-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2014-11
2014-11
Powieść, na którą dłuuuugo czekałam, zawsze umykała spod rąk, jak ten Biały królik, ale w końcu złapałam ją na bibliotecznych półkach.
Czego się spodziewałąm, hmmm trochę realizmu magicznego - to wywnioskowałam po tytule. Owszem można go było odszukać na kartach tej powieści w takich dialogach jak:
"- A skąd Pan będzie wiedział, że to właściwy dzień?
- Sam mi to powie: Panie Do- Do- Dodgson rozkazuję, aby sprowadził Pan Alicje, gdyż ten dzień należy do niej i wszyscy troje: Pan, Alicja i ja, musimy spędzić go razem, tak żebysmy zapamiętali go na zawsze
- Jak dzień może spedzić sam siebie? W głowie mi się zakręciło na myśl o Panu Dodgsonie, który rozmawia z dniem. Czy będzie rozmawiał do słońca, chmur, powietrza? Właściwie jak wygląda dzień? Ma gruby głos? A może cienki, wesoły....?"
....ale.. mimo tych świetnych dialogów i naiwnego spojżenia małej dziewczynki na świat , znalazłam treść o wiele, wiele lepszą, w dodatku opartą na autentycznych zdarzeniach, kolidujacych z tym słodkim światem dziecka. Język autorki - zachwycił, opisy tworzy tak sprawne i lekkie, nie długie, nie męczące, a stanowią takie "smaczki" tej powieści. Fenomenalnie też zbudowana jest psychologia postaci. Miałam wrażenie, że Alicja i jej siostry stoją tuż obok mnie, że wchodzę w ten świat ówczesnego Oxfordu, dziekanii. Uwielbiam postać matki - niesamowita, surowa, mądra kobieta z dystansem, dobrymi manierami, mimoże to postać drugoplanowa, to absolutnie jestem zachwycona tym jak autorka mocno zaznaczyła jej silny charakter.
W całej powieści wiele spraw i rzeczy jest niedopowiedziane,jedynie zasugerowane, ale czytelnik jest prowadzony w taki sposób, że wie. Twierdzę, że to wielka sztuka pisarska - zamknąć wiele wątków w niedopowiedzeniach, w taki spośób, żeby nie wpłynęło to na urwanie fabuły, a wrecz przeciwnie, jest tak sugestywne, że trzyma w napięciu. Cieszę się, że mogłam tu tego doświadczyć- a nie zdarza się to często.
Historia tej powieści spowodowała, że miałam wielkie oczy ze zdziwienia, poza tym od dziś na pewno inaczej bedę czytała "Alicje w Krainie Czarów" chyba z dużym dystansem i hmm pewną dozą ostrożnosci, szczególnie, kiedy będę po nią sięgać w obecności małych czytelników. Dlaczego? BO pod tą bajką ukryta jest pewna morlany zgrzyt, problem. Powiesc spowodowała, ze sięgnełam do informacji na temat Lewisa Carolla, zadałam sobei sporo pytań. Żeby się dowiedzieć skad pytania i dlaczego pojawia się dystans, naprawdę warto sięgnąć po interpretację autentycznych wydarzeń, jaką przedstawia autorka Melanie Benjamin. POLECAM.
Powieść, na którą dłuuuugo czekałam, zawsze umykała spod rąk, jak ten Biały królik, ale w końcu złapałam ją na bibliotecznych półkach.
Czego się spodziewałąm, hmmm trochę realizmu magicznego - to wywnioskowałam po tytule. Owszem można go było odszukać na kartach tej powieści w takich dialogach jak:
"- A skąd Pan będzie wiedział, że to właściwy dzień?
- Sam mi to powie:...
2014-10
2014-10
Tytuł piękny, .... pierwsze 40 czy 50 str. to taki wyspiarski klimat jak w "Kroikach portowych"- może trochę mniej mroczny, ale pomyślałam: "może być dobrze". Po czym, na około 140 stronie wciąż czekałam na rozwinięcie się akcji, wciąż czekałam na odkrycie tajemnicy, a biorac pod uwagę, że powieść ma 290 str. to w połowie ksiażki wciąż niewiele sie wydarzyło, a szkoda, bo nieźle sie zapowiadała. Spodziewałam się że bedą wątki romantyczne, spodziewałam sie ze bedzie to powieść "babska" i była, ale dlaczego ta "babska" powieść straciła swój rozpęd aż do połowy? Nie wiem.
