-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyNigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń? 100-letnia pisarka właśnie wydała dwie książkiAnna Sierant2
-
Artykuły„Chłopcy z ulicy Pawła”. Spacer po Budapeszcie śladami bohaterów kultowej książki z dzieciństwaDaniel Warmuz5
-
ArtykułyNajlepszy kryminał roku wybrany. Nagroda Wielkiego Kalibru 2024 dla debiutantkiKonrad Wrzesiński7
Biblioteczka
2019-05-19
2022-03-27
2018-10-15
Powieść o sekrecie w czasach specyficznej atmosfery epoki wiktoriańskiej. Dla wielbicielek gatunku.
„Tajemnice Amy Snow” to powieść intrygująca, ciekawa i barwna.
Choć styl autorki nie jest dopracowany, to jak na debiut jest to książka naprawdę dobra.
Polecam.
Powieść o sekrecie w czasach specyficznej atmosfery epoki wiktoriańskiej. Dla wielbicielek gatunku.
„Tajemnice Amy Snow” to powieść intrygująca, ciekawa i barwna.
Choć styl autorki nie jest dopracowany, to jak na debiut jest to książka naprawdę dobra.
Polecam.
2017-04-30
2015-02-03
Kostusia to dziewczę piękne jak anioł, pracowite jak mróweczka i radosne jak skowronek. O duszy czystej i dobrej. Przy wuju we dworze się chowa, a odwdzięką za to jest jej codzienna praca. Radością dla niej chodzenie ma mogiłki rodziców i śpiewanie w okienku na poddaszu. A gdy serce sieroce miłość spotka, to poświęci dla niej szczęście swoje.
Takim bajkowo-słodkim stylem raczy czytelników Maria Rodziewiczówna w swej powieści „Ona”. Losy głównej bohaterki nie są jednak ani z bajki wyjęte, ani słodkie. To opowieść o szczerej bezinteresownej miłości, o poświęceniu dla drugiego człowieka w potrzebie, odpowiedzialności za bliską osobę, o trudach życia sroższych niż były w udziale Kopciuszka.
Dramatyczna historia bohaterów porusza, jednak wspomniany styl zaburza w pewien sposób jej poważną wymowę. „Ona” jest zatem powieścią lekką, acz wymowną, na swój sposób uroczą i poruszającą.
Kostusia to dziewczę piękne jak anioł, pracowite jak mróweczka i radosne jak skowronek. O duszy czystej i dobrej. Przy wuju we dworze się chowa, a odwdzięką za to jest jej codzienna praca. Radością dla niej chodzenie ma mogiłki rodziców i śpiewanie w okienku na poddaszu. A gdy serce sieroce miłość spotka, to poświęci dla niej szczęście swoje.
Takim bajkowo-słodkim stylem...
2021-05-20
2017-04-02
"To był wspólny mianownik ich pokolenia - nieodpowiednie dla ich wieku potworności, których stali się świadkami."
Dzisiejsza młodzież nie jest wychowywana w duchu nienawiści do Niemców jako wroga wojennego, nie potrafi wczuć się w klimat wojny tak, jak starsze pokolenie, które słuchało wspomnień-relacji babć i dziadków o wojennej zawierusze i życiowych dramatach z tym związanych.
O tym, jak młodzi ludzie mało rozumieją patriotyczne motywy młodych warszawiaków oraz atmosferę grozy jaka przypadła w udziale ich rówieśnikom biorącym udział w powstaniu warszawskim jest książka "Galop'44", która jednocześnie dzięki zaskakującemu zabiegowi pozwala poznać życie podczas codziennej walki o wolność.
Zabiegiem tym jest umieszczenie w powieści historycznej elementu fantastycznego, dzięki czemu autorka Monika Kowaleczko-Szumiwska celnie zderza dwa światy: wojenny i nasz spokojny.
"Wojtek nie miał pojęcia, jak obchodzić się z karabinem, który wcisnął mu dowódca. Oprócz kilku lekcji przysposobienia obronnego w liceum, które zwykle przesypiał, nigdy wcześniej nie miał do czynienia z bronią. Chyba że brać pod uwagę komputerowe strzelanki. Ale wirtualne uzbrojenie to zupełnie co innego niż zimny karabin, króry ściskał w dłoniach. Przełknął nerwowo ślinę."
Choć "Galop'44" dedykowany jest młodzieży, to polecam tę powieść również dorosłym odbiorcom. Nie zawiodą się.
"W tym dziwnym świecie życie nieustannie przeplatało się ze śmiercią, która stała się dla powstańców codziennością. Nie było czasu na żałobę, nie było czasu na rozpacz, bo każda chwila mogła okazać się ostatnia."
"To był wspólny mianownik ich pokolenia - nieodpowiednie dla ich wieku potworności, których stali się świadkami."
