-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2011-01-01
2012-01-01
Osobna i najwyższa nota należy się Stanisławowi Barańczakowi. Tłumacz, nieprzytłoczony oryginałem, swobodnie wyraża zamierzone treści. Jego kunsztownie ukute wersy brzmią naturalnie, choć często odchodzą od tekstu źródłowego (tłumaczenie poezji nastręcza dodatkowych trudności):
The Naming of Cats is a difficult matter,
It isn't just one of your holiday games;
You may think at first I'm as mad as a hatter
When I tell you, a cat must have THREE DIFFERENT NAMES.
Imię kota to sprawa, wbrew pozorom, niełatwa,
Toteż w dłoni długopis mi drży,
Gdy mam wskazać, jak bardzo całą kwestię nam gmatwa
Fakt, że kot ma imiona aż TRZY.
"Koty" w przekładzie Barańczaka czyta się z przyjemnością.
Mała próbka:
Macavity's a Mystery Cat: he's called the Hidden Paw--
For he's the master criminal who can defy the Law.
He's the bafflement of Scotland Yard, the Flying Squad's despair:
For when they reach the scene of crime--Macavity's not there!
Maks Absent to Kot-Tajemnica; zwany Skrytą Łapką Bezprawia,
Gdy ma coś naruszyć lub zgwałcić, ani chwili się nie zastanawia.
Scotland Yard go dotąd nie rozgryzł, i gdy Lotna Brygada zawzięta
Przybywa na miejsce przestępstwa - nigdy nie ma tam Maksa Absenta!
Osobna i najwyższa nota należy się Stanisławowi Barańczakowi. Tłumacz, nieprzytłoczony oryginałem, swobodnie wyraża zamierzone treści. Jego kunsztownie ukute wersy brzmią naturalnie, choć często odchodzą od tekstu źródłowego (tłumaczenie poezji nastręcza dodatkowych trudności):
The Naming of Cats is a difficult matter,
It isn't just one of your holiday games;
You may think...
Przeczytałam dokładnie połowę tej "pozycji". Otóż jest to pierwsza i jedyna książka Pawlikowskiej, po jaką sięgnęłam. Swoimi "filozoficznymi" rozważaniami skutecznie zniechęciła mnie do ponownego czerpania z krynicy jej mądrości. Bardziej interesował mnie kontynent/kraj niż uczucia, jakie u niej wzbudził. A to właśnie głębia przemyśleń jest, mam wrażenie, istotą tej książki.
Żeby nie być gołosłowną:
"Czy nie jest tak, że czasem wypukła, wielka tęcza pojawia się w życiu i trzeba się na nią wspinać, mimo że człowiek nie jest na to gotowy?" - Blondynka we właściwy sobie sposób zadaje w eter to wysokiej rangi pytanie.
W rozdziale 24 3/4 strony zajmuje opis... SNU pani Beaty.
Są też wspomnienia z dzieciństwa, podróże w wyobraźni... oraz równoważniki zdań typu: "To niezwykłe, nieprawdopodobne, niewyobrażalne"...
Nie chciałabym wydać się jadowita w każdym calu, więc dodam, że zdjęcia obejrzałam z przyjemnością. Książka wydana jest pięknie, niestety to za mało, by uratować treść.
Przeczytałam dokładnie połowę tej "pozycji". Otóż jest to pierwsza i jedyna książka Pawlikowskiej, po jaką sięgnęłam. Swoimi "filozoficznymi" rozważaniami skutecznie zniechęciła mnie do ponownego czerpania z krynicy jej mądrości. Bardziej interesował mnie kontynent/kraj niż uczucia, jakie u niej wzbudził. A to właśnie głębia przemyśleń jest, mam wrażenie, istotą tej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo wciągająca lektura. Wypożyczyłam, żeby zapoznać się z opiniami tej "drugiej" strony. Fajnie zaraz po albo zaraz przed przeczytać "Daleko od miłości".
Bardzo wciągająca lektura. Wypożyczyłam, żeby zapoznać się z opiniami tej "drugiej" strony. Fajnie zaraz po albo zaraz przed przeczytać "Daleko od miłości".
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to