Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Agnieszka to człowieki-instytucja, robi w kulturze😊. Jest jednocześnie partyturą, dyrygentem, orkiestrą, publicznością i Bóg wie czym jeszcze. Jednym słowem robi wszystko i nigdy gorzej niż dobrze. W książce jest zamysł dający czytelnikowi przestrzeń interpretacyjną, przemyślany „poetycki” język, przekonujący opis fragmentów rzeczywistości. Zarysowane, skondensowane migawki, mogłyby zarezonować w umyśle i emocjach czytelnika. Może gonimy za nieuchwytną Adelą, może poznajemy tych, których wkręcała w swój świat. „Agnieszka Wolny-Hamkało uwodzi językiem” – fakt, można czytać zachwycając się sformułowaniami. „Zapewnia obcowanie z dobrą literaturą”- cokolwiek by to znaczyło, potwierdzam. Ale potencjalnie dobre składniki nie stworzyły smacznej potrawy. Co najwyżej jadalną, strawną, nieszkodliwą. Chyba, że pisżącemu to czytelnikowi zabrakło wyrafinowania, wrażliwości czy wyobraźni. Znaczy nie dorósł. Dlatego nie zniechęcam.

Agnieszka to człowieki-instytucja, robi w kulturze😊. Jest jednocześnie partyturą, dyrygentem, orkiestrą, publicznością i Bóg wie czym jeszcze. Jednym słowem robi wszystko i nigdy gorzej niż dobrze. W książce jest zamysł dający czytelnikowi przestrzeń interpretacyjną, przemyślany „poetycki” język, przekonujący opis fragmentów rzeczywistości. Zarysowane, skondensowane...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jak pisać dobrą poezję Matthew Sweeney (poeta), John Hartley Williams
Ocena 7,0
Jak pisać dobr... Matthew Sweeney (po...

Na półkach:

Dobrze zorganizowany poradnik. Kompletny przegląd podstawowych elementów tworzenia poezji istotnie wpływających na jakość wiersza. Wprowadza minimum teoretyczne, zachęcając jednak przede wszystkim do praktyki. Proponuje i omawia użyteczne ćwiczenia. Klasyczność przykładów jest według mnie edukacyjną zaletą. Elementy „polonizacji” rozważań wziął na siebie Andrzej Grabowski, tworząc osobną wartość dodaną. W opozycji do szkolnych „analiz” wierszy proponuje podejście dużo bardziej twórcze, praktycznie dla każdego. Warto przeczytać by rozpoznać i unikać grafomaństwa.

Dobrze zorganizowany poradnik. Kompletny przegląd podstawowych elementów tworzenia poezji istotnie wpływających na jakość wiersza. Wprowadza minimum teoretyczne, zachęcając jednak przede wszystkim do praktyki. Proponuje i omawia użyteczne ćwiczenia. Klasyczność przykładów jest według mnie edukacyjną zaletą. Elementy „polonizacji” rozważań wziął na siebie Andrzej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dajcie książce szansę. Pamiętajcie, że ma prawie 100 lat. Pierwsza połowa jest dla dzisiejszego czytelnika koszmarna. Kaznodziejstwo, ku pokrzepieniu serc i zbudowaniu poczucia wartości zdominowanych społecznie, często biednych, niewyedukowanych kobiet. Dziś byłyby to memy z kategorii „Jesteś zwycięzcą”. Ale po tym mocno przydługim rozbiegu, kaznodziejka stopniowo zamienia się we wrażliwą, przenikliwą pisarkę. Zgodnie z głoszonymi zasadami zaczyna operować konkretem i szczegółem. I wtedy nieoczekiwanie staje się przekonująca, momentami odkrywcza. Stuletni dystans przestaje mieć znaczenie. Uwodzi czytelnika bezpretensjonalnością, szczerością i żarliwością połączoną z głębią. Dlatego warto dać jej szansę.

Dajcie książce szansę. Pamiętajcie, że ma prawie 100 lat. Pierwsza połowa jest dla dzisiejszego czytelnika koszmarna. Kaznodziejstwo, ku pokrzepieniu serc i zbudowaniu poczucia wartości zdominowanych społecznie, często biednych, niewyedukowanych kobiet. Dziś byłyby to memy z kategorii „Jesteś zwycięzcą”. Ale po tym mocno przydługim rozbiegu, kaznodziejka stopniowo ...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Inżynieria chaosu. Odporność systemów w praktyce Nora Jones, Casey Rosenthal
Ocena 6,7
Inżynieria cha... Nora Jones, Casey R...

Na półkach:

