają bardzo silną osobowość. Ona jest młoda, energiczna, niekiedy i niecierpliwa, a przy tym uczynna, zdolna i posłuszna ojcu. On z kolei to obraz stoicyzmu, doświadczenia i niezłomności. Razem tworzą duet doskonały, niestety, nie są niezniszczalni. Aczkolwiek w pamięci każdego, kto ich spotkał i poznał, pozostaną na zawsze. Z ciepłem na sercu, uśmiechem na twarzy towarzyszyłam im w ich codzienności, a gdy tylko zło wkroczyło na ich teren, moje emocje stały się jeszcze silniejsze. Z zapartym tchem śledziłam ich niebezpieczne poczynania. I tak aż do samego końca.

Kolejny plus dla autora za to, że prócz historycznej perspektywy, zamieścił również ciekawe i intrygujące opisy technik strzeleckich, które nawet kogoś takiego, jak ja zupełnie niezainteresowanego bronią, zafascynował. No i te rysunki! To zdecydowanie przyciąga uwagę.

Całość świetnie napisana, lekko, choć temat trudny, wciągająco i ekscytująco. Akcja dynamiczna, pełna nagłych zwrotów, a do tego jej wyjątkowi bohaterowie. "Snajperka" powinna spodobać się wielbicielom powieści historyczny, jak i tym, którzy dopiero mają zamiar zmierzyć się z tym gatunkiem literackim. Polecam.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Nigdy przesadnie nie przepadałam za powieściami historycznymi i nadal nie zawsze mi z nimi po drodze. Jednak czasami trafiam na coś, co znacznie przykuwa moją uwagą i to na tyle mocno, by sięgnąć po daną powieść. "Snajperka" Damiana Cala chodziła za mną już od od kilku tygodni i w końcu postanowiłam się z nią bliżej zapoznać- czego nie żałuję!

Mała, a jakże istotna wieś na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

"Samotnia" Anny Kańtoch początkowo zapowiadała się niezwykle intrygująco i emocjonalnie. Znany pisarz kryminalny nagle ulega wypadkowi, w którym traci wzrok. Od tego momentu jego życie zmienia się diametralnie. Zdany na łaskę rodziny, choć ta jakoś specjalnie się tutaj nie wykazuje, oraz świeżo poślubionej żony- drugiej, bo jakoś szczęścia w miłości to Leon nie ma, musi radzić sobie z licznymi przeciwnościami, a przede wszystkim z ogromnymi wątpliwościami, co do jego nowej ukochanej. Leon Cichy jednego jest pewien- jego żona nie jest tym, za kogo się podaje. Niestety, z tymi domysłami zostaje praktycznie sam. Niebawem jego była żona zostaje zamordowana, a ta obecna znika. Co tutaj się dzieje? Na to pytanie Leon zaczyna szukać odpowiedzi, pomimo swojej niesprawności, nagrywając jednocześnie swoje przemyślenia.

Fabuła wygląda ciekawie, prawda? Niestety, całość wlecze się niemiłosiernie, a sam główny bohater jest mi jakoś obojętny. Cały czas uważa się za najmądrzejszego, nieomylnego i niezastąpionego. Szczególnie teraz, gdy jest niewidomy i wymaga pomocy. Zamiast przyznać się do swoich słabości rodzinie, nie ma skrupułów oskarżać ich o najgorsze, a do tego okłamuje każdego, co po pewnym czasie nie wychodzi mu na dobre.

Czytając tę powieść, autorka pokazuje czym jest samotność, jaki ma ona wpływ na nas, jak inni postrzegają osoby niepełnosprawne, jak nie potrafią się odnaleźć w ich towarzystwie. Wolą udawać, że nic się nie stało niż przyznać się do niewiedzy na dany temat. Nasz bohater jest samotny i to nie tylko fizycznie, gdyż mieszka na odludziu, ale i psychicznie, bo woli być sam niż ze swoją rodziną. Rodziną, która niespecjalnie go lubi. Rodziną, która ukrywa przed nim liczne tajemnice. Jedne są banalne, inne poważne i niebezpieczne.

Kańtoch świetnie otuliła ową historię, duszną i mroczną atmosferą, gdzie adrenalina podsyca i tak już wielkie emocje, gdzie nikomu już nie można ufać, a dziś może być twój ostatni dzień. Tuta czytelnik miał stać się częścią tej opowieści i wraz z bohaterem dzielić jego życie. Takie mam wrażenia odnośnie zamysłu pisarki. Jednak do mnie ta książka nie przemówiła aż tak bardzo. Czegoś mi w niej brakowało- nieco więcej dynamiki, znacznie bardziej charyzmatycznych postaci i mocniej rozwiniętego wątku podszywającej się żony. Możliwe również, że z czytaniem trafiłam na słabszy moment w mojej codzienności, przez co i chęci były mniejsze. Niemniej jednak, nie będzie to ostatnia lektura spod pióra tejże autorki, bo na prawdę jestem ciekawa pozostałych książek.

