-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2016-04-13
2016-03-15
Recenzja pochodzi z mojego bloga - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2016/03/upadek-rec-110.html
Może się zmieniłam. Może teraz nie podobają mi się takie książki, w jakich zaczytywałam się kiedyś. Bo Wirusa, pierwszą część trylogii, czytałam już dawno temu i to, co pamiętam, różni się od tego, co dostałam w drugim tomie. Nie mówię, że powieść jest zła, o nie! Nie mówię, że mi się nie spodobała, tylko... nie spodobała mi się aż tak. Przeszkadzało mi w niej kilka dość istotnych wątków i choć z łatwością mogłam zanurzyć się w tym świecie, nie mogłam w nim utonąć, pozwolić, by mnie pochłonął i przejął. Czytanie tej powieści było jak unoszenie się tuż pod powierzchnią, patrząc na to, co dzieje się na dole, ale nigdy nie potrafiąc się tam znaleźć.
Pierwszym, zdecydowanie jednym z ważniejszych aspektów książki, które przemawiają na jej niekorzyść, jest zmiana Epha. Szczerze? Nie mam pojęcia, czy był równie irytujący w pierwszej części, czy wręcz przeciwnie. W Upadku Eph jest bohaterem wyjątkowo płaskim, nierzeczywistym, tekturowym. Dla mnie nie ma on kompletnie żadnych cech charakteru, był najbardziej przeciętnym i niewyróżniającym się człowiekiem, jakiego mogli stworzyć autorzy. O wiele przyjemniej czytało mi się o szczurołapie, Setrakianie, czy Mistrzu.
Upadek do pewnego momentu był dla mnie powieścią, w której działo się wszystko, a równocześnie nie działo się nic. Nie mam pojęcia, co w głównej mierze zajęło te czterysta stron, bo mimo zakończenia, które jest naprawdę świetne, oni tylko walczą, gadają i myślą o tym, jak skończy się apokalipsa. Przez przynajmniej trzysta pięćdziesiąt stron w książce nie ma zwrotów akcji, niespodziewanych, oszałamiających wydarzeń, czegoś, co wzbudziłoby we mnie większe emocje. Jednakże, bardzo łatwo przetrwać te momenty, aż dotrze się do wyczekiwanego końca. Upadek jest jedną z powieści, które można połkąć w jeden, dwa dni. Naprawdę przyjemnie, lekko i szybko się ją czyta. Styl del Toro i Hogana jest prosty, dla niektórych czytelników, takich jak ja, może aż za prosty. Przy tym lekkim piórze mądrości wypowiadane przez Setrakiana czasami wydawały się śmieszne, wtrącone na siłę, byle tylko można wynieść coś z lektury.
Teraz czas przejść do mocniejszych stron książki. Po pierwsze - zakończenie. Może to dziwne, zaczynać od końca, ale to właśnie te ostatnie pięćdziesiąt stron mnie pochłonęło, sprawiło, że znów odczułam prawdziwą przyjemność wynikającą z czytania tej serii, przypomniałam sobie klimat Wirusa. Jak dla mnie zakończenie jest szalenie nieprzewidywalne i daje mi naprawdę wielkie nadzieje na to, że Mrok, zakończenie tej historii, powali mnie na kolana. Równocześnie zakończenie wprowadza nas do zupełnie nowej wersji zdarzeń i świata, którego ludzie mogą się okazać równie brutalni i źli, co wampiry. Sam urok zakończenia, jego niezbyt szczęśliwy wydźwięk, zmusiło mnie do podwyższenia oceny tej powieści.
Po drugie - historia. Jak możecie się domyślić, nie mogę nazwać tej książki arcydziełem, ale pomimo niedociągnięć i tego, że nie może przekazać tak dużo, świetnie bawię się przy tej opowieści. Może to wina mojej miłości do apokaliptycznych światów, które zmuszają bohaterów do okropnych czynów, do zbliżenia się do granicy człowieczeństwa. Może to wina mojej miłości do wampirów ubranych w niepowstrzymaną żądzę krwi, nie świecącą na słońcu skórę czy czarny garnitur. Myślę, że sam pomysł, choć może nie tak oryginalny czy nowatorski, jest ciekawy i mam nadzieję, że autorom uda się wyciągnąć jak najwięcej z części trzeciej, która zapowiada się naprawdę wspaniale.
Bohaterowie, może oprócz kilku wyjątków (każdy wie, kogo mam na myśli) również są pozytywną stroną Upadku. Bardzo lubię Feta, który może w tej części nie istniał tak bardzo, jak istniał w pierwszym tomie i będzie istniał w przyszłości. Bardzo zaciekawiła mnie jego historia, historia, która wzbudza w nim wstyd i odrazę do swojej przeszłości. Mam nadzieję, że ten wątek zostanie rozwinięty.
Uwielbiam historię Setrakiana, która wykrzywiła mu dłonie i uczyniła człowiekiem, którym jest teraz. Del Toro i Hogan nawiązują w niej do II. wojny światowej i Holokaustu. Jest to zabieg, który pięknie wzbogaca opowieść i daje impuls do głębszych przemyśleń. W tej części Setrakian jest ukazany już po koszmarze, gdy próbuje uporać się z tym, co widział, gdy kocha, gdy wybiera drogę swego życia.
Podsumowując, Upadek spodobał mi się zdecydowanie mniej niż Wirus, choć wciąż pozostaje lekturą, przy której miło spędziłam czas, do której chętnie powrócę, gdy na rynku wydawniczym pojawi się Mrok. Jestem bardzo ciekawa zakończenia tej historii i mam szczerą nadzieję, że autorzy mnie nie zawiodą.
Recenzja pochodzi z mojego bloga - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2016/03/upadek-rec-110.html
Może się zmieniłam. Może teraz nie podobają mi się takie książki, w jakich zaczytywałam się kiedyś. Bo Wirusa, pierwszą część trylogii, czytałam już dawno temu i to, co pamiętam, różni się od tego, co dostałam w drugim tomie. Nie mówię, że powieść jest zła, o nie! Nie...
2015-05-02
Cała recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2015/05/lot-sowy-rec-98.html
Najpierw przeczytałam wielki napis na odwrocie książki. "Chłopiec, który nie ma nic, sięga po moc, żeby zmienić świat". Uśmiech natychmiast zszedł mi z twarzy.
Niestety, chyba jestem już za stara na takie książki. Totalnie nieodpowiedzialny, niedojrzały główny bohater, który myśli tylko o tym, jaki jest biedny, jak mieszkańcy wioski go skrzywdzili, jak ich wszystkich nie znosi. Bardzo przeciętna fabuła, dialogi strasznie sztuczne, świat nie jest tak niezwykły i intrygujący jak ten, w którym chciałam się znaleźć, otwierając tę książkę. Lot sowy jest zdecydowanie skierowany do młodszych czytelników. Ja chyba mogę oczekiwać czegoś innego.
Cała recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2015/05/lot-sowy-rec-98.html
Najpierw przeczytałam wielki napis na odwrocie książki. "Chłopiec, który nie ma nic, sięga po moc, żeby zmienić świat". Uśmiech natychmiast zszedł mi z twarzy.
Niestety, chyba jestem już za stara na takie książki. Totalnie nieodpowiedzialny, niedojrzały główny bohater, który myśli tylko o...