Kształtująca się synteza „dobrych praktyk”, praktycznego i wspieranego naukowo usystematyzowania (stąd inżynieria) podejścia do utrzymania systemów złożonych w obszarze IT. Chodzi o radzenie sobie/zarządzanie złożonością więc lepszą nazwą wydaje się inżynieria złożoności. Określa jakościową zmianę pomiędzy „klasycznym” podejściem inżynierskim w procesie wytwórczym (rozumianym jako implementacja projektu systemu) a utrzymaniem systemu. Powstaje złożoność, która jest efektem oddziaływania wielu różnorodnych, współzależnych i współpracujących elementów. Dlatego system zaczyna żyć własnym życiem i wymaga zmiany tradycyjnego podejścia (koncepcja/projekt/implementacja). Zaczynamy go traktować bardziej jako system naturalny niż zaprojektowany. Weryfikujemy niekoniecznie szczegółowo walidując, eksperymentujemy a nie testujemy. Przestajemy kompulsywnie poprawiać projekt/kod szukając niespójności czy „redukując” złożoność. Często redukcja złożoności jest pozorna a pracochłonne poszukiwanie luk w projekcie pozostaje w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem (nazywanym w celach naukowych 😊zasadą 80/20). Warto zauważyć, że Inżynieria chaosu jest praktycznym wariantem odpowiedzi na złożoność systemów istotnie odmiennym niż „filozofująca” i słabo zoperacjonalizowana „antykruchość”😊. (Przepraszam za eufemistyczny bełkot, ale w ten sposób powstrzymuję się od antytalebistycznych dygresji). Jeśli uznacie mój wywód za ogólnikową, wręcz pozbawioną sensu, systemową „pierdologię” 😊, to tym bardziej - zajrzyjcie do książki. Relacjonując w duuuużym uproszczeniu przyjmujemy, że kluczem do stabilnego funkcjonowania systemu jest umiejętne reagowanie na zdarzenia zakłócające. Budujemy więc sprawny, skalowalny zespól utrzymaniowy. Zdobywa on doświadczenia w reagowaniu na zakłócenia, które często sami automatycznie generujemy na produkcji!!!. Produktem jest doświadczenie indywidualne i zespołowe oraz tworzone scenariusze ograniczania szkód i sprawnego przywracania działania. Warto zauważyć, że tak tworzony system techniczno-społeczny działa jak specyficzny złożony układ adaptacyjny i wyraźnie nawiązuje do idei DevOps. Oczywiście, jak na „inżynierskość” przystało (rozumianą w opozycji do jałowego teoretyzowania), książka zawiera część praktyczną w formie kilku pogłębionych studiów przypadków.
Niestety istotną wadą książki jest jakość tłumaczenia. Tłumaczka przepuściła tekst przez lingwistyczny translator ale niestety go nie zredagowała. To spory kłopot dla czytelnika, bo opisywana dyscyplina dopiero się kształtuje. Niekiedy wpadki translacyjne to tylko humorystyczny przerywnik, ale kilka razy musiałem zajrzeć do oryginału, żeby zrozumieć opisywane zagadnienia. Jedna z najgorzej przetłumaczonych książek jakie znam ale nie obniżyłem za to oceny.

Kształtująca się synteza „dobrych praktyk”, praktycznego i wspieranego naukowo usystematyzowania (stąd inżynieria) podejścia do utrzymania systemów złożonych w obszarze IT. Chodzi o radzenie sobie/zarządzanie złożonością więc lepszą nazwą wydaje się inżynieria złożoności. Określa jakościową zmianę pomiędzy „klasycznym” podejściem inżynierskim w procesie wytwórczym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niechętnie zachęcam 😊 do przejrzenia. Trafiają się bowiem ciekawe, dobrze opracowane fragmenty czy warte przemyślenia, inspirujące stwierdzenia. Niestety trzeba za to słono zapłacić bo pisanie Bendyka naśladuje „twórczość” karykaturalnego przedstawiciela nauk społeczno-ekonomicznych. Posiadany status uwalnia niepowstrzymywaną szczodrość słowa. Spora wiedza (zaszumiona jednak nadmiarową erudycją), kompetencje analityczne, dostęp do ciekawych materiałów oraz sprawność w dość powierzchownym przyswajaniu i sztucznym uspójnianiu. Naukawy żargon zagęszczony cytowaniami i odniesieniami do bogatej bibliografii . Spójność zasymulowana perspektywą złożoności (pojawia się emergencja, samoorganizacja, atraktory, punkty zwrotne i wszechobecna entropia) oraz katastroficzną narracją. (Klif Seneki). A Bendyk jest jeszcze lewicowym, zielonym aktywistą ekologicznym i zaprzysięgłym antypisistą. Wylewa się przepełniająca go (a momentami są to wręcz dygresyjne erupcje) zideologizowana erudycja. Omnipotentny więc z konieczności często dość powierzchowny. Ale jednak trafiają się mniej wtórne i przemyślane fragmenty np. uwagi o Raporcie Rzymskim , niezły (bo zwięzły) rozdział o energetyce, odwołania do świetnej książki o antropocenie a pod koniec uwagi o rozumieniu państwa w zglobalizowanym świecie. Całość zachęca i jednocześnie odstrasza. Dlatego polecam czujne czytanie z pomijaniem ideologii, pogłębieniem erudycyjnych mielizn i przeskakiwaniem banałów..