Dzisiejsza młodzież nie jest wychowywana w duchu nienawiści do Niemców jako wroga wojennego, nie potrafi wczuć się w klimat wojny tak, jak starsze pokolenie, które słuchało wspomnień-relacji babć i dziadków o wojennej zawierusze i życiowych dramatach z tym...
2015-05-15
Nie trzeba być właścicielem kota, by uśmiać się przy tej książce do łez.
Tytuł „Jak wytresować kota?” jest mylący, bowiem autor Dawid Ratajczak już na samym początku zaznacza, że tego po prostu nie da się. W swym poradniku (anty-poradniku?) przedstawia „uroki” dzielenia mieszkania z kotem. Pokazuje, jak wyglądają i jak się kończą (z reguły źle, oczywiście dla człowieka) próby jego wytresowania. Aczkolwiek istnieje pewna możliwość współistnienia, czego dowodzi choćby to, że jest to przecież zwierzę udomowione (przy czym ich przydatność w łapaniu myszy nie jest dziś istotna).
„Kot to zwierzę z charakterem i własnym zdaniem. A jeśli ktoś szuka bezproblemowego pupila, to istnieje cała branża, która się tym zajmuje – taksydermia” (preparowanie i wypychanie martwych zwierząt).
Polecam!
Nie trzeba być właścicielem kota, by uśmiać się przy tej książce do łez.
Tytuł „Jak wytresować kota?” jest mylący, bowiem autor Dawid Ratajczak już na samym początku zaznacza, że tego po prostu nie da się. W swym poradniku (anty-poradniku?) przedstawia „uroki” dzielenia mieszkania z kotem. Pokazuje, jak wyglądają i jak się kończą (z reguły źle, oczywiście dla człowieka)...
2012-11
"R E W E L A C Y J N A". Tak, jak napisane. Jeszcze wykrzyknik. Zaskakująca, tajemnicza, dziejąca się w magicznie cudownych, czasem strasznych miejscach. Autor rewelacyjnie prowadzi fabułę odkrywając stopniowo tajemnice, sekrety prowadzące do wyjaśnienia zagadki. "Cień wiatru" to głównie spacer zakamarkami Barcelony i wizyty w starej, ogromnej, tajemniczej bibliotece. "Cmentarz zapomnianych książek" to miejsce magiczne i tak przedstawione przez Zafona, że czytając, człowiek przenosi się w to miejsce, niemal czując zapach pożółkłych kartek. Swój urok ma również antykwariat "Sempere i syn". Idealna atmosfera dla moli książkowych, takich jak my, użytkownicy LubimyCzytac.pl
Książka przeczytana została przeze mnie w ekspresowym czasie, ponieważ nosiłam ją w torebce, aby na czytanie poświęcać każdą wolną chwilę (dosłownie - nawet wchodząc po schodach w budynku). Niesamowicie wciąga. POLECAM.
Uwaga dla osób zaczynających swą przygodę z trylogią:
Chronologicznie pierwszą jest "Gra anioła" i tę polecam przeczytać na początek, pomimo tego, że jest inna (w moim odczuciu gorsza) od "Cienia wiatru". A może właśnie dlatego, by najlepsze zostawić na deser.
"R E W E L A C Y J N A". Tak, jak napisane. Jeszcze wykrzyknik. Zaskakująca, tajemnicza, dziejąca się w magicznie cudownych, czasem strasznych miejscach. Autor rewelacyjnie prowadzi fabułę odkrywając stopniowo tajemnice, sekrety prowadzące do wyjaśnienia zagadki. "Cień wiatru" to głównie spacer zakamarkami Barcelony i wizyty w starej, ogromnej, tajemniczej bibliotece....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-05-05
"Jesteś moją siostrą w każdym włóknie mojego istnienia".
"Siostra" jest thrillerem niejako przy okazji, bo grozy jest w niej niewiele. W rzeczywistości jest to piękny hołd złożony siostrzanej miłości. Głęboko emocjonalny i poruszający. Rosamund Lupton zachwycająco skrupulatnie rozpisała więzi łączące zżyte ze sobą dorosłe rodzeństwo.
Narratorką w książce jest Beatrice, której siła, determinacja, a przede wszystkim miłość do zaginionej siostry są motywacją, by szukać, by walczyć wbrew całemu światu, by się nie poddawać.
Polecam.
"Jesteś moją siostrą w każdym włóknie mojego istnienia".
"Siostra" jest thrillerem niejako przy okazji, bo grozy jest w niej niewiele. W rzeczywistości jest to piękny hołd złożony siostrzanej miłości. Głęboko emocjonalny i poruszający. Rosamund Lupton zachwycająco skrupulatnie rozpisała więzi łączące zżyte ze sobą dorosłe rodzeństwo.
Narratorką w książce jest Beatrice,...
