W Polsce, czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata

Okładka książki W Polsce, czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata Edwin Bendyk
Okładka książki W Polsce, czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata
Edwin Bendyk Wydawnictwo: Polityka reportaż
360 str. 6 godz. 0 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Polityka
Data wydania:
2020-04-27
Data 1. wyd. pol.:
2020-04-27
Liczba stron:
360
Czas czytania
6 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364076954
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Gospodarka i entropia. Jak wyjść z polikryzysu? Edwin Bendyk, Alicja Boryń, Ivar Ekeland, Zenon Foltynowicz, Maciej Grodzicki, Jerzy Hausner, Aleksander Jakimowicz, Andrzej Kassenberg, Michał Krzykawski, Joanna Kulczycka, Mikołaj Lewicki, Michał Możdżeń, Jan Oleszczuk-Zygmuntowski, Wojciech Paprocki, Jan Popczyk, Bożena Ryszawska, Wojciech Stanek, Magdalena Wojnarowska
Ocena 0,0
Gospodarka i e... Edwin Bendyk, Alicj...
Okładka książki Znak nr 818-819 / 2023 Edwin Bendyk, Dorota Brauntsch, Sylwia Chutnik, Diana Dąbrowska, Kamil Fejfer, Olga Gitkiewicz, Aleksandra Grzemska, Dominika Kozłowska, Małgorzata Lebda, Paweł Majewski, Krzysztof Marciniak, Andrzej Muszyński, Monika Ochędowska, Piotr Oczko, Zośka Papużanka, Janusz Poniewierski, Michał Potocki, Patryk Pufelski, Bianka Rolando, Ola Synowiec, Ola Szmida, Redakcja Miesięcznika ZNAK
Ocena 7,0
Znak nr 818-81... Edwin Bendyk, Dorot...
Okładka książki Oświecenie, czyli tu i teraz Edwin Bendyk, Iwona Kurz, Adam Lipszyc, Rafał Matyja, Paweł Mościcki, Łukasz Ronduda, Agata Sikora, Olga Stanisławska, Tomasz Szerszeń
Ocena 7,0
Oświecenie, cz... Edwin Bendyk, Iwona...
Okładka książki Teksty Drugie nr 1 / 2020 Monika Bakke, Joanna Bednarek, Edwin Bendyk, Jerzy Franczak, Marek Kazimierczak, Michał Kłosiński, Paweł Majewski, Jakub Momro, Paweł Mościcki, Jan Pomorski, Redakcja pisma Teksty Drugie, Wojciech Tomasik, Marta Tomczok, Przemysław Witkowski, Szymon Wróbel
Ocena 10,0
Teksty Drugie ... Monika Bakke, Joann...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
97 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
743
668

Na półkach:

Jednak mocno się zestarzała, choć nadal daje do myślenia. Hermetyczny, trudny język.

Jednak mocno się zestarzała, choć nadal daje do myślenia. Hermetyczny, trudny język.

Pokaż mimo to

avatar
1126
953

Na półkach: ,

Bardzo podoba mi się przywołana przez Edwina Bendyka definicja polityki: "Polityka to sztuka negocjowania działań w zróżnicowanym gronie interesariuszy o odmiennych interesach partykularnych, ale jednym strategicznym. Ten interes strategiczny to oczywiście przeżycie i perspektywa przeżycia w przyszłości".
Książka Edwina Bendyka, a właściwie zbiór jego tekstów, niesie zdecydowanie więcej pytań (i generuje kolejne w czasie lektury i interakcji z tekstem) niż odpowiedzi.
Rzeczywistość i problemy z jakimi się borykamy są złożone. I nie ma prostych rozwiązań. A zmiana wymaga naszego zaangażowania i wzięcia na siebie odpowiedzialności. Wszelkie próby projektowania przyszłości są tyle fascynujące, co jałowe.
Dla mnie była to jednak bardzo ciekawa lektura, choć momentami trudna i monotonna, nieporywająca. Bendyk streszcza teorie i idee rozmaitych naukowców i filozofów, więc to świetna okazja, by się douczyć trochę z dziedziny ekonomii i nauk społecznych. Nie żałuję. I polecam.

