rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Książka, którą powinien przeczytać każdy kto ma śmiałość oznajmić, że kocha literaturę.

Książka, którą powinien przeczytać każdy kto ma śmiałość oznajmić, że kocha literaturę.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wyobraź sobie...
...świat bez wielkich uczuć...
...bez namietności...
...bez sztuki...
...świat, w którym urodzenie nie decyduje tylko o statusie społecznym, ale i o inteligencji, przyszłej pracy i zainteresowaniach...
... świat w którym codzennie możesz spotkać, kogoś kto wygląda jak ty, mówi jak ty, myśli jak ty - jest tobą...
...świat, w którym nie intnieją żadne więzi...
...świat, w którym słowa "matka" i "ojciec" spotykają się o obrzydzeniem..
...świat, w któeym liczy się tylko wydajność i konsumpcja...
...świat, w którym inni manipulują tobą bez ustanku...
...świat samych kopii, bez oryginałów.

Jaki w tym sens?

W zamian otrzymasz...
...świat bez wojen...
...świat bez zbrodni...
...świat, w którym nikt nie boi się śmierci..
...świat, w którym nie ma chorób...
...świat, w którym nikogo nie krępują konwenanse...
...świat, w którym nie ma nienawiści, złości, strachu, zazdrości...
...świat bez samotności...
...świat bez smutku i rozpaczy...
...świat pełnej stabilizacjii...
...świat szczęśliwych ludzi.



A teraz w imieniu pana Huxley'a zadam Ci dwa pytania:

1.Jak wiele brakuje, by nasz świat stał się właśnie takim swiatem?

2.Otrzymasz ten ogromny zysk za wysoką cenę podaną wcześniej. Zapłacisz ją?

Wyobraź sobie...
...świat bez wielkich uczuć...
...bez namietności...
...bez sztuki...
...świat, w którym urodzenie nie decyduje tylko o statusie społecznym, ale i o inteligencji, przyszłej pracy i zainteresowaniach...
... świat w którym codzennie możesz spotkać, kogoś kto wygląda jak ty, mówi jak ty, myśli jak ty - jest tobą...
...świat, w którym nie intnieją żadne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W pewnym sensie ta książka mnie śledziła. W ciągu niecałych 36 godzin zobaczyłam jej okładkę pięć razy. Więc kiedy w końcu natknęłam się na nią w bibliotece postanowiłam ją wypożyczyć, bo uznałam, że inaczej nie da mi spokoju. Dopiero po powrocie do domu przeczytałam opis. Pomyslałam, że zapowiada sie ciekawie.
Nietety trochę się zawiodłam.
"Rozgrywająca się w zaczarowanym cyrku ..."
To sie zgadza cyrk jest naprawdę imponujący. Sam pomysł jest bardzo intrygyjący. Niektóre namioty wydają sie wyjęte z innej, bardziej magicznej rzeczywistości.
"... u schyłku dziewiętnastego wieku ..."
Tu zaczynają się kłopoty. Na tej zapowiedzi zawiodłam się najbardziej. Nie czułam tego XIX-ego wieku.Gdyby nie to zdanie z tyłu okładki i data nad każdym rozdziałem nie zorientowałabym się, że codzi o to czasy. Wydaje mi się, że jedynym zabiegiem jaki zastosowała pani Morgenstern, by upodobnić swoja powieść do tych czasów jest brak elektroniki i ubieranie się kobiet w suknie, a mężczyzn w garnitury i meloniki.
Poza tym ta książka nie ma nic z XIX wiekiem. Chłopak około 20-letni podchodzi sobie do nieznajomej dziewczyny (samej, bez żadnej opiekunki) w tym samym wieku i najzwyczajniej zaprasza ją "na drinka". Nie ma ówczesnych granic w relacjach damsko-męskich. Wszyscy zachowują się względem siebie jak w naszych czasach.
Druga sprawa - język. Mówią też zupełnie jak w dzisiejszym świecie, żadnych archaizmów. Od czasu do czasu bohaterom zdarzy się powiedzieć jakieś trudniejszy słówko typu transcendentalny, ale przecież to nie jest zupełnie niużywane obecnie słowo. Oprócz wymienionego drinka natknęłam sie też na słowo pozerka, chyba też znalazł się tam wyraz "fajny".
"... powieść Erin Morgenstern to magiczna ..."
Hm. Magiczna... Sam cyrk tak. Cała powieść - nie. Widać co prawda, że ktoś bardzo się stara stworzyć jakiś niesamowity klimat, aurę tajemnicy i nadzwyczajności, raz wychodzi lepiej, raz gorzej.
"... ponadczasowa ..."
To się jeszcze okaże.
" ...historia miłosna. "
Jest trochę miłości, ale nie wiem czy wszystko co zostało napisane o miłości w tej książce zajęłoby czterdzieści stron. Poza tym uczucie to jest opisany w sposób (przynajmniej dla mnie) nienaturalny. Dużo więcej treści poświęcono tutaj tajemniczej rozgrywce. W sumie od już na samym poczatku można się zorientować, jak powinien zakończyć się ten pojedynek. Poza tym nie jest przedstawiona żadna reguła. Co wcale nie sprawia, ż staje on się przez to bardziej intrygujący, raczej irytujący.