Niechętnie zachęcam 😊 do przejrzenia. Trafiają się bowiem ciekawe, dobrze opracowane fragmenty czy warte przemyślenia, inspirujące stwierdzenia. Niestety trzeba za to słono zapłacić bo pisanie Bendyka naśladuje „twórczość” karykaturalnego przedstawiciela nauk społeczno-ekonomicznych. Posiadany status uwalnia niepowstrzymywaną szczodrość słowa. Spora wiedza (zaszumiona ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka przeglądowa, dla menedżerów chcących zrozumieć i efektywnie wykorzystać podstawy AI dla analiz Big Data. (jak precyzyjnie wskazano w podtytule). Przedstawia idee, technologie i współczesne oprogramowanie w opisywanym obszarze. Jednocześnie szeroko opisuje specyfikę i kluczowe aspekty projektów Big Data, z uwzględnieniem elastycznej budowy stosu technologicznego, wykorzystania metodyk zwinnych a nawet tworzenia zespołów. Na założonym ogólnym poziomie książka jest kompletna i wyważona jeśli chodzi o szczegóły. Sprofilowana dla dobrze zdefiniowanego odbiorcy dzięki przemyślanej strukturze i odpowiednich podsumowaniach rozdziałłw. Autor wydaje się być praktykiem, specjalistą i wie o czym pisze. Dzięki temu nawet na tak ogólnym, przeglądowym poziomie dostajemy użyteczną, kierunkową wiedzę z odnośnikami do wybranych ciekawszych źródeł oraz oczywistą możliwością „dogooglania” interesujących czytelnika szczegółów. Spójny, przemyślany obraz całości opisywanej problematyki wspomaga efektywne uzupełnianie szczegółów i pogłębianie rozumienia tematyki. Jedynie tłumacz/redaktor nie zawsze zachwycają, ale na szczęście nie są przeszkodą w rozumieniu. Choć także nie jestem w grupie docelowych odbiorców ale doceniam wiedzę, doświadczenie i staranność autora. Dodałem punkt, żeby choć trochę skompensować niezasłużone „bęcki” od rozczarowanych czytelników, którzy nie doczytali podtytułu. 😊

Książka przeglądowa, dla menedżerów chcących zrozumieć i efektywnie wykorzystać podstawy AI dla analiz Big Data. (jak precyzyjnie wskazano w podtytule). Przedstawia idee, technologie i współczesne oprogramowanie w opisywanym obszarze. Jednocześnie szeroko opisuje specyfikę i kluczowe aspekty projektów Big Data, z uwzględnieniem elastycznej budowy stosu technologicznego,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uprzedzam będzie krańcowo nieobiektywnie, wręcz zjadliwie, ale muszę bo się uduszę. To nic osobistego, nie znam autora. Mam po prostu alergię oddechową na tego typu produkcję 😊
Z podtytułem np. Rozprawka dla maturzysty albo Perspektywa ofiary systemu kształcenia byłoby adekwatniej. W skrócie -wtórność i banalność podana w erudycyjnym słowotoku. Argumenty, odniesienia, cytaty, -ciężka artyleria aby z zapałem wyważać otwarte drzwi, żeby powiedzieć to co wiadomo od czasów „Społeczeństwa bez szkoły” czy Foucaulta. Autor, jak pisze, dusił to w sobie przez 20 lat i wreszcie wypluł niepowstrzymanym słowotokiem, niestety z nieuniknionym kilkudziesięcioletnim opóźnieniem. Pseudointelektualna, wtórna papka, powierzchownie nawiązująca do etymologii, Kanta, Nietzschego, uwarunkowań historycznych a nawet matematyki i mechaniki kwantowej. Autor nie czytał raczej „Modnych bzdur” Sokala.
Zauważył oczywiście, że wszystko powiedzieli już inni (wiele razy) - bo ich cytuje. Nie zauważył jednak, że zrobili to szerzej rozumiejąc kontekst społeczno-kulturowy, a jednocześnie zwięźlej, precyzyjniej i bardziej odkrywczo. Sam chyba tyle się naczytał i namyślał, że po prostu eksplodował. Podejrzewam też próbę naukowego autoplagiatu-tzn. spopularyzowanej adaptacji rozważań ze swojej pracy magisterskiej czy artykułów do naukawych pisemek. Nawet jeśli celem było tylko trafienie pod strzechy, to należało tekst sensowniej sprofilować. Dodałem gwiazdę, za niezaplanowaną przez autora wartość lektury. Sam tekst stanowi niepodważalny dowód prezentowanych tez. Jest to epicka :) autoprezentacja ofiary systemu, który
tak namiętnie flekuje. Cytuje manifest „Dlaczego demokracja potrzebuje humanistów” a tekst przez swoją banalność, wtórność i erudycyjne zaszumienie dowodzi czegoś przeciwnego.
Polecam licealistm i początkującym studentom ale raczej jako antywzorzec. Jak grafomaństwo wsparte erudycją i pseudonaukowością zabija wszelką ciekawą myśl. Totalne zwycięstwo wytwórczości nad twórczością.

Uprzedzam będzie krańcowo nieobiektywnie, wręcz zjadliwie, ale muszę bo się uduszę. To nic osobistego, nie znam autora. Mam po prostu alergię oddechową na tego typu produkcję 😊
Z podtytułem np. Rozprawka dla maturzysty albo Perspektywa ofiary systemu kształcenia byłoby adekwatniej. W skrócie -wtórność i banalność podana w erudycyjnym słowotoku. Argumenty, odniesienia,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Decyduj - Jak podejmować lepsze decyzje w życiu i pracy Chip Heath, Dan Heath
Ocena 7,5
Decyduj - Jak ... Chip Heath, Dan Hea...

