-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-02-15
2016-02-05
2015-11-27
2014-06-03
2014-06-03
2014-06-02
2014-05-27
Nie skończyłam jej. Przerost formy nad treścią. Wolę zająć się lekturą, z której cokolwiek wyniosę, aczkolwiek na nudne i bezmyślne wieczory może być.
Nie skończyłam jej. Przerost formy nad treścią. Wolę zająć się lekturą, z której cokolwiek wyniosę, aczkolwiek na nudne i bezmyślne wieczory może być.
Pokaż mimo to2012-11-07
Genialna. Najlepsza.
Początkowo, obarczona mniej pozytywnymi opiniami niż reszta sagi "Pani Jeziora" zniechęcała mnie i niepokoiła. Nie chciałam się zawieść, ale jednak sięgnęłam po nią, i bardzo dobrze. Nie zawiodłam się - ta część jest najlepszą z całej sagii, lepszą nawet od opowiadań, oczywiście moim zdaniem.
Najlepsze rozdziały? Zdecydowanie ten o zamku Stygga i ostatni. Oraz ten opisujący bitwę pod Brenną, szpital polowy, klącego Rusty'ego, drżące medyczki. Pacjentów umierających na stole operacyjnym, amputowane kończyny. Bardzo przypadła mi do gustu przepowiednia - "Coen zginie od dwóch zębów, Geralt od trzech", po prostu wisienka na torcie.
Podsumowując, saga jest najlepszą sagą, jaką czytałam, a "Pani Jeziora" najlepszą książkę. Dziękuję, dobranoc. :)
Genialna. Najlepsza.
Początkowo, obarczona mniej pozytywnymi opiniami niż reszta sagi "Pani Jeziora" zniechęcała mnie i niepokoiła. Nie chciałam się zawieść, ale jednak sięgnęłam po nią, i bardzo dobrze. Nie zawiodłam się - ta część jest najlepszą z całej sagii, lepszą nawet od opowiadań, oczywiście moim zdaniem.
Najlepsze rozdziały? Zdecydowanie ten o zamku Stygga i...
Nie. Niemalże same zdania pojedyncze, książka niby dla dzieci (no dobrze, MŁODZIEŻY) ale przeplata się tu pseudowątek o obmacywaniu a mądra bohatereczka kojarzy bananowy split z prezerwatywami. Dla pseudodojrzałych i niewymagających. To tak jakby czytać dwie książki równocześnie - jedna gorsza od drugiej - mające ten sam początek i te same kilka ostatnich zdań. Nie polecam, nie polecam, nie polecam!
Nie. Niemalże same zdania pojedyncze, książka niby dla dzieci (no dobrze, MŁODZIEŻY) ale przeplata się tu pseudowątek o obmacywaniu a mądra bohatereczka kojarzy bananowy split z prezerwatywami. Dla pseudodojrzałych i niewymagających. To tak jakby czytać dwie książki równocześnie - jedna gorsza od drugiej - mające ten sam początek i te same kilka ostatnich zdań. Nie polecam,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-16
Niespójna, przewidywalna, nużąca.
Może czasem lepiej pisać do szuflady, a potem zamknąć ją na kluczyk? Kluczyk zgubić i nie dopuścić do wydania czegoś takiego... Widocznie Sapkowski wybrał pełny portfel kosztem plamy na pisarskim honorze.
Niespójna, przewidywalna, nużąca.
Może czasem lepiej pisać do szuflady, a potem zamknąć ją na kluczyk? Kluczyk zgubić i nie dopuścić do wydania czegoś takiego... Widocznie Sapkowski wybrał pełny portfel kosztem plamy na pisarskim honorze.
Nie lubię książek o przyszłości. Zwykle nawet nie borę ich do ręki. Ale tą dostałam na prezent. I spodobała mi się.
Dla miłośników Kinga: nie jest to horror. To niemalże w ogóle nie jest King. Może dlatego, że książka jest wydana jako Richard Bachman, bo gdyby ukazała się jako Stephen King, miałabym wątpliwości czy nie mamy tu do czynienia z oszustwem.
Książka nie jest może arcydziełem, ale czyta się dobrze. A nawet bardzo. Czytając ją miałam wrażenie jakbym oglądała jakiś film akcji, z dobrymi efektami. Albo może grała w jakąś grę, coś w rodzaju Max Payne. Cała książka jest mocno przewidywalna, ale mimo to, moim zdaniem wypada nieźle. Zakończenie również jest przewidywalne, jednak gdyby to wszystko skończyło się inaczej, pewnie uznałabym tą książkę za kiczowatą.
Dobrze się czytało. Jeszcze kiedyś po nią sięgnę.
Nie lubię książek o przyszłości. Zwykle nawet nie borę ich do ręki. Ale tą dostałam na prezent. I spodobała mi się.
Dla miłośników Kinga: nie jest to horror. To niemalże w ogóle nie jest King. Może dlatego, że książka jest wydana jako Richard Bachman, bo gdyby ukazała się jako Stephen King, miałabym wątpliwości czy nie mamy tu do czynienia z oszustwem.
Książka nie jest...
Mnie się nie podobało.
Powieść niemiłosiernie wydłużona. Inną książkę podobnej długości przeczytałabym w jakiś tydzień, lektura "Miasteczka Salem" trwała około trzech miesięcy. Często odkładałam książkę, potem znowu się jej podejmowałam... Niemal każdy rozdział był o kimś innym. Nie zapamiętywałam już imion, relacje mi się gmatwały. Prawdziwa misja jaką mieli bohaterowie tejże książki też nie była jasna i przejrzysta. Jak dla mnie, książka nie do końca zrozumiała. Większość fragmentów niepotrzebna. Nie sięgnę po nią ponownie.
Ale okładka fajna.
Mnie się nie podobało.
Powieść niemiłosiernie wydłużona. Inną książkę podobnej długości przeczytałabym w jakiś tydzień, lektura "Miasteczka Salem" trwała około trzech miesięcy. Często odkładałam książkę, potem znowu się jej podejmowałam... Niemal każdy rozdział był o kimś innym. Nie zapamiętywałam już imion, relacje mi się gmatwały. Prawdziwa misja jaką mieli bohaterowie...
W dobrym momencie życia czytałam tę książkę. Uzupełniało się.
Nie spotkałam się nigdy z tak infantylnie, prawdziwie, przejmująco przekazaną historią.
Byłam bliska płaczu wiele razy.
Gdybym miała ołówkiem zaznaczać poruszające mnie fragmenty, zamazałabym całą książkę. Zamazałabym milion małych kawałków.
W dobrym momencie życia czytałam tę książkę. Uzupełniało się.
Pokaż mimo toNie spotkałam się nigdy z tak infantylnie, prawdziwie, przejmująco przekazaną historią.
Byłam bliska płaczu wiele razy.
Gdybym miała ołówkiem zaznaczać poruszające mnie fragmenty, zamazałabym całą książkę. Zamazałabym milion małych kawałków.