-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2020-02-15
2020-06-24
"Red, White & Royal Blue" to jedna z najbardziej wyczekiwanych nowości tego roku. Grono polskich booktuberek narobiło mi ogromnej ochoty na ten tytuł, który zamierzałam przeczytać w oryginale, jednak poczekałam z obawy na pewne niuanse polityczne, jakich mogłabym nie wyłapać w obcym języku. Na szczęście okazało się, że powieść Casey McQuiston zostanie wydana w naszym kraju, dlatego zabrałam się za nią od razu, gdy tylko do mnie dotarła.
Podczas wesela na brytyjskim dworze królewskim wybucha kłótnia pomiędzy księciem Henrym a Alexem, będącym synem prezydentki USA. Aby zapobiec międzynarodowemu skandalowi, młodzi mężczyźni dostają nakaz udawania przyjaźni. Nikt nie przypuszcza, że główni bohaterowie bardzo poważnie podejdą do swojego zadania...
Owa powieść zdążyła narobić już sporo szumu w Polsce ze względu na tłumaczenie, które podobno nie jest najlepsze. Ciężko mi to ocenić, ponieważ nie mogę porównać tej lektury z oryginalną wersją. Owszem, pewne wstawki są nieodpowiednie, niekiedy niezbyt zrozumiałe, ale ja akurat najczęściej nie zwracam uwagi na drobne szczegóły, jeżeli całość wywiera na mnie pozytywne wrażenie.
Przyznaję, że jestem totalnym laikiem w kwestiach politycznych - także rodzimych, zatem arena międzynarodowa to już wyższy level, jakiego nie ogarniam, dlatego nie ukrywam, że niektóre wzmianki dotyczące polityki i szeroko pojętej kultury bywały dla mnie niezrozumiałe. Generalnie ciekawym zabiegiem jest zestawienie dwóch zupełnie różnych podejść do wielu spraw dość liberalnej Ameryki oraz radykalnej Wielkiej Brytanii.
Ta książka to uroczy i zabawny romans, który jednak wydaje się nieco zbyt bajkowy, aby mógł znaleźć odzwierciedlenie w rzeczywistości (chociaż życie pisze różne scenariusze i niejednokrotnie potrafi zaskoczyć). Jeżeli czytelnik nastawia się na dobrą zabawę, to na pewno ją tu znajdzie. Rekomenduję tę książkę osobom 16+, ponieważ to niby młodzieżówka, ale zawierająca zbyt wiele odważnych scen dla młodszego czytelnika.
To ważna historia, zwłaszcza aktualnie, kiedy w naszym kraju rozgorzała dyskusja na temat homoseksualizmu czy legalizacji związków partnerskich. Myślę, że może ona otworzyć oczy niektórym osobom i skłonić do zastanowienia się nad pewnymi kwestiami. W końcu kim jesteśmy, aby osądzać, kogo mają kochać inni?
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/07/najgoretsza-premiera-tego-roku-red.html
"Red, White & Royal Blue" to jedna z najbardziej wyczekiwanych nowości tego roku. Grono polskich booktuberek narobiło mi ogromnej ochoty na ten tytuł, który zamierzałam przeczytać w oryginale, jednak poczekałam z obawy na pewne niuanse polityczne, jakich mogłabym nie wyłapać w obcym języku. Na szczęście okazało się, że powieść Casey McQuiston zostanie wydana w naszym kraju,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-04-03
Jestem czytelnikiem gustującym w różnych gatunkach literackich - owszem, mam swoje ulubione, ale niejednokrotnie przeplatam je innymi. Po thrillery sięgam całkiem często, przynajmniej w porównaniu do wcześniejszych lat, zatem kiedy tylko trafiam na interesujący opis, staram zaopatrzyć się w dany tytuł. Ostatnio wydana powieść Steve'a Cavanagha niesamowicie mnie zaintrygowała, zatem dałam jej szansę.
Bardzo popularny aktor Robert Solomon zostaje oskarżony o brutalne podwójne morderstwo. Mężczyzna usilnie zaprzecza, jakoby miał z tym coś wspólnego. Pomimo dowodów obciążających oskarżonego Eddie Flynn wyczuwa, iż Solomon jest niewinny, tylko musi jeszcze tego dowieść. Sytuacja komplikuje się, kiedy w ławie przysięgłych zaczynają dziać się dziwne rzeczy...
Narracja biegnie dwutorowo - pierwszoosobowa należy do Eddiego, natomiast trzecioosobowa opisuje poczynania Joshuy Kane'a. Od samego początku wiemy, kto stoi za pewnymi wydarzeniami, chociaż nie do końca mamy pewność aktualnej odsłony sprawcy (jakkolwiek skomplikowanie to brzmi). Osobiście wolałabym żyć w niewiedzy do końca, niemniej jest to dość interesujący zabieg. Żałuję jedynie, iż niektóre zdarzenia wydają się mało realne... Chyba, że to ja mam zbyt wątłą wiarę w ludzi, a jeden człowiek potrafiłby wykiwać cały kraj bez jakichkolwiek podejrzeń.
Dość ciężko było mi przebrnąć przez pierwsze sto stron, aby później wkręcić się w fabułę. Niestety w ostatnich rozdziałach akcja przyspiesza tak mocno, jakby Steve Cavanagh chciał nadrobić wcześniejsze braki, przez co niektóre wątki zostają rozwiązane za szybko i nieco pobieżnie. Z pewnością w zaangażowaniu w tę historię nie pomaga totalna nieznajomość działania amerykańskiego systemu prawnego, a także natłok bohaterów, w których ciężko jest się połapać. Tak naprawdę do samego końca nie potrafiłam ogarnąć wszystkich nazwisk. Ponadto mam wrażenie, że autor za bardzo popłynął w poprowadzeniu fabuły, bo ja rozumiem, że wszędzie pojawiają się różne układy i układziki, jak również osoby potrafiące idealnie wyprowadzić innych w pole, ale... żeby AŻ TAK!?