Plusem "Marcowych fiolków" jest natomiast to, że autorka sprytnaie wplotła pamietnik w powieść i to że w pewnym momencie lepiej czyta sie ów pamietnik i czeka na te fragmenty, budowanie napięcia jednak jest i momentami chwyta. Pozytywne są też dość wyraziste postaci, Emily Bee, Jacka również bohaterów z wyzej wspomnianych pamiętników, ale szkoda, że te wyjątkowe fiołki okazały się po prostu fiołkami...stąd też tylko 6 gwiazdek.
Tytuł piękny, .... pierwsze 40 czy 50 str. to taki wyspiarski klimat jak w "Kroikach portowych"- może trochę mniej mroczny, ale pomyślałam: "może być dobrze". Po czym, na około 140 stronie wciąż czekałam na rozwinięcie się akcji, wciąż czekałam na odkrycie tajemnicy, a biorac pod uwagę, że powieść ma 290 str. to w połowie ksiażki wciąż niewiele sie wydarzyło, a szkoda, bo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09
Okładka obłędna, między innymi dlatego też skusiłam sie na tę pozycję, Głownie jednak dlatego, że lubię powieści osadzone w czasach kryzysu amerykańskiego, no i powieść to zwycięzca nagrody Fitzgeralda. Wielke oczekiwania i ..... małe , ale jednak rozczarowanie. Za cieżko, za bardzo zagmatwane to wszystko, plus za czyste i wyraziste postacie, za opisy życia społecznego i dość głębokie prowadzenie myśli - troche antropologiczne wstawki( zachwycił mnie fragment o metrze i jego znaczeniu w społeczeństwie, cała reszta można by rzec: niezła, rokująca na bardzo dobrą. Jednak nie wiem czy jest to opinia obiektywna, bo w głowie powstaje pytanie: czy po przeczytaniu "Wielkiego Gatsby'ego" jakakolwiek powieść osadzona w czasach prohibicji jest w stanie zachwycić- wciaż czekam na tę, która zachwyci, a "Dobre wychowanie" oceniam średnio fabularnie, ale nieźle jezykowo.
Okładka obłędna, między innymi dlatego też skusiłam sie na tę pozycję, Głownie jednak dlatego, że lubię powieści osadzone w czasach kryzysu amerykańskiego, no i powieść to zwycięzca nagrody Fitzgeralda. Wielke oczekiwania i ..... małe , ale jednak rozczarowanie. Za cieżko, za bardzo zagmatwane to wszystko, plus za czyste i wyraziste postacie, za opisy życia społecznego i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-01
Urocze, ujmujące i wcale niebanalne opowieści o historii czekolady i fabryki Wedla.
Książka zaskakuje wydaniem, prostymi grafikami, a cała historia Wedla rozpoczyna się od ziarenka czekolady gdzieś w dżungli.
Autorka sprytnie przeprowadza czytelnika przez krótką historię czekoladowego ziarenka, posługuje sie nazwiskami odkrywców i królów jak Kolumb, Cortez, Król Filip, bawi sie formą, wplata istotne informacje, w naturalny i niezwykle lekki sposób przemyca ważne nazwy, etnobotanikę i daty. Czytając czułam jak bym była zawieszona między opowieścią o dawnych czasach, a faktografią historyczną, do tego stopnia zatarła sie ta granica, że sięgnęłam do innych źródeł, w których mogłam zapoznać się z historią czekolady.
Polecam dla małych i dużych, głodnych nowych wrażen i szukajacych lekkiego smaku. Mnie urzekła ta słodko- gorzko-pikantna historia napoju bogów. :)
Urocze, ujmujące i wcale niebanalne opowieści o historii czekolady i fabryki Wedla.
Książka zaskakuje wydaniem, prostymi grafikami, a cała historia Wedla rozpoczyna się od ziarenka czekolady gdzieś w dżungli.
Autorka sprytnie przeprowadza czytelnika przez krótką historię czekoladowego ziarenka, posługuje sie nazwiskami odkrywców i królów jak Kolumb, Cortez, Król Filip,...