2014-04-15
W "Żonie godnej zaufania" Roberta Goodricka od pierwszej strony zachwyca styl autora, a fabuła z każdą stroną wciąga coraz bardziej. Książka napisana jest w niesamowity sposób, bowiem zdania są tak skonstruowane, że choć często krótkie, to mają moc wybijania rytmu i tworzenia tempa nadającego ton powieści. Brawa dla tłumaczki Anny Skucińskiej, która potrafiła zachować ten styl pisarki.
Rok 1907, Wisconsin. Ralph Truitt, 53-letni przedsiębiorca, najbogatszy człowiek w okolicy, czeka na peronie na pociąg, który ma przywieźć jego przyszłą żonę, kobietę skromną, choć niezbyt ładną, poznaną z ogłoszenia. Pomimo faktu, że jest to mężczyzna przystojny, a w przeszłości pełen żądzy, od 20 lat jest człowiekiem samotnym, bowiem stracił rodzinę w niewiadomych dla nas okolicznościach. Samotność dokucza już mu na tyle, że zdecydował się "ze względów praktycznych, nie romantycznych" znaleźć dla siebie kobietę.
Catcherine Land, która właśnie zdąża do niego, nie jest osobą taką, jaką przedstawiała się w listach. Nawet zdjęcie wysłała nie swoje. To piękna, lecz zimna intrygantka, która jedzie do Ralpha z nieczystymi zamiarami.
Pan Ralph nie jest zadowolony z oszustwa wobec niego i zamierza odesłać kobietę, lecz zaczyna się między nimi zmysłowa gra, której on nie potrafi się oprzeć. Prowadzi to do zdarzeń i pięknych, i dramatycznych. Lecz jego życie przez cały czas jest w niebezpieczeństwie.
Relacje międzyludzkie komplikują się jeszcze bardziej, gdy do akcji wkracza trzeci bohater.
Powieść mówi o uzależnieniu od silnych emocji, o miłości i pożądaniu, w których można się zatracić zupełnie i jednocześnie zgubić siebie. Związki będące psychologiczną, groźną i obezwładniającą grą. Współistniejące rozkosz i udręka, przy których straszna przeszłość gra wiodącą melodię. Więzy rodzinne, które powodują rozpacz. "Żona godna zaufania" to powieść, w której najbardziej niedostępną jest "miłość sięgająca poza namiętność (...) jak kompres przykładany na rany serca. Istniała w bezczasie, którego nie można zobaczyć ani opisać."
Opis książki na tylnej okładce mówi o "subtelnej miłosno-kryminalnej balladzie o czułości, która zabija". Zdanie to idealnie opisuje treść "Żony godnej zaufania".
Mocno polecam, bo Robert Goolrick napisał książkę wybitną: wspaniale, dokładnie i mądrze opisującą targające człowiekiem sprzeczności.
W "Żonie godnej zaufania" Roberta Goodricka od pierwszej strony zachwyca styl autora, a fabuła z każdą stroną wciąga coraz bardziej. Książka napisana jest w niesamowity sposób, bowiem zdania są tak skonstruowane, że choć często krótkie, to mają moc wybijania rytmu i tworzenia tempa nadającego ton powieści. Brawa dla tłumaczki Anny Skucińskiej, która potrafiła zachować ten...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-10-16
Jane Austen żyjąca na przełomie XVIII i XIX wieku w Anglii była błyskotliwą obserwatorką życia społecznego. W czasach, gdy towarzystwo specjalizowało się w sztuce pozorów, ona potrafiła dostrzec niedorzeczność takich zachowań i przedstawić je wspaniale w taki sposób, że bawią do dziś.
„Duma i uprzedzenie” to ponadczasowy romans na wysokim poziomie i jednocześnie powieść społeczno-obyczajowa. Opowiada o trudach prawdziwej miłości wobec ogólnego poważania wysokiej pozycji społecznej, koneksji i pieniądza.
Z pięciu sióstr Bennet żadna nie ma szans na odziedziczenie majątku po ojcu z powodu zasady majoratu (spadek mógł przejść jedynie w całości na najstarszego męskiego potomka rodu). Jako, że jest to rodzina średniozamożna, dziewczęta nie są przyuczane do prac domowych takich jak sprzątanie czy gotowanie, bowiem tym zajmowała się służba. Zatem jedynym sposobem na pozyskanie źródła utrzymania w przyszłości jest zamążpójście. Ach, gdybyż jednak było to tak łatwe! Szczególnie, gdy dwie najstarsze córki Jane i Elizabeth nie są kobietami wyrachowanymi, a niepoprawnymi idealistkami wierzącymi w możliwość szczerego uczucia. Ich droga do szczęścia będzie długa i naznaczona bólem, tęsknotą, wątpliwościami oraz walką z opinią publiczną. A tam, gdzie uczucia muszą być skrywane, są tym silniejsze...