Ten thriller mógł naprawdę wbić mnie w fotel, ale niestety nie wszystko wyszło tak, jakbym tego oczekiwała. "Trzynaście" zawiera zbyt wiele chaosu i błędów logicznych, abym mogła poczuć się w pełni usatysfakcjonowana. Owszem, nie jest najgorzej, a do tego bez problemu można sięgać po ten tytuł bez znajomości innych części cyklu, więc polecam go zainteresowanym. Jednak miłośnicy gatunku raczej nie znajdą tu tego, czego prawdopodobnie poszukują.
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/04/amerykanski-sen-trzynascie-steve.html
Jestem czytelnikiem gustującym w różnych gatunkach literackich - owszem, mam swoje ulubione, ale niejednokrotnie przeplatam je innymi. Po thrillery sięgam całkiem często, przynajmniej w porównaniu do wcześniejszych lat, zatem kiedy tylko trafiam na interesujący opis, staram zaopatrzyć się w dany tytuł. Ostatnio wydana powieść Steve'a Cavanagha niesamowicie mnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-25
Ellen Marie Wiseman prowadzi akcję dwutorowo. Jeden rozdział traktuje o Lilly, a kolejny przedstawia życie Julii. Ku mojemu zaskoczeniu, bardzo zaintrygował mnie świat cyrku wraz z jego okrucieństwem, regułami rządzącymi w tej zamkniętej społeczności, niezdrową fascynacją ludzką odmiennością, cierpieniem zwierząt i ich naturalnymi instynktami, o których zbyt często zdajemy się zapominać.
Wiele dobrego nasłuchałam się o twórczości Ellen Marie Wiseman, zatem podeszłam z ogromnym entuzjazmem do tej opowieści. Ubolewam nad tym, że nie wywarła ona na mnie takiego wrażenia, jakiego oczekiwałam. Owa historia ma ogromny potencjał, ale autorka zbyt szybko podaje wszystko na tacy, a nawet jeśli pozostawia pewne niedopowiedzenia, to nie trzeba być geniuszem, aby domyślić się wszystkiego na długo przed rozwiązaniem. Fabuła płynie nieco zbyt statecznie, zabrakło mi zwrotów akcji i jakiegokolwiek zaskoczenia na końcu. Gdybym mogła na nie liczyć, to moja opinia byłaby dużo bardziej entuzjastyczna. A tak... przeczytałam, odhaczyłam - wracać nie będę.
Niekiedy czynimy coś, będąc przekonanymi, że robimy to dla czyjegoś dobra. Niestety nierzadko nasze przeświadczenia rozmijają się z potrzebami danej osoby i to, co dla nas wydaje się najlepsze, nie zawsze jest dobre dla tego człowieka. Ponadto nie mogę pojąć, dlaczego tak wiele w ludziach jest nienawiści, która dosłownie rozsadza ich od środka...
Cała opinia: http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/10/dla-jej-dobra-ellen-marie-wiseman.html
Ellen Marie Wiseman prowadzi akcję dwutorowo. Jeden rozdział traktuje o Lilly, a kolejny przedstawia życie Julii. Ku mojemu zaskoczeniu, bardzo zaintrygował mnie świat cyrku wraz z jego okrucieństwem, regułami rządzącymi w tej zamkniętej społeczności, niezdrową fascynacją ludzką odmiennością, cierpieniem zwierząt i ich naturalnymi instynktami, o których zbyt często zdajemy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-30
3,5/5
Wydaje się, że rok 2020 dopiero się rozpoczął, a już właśnie dobiega końcowi... Czas leci nieubłaganie, więc ponownie nadeszła pora na zatopienie się w świątecznych lekturach. W tym roku nie będzie u mnie ich dużo, bo postanowiłam ograniczyć ich liczbę, jednak pojawią się wyjątki, jak "Bo nadal Cię kocham" Magdaleny Kordel.
Leontyna nie otwiera listów, które zaczynają przychodzić do niej z niepokojącą regularnością. Kobieta jest już w sędziwym wieku i nie chce powracać do bolesnych wspomnień, jednak okazuje się, że nie może dłużej ich ignorować... Zwłaszcza, że w swoim otoczeniu ma wiele osób pragnących jej pomóc.
"(...) jak się czegoś bardzo boisz, to jedynym wyjściem i sposobem na pokonanie tego strachu jest spojrzenie mu prosto w oczy. (...) nie można uciekać przed sobą, bo jesteś jedyną istotą, przed którą nigdy, choćbyś nie wiem jak szybko biegła, nie umkniesz, sama siebie zawsze dopadniesz, i to w najmniej oczekiwanym momencie." *
Dopiero sięgając po ten tytuł, dowiedziałam się, że jest to szósty tom cyklu Malownicze, którego nigdy jeszcze nie czytałam. Na szczęście w żadnym stopniu nie przeszkodziło mi to w zrozumieniu fabuły - spokojnie można poznawać je niezależnie od siebie. W pewnych momentach pisarka uświadamia pewne kwestie, zdając sobie sprawę z tego, że nie wszyscy czytali wcześniejsze części, co bardzo ułatwia rozszyfrowanie wszystkiego (chociaż nadal nie pojmuję, dlaczego Magda nazywana jest Madeleine).
Niekiedy w książkach świątecznych brakuje... świąt, ale na szczęście tutaj jest ich pod dostatkiem. Przedstawiona historia jest magiczna i urocza, a bajkowe i zgrabnie stworzone opisy nadają niesamowitego klimatu całości. Takie bożonarodzeniowe lektury lubię najbardziej, ponieważ to one nastrajają odpowiednio do zbliżającego się czasu. Aż ciepło robiło mi się podczas czytania i kibicowania bohaterom. Owszem, niektóre sploty wydarzeń są zbyt nierealne, aby mogły zdarzyć się w prawdziwym świecie, ale to, czego nie zniosłabym w zwyczajnej książce, potrafię wybaczyć tej świątecznej, bo warto wierzyć w magię wigilijnej nocy...
"Bo nadal Cię kocham" to wzruszająca i piękna historia o marzeniach i ich utracie, nadziei, bliskości oraz wierze. To także opowieść o skrajnie różnym podejściu do przeszłości. Można uciekać od wspomnień, udając, że to, co się działo wcale nie miało miejsca, ale można również pielęgnować przeszłość, wyciągając z niej, co najpiękniejsze. Ta lektura uświadamia także, iż szczęście może przyjść w każdym wieku - trzeba je złapać i już nie wypuszczać.