Bardzo podoba mi się przywołana przez Edwina Bendyka definicja polityki: "Polityka to sztuka negocjowania działań w zróżnicowanym gronie interesariuszy o odmiennych interesach partykularnych, ale jednym strategicznym. Ten interes strategiczny to oczywiście przeżycie i perspektywa przeżycia w przyszłości".
Książka Edwina Bendyka, a właściwie zbiór jego tekstów, niesie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
321
31

Na półkach:

Niechętnie zachęcam 😊 do przejrzenia. Trafiają się bowiem ciekawe, dobrze opracowane fragmenty czy warte przemyślenia, inspirujące stwierdzenia. Niestety trzeba za to słono zapłacić bo pisanie Bendyka naśladuje „twórczość” karykaturalnego przedstawiciela nauk społeczno-ekonomicznych. Posiadany status uwalnia niepowstrzymywaną szczodrość słowa. Spora wiedza (zaszumiona jednak nadmiarową erudycją),kompetencje analityczne, dostęp do ciekawych materiałów oraz sprawność w dość powierzchownym przyswajaniu i sztucznym uspójnianiu. Naukawy żargon zagęszczony cytowaniami i odniesieniami do bogatej bibliografii . Spójność zasymulowana perspektywą złożoności (pojawia się emergencja, samoorganizacja, atraktory, punkty zwrotne i wszechobecna entropia) oraz katastroficzną narracją. (Klif Seneki). A Bendyk jest jeszcze lewicowym, zielonym aktywistą ekologicznym i zaprzysięgłym antypisistą. Wylewa się przepełniająca go (a momentami są to wręcz dygresyjne erupcje) zideologizowana erudycja. Omnipotentny więc z konieczności często dość powierzchowny. Ale jednak trafiają się mniej wtórne i przemyślane fragmenty np. uwagi o Raporcie Rzymskim , niezły (bo zwięzły) rozdział o energetyce, odwołania do świetnej książki o antropocenie a pod koniec uwagi o rozumieniu państwa w zglobalizowanym świecie. Całość zachęca i jednocześnie odstrasza. Dlatego polecam czujne czytanie z pomijaniem ideologii, pogłębieniem erudycyjnych mielizn i przeskakiwaniem banałów..

Niechętnie zachęcam 😊 do przejrzenia. Trafiają się bowiem ciekawe, dobrze opracowane fragmenty czy warte przemyślenia, inspirujące stwierdzenia. Niestety trzeba za to słono zapłacić bo pisanie Bendyka naśladuje „twórczość” karykaturalnego przedstawiciela nauk społeczno-ekonomicznych. Posiadany status uwalnia niepowstrzymywaną szczodrość słowa. Spora wiedza (zaszumiona ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3
2

Na półkach:

Polecam! Syntetyczne ujęcie sytuacji politycznej na świecie w relacji rozwoju gospodarczego i energii niezbędnej do rozwoju. Ciekawy opis nieuchronnego końca PRL przewidzianego przez niektórych ekonomistów kontekście bilansu energii opartej na węglu. Przejście do wspóczesności i analiza sytuacji Polski poszerza pogląd Czytelnika na politykę światową. Autor czyni to w duchu Grahama Alisona (Skazani na wojnę?) i pokazuje szeroką perspektywę w której należy patrzeć na politykę. Autor odnosi się do aktualnej sytuacji Polski pod zarządem PIS (w skrócie Polski PIS) i rysuje całkiem sensowne prognozy. Książka napisana jasnym zrozumiałym językiem i dobrze się czyta. Polecam!

Polecam! Syntetyczne ujęcie sytuacji politycznej na świecie w relacji rozwoju gospodarczego i energii niezbędnej do rozwoju. Ciekawy opis nieuchronnego końca PRL przewidzianego przez niektórych ekonomistów kontekście bilansu energii opartej na węglu. Przejście do wspóczesności i analiza sytuacji Polski poszerza pogląd Czytelnika na politykę światową. Autor czyni to w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1237
264

Na półkach: , ,

Odradzam.
Niekompletne, oparte na lewicowych przekonaniach autora wybiórcze spojrzenie na świat i procesy.
Dodatkowo dyskwalifikuje go jako autora temperament polityczny. Używanie wielokrotnie zwrotu "Polska PIS" pokazuje, że nie potrafi on odejść od swoich fobii.
Dlatego więc jego refleksje i oceny są skażone brakiem dystansu do polityki i dlatego niewiarygodne.
Autor jest również zaczarowany może przez Olgę Tokarczuk.
Ale traktowanie jej jako Boga literatury i wyroczni w sprawach społecznych i literackich to jednak duża przesada.
Czyli fałszywa diagnoza rzeczywistości z mocnym przechyłem lewicowym i brakiem dystansu. Niewiarygodna.
Strata czasu.