2016-02-22
Cała recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2016/02/god-rec-107.html
Powieść o wielu twarzach i wielu obliczach. Dotyczy ona naprawdę wielu rzeczy. Szaleństwo, głód, rozpacz, duma, wstyd, brak nadziei, a nawet miłość - tego wszystkiego możemy doświadczyć. Wędrujemy niczym duchy za naszym nieszczęśliwym, mało znaczącym dla świata człowiekiem, który ma szczęście do pecha i prawdopodobnie jest bardzo utalentowany, choć niedoceniony i niezauważony w tłumie arogancji. Przez długi czas próbuje on udowodnić sobie, że jest dobrym człowiekiem, choćby drobnymi uczynkami, które, jeśli zwróciłby w swoją stronę, mogłyby mu wiele ułatwić. Podoba mi się, że autor postanowił przeszyć go na wskroś, przejrzeć na wylot, pokazać zalety, ale i wady, zaznajomić nas z tym, czego prawdopodobnie sam bohater nie był świadom. Podobały mi się przybywające do wycieńczonej głowy myśli, które, podawane przez Narratora (przyjmijmy to za jego robocze imię), brzmiały całkiem serio i moglibyśmy uwierzyć, że naprawdę mają sens. Ta książka jest bardzo prawdziwa i pokazuje wiele stron rzeczywistości, wiele światów - od głowy szaleńca, przez niewrażliwców, którzy nie potrafią (czy raczej nie chcą) dostrzec czyjegoś cierpienia, aż po ludzi dobrych, których jest coraz mniej i od których nasz Narrator chciał się odciąć. [...]
Cała recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2016/02/god-rec-107.html
Powieść o wielu twarzach i wielu obliczach. Dotyczy ona naprawdę wielu rzeczy. Szaleństwo, głód, rozpacz, duma, wstyd, brak nadziei, a nawet miłość - tego wszystkiego możemy doświadczyć. Wędrujemy niczym duchy za naszym nieszczęśliwym, mało znaczącym dla świata człowiekiem, który ma szczęście...
2015-07-26
Całość - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2015/07/w-ciemnym-zwierciadle-rec-103.html
"W ciemnym zwierciadle" to klasyk literatury grozy i inspiracja, kilkaset stron niesamowitych wrażeń, pięć historii o zacierającym się świecie rzeczywistym ze światem nadprzyrodzonym. To wyjątkowy styl, niezwykły pomysł, niepokój i fascynacja. Niezastąpiony klimat, horror stworzony bez użycia wielkich siekier, bez rozlewu krwi i latających głów. To właśnie jest niezwykłe; te opowiadania potrafią przerazić, chociaż autor opowiada wszystko w powolny, dokładny sposób, pozwalając nam na rozkoszowanie tym, co nadchodzi. Uświadamia, że niezrozumienie i niewiedza również są przerażające.
Całość - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2015/07/w-ciemnym-zwierciadle-rec-103.html
"W ciemnym zwierciadle" to klasyk literatury grozy i inspiracja, kilkaset stron niesamowitych wrażeń, pięć historii o zacierającym się świecie rzeczywistym ze światem nadprzyrodzonym. To wyjątkowy styl, niezwykły pomysł, niepokój i fascynacja. Niezastąpiony klimat, horror stworzony...
2015-04-11
Cała recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2015/04/kroniki-amberu-t-1-rec-97.html
"Nikt nie kradnie książek, oprócz przyjaciół"
"Dziewięciu książąt Amberu". "Karabiny Avalonu". "Znak Jednorożca". "Ręka Oberona". "Dworce Chaosu".
Pięć tomów niesamowitych historii świata pełnego wojny, nieufności i mroku. Niezapomniane krainy i stwory, intrygi, nienawiść między rodzeństwem. Wszystko dokładnie zaplanowane, spomiędzy wszystkich ran i skaleczeń wydziera się smutny lub szczęśliwy los tego, kto je otrzymał. Pełno tu śmierci, jadu i klątw, ale może już nie chodzi tylko o chęć zawładnięcia tronem, Amberem i wszystkim, czym rządzi? Kto jest tu dobry, kto zły? Komu masz zaufać, gdy nie wiesz, który z nich jest tym, który wbił ci nóż w plecy?
Cała recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2015/04/kroniki-amberu-t-1-rec-97.html
"Nikt nie kradnie książek, oprócz przyjaciół"
"Dziewięciu książąt Amberu". "Karabiny Avalonu". "Znak Jednorożca". "Ręka Oberona". "Dworce Chaosu".
Pięć tomów niesamowitych historii świata pełnego wojny, nieufności i mroku. Niezapomniane krainy i stwory, intrygi, nienawiść między...
2015-02-02
Całość - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2015/02/recenzja-na-druga-strone.html
"Ciemność...
Chłód...
Ziemia wypełniająca mi usta...
Robaki w moich oczach...
Gleba więżąca moje obdarte z ciała ręce i nogi..."
Na drugą stronę może nie jest książką górnych lotów, może nie wybija się na tle innych powieści z gatunku fantasy, ale jest przyjemną, dobrą lekturą, która zaskakuje i wciąga do swojego świata. Jest kilka minusów, ale i kilka plusów wynikających z czytania. Cała historia momentami wydaje się bardzo banalna, a kiedy indziej bardzo skomplikowana.
Postać Rogera - narratora i głównego bohatera - nie przypadła mi do gustu. Chłopak niekiedy wydawał się być bardzo dziecinny, a czasami stawał się nad wyraz dojrzały jak na swój wiek. Nie miał szacunku do siebie, był naiwny i cechowało go tchórzostwo - do czego sam się przyznawał. Często nie rozumiałam jego miłości do Cecilii i irytowało mnie, kiedy ciągle powtarzał, że jest taka słodka, piękna, niewinna, delikatna, niesamowita... choć, według mnie, Cecilia nie miała niczego poza swoją urodą.
Całość - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2015/02/recenzja-na-druga-strone.html
"Ciemność...
Chłód...
Ziemia wypełniająca mi usta...
Robaki w moich oczach...
Gleba więżąca moje obdarte z ciała ręce i nogi..."
Na drugą stronę może nie jest książką górnych lotów, może nie wybija się na tle innych powieści z gatunku fantasy, ale jest przyjemną, dobrą lekturą, która...
2013-11-13
"Nic nigdy tak naprawdę nie umiera"
Między niebem a ziemią to historia prawdziwa, wydarzenia są oparte na faktach. Powstała dzięki doświadczeniom autora - Jamesa F. Twymana. Linda naprawdę żyła, umarła, a jej mąż nie pogodził się z tą stratą. Naprawdę mieli córkę, Angelę, rozwiedli się, choć on nadal ją kochał.
James F. Twyman to autor New York Timesa. Dotychczas napisał piętnaście powieści, w tym znany Sekret kodu Mojżesza oraz The Proof. Zajmuje się również reżyserowaniem i muzyką. Założył organizację The Seminary of Spiritual Peacemaking, która wyświęciła już ponad pięciuset duchownych. Mieszka w Portland.
"Miłość jest jedyną wartością, którą nosimy w sobie cały czas, i ją właśnie zabieramy do każdego świata, do którego przechodzimy"
Miłością Jamesa Twymana była Linda. Słodka, piękna Linda. Nieważne, że rozstali się kilkanaście lat temu. Nieważne, że ich związek przestał istnieć. Nieważne, że dzieliło ich wiele kilometrów. On nadal ją kochał. Aż pewnego dnia została mu odebrana.