2014-08
Ta ksiażka sprawiła, że wszystkie inne chwilowo zostały odłożone na stosik "moment musicie poczekać". Dlaczego? Być może dlatego, że postać Schulz'a od zawsze mnie fascynowała, a jednocześnie od zawsze jakoś trudno mi przychodziło sięgnięcie po jego biografie. Dlaczego? Nie wiem, przecież innych Wielkich mojej ulubionej epoki literackiej już dawno poznałam, Witkacego, Gombrowicza etc..
"Shulz pod kluczem" to pozycja dla tych, którzy szukają nie tylko analizy osobowości, czy lekkiego ślizgania sie po faktach, ale też chcą zrozumieć tego małego - wielkiego człowieka, szukają rozwiązania zagadek i uzupełnienia niezrozumiałych luk w powieściach Brunona.
Autor biografii zrobił kawał dobrej roboty i poznajemy nie tylko dzieje, ale środowisko, otoczenie w jakim żył i wychowywał sie Brunon, poznajemy Drohobycz,od zupełnie innej strony. Miasto to tkanka, której cześcią była rodzina Shulz'ów i która na osobowość pisarza miała zdaje się spory wpływ.
Dzięki tej biograficznej opowieści łatwiej jest zrozumieć shulzowe powieści "Sanatorium pod klepsydrą", czy "Sklepy cynamonowe". Poza tym można znaleźć na kartach tej książki, zdjęcia, grafiki artysty i pisarza oraz dowiedzieć się kilku "smaczków" i sprawek o życiu kręgów kulturalnych.
Co ciekawe, autor tej wciągającej biografii nie rozpoczyna opowieści od narodzin, wręcz przeciwnie, rozpoczyna od śmierci Brunona Shulz'a , która tak jak sama postać, nie była taka znowu oczywista. Wiele w tym zdarzeniu niedpowiedzień, tajemnic.
Polecam dla tych, którzy zafascynowani są Brunonem Shulz'em i XX - leciem międzywojennym, bo można tu znaleźć takie piękne określenia, dzis już nie funkcjonujące w potocznym użyciu, jak "sklep bławatny", czy myśli Brunona: "Dom człowieka staje si ejak stajenka betlejemska miejscem, wokół którego krążą demony i duchy wszelkiej maści, "górnych i dolnych sfer".
Ta ksiażka sprawiła, że wszystkie inne chwilowo zostały odłożone na stosik "moment musicie poczekać". Dlaczego? Być może dlatego, że postać Schulz'a od zawsze mnie fascynowała, a jednocześnie od zawsze jakoś trudno mi przychodziło sięgnięcie po jego biografie. Dlaczego? Nie wiem, przecież innych Wielkich mojej ulubionej epoki literackiej już dawno poznałam, Witkacego,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-07
Miało być dolce vita, a było ... no właśnie Itali nie poczułam, Rzymu tym bardziej. Przez pierwsze 70 stron ksiażki fabuła wlekła się niemiłosiernie. Jacyś ludzie pojawiali się i znikali, jakaś szkoła, rodzina .... mało to spójne i żeby była to książka fantasy, to ok, niech postaci i bohaterowie pojawiają sie znikąd i do nikąd idą, ale w obyczajowej powieści .... Poza tym ślizganie sie po myślach bohaterki, ani dogłebne skupianie sie na problemach, ani sprawne prowadzenie konstrukcji postaci. Mimo tego dałam jej szansę - stwierdziłam, ze moze sie rozwinie po 100 stronie. Trochę przyspieszyła, ale za serce nie porwała. Trochę bardziej "wgryzła" się w kulture Włoch i za to plusik. Chciałam fajnego, dobrego, letniego klimatu, nie miałam wielkich, ambitnych oczekiwań- dostałam, owszem, włoskie klimaty, ale nieudolnie opisane, nieudolnie ujęte - rozczarowała mnie Penelope Green.
Miało być dolce vita, a było ... no właśnie Itali nie poczułam, Rzymu tym bardziej. Przez pierwsze 70 stron ksiażki fabuła wlekła się niemiłosiernie. Jacyś ludzie pojawiali się i znikali, jakaś szkoła, rodzina .... mało to spójne i żeby była to książka fantasy, to ok, niech postaci i bohaterowie pojawiają sie znikąd i do nikąd idą, ale w obyczajowej powieści .... Poza tym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-06-01
Tak jak Rodziewiczówna już mało kto pisze, a to oznacza, ze "Róże panny Róży" nie bedą lekturą dla wszystkich.