Główną bohaterką powieści jest Elizabeth (Eliza, Lizzy), której życiowa postawa, inteligencja i dowcip powodują, że jest postacią niezwykle pozytywną, optymistyczną, budzącą sympatię czytelników i podziw dla jej odwagi.
„Duma i uprzedzenie” była niejednokrotnie ekranizowana. Według mnie najbardziej trafnie dobranymi aktorami wypełniono plan serialu telewizyjnego z niezrównanym Colinem Firthem w roli dumnego pana Dacy'ego z chmurnym, tajemniczym wzrokiem i Jennifer Ehle jako uprzedzoną do niego lecz przeuroczą Elizabeth.
Jest to niesamowicie wciągająca, cudowna, ciepła, kobieca literatura.
Jane Austen żyjąca na przełomie XVIII i XIX wieku w Anglii była błyskotliwą obserwatorką życia społecznego. W czasach, gdy towarzystwo specjalizowało się w sztuce pozorów, ona potrafiła dostrzec niedorzeczność takich zachowań i przedstawić je wspaniale w taki sposób, że bawią do dziś.
„Duma i uprzedzenie” to ponadczasowy romans na wysokim poziomie i jednocześnie powieść...
2014-06-17
„Dziewczyny z Powstania” to zapis wspomnień jedenastu kobiet, które były świadkami i uczestniczkami zbrojnego wystąpienia Polaków w Warszawie przeciw niemieckiemu okupantowi w 1944 roku.
Książka zawiera opowiadania niezwykłych osób, które w wieku lat kilkunastu wariacko odważnie szły do boju zdając sobie sprawę ze śmiertelnego niebezpieczeństwa. Niejednokrotnie w letniej sukience i sandałach, bez prowiantu, bo miało to trwać jedynie dwa dni, a koszmar śmierci przedłużył się do dwóch miesięcy. Obrazy są makabryczne: widok porozrzucanych ludzkich szczątków, dziewczynka idąca na śmierć, przeprawy kanałami wśród fekaliów, matka ukrywająca się w piwnicy nie mając co dać niemowlęciu do jedzenia. Przeżycia bohaterek niejednokrotnie wyciskają łzy z oczu podczas lektury książki, są tak wstrząsające.
Z relacji uczestniczek Powstania Warszawskiego wyłania się odpowiedź na podstawowe pytanie dotyczące tego tematu, która brzmi: nie było ono dobrze zorganizowane. Błędy decyzyjne oraz nie przeliczenie swoich sił i wyposażenia na zamiary spowodowały masakrę 200 tysięcy ludzi (w przeważającej ilości cywilów!), zniszczenie stolicy Polski i przegraną. Jednak z tego, co mówią „dziewczyny”, zapał młodych ludzi i nastroje wśród części społeczeństwa nie mogły skończyć się inaczej, jak walką zbrojną. "Decyzja była dla nas oczywista. To była nasza powinność. Nie ma sensu nawet tego tłumaczyć."* Młodzi AK-owcy wychowywali się w rodzinach, w których dziadkowie i ojcowie walczyli o istnienie Polski, postawa powstańców była zatem naturalną koleją rzeczy. Czy dziś zachowalibyśmy się tak samo? Patriotyzm to miłość do ojczyzny, ale miłość jednostronna nie jest spełnieniem, bo czy przedstawiciele kraju dają nam dowód swej troski o obywatela? W kontekście kolejnej afery podsłuchowej polityka jawi się jako biznes, w którym liczą się jedynie własne interesy rządzących, a nie dbałość o państwo i jego społeczeństwo. "To już nie jest to samo państwo i to już nie jest ten sam naród. Stary, wspaniały świat (…) został unicestwiony. Wiele jeszcze czasu upłynie, nim to wszystko odrobimy."*
Dziś nasz kraj w stanie pokoju wyzwala inne problemy każdego człowieka. Nie można powiedzieć, że mniej ważne, a jednak czytając o przeżyciach bohaterek, nachodzi refleksja, jak małe są nasze obecne troski. "Czy twoje miasto jest bombardowane? Czy twojemu mężowi grozi śmierć od nieprzyjacielskiej kuli? Czy twoje dzieci głodują? Jeśli nie, to nie masz powodu do narzekania. Wszystko inne jest bowiem błahostką." Książka po raz kolejny udowadnia, że wojna to samo zło.
W książce nie podobała mi się jedna rzecz nawiązująca do poglądów autorki Anny Herbich (dziennikarki związanej z „Do rzeczy”, „Rzeczpospolitą” i „Uważam Rze”), a mianowicie zdanie, które brzmiało jak propaganda lub chęć przypodobania się: „ Jako sanitariuszka (…) uratowała życie Rajmundowi Kaczyńskiemu „Irce”. Gdyby nie ona, Lech i Jarosław Kaczyńscy nigdy by się nie urodzili”* (pierwszy „ratunek” był opatrzeniem naderwanego palca). Ta jedyna wada książki nie wpłynęła ostatecznie na moją ocenę, bowiem temat ten dotyczył jednaj z najodważniejszych wśród przedstawionych kobiet, a poza tym całość w przeważającej części niesie niezwykle ważny i wielki ładunek emocjonalny oraz istotną wiedzę.