Patrząc na to wszystko książka zasługuje na trzy... Ale postanowiłam dać cztery za bardzo dobry pomysł i starania. Gdyby wykonanie dorosło do planów powieść byłaby naprawdę zachwycająca.

W pewnym sensie ta książka mnie śledziła. W ciągu niecałych 36 godzin zobaczyłam jej okładkę pięć razy. Więc kiedy w końcu natknęłam się na nią w bibliotece postanowiłam ją wypożyczyć, bo uznałam, że inaczej nie da mi spokoju. Dopiero po powrocie do domu przeczytałam opis. Pomyslałam, że zapowiada sie ciekawie.
Nietety trochę się zawiodłam.
"Rozgrywająca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest wspaniała. Trzeba ja przeczytać. Przedstawia całą gale emocji związanych z narodzeniem i wychowaniem niepełnosprawnego dziecka. Nie jest cukierkowa, nie pozostawia złudzeń, ale jednocześnie daje nadzieję.

Ta książka jest straszna. Nie bierzcie jej do ręki. Opisuje sytuacje z niesamowitym wyczuciem. Podrażnia to coś głęboko w nas zwanego sumieniem i każe zadać sobie pytanie: Co robię, kiedy spotykam kohoś niepełnosprawnego..? Co bym zrobił/a gdyby to mi urodziło się niepełnosprawne dziecko..?

Ta książka jest wspaniała. Trzeba ja przeczytać. Przedstawia całą gale emocji związanych z narodzeniem i wychowaniem niepełnosprawnego dziecka. Nie jest cukierkowa, nie pozostawia złudzeń, ale jednocześnie daje nadzieję.

Ta książka jest straszna. Nie bierzcie jej do ręki. Opisuje sytuacje z niesamowitym wyczuciem. Podrażnia to coś głęboko w nas zwanego sumieniem i każe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka jest jak otwarta furtka do krainy czyichś snów.
NIe da się inaczej tego opisać.
Jak napisała bazinga nie można jej analizować.
Ktoś wpuszcza nas do swojego umusłu, więc należy wykazać sie choć odrobiną taktu i nie mówić co ma co oznaczać.


Ta książka sprawiła, że dowiedziałam dla jakiś ludzi stworzono zwrot "mistrz słów".

Ta książka jest jak otwarta furtka do krainy czyichś snów.
NIe da się inaczej tego opisać.
Jak napisała bazinga nie można jej analizować.
Ktoś wpuszcza nas do swojego umusłu, więc należy wykazać sie choć odrobiną taktu i nie mówić co ma co oznaczać.