Odradzam.
Niekompletne, oparte na lewicowych przekonaniach autora wybiórcze spojrzenie na świat i procesy.
Dodatkowo dyskwalifikuje go jako autora temperament polityczny. Używanie wielokrotnie zwrotu "Polska PIS" pokazuje, że nie potrafi on odejść od swoich fobii.
Dlatego więc jego refleksje i oceny są skażone brakiem dystansu do polityki i dlatego niewiarygodne.
Autor...

więcej Pokaż mimo to

avatar
312
89

Na półkach: ,

Trochę przygnębiajacs rozprawa o tym dokąd zmierza świat i i my w Polsce. Moim zdaniem wartościowa pozycja, chociaż mocno nakierowana na konkretne opcje polityczne. Daje do myślenia jak głęboko są zakorzenione pewne problemy i przywary Polaków

Trochę przygnębiajacs rozprawa o tym dokąd zmierza świat i i my w Polsce. Moim zdaniem wartościowa pozycja, chociaż mocno nakierowana na konkretne opcje polityczne. Daje do myślenia jak głęboko są zakorzenione pewne problemy i przywary Polaków

Pokaż mimo to

avatar
431
57

Na półkach:

Wartościowa praca o Polsce, ale też o Europie i świecie, widziana z perspektywy liberalno-lewicowej. Aczkolwiek pozycja ta może okazać się również interesująca dla tych nieco bardziej konserwatywnych czytelników, bowiem Edwin Bendyk całkiem celnie diagnozuje przyczyny zdobycia władzy (i trwania przy niej) przez obóz Zjednoczonej Prawicy, bez pseudointelektualnego zadęcia, jakie nierzadko udziela się komentatorom po tej samej strony barykady. Inna sprawa, że konkluzje Bendyka dotyczące średnio- i długoterminowych skutków rządu PiS-u i jego przystawek dla Polski mogą wydawać się w niektórych punktach nadmiernie pesymistyczne. Zwłaszcza mam na myśli wyhamowanie trendów konwergencyjnych względem Europy Zachodniej (albo wręcz rozpoczęcie kolejnej dywergencji po 2030 r.). W tak złożonej i trudnej do przewidzenia długofalowo rzeczywistości pozostaje mieć nadzieje, że prognozy Bendyka z czasem okażą się nietrafione, zwłaszcza że jak powiedział Niels Bohr, "prognozowanie jest trudne, zwłaszcza wtedy gdy dotyczy przyszłości". Aczkolwiek obserwując scenę polityczną, zbyt często może się wydawać, że "W Polsce, czyli wszędzie..." to nie ostrzeżenie, a opowieść o nieuknionym.

Wartościowa praca o Polsce, ale też o Europie i świecie, widziana z perspektywy liberalno-lewicowej. Aczkolwiek pozycja ta może okazać się również interesująca dla tych nieco bardziej konserwatywnych czytelników, bowiem Edwin Bendyk całkiem celnie diagnozuje przyczyny zdobycia władzy (i trwania przy niej) przez obóz Zjednoczonej Prawicy, bez pseudointelektualnego zadęcia,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
685
525

Na półkach:

Chciałabym, żeby to była tylko dystopia, ale ta książka to w całej okazałości non-fiction. Znakomity przykład świetnej publicystyki, napisanej przystępnie, ale opartej na solidnych podstawach literaturowych.

Bendyk wyraźnie wskazuje, że znany nam dotychczas świat dobiegł końca, a nasza cywilizacja - zgodnie z nieubłaganymi prawami termodynamiki - dotarła do granic rozwoju w dotychczasowym modelu. Nasza niewrażliwość na liczne znaki ostrzegawcze i permanentne lekceważenie ostrzeżeń ze strony uczonych i młodych aktywistów prędzej niż spodziewaliśmy się doprowadziła nas na skraj "klifu Seneki". Pandemia koronawirusa dodatkowo ujawniła, jak krucha jest współczesna cywilizacja, a zarazem pozwoliła dostrzec, że ludzie są zdolni do nadspodziewanie zdecydowanych akcji w obliczu katastrofy.

