-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2023-08-09
2023-08-01
2023-07-31
2011-05-01
2014-10-29
Świetny zbiór opowiadań.
Znajdziemy w nim dość różnorodne, głęboko humanistyczne i mocno pesymistyczne teksty.
Tym co łączy większość z nich to mniej lub bardziej bezpośrednie nawiązania do kultur afryki środkowej.
Zbiór można podzielić na: opowiadania wszelaki i Kirinyaga (a więc opowiadania o grupie ludzi, która w sztucznym świecie postanowiła żyć ściśle według tradycyjnych plemiennych zasad)
Pierwsza część jest zdecydowanie bardziej dynamiczna, różnorodna i ciekawsza.
Najbardziej wyróżniają się spośród niej:
"Siedem spojrzeń na Wąwóz Olduvai" - obce rasy w 7 historiach staraja się poznać fenomen wymarłej już rasy Człowieka.
"Polowanie na Snarka" - świetnie napisana przygoda, ciekawie inspirowana tekstem Carolla pod tym samym tytułem.
"Barnaba w klatce" - prosta historyjka o losie poczciwej laboratoryjnej małpki, która to zastanawia się czy istnieją na świecie inne Barnaby.
Opowiadania nazwane 'Kirinyaga' są zupełnie inne.
Mają formę przypominającą legendy, przypowieści. We wszystkich główny bohater - szaman (z doktoratem w Yale) stara się dbać o to, żeby tradycyjny i prymitywny model życia ich społeczności nie uległ zaburzeniu (a przez co i - zniszczeniu).
Są interesujące i pouczające, ale to już trochę inny ciężar gatunkowy lektury.
Szczerze polecam. Niewiele jest lepszych zbiorów opowiadań SF.
Świetny zbiór opowiadań.
Znajdziemy w nim dość różnorodne, głęboko humanistyczne i mocno pesymistyczne teksty.
Tym co łączy większość z nich to mniej lub bardziej bezpośrednie nawiązania do kultur afryki środkowej.
Zbiór można podzielić na: opowiadania wszelaki i Kirinyaga (a więc opowiadania o grupie ludzi, która w sztucznym świecie postanowiła żyć ściśle według...
2020-07-21
2020-07-21
2020-07-21
2020-07-21
Kongres słowotwórczy ;) Dobre jako kolejna odsłona przygód Tichego. Jako coś wyrwanego z kontekstu - prezentuje się gorzej.
Wielki plus, za 'incepcje' :)
Kongres słowotwórczy ;) Dobre jako kolejna odsłona przygód Tichego. Jako coś wyrwanego z kontekstu - prezentuje się gorzej.
Wielki plus, za 'incepcje' :)
2020-07-21
2012-01-01
Kolejny EOT w wykonaniu Lema. Nie uważam, żeby możlwe było lepsze ujęcie tematu powrotu astronauty.
Błyskotliwe, inteligentne, językowo przepyszne (gdy trzeba), wspaniałe oddanie psychiki bohatera.
Mistrz Stanisław trafia w punkt, począwszy od najdrobniejszych dialogów, poprzez trudne relacje z towarzyszem wyprawy, kończąc na wysmakowanym finale.
Przeczytałem ją 2 raz, po wielu latach. Kiedyś niedoceniałem (5/10). Teraz wędruje chyba na moje lemowe podium, tuż za moją ukochaną "Solaris".
Kolejny EOT w wykonaniu Lema. Nie uważam, żeby możlwe było lepsze ujęcie tematu powrotu astronauty.
Błyskotliwe, inteligentne, językowo przepyszne (gdy trzeba), wspaniałe oddanie psychiki bohatera.
Mistrz Stanisław trafia w punkt, począwszy od najdrobniejszych dialogów, poprzez trudne relacje z towarzyszem wyprawy, kończąc na wysmakowanym finale.
Przeczytałem ją 2 raz, po...