To, że „dziewczyny z powstania” przeżyły, zawdzięczać mogą niebywałemu szczęściu lub sprytowi, czasem znajomości języka niemieckiego. Fakt śmierci wielu osób (w tym dzieci) był przyczyną pretensji cywilów o wywołanie powstania. Jednak one, które chciały zrobić coś dobrego dla ogółu ryzykując swoim życiem, słusznie uważają, że pretensje te nie mogą skierowane do nich. Były jedynie maszyną w rękach decydentów, którzy młodzieńczy hura-optymizm, idealizm młodych ludzi, pęd do działania i ich wiarę w wielkie możliwości wykorzystali niewłaściwie.
Polecam "Dziewczyny z Powstania".
*Cytaty pochodzą z książki.
„Dziewczyny z Powstania” to zapis wspomnień jedenastu kobiet, które były świadkami i uczestniczkami zbrojnego wystąpienia Polaków w Warszawie przeciw niemieckiemu okupantowi w 1944 roku.
Książka zawiera opowiadania niezwykłych osób, które w wieku lat kilkunastu wariacko odważnie szły do boju zdając sobie sprawę ze śmiertelnego niebezpieczeństwa. Niejednokrotnie w letniej...
2015-12-23
"Dama kameliowa" uznawana za klasykę literatury to książka trudna do określenia. Momentami genialna w treści i stylu, momentami ckliwa w dialogach. Wielka literatura i jednocześnie łzawy romans. Co jednak najważniejsze: emocje w niej są tak intensywne, tak prawdziwe, że aż bolą, czego nie rozumiałam czytając tę powieść 25 lat temu. I nie jest istotne, że dotyczą "zalotnicy" - kobiety utrzymywanej i jej kochanka. Zrozumie, kto zna ból miłości, której trzeba się wyrzec wbrew sobie.
"Dama kameliowa" uznawana za klasykę literatury to książka trudna do określenia. Momentami genialna w treści i stylu, momentami ckliwa w dialogach. Wielka literatura i jednocześnie łzawy romans. Co jednak najważniejsze: emocje w niej są tak intensywne, tak prawdziwe, że aż bolą, czego nie rozumiałam czytając tę powieść 25 lat temu. I nie jest istotne, że dotyczą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-24
„Karol Szalony” nie jest powieścią spod charakterystycznego dla Aleksandra Dumasa znaku płaszcza i szpady, bowiem jako że czas zdarzeń to późne średniowiecze, określić można ją mianem „zbroi i kopii”. W ówczesnym świecie zdominowanym przez mężczyzn turnieje rycerskie i bitwy biorą górę nad namiętnościami.
Fabułę swojej pierwszej powieści historycznej autor osadził na szkielecie faktów historycznych (na podstawie dostępnych mu źródeł) i w ten sposób przeprowadził czytelnika przez trudny dla Francji okres panowania Karola VI Szalonego. Nieszczęsny monarcha, choć człowiek światły, to jednak z powodu długotrwałych stanów apatii, nie potrafiący przeciwstawić się wrogom, którzy czaili się nawet wewnątrz jego kraju. Jednym z nich była jego żona Izabela Bawarska.
Powieść pisana była w odcinkach dla prasy. Dumas w swoich „Pamiętnikach” wspominał, że sam nie był pewien, jaki ostatecznie z tego powodu kształt będzie miała cała książka. Możliwe, że dlatego też nie wszystkie wątki są dopowiedziane czy wyjaśnione wprost. Dla uważnego czytelnika nie będzie jednak stanowiło problemu, by samemu wysnuwać wnioski.
Aleksander Dumas (ojciec) to mistrz słowa, który potrafi nadawać im ton i rytm w zależności od opisywanej sceny. Dlatego polecam książkę, której nie czyta się szybko, ale która inspiruje do poszerzania wiedzy o sytuacji społeczno-politycznej wieku XV we Francji i jej relacji z Anglią.
Nie polecam wydania Hachette (w niebieskiej okładce). Wszystkie grzechy wydawcy wymienione są tutaj: https://www.facebook.com/527852827325962/photos/pcb.662732633837980/662732447171332/?type=1&theater i kolejne strony.
„Karol Szalony” nie jest powieścią spod charakterystycznego dla Aleksandra Dumasa znaku płaszcza i szpady, bowiem jako że czas zdarzeń to późne średniowiecze, określić można ją mianem „zbroi i kopii”. W ówczesnym świecie zdominowanym przez mężczyzn turnieje rycerskie i bitwy biorą górę nad namiętnościami.