W książce świetnie opisane zostały przemiany społeczne, kulturowe, gospodarcze i polityczne, które doprowadziły świat do kryzysu. Padają też pytania o stan Polski: czy przetrwa do 2030 r., czy też kolejny raz wybierzemy scenariusz rozkładu, przećwiczony już po II wojnie światowej, a następnie w trakcie transformacji gospodarczej, w tym nieudolnie zmarnowanej możliwości transformacji energetycznej?
O tym, że kapitalizm się, doprowadzając do katastrofy ekologicznej i klimatycznej, wiadomo - wbrew powszechnej opinii - nie od początku lat 70. XX wieku (słynny Raport Klubu Rzymskiego),ale od czasów Marksa: w filozofii marksowskiej (nie marksistowskiej) wyraźnie akcentowane są wątki ekologiczne. Kiedy niemieccy komuniści cytowali wybiórczo Marksa pisząc, że "praca jest źródłem wszelkiego bogactwa", on odpowiadał że "praca nie jest źródłem wszelkiego bogactwa, bo w równej mierze źródłem wartości użytkowych jest przyroda (...)". Dowodził drobiazgowo jak bardzo złożona jest struktura akumulacji kapitału i kapitalistycznej eksploatacji, której pełne koszty są ukrywane. Podobnie, jak ukrywany jest faktyczny koszt pracy (komuniści podejmowali głównie ten wątek, bo szukali dowodu na wyzysk robotników),tak ukrywane są koszty zewnętrzne (w tym degradacja środowiska, zdrowia ludzkiego itd.),które nie są wliczane do rachunku ekonomicznego (obszernie pisał o tym Jason Moore w Capitalism in the Web of Life).

Złudzenie "taniej natury", jakie opisywał Marks, dotyczy nie tylko świata przyrody, ale także państw/cywilizacji kolonizowanych przez wczesne państwa kapitalistyczne (w tym eksploatacja ludności rdzennej, niewolników) a wcześniej feudalne (np. niewolniczy wyzysk chłopów w Rzeczypospolitej). W miarę wyczerpywania się zasobów kapitalizm, pozbawiony prostych źródeł akumulacji kapitału (robotnicy, przyroda, niewolnicy, imigranci),poszukuje wciąż nowych obszarów (nieodpłatna praca opiekuńcza i domowa, offshoring - który nie jest niczym innym, jak szukaniem taniej pracy, możliwość eksportu degradacji środowiska).

Próba połączenia dalszej akumulacji kapitału i zysków wielkich korporacji z jednoczesnym ograniczeniem eksternalizacji kosztów jest drogą do nikąd. Politycy muszą zmierzyć się z faktem, że utrzymanie dalszego wzrostu oznacza dalszy wzrost kosztów (bo topnieją zasoby ziemi) - ale nie chcą tego uznać, bo walczą o utrzymanie władzy, której głównym wsparciem jest lobby kapitałowe. Czy jesteśmy zdolni do zmiany paradygmatu, skoro siłą sprawczą zmian (pośrednio) są korporacje? Bendyk stawia tezę, że nie da się zmodyfikować kapitalizmu (rozumianego jako system, którego osią jest akumulacja kapitału) - trzeba wymyślić nowy ład, w którym otwarcie uznamy, że nie tylko nie ma już żadnych nadwyżek (nie ma czego akumulować),ale jesteśmy po uszy zadłużeni.

Oczywiście na razie chronią nas przed "klifem Seneki" resztki zasobów energetycznych, resztki taniej pracy w Afryce i Azji, ale także resztki cierpliwości prekariatu i nieodpłatnie pracujących kobiet. I te resztki należy wykorzystać, żeby przestawić wajchę ze wzrostu na minimalny poziom zaspokojenia potrzeb (który polityk ośmieli się to powiedzieć wyborcom?),ze sprawiedliwości dystrybutywnej na sprawiedliwość kontrybutywną i ze starych na nowe źródła energii (które w krótkim okresie będą oznaczały gigantyczne nakłady, bo przecież chodzi nie tylko o wytwarzanie energii, ale także jej całkiem na nowo przemyślany system dystrybucji i magazynowania).

Trzecia rewolucja przemysłowa jest zarazem pierwszą, której nie towarzyszy pojawienie się żadnej technologii prometejskiej. Pojęcie to (wprowadzone przez Georgescu-Roegena w książce Energy and Economic Myths) w uproszczeniu oznacza technologię zdolną rozwiązać problem granic wzrostu związanych nieubłaganie z prawami termodynamiki. Czy zatem aby na pewno mamy do czynienia z trzecią rewolucją przemysłową?

