-
Artykuły
Nowa książka autora „Wyspy tajemnic”: coś więcej niż kryminałEwa Cieślik2 -
Artykuły
„Foto Retro”, czyli XX-wieczna historia Warszawy zatrzymana w siedmiu albumachLubimyCzytać1 -
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński19 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Biblioteczka
2024-06-14
2023-04-18
2022-10-09
2021-10-17
2021-05-09
Profilowanie kryminale od lat cieszy się uznaniem wśród czytelników na całym świecie, od niekwestionowanego sukcesu Milczenia owiec Thomasa Harrisa, jak grzyby po deszczu pojawiają się kolejne książki, których trzon stanowi psychologia behawioralna. Na polskim literackim poletku prekursorką gatunku jest Katarzyna Bonda, która to wprowadziła w swojej debiutanckiej powieści postać psychologa śledczego Huberta Meyera. Na kontynuacje przygód profilera trzeba było czekać blisko 9 lat, czy nowa książka autorki powtórzy sukces poprzednich części serii?
Huber Meyer miał w planach wreszcie rozpocząć swój długo wyczekiwany urlop, od przejścia do sektora prywatnego nie może narzekać na brak nowych zleceń. Chwilę błogiego lenistwa przerywa seria niepokojących esemesów od dawnej znajomej. Na domiar nieszczęść w jego domu zjawia się grupa przyjaciół z dawnych lat na czele z prokurator Weroniką Rudy. Pół roku wcześniej jeden z policjantów zabił znanego w półświatku gangstera- Japę, teraz funkcjonariusz liczy, że Meyer pomoże mu zgrabnie zatuszować sprawę. Hubert poproszony zostaje o stworzenie fałszywego profilu sprawcy, który zepchnie śledztwo na niewłaściwe tory. Najlepiej, gdyby zabójstwo Japy wyglądało na gangsterskie porachunki, trzeba tylko znaleźć potencjalnego słupa. Aby szalony plan miał szansę realizacji Hubert, musi wziąć udział w jakimś oficjalnym policyjnym śledztwie, które będzie przykrywką dla realnych działań profilera. Nieopodal zamku w Mosznej znalezione zostają zwłoki młodego mężczyzny, Meyer wraz z prokurator Rudy zajmą się sprawą niecodziennej zbrodni…
Z przykrością muszę stwierdzić, że lektura tej książki była dla mnie męczarnią. O ile bardzo pozytywnie wspominam poprzednie literackie propozycje Katarzyny Bondy, o tyle o tej najnowszej nie mogę napisać za wiele dobrego. Zamek w Mosznej poza historycznymi walorami skrywa również wiele konfliktów, każdy z mieszkańców ma coś na sumieniu, przez co grono potencjalnych morderców niepokojąco się rozrasta. Meyer ma pełne ręce roboty, musi jak najszybciej zweryfikować kilka alternatywnych wersji wydarzeń. Szkoda tylko, że główny bohater stracił sporo ze swojej charyzmy, miałam wrażenie, że jest wiecznie zmęczony, sfrustrowany i przepracowany, jakby brakowało mu witalności. Może dopadł go w końcu kryzys wieku średniego, któż wie? Miałam wrażenie, że Meyer nie udźwignie tej sprawy, jak dla mnie za długo brodził po omacku, jakby nie wiedział, co robi. Wielowątkowość tym razem zupełnie się nie sprawdziła, mnogość niepowiązanych ze sobą historii wprowadziła tylko irytujący chaos. Przeskakiwanie pomiędzy kolejnymi wydarzeniami było równie niepokojąc, jak przeciąganie serii monotonnych opisów. Przez nadmierne ubarwianie już i tak za skomplikowanej opowieści miałam problem ze skupieniem uwagi na najważniejszych wątkach. Preferuję większą systematykę i konsekwencję, których tutaj zabrakło.
W przeciwieństwie do przekombinowanej kryminalnej intrygi psychologia postaci stoi na całkiem niezłym poziomie, intrygujących osobowości w książce nie zabrakło. Na uwagę szczególnie zasługuje kreacja prokurator Rudy, jej błyskotliwość w połączeniu z nutą wysublimowanej ironii i tajemniczości stanowią wybuchową mieszankę. Nie wiem, czym kierowała się autorka, wprowadzając do powieści wątek Bożeny Bednarek, historia domniemanego morderstwa jej syna była groteskowa i trochę nie trzymała się kupy. Była kochanka Meyera przywodziła na myśl najgorszy koszmar, była nieznośna i w charakterologicznie przejaskrawiona. Melodramatyzm w postawie Margot przywodził sceny z kiepskich harlequinów, zachowanie rozpieszczonej Trudki było już mniej niepokojące i bardziej znośne. Historia stanowiąca trzon książki miała potencjał, szkoda tylko, że został zabity w zarodku. Gdyby porzucić te wszystkie irytujące wątki obyczajowe i podkręcić akcję, wyszedłby mocny kryminał. Przedziwne zakończenie to jakieś totalne nieporozumienie, znając możliwości literackie Katarzyny Bondy, liczyłam na coś spektakularnego, a nie serwowanie oczywistości.
