-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2021-01-15
2021-01-20
2021-08-13
2021-07
2021-10-13
2021-10-10
2021-12-16
2021-12-03
2021-11-25
Książkę Iwony Walentynowicz przedstawiającą postać Karoliny Kaczorowskiej, wdowy po ostatnim prezydencie na uchodźctwie, Ryszardzie Kaczorowskim, już dawno miałam ochotę przeczytać. Od chwili, kiedy dowiedziałam się, że urodziłam się dokładnie w 60 rocznicę jej urodzin, czułam, że łączy mnie z tą kobietą jakaś szczególna więź.
Karolina Kaczorowska, a właściwie to Mariampolska, przyszła i mieszkała w położonym na współczesnych kresach Stanisławowie. Wraz ze starszym bratem Józkiem wychowywali się nie tylko w dostatku, ale i w patriotycznej rodzinie. Józek, jako nastolatek był nawet harcerzem. Karolina też miała obiecane wstąpienie do zuchów, jak tylko skończy 9 lat. Tak się jednak nie stało - szczęśliwe dzieciństwo dzieci przerwał wybuch II wojny światowej, a następnie wywózka na Syberię, podczas głośnej akcji z 10 lutego 1940. Przetrzymywani w kołchozie, pracujący i żyjący w nieludzkich warunkach, rozłączeni z ojcem rodziny, doczekali amnestii. Podczas próby dostania się do legendarnej już Armii Andersa na nowo połączyli się z Franciszkiem Mariampolskim. Wkrótce on sam wraz z synem został wcielony do armii, a jego żona Rozalia wraz z córką zostały przetransportowane statkiem do Afryki, gdzie w specjalnie przygotowanej osadzie doczekały końca wojny. Niestety, ich marzenie o powrocie do Polski się nie spełniło, a los kolejny raz rzucił ich w nieznane, tym razem do Londynu. To tam, podczas jednego ze spotkań harcerzy polskich, poznała Ryszarda Kaczorowskiego, swojego przyszłego męża.
Trochę mnie zaskoczyło jednak to, że pozycja skupia się głównie na dzieciństwie przyszłej Pani prezydentowej, ale z drugiej strony to właśnie ono w dużej mierze kształtuje naszą osobowość. Trudne, pomimo szczęśliwych i beztroskich początków, dzieciństwo Karoliny(nie miała jeszcze 10 lat, kiedy wywieziono całą ich rodzinę na Sybir) zahartowało ją na przyszłość oraz ukształtowało jej charakter. Trudno uwierzyć, że ta drobna kobieta w wieku 10-11 lat zostawała sama w syberyjskiej osadzie(mama z bratem wyjeżdżali na kilka miesięcy do pracy przy zbiorach) i nie tylko gospodarowała w ich domu, ale i podjęła się drobnych prac zarobkowe, a za uzyskane w ten sposób pieniądze kupowała dla taty machorkę. Ojciec nigdy jej nie zapalił, ale podczas wędrówki do Armii Andersa była doskonałym środkiem płatniczym. Z książki przebija się też nadzieja, nadzieja, że kiedyś wreszcie los może okazać się dla nad łaskawy i wynagrodzić nam wszelkie zło.
Książkę Iwony Walentynowicz przedstawiającą postać Karoliny Kaczorowskiej, wdowy po ostatnim prezydencie na uchodźctwie, Ryszardzie Kaczorowskim, już dawno miałam ochotę przeczytać. Od chwili, kiedy dowiedziałam się, że urodziłam się dokładnie w 60 rocznicę jej urodzin, czułam, że łączy mnie z tą kobietą jakaś szczególna więź.
Karolina Kaczorowska, a właściwie to...
2021-11-29
2021-11-28
2021-11-27
2021-11-17
2021-10-28
2021-10-20
2021-10-11
2021-10-05
2021-10-02
2021-10-01
2021-09-27
Jednym z moich ulubionych motywów literackich jest holokaust. Lubię czytać o codziennym życiu w gettach, obozach koncentracyjnych, czy też tych, którym udało się w jakiś sposób uciec z któregoś z tych "ośrodków odosobnienia". "Dwa światła" opowiadają o tym ostatnim.