* cytat pochodzi ze str. 42
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/12/bo-nadal-cie-kocham-magdalena-kordel.html
3,5/5
Wydaje się, że rok 2020 dopiero się rozpoczął, a już właśnie dobiega końcowi... Czas leci nieubłaganie, więc ponownie nadeszła pora na zatopienie się w świątecznych lekturach. W tym roku nie będzie u mnie ich dużo, bo postanowiłam ograniczyć ich liczbę, jednak pojawią się wyjątki, jak "Bo nadal Cię kocham" Magdaleny Kordel.
Leontyna nie otwiera listów, które...
2020-09-12
Na temat teściowych można byłoby pisać eseje, a i tak zawsze dałoby się jeszcze coś dopowiedzieć. Teściowe często są także bohaterkami kawałów, ale do tej pory nie słyszałam o książce, w której to właśnie matka męża wiodłaby prym. Sally Hepworth postanowiła to zmienić. Jak jej poszło?
Lucy od początku niezbyt dobrze dogadywała się z teściową, jednak informacja o jej śmierci wywołuje u niej szok. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy policjanci sugerują, że podejrzewają zabójstwo. Główna bohaterka wydaje się jedną z niewielu osób, która miałaby motyw...
Sally Hepworth ukazuje, jak często oceniamy innych zbyt pochopnie. Przestajemy kogoś lubić, bo wydaje się nam, że różnice pomiędzy nami są nie do przeskoczenia. Często okazuje się, iż jednak łączy nas dużo więcej niż nam się wydaje. Teściowa to również historia o obsesji, utracie, miłości, nienawiści, zdradach i wielu innych uczuciach, które pojawiają się w naszym życiu.
Po "Słodkich sekretach" spodziewałam się przynajmniej równie dobrej historii. "Teściową" czyta się szybko i przyjemnie, jednak to zdecydowanie za mało, aby spełniła ona moje oczekiwania. Zabrakło mi tu jakiejkolwiek głębi, porządnych portretów psychologicznych, skupienia się na trudnych tematach. Mam wrażenie, że autorka miała dobry zamysł, ale coś po drodze jej nie wyszło. Książka nie trzymała mnie w napięciu, więc czekałam przynajmniej na zakończenie zmiatające z nóg. Niestety można było domyślić się go dużo wcześniej...
Zdecydowanie nie zaklasyfikowałabym tej książki do grona kryminałów czy thrillerów. Absolutnie! Jeżeli nastawicie się na powieść obyczajową z wątkiem tajemnicy, którą w zasadzie można szybko rozwikłać, to powinniście być zadowoleni. Ja oczekiwałam czegoś innego, przez co zawiodłam się. Nie lubię wrzucania lektury do konkretnego worka gatunkowego, jeżeli nie ma to odniesienia w rzeczywistości. Doceniam poruszone tematy, ale wiele zabrakło "Teściowej" do zasłużenia na moje pochwały.
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/09/tajemnice-rodzinne-tesciowa-sally.html
Na temat teściowych można byłoby pisać eseje, a i tak zawsze dałoby się jeszcze coś dopowiedzieć. Teściowe często są także bohaterkami kawałów, ale do tej pory nie słyszałam o książce, w której to właśnie matka męża wiodłaby prym. Sally Hepworth postanowiła to zmienić. Jak jej poszło?
Lucy od początku niezbyt dobrze dogadywała się z teściową, jednak informacja o jej...
2020-04-03
Główna bohaterka spotyka dziewczynkę, nad którą wisi nieprzyjemna aura. Zastanawia się ona jak może przywrócić światło do życia koleżanki. Okazuje się, że jest to jest naprawdę proste - wystarczy tylko chcieć.
Ta niepozorna historia skłania do przemyśleń, pokazując, że w każdym z nas tkwi niesamowita siła, jaką możemy obdarzyć również innych. Empatia, życzliwość i wdzięczność to aspekty, o których zbyt często zapominamy w życiowym biegu. Aby pomóc sobie i innym nie trzeba zbyt wiele - wystarczy wsłuchać się w to, co podpowiada nam serce. Wszyscy zasługujemy na miłość, która dla każdego może oznaczać coś innego. Jednak większość z nas na pewno jest zdolna do współodczuwania - to ono pozwala nam na wysłuchanie drugiego człowieka, bycie przy nim, przytulenie, dodanie otuchy.
"Ja, miłość. Księga współodczuwania" to lektura, która może wiele dobrego wnieść w życie czytelników (niezależnie od wieku). To mądra opowieść o różnych przejawach miłości - co ciekawe, nie tylko tej względem innych, ale może zwłaszcza wobec siebie.
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/04/ksiazki-o-emocjach-dla-maych.html
Główna bohaterka spotyka dziewczynkę, nad którą wisi nieprzyjemna aura. Zastanawia się ona jak może przywrócić światło do życia koleżanki. Okazuje się, że jest to jest naprawdę proste - wystarczy tylko chcieć.
Ta niepozorna historia skłania do przemyśleń, pokazując, że w każdym z nas tkwi niesamowita siła, jaką możemy obdarzyć również innych. Empatia, życzliwość i...
2020-11-11
Owa historia zapowiadała się intrygująco, bo sama historia ma potencjał - niestety kompletnie nie został on wykorzystany. Elżbieta Jodko-Kula stworzyła tak płaską i nijaką opowieść, która nie niesie za sobą żadnego sensownego morału. Nie mam pojęcia, co chciała nią przekazać autorka, ale osobiście nie wyniosłam żadnych refleksji, chociaż usilnie ich poszukiwałam. Zbliżając się ku zakończeniu, miałam nadzieję, iż pisarka przynajmniej finałem mnie zaskoczy i pójdzie w kierunku, który może dać do myślenia, ale szybko okazało się, że nic z tego.
Bohaterowie są tak irytujący, że nie sposób kogokolwiek tu polubić. Ich postępowanie, podejście do życia i charaktery są mocno irracjonalne. Czytanie o ich perypetiach dosłownie mnie męczyło. Każdy jest sfrustrowany, wściekły na wszystko i wszystkich, a do tego przez prawie czterysta stron żadna z postaci nie potrafiła przedyskutować zaistniałego problemu - królują tu kłótnie i brak zgodności w czymkolwiek. "Zanim zamkniemy drzwi" to historia, która nie dość, że nie daje nadziei, to jeszcze przepełniona jest takim pesymizmem, iż po lekturze wszystkiego się odechciewa...