Ci jednak, którzy szukają innej formy niz powieściowa, lub chcą od niej odpocząc mogą śmiało sięgnąć po ten zbiór opowiadań/ nowel. Ci, którzy lubią sie pławić w wyrażeniach takich jak: "zrazu płakała w cichości", "ze wszystkich historyj" też będą content, bo czytając Rodziewiczównę można sobie przypomnieć o pięknie jezyka polskiego. Ci natomiast, którzy szukają w lektruze: akcji, tajemnicy, tzw."dziania się", mogą poczuć sie niusatysfakcjonowani, ale zapewniam- nie rozczarują się kunsztem pisarskim.
Ja polecam, szczególnie na podróże: autobusami, metrem, tramwajami :)
Tak jak Rodziewiczówna już mało kto pisze, a to oznacza, ze "Róże panny Róży" nie bedą lekturą dla wszystkich.
Ci jednak, którzy szukają innej formy niz powieściowa, lub chcą od niej odpocząc mogą śmiało sięgnąć po ten zbiór opowiadań/ nowel. Ci, którzy lubią sie pławić w wyrażeniach takich jak: "zrazu płakała w cichości", "ze wszystkich historyj" też będą content, bo...
2014-06-01
Siła kobiet - to za małe hasło, żeby określić to, co robiły bohaterki tej powieści. Chwyta za serce, rozum, duszę. Świetnie przemyślana, przeplatają się ze sobą dwie historie, każdy rozdział poprzedzony jest cytatem. Co ważne, książka ma świetną dynamikę. Rozdziały są krótkie, nie wlokął się w nieskonczoność. Poza tym cechuje ją kwiecisty i barwny język, no i to, co w głowie sie nie mieści, pytanie: jak tak młode kobiety dawały radę w tak brutalnych czasach? "Połknęłam" i baaardzo polecam.
Siła kobiet - to za małe hasło, żeby określić to, co robiły bohaterki tej powieści. Chwyta za serce, rozum, duszę. Świetnie przemyślana, przeplatają się ze sobą dwie historie, każdy rozdział poprzedzony jest cytatem. Co ważne, książka ma świetną dynamikę. Rozdziały są krótkie, nie wlokął się w nieskonczoność. Poza tym cechuje ją kwiecisty i barwny język, no i to, co w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-06-01
Może to wina tego, że nie jestem nastoletnim chłopcem, a może tego, że jestem już na innym etapie czytelniczym, ale tym razem Pan Niziurski mnie nie przekonał. Ani kosmici, ani ich wulgarność, ani postać główna. Raczej nie jest to wina języka, który trąci myszką- to akurat jest urocze, ale sama historia, te nazwy.... dla tych, który lubią s.f. - albo podejżewają że lubią, bo są w młodym wieku - niech siegną, cała reszta - ryzykujcie, a nóż ....