Na półkach:

Solidna pozycja poradnikowa, stworzona zgodnie z kształtującym się dla tego typu książek standardem. Bogaty i różnorodny, przeanalizowany i wyselekcjonowany materiał empiryczny. Autorzy mają świadomość własnych ograniczeń, wykazują skromność i dystans do przedstawionych rad. Wskazówki są poparte badaniami empirycznymi oraz podbudową psychologiczną. Pogrupowane tematycznie w łatwy do zapamiętania i użycia akronimem WRAP. Poszczególne rady są wyjaśniane w dobrze dobranych, prosto opisanych mini studiach przypadków. Na końcu każdego rozdziału treściwe i zwięzłe podsumowania. Osoby z pewnym doświadczeniem mogłyby czytać same podsumowania i dopiero przy niejasnościach zaglądać do tekstu rozdziału. Książkę zamyka zbiór analiz autentycznych sytuacji decyzyjnych, zgodnie z zaproponowanymi zasadami. Całość jest wspierana dodatkowymi materiałami na stronie internetowej. Główną zaletą jest położenie nacisku na sam proces decyzyjny- zbieranie informacji, budowania opcji i niezbędnego dystansu. Jednak książka ma już prawie 10 lat. W tym czasie niepewność i nieprzewidywalność oraz nieredukowalna złożoność stały się oczywistością w myśleniu o rzeczywistości. Są uwzględniany i wszechstronnie opracowane w nowych sposobach myślenia i wypracowanych metodykach np. z grupy agile czy szeroko rozumianej sieciowości. W tej perspektywie tekst wydaje się momentami niepotrzebnie rozwlekły i banalny.

Solidna pozycja poradnikowa, stworzona zgodnie z kształtującym się dla tego typu książek standardem. Bogaty i różnorodny, przeanalizowany i wyselekcjonowany materiał empiryczny. Autorzy mają świadomość własnych ograniczeń, wykazują skromność i dystans do przedstawionych rad. Wskazówki są poparte badaniami empirycznymi oraz podbudową psychologiczną. Pogrupowane tematycznie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tekstów można było słuchać po jednym, raz w tygodniu np. wracając samochodem z pracy. Doraźne komentarze do bieżącej sytuacji społeczno-politycznej, funkcjonowały jako sympatyczny przerywnik w jednostajnym, przewidywalnym do bólu jazgocie polityków i dziennikarzy TOK FM. Refleksyjny głos i intonacja Pana Stawiszyńskiego dodawały tekstom pozornej głębi. Jednak zebrane w całość w formie książki, w oderwaniu od opisanego kontekstu, męczą. W komentarzach „politycznych” daje się wyczuć „ideologiczną daninę” dla Radia TOK FM, w którym były prezentowane Nie zostały poddane selekcji ani przeredagowane, mimo że konieczność cyklicznego (tygodniowego) wygłoszenia komentarza, wymuszała powtarzalność tematów i motywów. Zresztą Pan Stawiszyński z zasady raczej referuje lub przetwarza cudze myśli niż sam tworzy inspirujące idee. Często oczywiste i banalne konstatacje okrasza wielosłowiem, używając napuszonego, pretensjonalnego języka. Złośliwie podsumowanie tematyki zebranych tekstów można zawrzeć w formule: jeba* PIS i płaskoziemców. Owszem zdarzają się ciekawe fragmenty, ale niestety gubią się w doraźnym mędrkowaniu i powtórkach.

Tekstów można było słuchać po jednym, raz w tygodniu np. wracając samochodem z pracy. Doraźne komentarze do bieżącej sytuacji społeczno-politycznej, funkcjonowały jako sympatyczny przerywnik w jednostajnym, przewidywalnym do bólu jazgocie polityków i dziennikarzy TOK FM. Refleksyjny głos i intonacja Pana Stawiszyńskiego dodawały tekstom pozornej głębi. Jednak zebrane w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki #AgileKtóryDziała. Pracuj zwinnie i skutecznie Tomasz Borowiec, Michał Dusiński
Ocena 7,8
#AgileKtóryDzi... Tomasz Borowiec, Mi...

Na półkach:

Wydaje się książką dla każdego. Świetna kwintesencja myślenia zwinnego. Bez formalizacyjno-żargonowego baroku. Autorzy uczciwie i umiejętnie dzielą się swoim bogatym doświadczeniem. Przekonująca argumentacja obalająca mity i bezrefleksyjne opinie o metodykach zwinnych. Zwięzła, prosta a jednocześnie przemyślana i oddająca istotę prezentacja SCRUM i Kanban z „lotu ptaka”. Dla nowicjuszy świetne wprowadzenie, dla bardziej doświadczonych perspektywa pozwalająca przemyśleć, uporządkować i skonfrontować własne doświadczenia. W kilka godzin czytelnik dostaje praktyczną kwintesencję zwinności w IT.

Wydaje się książką dla każdego. Świetna kwintesencja myślenia zwinnego. Bez formalizacyjno-żargonowego baroku. Autorzy uczciwie i umiejętnie dzielą się swoim bogatym doświadczeniem. Przekonująca argumentacja obalająca mity i bezrefleksyjne opinie o metodykach zwinnych. Zwięzła, prosta a jednocześnie przemyślana i oddająca istotę prezentacja SCRUM i Kanban z „lotu ptaka”....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