Linda Twyman została zamordowana 27 listopada 2005 roku, we własnym mieszkaniu, przez dwóch nieznanych napastników. Ot, wyszła tylko na chwilkę, by zapalić papierosa. Właśnie wtedy ktoś ją zaatakował, zasłonił usta, żeby nie mogła krzyczeć i dzięki ostrzu brutalnie pozbawił życia. Nie wiadomo, kto to był. Nie wiadomo, czego szukał. Nie wiadomo, dlaczego to właśnie Linda stała się jego ofiarą. Zagadka morderstwa jest nie do rozwikłania. Policja nie poczynia niemal żadnych postępów. Właśnie z tym nie może się pogodzić James.
Po prawie czterech latach milczenia i cierpienia były mąż zamordowanej nadal nie może pogodzić się ze stratą ukochanej. Wie, że musi również chronić swoją córkę, Angelę. Ale nie może sobie z tym wszystkim poradzić. Po prostu nie może. Wiedziony serią przedziwnych snów oraz wizji wyrusza w podróż ku nieznanemu. Nie wiedzieć czemu trafia na miejsce, w którym kiedyś omal nie zginął. Urwisko. Próbuje je zbadać, odkryć jego tajemnicę. Schodzi z dół zbocza, szuka... nie wiadomo czego. Wie, że to miejsce go wzywa. Nie może jednak odnaleźć drogi powrotnej. Trafia na tajemniczego Richarda, który zaprowadza go do pewnej niepozornej stodoły, w której, w tłumie ludzi, czeka na niego Linda. Cała i zdrowa.
"Wszechświat [...] ma wiele tajemnic, których ludzki rozum nigdy nie ogarnie. Można za to pojąć je sercem"
Wielką magią jest miłość, nieprawdaż? Poteżną. Odebranie miłości odbiera zarazem cząstkę duszy, kawałek serca, przywołuje bolesne wspomnienia, wyciska łzy, a w zamian daje jedynie poczucie beznadziejności i bezradności. Sama nie wiem, czy poradziłabym sobie, gdyby życie zabrało mi kogoś, kogo kocham. Gdyby potraktowało najdroższą mi osobę tak brutalnym końcem. Załamałabym się, gdybym dostała informację, że osobie, z którą rozmawiałam zaledwie kilka godzin temu poderżnięto gardło. Nie dałabym sobie rady. Nie mam pojęcia, czy próbowałabym ratować swoje życie, tak jak zrobił to autor. Już wiem, co było jego ostatnią deską ratunku: miłość. Szukał Lindy wszędzie, widział ją i wierzył, że jej duch nad nim stoi. Że chroni go przed obłędem, przed wykluczeniem rzeczywistości.
Miłość jest źródłem życia. A ta książka uświadamia, że ona nigdy nie umiera.
Ciężko wyobrazić sobie, że ta historia może okazać się prawdziwa. Że James F. Twyman naprawdę spotkał Lindę po jej śmierci, rozmawiał z nią, miał jeszcze jedną szansę. Sam autor wspomina na wstępie, że prawda może być czymś niewyobrażalnym, wręcz absurdalnym. I że sami musimy zdecydować, w co chcemy wierzyć. Daje nam wybór: moglibyśmy przecież rzucić tę książkę w kąt i zapomnieć o niej, prawda? Ludzie wrażliwi, którzy kochają i chcą być kochani jednak zastanowią się trochę dłużej nad powodem, dlaczego rzeczywiście powstała. Jakie przesłanie ze sobą niesie. I docenią to.
Ogromnym minusem powieści jest jednak nieco sztywny styl pisania Twymana. W książce brakuje pożądanych emocji, przez co powieść bardzo wiele traci. Nie widać w niej tej nadziei, bezgranicznego szczęścia... Język jest zbyt surowy, dialogi zbyt sztuczne, nienaturalne. To psuje magiczny klimat całej książki. Z przykrością stwierdzam, że pod tym względem książka mnie zawiodła. Styl pisania Twymana jest prosty, ale szary. Gdyby autor ubarwił nieco, dopracował język, byłoby o wiele lepiej.
I bohaterowie mogą wydawać się trochę nijacy. Przykro mi, ale taka jest prawda.
Między niebem a ziemią to ciekawa, nieco inna od wszystkich powieść, niosąca ze sobą wielką prawdę. Czy polecam? Tak, według mnie warto zapoznać się z tą powieścią, choćby po to, aby odnaleźć tę wiarę, nadzieję ukrytą w głębi serca. Nie jest to bynajmniej lektura wybitna, ale dobra, przyjemna, idealna na jeden czy dwa ulewne wieczory. Będę ją miło wspominać.
I patrzeć na świat trochę inaczej.
Ocena: 6/10.
Recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2013/11/recenzja-ksiazki-miedzy-niebem-ziemia.html
"Nic nigdy tak naprawdę nie umiera"
Między niebem a ziemią to historia prawdziwa, wydarzenia są oparte na faktach. Powstała dzięki doświadczeniom autora - Jamesa F. Twymana. Linda naprawdę żyła, umarła, a jej mąż nie pogodził się z tą stratą. Naprawdę mieli córkę, Angelę, rozwiedli się, choć on nadal ją kochał.
James F. Twyman to autor New York Timesa. Dotychczas napisał...
2015-01-26
Cała recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2015/01/recenzja-patriotow-41.html
Patriotów 41 to utwór niespodziewanie osobisty, momentami zabawny, momentami smutny, ale nad wyraz prawdziwy. Opisuje czasy powojenne takimi, jakimi były dla zwykłych ludzi, którzy w cieniu minionej wojny próbowali ułożyć sobie życie. Opowiada o czasach szczególnie dla Polski trudnych. Wiele bohaterów tej książki musi radzić sobie z myślami, że ich bliscy mogą nie wrócić z wojny. Właśnie ta całkowita utrata nadziei jest dla mnie najbardziej przykra, najbardziej niszcząca.
Cała recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2015/01/recenzja-patriotow-41.html
Patriotów 41 to utwór niespodziewanie osobisty, momentami zabawny, momentami smutny, ale nad wyraz prawdziwy. Opisuje czasy powojenne takimi, jakimi były dla zwykłych ludzi, którzy w cieniu minionej wojny próbowali ułożyć sobie życie. Opowiada o czasach szczególnie dla Polski...
2014-12-02
Całość - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/12/recenzja-shirley.html
"Ludzkie serce potrafi wiele ścierpieć. Potrafi pomieścić w sobie więcej łez, niż ocean mieści w sobie wody. Nigdy nie wiemy, jak głębokie - jak szerokie jest nasze serce, póki nieszczęście nie napędzi nad nie chmur i nie zacznie na nie spływać czarny deszcz"
Po raz kolejny obcuję z twórczością sióstr Brontë. I muszę przyznać, że dzięki nim coraz bardziej podoba mi się ten gatunek literacki, ten specyficzny klimat i niepowtarzalny styl. Poruszane przez Charlotte trudne tematy i to, co przekazuje nam kolejny raz - miłość przezwycięży wszystko, miłość jest wolna. Historie, które nie dają o sobie zapomnieć, które są tak piękne, tak dopracowane i napisane w mistrzowskim stylu.