Ta książka sprawiła, że dowiedziałam dla jakiś ludzi stworzono zwrot "mistrz słów".

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy zakończyłam lekturę pierwszego tomu "Opowieści sieroty" zaczełam się nad nią zastanawiać. Zwykle gdy czytam jakąś książkę jeszcze zanim skończęł nachodza mnie myśli na temat tego co się za chwilę wydarzy, oceny postaci, ogólnie fabuły, postaci i jeszcze całym mnóstwem elementów z których składa się powieść. Tym razem nie było nic takiego.
Przestrzeń w mojej czaszce wypełniały po brzegi słowa dziewczynki z tatuażami na powiekach. Wydawało mi się, że razem z jej towarzyszem siedzę obok niej, kładę głowę na jej kolanach, okradam jej ciało z cudownego ciepła, słucham jej cichego oddechu i jak człowiek, który długo krążył po pustyni bez picia czekam na każde słowo wypływające z jej ust jak krople cennej i krystalicznuie czystej wody.
Każda historia buła inne i ciekawsza od poprzedniej, tak jak obiecała, mimo, że po wysłuchaniu pierwszej wydawało się niemożliwe nawet dla Gwiazd.
Książkę najlepiej porównać do zegara. Pięknego, ogromnego starego zegara, z drzewa dzikiej wiśni, mahoniu, hebanu i palisandru, intarsjowanego złotem i platyną, szlachetnymi kamieniami, bogatym w skomplikowane ornamenty, z tarczę z masy perłowej, a wskzówkami i cyframi z szafirów i rubinów. A w środku krocie zazębiających się doskonale do siebie pasujących trybików i wahadeł, wykonaną z niesamowita precyzją i kunsztem zegarmistrzowskim jakiego nie spodziewaliśmy się na pierwszy rzut oka.
Tym właśnie jest dla mnie ta książka.
Oddechem,
ciepłem ciała,
słowami pięknej dziewczyny...
Starym,
bajecznym zegarem...
Ale przede wszystkim podróżą w nieznane, krętą drogą pełną niebezpieczeństw i dziwów, zrodzonych z ludzkiej wyobraźni i snów oraz światła Gwiazd...

Kiedy zakończyłam lekturę pierwszego tomu "Opowieści sieroty" zaczełam się nad nią zastanawiać. Zwykle gdy czytam jakąś książkę jeszcze zanim skończęł nachodza mnie myśli na temat tego co się za chwilę wydarzy, oceny postaci, ogólnie fabuły, postaci i jeszcze całym mnóstwem elementów z których składa się powieść. Tym razem nie było nic takiego.
Przestrzeń w mojej czaszce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W te wakacje postanowiłam sięgnąć tam gdzie sięgam niezwykle rzadko - doksiążek zgromadzonych przez moich rodziców. Nie jestem pewna czemu tam nie zaglądam, ale głównym powodem jest chyba btak książek fantasy i SF w tych zbiorach.
W każdym razie weszłam między półki z zamkniętymi oczami Przez dłuższą chwilę błądziłam palcami po twardzych i miększych grzbietach książek, aż w końcu zdecydowałam się wyciągnąć jedną. Spojrzałam na okładkę i przeczytałam Ernest Hemingway "49 opowiadań". Pomyślałam "Przynajmniej znam autora".
Pierwsze opowiadanie uznałam za rewelacyjne. Drugie też mi się spodobało, a potem przeplatały się dobre i znacznie gorsze, trafiło się też jeszcze kilka fantastycznych.
Ogólnie zbiór raczej przypadł mi do gustu, ale tak jak wspomniała Fantazja w jednym z opowiadań obrażani sa Polacy co wzbudziło u mnie sporą dozę nieprzychylnych uczuć dla autora. Poza tym za duż o było opowiadań o corridzie. I to pisanych w taki sposób, ze można odnieśc wrażenie, że pomimo śwaidomości z barbarzyństwa tego widowiska (a może właśnie dlatego) auotor jest nim zachwycony.