"Samotnia" Anny Kańtoch początkowo zapowiadała się niezwykle intrygująco i emocjonalnie. Znany pisarz kryminalny nagle ulega wypadkowi, w którym traci wzrok. Od tego momentu jego życie zmienia się diametralnie. Zdany na łaskę rodziny, choć ta jakoś specjalnie się tutaj nie wykazuje, oraz świeżo poślubionej żony- drugiej, bo jakoś szczęścia w miłości to Leon nie ma, musi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To moja kolejna książka Adriana Bednarka, które w sumie zawsze biorę bez zbędnego zastanowienia. Tak też było i w tym przypadku.
"Dziedzictwo zbrodni" posiada, jak na nasze polskie realia, surrealistyczną fabułę, która bardziej przypomina amerykański koszmar. Niemniej jednak ta fabuła wciąga od samego początku, budując napięcie, podwyższając adrenalinę i pobudzając zainteresowanie czytelnika. Tutaj nic nie jest pewne. Nie wiadomo komu ufać, komu pomóc i gdzie leży granica pomiędzy dobre a złem? W jednej chwili ofiara staje się katem i wcale to jej nie przeszkadza. Dlaczego? Co byś zrobił, gdyby w jednej chwili Twoje dotychczasowe życie legło w gruzach? Gdybyś w mgnieniu oka stracił całą rodziną, dom, tożsamość? A ból i cierpienie tylko napędza Cię do dalszego działania? W tym momencie jedno przychodzi mi na myśl- ZEMSTA PONAD WSZYSTKO! A skoro zemsta, to przy okazji może uda się poznać prawdę o swojej rodzinie i motywu, dla którego została ona zamordowana.
Ta książka jest jedną z wielu, która zachwyciła mnie swoją fabułą, jej przebiegiem, nieobliczalnością oraz mocnym zakończeniem. Jednak to także jedna z kilku w których bohaterowie wywołuję totalnie sprzeczne uczucia. Biorąc pod uwagę ich przeszłość, trudne relacje miedzy rodzinne, to wiele można im wybaczyć. Jednak tak wiele nieodpowiedzialnych zachowań tych dwojga, ich dwulicowość oraz zalewanie problemów alkoholem, coraz bardziej działała mi na nerwy. Z jednej strony starali się zachowywać jak dojrzali, a w drugiej chwili bardziej przypominali zagubione zranione, samotne dzieci. Tego nie mogę pojąć, jak w z tak wyprawnych z uczuć i emocji morderców, z mgnieniu oka przeistaczają się w delikatnych, zakochanych dwudziestoparolatkach!
Całościowo ta książka jest na prawdę dobra, wciągająca, pełna emocji i ekscytacji, a w dodatku posiada mocne zakończenie. Jak tylko zaczęłam ją czytać, wprost nie mogłam się od niej oderwać. A dodatkowy plus także za to, że w porównaniu z innymi pozycjami spod pióra tego autora jakie przeczytała, ta jest dość lekka i przyjemna. Zdecydowanie polecam!!!

To moja kolejna książka Adriana Bednarka, które w sumie zawsze biorę bez zbędnego zastanowienia. Tak też było i w tym przypadku.
"Dziedzictwo zbrodni" posiada, jak na nasze polskie realia, surrealistyczną fabułę, która bardziej przypomina amerykański koszmar. Niemniej jednak ta fabuła wciąga od samego początku, budując napięcie, podwyższając adrenalinę i pobudzając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kocham czytać i jest to moja pasja. Pasja, której oddaję się w każdej wolnej chwili, czerpiąc z tego radość i przyjemność. Swoje opinie udostępniam na kilku portalach. Czasami pojawiają się prośby od autorów, bym przeczytała ich książki. Jeżeli choć w niewielkim stopniu zaintryguje mnie ich opis, nie waham się, szczególnie, gdy takie lektury dostaję w prezencie i to z autografem.

Taką właśnie pozycją jest "Posłaniec", debiutancka powieść Konrada Kaldyńskiego z gatunku cyberpunk. Na początek informuję, że jeszcze nigdy nie miałam styczności z tym gatunkiem literatury, więc to dla mnie również debiut. I już teraz stwierdzam, że jest to świetna powieść, która wciągnęła mnie od pierwszych stron.