Całość - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/12/recenzja-shirley.html
"Ludzkie serce potrafi wiele ścierpieć. Potrafi pomieścić w sobie więcej łez, niż ocean mieści w sobie wody. Nigdy nie wiemy, jak głębokie - jak szerokie jest nasze serce, póki nieszczęście nie napędzi nad nie chmur i nie zacznie na nie spływać czarny deszcz"
Po raz kolejny obcuję z twórczością...
2014-11-18
Całość - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/11/recenzja-world-war-z.html
"Tak, to były kłamstwa, ale czasem kłamstwo nie jest złe. To znaczy, kłamstwo samo w sobie nie jest ani złe, ani dobre. Jest jak ogień: może ogrzać, ale może spalić - zależy od sposobu użycia"
Może zacznę od tego, że nigdy nie miałam doczynienia z powieścią, która poruszałaby temat zombie. I choć epidemii, wojn i katastrof dzięki książkom przeżyłam już naprawdę wiele, pierwszy raz trafiłam na autora, który ujął to w sposób tak realistyczny, tak logiczny, że wojna z zombie mogłaby potoczyć się właśnie w ten sposób, według napisanego przez Brooksa scenariusza.
Całość - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/11/recenzja-world-war-z.html
"Tak, to były kłamstwa, ale czasem kłamstwo nie jest złe. To znaczy, kłamstwo samo w sobie nie jest ani złe, ani dobre. Jest jak ogień: może ogrzać, ale może spalić - zależy od sposobu użycia"
Może zacznę od tego, że nigdy nie miałam doczynienia z powieścią, która poruszałaby temat zombie. I...
2014-11-02
Cała recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/11/recenzja-demonologu.html
"Ci, którzy uciekają, nigdy nie przeżywają"
Może zacznę od tego, że uwielbiam książki poruszające taką tematykę, dreszczowce, które nie są pisane na siłę, byle tylko nas przestraszyć. Demony, okrucieństwo i ludzie pozbawiani człowieczeństwa. Miłość do dziecka, która zwycięża strach, która doprowadza do obłędu, do szaleństwa. Niezwykłe poświęcenie, opętanie i wiara. Wiara przede wszystkim. Demonolog przypomina, że niektórych rzeczy nigdy nie dotkniesz, nigdy nie zobaczysz. Jedyne, co ci pozostaje, to w nie wierzyć.
Cała recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/11/recenzja-demonologu.html
"Ci, którzy uciekają, nigdy nie przeżywają"
Może zacznę od tego, że uwielbiam książki poruszające taką tematykę, dreszczowce, które nie są pisane na siłę, byle tylko nas przestraszyć. Demony, okrucieństwo i ludzie pozbawiani człowieczeństwa. Miłość do dziecka, która zwycięża strach,...
2014-10-13
"Widzisz, tacy naprawdę jesteśmy. My, ludzie. Dotykamy najgłębszych otchłani planety, najdalszych zakątków wszechświata, najodleglejszych zdarzeń. Odczuwamy je tak, jak liście brzozy odczuwają śmierć w zimnym ostrzu topora przyłożonym do białego pnia. Ale nic z tego nie rozumiemy. Rzadko tylko, jak gwiazda w nieprzeniknionej kurtynie nieba, rozbłyśnie w naszym umyśle iskierka przeczucia - czasem tylko raz w życiu, czasem wcale - i zaraz zgaśnie..."
Syberia zawsze fascynowała i oczarowywała mnie swoją naturą, swoim klimatem. Niezwykłe opowieści szeptane przez wiatr, niewytłumaczalne zjawiska, przypadki ludzi, którzy doświadczyli czegoś, czego sami nie są w stanie nazwać - to wszystko inspiruje mnie, intryguje i zaciekawia. Od dziecka interesowałam się magią, niezwykłymi historiami i spotykanymi przez niektórych istotami, które postanowiły namieszać trochę w życiu zwykłych śmiertelników, pokazując się na chwilę. Syberia jest magicznym, baśniowym, pięknym, ale niebezpiecznym miejscem, które dzięki tej książce miałam okazję poznać dokładniej i na które mogłam spojrzeć pod innym kątem. Jej historia jest pełna zagadek i tajemnic, których jeszcze nie udało się rozwikłać.
Całość recenzji - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/10/recenzja-ziemi-szamanow.html
"Widzisz, tacy naprawdę jesteśmy. My, ludzie. Dotykamy najgłębszych otchłani planety, najdalszych zakątków wszechświata, najodleglejszych zdarzeń. Odczuwamy je tak, jak liście brzozy odczuwają śmierć w zimnym ostrzu topora przyłożonym do białego pnia. Ale nic z tego nie rozumiemy. Rzadko tylko, jak gwiazda w nieprzeniknionej kurtynie nieba, rozbłyśnie w naszym umyśle...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-10-02
"- Ale w kreskówkach też jest przemoc.
- [...]Traumę u dzieci wywołują prawdziwe rzeczy"
Amerykaana jest dziełem nigeryjskiej pisarki, Chimamandy Ngozi Adichie. Dorastała ona w Nsukka, w południowo-wschodniej Nigerii. W wieku dziewiętnastu lat wyjechała z rodzinnego kraju i zamieszkała w Stanach Zjednoczonych. W 2003 roku ukazała się jej debiutancka powieść, Fioletowy hibiskus, który zdobył nominację do Orange Prize.
"- Mamy strajk.
- Aj-aj! Jeszcze się nie skończył?
- Nie, ten ostatni się skończył, wróciliśmy do szkoły, a potem zaczęli kolejny"
Nigeria. Ifemelu i Obinze są w sobie zakochani. Mają nadzieję stworzyć wspólną przyszłość. Jednak ich plany zostają poddane próbie. W szkole, w której się uczą nie udaje im się niczego osiągnąć - nauczyciele ciągle strajkują, zajęcia zostają odwoływane. Ifemelu postanawia wyjechać do Ameryki, by ukończyć studia. Początkowo mieszka u cioci, zajmuje się swoim kuzynem. Potem jednak przychodzi czas, gdy dziewczyna musi sama o siebie zadbać. Musi nauczyć się żyć w Ameryce, odnaleźć siebie w świecie, w którym jej kolor skóry nie jest akceptowany.
Obinze chce dołączyć do swojej ukochanej, jednak nie otrzymuje zgody na wyjazd do Ameryki. Wyjeżdża do Londynu, gdzie wiedzie życie nielegalnego imigranta.
Po latach Ifemelu, autorka kontrowersyjnego bloga poruszającego problemy przynależności rasowej, postanawia wrócić do ojczystego kraju. Nie wie, czy odnajdzie się w świecie, który nie przypomina dawnej, znanej jej Nigerii. Boi się ponownego spotkania z rodziną, przyjaciółmi, krajem, domem.
Obinze dawno temu wrócił do Lagos. Jako bogaty mężczyzna w nowym, demokratycznym kraju, z kochającą żoną i dzieckiem, pozornie nie potrzebuje więcej. Jednak jest coś, czego zawsze mu brakowało. Ukochanej Ifemelu, z którą stracił kontakt wiele lat temu.