Fabułę swojej pierwszej powieści historycznej autor osadził na...
2019-08-08
Można by napisać o książce Katarzyny Zyskowskiej, że jest to saga rodzinna. Ale nie! Bo „Historia złych uczynków” jest... historią złych uczynków. Naprawdę okropnych, będących częścią „ciemności ciemnej i starej” i w dodatku dziedzicznych.
W gęstej, szarej i mrocznej atmosferze niepokoju przeniesiemy się od bohaterki Niny uwikłanej w niezdrowy psychicznie związek hen, hen daleko w czasie aż do okresu międzywojennego, kiedy to dystyngowany pan w jasnym garniturze i z laseczką okazuje się wyzutym z empatii gnojkiem.
Niedopowiedzenia wspaniale budują napięcie i zaskakują.
W takiej atmosferze czytelnik nie dowierzając w czynione w powieści zło przez pozornie normalnych bohaterów, jakich spotyka się na codzień, niejednokrotnie zastanawia się czy zaparzyć herbatę z melisy, czy może lepiej sięgnąć po babcine krople walerianowe łagodzące nerwy i emocje.
Jestem pełna podziwu za wspaniały styl i szeroką wiedzę o sytuacji społecznej i życiu codziennym opisywanych poszczególnych okresów w historii Polski.
I pomimo tego, że po lekturze pozostaję z masą pytań w głowie do autorki, bo nie wszystkie wątki wydają mi się logiczne, to... szukam podobnych książek. Bo wciąż pozostaję w bezruchu z gmatwaniną myśli, jaką wywołała „Historia złych uczynków”.
Można by napisać o książce Katarzyny Zyskowskiej, że jest to saga rodzinna. Ale nie! Bo „Historia złych uczynków” jest... historią złych uczynków. Naprawdę okropnych, będących częścią „ciemności ciemnej i starej” i w dodatku dziedzicznych.
W gęstej, szarej i mrocznej atmosferze niepokoju przeniesiemy się od bohaterki Niny uwikłanej w niezdrowy psychicznie związek hen, hen...
2014-05-01
François Mauriac był francuskim pisarzem i laureatem literackiej Nagrody Nobla w 1952 roku, którą otrzymał za „głęboką przejrzystość duchową i siłę artystyczną, którą ukazuje w swoich powieściach dramat ludzkiego życia”.
Czas fabuły to początek XX wieku.
Pierwszym moim wrażeniem o książce było: „Jak świetnie mi się ją czyta!”. Płynność i elokwencja słów na kartach powieści powodują niebywałą przyjemność idącą z zapoznawania się z tytułową bohaterką. Narratorem w powieści jest kilkunastoletni Ludwik, wychowanek Brygidy Pian, jego macochy. Ona właśnie jest faryzeuszką, czyli według definicji słownikowej – osobą fałszywą w swej pobożności, obłudną, zakłamaną i jednocześnie zadufaną sobie. Dorastający Ludwik opowiada historię nie tylko swoją i macochy, ale również swej siostry Marceliny i przyjaciela Jana, z których każdy ma trudne relacje z główną bohaterką. Przez karty powieści przewija się jeszcze kilka ciekawych osób, ale co najważniejsze: każda z nich jest odmalowania barwnie i dokładnie. Właśnie sposób przedstawiania bohaterów uwiódł mnie u Mauriaca najbardziej. Można „Faryzeuszkę” śmiało określić powieścią psychologiczną, a takie lubię najbardziej. Książki, które niezwykle dokładnie, wnikliwie i głęboko opisują lub pokazują cechy charakterów wyrazistych postaci, a których jednak jednoznaczne określenie nie jest łatwe. Tak jest głównie z panią Brygidą, która pomimo innych powodów niż miłość do Boga i bliźnich, spełnia dobre uczynki, to jednak w wyniku tego zachowania wspiera niejedną biedną istotę. Możliwość rozwikłania przez czytelnika zagadki złożoności cech każdego z bohaterów jest wielkim plusem powieści.
Jestem „Faryzeuszką” zachwycona. Jest to książka napisana przez człowieka niezwykle inteligentnego i wprawnie władającego piórem. Wielka szkoda, że François Mauriac nie jest szeroko znany w Polsce. Warto sięgnąć po jego powieść. Polecam.
François Mauriac był francuskim pisarzem i laureatem literackiej Nagrody Nobla w 1952 roku, którą otrzymał za „głęboką przejrzystość duchową i siłę artystyczną, którą ukazuje w swoich powieściach dramat ludzkiego życia”.
Czas fabuły to początek XX wieku.
Pierwszym moim wrażeniem o książce było: „Jak świetnie mi się ją czyta!”. Płynność i elokwencja słów na kartach powieści...