Podróże międzyplanetarne, sojusze z mieszkańcami odległych światów, wszechobecne inteligentne androidy oraz inne systemy, które znacznie ułatwiają życie, niestety równie mocno to one sterują życiem ludzi, a do tego zbliżający się konflikt militarny z kimś bardzo potężnym. Wojska Sojuszu Ziemskiego mają swój plan- jak najszybciej zlikwidować zagrożenie. Dla wyszkolonych jednostek od zadań specjalnych to banalnie proste! No cóż- bynajmniej w praktyce. Wystarczy drobna "pomyłka" i cały plan legł w gruzach, a na domiar złego- dwoje zdrajców ucieka z bardzo niebezpiecznym ładunkiem. Ładunkiem, który swoim zasięgiem, dokona ogromnych zniszczeń w planecie. Wyjście jest tylko jedno- Harrison Miner, człowiek bez skrupułów, najlepszy z najlepszych, tylko on może dokonać niemożliwego. Cel- za wszelką cenę dopaść uciekinierów i odzyskać skrzynię. Nic innego się nie liczy.

W tej historii na pierwszy plan wysuwa się obraz społeczeństwa totalnie podporządkowanego sztucznej inteligencji oraz jednostkom, które nią zarządzają. Każde niegodne zachowania natychmiast były surowo tłumione. Osobiście nie jestem zwolenniczką coraz bardziej rozwijającej się sztucznej inteligencji, ponieważ jestem świadoma licznych zagrożeń, ale jednego zazdrościłam w tej powieści. Mam tutaj na myśli samoczyszczące mechanizmy, dzięki którym w trymiga cały dom miałabym posprzątany bez wysiłku. Tylko to bym przygarnęła.

Jednak najbardziej zaintrygowała mnie postać głównego bohatera. Harrison Miner to twardziel, specjalista od niemożliwego, inteligentny, zaradny i lojalny. Jego życiem jest wojsko, domem- Limea, rodziną-przyjaciele z jednostki. Jednak im dłużej towarzyszyłam mu w tej historii, tym bardziej zauważałam jego samotność, zagubienie, tęsknotę za miłością, rodziną, której nigdy nie miał, za domem z widokiem na morze, gdzie spędzałby czas, bawiąc się z dziećmi i przytulając żonę. On tego nie doświadczył i być może nigdy tego nie pozna, ale żal i ból pozostanie. Mam nadzieję, że w dalszych przygodach, autor postawi na jego drodze kogoś, kto pozwoli mu załatać te luki.
Kolejną osobą, która zrobiła na mnie silne wrażenie była Arcadia Oak, osiemnastoletnia dziewczyna, która posiadała specjalne zdolności informatyczne i dzięki temu została przydzielona do zespołu Minera. Tutaj niejednokrotnie uratowała im "tyłek", a to za sprawą ogromnego plecaka, który taszczyła codziennie oraz zwinnych paluszków. Arcadia jako młoda, subtelna i niewinna dziewczyna, swoim życiem poruszyła pewne wrażliwe struny w Harrisonie, pokazując swoją determinację, zaufanie i hart ducha w tak trudnych dla niej sytuacjach.

Jeżeli chodzi o akcję, to początkowo miała ona umiarkowane tempo, dzięki czemu mogłam dokładnie poznać i wchłonąć przedstawiony przez autora świat, po czym całość nabrała dynamiki i nie było już odwrotu. Buzująca adrenalina, czyhające dookoła niebezpieczeństwa, liczne intrygi, szemrane towarzystwo i sztuczna inteligencja, śledząca każdy twój krok. Tutaj niczego nie możesz być pewien, prócz tego, że czaka Cię masa przeróżnych emocji.

Do tej pory nie byłam zwolennikiem książek science fiction, jednak połączenie tego gatunku z uwielbianym przeze mnie kryminałem, zdecydowanie do mnie przemówiło. Z ciekawością sięgnę po kolejny tom Konrada Kaldyńskiego z tego cyklu, bo coś czuję, że to nie koniec Minera. Oczywiście gratuluję świetnego debiutu literackiego, bo taki właśnie jest "Posłaniec" i szczerze polecam go innym czytelnikom.

Kocham czytać i jest to moja pasja. Pasja, której oddaję się w każdej wolnej chwili, czerpiąc z tego radość i przyjemność. Swoje opinie udostępniam na kilku portalach. Czasami pojawiają się prośby od autorów, bym przeczytała ich książki. Jeżeli choć w niewielkim stopniu zaintryguje mnie ich opis, nie waham się, szczególnie, gdy takie lektury dostaję w prezencie i to z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Romanse czy też książki obyczajowe bardzo rzadko goszczą w mojej biblioteczce, ponieważ nie jest to moja bajka. Jednak czasami zdarzają się takie sytuacje, w których skrócony opis z tyłu oraz intrygująca przednia okładka sprawiają, że mam ochotę sięgnąć po jedną z nich. Tak było w przypadku "Dziewczyny z czerwoną parasolką", która zobaczyłam na na jednym z portali czytelniczych. Nie miała jakiś specjalnych wymagań wobec debiutu literackiego Elżbiety Gołąbeskiej, tak więc do lektury podeszłam z otwartym umysłem.

