-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
Zacznę od rzeczy, która nie daje mi spokoju, choć tylko pośrednio dotyczy samej książki. Tytuł, który powinien mieć coś wspólnego z statystycznym prawdopodobieństwem miłości od pierwszego wejrzenia przetłumaczono na "Serce w chmurach". Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem logiki tego zabiegu.
Wracając jednak do samej książki, muszę napisać, że była ona niesamowicie nudna i nie wniosła zupełnie niczego do mojego życia, choć ukradła z niego cenne dwie godziny. Jak widać straciłam na jej kupnie podwójnie: pieniądze i czas.
Bohaterowie byli papierowi, ich dialogi wydumane i absolutnie niepasujące do nastolatków. Cała opowieść cukierkowa tak, że człowiek miał ochotę płakać z powodu, że w ogóle sięgnął po takie czytadło.
Styl narracji strasznie denerwujący, czytelnik co chwila natyka się na: "Hadley to", "Hadley tamto", "Hadley wstała", "Hadley usiadła". W rezultacie czyta się to, nie jak płynny tekst, ale pocięte na kawałeczki sekwencje.
Może jestem zbyt surowa, ale mam problem z książkami, w których młodzi ludzie wypowiadają się jak staruszkowie, którzy to już wiele przeżyli i mogą się teraz dzielić swoją mądrością ze światem.
Do tego ta wspaniała miłość od pierwszego wejrzenia. Nie mam nic do samej idei zakochania w ten sposób, ale jakoś nie odczułam tu ani subtelnego uczucia, ani rozbuchanej żądzy, zupełnie nic. Po prostu nagle pojawia się stwierdzenie, ona kocha jego, a on kocha ją i tyle.
Problem rozbitej rodziny, budowania nowych relacji z ojcem oraz macochą, choć szeroko opisany został potraktowany po macoszemu. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Hadley byłaby w stanie zaakceptować tak szybko nowy stan rzeczy.
Ogólnie nie polecam. Mimo tego, że naczytałam się o tej książce samych pozytywnych opinii, to ja znalazłam w niej tylko dwa plusy:
- czyta się szybko,
- jest krótka.
Zacznę od rzeczy, która nie daje mi spokoju, choć tylko pośrednio dotyczy samej książki. Tytuł, który powinien mieć coś wspólnego z statystycznym prawdopodobieństwem miłości od pierwszego wejrzenia przetłumaczono na "Serce w chmurach". Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem logiki tego zabiegu.
Wracając jednak do samej książki, muszę napisać, że była ona niesamowicie...
2015-01-26
Jeśli chcesz przczytać książkę lekką, przewidywalną i bardzo młodzieżową, to 52 powody... są do tego idealne. Styl autorki jest prosty ale ma w sobie pewien powiew świeżości i nie chodzi nawet o to, że narracja jest prowadzona w pierwszej osobie przez nastolatkę. Czyta się to miło, płynnie i bardzo szybko. Reszta nie wygląda już jednak tak różowo. Wyidealizowany świat, wyidealizowane postacie i co najgorsze, te szałowe przemiany bohaterów np. z zadufanej księżniczki w szalenie wrażliwą dziewczynę, a to wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Trochę jak fotostory z Bravo, w którym często traktowano poważne problemy po macoszemu.
Podumowując: miła bajka na odstersowanie i nic więcej. Można dodać na półkę "przeczytaj i zapomnij".
Jeśli chcesz przczytać książkę lekką, przewidywalną i bardzo młodzieżową, to 52 powody... są do tego idealne. Styl autorki jest prosty ale ma w sobie pewien powiew świeżości i nie chodzi nawet o to, że narracja jest prowadzona w pierwszej osobie przez nastolatkę. Czyta się to miło, płynnie i bardzo szybko. Reszta nie wygląda już jednak tak różowo. Wyidealizowany świat,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Był sobie wspaniały przepis na przepyszne ciasto, a jednak jakimś cudem wyszedł zakalec. Z początku, kiedy sięgałam po tę książkę byłam podniecona wizją poznawania świata podzielonego ze względu na kolor krwi. Jawiło się to jako niezwykle ciekawe i świeże. Także przepis na ciasto pierwsza klasa. Jednak kucharka pomieszała nieco składniki i chyba czytała instrukcje nie po kolei.
Przez dosłownie całą książkę miałam wrażenie, że autorka pisząc stronę za stroną sama nie wiedziała jak chce zakończyć opowieść, dlatego co chwila zamieniała zdanie. Niby nie szczędziła opisów, a świat i podział zdolności srebrnych potraktowała nieco po macoszemu. Sytuacji nie ratowały również postaci. Zła królowa, cudny książę i jego brat oraz wisienka na szczycie tego ciasta w osobie głównej bohaterki. Oczywiście, żeby nie było wyjścia poza schemat wisienka ta była jedyna w swoim rodzaju i mogła odmienić świat, kiedy pokona już wszystkie trudności, których nikt inny pokonać nie może i rozkocha w sobie największe ciacho w królestwie.
W tym momencie pieczone ciasto opadło, jednak nie jest tak do końca źle. Bo jak się człowiek uprze, to jest to jadalne. Styl autorki bywa nawet przyjemny, niektóre rozwiązania zaskakujące i a postaci choć płaskie przynajmniej nie irytują. Czerwona Wisienka, a przepraszam, Czerwona Królowa, to książka, którą można przeczytać, jeśli przymknie się oko na jej zakalcowatość, czyli niewykorzystany potencjał. Może druga część będzie lepsza? Pytanie tylko, czy ja chcę wiedzieć jak potoczą się losy kolejnej wisienki i jej księcia.
Był sobie wspaniały przepis na przepyszne ciasto, a jednak jakimś cudem wyszedł zakalec. Z początku, kiedy sięgałam po tę książkę byłam podniecona wizją poznawania świata podzielonego ze względu na kolor krwi. Jawiło się to jako niezwykle ciekawe i świeże. Także przepis na ciasto pierwsza klasa. Jednak kucharka pomieszała nieco składniki i chyba czytała instrukcje nie po...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to