Sięgając po książkę, oczekuję emocji - nic tak mnie nie irytuje w literaturze, jak nieangażująca historia. "Zanim zamkniemy drzwi" czyta się szybko, ale niestety kompletnie bez jakichkolwiek przeżyć. Mogło (i powinno!) być przejmująco i ciekawie, a wyszło nieprzekonywująco oraz bezbarwnie.
Cała opinia: http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/11/zanim-zamkniemy-drzwi-elzbieta-jodko.html
Owa historia zapowiadała się intrygująco, bo sama historia ma potencjał - niestety kompletnie nie został on wykorzystany. Elżbieta Jodko-Kula stworzyła tak płaską i nijaką opowieść, która nie niesie za sobą żadnego sensownego morału. Nie mam pojęcia, co chciała nią przekazać autorka, ale osobiście nie wyniosłam żadnych refleksji, chociaż usilnie ich poszukiwałam. Zbliżając...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-20
Proza Zośki Papużanki jest specyficzna i zdecydowanie nie podpasuje każdemu. Lata temu przeczytałam "Szopkę", która przypadła mi do gustu, nakłaniając do zapoznawania się z kolejnymi powieściami autorki. Utwór "On" spodobał mi się już mniej, ale liczyłam, że najnowsza książka "Przez" ponownie mnie zauroczy...
Mężczyzna, który porzucił żonę kilka lat temu, wynajmuje mieszkanie w bliskim sąsiedztwie. Ukrywa się i każdego dnia fotografuje żonę, a także resztę sąsiadów. Ukrywa się przed wszystkimi, rozmyślając nad życiem i związkiem.
"Zużywali się, coraz bardziej przezroczyści, jak kostka mydła, która z czasem staje się giętka i cienka. Można ją zastąpić nową, można ratować, doklejając do następnej nowej i twardej kostki nasza zabrudzone fragmenty, ale i tak się odkleją. Nie potrafią udawać, że są częścią czegoś obcego. Czyści, bez zarzutu, coraz bardziej wymydleni, zużywali się bez szczególnego nabożeństwa, naturalnie. Nie wiadomo dokładnie, kiedy przestać udawać i spuścić w kiblu te kawałki, które noszą nasze brudy, ale których się brzydzimy, chociaż nasze." *
Bardzo zawiodłam się na tej lekturze, która ma duże szanse na znalezienie się w topce najgorszych książek przeczytanych w tym roku. Nie jest to wina osobliwego stylu, bo ten akurat do mnie trafia. Niestety sama historia jest tak nijaka, że aż boli. Pomysł był dobry, ale coś tu nie zagrało, gdyż nie dość, że głównego bohatera nie da się po prostu znieść, to dodatkowo nie dzieje się tutaj dosłownie nic, a same zakończenie również jest byle jakie, pozbawione większego sensu i podsumowania. Znajdują się tu pewne wersy idealne do cytowania, ale to zbyt mało, abym mogła polubić tę książkę.
Nie do końca wiem, co przez ową opowieść chciała przekazać nam autorka. Można się tylko tego domyślać, ale ja jednak preferuję czytanie o czymś, a nie o niczym i to jeszcze wymagającym rozmyślania typu: "co autor miał na myśli". "Przez" przeczytałam dość szybko, ale tylko dlatego, że chciałam mieć to już za sobą.
* cytat ze str. 182
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/07/a-miao-byc-tak-pieknie-przez-zoska.html
Proza Zośki Papużanki jest specyficzna i zdecydowanie nie podpasuje każdemu. Lata temu przeczytałam "Szopkę", która przypadła mi do gustu, nakłaniając do zapoznawania się z kolejnymi powieściami autorki. Utwór "On" spodobał mi się już mniej, ale liczyłam, że najnowsza książka "Przez" ponownie mnie zauroczy...
Mężczyzna, który porzucił żonę kilka lat temu, wynajmuje...
2020-03-03
Nie tylko superbohaterowie mogą pochwalić się supermocami. Masz je także ty! Wystarczy zainspirować się bohaterami tej książki i pójść ich śladami. Może też potrafisz hipnotyzować złote rybki, rozpoznawać wszystkie rzeczy kryjące się w ciemności, znasz wszystkie wiewiórki po imieniu... Albo, co ważne, umiesz coś, czego nie potrafią inni? Jestem pewna, że tak!
"Osobliwa księga niepoważnych supermocy", czyli różni znaczy fajni to książka, która uświadamia naszą wyjątkowość, oryginalność oraz wspaniałość. Wszyscy jesteśmy różni i to jest piękne - KAŻDY z nas może pochwalić się czymś niebywałym, nawet jeśli niektórym wydaje się, że nie wyróżniają się niczym. Wystarczy jedynie poszukać głębiej, posłuchać siebie samego i... działać.
Doceniam pomysł, ponieważ popieram wszelkie tytuły, które motywują i wspierają dzieci. Tutaj dodatkowym atutem jest dbałość o szczegóły wydania - duży format, miła w dotyku i zachęcająca okładka, inspirująca treść oraz oryginalne ilustracje. Niemniej reszta nie do końca wpasowuje się w mój gust, a i mój czterolatek nie jest zachwycony, ponieważ sposób przedstawienia treści przypomina bardziej komiks niż zwyczajną lekturę, przez co raczej spodoba się starszemu czytelnikowi. Niektóre umiejętności wydają się wymyślane nieco na siłę - na ich miejsce można byłoby wstawić coś bardziej odpowiedniego.
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/03/biblioteczka-jasia-8-ksiazki.html
Nie tylko superbohaterowie mogą pochwalić się supermocami. Masz je także ty! Wystarczy zainspirować się bohaterami tej książki i pójść ich śladami. Może też potrafisz hipnotyzować złote rybki, rozpoznawać wszystkie rzeczy kryjące się w ciemności, znasz wszystkie wiewiórki po imieniu... Albo, co ważne, umiesz coś, czego nie potrafią inni? Jestem pewna, że tak!