Możemy szukać nadziei w cyfryzacji, sztucznej inteligencji (AI),ale warto sobie zdać sprawę, że aby rewolucja przemysłowa miała charakter skoku produktywności (a tym samym pozwalała na odzyskanie zdolności akumulacji kapitału) potrzebna jest nie tylko myśl (innowacja),ale także wspomniana wcześniej technologia prometejska. W przypadku rewolucji wieku pary (pisał o tym m.in. Mauro Bonaiuti) było to przejście od drewna do węgla, w przypadku drugiej rewolucji przemysłowej - ropa naftowa, która przebiła węgiel gęstością energetyczną. W przypadku trzeciej rewolucji wydawało się, że będzie to atom - który jednak odrzucono ze względów politycznych i ekonomicznych (wysokie nakłady inwestycyjne i brak dostatecznej ilości wody lub innego chłodziwa).

Innymi słowy, po raz pierwszy w historii mamy innowacyjny pomysł na nowy sposób organizacji systemu wymiany rynkowej (nowe technologie cyfrowe),ale nie mamy czym go napędzać. Praktycznie nie mamy jeszcze OZE, a ich gęstość energetyczna jest niezwykle niska - nie bez powodu tak silne jest ciągle przywiązanie do ropy. Czegoś podobnego do ropy na Ziemi już raczej nie znajdziemy - śmiejemy się z Arabów, że z namiotów wskoczyli do złotych hoteli, ale w rzeczywistości zrobił to cały kapitalistyczny świat, który teraz nie chce rozstać się z uzyskanym poziomem życia, a nie znajduje źródeł zasilania dla dotychczasowego stylu życia.

Bendyk przywołuje szacunki Victora Courta, który dużo pisze o energetycznym zwrocie z inwestycji energetycznej (EROEI) wskazując, że dla podtrzymania gospodarczego minimum wskaźnik ten powinien wynosić ok 6,5:1, ale dla utrzymania standardów do jakich przywykliśmy w sferze publicznej (utrzymanie kultury, ochrony zdrowia, infrastruktury drogowej) musi to być przedział 10:1 - 15:1 !!!! (Dla uproszczenia: wskaźnik ten wskazuje, ile jednostek energii jesteśmy w stanie uzyskać z jednej jednostki energii zaangażowanej w proces energotwórczy). Im wyższy jest poziom cywilizacji, tym wyższe są potrzeby energetyczne - ale tym samym rośnie złożoność społeczna systemu i - ponownie - energetyczne koszty jego utrzymania.

Z tego powodu gospodarka cyfrowa nie rozwiązuje problemu - jej pozorna "dematerializacja" oznacza wzrost złożoności technologicznej i strukturalnej systemu, a więc także wzrost zapotrzebowania na energię. A tymczasem EROEI dostępnych złóż systematycznie maleje (pisze o tym m.in. Hall w Energy Return on Investment, Urry w Societes beyond oil, ale wiele lat wcześniej Albinowski w Pułapce energetycznej z 1988 roku (SIC!),w której analizował kryzys gospodarki węglowej w Polsce - nasze kolejne rządy najwyraźniej i tak wiedziały lepiej ;-)

Wszystkie wymienione prace, do których odwołuje się Bendyk, sprawiają, że nie łatwo jest zaufać Romerowi (chociaż to noblista) i jego endogennej teorii wzrostu. W podobnym duchu Julian Simon wierzy, że ocalą nas technologie, innowacje i swobodny przepływ wiedzy. Niestety fakty są takie, że każda ludzka działalność wymaga przede wszystkim energii, a trwająca obecnie rewolucja technologiczna nie została wsparta zastrzykiem energii z nowego, bardziej wydajnego (prometejskiego) źródła. Złośliwie skwitował to Robert Gordon (The rise and fall of American Growth),który każe zastanowić się, czy mając wybór między podstawową infrastrukturą sanitarną i energetyczną (woda, WC, prąd) a światem cyfrowej rozrywki i gospodarki cyfrowej, nie wybierzemy przypadkiem kibelka zamiast Facebooka.

Bendyk przywołuje także szalenie ciekawą pracę Minqui Li (China and the 21 century crisis),który przekonany jest, że Chiny nie będą nigdy nowym hegemonem i nie zastąpią USA w tej roli, bo nie mają gdzie uruchomić owego silnika akumulacji. Żadne zasoby taniej pracy, po które próbują sięgać w Afryce i Indiach, nie równają się z tym, co sami Chińczycy dają światu od lat 70. (tania siła robocza i totalnie zdegradowane środowisko).