W te wakacje postanowiłam sięgnąć tam gdzie sięgam niezwykle rzadko - doksiążek zgromadzonych przez moich rodziców. Nie jestem pewna czemu tam nie zaglądam, ale głównym powodem jest chyba btak książek fantasy i SF w tych zbiorach.
W każdym razie weszłam między półki z zamkniętymi oczami Przez dłuższą chwilę błądziłam palcami po twardzych i miększych grzbietach książek, aż w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Uwielbiam.
I książkę.
I musical.
I wszystko.
Eryk opanował moje myśli do tego stopnia, że za kązdym rogiem widzę skraj czarnego płaszcza i w każdej chwili melodie z "The music of the night" i jego głos.

Uwielbiam.
I książkę.
I musical.
I wszystko.
Eryk opanował moje myśli do tego stopnia, że za kązdym rogiem widzę skraj czarnego płaszcza i w każdej chwili melodie z "The music of the night" i jego głos.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Będą mnie kochać za to co mnie niszczy
sztylety w moich snach,
pył w moich myślach,
szaleństwo, które lęgnie się w zakamarkach mego umysłu"

Miała rację...

"Będą mnie kochać za to co mnie niszczy
sztylety w moich snach,
pył w moich myślach,
szaleństwo, które lęgnie się w zakamarkach mego umysłu"

Miała rację...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo zawiodłam się tą książką, po pani Terakowskiejj spodziewałam się znacznie więcej.
Postacie są płaskie, coś takiego jak opis w tej książce nie występuje, styl jest jak w bajeczce dla 6-latków, jeśli czytelnik ma IQ ponad 50 to przewidzi 90% "zaskakujących wydarzeń", poza tym nie ma tu przemyśleń, są tylko sformułowanie, które nieudolnie do tego miana pretendują.
"W krainie kota" to książeczka, którą można jedynie od tak przeczytać w podróży. Być może jestem zbyt ostra, ale przeczytanie tej książki wywołało u mnie złość, bo po zobaczeniu nazwiska na okładce spodziewałam się czegoś niesamowitego, a otrzymałam coś poniżej przeciętnej.

Bardzo zawiodłam się tą książką, po pani Terakowskiejj spodziewałam się znacznie więcej.
Postacie są płaskie, coś takiego jak opis w tej książce nie występuje, styl jest jak w bajeczce dla 6-latków, jeśli czytelnik ma IQ ponad 50 to przewidzi 90% "zaskakujących wydarzeń", poza tym nie ma tu przemyśleń, są tylko sformułowanie, które nieudolnie do tego miana pretendują.
"W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podeszłam bardzo sceptycznie do tej książki. Zawsze tak mam gdy wokół czegoś powstaje taki szum jak wokół "Atlasu chmur" mimo wszystko sięgnęłam po nią, bo nie można krytykować czegoś czego się nie zna.

Czy ktoś zna to uczucie, że coś jest tak wspaniałe, że zaczynacie płakać?

Po raz pierwszy popłakałam się przy "Atlasie..." na 5 stronie. Potem jeszcze całe mnóstwo razy przy różnych momentach. NIe mam pojęcia co jest takiego w tej książce, ale nie można się od niej oderwać.
Nie powiem, że czyta się ją jednym tchem. Ja czytałam ją długo smakując każde słowo oddzielnie i wszystkie naraz. Zajęło mi to długie godziny, bo wiele fragmentów, stron lub nawet rozdziałów czytałam po kilka razy jakbym wpadła w trans, ale nie przeszkadzało mi to. Po prostu siedziałm czytając zagłębiając się w historie narratorów "Atlasu..." (najbardziej polubiłam Roberta Frobishera, bo... po prostu był najwspanialszy) nie patrząc na zegar, raz wróciłam do "realnego świata" dopiero po czterech godzinach.