REWELACYJNA. Dała mi tyle, że czuję się wręcz zobowiązany bronić jej wartości. Filozof, zdyscyplinowany i konsekwentny, użył elementarnych narzędzi z przybornika filozofa (np. celne uogólnianie, precyzowanie znaczenia pojęć, logika argumentowania) do zarysowania swojego rozumienia zjawiska religii. Zwięźle, bez erudycyjnych wodotrysków, dzielenia włosa na czworo czy specjalistycznego kontekstu i żargonu tekstów filozoficznych dla filozofów. Tekst jest w fundamentalny sposób sokratejski w metodzie poszukiwania zrozumienia i jednocześnie odkrywczy. Dla ateisty, który czuje, że potoczne rozważania o sprzeczności albo komplementarności nauki i religii są toporne, dramatycznie nietrafne i jałowe poznawczo. Sam jednak nie potrafi wyjść poza ten powtarzalny do znudzenia jazgot i sformułować innej perspektywy. Craine proponuje spojrzenie na religię jako zjawisko na które składają się impuls religijny i identyfikacja. Samo stwierdzenie brzmi dość ogólnie i niewiele wnosi do zrozumienia. Jednak w kontekście przeprowadzonych w książce rozważań nabiera znaczenia. Jest zrozumiałe, przekonujące i użyteczne w ocenie innych wypowiedzi na temat religii i kształtowaniu własnych przekonań. Jako bonus dostajemy jeszcze wspaniałą lekcję filozoficznego myślenia.

REWELACYJNA. Dała mi tyle, że czuję się wręcz zobowiązany bronić jej wartości. Filozof, zdyscyplinowany i konsekwentny, użył elementarnych narzędzi z przybornika filozofa (np. celne uogólnianie, precyzowanie znaczenia pojęć, logika argumentowania) do zarysowania swojego rozumienia zjawiska religii. Zwięźle, bez erudycyjnych wodotrysków, dzielenia włosa na czworo czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Perełka. Powstrzymuję się, żeby spontanicznie nie wylać z siebie słowotoku pochlebstw i zachwytów. Nauka jako samodzielnie kierowany, personalizowany projekt. Efektywne realizacja precyzyjnie zdefiniowanego celu- (nabycie założonych umiejętności) poprzez konsekwentne zastosowanie 9 strategicznych zasad. Innymi słowami, opis metodyki realizacji specyficznej grupy projektów z obszaru rozwoju osobistego, określonych jako ultrasamouctwo. Opisane zasady są ogólne, kładą nacisk na wręcz obsesyjną optymalizację podejmowanych działań przez możliwie najlepsze dostosowanie ich do swoich możliwości i stanu wiedzy naukowej. Ogólne zasady nie są jednak pretekstem do grafomańskiego eksploatowania banałów (praktycznie norma w tej literaturze) tylko rzeczywiście definiują obszary praktycznych działań poprawiających skuteczność i efektywność projektu. Zidentyfikowane i potwierdzone „dobre praktyki” poprzez własne doświadczenia (autor zrealizował kilka imponujących projektów według zasad ultrnauki), analizę projektów klientów oraz innych ultrasamouków, studia biograficzne (wybitni ludzie jako ultrasamoucy - np. Franklin, Feynman, Einstein) oraz wybrane wyniki badań naukowych związanych z tematem. Oprócz wykorzystania zasad do podejmowania własnych projektów i poprawy efektywności samodzielnych działań edukacyjnych czytelnik ma perspektywę do przerażającej (bo konkretnej, rzetelnej wręcz wypunktowanej) refleksji nad przeciwskutecznością państwowego systemu edukacji.

Perełka. Powstrzymuję się, żeby spontanicznie nie wylać z siebie słowotoku pochlebstw i zachwytów. Nauka jako samodzielnie kierowany, personalizowany projekt. Efektywne realizacja precyzyjnie zdefiniowanego celu- (nabycie założonych umiejętności) poprzez konsekwentne zastosowanie 9 strategicznych zasad. Innymi słowami, opis metodyki realizacji specyficznej grupy projektów z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

REWELACYJNA. Nieprzemyślane i nieumiejętne wykorzystanie narzędzi filozoficznych do analizy obszaru religijności mogło skończyć się nudnym, sztampowym wstępem do filozofii religii. Zamiast tego dostaliśmy wnikliwą, precyzyjną ale pozbawianą zbędnego balastu pojęciowego autorską refleksję filozofa nad religią. Gutting pokazuje, że dyskusja o Bogu i religii nie musi sprowadzać do wytartych wręcz banalnych argumentów teistycznych zderzanych z prostactwem nowych ateistów (Dawkins i spółka). Dobór rozmówców, układ wywiadów oraz głęboko przemyślane i wiele wnoszące komentarze sprawiają, że czytelnik ma wrażenie uczestniczenia w szeroko zakrojonej i dobrze moderowanej dyskusji. Kolejną zaletą jest swoista prostota. Gutting kieruje rozmówców na fundamentalne zagadnienia i podstawową logikę ich przekonań, dodatkowo wyjaśniając wybrane kluczowe idee. Nie ma tworzenia rozbudowanych pojęciowo, złożonych argumentów naukowych i szukania miejsca dla Boga w niedeterminiźmie i ograniczeniach poznania naukowego, jak to niekiedy robią naukowcy np. z otoczenia profesora Hellera. Jednocześnie, mimo tej pozornej prostoty i mistrzowskiej zwięzlości prezentacji przedstawione rozważania są subtelne oraz inspirujące, niekiedy wręcz odkrywcze.