Książka ukazująca zmagania dwójki Nigeryjczyków w świecie, w którym nie ma dla nich miejsca. O ludziach, którzy stoją tam na najniższym szczeblu drabiny społecznej, są zmuszeni żyć w nieświadomości, w cieniu, bo jeśli tylko się temu sprzeciwią, wylądują w więzieniu. Wielowątkowa i ponadczasowa, trudna, ale przyjemna, warta przemyślenia. O nieprzemijającej miłości, więzach rodzinnych, nadziei, poświęceniu i rozpaczy. Prawdziwa.
Nie myślcie jednak, że Amerykaana jest pozbawiona wad. Główna bohaterka, Ifemelu, często wykazywała się egoizmem i głupotą, miałam wrażenie, że najpierw robiła, potem myślała. Jej czyny wydawały się bezsensowne i bezpodstawne. Z łatwością niszczyła wszystko, co pięknego postanowili jej podarować inni.
Obinze jest całkowitym przeciwieństwem Ifemelu. Polubiłam go, rozumiałam i współczułam. Martwiłam się o niego i życzyłam mu szczęścia, od początku do końca.
Książka jest podzielona na dwie splatające się ze sobą części - przeszłość i teraźniejszość. W przeszłości Ifemelu i Obinze poznają się, rozdzielają. Opisane są ich początki życia w nowych krajach, trudności, z jakimi muszą się zmierzyć. W teraźniejszości spotykamy ich starszych, obserwujemy ich ponowne spotkanie. Przyznam, że o wiele ciekawsza była dla mnie ich przeszłość, bo to właśnie ich wspomnienia mnie poruszyły.
Amerykaana jest zdecydowanie warta przeczytania. Pomimo dużej objętości jest to książka naprawdę przyjemna, czyta się ją bardzo szybko. Może to za sprawą dużej czcionki, a może dzięki prostemu, łatwemu w odbiorze, dobitnemu stylowi pani Adichie. Polecam.
Ocena: 7/10.
Recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/10/recenzja-amerykaany.html
"- Ale w kreskówkach też jest przemoc.
- [...]Traumę u dzieci wywołują prawdziwe rzeczy"
Amerykaana jest dziełem nigeryjskiej pisarki, Chimamandy Ngozi Adichie. Dorastała ona w Nsukka, w południowo-wschodniej Nigerii. W wieku dziewiętnastu lat wyjechała z rodzinnego kraju i zamieszkała w Stanach Zjednoczonych. W 2003 roku ukazała się jej debiutancka powieść, Fioletowy...
2014-09-19
"Mówi się, że gdy człowieka przejdzie dreszcz, to znaczy, że ktoś przespacerował się po jego grobie"
Guillermo del Toro to obdarzony niesamowitą wyobraźnią twórca hitu Labirynt fauna, który został nagrodzony trzema Oscarami. Jest meksykańskim reżyserem, scenarzystą i producentem. Jego debiutem był Cronos. Dorastał u boku babki, którą przerażały jego upiorne wizje. Poddawała go egzorcyzmom, by wygnać potwory z jego umysłu.
Chuck Hogan jest autorem kilkunastu powieści. Jedna z nich, Miasto złodziei, zdobyła nagrodę im. Dashiella Hammeta i została doceniona przez Stephena Kinga, który okrzyknął ją jedną z najlepszych w 2005 roku. Na jej podstawie nakręcono film z Benem Affleckiem.
Wirus to pierwsza część trylogii o tym samym tytule.
"Bardziej niż krzyk przeraziła go cisza, która nastąpiła potem"
W Nowym Jorku ląduje samolot z Niemiec. Tuż po wróceniu na ziemię pojazdu wieża kontrolna traci z nim połączenie, zasłony są zaciągnięcie, a światła i klimatyzacja wyłączone. Drzwi są zamknięte. Wszystko wskazuje na to, że pasażerowie zostali zamknięci w pułapce i powoli zaczyna brakować im powietrza. Władze obawiają się, że podróżni mogli zarazić się śmiercionośnym wirusem. Na miejsce wzywają grupę z Centrum Zwalczania i Prewencji Chorób. Gdy zespół z Ephraimem Goodweatherem na czele wchodzi na pokład samolotu odkrywa, że tylko kilka osób żyje. Trudno zbadać przyczynę śmierci pasażerów, a ci, którzy przeżyli nie wiedzą, co się z nimi stało. Wkrótce Eph odkrywa, że ciała zmarłych nie rozkładają się tak, jak powinny. Wygląda na to, że upuszczono z nich całą krew.
Tymczasem zbliża się historyczne zaćmienie słońca, które będą mogli obserwować mieszkańcy Nowego Jorku. Na kilka minut ich świat pogrąży się w całkowitych ciemnościach, a wampiry będą mogły wyjść ze swojej kryjówki...
"Kiedy moc Jezusa cię zawodzi, wtedy wiesz, że naprawdę masz cholernego pecha"
Trzymająca w napięciu mroczna historia ukazująca wampiry jako przerażające i złe istoty. Książka, od której nie można się oderwać. Opowiadająca oryginalną historię, której niektóre fragmenty zapadły mi w pamięć na zawsze. Przyznam, że nie przepadam za książkami poświęconymi wampirom. Istoty te bowiem na przestrzeni ostatnich lat zyskały zupełnie nową twarz - atrakcyjnych, wiecznie młodych istot, które w ogóle do mnie nie przemawiają. Osobiście wolę nieco inne historie - historie o nieustannie głodnych, przerażających istotach, które beznamiętnie zabijają swoje ofiary. Wirus jest właśnie taką powieścią.
Panowie Guillermo del Toro i Chuck Hogan wprowadzają do tematu wampirów pewną świeżość. Udało im się stworzyć oryginalną, inną od wszystkich historię, która porusza temat, do którego pozornie nie można wpleść niczego nowego. Rozprzestrzenianie się wampiryzmu, wygląd owych potworów, ich podobieństwo do niektórych zwierząt, przejmowanie kontroli nad ciałem przez wirusa - to wszystko udało się autorom stworzyć lub dopracować.
Polubiłam Epha, którego można mianować głównym bohaterem, jego historię, która stanowiła jeden z wątków, który wspaniale dopełniał całą opowieść. Polubiłam Zacka, małego, rozbitego chłopca, który ma dość nieustannej walki ojca i matki o prawa do opiekowania się nim. Polubiłam wielu bohaterów, których poznawałam w ostatnich chwilach ich życia. Często żałowałam osób, które próbowały walczyć z wirusem, które opierały się swojej naturze, próbując ratować innych. Czuję się źle, bo nie wiem, jak potoczą się losy niektórych z nich.
Podsumowując, ta powieść to bardzo dobre wprowadzenie do świata opanowanego przez krwiożerczego wirusa. Mogę śmiało stwierdzić, że nie można się nudzić czytając tę powieść. To nieprzewidywalny dreszczowiec o zakończeniu, które nie kończy się szczęśliwie i obiecuje intrygujące rozwinięcie akcji w drugim tomie. Sama nie mogę się doczekać kontynuacji tej trylogii. A tymczasem nie pozostaje mi nic, jak tylko obejrzeć serial, który stworzono na jej podstawie.
Ocena: 7/10.
Recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/09/recenzja-wirusa.html
"Mówi się, że gdy człowieka przejdzie dreszcz, to znaczy, że ktoś przespacerował się po jego grobie"
Guillermo del Toro to obdarzony niesamowitą wyobraźnią twórca hitu Labirynt fauna, który został nagrodzony trzema Oscarami. Jest meksykańskim reżyserem, scenarzystą i producentem. Jego debiutem był Cronos. Dorastał u boku babki, którą przerażały jego upiorne wizje....
2014-09-14
"Serce jest symbolem miłości i życia i było uważane za źródło siły napędzającej ludzkie ciało, a także miejsce, w którym znajdują się myśli i emocje człowieka. Krew krąży w naszych żyłach, wypełnia ciała, napędza serca i podtrzymuje nasze istnienia. Jeśli stracimy dużą jej ilość - umrzemy. Krew jest zatem także śmiercią"
Michelle Belanger jest wampirem psychicznym. Jest założycielką oraz przywódczynią Domu Kheperu, jednej z wspólnot wampirycznych. Napisała bestseller Kodeks wampira psychicznego. Czasami pojawiała się w filmach dokumentalnych, jej głos można było usłyszeć w radiu, jej prace można było przeczytać w różnych książkach i czasopismach.
"Doceńcie myśli. Myśli są subtelne. Są szybkie. Mogą wyrazić dużo więcej niż słowa [...] Jestem przekonany, że to właśnie z naszych najskrytszych myśli w niekontrolowany sposób wypływają nasza życzliwość, współczucie, gniew i wszelkie inne cechy, które czynią z nas ludzi"
Wampir. Gdy usłyszymy to słowo, przed oczami staje nam blada, ubrana na czarno elegancka postać o mądrych, starych oczach, spiczastych kłach i chronioną przed promieniami słonecznymi twarzą.
Jednak wizerunek ten jest nieprawdziwy. Dzisiejsze wampiry wyglądają tak samo jak inni, nie wyróżniają się niczym niezwykłym. Czasem nawet nie wiedzą, kim są. Dzielą się na dwa rodzaje - psychiczne i sangwiniczne. Pierwsze potrzebują energii, którą mogą pobrać od innych. Drugie łakną krwi.
Michelle Belanger ukazuje nam owe prawdziwe oblicze wampirów. Opowiada o tym, jak sama dowiedziała się kim jest, jak powoli oswajała się z pojęciami, które stanowiły część jej nowego życia. Potem przekazuje pałeczkę osobom, które również mają dużo wspólnego z wampiryzmem. Wampiry - same o sobie to zbiór wypowiedzi osób, które chcą w pewien sposób wyjaśnić nam, kim są wampiry, czym się zajmują i czy istnieje podobieństwo między nimi a przerażającymi bohaterami horrorów.
"Ziemia jest piękna, a kiedy patrzysz na jej mieszkańców, możesz uchwycić w sobie jej błysk, otoczony ciemnością przestrzeni"
Powiem szczerze - książką byłam zafascynowana od samego początku. Interesował mnie sposób myślenia osób, które uważają się za wampiry, intrygowało mnie, dlaczego potrzebują krwi i w jaki sposób radzą sobie ze swoją naturą. Trochę irytowało mnie to, że większość książki poruszała cały czas te same tematy (jak żyją dzisiejsze wampiry, czym się zajmują itp.), ale przyznam, że przybliżyła mi ona postać współczesnego wampira.
Powieść ta jest zbiorem wypowiedzi różnych ludzi, którzy zajmują się wampiryzmem bądź są z nim w pewien sposób związani. Każdy z nich opowiada nam swoją historię, opowiada o swoich przyzwyczajeniach, upodobaniach. Każdy z nich ma odmienne zdanie na temat swojej natury - niektórzy uwielbiają pić krew, czasami robiąc to nie tylko z pragnienia, a dlatego, że po prostu to lubią. Inni są zmuszeni pogodzić się ze swoją osobą i żyć robiąc to, co robią. Przyznam, że z dużo większym zainteresowaniem czytałam o opiniach wampirów na temat ich samych niż o np. odpowiednim dla nich ubiorze.
Ostatni rozdział intrygował mnie chyba najbardziej. Zwłaszcza wzmianki o krwi, o jej znaczeniu i cenie. Pamiętam, że po przeczytaniu fragmentu, którego zamieściłam na początku recenzji, ciągle przechodziły mnie dreszcze.
Wampiry - same o sobie mogę polecić osobom, które interesują się wampiryzmem bądź, tak jak ja, są zaciekawione historiami i przemyśleniami ludzi, którzy nazywają siebie wampirami. Wiem, że ta pozycja nie trafi do każdego, nie radzę też podchodzić do niej z myślą, że współczesne wampiry są zdesperowanymi szpanerami lub osobami chorymi psychicznie. Jeśli podejdziecie do tej książki swobodnie, jeśli nie nastawicie się na to, że jej słowa są wymysłami, może się wam spodobać.
Ocena: 6/10.
Recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/09/recenzja-wampirow-samych-o-sobie.html
"Serce jest symbolem miłości i życia i było uważane za źródło siły napędzającej ludzkie ciało, a także miejsce, w którym znajdują się myśli i emocje człowieka. Krew krąży w naszych żyłach, wypełnia ciała, napędza serca i podtrzymuje nasze istnienia. Jeśli stracimy dużą jej ilość - umrzemy. Krew jest zatem także śmiercią"
Michelle Belanger jest wampirem psychicznym. Jest...
2014-08-11
"Ludzie zwykle sprzeciwiają się wszystkiemu, czego nie rozumieją"
William W. Hewitt. Poświęcił ponad trzydzieści lat na pisanie (w jego dorobku kilka książek i innych publikacji), pracę jako astrolog oraz redaktor dla branży informatycznej, przemysłu jądrowego, produkcji i górnictwa, choć zajmował się też hipnozą. Był członkiem Narodowego Stowarzyszenia Pisarzy. Po przejściu na emeryturę zwiedzał świat wraz z kochającą żoną. Zmarł w 2001 roku.
Pewnie każdy z nas w dzieciństwie oglądał kreskówki czy bajki, w których hipnotyzerzy o szalonych oczach machali zegarkiem przed twarzą zasypiających powoli ludzi, którzy przybyli na pokaz magii. Potem hipnotyzerzy liczyli do trzech i pstrykali palcami, a ludzie pod wpływem hipnozy zaczynali zachowywać się jak kurczaki czy psy.
W rzeczywistości hipnoza wygląda trochę inaczej. Zazwyczaj służy do pomagania ludziom, daje im siłę do radzenia sobie z rzeczami, które stanowią dla nich przeszkodę. Hipnozę można stosować również jako pewnego rodzaju lekarstwo na ból lub stres. Będąc pod wpływem hipnozy można również spróbować cofnąć się do poprzednich wcieleń, odnaleźć dawnego siebie czy osoby, które są dla nas ważne w obecnym życiu.
Hipnoza dla początkujących może pomóc osobom, które chcą zgłębić tajemnicę wnikania w głąb swojej świadomości. Przede wszystkim tłumaczy, czym są tak naprawdę hipnoza i autohipnoza, wyjaśnia niektóre pojęcia z nimi związane i ofiaruje czytelnikowi techniki, dzięki którym można zacząć swoją przygodę z hipnozą.