Nikt nie musi wiedzieć jest książką z gatunku tych, o których chciałabym jak najszybciej zapomnieć. Cenię sobie kreatywność Katarzyny Bondy, ale tym razem trochę przesadziła. Mam nadzieje, że to tylko chwilowy spadek formy i kolejne książki autorki będą równie zjawiskowe, jak te wcześniejsze.
Profilowanie kryminale od lat cieszy się uznaniem wśród czytelników na całym świecie, od niekwestionowanego sukcesu Milczenia owiec Thomasa Harrisa, jak grzyby po deszczu pojawiają się kolejne książki, których trzon stanowi psychologia behawioralna. Na polskim literackim poletku prekursorką gatunku jest Katarzyna Bonda, która to wprowadziła w swojej debiutanckiej powieści...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W ręce czytelników po blisko 11 latach trafia kolejna książka Katarzyny Bondy, napisana do spółki z profilerem kryminalnym Bogdanem Lachem. Temat makabrycznych zbrodni tej parze nie jest obcy, zamiast fikcji literackiej postanowili naukowo zgłębić okoliczności tragicznych zdarzeń. Czytelnicy musieli długo czekać na kolejną pozycję pokroju wydanej w 2009 roku bestsellerowej Zbrodni niedoskonałej. Czy i tym razem cierpliwość została im wynagrodzona?
Dwanaście rozdziałów, seria makabrycznych spektakli okraszonych stosownym naukowym komentarzem, na taką pozycję czytelnicy musieli długo się czekać. Podział książki jest nieprzypadkowy, zawiera większość kwestii, z jakimi powinien zmierzyć się odbiorca, alby w pełni zrozumieć zawód profilera. Zaginięcia, przestępstwa o podłożu seksualnym, samobójstwa i zbrodnie inscenizowane to tylko ułamek tego, z czym musimy zmierzyć się w trakcie lektury. Katarzyna Bonda, bestselerowa autorka powieści kryminalnych wraz z wybitnym profilerem policyjnym Bogdanem Lachem przybliżają najbardziej interesujące śledztwa z archiwum psychologa śledczego, ujawniając makabryczne szczegóły prowadzonych śledztw. Nie jest to klasyczna opowieść o zbrodni, jako takiej, bardziej przypomina przewodnik po kolejnych etapach poszukiwań potencjalnych sprawców przestępstw. Profiler ma za zadanie dostrzec szczegóły, jakie mogły zostać pominięte przez śledczych, w trakcie zbierania dowodów na miejscu zdarzenia, a uzyskane elementy układanki połączyć w spójną całość, co da pełny obraz zdarzenia. Dzięki współpracy psychologów, specjalizujących się w tworzeniu profilów osobowościowych sprawców, winni mogą w końcu odpowiedzieć za popełnione zbrodnie.
Motyw ukryty stanowi łakomy kąsek dla fanów reportaży kryminalnych, złaknionych poznania realiów pracy policyjnego profilera. Zbrodnie opisane na kartach książki wydarzyły się naprawdę, co dodaje tej pozycji niepowtarzalnego charakteru. Zastosowana została metoda od nitki do kłębka i tak właśnie przedstawione zostały kolejne śledztwa. Najpierw czytelnik zaznajomiony jest z opisem zdarzenia i okolicznościami mu współtowarzyszącymi, aby płynnie przejść do poszukiwania motywu sprawcy. Nie jest do łatwa lektura, głównie ze względu na ogrom okrucieństwa, jaki towarzyszył popełnianiu zbrodni oraz ogromny ładunek emocjonalny, jaki niosą ze sobą opisywane sceny. Tej książki nie da się połknąć na raz, konieczne jest robienie przerw, z takim złem nie można tak po prostu oswoić. Relacje są rzetelne, a książkę cechuje wyjątkowa szczegółowość, każdy kolejny element został dokładnie przemyślany, bo w tego typu pozycjach nie ma miejsca na przypadkowość.