Może to wina tego, że nie jestem nastoletnim chłopcem, a może tego, że jestem już na innym etapie czytelniczym, ale tym razem Pan Niziurski mnie nie przekonał. Ani kosmici, ani ich wulgarność, ani postać główna. Raczej nie jest to wina języka, który trąci myszką- to akurat jest urocze, ale sama historia, te nazwy.... dla tych, który lubią s.f. - albo podejżewają że lubią,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-05-01
2014-05-01
Dlaczego do tej pory nie przeczytałam "Forest'a Gump"? Chyba dlatego, że obejżałam film i uznałam, że nie ma co sięgać po prozę, skoro film był super to i książka też. I zaskoczenia nie było. Powieść jest ge-nia-lna !! Czy film był lepszy? Nie ma porównania. Ekranizacja była miła dla oka, wzruszajaca, a tu jest tzw. "smaczek". To powieść z poczuciem humoru, specyficznym spojżeniem na świat i niepodrabialnym sposobem narracji. Film nie był lepszy, ale był inny. Czego żałuję, ze tka późno siegnełam po powieść. Nie raz się nieźle uśmiałam. Dowiedziałam sie, że na wielkich galach i w stresujących momentach wymówka: "Chce mi się siku" ma cudowną moc - wszyscy to rozumieją, mimo, ze są zaskoczeni:). No i absolutna gra słów, ktorej nie było w filmie. "Rosonożec" po prostu mnie ujął. Trudność jaką napotkałam to nadążenie za sposobem myślenia Foresta- jest tak zaskakujący, że czasem nieogarnialny. Piękna proza. Chce odkryć kolejne powieści Grooma
Dlaczego do tej pory nie przeczytałam "Forest'a Gump"? Chyba dlatego, że obejżałam film i uznałam, że nie ma co sięgać po prozę, skoro film był super to i książka też. I zaskoczenia nie było. Powieść jest ge-nia-lna !! Czy film był lepszy? Nie ma porównania. Ekranizacja była miła dla oka, wzruszajaca, a tu jest tzw. "smaczek". To powieść z poczuciem humoru, specyficznym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-05-01
2014-04-01
Brawo Rybałtowska! Oto co mi przychodzi do głowy po przeczytaniu pierwszego tytułu z cyklu. Rzadko to piszę, rzadko stwierdzam, ale na prawdę jestem cudownie zaskoczona: stylizacją języka, prowadzoną narracją, prawdopopodbieństwem fabuły, postaci. O czym jest" Bez pożegnaia"? Jest o pięknie rodziny, dobrych uczuć, o emocjach rodzinnych, tych pozytywnych - ogromna miłość, ciepło, szacunek i negatywnych, bo czas powieści osadzony jest w wydarzeniach wojennych, a więc towarzyszą temu emocje: żalu, tęsknoty, oczekiwania, lęku. To takze studium kindersztuby , pięknego jezyka, dobrych obyczajów, a dodatkowo kawałek historii.
Książka, w którą bezsprzecznie się wtopiłam, tym bardziej jestem zaskoczona , bo to rodzinna saga, a za tym gatunkiem powieściowym nie przepadam, a raczej nie przepadałam, bo "Bez pożegnania" odmieniło moje spojżenie i z nie kłamanym zachwytem stwierdzam, że sięgnę po kolejne części. Brawo Rybałtowska!
Brawo Rybałtowska! Oto co mi przychodzi do głowy po przeczytaniu pierwszego tytułu z cyklu. Rzadko to piszę, rzadko stwierdzam, ale na prawdę jestem cudownie zaskoczona: stylizacją języka, prowadzoną narracją, prawdopopodbieństwem fabuły, postaci. O czym jest" Bez pożegnaia"? Jest o pięknie rodziny, dobrych uczuć, o emocjach rodzinnych, tych pozytywnych - ogromna miłość,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-01
Ujmująca,to najbardziej zgrabne określenie tej powieści. 400 stron , które wręcz mignęło przed oczami. Książka stała na półce i czekała na swój czas. Czy jest wybitna językowo - raczej nie, czy jest wybitna fabułą - raczej nie, można by rzec: kolejna opowieść o kobiecie, o problemach, a jednak ... coś w tej powiesci jest ukrytego, co mnie wciągnęło, ujęło za serce, urzekło. Moze te zwykłe, proste sformuowania, ale jakże otwierające oczy na wspólczesność, cięte riposty na nas samych m.in.: "Nie wierze w kablówkę. Jest droga, a życie za krótkie". lub "Forma musi podążać za funkcją, jako nauczycielka sztuki powinnaś to wiedzieć".
Minusem mogą być meandry ogrodnicze, ale są tak wkomponowane i ujęte, że stanowią oddzielny rytm powieści, spójny, jak by tło wydarzeń.
Ujmująca,to najbardziej zgrabne określenie tej powieści. 400 stron , które wręcz mignęło przed oczami. Książka stała na półce i czekała na swój czas. Czy jest wybitna językowo - raczej nie, czy jest wybitna fabułą - raczej nie, można by rzec: kolejna opowieść o kobiecie, o problemach, a jednak ... coś w tej powiesci jest ukrytego, co mnie wciągnęło, ujęło za serce, urzekło....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02-01
No dobrze, miało być hmm... interesująco, owszem eseistycznie, ale w granicahch rozsadku, a momentmi było: nudnawo, ciągnaco, leniwie, w oparach zaduchu literackiego. Owszem świetne, trafne wnioski i rozważania na temat religijności, zmian, duchowości współczesnych, ale nie jaskrawe. Dużo pozostawia do życzenia (przynajmniej w moim odczuciu) styl autora. Ciut za cieżki i nie ze wględu na tematykę. Nie jest to literatura, którą z przyjemnością przeczytałam, przebrnęłam raczej ze względu na zainteresowania niż ze wzgledu na "lekkie pióro" autora. Średnia, oj średnia.