Może zacznę od tego, że spodobał mi się sposób, jakim autor opowiada, opisuje. Pisarz nawiązuje kontakt z czytelnikiem. Wkłada w pisanie część siebie, dzięki czemu poradnik ma duszę. Chce dzielić się z innymi swoimi przeżyciami i doświadczeniami, chce pomóc czytelnikowi i dba, by czytelnik hipnotyzując kogoś, nie wyrządził mu krzywdy. Sądzę, że William W. Hewitt napisał tę książkę z chęci dawania innym radości, nie z chęci zarobku czy sławy.
Cała książka jest podzielona na kilkanaście rozdziałów. W niektórych jest mowa o celach i wartościach płynących z hipnozy, w innych o przejściu do swoich poprzednich wcieleń, w następnych zamieszczony jest sam tekst, który służy do przeprowadzenia hipnozy. Jest tam absolutnie wszystko, czego powinniśmy się nauczyć, zabierając się za hipnozę.
Sama hipnotyzowałam już jedną osobę i myślę, że to dość trudne i trochę nużące, ale na swój sposób przyjemne. Cieszy mnie myśl, że poprzez hipnozę będę mogła komuś pomóc uporać się z jakimś problemem. Ja nie doświadczyłam jeszcze tego stanu, ale chyba za niedługo zabiorę się za autohipnozę i dowiem się, czy naprawdę istnieje sposób, bym mogła ulepszyć swoje życie i przeżyć chwile z poprzednich żyć.
Zainteresowanym tematem serdecznie polecam, bo książka jest naprawdę ciekawa, prosta w odbiorze i, co najważniejsze, pomocna. Mam nadzieję, że was zainteresowałam.
Ocena: 6/10.
Recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/08/recenzja-hipnozy-dla-poczatkujacych.html
"Ludzie zwykle sprzeciwiają się wszystkiemu, czego nie rozumieją"
William W. Hewitt. Poświęcił ponad trzydzieści lat na pisanie (w jego dorobku kilka książek i innych publikacji), pracę jako astrolog oraz redaktor dla branży informatycznej, przemysłu jądrowego, produkcji i górnictwa, choć zajmował się też hipnozą. Był członkiem Narodowego Stowarzyszenia Pisarzy. Po...
2014-05-18
"Czasem spoglądając komuś głęboko w oczy można poznać jego duszę na wskroś i dowiedzieć się o nim więcej w ciągu godziny niż o innych w ciągu całego życia"
Anne - najmłodsza z trzech słynnych sióstr Brontë. Urodzona w 1820 roku legenda literatury angielskiej. Od najmłodszych lat wraz z siostrami - Charlotte i Emily - pisała wiersze i opowiadania. Napisała dwie powieści - zawierającą elementy autobiograficzne Agnes Grey oraz nawiązującą do życia jej brata, Branwella, Lokatorkę Wildfell Hall. Zmarła w 1849 roku, mając zaledwie dwadzieścia dziewięć lat.
"- To szaleństwo mnie zabije!
- Nie uwolnisz się od niego [...] - to rzeczywistość"
Przybycie do starego, opuszczonego dworu Wildfell Hall tajemniczej damy, Helen Graham, wzbudza u okolicznych mieszkańców tysiące plotek. Jej nieprzystępność, surowość kontrastuje z lubiącymi zabawę jej nowymi znajomymi. Jedynym, który nie zważa na tajemniczą przeszłość wdowy, jest Gilbert Markham - zafascynowany nowoprzybyłą młodzieniec, który za wszelką cenę chce się do niej zbliżyć. W końcu Helen pokazuje mu fragmenty swojego dziennika, tym samym ukazując całe swoje poprzednie życie, od którego próbowała się uwolnić. Gilbert ma okazję przeżyć jej smutną historię, historię, która zniszczyła jej życie i życie jej synka.
"Zresztą, śmiech i łzy to dla mnie jedno i to samo: często płaczę ze szczęścia i uśmiecham się, gdy ogarnia mnie przygnębienie"
Czasem smutna, czasem poruszająca, ale nad wyraz prawdziwa opowieść o kobiecie uwięzionej w szponach własnego męża. O szarej rzeczywistości, złej naturze człowieka i niebezpiecznej miłości. O odrzuceniu, szukaniu ratunku, poddawaniu się i walczeniu dla tych, których kochamy nad życie. Napisana pięknym językiem opowieść o zaufaniu, wierze i nadziei. Ponadczasowa.
Lubię powieści sióstr Brontë, bo są piękne, pełne nadziei, życia i radości. Ich książki poruszają, przypominają o ważnych rzeczach. Lubię ten niespotykany dziś styl, bohaterów, którzy narodzili się już dawno, a odradzają się wraz z każdym pokoleniem, które poznaje ich historię.
Moja przygoda z Lokatorką... ciągnęła się. Mijały dni, a ja nie zdobywałam się na przeczytanie choć jednej strony. Była to książka, którą ciężko mi się czytało, trudno mi się było skupić na tym, co w danej chwili przeżywali bohaterowie. Ta powieść nie wciąga - nie ma tam licznych zwrotów akcji czy chwil napięcia. Lokatorka Wildfell Hall nie należy do książek łatwych, które zaczyna się i kończy po zaledwie godzinie. Ale spodobała mi się i polecam ją. Jest w niej coś, co zawsze żyje w dobrych książkach.
Ocena: 6/10.
Recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/06/recenzja-lokatorki-wildfell-hall.html
"Czasem spoglądając komuś głęboko w oczy można poznać jego duszę na wskroś i dowiedzieć się o nim więcej w ciągu godziny niż o innych w ciągu całego życia"
Anne - najmłodsza z trzech słynnych sióstr Brontë. Urodzona w 1820 roku legenda literatury angielskiej. Od najmłodszych lat wraz z siostrami - Charlotte i Emily - pisała wiersze i opowiadania. Napisała dwie powieści -...
2014-03-02
"[...] miłość odpędza strach, a wdzięczność przezwycięża dumę"
Małe kobietki to klasyka literatury dziecięcej. Książka znana każdemu młodemu czytelnikowi, książka, która uczy i zachwyca. Jej autorka, Louisa May Alcott, stworzyła powieść na podstawie własnych doświadczeń. Wychowała się w Ameryce, w czasie wojny domowej pielęgnowała chorych i rannych. Małe kobietki przyniosły jej ogromną sławę. Powieść doczekała się wielu ekranizacji.
Lata sześćdziesiąte XIX wieku. W domostwie Orchard House żyją cztery dziewczyny: spokojna, wychowana Meg, żywiołowa, śmiała Jo, wrażliwa, zamknięta w sobie pianistka Beth i nieco zarozumiała Amy. Dorastają pod opieką matki, Marmee, starającej się zastąpić im ojca, który wyruszył na wojnę secesyjną. Rodzina Marchów nie ma pieniędzy, nie żyje w dostatku i luksusie. Siostry nie stać na wygodne życie, jakie pamiętają. Często muszą rezygnować z przyjemności, by ulżyć zapracowanej matce lub pomóc tym, którzy nie mają nic. Dorastając, uświadamiają sobie, że w życiu nie liczą się pieniądze, nie liczą się ozdoby i wygody, a rodzina. Rodzina i miłość, jedność i przebaczenie, bo nieważne co się stanie, one zawsze będą mogły na siebie polegać.