Ta książka jest wspaniała.

Tego, którego się ona nie spodobała najchętniej bym znalazła i udusiła albo przynajmniej nazwała publicznie bezguściem.

Podeszłam bardzo sceptycznie do tej książki. Zawsze tak mam gdy wokół czegoś powstaje taki szum jak wokół "Atlasu chmur" mimo wszystko sięgnęłam po nią, bo nie można krytykować czegoś czego się nie zna.

Czy ktoś zna to uczucie, że coś jest tak wspaniałe, że zaczynacie płakać?

Po raz pierwszy popłakałam się przy "Atlasie..." na 5 stronie. Potem jeszcze całe mnóstwo razy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie przepadam za książkami, w których, aż tyle treści poświęcone jest miłośći, w zasadzie nie wiem co skusiło mnie do sięgnięcia po tą książkę, może piękna okładka albo obietnica niecukierkowych wróżek?

W książkę zatapiamy się powoli, na początku trochę zagubieni, nie bardzo wiemy o co chodzi. Jednak z każdą stroną dowiadujemy się coraz więcej i świat wróżek przeraża, ale i zachwyca nas coraz bardziej.
Nawet nie wiemy kiedy kończymy jeden rozdział, a zaczynamy następny. Nie od razu dociera do nas, że cichutki głosik w naszej głowie towarzyszący podczas czytania zamilkł. Po prostu nie potrafimy tego zaakceptować, ale kiedy wreszcie zdamy sobie sprawę mamy ochotę pobiec jak najszybciej do biblioteki albo księgarni po nastęþną część.

Nie przepadam za książkami, w których, aż tyle treści poświęcone jest miłośći, w zasadzie nie wiem co skusiło mnie do sięgnięcia po tą książkę, może piękna okładka albo obietnica niecukierkowych wróżek?

W książkę zatapiamy się powoli, na początku trochę zagubieni, nie bardzo wiemy o co chodzi. Jednak z każdą stroną dowiadujemy się coraz więcej i świat wróżek przeraża, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzięĸi przeczytaniu tej książki zrozumiałam, jak czują się dorośli oceniający niektóre z książek, które czytam obecnie.
Licia stworzyła trochę schematycznie plastyczny świat i bohaterów, posłużyła się prostym językiem bez zawiłych opisów i skomplikowanych metafor.
Wiem, żę gdybym przeczytała ją pięć lat temu byłabym nią zachwycona i czytała ją raz razem nie nudząc się i dostając wypieków na policzkach. Żałuję, więc, że książki nie było na te pięć lat temu... Dostałaby piękne dziesięć gwiazdek.

Książkę polecam na prezent dla około 10-letnich córeczek, siostrzyczek, siostrzenic lub bratanic. Będą oczarowane.

Dzięĸi przeczytaniu tej książki zrozumiałam, jak czują się dorośli oceniający niektóre z książek, które czytam obecnie.
Licia stworzyła trochę schematycznie plastyczny świat i bohaterów, posłużyła się prostym językiem bez zawiłych opisów i skomplikowanych metafor.
Wiem, żę gdybym przeczytała ją pięć lat temu byłabym nią zachwycona i czytała ją raz razem nie nudząc się i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od razu chce przeprosić za kolokwializm, ale nie potrafie znaleźć innego sformułowania, które brzmiało by ładnie i zgrabnie, a oddałoby tak dokładnie moje odczucia po przeczytaniu tej książki.

Mimo szumu szału nie ma.

Od razu chce przeprosić za kolokwializm, ale nie potrafie znaleźć innego sformułowania, które brzmiało by ładnie i zgrabnie, a oddałoby tak dokładnie moje odczucia po przeczytaniu tej książki.

Mimo szumu szału nie ma.

Pokaż mimo to

Okładka książki Tunele Roderick Gordon, Brian Williams
Ocena 6,8
Tunele Roderick Gordon, Br...