"Osobliwa...
2020-01-13
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/01/czytam-z-dziecmi-opowiesci-z-doliny.html
Z sąsiadami bywa różnie, jednak warto mieć z nimi dobre relacje. Ci ludzie mieszkają obok i zawsze mogą zaoferować pomocną dłoń, kiedy najbardziej tego potrzebujemy. Samotność nie jest czymś przyjemnym, za to w gronie przyjaciół uśmiech nie schodzi z twarzy.
Słynny raper Myszka szykujący się do wyjścia, Małpa piekąca ciasto, nieobecna Sowa, Kot wygrzewający się na słońcu, Czarna Pantera podlewającą ulubiony kwiat, rodzina Pająków grająca w orkiestrze, Hipopotam zasypiający nad książką, kolonia Żab pisząca rap, Pies rzeźbiący portret Pani Lamy, Nietoperz ćwiczący nowy taniec... Każdy zajmuje się czymś innym, jednak kiedy wybija godzina osiemnasta - wszyscy rozpoczynają cotygodniowy bal.
Książka to majstersztyk pod względem wizualnym. Ilustracje są naprawdę dopracowane, a jednocześnie nieco nonszalanckie, jakby tworzone od niechcenia (jednak da się wyczuć, że to tylko pozory). Żałuję bardzo, że sama treść nie jest już tak dobra. Lektura opiera się na przedstawieniu mieszkańców i jednym zdaniu podsumowującym na końcu. To zdecydowanie za mało, żeby mnie zachwycić.
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/01/czytam-z-dziecmi-opowiesci-z-doliny.html
Z sąsiadami bywa różnie, jednak warto mieć z nimi dobre relacje. Ci ludzie mieszkają obok i zawsze mogą zaoferować pomocną dłoń, kiedy najbardziej tego potrzebujemy. Samotność nie jest czymś przyjemnym, za to w gronie przyjaciół uśmiech nie schodzi z twarzy.
Słynny raper Myszka szykujący się do...
2020-04-14
Generalnie nie sięgam po fantastykę. Jeśli już do tego dojdzie, to najczęściej owa powieść jest dystopią, bo z lekturami o magii jest mi raczej nie po drodze. Jednak masa booktuberek, z których filmami jestem na bieżąco, zachwycała się utworem Isabel Sterling, dlatego, pomimo pewnych obaw, postanowiłam przekonać się, czy mnie również zauroczyła owa historia.
Hannah jest nastoletnią czarownicą, która potrafi władać żywiołami. Aktualnie dziewczyna robi wszystko, aby unikać swojej byłej. Niepokojące zdarzenie na imprezie budzi ich niepokój, a dowody na istnienie czarnej magii zaczynają pojawiać się w całym miasteczku. Główna bohaterka przeczuwa, iż może to być sprawka Krwawej Czarownicy, którą postanawia odnaleźć...
Powieść Isabel Sterling nie jest tym, czego oczekiwałam. Pierwszą połowę długo męczyłam, drugą dosłownie pochłonęłam, bo w końcu zaczęło się w niej coś dziać, jednak w pewnych momentach łapałam się na tym, iż po prostu chcę już skończyć tę książkę, dlatego przewracam kolejne kartki. Pomimo tego, że magia to nie moja bajka, oczekiwałam, że będzie jej tutaj więcej, a tak naprawdę to raczej romans z elementami paranormalnymi. Perypetie i rozterki miłosne grają pierwsze skrzypce, a gdzieś w tle pojawia się gonitwa za wrogami, w której tożsamość Łowcy Czarownic odkryłam na długo przed zakończeniem.
Nie zżyłam się z bohaterkami, a bezmyślne zachowanie Hannah tak często mnie irytowało, że niejednokrotnie miałam ochotę nią potrząsnąć. Generalnie mam również spore zastrzeżenie do kreacji postaci. Rozumiem zamysł autorki i nie mam nic przeciwko bohaterom trans-, bi- czy homoseksualnym, jednak człowiek nie powinien być definiowany poprzez pociąg do którejkolwiek z płci, a raczej przez jego indywidualne cechy charakteru. Niestety Isabel Sterling tak bardzo zapragnęła, aby czytelnik zapałał sympatią do takich osób, że nieco zapętliła się w tym wszystkim. Gdyby ktoś zapytał mnie o konkretną postać z książki, chciałabym móc określić jej wady i zalety, a nie zapamiętać jedynie, że była ona lesbijką czy osobą biseksualną.
Nie wiem jeszcze, czy sięgnę po kontynuację, ponieważ na razie moje odczucia są za bardzo mieszane, abym mogła jednoznacznie określić swój stosunek do "Te wiedźmy nie płoną". Na pewno czuję zawód i smutek spowodowany (według mnie) niewykorzystanym potencjałem. Nie jest źle, ale bardzo przeciętnie.
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/04/nastolatki-i-magia-te-wiedzmy-nie-pona.html
Generalnie nie sięgam po fantastykę. Jeśli już do tego dojdzie, to najczęściej owa powieść jest dystopią, bo z lekturami o magii jest mi raczej nie po drodze. Jednak masa booktuberek, z których filmami jestem na bieżąco, zachwycała się utworem Isabel Sterling, dlatego, pomimo pewnych obaw, postanowiłam przekonać się, czy mnie również zauroczyła owa historia.
Hannah jest...
2020-10-13
Uwielbiam serię o Basi i udało mi się zarazić tą miłością swojego syna, a do tego powoli udaje mi się to w przypadku córki. Lubimy powracać do przygód tej pomysłowej dziewczynki, jej rozbrykanych braci, a także cudownych rodziców, a także powracać ich nowe perypetie. Tym razem dotarły do nas dwie najnowsze książki przeznaczone dla maluchów.
Nadchodzi pora spania, jednak Franek buntuje się - nie chce mleka, kołysanki ani kocyka. Okazuje się, że chętnie posłucha czytanej bajki, która pomaga mu w zaśnięciu.