Akcja książki rozpoczyna się w marcu 1955 roku, kiedy emerytowany nauczyciel muzyki, Edward Sokołowski, dowiaduje się, że jego dawny uczeń Andrzej Czajkowski, wygrywa prestiżowy Konkurs Chopinowski. Wiadomość uruchamia w staruszku serię wspomnień. Wraca swoją pamięcią do grudniowego dnia sprzed dwudziestu lat, kiedy jedna z jego najlepsza uczennica, Felicja, urodziła synka. Dano mu na imię Robert, czyli "ten, który jest sławny". Wkrótce wybucha II wojna światowa. Jednak zanim to nastąpiło, jeden z przyjaciół Sokołowskiego, Arne Hofer, popełnia samobójstwo. Profesor traci chęć życia, przez co przestaje grać. W Warszawie powstaje getto, w którym zostają zamknięci m.in. Felicja z matką, konkubentem i małym Robertem. Natomiast w mieszkaniu Sokołowskich ulokowany jest punkt pomocy przemyconym z getta Żydom. Pewnego dnia trafia do nich wyprowadzony z dzielnicy żydowskiej Andrzejek wraz z babcią Janiną. Sokołowscy wiedzą, że to syn i matka Felicji. Edward szybko przenosi chłopca w świat muzyki, a mały Andrzej okazuje się wyjątkowo pojętnym uczniem. Nauczyciel nie tylko odzyskuje dawną radość życia, ale i wierzy w to, że chłopiec kiedyś stanie się kimś sławnym.
"Dwa światła" to piękna i wzruszająca opowieść o tym, że muzyka właściwie zawsze dawała ludziom wytchnienie, nawet w trudnych czasach wojennej zawieruchy. W książce widzimy, że niejako pozwalała ona Andrzejowi zapomnieć o tym, co działo się za murami getta. Mogłoby się wydawać, że małe dzieci nic z tego nie rozumiały. Tymczasem one widziały dużo więcej, o czym świadczy cały rozdział napisany z punktu widzenia siedmiolatka. Szczęśliwy zbieg okoliczności sprawia, że chłopiec, chociaż musi się rozstać z ukochaną matką, trafia pod opiekuńcze skrzydła Edwarda, który za wszelką cenę chce rozwinąć niesamowity talent chłopca. Jak widać w prologu, udało mu się to, chociaż Andrzej nie umiał tego docenić, niestety.
Jednym z moich ulubionych motywów literackich jest holokaust. Lubię czytać o codziennym życiu w gettach, obozach koncentracyjnych, czy też tych, którym udało się w jakiś sposób uciec z któregoś z tych "ośrodków odosobnienia". "Dwa światła" opowiadają o tym ostatnim.
Akcja książki rozpoczyna się w marcu 1955 roku, kiedy emerytowany nauczyciel muzyki, Edward Sokołowski,...
"Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy" otwiera toczącą się na przestrzeni prawie półtora wieku historię rodzinną właścicielki tytułowej cukierni Celiny Hryć.
Akcja powieści rozpoczyna się latem 1995 roku, kiedy grupa archeologów odkrywa w niewielkim Gutowie położonym niedaleko Płocka zmumifikowane ciało, które ma na palcu charakterystyczny pierścień. Informacja ta szybko rozchodzi się po mieście, dochodzi też do 70-cio letniej Celiny, prowadzącej wraz z najmłodszym synem Waldemarem cukiernię na gutowskim rynku. Staruszka wie, do kogo może należeć pierścień, jednak wkrótce dostaje udaru mózgu. Do akcji wkracza córka Waldemara, Iga, studentka zarządzania, która wraz z jednym z archeologów, Rafałem, postanowiła rozwikłać zagadkę tożsamości mumii. Jedyne co mają, oprócz pierścienia, to bluzkę z inicjałami "L. C.", kilka zdjęć z przeszłości i wspomnienia garstki ludzi, którzy pamiętali jeszcze przedwojenne czasy. Rozwiązania szukają też w mieszczącym się nieopodal pałacu, który przed laty należał do majętnej rodziny Zajezierskich. To w nim znajduje się obraz hrabiego Tomasza Zajezierskiego, na którego palcu widniał ów sygnet.