2019-02-21
„Tulipanowa gorączka” to nie tylko tytuł książki Deborah Moggach, ale i fakt z historii Holandii. W pierwszej połowie XVII wieku miała tam miejsce prawdziwa tulipomania. Kwiaty te były bardzo poszukiwane i niezwykle drogie. Tendencja wzrostowa doprowadziła do handlu cebulkami na zasadzie swoistych papierów wartościowych. Ceny dochodziły do zawrotnych kwot, nawet do równowartości domu w Amsterdamie. W takim czasie ma miejsce akcja książki Deborah Moggach. Jest to też złoty okres holenderskiego malarstwa rodzajowego, dlatego tulipany i obrazy stanowią malowniczą scenografię dla fabuły.
W zamążpójściu bez miłości zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że ona jednak z czasem się pojawi. Zatem w sytuacji gdy ojciec Sophii zmarł pozostawiając kilka córek i długi, młoda panna zgodziła się wyjść za bogatego wdowca. Cornelis jest szczęśliwy oraz zakochany w swej młodej, pięknej żonie i usilnie stara się o potomka. Sophia zakochuje się w końcu trzy lata po ślubie, ale... nie w swoim mężu. Gdy w domu pojawia się zatrudniony przez Cornelisa młody malarz Jan, pomiędzy nim a panią domu zaczyna iskrzyć. Choć kobieta zdaje sobie sprawę, że ratując swoje pragnienia prowadzi na dno dobrego człowieka, to gorączka uczuć powoduje, że nic nie jest w stanie jej powstrzymać. Ukrycie jednego kłamstwa pociąga za sobą kolejne i kolejne - bardziej zuchwałe.
Autorka potrafi doprowadzić czytelnika do stanu niepokoju o konsekwencje, jakie mogą wyniknąć z decyzji podejmowanych przez bohaterów jej książki, zatem czyta się tę książkę z napięciem i podekscytowaniem.
Na uwagę zasługuje też ciekawy styl pisarski. Choć zdarzają się fragmenty z krótkimi, prostymi zdaniami, to całość zbudowana jest w przemyślany, harmonijny sposób. Piękna dodają jej wkładki z reprodukcjami obrazów (w wydaniu serii Salamandra) z miejsca i czasu akcji książki oraz cytaty nawiązujące do fabuły, np. z „O pobożnym kształcie zarządzania domem” z 1612 roku czy z „Traktatu o malarstwie” autorstwa Leonardo da Vinci.
Jestem zachwycona klimatem książki, stylem i intrygującą fabułą, zatem mocno polecam tę pozycję.
„Tulipanowa gorączka” to nie tylko tytuł książki Deborah Moggach, ale i fakt z historii Holandii. W pierwszej połowie XVII wieku miała tam miejsce prawdziwa tulipomania. Kwiaty te były bardzo poszukiwane i niezwykle drogie. Tendencja wzrostowa doprowadziła do handlu cebulkami na zasadzie swoistych papierów wartościowych. Ceny dochodziły do zawrotnych kwot, nawet do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-24
Widząc okładki książek serii „Leniwa niedziela” byłam przekonana, że są to pozycje typowo relaksujące, nie wymagające, lekkie i niezbyt ambitne. Na szczęście los zetknął mnie z „Tańcem z przeszłością” i okazało się, jak bardzo się myliłam!
Treść opowiada historię rodziny. Zwyczajnej, z normalnymi problemami, jak rozwody czy niespełnione marzenia. Nestorka rodu, prababcia Aniela była kobietą wymagającą, oschłą i skrytą, wydawać by się mogło, że bez uczuć. Do tego stopnia, że zawładnęła życiem swojej córki, wymagając opieki i nieustannie kaprysząc. Do tego stopnia, że po jej śmierci, 57 letnia Renata czuje, jak puste jest jej życie. Radością jest jedynie nastoletnia wnuczka, imienniczka zmarłej. Od dnia pogrzebu dziewczyna ma bardzo realistycznie odbierane sny związane z przeszłością jej prababci. Dopiero znalezione pamiętniki sprzed 60 lat z zesłania na Sybir, odkrywają dramatyczne losy starszej Anieli, pełne zawirowań wojennych, miłości, śmierci bliskich, konfliktu między rodzeństwem, co miało ogromny wpływ na charakter starszej pani.
Karolina Monkiewicz-Święcicka rewelacyjnie skonstruowała fabułę. Bardzo mocnym punktem są wspomnienia z przeszłości pisane stylem, który powoduje, że wydają się autentyczne. Powieść tak skutecznie wciąga w opowiadaną historię, że łatwo zarwać przez nią noc. Choć zdaję sobie strawę, że autorka wprowadziła nieprawdopodobne momenty (jak dziwne reakcje ludzi podczas niekonwencjonalnej terapii psychologicznej), to wbrew pozorom, właśnie takie nietypowe sytuacje powodowały, że książka intrygowała jeszcze bardziej. Wydarzenia nie są przedstawione chronologicznie, co jeszcze podwyższa zaciekawienie czytelnika.