Zjawisko "eksportu degradacji środowiska", nazywanego offsetem węglowym - na małą skalę umożliwia "wybielanie sumienia" ludziom zamożnym (dopłacasz za bilet lotniczy i już masz czyste sumienie),ale naprawdę na poważnie rozgrywa się na poziomie gospodarek narodowych: Brytyjczycy pysznią się, że w latach 1990-2014 zmniejszyli emisje gazów cieplarnianych o 27%, ale pomijają fakt, że był to okres nadzwyczajnej deindustrializacji kraju - znacząca część produkcji została przeniesiona za granicę, podczas gdy poziom konsumpcji w GB nie zmienił się, więc faktyczny poziom emisji należałoby skorygować (redukcja wyniesie wówczas nie 27%, lecz ok. 11%). Prywatnie czy państwowo - w skali globalnej te emisje nie znikną, ale łatwiej kupić sobie spokój niż przejść z kapitalizmu do "gospodarki stanu stałego" (propozycja Tima Jacksona).

Bendyk wskazuje, że ciągle żyjemy w ramach pojęciowych i symbolicznych, które powstały pod koniec XVI i w XVII w. w odpowiedzi na ówczesny globalny kryzys i upadek porządku feudalnego. Przyjęty wówczas podział na naturę i kulturę do dzisiaj legitymizowany jest przez nowoczesną naukę, podobnie jak koncepcja państwa jako zwieńczenia hierarchii społecznej i społeczeństwa jako systemu złożonego, z autonomicznymi podsystemami gospodarki, nauki oraz sferą obywatelską.

Tymczasem złożony proces przemian dotyczy praktycznie wszystkich sfer naszego życia, od gospodarki po relacje intymne (analizował je także Marcin Napiórkowski w Kodzie kapitalizmu),a my nie znajdujemy dobrego aparatu pojęciowego, żeby je opisać. Ład społeczny i instytucjonalny nie tworzy już hierarchii, tylko policentryczną, złożoną sieć, którą nie sposób już rządzić z "centrum" (piszą o tym także filozofowie: Michael Hardt, Antonio Negri w Imperium). Staliśmy się rojem/rzeszą aktorów, a nie Hobbesowskim Lewiatanem.

Chciałabym, żeby to była tylko dystopia, ale ta książka to w całej okazałości non-fiction. Znakomity przykład świetnej publicystyki, napisanej przystępnie, ale opartej na solidnych podstawach literaturowych.

Bendyk wyraźnie wskazuje, że znany nam dotychczas świat dobiegł końca, a nasza cywilizacja - zgodnie z nieubłaganymi prawami termodynamiki - dotarła do granic rozwoju...

więcej Pokaż mimo to

avatar
29
4

Na półkach:

Mam tą wyjątkową przyjemność znać autora, więc może nie jestem w 100% obiektywna, ale dla osób, które chcą zobaczyć nasz świat w szerszym kontekście to lektura obowiązkowa.
Zaczyna się od metafory Klifu Seneki, refleksji o nieuchronności zmiany i końca świata jaki znamy, a potem autor zabiera nas w podróż przez największe aktualnie stojące przed nami wyzwania, ale i nadzieje!
Zapraszam do obejrzenia króciutkiej rozmowy o tej książce.

Mam tą wyjątkową przyjemność znać autora, więc może nie jestem w 100% obiektywna, ale dla osób, które chcą zobaczyć nasz świat w szerszym kontekście to lektura obowiązkowa.
Zaczyna się od metafory Klifu Seneki, refleksji o nieuchronności zmiany i końca świata jaki znamy, a potem autor zabiera nas w podróż przez największe aktualnie stojące przed nami wyzwania, ale i...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
73
56

Na półkach: ,

Bardzo ciekawa książka. W pewien sposób podsumowanie tekstów autora z ostatnich lat. Czytam je w miarę regularnie, ale nie wszystkie. Tutuaj tematy zostały pogłębione, a skumulowanie ich w jednym miejscu pozwala lepiej je zrozumieć

Bardzo ciekawa książka. W pewien sposób podsumowanie tekstów autora z ostatnich lat. Czytam je w miarę regularnie, ale nie wszystkie. Tutuaj tematy zostały pogłębione, a skumulowanie ich w jednym miejscu pozwala lepiej je zrozumieć

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    214
  • Przeczytane
    116
  • Posiadam
    21
  • Teraz czytam
    7
  • 2021
    4
  • 2020
    4
  • 2020
    3
  • Ulubione
    2
  • Szukam
    2
  • Reportaż
    2

Cytaty

Więcej
Edwin Bendyk W Polsce, czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także