Chyba jeszcze nigdy nie czułam takiego rozczarowania w związku z książką fantasy, która po zapowiedziach, opisie i recenzjach wydawała się po prostu hitem 😬. I chociaż jestem w stanie zrozumieć, dlaczego zebrała swoje rzesze fanów, ja niestety nie mogę dołączyć do tego grona 🍊.

Piszę tę recenzję jakiś czas po przeczytaniu książki i powiem Wam szczerze, że nie mogę przypomnieć sobie żadnej lepszej strony tej powieści 🤷‍♀️. Za to doskonale pamiętam to, co mi się w niej nie spodobało:
• jak dla mnie książka jest totalnie przegadana, większość sytuacji można by było skrócić o połowę i miałoby to większy sens, tym bardziej, że większość opisów nie dotyczyło niczego konkretnego 🤦‍♀️;
• nie znalazłam tam ani jednego bohatera, który chociaż minimalnie skradł mi serce. Tak naprawdę to nic nie czułam, poznając ich losy 💔;
• kilka wątków (np sam Zakon czy Smoki) miały naprawdę ogromny potencjał, ale były słabo poprowadzone, a uwaga skupiała się na mniej istotnych elementach 🌳.

"Zakon drzewa pomarańczy" czekał na mojej półce naprawdę długo, byłam podekscytowana sięgając po tę pozycję, a niestety nie wyszło tak, jakbym chciała 🥲. No ale nie samymi genialnymi książkami człowiek żyje, prawda 🙈? Czy przeczytam drugi tom? Nie wiem, na pewno nie teraz, a jeśli już, to chyba prędzej zdecyduję się na audiobook 😉

Chyba jeszcze nigdy nie czułam takiego rozczarowania w związku z książką fantasy, która po zapowiedziach, opisie i recenzjach wydawała się po prostu hitem 😬. I chociaż jestem w stanie zrozumieć, dlaczego zebrała swoje rzesze fanów, ja niestety nie mogę dołączyć do tego grona 🍊.

Piszę tę recenzję jakiś czas po przeczytaniu książki i powiem Wam szczerze, że nie mogę...