REWELACYJNA. Nieprzemyślane i nieumiejętne wykorzystanie narzędzi filozoficznych do analizy obszaru religijności mogło skończyć się nudnym, sztampowym wstępem do filozofii religii. Zamiast tego dostaliśmy wnikliwą, precyzyjną ale pozbawianą zbędnego balastu pojęciowego autorską refleksję filozofa nad religią. Gutting pokazuje, że dyskusja o Bogu i religii nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Główną zaletą książki jest „zgrabna zwięzłość”. Czytelnik dostaje 25 arbitralnie wybranych „strategii” wspierających skuteczną i efektywną realizację zadań/celów. Kilka to typowe, ogólnie znane wskazówki z zakresu organizacji i zarządzania czasem. Jednak główna wartość książki to wskazywanie znaczenia mechanizmów neurologicznych ( poziom głębokiego przetwarzania) w kształtowaniu wartościowych nawyków. Zwięzłość powoduje, że w zakresie strategii są przedstawiane proste ( i przez to użyteczne) instrukcje obsługi niektórych z takich mechanizmów a nie ich rzeczywiste wyjaśnienie. Jednak mimo tego ( a może dzięki temu) jest użyteczna. Autorowi udało się też zamieścić kilka ciekawych, mniej banalnych spostrzeżeń np. strategie 3, 7, 11, 17, 23-25. Minął czas założony na napisanie opinii więc kończę, zgodnie ze strategią 7: Naucz się grać w grę „Ile mogę zrobić” 😊

Główną zaletą książki jest „zgrabna zwięzłość”. Czytelnik dostaje 25 arbitralnie wybranych „strategii” wspierających skuteczną i efektywną realizację zadań/celów. Kilka to typowe, ogólnie znane wskazówki z zakresu organizacji i zarządzania czasem. Jednak główna wartość książki to wskazywanie znaczenia mechanizmów neurologicznych ( poziom głębokiego przetwarzania) w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uspokajam tych którzy kupili. Książkę warto przeczytać w całości. Nie muszę jej wychwalać, broni się sama. Model korygowania przez umysł pierwotnych impulsów mózgu jest przekonujący, prosty i wystarczająco funkcjonalny. Został wyczerpująco opisany z detalami, dygresjami ale z naciskiem na praktyczne wykorzystanie. Perspektywa i narracja terapeutów – naukowców ma jednak pewne wady dla czytelnika, który nie jest jeszcze pacjentem. Autorzy czują się zmuszeni do szerokiego zaprezentowania swoich doświadczeń z prowadzonych terapii, prowadząc nas przez „meandry” metody z kilkoma reprezentatywnymi pacjentami. Jeden z moich prywatnych podziałów poradników psychologicznych to nurt terapeutyczny (terapeuci) i nurt (samo)rozwoju (dziennikarze naukowi, coache, mówcy motywacyjni, „samozwańcy”). Terapeuci pisząc widzą pacjentów (co znacznie utrudnia traktowanie czytelnika jak inteligentnego partnera) i są najczęściej bardzo dumni ze zdobytego doświadczenia, wypracowanych metod i osiągniętych wyników. Są autorami „metody” więc najbardziej kompetentnymi do jej zaprezentowania i interpretowania. Bardzo oszczędnie odwołują się do innych podejść, raczej podkreślając oryginalność swojego. (kultura rywalizacji o prestiż i granty w ramach społeczności naukowej jest dość bezwzględna). Jako naukowcy odnoszą się jednak do badań empirycznych, które służą do uwiarygodnienia ich metody. Eksponują „naukowość” metody przez (niekiedy nawet pretensjonalne) nazewnictwo i definicje. Wielokrotne tłumaczą i argumentują rzeczy już oczywiste chyba nawet dla potencjalnego, zagubionego i potrzebującego pomocy „pacjenta”, a co dopiero dla czytelnika. Przedstawiona metoda bazuje na „właściwym” (zgodnym z Prawdziwym Ja) odczytywaniu impulsów z mózgu. Autorzy leczą uzależnienia i inne destruktywne nawyki, więc skupiają się głownie na rozbrajaniu „zwodniczych impulsów”. Jednak nabyta umiejętność może posłużyć także rozumieniu sygnałów wspierających intuicję naszego Prawdziwego Ja. Wydaje się, że książka znacznie zyskałaby na wartości (tracąc być może na objętości) gdyby pomógł zredagować ją ktoś ze świeżym spojrzeniem i przeglądem literatury spoza „bańki” autorów np. kompetentny dziennikarz naukowy.