Każda sprawa ma swój gatunkowy charakter, z którym należy się oswoić, co umożliwia nam komentarz zawarty na końcu rozdziału. Psychologia śledcza została ukazana bez zastosowania Photoshop'a, co stanowi niekwestionowany atut tej pozycji, która wypada rzeczowo i oryginalnie na tle innych tego typu propozycji. Ważne jest, aby w końcu przybliżać najistotniejsze kwestie związane z prowadzeniem śledztwa, odczarować nieco kwestie związane z procesem profilowania kryminalnego, co miało miejsce w Motywie ukrytym. Autorzy oddali w ręce czytelnika kompletny przewodnik, popularyzujący wiedzę na temat psychologi śledczej, krok po kroku przybliżający najważniejsze dla tej dziedziny zagadnienia. Ze względu na opis prawdziwych zbrodni książka ma wstrząsający charakter, ale jednocześnie jest pozycją ważną na tle gatunku, opisując kolejne sceny, autorzy wykazali się nie lada odwagą. Większość przedstawionych spraw potrafi wytrącić z równowagi, zszokować, przerazić, a nawet zniesmaczyć, skrajny realizm sprawia, że mamy wrażenie uczestniczenia w przedstawionych wydarzeniach.
Motyw ukryty to idealna propozycja dla osób zainteresowanych psychologią kryminalistyczną, kryminologią i wiktymologią, tytuł perfekcyjnie współgra z zaprezentowaną treścią. Autorzy wskazują, że równie ważne, jak poszukiwanie sprawcy, jest odnalezienie motywu, jaki kierował nim w trakcie popełniania zbrodni. Książka została genialne napisana, nie brakuje jej sensacyjnego charakteru, przez co czyta się ją z zapartym tchem. Sama jestem zaznajomiona zarówno z naukowym rozbieraniem zbrodni na czynniki pierwsze, jak i kwestiami związanymi z procesem tworzenia profilu psychologicznego, a mimo to Motyw ukryty pochłaniałam ze szczerym zaciekawieniem. Znajdujący się na końcu książki słowniczek ułatwi oswojenie się z zastosowaną nomenklaturą, autorzy pomyśleli o wszystkim. Poza bibliografią, która umożliwia samodzielne zgłębienie literatury źródłowej, znalazło się również miejsce na umieszczenie listy ośrodków świadczących pomoc ofiarom przemocy w rodzinie na terenie polski.
Motyw ukryty był dla mnie miłym zaskoczeniem i fascynującą lekturą, przybliżającą realia pracy psychologa śledczego. Autorzy spisali się perfekcyjnie, oddając w ręce czytelnika książkę kompletną, obnażającą najbardziej makabryczne motywy zbrodni, wstrząsającą, ale jakże potrzebną. Polecam!
W ręce czytelników po blisko 11 latach trafia kolejna książka Katarzyny Bondy, napisana do spółki z profilerem kryminalnym Bogdanem Lachem. Temat makabrycznych zbrodni tej parze nie jest obcy, zamiast fikcji literackiej postanowili naukowo zgłębić okoliczności tragicznych zdarzeń. Czytelnicy musieli długo czekać na kolejną pozycję pokroju wydanej w 2009 roku bestsellerowej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-07
Sięgając po książkę Katarzyny Bondy nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Przygodę z autorką postanowiłam rozpocząć od jej debiutu. Muszę przyznać, że zasłużenie nazywa się Katarzynę Bondę królową polskiego kryminału. Autorka jako pierwsza w Polsce wprowadziła w powieści kryminalnej postać psychologa śledczego, czy raczej profilera. Postać Huberta Meyera pojawia się w trzech książkach Katarzyny Bondy. Nie dziwie się, że autorka jest jedną z najpopularniejszych pisarek powieści kryminalnych w Polsce. W 2015 roku za powieść Pochłaniacz otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru Czytelników.
"Cały cud życia polega na tym, że wszystko, co ważne, zdarza się w najmniej oczekiwanym momencie. Dlatego trzeba cenić teraźniejszość, a z przeszłości wyciągać mądre wnioski. (...)"
Sprawa Niny Frank od pierwszych stron mnie wciągnęła. W swojej willi ginie popularna aktorka serialowa. Dziwnym trafem do śledztwa wciągnięty zostaje psycholog śledczy Hubert Meyer. Powieść osadzona jest w malowniczym przygranicznym Mielniku nad Bugiem. Lubię książki w których autor igra z czytelnikiem. Bonda nie wykłada wszystkich kart na stół i każe czekać na dalszy rozwój wypadków. W pewnym momencie prawie każdy mieszkaniec tego przygranicznego miasteczka był podejrzanym. W mojej ocenie na uwagę zasługuje konstrukcja książki. Elementy teraźniejsze przeplatane są wspomnieniami Niny Frank. Zmarła aktorka miała wiele do ukrycia, ale coś dusiło ją od środka. W pewnym momencie postanowiła się podzielić swoim sekretem. Czytając czułam się zszokowana, momentami zniesmaczona i nie mogłam pojąć, jak bohaterka mogła podjąć tak drastyczne środki.