W powieści znajdziemy niepokojący wątek kryminalny. Żywię wielki podziw dla autorki, ponieważ udało jej mnie „wywieźć w pole”, gdyż zabójcą okazała się inna osoba niż obstawiałam.
Niestety, okładka nie oddaje prawdziwego charakteru i fabuły książki.
„Taniec z przeszłością” to niesamowicie ciekawa pozycja. Bardzo polecam!
Widząc okładki książek serii „Leniwa niedziela” byłam przekonana, że są to pozycje typowo relaksujące, nie wymagające, lekkie i niezbyt ambitne. Na szczęście los zetknął mnie z „Tańcem z przeszłością” i okazało się, jak bardzo się myliłam!
Treść opowiada historię rodziny. Zwyczajnej, z normalnymi problemami, jak rozwody czy niespełnione marzenia. Nestorka rodu, prababcia...
2016-08-07
Stara rodzinna posiadłość na wrzosowiskach w XIX wiecznej Anglii , położona niedaleko bagien, na którymi często osiada mgła to sceneria książki „Pies Baskervillów” ze znanym literackim bohaterem Sherlockiem Holmesem. Jeśli do niesamowitego klimatu miejsca akcji dodamy tajemnicę zbrodni, to otrzymamy mocno wciągającą w swą akcję powieść. Rozsądnemu detektywowi przychodzi zmierzyć się z… legendą o strasznym ogarze. Nie jest to zatem łatwa zagadka.
Dwór Bakervillów istnieje naprawdę. Artur Conan Doyle w młodości przebywał w nim gościnnie, stąd inspiracja dla pisarza. Obecnie znajduje się tam hotel. Och, móc tam pojechać i samemu przekonać się o tym, jak budzące niepokój bywają tam jesienne wieczory.
Stara rodzinna posiadłość na wrzosowiskach w XIX wiecznej Anglii , położona niedaleko bagien, na którymi często osiada mgła to sceneria książki „Pies Baskervillów” ze znanym literackim bohaterem Sherlockiem Holmesem. Jeśli do niesamowitego klimatu miejsca akcji dodamy tajemnicę zbrodni, to otrzymamy mocno wciągającą w swą akcję powieść. Rozsądnemu detektywowi przychodzi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Do umiejętności podejmowania prawidłowych życiowych wyborów człowiek często musi dorastać dłużej niż do pełnoletności. Niejednokrotnie ta wiedza przychodzi dość późno, bo dopiero zderzenie z brutalnością świata otwiera nam oczy. Szczęśliwi, którzy już w młodym wieku wiedzą, jakie jest ich życiowe powołanie i udaje się im je realizować bez szkody dla innych.
Pierwszy tom „Wieczerzy z ziół” jest ładną powieścią o tym, co w życiu ważne.
Czas zdarzeń rozpoczyna się na początku XIX wieku. Oba tomy obejmują dwa pokolenia rodziny żyjącej na północnoangielskiej wsi w okolicy Nawcastle.
Dziś trudno sobie wyobrazić, że wysyłamy 10 letniego syna do pracy w fabryce, a córkę na służbę do nieco bogatszej rodziny. „Trafiłaś szczęśliwie (…), bo będziesz miała pół dnia wolnego co niedziela i cały dzień wolny raz na miesiąc”. Niewyobrażalne! Taka jest niestety rzeczywistość młodych bohaterów książki. Nie tracą oni jednak chęci do zabaw i marzeń o lepszej przyszłości. Roddy chce rozwijać swój rysunkowy talent, Hal pragnie wyjaśnienia zagadki zniknięcia przed laty jego ojca, a Mary Ellen pragnie… Roddy’ego.
Troje kompanów spędzających ze sobą wolne chwile, wbrew pozorom nie stanowi zgranej grupy przyjaciół, choć łączy ich pewna więź i trzymają się razem. Obaj chłopcy naznaczeni są traumatycznymi przeżyciami, co może być przyczyną takich relacji między nimi.
Czy pragnienia dzieci, a potem nastolatków spełnią się u progu dorosłości? Czy zmienią się ich relacje? Polecam przekonać się samemu, skąd wzięło się mądre przesłanie książki:
„Lepsza wieczerza z ziół, gdzie jest miłość,
niż dom pełen mięsa, gdzie jest nienawiść”.
Do umiejętności podejmowania prawidłowych życiowych wyborów człowiek często musi dorastać dłużej niż do pełnoletności. Niejednokrotnie ta wiedza przychodzi dość późno, bo dopiero zderzenie z brutalnością świata otwiera nam oczy. Szczęśliwi, którzy już w młodym wieku wiedzą, jakie jest ich życiowe powołanie i udaje się im je realizować bez szkody dla innych.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPierwszy tom...