Wprowadzenie rytuałów przed snem jest bardzo istotnym aspektem, chociaż z doświadczenia wiem, że jak dziecko nie chce zasnąć, nawet jeśli obija się od ścian, to nie zrobi tego, dopóki nie padnie. Niemniej warto jest próbować różnych metod, dostosowując je do indywidualnych potrzeb. Ważne jest wyciszenie bezpośrednio przed snem, choć moje dzieci wtedy dostają małpiego rozumu i szaleją jeszcze bardziej niż w ciągu dnia. Jednak starszak zawsze zasypia, kiedy czytam mu książkę, a za jakiś czas na pewno zacznie zasypiać tak córka, bo na razie jeszcze potrzebuje mleka i przytulania.
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/10/basia-franek-i-zasypianie-basia-franek.html
Uwielbiam serię o Basi i udało mi się zarazić tą miłością swojego syna, a do tego powoli udaje mi się to w przypadku córki. Lubimy powracać do przygód tej pomysłowej dziewczynki, jej rozbrykanych braci, a także cudownych rodziców, a także powracać ich nowe perypetie. Tym razem dotarły do nas dwie najnowsze książki przeznaczone dla maluchów.
Nadchodzi pora spania, jednak...
2020-04-15
Czy istnieje jeszcze ktoś, kto nie zna Basi? Ta książkowa bohaterka to cudowna dziewczynka z głową pełną pomysłów, które czasami są rewelacyjne, a innym razem dość ekstrawaganckie, ale najważniejsze, że czegoś jej uczą. Jeżeli uchowaliście się gdzieś i nie mieliście okazji poznać tytułowej bohaterki, to czas najwyższy to zmienić.
Basia jest starszą siostrą Franka, który bierze z niej przykład. Tym razem dziewczynka pomaga bratu nauczyć się korzystania z toalety, co jest bardzo przydatną umiejętnością, ale nie taką łatwą do opanowania.
Zdaję sobie sprawę z tego, że seria o Basi i Franku jest przeznaczona dla najmłodszych, zatem cechuje się niewielką ilością tekstu, a same historie są bardzo proste. Jednak mam wrażenie, iż odpieluchowanie jest na tyle skomplikowaną i długą procedurą, że w tym przypadku wydaje się rzeczą nieprawdopodobną, aby Frankowi poszło tak błyskawicznie. Może to być demotywujące dla dzieci rezygnujących z pieluchy, a chyba nie powinno o to tu chodzić.
Basię oraz jej całą rodzinkę uwielbiam za to, że są tacy ciepli i zwyczajni - tak naprawdę każda polska rodzina może utożsamić się z nią. To jest w nich wyjątkowe! Wystarczy jedna bądź dwie książki o Basi i już człowiek może poczuć się uzależnionym. Polecam, sprawdźcie sami, ale pamiętajcie, że ostrzegałam! ;-)
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/04/basia-zofii-staneckiej-pomys-na-poprawe.html
Czy istnieje jeszcze ktoś, kto nie zna Basi? Ta książkowa bohaterka to cudowna dziewczynka z głową pełną pomysłów, które czasami są rewelacyjne, a innym razem dość ekstrawaganckie, ale najważniejsze, że czegoś jej uczą. Jeżeli uchowaliście się gdzieś i nie mieliście okazji poznać tytułowej bohaterki, to czas najwyższy to zmienić.
Basia jest starszą siostrą Franka, który...
2020-10-13
Uwielbiam serię o Basi i udało mi się zarazić tą miłością swojego syna, a do tego powoli udaje mi się to w przypadku córki. Lubimy powracać do przygód tej pomysłowej dziewczynki, jej rozbrykanych braci, a także cudownych rodziców, a także powracać ich nowe perypetie. Tym razem dotarły do nas dwie najnowsze książki przeznaczone dla maluchów.
Franek lubi jeść i nawet nie marudzi przy poznawaniu nowych smaków. Nie zawsze wszyscy są zadowoleni z powodu jego samodzielności, bo łączy się to z bałaganem dookoła, a także innymi perypetiami, ale w końcu, aby się nauczyć, trzeba próbować.
Opis przekonuje, że Basia będzie pomagała Frankowi w jedzeniu, ale mam wrażenie, iż ktoś tu za bardzo popłynął, bo nie ma tu ani jednej sceny potwierdzającej to, co zostało napisane z tyłu okładki. Ponadto spodziewałam się krótkiej historii, jednak liczyłam na jakiś morał czy poruszenie tematu samodzielnego jedzenia bądź wybrzydzania, a tu niestety ciężko doszukać się czegoś, z czego dzieci mogłyby wynieść jakąś lekcję. Franek je, czasami się brudzi, próbuje nowych smaków... i to w zasadzie tyle.
Na pewno owa lektura może stanowić podstawę do rozmowy o odpowiednim żywieniu, podejmowaniu prób samodzielnego jedzenia, ulubionych smakach oraz próbowaniu nowych produktów.
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/10/basia-franek-i-zasypianie-basia-franek.html
Uwielbiam serię o Basi i udało mi się zarazić tą miłością swojego syna, a do tego powoli udaje mi się to w przypadku córki. Lubimy powracać do przygód tej pomysłowej dziewczynki, jej rozbrykanych braci, a także cudownych rodziców, a także powracać ich nowe perypetie. Tym razem dotarły do nas dwie najnowsze książki przeznaczone dla maluchów.
Franek lubi jeść i nawet nie...
2020-12-31
Mieszkam w niewielkim mieście na Podlasiu, czyli według grona osób z różnych zakątków Polski - miejscu, gdzie po podwórku chadzają niedźwiedzie, a wrony zawracają. Zupełnie mi to nie przeszkadza, bo stereotypy jakie są, takie są - nie walczę z nimi, gdyż nie czuję takowej potrzeby. Niemniej wiem, co wielu Polaków myśli o wsi, dlatego z przyjemnością i ciekawością zabrałam się za rozmowy z polskimi kobietami zamieszkującymi mniej zaludnione tereny.
Ten reportaż czytało mi się błyskawicznie (być może za sprawą świetnego audiobooka). Doskonale rozumiem wszelkie zarzuty kierowane względem niego. Również wolałabym, aby rozmowy były usystematyzowane, bardziej pogłębione, a także dłuższe i okraszone jakimś wnioskiem. Na pewno wymagałby on jeszcze dopracowania, ale nie odbieram mu tego, że zaciekawił mnie i wciągnął.