Książka wzbudziła we mnie wiele emocji. Poza wątkiem kryminalnym autorka zadbała o odpowiednie tło. Świetnie przedstawiony jest małomiasteczkowy klimat i mentalność zamieszkujących te tereny ludzi. Bonda nie stosuje półśrodków, postacie w książce są wyraziste, łatwo je zapamiętać. Autorka do swojej fabuły wplotła nawet elementy z pogranicza magii i okultyzmu. Szczególnie, że wiara w zabobony jest szczególnie popularna wśród celów. Para sprzedawców okrzyknięta Żwirkiem i Muchomorkiem za dług zapadnie mi w pamięci, panowie zrobili świetny show. Osobiście bardzo dobrze wczułam się w panujący w książce klimat.
"Pamiętaj, że śmierć nie jest wyzwoleniem, jest ucieczką zagubionych. I jeśli ma nastąpić sama- poczujesz ulgę i przestanie cię przerażać. Prowokowanie jej, gdy nie jesteś gotów, jest igraniem z ogniem, który spali twoją duszę na wieki. (...)"
Bonda pokazuje czytelnikowi, że nie będzie łatwo odkryć rozwiązania zagadki. Od początku autorka podkreśla, że wiele osób miało powody, żeby zabić Ninę Frank. Na śmierci aktorki szczególnie dużo mógł zyskać jej mąż. Hubert Meyer ma ciężki orzech do zgryzienia, na szczęście w śledztwie pomaga mu komendant Eugeniusz Kula. Profilerowi nie przypadły do gustu swojskie klimaty i ta ludzka nachalność, zakłócało to jego pracę wprowadzając niepotrzebny chaos. Bohater musiał wczuć się w aurę zbrodni. Nie ukrywam, że Meyer stosował niekonwencjonalne metody. Począwszy od spania w łóżku ofiary, a kończąc na skorzystaniu z usług dwóch szarlatanów.
Tak jak wspomniałam wcześniej postacie w świecie Katarzyny Bondy są bardzo wyraziste. Główny bohater to facet, który pracę stawia na pierwszym miejscu. Poznajemy go w momencie, gdy jego życie prywatne legnie w gruzach. Żona domaga się rozwodu, zwierzchnik wysyła go na coś w rodzaju urlopu. Szczególnie, że po przyjeździe ze szkolenia ze Stanów Meyer nie spodziewa się takiego obrotu zdarzeń. Takich bohaterów można, albo ubić, albo nie znosić. Mi Meyer przypadł do gustu, szczególnie za swoją konsekwencje w dążeniu do celu, jakim było rozwiązanie śledztwa. Jego zachowania i nagłe porywy mnie zaskakiwały, o dziwo bardzo pozytywnie. Mimo opanowania potrafił dać się ponieść namiętności. Nie jest to postać idealna, co jest kolejnym plusem powieści Bondy. Meyer nie stroni od używek i nowych kochanek, które miały stanowić dla niego formę odskoczni względem skostniałego związku. W jego małżeństwie wypalone zostały wszystkie uczucia, pozostała tylko nienawiść i wieczne pretensje o jego pracę. Byłam zszokowana ostatnimi posunięciami bohatera. Szczerze nie podejrzewałam, że będzie zdolny do tak drastycznych kroków względem swojej żony.
"Śmierć nie jest wyzwoleniem, jest ucieczką zagubionych. I jeśli ma nastąpić sama - poczujesz ulgę i przestanie cię przerażać. Prowokowanie jej, gdy nie jesteś gotów, jest igraniem z ogniem, który spali twoją duszę na wieki. (...)"
.Sprawa Niny Frank to kawał niezłego kryminału, od którego bardzo trudno jest się oderwać. Może nie ma w nim za wiele akcji, autorka skompensowała to czytelnikom rozbudowanymi wątkami kryminalnymi. Zagadkowość książki zdecydowanie przemawia na plus. Momentami miałam wrażenie, że Bonda igra z czytelnikiem, wodzi go za nos. Autorka świetnie skonstruowała głównego bohatera swojej serii i zadbała o ciekawy rys psychologiczny. Książkę polecam wszystkim miłośnikom powieści kryminalnych.