2011-06-01
2021-08-29
2021-08-15
W poszukiwaniu nowych źródeł energii ludzkość zawędrowała do głębin oceanów, a konkretnie - tzw. kominów termalnych (miejsc na dnie, gdzie warstwa skorupy ziemskiej jest na tyle cienka i niestabilna, a zarazem gorąca, że da się wydoić z niej całkiem sporo energii). Ktoś owe generatory i cały sprzęt musi jednak konserwować. Jak się szybko okazało: w warunkach długotrwałego zamknięcia w małej puszce, nieustannie trzeszczącej i skrzypiącej pod napierającą na nią ciężarem całego oceanu, w oceanicznych czeluściach, w ciemnościach potwornych i otoczeniu koszmarnych, olbrzymich, wygłodniałych głębinowych kreatur (których rozmiary są dla naukowców zagadką), tuż nad ciągle pojawiającymi się pęknięciami skorupy ziemskiej, z których strzelają gejzery wrzącej wody, a w dodatku ze strasznie zmodyfikowanym ciałem (bo potężne skafandry są na dłuższą metę niewygodne i wadliwe) - większości ludzi po prostu odbija. Dużo lepiej sprawdzają się... ludzie już zdrowo popieprzeni. Zboczeńcy seksualni, ofiary długotrwałej przemocy, ich kaci, różnej maści autsajderzy, aspołeczne wyrzutki i socjopaci. Ciemne, puste, bezludne czeluście oceanu są dla nich doskonałą ucieczką przed światem, który dał im w kość lub do którego nie pasują.
Jednak i ich psychika, przystosowana do ekstremalnych wrażeń, nie pozostaje bez zmian...
Podróżujemy więc z główną bohaterką - "rasową" ofiarą przemocy domowej - oraz resztą załogi łodzi głębinowej "Beebe". Dzięki fajnym opisom (zarówno stanów psychicznych, jak i samej głębi oceanicznej) czujemy się niemal jakbyśmy sami tam się znajdowali. Od początku towarzyszy nam silne uczucie, że w tych głębiach kryje się coś dziwnego, coś tajemniczego (co, biorąc pod uwagę gatunek książki, oczywiście okazuje się podejrzeniem jak najbardziej uzasadnionym :)).
Książka jest solidnie naukowo osadzoną SF, ale - w zasadzie bez mocnego wnikania w same naukowe zawiłości i dywagacje. Duży nacisk został położony na budowanie atmosfery, opisy przeżyć psychicznych bohaterów, uzasadnianie ich działań, opisy przyrody. Akcji jest stosunkowo mało.
Wielu ludzi może mieć problemy z utożsamianiem się z chorymi psychicznie bohaterami (o ile ktoś czuje w ogóle potrzebę takiego utożsamiania się). Mnie jednak ich stany psychiczne zafascynowały.
Kolejnym problemem w odbiorze może być to, że jest to jednak Hard SF (naukowo uzasadniana, z całą bibliografią i starannym opisem co jest wymysłem autora, a co ma uzasadnienie w obecnej wiedzy naukowej)...
Chcąc nie chcąc - jest tam trochę trudnych słówek i naukowych odniesień.
Ludzie nie mający do tej pory żadnego kontaktu z SF (nie liczac space oper) mogą czuć się zagubieni...
Choć, jak już wspomniałem, jak na standardy SF - jest tego wszystkiego na prawdę niewiele (nie jest to Egan, czy mniej rozrywkowa wersja Lema)
Generalnie - z tego co widzę - książka została entuzjastycznie przyjęta wśród polskich fanów SF. Spotykałem się z opiniami, że książka początkowo mocno wciąga i fascynuje, następnie zaczyna się dłużyć, żeby przejść do rewelacyjnych ostatnich rozdziałów i niezbyt imponującego zakończenia. Ja miałem niemal odwrotne wrażenia. W trakcie lektury coraz bardziej przenikałem do tego głębinowego świata, coraz bardziej ciekawili mnie sami bohaterowie... aż do wspomnianych ostatnich rozdziałów, które jednak troszkę mnie rozczarowały. Samo zakończenie było jednak na przyzwoitym poziomie i co najważniejsze (dla mnie) - tom pierwszy kończy się tak, że spokojnie można to potraktować jako zakończenie całej książki (nie ma szalenie irytującego przerwania w połowie kluczowej sceny). Jak widać więc - co kto lubi.
Ode mnie - mocne 9/10
W poszukiwaniu nowych źródeł energii ludzkość zawędrowała do głębin oceanów, a konkretnie - tzw. kominów termalnych (miejsc na dnie, gdzie warstwa skorupy ziemskiej jest na tyle cienka i niestabilna, a zarazem gorąca, że da się wydoić z niej całkiem sporo energii). Ktoś owe generatory i cały sprzęt musi jednak konserwować. Jak się szybko okazało: w warunkach długotrwałego...
więcej Pokaż mimo to