"[...] sprawcie, by każdy dzień był zarazem użyteczny i przyjemny i udowodnijcie, że rozumiecie wartość czasu poprzez dobre wykorzystanie go. A wtedy młodość będzie cudowna, starość przyniesie niewiele żalu, a życie mimo biedy okaże się pięknym sukcesem"
Nigdy nie sądziłam, że wracając do historii poznanych w dzieciństwie nauczę się czegoś nowego. Gdy byłam dzieckiem poznałam Meg, Jo, Beth i Amy. Wtedy Małe kobietki były powieścią opowiadająca o potędze szczęścia, dawała mi lekcję, jak to szczęście z codzienności w sobie znaleźć. Dzisiaj dostrzegłam w niej tę potrzebę miłości, niby naiwność, którą człowiek musi w sobie mieć, bo inaczej żyje tylko śmiercią. Naiwność, która daje nadzieję i wiarę, pozwala przebaczać i kochać.
Bohaterki lektury wzbudzają sympatię. Każdy czytelnik znajdzie choć w jednej z nich czterech swą dusze, swoje życie i swoje wspomnienia. Jedni pokochają Meg, inni Jo, Beth czy Amy. Ja sama utożsamiłam się z nimi, w każdej z nich dostrzegłam choćby maleńką cząstkę własnej osobowości.
Małe kobietki to lekka, niewymagająca lektura przy której można się odprężyć, pośmiać i wzruszyć zarazem. Książka jest idealna dla młodszych, jak i dla dorosłych czytelników. Cieszę się, że mogłam przenieść się w świat bohaterek Małych kobietek, odkryć tę opowieść na nowo. Sięgając po tę lekturę, zapewnicie sobie kilka godzin świetnej zabawy z rodziną Marchów. Książkę mogę wam śmiało polecić - czyta się ją bardzo przyjemnie, myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Ocena: 7/10.
Recenzja - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2014/04/recenzja-maych-kobietek.html
"[...] miłość odpędza strach, a wdzięczność przezwycięża dumę"
Małe kobietki to klasyka literatury dziecięcej. Książka znana każdemu młodemu czytelnikowi, książka, która uczy i zachwyca. Jej autorka, Louisa May Alcott, stworzyła powieść na podstawie własnych doświadczeń. Wychowała się w Ameryce, w czasie wojny domowej pielęgnowała chorych i rannych. Małe kobietki...
Recenzja pochodzi z mojego bloga - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2016/04/poniewaz-wrociam-rec-113.html
Nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej lekturze. I w sumie nadal do końca nie potrafię stwierdzić, o czym jest. O śmierci, miłości, drugiej szansie, szczęściu, życiu ze wszystkich sił, czy może po prostu o aniołach? Jeśli o czymkolwiek, co wymieniłam, to powinno być to ważne, powinno mnie wzruszać, zmuszać do refleksji. Ale ja po lekturze zaznałam najgorszego uczucia, które może towarzyszyć czytelnikowi - obojętności. Pustki.
Koniec książki przemknął niezauważenie, nie zostawiając we mnie praktycznie żadnych emocji, pozostawił czekającą na coś jeszcze, na coś więcej. Osobiście nie podoba mi się nawet struktura powieści - początkowo długi wstęp, potem jeszcze dłuższe rozwinięcie, gdzie możemy dokładniej poznać Magdę, Rafaela czy Benjamina, a potem zbyt szybkie zakończenie - ktoś kogoś spotyka, coś się wydarza i nagle... koniec. Bez możliwości dokładniejszego rozeznania się w sytuacji, bez dokładniejszego rozwinięcia odkrytych sekretów. Poznawanie długo ukrywanych przez Rafaela tajemnic przyjęłam spokojnie, niemal mechanicznie - autorka nie owinęła tego żadnym napięciem i nie wzbudziła ciekawości. Powtarzane przez samą narratorkę pytania "co to wszystko znaczy?" czy "dlaczego Rafael nie wyjawi mi prawdy?" jedynie mnie irytowały - denerwowało mnie nastawienie, że Magda musi wyjaśnić, czego jest ciekawa, czego nie rozumie i jakie odpowiedzi pragnie poznać, byśmy to wiedzieli. Uświadomienie sobie tego samemu nie jest przecież takie trudne...
Mimo wszystkich niedociągnięć, mogę stwierdzić, że pod tymi trzystoma stronami ukryte jest coś więcej. I nie mówię tu o miłości Magdy do kogokolwiek, kogo zdążyła pokochać. Chodzi mi o inną miłość - cierpiące poświęcenia, nieczyste uczucie. Podoba mi się wątek anioła, tego, co oznaczał, symbolizował, tego, co przekazywał, podoba mi się wątek Kurta czy nawet Benjamina. Jednakże bardzo trudno mi było przekopać do czegoś, co w ostatecznym rozrachunku wpłynęło pozytywnie na moją opinię - czasami to było, czasami znikało, a zakończenie, które trochę rozczarowało mnie swoim nierozwinięciem, całkowicie przysłoniło wszystko, co przyjemne, pozostawiło mnie obojętną. Do samej głównej bohaterki odczuwam niechęć, widzę w jej wyborach wielką niesprawiedliwość i nie wydaje mi się ona po prostu... interesująca. Jest taka, na jaką kiedyś dokładnie chciała się kreować - nudna, chłodna, niesympatyczna, mało w niej życia. Widzę zdecydowanie za dużo wad (choć nie mówię, że powinna być ich pozbawiona) i za mało zalet.
Styl autorki mi się podobał, choć nie mogę powiedzieć, że ma w sobie coś bardzo charakterystycznego i szczególnego. Książkę czyta się naprawdę bardzo szybko, myślę, że zaintrygowani historią mogliby pochłonąć ją na raz. Uważam ją za coś lekkiego, dla odprężenia. Czytelnik nie może czuć się przytłoczony smutkiem, który w pewnym momencie towarzyszy Magdzie, lecz nie zostaje na niego obojętny. To zdecydowanie plus.
Wciąż próbuję wyciągnąć z tej historii jak najwięcej dobrego, próbuję wykrzesać tyle, ile tylko mogę, zachwycić się jakimś wątkiem, przejąć losem Magdy, odczuć towarzyszące jej emocje. Nie mogę. Po prostu nie mogę. Dostrzegam tu potencjał, dostrzegam ciekawy temat aniołów i drugiej szansy, dostrzegam kilku fajnych bohaterów, lecz byłabym strasznym kłamcą, gdybym powiedziała, że Ponieważ wróciłam jest czymś więcej niż przeciętną lekturą. Ta historia nie przypadła mi do gustu, choć wiem, że wiele osób ma odmienne zdanie. Jeśli jesteście ciekawi, możecie spróbować. Ja nie zamierzam wracać do tej powieści. Czuję się po jej lekturze obdarta z emocji. Dla mnie ona była, trwała przez jedną ulotną chwilę i zniknęła. Bez przeżyć. Bez zachwytów. Bez wielkich rozczarowań.
Recenzja pochodzi z mojego bloga - http://roue-swiat-ksiazek.blogspot.com/2016/04/poniewaz-wrociam-rec-113.html
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie wiedziałam, czego spodziewać się po tej lekturze. I w sumie nadal do końca nie potrafię stwierdzić, o czym jest. O śmierci, miłości, drugiej szansie, szczęściu, życiu ze wszystkich sił, czy może po prostu o aniołach? Jeśli o czymkolwiek, co wymieniłam, to...