Fabuła tej powieści dotyczy miłości- pierwszej, najsilniejszej, jaka spotyka Ewę oraz Adama. Ona starsza od niego o prawie 3 lata, poznają się jeszcze w liceum i tak rozkwita między nimi uczucie. Jest pięknie, radość, szczęście, wzajemne wsparcie i bezpieczeństwo. Ona zaczyna studia, bo wie, jak ważne jest wykształcenie, tymczasem On popełnia swój pierwszy błąd. Od teraz tak właśnie będzie wyglądała ich związek- zgody i rozstania, naprzemiennie. I choć Ewa coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że ta miłość jest destrukcyjna, to oboje są od siebie uzależnieni, a ona nadal żyje nadzieją na lepsze jutro. Niestety, zagubienie Adama, jego częsta bezczynność zawodowa oraz nieudane biznesy, a do tego trudne relacje z rodzicami, powodują, że mężczyzna coraz częściej sięga po alkohol. A wtedy staje się nieobliczalny- agresja fizyczna i psychiczna wobec Ewy to już dla niej rutyna. Rutyna, której od małego przyglądają się ich dzieci. Czy kobieta w końcu odnajdzie w sobie siłę taką, jaka towarzyszy jej w życiu zawodowym, by raz na zawsze wyrwać się z tego toksycznego związku? Czy zgodnie z przyrzeczeniem kościelnym, pozostanie z Adamem na dobre i złe?

Gdy tylko zaczęłam czytać tę powieść, szybko zorientowałam się jak bardzo zaborczy jest Adam względem Ewy i że to nie będzie wróżyło nic dobrego. Nie myliłam się! Praktycznie każdy dłuższy fragment kończy się stwierdzeniem, że świat Ewy po raz kolejny legł w gruzach. Wstępnie doliczyłam się takich zdań około 7, później już całkowicie przestałam liczyć. Cała historia mieści się na niespełna 300 stronach, w których dominuje smutek, żal, rozpacz, bo tak zazwyczaj wygląda związek tej pary. Liczne kłótnie, wyzwiska kierowane do Ewy, niekiedy i wspomagane rękoczynami ze strony Adama, płacz, strach i ucieczki z domu z dla od tyrana. Ja wiem, że taka lub podobna historia ma swoje odzwierciedlenia w rzeczywistości, gdzie jedna ze stron jest ofiarą, a dla dobra dzieci i rodziny, potulnie tkwi przy swoim oprawcy, choć ma możliwości odejścia, to w przypadku tej fabuły miała już tego serdecznie dość. Nie rozumiem jak taka silna, zdecydowana i niezależna kobieta jaką jest zawodowo Ewa, prywatnie może okazać się cieniem samej siebie, który raz na zawsze jak rzep uczepił się swojej pierwszej miłości, bez względu na wszystko. Już nie mogła czytać o tym, po raz który to jej świat legł w gruzach. Ta kobieta miała przecież pieniądze, świetną pracę i jeszcze lepsze perspektywy na dalszy rozwój, ukochane dzieci, które wbrew młodemu wieku, wiele rozumiały oraz wspierającą matkę, a do tego była piękna i lubiana. Niejednokrotnie uciekała, aby zawsze do niego wrócić. Wrócić to niezdrowej relacji, do emanującego złą i napiętą atmosferą domu, gdzie czeka Adam- człowiek o dwóch obliczach, z czego ta zła jest tą dominującą. Według mnie autorka opisała ją jako taką sierotkę, która sama nie potrafi egzystować, a przynajmniej tak sama siebie widzi.

Nie jest to książka, która trafia w moje gusta, wręcz przeciwnie. Gdyby nie fakt, iż dostałam ją do recenzji, a to z kolei wiąże się z przeczytaniem jej do końca, pewnie już dawno rzuciłabym ją w kąt. Nie czytałam jej z przyjemnością i lekkością, w zamian za to czułam złość i podenerwowanie. Niestety, dla mnie ta lektura oprócz ciekawej okładki, nie ma w sobie nic interesującego. Ale oczywiście to moje subiektywne zdanie, a jak wiadomo nie jestem miłośniczką tego typu literatury.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Romanse czy też książki obyczajowe bardzo rzadko goszczą w mojej biblioteczce, ponieważ nie jest to moja bajka. Jednak czasami zdarzają się takie sytuacje, w których skrócony opis z tyłu oraz intrygująca przednia okładka sprawiają, że mam ochotę sięgnąć po jedną z nich. Tak było w przypadku "Dziewczyny z czerwoną parasolką", która zobaczyłam na na jednym z portali...

więcej Pokaż mimo to