Sięgając po książkę Katarzyny Bondy nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Przygodę z autorką postanowiłam rozpocząć od jej debiutu. Muszę przyznać, że zasłużenie nazywa się Katarzynę Bondę królową polskiego kryminału. Autorka jako pierwsza w Polsce wprowadziła w powieści kryminalnej postać psychologa śledczego, czy raczej profilera. Postać Huberta Meyera pojawia się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W środku lasu w kapliczce świętego Huberta znalezione zostają zwłoki kilkuletniego chłopca, morderca spuścił krew z ciała dziecka. Nieopodal miejsca zdarzenia na leśnej polanie zastrzelony zostaje ksiądz Donat Giza- zapalony myśliwy, uznany członek lokalnego koła łowieckiego, mężczyzna nie ze wszystkimi mieszkańcami żył w zgodzie. Na prośbę lokalnej policji o pomoc w prowadzeniu śledztwa poproszony zostaje Hubert Meyer. Profiler w obu zbrodniach dostrzega wspólny mianownik i podejrzewa, że obu morderstw dopuścił się ten sam człowiek. Zmarły chłopiec był synem tutejszej femme fatale, która miała na sumieniu liczne romanse z żonatymi mężczyznami. Aby sporządzić profil psychologiczny mordercy, Meyer musi lepiej poznać miejscową społeczność, a tak się składa, że wraz z serią makabrycznych zbrodni wśród mieszkańców zapanowała niepokojąca zmowa milczenia…
O ile Klatką dla niewinnych byłam zachwycona, to co do Balwierza mam szereg zastrzeżeń. Katarzyna Bonda wróciła do tych niepokojących zabiegów fabularnych, które sprawiły, że lektura Nikt nie musi wiedzieć była dla mnie udręką. Jeżeli chodzi o Balwierza– Pierwsza część książki była przekombinowana, wszystko zostało wrzucone do jednego wora bez ładu i składu. Początek miał w sobie coś obiecującego, ale tempo akcji i atmosfera towarzysząca prowadzeniu śledztwa pozostawiały wiele do życzenia. Bonda, zamiast skupić się na kryminalnej intrydze, za dużo miejsca poświęciła życiu prywatnemu wprowadzonych postaci. Gdzieś w połowie coś drgnęło i ku mojej uciesze fabuła zaczęła układać się w zgrabną całość. Napięcie budujące morderczy nastrój systematycznie było zabijane przez niepotrzebne obyczajowe wstawki. Momentami zastanawiałam się, z jakim ostatecznie gatunkiem literackim mam do czynienia, ten niepotrzebny miszmasz mnie nużył.
O ile na początku wiele wątków zostało niepotrzebnie przeciągniętych, co bardzo mnie zirytowało, o tyle te późniejsze były krótsze, ale za to jakże treściwe. Mroczne sekrety lokalnej społeczności okazały się nieco przekombinowane, a momentami wręcz irracjonalne, co wytrąciło mnie trochę z równowagi. Psychologia postaci również pozostawiała wiele do życzenia, jedni bohaterowie byli nadbudowani, inni wręcz zaniedbani, według mnie za dużo miejsca niepotrzebnie poświęcone zostało matce Tymka. Meyer był przygaszony, jakby cierpiał na depresję, niby był, ale równie dobrze mógłby nagle zniknąć. Czarne charaktery były miałkie i nijakie, poza jednym zawistnym jegomościem. Pomysł ciekawy, niestety jakość wykonania pozostawia wiele do życzenia. Brawurowy finał sugeruje fajerwerki w kolejnej części. Katarzyna Bonda powinna popracować nad skracaniem niepotrzebnych wątków, one tylko niepotrzebnych wątków, które zaśmiecają fabułę.
Opis okładkowy niewiele wspólnego miał z rzeczywistością, zamiast rasowego kryminału w moje ręce trafiła co najwyżej średnia książka. Doceniam sam pomysł na śledztwo, autorce nie da się odmówić kreatywności, niestety jakoś wykonania tym razem okazała się wręcz mizerna. Katarzynę Bondę stać na wiele, o czym miałam okazję wielokrotnie się przekonać, niestety tym razem się nie popisała. Książki nie polecę nikomu, mam nadzieję, że w następnej części autorka się zrehabilituje
W środku lasu w kapliczce świętego Huberta znalezione zostają zwłoki kilkuletniego chłopca, morderca spuścił krew z ciała dziecka. Nieopodal miejsca zdarzenia na leśnej polanie zastrzelony zostaje ksiądz Donat Giza- zapalony myśliwy, uznany członek lokalnego koła łowieckiego, mężczyzna nie ze wszystkimi mieszkańcami żył w zgodzie. Na prośbę lokalnej policji o pomoc w...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to