Na półkach: ,

Książkę dostałam na urodziny od przyjaciółki. Zachęcona opisem zaczęłam czytać. Za każdym przewróceniem strony czułam jak mój zapał atom po atomie ulatnia się na drugą stronę galaktyki.

A przecież wszystkie składniki wydawały się dobre:
-1 oryginalny pomysł,
-Garść dobrze "przyprawionych" postaci,
-wartka akcja,
-wyważony styl o stałym, mocnym posmaku,
-szypta przewidywalności(ale nia za dużo!!!) i mimo to;
-zaskakujący finał.

ALe mimo to coś jest nie tak... Chociaż każdy profesor pochwaliłby przepis i przedstawił go jako wzór, to coś jest... Coś jest nie tak... Czytelnik odchodzi od książki nienasycony, ale bez chęci na powrót do tego samego szefa kuchni...

Przynajmniej ja się tak czułam. Jeśli komuś się podobało to dobrze. W końcu każdy lubi co innego i dlatego świat jest piękny :))

Książkę dostałam na urodziny od przyjaciółki. Zachęcona opisem zaczęłam czytać. Za każdym przewróceniem strony czułam jak mój zapał atom po atomie ulatnia się na drugą stronę galaktyki.

A przecież wszystkie składniki wydawały się dobre:
-1 oryginalny pomysł,
-Garść dobrze "przyprawionych" postaci,
-wartka akcja,
-wyważony styl o stałym, mocnym posmaku,
-szypta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Naprawdę rzadko zdarzają mi sie książki, przyktórych tak się męczę. Cały czas miałam wrażenie, że tytułowy wir się popsuł i zamiast wciągać odpycha (i to jeszcze jakby ktoś zaznaczył, że ma to robić najsilniej jak się tylko da). Styl boleśnie przeciętny, postacie na tróję, akcja to jedyny element tej książki, który nie kuleje (przynajmniej niezbyt widocznie).
I co to za pomysł, żeby jeść książki?!

I tak jeszcze na marginesie mam wrażenie, że autorowi bardzo spodobało się "Atramentowe serce" i próbował stworzyć coś podobnego... no coż, może nastęþnym razem będzie lepiej.

Naprawdę rzadko zdarzają mi sie książki, przyktórych tak się męczę. Cały czas miałam wrażenie, że tytułowy wir się popsuł i zamiast wciągać odpycha (i to jeszcze jakby ktoś zaznaczył, że ma to robić najsilniej jak się tylko da). Styl boleśnie przeciętny, postacie na tróję, akcja to jedyny element tej książki, który nie kuleje (przynajmniej niezbyt widocznie).
I co to za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lepiej nie będę nic na temat tej książki pisać, bo powiem coś nie tak, coś co by nie pasowało do tej niesamowitej opowieści i jeszcze kogoś zniechęće, a książkę naprawdę warto przeczytać.

Lepiej nie będę nic na temat tej książki pisać, bo powiem coś nie tak, coś co by nie pasowało do tej niesamowitej opowieści i jeszcze kogoś zniechęće, a książkę naprawdę warto przeczytać.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy byłam w mniej więcej połowie książki zastanawiałam się jak ktoś mógł powiedzieć, że to książka dla dzieci, jak dzieciom można przeznaczać opowieść w której bohaterka traci swojego Anioła Stróża i zapada na niuleczalną chorobę?
Co do zarzutów, że książka nie posiada wyjątkowego przesłania, że zawarte w niej prawdy są stare i dobrze znane, to... Być może. Ale wypowiedziane w sposób niezwykły. (poza tym do tej pory pamiętam jak kiedyś na lekcji religii dyskutowaliśmy na temat: "Dlaczego Bóg pozwala, aby istniało zło?", a ja powiedział to co zawarte jest w tej książce to wszyscy byli z lekka zdziwieni i wydaje mi się, że nikt naprawdę nie przyjął tego do wiadomości.)
Podobno książka jest przewidywalna. Nie jeśli skupi się na niej i zaczyta. Wtedy nasze myśli zajmować będą jedynie kolejne zdania, a nie pytanie jak to się wszystko skończy.