Uspokajam tych którzy kupili. Książkę warto przeczytać w całości. Nie muszę jej wychwalać, broni się sama. Model korygowania przez umysł pierwotnych impulsów mózgu jest przekonujący, prosty i wystarczająco funkcjonalny. Został wyczerpująco opisany z detalami, dygresjami ale z naciskiem na praktyczne wykorzystanie. Perspektywa i narracja terapeutów – naukowców ma jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka w przeciwieństwie do większości pozycji z obszaru rozwoju osobistego jest wypełniona nierozwodnioną treścią. Autorzy nie próbują dawkować wiedzy ani nie popadają w autoreklamę. Zamiast prezentacji zagadnień postaram się po prostu zachęcić. Punktem wyjścia jest pytanie: Dlaczego nie staję się człowiekiem jakim chciałbym być ? Mniej i bardziej znane fakty dotyczące szeroko rozumianej zmiany są tu sprowadzane do dobrze zdefiniowanych i wyjaśnionych, opartych na teorii popartej doświadczeniem autora, intuicyjnie zrozumiałych modelach analitycznych. Ich zastosowanie umożliwia zaplanowanie, zainicjowanie, przeprowadzenie i utrzymanie efektów zmiany. Przykłady związane z opisywanymi zagadnieniami są zwięźle opisane, przekonujące, budujące rozumienie. Ciekawa propozycja rozwinięcia pętli nawyku ( „Nawyk” Duhhig ) wskazuje kiedy efektywny będzie prosty nawyk a kiedy uważność. Użytecznym chwytem jest zastosowanie koncepcji Blancharda do „wewnętrznego pracownika”. Bardzo pomocny jest nacisk na rolę środowiska - systematyczne wskazywanie mechanizmów oddziaływania i źródeł dynamiki otoczenia. Nie męczy nawet analiza zjawisk ogólnie znanych, bo widzimy je w kontekście proponowanych modeli/narzędzi rozwijając przy tym swoje umiejętności korzystania z przedstawionych metod. Dla przekonanych o jałowości coachingu niewątpliwa wartość książki będzie wyzwaniem Ogólnie dobrze zbalansowana całość prowokuje czytelnika do przemyśleń, refleksji i eksperymentów z proponowanymi narzędziami.
Smaczki
Mike Tyson: „Każdy ma plan, dopóki nie dostanie pięścią w twarz.”
Analiza w kontekście oddziaływania środowiska korporacyjnego.
Frankl, ( „W poszukiwaniu sensu”), który przeżył Auschwitz, pisze że poszukiwanie sensu może nas ocalić nawet w najbardziej niewyobrażalnych środowiskach.
Tłumacz mógł sie bardziej postarać . Polszczyzna jest co prawda płynna ale niekiedy „zgrzyta” (zwłaszcza kluczowe fragmenty) z powodu widocznych poważniejszych i drobnych wpadek translacyjnych . Niedobrze gdy analizując treść trzeba się jeszcze zastanawiać czy czasem tłumacz nie zbłądził.

Książka w przeciwieństwie do większości pozycji z obszaru rozwoju osobistego jest wypełniona nierozwodnioną treścią. Autorzy nie próbują dawkować wiedzy ani nie popadają w autoreklamę. Zamiast prezentacji zagadnień postaram się po prostu zachęcić. Punktem wyjścia jest pytanie: Dlaczego nie staję się człowiekiem jakim chciałbym być ? Mniej i bardziej znane fakty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka może być olśnieniem dla nastolatka lub kogoś dotychczas konsekwentnie unikającego literatury z obszaru samorealizacji czy (auto)coachingu. Proste przesłanie, że niedobrze ograniczać się do krytycznej oceny faktów i zdarzeń (archetyp sędziego), bo jest to źródło niekonstruktywnych napięć i konfliktów prowadzących nas w ślepą uliczkę nazwaną „bagnem sędziego”. A alternatywą jest refleksja i świadomy wybór innej, konstruktywnej postawy. Zamiast nawykowej reakcji oceniającej, spokojna refleksja i otwarta postawa (archetyp ucznia). Prosty schemat, przeniesiony na pretensjonalną fabułę. Fabularny mistrz z namysłem dawkuje głębokie prawdy a uczeń doznaje kolejnych objawień (klimat można kojarzyć z prozą Hessego, Castanedy czy Campbella). Sensowny i użyteczny przekaz być może jest ale został skutecznie ukryty w pretensjonalnej, rozwadniającej fabule. Niestety bez tego fabularnego rozwadniacza paliwa starczyłoby najwyżej na kilka stron. Natomiast wielostronicowa narracja skrojona pod stopniowe "mini-olśnienia" ucznia żeby dotrzeć do banalnej konkluzji jest zabójcza dla lektury. (jak oglądanie spowolnionego filmu). Dla wytrwałych wielbicieli prozy ezoteryczno-antropologicznej o masochistycznym zacięciu :)

Książka może być olśnieniem dla nastolatka lub kogoś dotychczas konsekwentnie unikającego literatury z obszaru samorealizacji czy (auto)coachingu. Proste przesłanie, że niedobrze ograniczać się do krytycznej oceny faktów i zdarzeń (archetyp sędziego), bo jest to źródło niekonstruktywnych napięć i konfliktów prowadzących nas w ślepą uliczkę nazwaną „bagnem sędziego”....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kupiłem bo spis treści zasugerował, że będzie to zwarty i (drugie wydanie) przemyślany przegląd idei i słów/haseł kluczy modnych we współczesnym coachingu (przepraszam procesie transpersonalnym bo autor odcina się od ośmieszanego coachingu). Początkowe rozdziały to mocno zniechęcający słowotok. Stosunek treści /ilości słów waha się na poziomie 0,1-0,3. Język pusty i chaotyczny, z „zawężoną” logiką jak z motywacyjnej mantry dla mniej żwawych mentalnie. Już miałem zrezygnować, ale wymyśliłem sobie zabawę, zaimprowizowane „minibadanie” – Gibas jako zjawisko kulturowe i rynkowe. Wydaje się, że „nieogarnięty” język jest bowiem tylko objawem podstawowego problemu autora, który widać ma za sobą wiele lektur w szeroko zakreślonym obszarze. Stara się sprawnie pochłaniać teksty i przerabiać na nauczycielską /trenerską papkę oraz historyjki dla klientów swoich szkoleń. Brak mu filozoficznego spojrzenia i warsztatu, intelektualnego nawyku umożliwiającego wartościową syntezę przyswajanych treści i refleksję na poziomie metafizycznym. To pozwoliłoby odróżnić pustosłowie i banał od głębi (słowo głębia jest u autora równie nieodłączną jak pustą częścią wielu sformułowań), odsiać szum i uporządkować chaos a dopiero potem proponować kierunek, znajdować metafory oraz narzędzia do przybornika trenera. Niestety zamiast tego mamy objawienia:
Jesteśmy całością złożoną z tego, co fizyczne, jak i z tego co psychiczne, a ponadto z tego, co duchowe. Działamy jak system naczyń połączonych i jeśli nie zachodzi w nas synergia pomiędzy tymi przestrzeniami, to przeżywamy nasze życie, nigdy nie doświadczając jego prawdziwej pełni.
(może warto sporządzić listę Gibasówek, odpowiednik kultowych szaranowiczówek).
Jednak muszę podkreślić, że zostałem nagrodzony za cierpliwość. Ostatnie rozdziały, od Medytacji, okazały się na tle poprzednich znacznie przyzwoitsze tzn. współczynnik treści/liczby słów wzrósł powiedzmy do 0,5-0,8.Może taki był zabieg autora- stworzyć dno żeby się od niego odbić 😊
Ale paradoksalnie jego aż do bólu komercyjne nastawienie i podążanie za klientem, które mocno zubaża książkę, może być kluczem dla atrakcyjności i swoistej skuteczności prowadzonych szkoleń.