Nie odkryłam tu niczego nowego, a wręcz utwierdziłam się w przekonaniu, że ludzie ze wsi wcale nie różnią się od tych z miasta. Cudownie, iż w "A co wyście myślały?" jest mnóstwo cudownych, mądrych, pewnych siebie kobiet. Girl power! :)
Mieszkam w niewielkim mieście na Podlasiu, czyli według grona osób z różnych zakątków Polski - miejscu, gdzie po podwórku chadzają niedźwiedzie, a wrony zawracają. Zupełnie mi to nie przeszkadza, bo stereotypy jakie są, takie są - nie walczę z nimi, gdyż nie czuję takowej potrzeby. Niemniej wiem, co wielu Polaków myśli o wsi, dlatego z przyjemnością i ciekawością zabrałam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-02
Ania Shirley stała się Anią Blythe, żoną Gilberta. Małżeństwo przeprowadza się do nadmorskiej wsi, gdzie mężczyzna prowadzi praktykę lekarską. Oboje zaprzyjaźniają się z bliższymi i dalszymi sąsiadami, będącymi dość osobliwymi postaciami wprowadzającymi do życia Blythe'ów sporo radości. Jednak dorosłe życie nie zawsze jest usłane różami, więc Anię i Gilberta czeka kilka trudnych momentów...
"Wymarzony dom Ani" to moja ulubiona część zaraz po "Ani z Zielonego Wzgórza". Jest tu tak wiele wspaniałych postaci o interesujących poglądach, zamiłowaniach i życiorysach, że poznawanie ich historii było czystą przyjemnością (od razu pokochałam wypowiedzi Kornelii). Do tego dochodzą perypetie Ani i Gilberta, które oprócz masy radości i wzruszeń przynoszą także nieco smutku. Zdecydowanie jest to tom mocno oddziałujący na moje emocje.
Niektórzy zarzucają kolejnym tomom serii, że charakter Ani uległ znaczącym zmianom i nie jest już ona taka jak kiedyś. Kompletnie tego nie rozumiem, wszak każdy człowiek wraz z biegiem lat dojrzewa, więc dziwne byłoby, gdyby nasza ukochana bohaterka stała w miejscu i jako dorosła kobieta nadal bujała w obłokach, czyniąc różne rzeczy bez wcześniejszego przemyślenia. Ania staje się żoną, a później matką, więc musi w końcu przeistoczyć się w bardziej stateczną i rozważną kobietę.
Nie jestem dobra w czytaniu serii, ale nadrabianie tego cyklu jest niesamowicie przyjemnym przeżyciem. Jedne części bywają lepsze, inne nieco słabsze, ale całość trzyma poziom i jestem ciekawa, co jeszcze wymyśliła Lucy Maud Montgomery. Zainteresowanym z całego serca polecam audiobooki, bo właśnie cały cykl poznaję w tej formie, co bardzo mi odpowiada.
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/10/36-pytan-ktore-zmieniy-wszystko-miedzy.html
Ania Shirley stała się Anią Blythe, żoną Gilberta. Małżeństwo przeprowadza się do nadmorskiej wsi, gdzie mężczyzna prowadzi praktykę lekarską. Oboje zaprzyjaźniają się z bliższymi i dalszymi sąsiadami, będącymi dość osobliwymi postaciami wprowadzającymi do życia Blythe'ów sporo radości. Jednak dorosłe życie nie zawsze jest usłane różami, więc Anię i Gilberta czeka kilka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-28
"Ta druga" charakteryzuje się pięknym, plastycznym, nieco poetyckim językiem, dla którego warto sięgnąć po twórczość Therese Bohman. Jednak co do samej historii - tej nie potrafię jednoznacznie ocenić.
Zachowanie bohaterki jest irracjonalne i niezmiernie irytujące. Młoda kobieta uzależniająca swoje szczęście od innych osób, która wydaje się albo kochać, albo nienawidzić - nic pomiędzy. Ponadto nie mogę przełknąć podejścia dziewczyny - na każdym kroku podkreśla, że jest biedna, pokrzywdzona oraz nieszczęśliwa przez brak odpowiednio wysokiego statusu społecznego, a przy tym krytykuje wszystkich dookoła, będąc przekonaną o swojej zajebistości. Coś mi tu ewidentnie zgrzyta...
Nie jestem przekonana, jaką naukę można byłoby wynieść z tej historii, oprócz tego, co pięknie wybrzmiewa na ostatnich stronach: "moralność jest dla takich jak wy, dla ludzi, których na to stać". Znajdziecie tu wspaniały styl i trafne spostrzeżenia, aczkolwiek sama opowieść jest dość miałka oraz nieprzekazująca zbyt wiele wartościowych treści, wartych zapamiętania.
"Ta druga" charakteryzuje się pięknym, plastycznym, nieco poetyckim językiem, dla którego warto sięgnąć po twórczość Therese Bohman. Jednak co do samej historii - tej nie potrafię jednoznacznie ocenić.
Zachowanie bohaterki jest irracjonalne i niezmiernie irytujące. Młoda kobieta uzależniająca swoje szczęście od innych osób, która wydaje się albo kochać, albo nienawidzić -...
2020-12-28
Każdy z nas z biegiem czasu zmienia się, porzuca pewne dotychczasowe przyzwyczajenia, a także ustępuje miejsca innym. Tak sam jest w "Ani ze Złotego Brzegu" - prym w tej historii wiodą dzieci tytułowej bohaterki, a samej Ani jest już tutaj niewiele. Oczywiście z szalonej i energicznej romantyczki stała się ona stateczną oraz ciepłą kobietą, spełniającą się w roli matki i żony. Z jednej strony jest to zupełnie zrozumiałe, jednak z drugiej - pękają miliony serc fanów tego rudowłosego dziewczęcia.