No dobrze, miało być hmm... interesująco, owszem eseistycznie, ale w granicahch rozsadku, a momentmi było: nudnawo, ciągnaco, leniwie, w oparach zaduchu literackiego. Owszem świetne, trafne wnioski i rozważania na temat religijności, zmian, duchowości współczesnych, ale nie jaskrawe. Dużo pozostawia do życzenia (przynajmniej w moim odczuciu) styl autora. Ciut za cieżki i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-01
Tę ksiażkę kupiłam zupełnym przypadkiem i nie moge napisać, że żałuję, ale napisać, że jestem zachwycona też nie mogę.
Początek - męczący, jakiś taki... trudny, ciężki, sytuacja, w której znajduje się czytelnik taka "zadymiona", mało klarowna, ale ... kiedy przełożymy to na czas i miejsce powieści oraz epokę autorki, to cóż się dziwić, przecież jesteśmy w epoce spleenu, narkotycznych wizji i rewolucji artystycznej.
Odwaga pisania przez kobietę ówczesnej epoki, pisania o wynaturzeniach seksualnych - wrecz brawurowa, ale jakaś ta powiesć poucinana, pourywana. Laik rzekłby taka sobie. Może mam inną wrażliwość niż Colette, może nie jestem sfeminizowana na tyle, zeby do konca ogarnąć klimat tej powieści. Doceniam pięknie zbudowane myśli, typu: "Słuchanie to czynność, która zdecydowanie postarza twarz, osłabia mieśnie szyi i usztywnia powieki, ponieważ każe oczom wpatrywać się nieruchowo w mówiącego...Jest to rodzaj wyuzdanego studium...Albowiem chodzi nei tylko o słuchanie, trzeba przełożyć sobie to, co powiedziano...Dotrzeć do najskrytszego znaczenia litanii ponurych słów, gorycz doprowadzić do bólu, do dzikiego pragnienia...", ale ten krótki urwany fragment ma wielką moc tylko wówczas, kiedy wyrwany jest z kontekstu.
Dla ciekawych tej ksiażki i ciekawskich literacko - polecam.
Dla szukających spotkania z wielką, dobrą literautrą, cóż.... przepraszam Pani profesor Janion, ale nie mogę się z Panią zgodzić i nie polecę tej pozycji.
Tę ksiażkę kupiłam zupełnym przypadkiem i nie moge napisać, że żałuję, ale napisać, że jestem zachwycona też nie mogę.
Początek - męczący, jakiś taki... trudny, ciężki, sytuacja, w której znajduje się czytelnik taka "zadymiona", mało klarowna, ale ... kiedy przełożymy to na czas i miejsce powieści oraz epokę autorki, to cóż się dziwić, przecież jesteśmy w epoce spleenu,...
Chciałam wybrać sie do dżungli - wybrałam się. Uśmiechnełam się kilkanaście razy czytając tę opwoeść.
Nie spodziewałam sie po iej wiele. Spotkania z dzikimi plemionami - było, troche psychologii samej Blondynki - było, zielen dźungli i trudne warunki - były.
Niby było wszystko czego chciałam, ale, mimo nie ogromnych oczekiwań, to zabrakło tego "czegoś".
Przyjemna, nie porywająca, do przeczytania, ale nie konieczna.
Chciałam wybrać sie do dżungli - wybrałam się. Uśmiechnełam się kilkanaście razy czytając tę opwoeść.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie spodziewałam sie po iej wiele. Spotkania z dzikimi plemionami - było, troche psychologii samej Blondynki - było, zielen dźungli i trudne warunki - były.
Niby było wszystko czego chciałam, ale, mimo nie ogromnych oczekiwań, to zabrakło tego "czegoś".
Przyjemna, nie...