Kupiłem bo spis treści zasugerował, że będzie to zwarty i (drugie wydanie) przemyślany przegląd idei i słów/haseł kluczy modnych we współczesnym coachingu (przepraszam procesie transpersonalnym bo autor odcina się od ośmieszanego coachingu). Początkowe rozdziały to mocno zniechęcający słowotok. Stosunek treści /ilości słów waha się na poziomie 0,1-0,3. Język pusty i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Szahaja czytać warto, zawsze, cokolwiek napisze. Erudyta, łączy szeroką wiedzę socjologiczną, psychologiczną, kulturową na gruncie idei politycznych. Prosty, logiczny język, czyta się świetnie z większym lub mniejszym namysłem. Niestety tym razem trafiło się z mniejszym. Tytuł kolejnej książki z cyklu „felietony zebrane” można żartobliwie strawestować „Szahaizm wyczerpania”. Początkowe felietony jak na standardy Szahaja niezachwycające. Słowotok wyprodukowany ze zgrabnie ale powierzchownie połączonych stereotypów i banałów. Bardziej dopracowane i ciekawsze miejsca to niestety autopowtórzenia. Na szczęście trafiło się kilka ciekawszych „zaczynów mini-analiz” jak np. „Epidemia narcyzmu”, „Kapitalizm i szmira”, „Zmierzch multikulti”. Oczywiście te moje drobne uszczypliwości to zwykłe poszczekiwanie ratlerka wynikające tylko z dobrze pojętej troski o poziom Idola, od którego tyle się nauczyłem. Nowi czytelnicy Profesora powinni mnie zignorować i natychmiast przystąpić do pilnego czytania. Pozdrawiam Profesora i z niecierpliwością czekam na kolejne odkrywcze książki.

Szahaja czytać warto, zawsze, cokolwiek napisze. Erudyta, łączy szeroką wiedzę socjologiczną, psychologiczną, kulturową na gruncie idei politycznych. Prosty, logiczny język, czyta się świetnie z większym lub mniejszym namysłem. Niestety tym razem trafiło się z mniejszym. Tytuł kolejnej książki z cyklu „felietony zebrane” można żartobliwie strawestować „Szahaizm...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest warta przeczytania lub choćby uważnego, wybiórczego przejrzenia. Wydaje się jednak, że nie odzwierciedla doświadczenia i wiedzy autora. Chyba tylko jego inżynierski rodowód spowodował, że omówienia książki to mocno nawiązują do myślenia i zasad projektowych. Robi to książce krzywdę , bo na tle bogatej literatury wokół fenomenu myślenia i działania projektowego wypada dość blado. Jej główną zaletą jest konsekwentnie prezentowany i ciekawie omówiony radykalizm zawarty w haśle – powody to bzdura. Interesujące są też "porady" silnie różnicujące działania skierowane do wewnątrz oraz prezentowane zachowania. Bardzo dobry jest rozdział 3 o wyrywaniu się ze stagnacji, opisujący elementy kreatywnego myślenia. Omawia interesujący sposób przeformułowywania problemów oraz przedstawia zwięzły ale szeroki przegląd metod heurystycznych wraz z użyteczną infografiką . Siłą książki są także omówione narzędzia nakierowane na autorefleksję, jak projekcja czy zasada odwrócenia z propozycjami różnorodnych ćwiczeń. Niestety spore partie lektury to oczywiste, banalne uwagi, psujące obraz całości . Przy całym szacunku dla osiągnięć inżynierskich autora, jego doświadczeń edukacyjnych i zmysłu obserwacji zabrakło krytycznej selekcji materiału i dopracowania „psychologicznych smaczków”. Odnosi się wrażenie jakby książka miała głównie zachęcić do prowadzonych przez autora kursów instytutu d.school.

Książka jest warta przeczytania lub choćby uważnego, wybiórczego przejrzenia. Wydaje się jednak, że nie odzwierciedla doświadczenia i wiedzy autora. Chyba tylko jego inżynierski rodowód spowodował, że omówienia książki to mocno nawiązują do myślenia i zasad projektowych. Robi to książce krzywdę , bo na tle bogatej literatury wokół fenomenu myślenia i działania...

więcej Pokaż mimo to