Jednocześnie przenosimy się do lat 50 XIX wieku, kiedy Żyd Abram Cukierman zakłada w prowincjonalnym Gutowie sklep kolonialny połączony z kawiarnią "Pod Aniołem". W tym samym czasie mieszkający w niedalekich Zajezierzycach Zajezierscy byli znaczącym rodem, a ów pierścień miał być tego symbolem. Tomasz przyszedł na świat w 1865 roku. Nie był rodzonym dzieckiem Henryka, Barbara spłodziła go bowiem z Rosjaninem Timofiejem Toroszynem. Został wykarmiony mlekiem miejscowej "czarownicy", Zuzanny, która potrafiła rzucać uroki i przewidywać jak komuś ułoży się życie. To ona pierwsza "widziała", że Tomasz będzie miał w nim wiele krętych ścieżek. W dodatku krążyła przepowiednia, że jeżeli z jednego mężczyzny zrodzi się dwójka dzieci noszących to samo imię, sprowadzi to na niego nieszczęście. Nikt jednak na razie nie brał tego do serca. Tomaszek rósł, zaczynał przeżywać też pierwsze miłości. Nie mógł się jednak zdecydować, czy bardziej woli Mariannę, córkę Zuzanny, która go wykarmiła, czy może Adriannę - córkę właściciela dóbr Dobrołęka. W dodatku w przystojnym szlachcicu podkochiwały się też dwie siostry Ady - Wanda i Kinga. Postanowiły nawet pozbyć się siostry, na szczęście pomoc dotarła na czas. Wkrótce zdecydował, że swoje życie chce dzielić z Adrianną. Na tą wieść Wanda postanowiła wstąpić do gutowskiego Zgromadzenia Sióstr Służek Matki Boskiej Kwietnej, natomiast Kinga wychodzi za mąż za Wsiewołoda Toroszyna, syna Timofieja. Ma z nim dwójkę dzieci, Ivana, który umiera kilka dni po narodzinach oraz Grażynę. Sam Wsiewołod ginie w tragicznych okolicznościach. Po ślubie z Adą Tomasz w dalszym ciągu spotyka się z Marianną. Jednak w pewnym momencie kobieta znika. Hrabia zdaje się jednak tego nie zauważać - tym bardziej, że okazuje się iż Adrianna spodziewa się dziecka...
Jeżeli można przyjąć analogię, że po przeczytaniu pierwszej książki wyrabia się już zdanie o jakimś autorze, tak samo jak wyrabia się o kimś zdanie na podstawie pierwszego wrażenia, to twórczość pani Małgorzaty Gutowskiej - Adamskiej bardzo mi się spodobała. Bajecznie opisane życie na mazowieckiej wsi na przełomie XIX i XX wieku, polowania na zwierzynę na św. Huberta, przepych na dworze, bale i maskarady, romanse... Gutowska - Adamska niezwykle precyzyjnie oddała epokę czasów, kiedy Polski nie było na mapie, a wiele rzeczy zależało od zaborcy. Jedyne co mnie zszokowało, to początki Wandy w klasztorze, bo nie do końca wiem, co się wydarzyło w nim. W odbiorze treści przeszkadzało mi też to, że cała akcja działa się w zasadzie w trzech okresach(1995, lata 60 XIX w. i lata 90 XIX), które się ze sobą mieszały. Niemniej jednak całość odebrałam bardzo pozytywnie.
"Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy" otwiera toczącą się na przestrzeni prawie półtora wieku historię rodzinną właścicielki tytułowej cukierni Celiny Hryć.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAkcja powieści rozpoczyna się latem 1995 roku, kiedy grupa archeologów odkrywa w niewielkim Gutowie położonym niedaleko Płocka zmumifikowane ciało, które ma na palcu charakterystyczny pierścień. Informacja ta szybko...