Kiedy byłam w mniej więcej połowie książki zastanawiałam się jak ktoś mógł powiedzieć, że to książka dla dzieci, jak dzieciom można przeznaczać opowieść w której bohaterka traci swojego Anioła Stróża i zapada na niuleczalną chorobę?
Co do zarzutów, że książka nie posiada wyjątkowego przesłania, że zawarte w niej prawdy są stare i dobrze znane, to... Być może. Ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Od pierwszego słowa ta książka zagląda ci głęboko w oczy i hipnotyzuje tak, że nawet nie dostrzegasz tego drobnego faktu. Cichym głosikiem powoli szepce ci do ucha: "... nie jesteś wcale głodny, po ci wogóle to jedzenie?; wcale nie siedzisz w niewygodnej pozycji, co z tego, że noga ci zdrętwiała?; nie odpowiadaj, jakby chcieli coś ważnego to by do ciebie przyszli..."
Więc siedzisz nie zwracając uwagi na ssanie w żołądku, mrówki w nodze i wołanie rodziny/przyjaciół. Czytasz. I czytasz.
Po prostu przewracasz strony, a twoje oczy skaczą od jednej litery do drugiej, by dowiedzieć się co dzieje się z chłopcem wychowywanym przez duchy na cmentarzu, przyjaźniącego się z czarownicą, porwanym przez ghule, tropionego przez mordercę.
I tak nagle przypomina ci się, że chyba jednak wierzysz w duchy...

Od pierwszego słowa ta książka zagląda ci głęboko w oczy i hipnotyzuje tak, że nawet nie dostrzegasz tego drobnego faktu. Cichym głosikiem powoli szepce ci do ucha: "... nie jesteś wcale głodny, po ci wogóle to jedzenie?; wcale nie siedzisz w niewygodnej pozycji, co z tego, że noga ci zdrętwiała?; nie odpowiadaj, jakby chcieli coś ważnego to by do ciebie przyszli..."
Więc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Są takie książki, które zamiast pozwolić się połknąć każą się gryźć drobnymi kęsami. Każą się smakować najwolniej jak się da grożąc utratą smaku. I ani się obejrzymy to one trawią nas, ale niezbyt zadowolone naszym prostym smakiem krztuszą się nami. To nie ich wina, nie chą być niemiłe po prostu nie potrafią znieść niewyrafinowanych smaków. Tak więc zostawiają nas napoczętych, trochę obgryzionych. I przez chwilę chodzimy tak po świecie, wymięci i wypluci.
Ale to nic, bo my sie najedliśmy, zasmakowaliśmy w czymś niepowtarzalnym.

Może ta książka nie posiada najbardziej wciągającej akcji, a pomysł nie bardzo oryginalny. Za to o postaciach nie da się powiedzieć nic poza tym, że są prawdziwe i perfekcyjnie stworzone. A styl, sposób w jaki słowa splatają się za sobą jest niesamowity, nieporównywalny z n iczym innym. To wszystko sprawia, że zaplątujesz sie w sieć, z której nie wyplączesz się nawet gdy skończysz czytać.

Ach tylko tej książki nie czytają ci, którzy nie lubią opiós, ja je kocham... Zwłaszcza w tej książce.

Są takie książki, które zamiast pozwolić się połknąć każą się gryźć drobnymi kęsami. Każą się smakować najwolniej jak się da grożąc utratą smaku. I ani się obejrzymy to one trawią nas, ale niezbyt zadowolone naszym prostym smakiem krztuszą się nami. To nie ich wina, nie chą być niemiłe po prostu nie potrafią znieść niewyrafinowanych smaków. Tak więc zostawiają nas...

więcej Pokaż mimo to