Na pewno nie jest to moja ulubiona część serii, bo niewiele rozdziałów zapadło mi w pamięci, a mnogość dzieci sprawiła, że do tej pory nie każdego odróżniam. Niemniej z największą przyjemnością będę kontynuowała swoją przygodę z tą bohaterką, chociaż niewiele już przede mną...
https://www.instagram.com/mommy.book
Każdy z nas z biegiem czasu zmienia się, porzuca pewne dotychczasowe przyzwyczajenia, a także ustępuje miejsca innym. Tak sam jest w "Ani ze Złotego Brzegu" - prym w tej historii wiodą dzieci tytułowej bohaterki, a samej Ani jest już tutaj niewiele. Oczywiście z szalonej i energicznej romantyczki stała się ona stateczną oraz ciepłą kobietą, spełniającą się w roli matki i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-14
Paweł Piotr Reszka w "Płuczkach" opisuje proceder rozkopywania ziemi na terenie Sobiboru i Bełżca, gdzie znajdują się tysiące ofiar, które straciły życie podczas wojny. Tematyka interesująca, przerażająca oraz kontrowersyjna, jednak w moim odczuciu wykonanie dość słabe.
Początkowo bardzo podobało mi się oddanie głosu mieszkańcom biorącym bierny bądź czynny udział w poszukiwaniu złota, jednak później moje zainteresowanie osłabło. Reszka zbyt mocno usiłuje narzucić czytelnikom swoje zdanie, ukazując tylko jedną stronę medalu. Dociera do ludzi, którzy nie do końca pamiętają takowe wydarzenia (bądź nie chcą pamiętać) albo do osób znających kopaczy, ale przedstawiając wszystkich jako tych poszukujących jedynie łatwego zarobku. Nie wierzę, że nie było tam mieszkańców, dla których była to deska ratunku, dzięki której mogli kupić chleb dla swojej rodziny.
Absolutnie nie popieram aktów opisywanych w "Płuczkach", ale równocześnie jestem daleka od osądzania ludzi, którzy dopuszczali się ich, nie znając do końca ich pobudek. Nie usprawiedliwiam nikogo, jednak nie lubię reportaży, w których autor ewidentnie przedstawia wydarzenia tylko z jednej perspektywy. Chętnie przeczytałabym książkę o tej tematyce, ale porządniej napisaną.
https://www.instagram.com/mommy.book
Paweł Piotr Reszka w "Płuczkach" opisuje proceder rozkopywania ziemi na terenie Sobiboru i Bełżca, gdzie znajdują się tysiące ofiar, które straciły życie podczas wojny. Tematyka interesująca, przerażająca oraz kontrowersyjna, jednak w moim odczuciu wykonanie dość słabe.
Początkowo bardzo podobało mi się oddanie głosu mieszkańcom biorącym bierny bądź czynny udział w...
Literatura zagraniczna nieustannie święci triumfy, a wiele osób twierdzi, że nie po drodze jest im z polskimi autorami. Ja z kolei nie zwracam żadnej uwagi na narodowość pisarzy, po jakich książki sięgam, ale ze statystyk wynika, iż to właśnie rodzime tytuły goszczą u mnie najczęściej. Mam swoich ulubionych autorów, jednak sukcesywnie staram się poznawać nowych. Do tej listy dołączyła właśnie Danuta Awolusi z książką "Macochy".
Nadia i Anita są siostrami, które łączą jedynie więzy krwi, ponieważ od najmłodszych lat nie utrzymują dobrych kontaktów. Kobiety różnią się pod niemal wszystkimi względami, a jedynym spoiwem zdaje się bycie macochami. Przypadek sprawia, że ich drogi splatają się ze sobą, co doprowadza do różnych sytuacji, którym ciężko stawić czoła w pojedynkę...
Danuta Awolusi sięga po wiele różnorodnych tematów - młodocianą ciążę, anoreksję, poronienie, pracoholizm, pogoń za doskonałością, przemoc, problemy psychiczne. Lubię, gdy historia nie opiera się jedynie na jednym wątku, jednak tutaj mam wrażenie, że bycie macochą zostaje niekiedy spychane na boczny tor, a na prowadzenie wychodzi trudna relacja pomiędzy siostrami. Ponadto nie jestem przekonana do sposobu, w jaki Awolusi pociągnęła fabułę - nagle wszystko układa się niemal jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zakończenie jest zbyt przesłodzone i ciężko mi uwierzyć, że mogłoby potoczyć się tak w rzeczywistym świecie.
Główne bohaterki to ofiary zimnego chowu - dystyngowani rodzice nigdy nie okazywali czułości zarówno w stosunku do dzieci, jak i siebie nawzajem. W jednej córce pokładali nadzieję, chociaż nie do końca pragnęła ona kroczyć ich drogą, a drugą szybko spisali na straty przez jej buntowniczą duszę. Nigdy również nie starali się, aby dziewczyny nawiązały jakąkolwiek nić porozumienia, oddalając je od siebie, jak to tylko możliwe. Czytałam to z bólem serca i jednoczesnym postanowieniem, że poruszę niebo i ziemię, aby życie moich dzieci wyglądało zupełnie inaczej. To nie pieniądze dają szczęście, ale miłość, poczucie bezpieczeństwa i otwarte ramiona rodzica.
Losy bohaterów tej książki uświadamiają, jak ogromny wpływ na dorosłe życie wywiera dzieciństwo. Sposób wychowania i budowania relacji w najmłodszych latach odzwierciedla się później, bo jeżeli nie mamy odpowiedniego przykładu na początku, to nie będziemy potrafili poradzić sobie jako osoby starsze. Chociażby dla tego wątku warto przeczytać "Macochy" - jeśli jesteś rodzicem, to powinieneś wziąć sobie do serca, że każde dziecko jest inne, ale KAŻDE jest tak samo ważne, wyjątkowe i cudowne. Nie wartościujmy małych istot ze względu na ich możliwości, tylko wspierajmy w tym, czego potrzebują i pragną. Dbajmy o to, żeby nasze pociechy wierzyły w siebie, dążyły do spełniania marzeń i nie spisujmy ich na straty ze względu na brak ochoty wypełniania naszych oczekiwań.
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2020/02/niedaleko-pada-jabko-od-jaboni-macochy.html
Literatura zagraniczna nieustannie święci triumfy, a wiele osób twierdzi, że nie po drodze jest im z polskimi autorami. Ja z kolei nie zwracam żadnej uwagi na narodowość pisarzy, po jakich książki sięgam, ale ze statystyk wynika, iż to właśnie rodzime tytuły goszczą u mnie najczęściej. Mam swoich ulubionych autorów, jednak sukcesywnie staram się poznawać nowych. Do tej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to